Pokazywanie postów oznaczonych etykietą przygody. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą przygody. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 4 stycznia 2015

„Złamany miecz”




Kornel Makuszyński „Złamany miecz”


W 1937 r. ukazała się jedna z najbardziej znanych powieści Kornela Makuszyńskiego „Szatan z siódmej klasy.” Nieco wcześniej pan Kornel obdarował młodych czytelników inną, dziś już zupełnie zapomnianą książką, której akcja również rozgrywa się na Wileńszczyźnie - „Złamany miecz.” Zresztą nie tylko miejsce akcji łączy te powieści. Również bohaterowie książek są do siebie bliźniaczo podobni. Ba, są noszą nawet takie samo imię – Adaś. Obaj są szlachetni, dzielni, skromni. Obaj też muszą zmierzyć się zagadkową historią rodzinną. Przejdźmy więc do powieści „Złamany miecz” i przedstawmy pokrótce, jakąż to historię zmajstrował Kornel Makuszyński trzy lata przed wybuchem II wojny światowej.

Uczeń siódmej klasy warszawskiego gimnazjum, szesnastoletni Adaś Gilewicz otrzymuje list, z którego dowiaduje się o śmierci stryja Medarda. W spadku przypada chłopcu majątek Głodowce: pięknie położony, niewielki, stary dworek, kawał lasu i niezbyt urodzajne pola. Niespodziewana wiadomość zmienia całe życie Adasia. Tu muszę wspomnieć, że nasz bohater wiódł życie niezwykle ubogie i nawet znalezienie pieniędzy na wyjazd sprawiło mu wiele trudności. Kiedy jednak udało mu się zgromadzić trochę środków, wraz ze swoim przyjacielem, równie ubogim Wojtkiem oraz jego ojcem, stróżem nocnym, panem Kropką wyruszają w długą podróż wschód kraju.



Projekt okładki oraz ilustracje autorstwa Stanisława Bobińskiego


Po przyjeździe na miejsce okazuje się, że ród Gilewiczów jest od trzystu lat skłócony na śmierć i życie z rodziną Niemczewskich. Familia ta mieszka w dworku w Wiliszkach, położonym po drugiej stronie niewielkiego jeziora. Nastrój wrogości podsyca dobroduszny skądinąd zarządca majątku, przyjaciel zmarłego Medarda Gilewicza, poeta-marzyciel imć Antoni Rozbicki. W dworku Niemczewskich mieszka rezolutna dziewczyna, która nienawidzi Gilewiczów. Z czasem do panienki Irenki zaczyna bić niedoświadczone serce Adasia, powodując rumieńce na jej pięknej buzi. Wszak nie od dziś wiadomo, że kto się czubi, ten się lubi.

Wspomniałem wcześniej, że bohater powieści to godzien naśladowania młody człowiek. Kiedy więc dowiaduje się, że jedynym sposobem na zażegnanie konfliktu jest zwrot cennej rodzinnej pamiątki Niemczewskich – starego miecza, który przed wielu laty znalazł się w posiadaniu Gilewiczów, składa Irence przysięgę, że zrobi wszystko co w jego mocy aby go odnaleźć.

Fabuła powieści wypełniona jest zabawnymi wydarzeniami i nieporozumieniami pomiędzy mieszkańcami zwaśnionych rodów. Nie brakuje również wzruszających momentów. Muszę niestety przyznać, że po kilkudziesięciu latach niektóre ze scen wydają się bardzo naiwne, gawędziarski styl sprawia, że od czasu do czasu opadają czytelnikowi powieki a humor w pewnych miejscach trąci myszką. Niewielu jest jednak pisarzy, którzy podobnie jak Kornel Makuszyński potrafią oddać ciepły, nostalgiczny, wręcz magiczny klimat starych kresowych dworków i wiosek. Miłośnicy „Szatana z siódmej klasy” powinni więc sięgnąć po nieco starszą powieść autora i wraz z Adasiem Gilewiczem wybrać się na poszukiwanie złamanego miecza.


Wydawca: Gebethner i Wolf
Rok wydania: 1937
Liczba stron: 255



piątek, 21 listopada 2014

„Skarb z piaszczystego półwyspu”




Lesław Furmaga „Skarb z piaszczystego półwyspu”


Lata 70-te ubiegłego wieku. Jeden z warszawskich domów dziecka. Prześladowany przez kolegów czternastoletni Jacek nie chce już dłużej znosić codziennych upokorzeń. Korzystając ze zorganizowanej w czasie wakacji wyprawy na Hel przedostaje się na kuter rybacki z zamiarem ucieczki na morze. Niestety chłopcu nie udaje się zrealizować planu. Złapany przez rybaków jest o krok od odesłania do Warszawy. Na szczęście jeden z nich wysłuchawszy próśb Jacka składa propozycję, aby chłopiec zamieszkał z nim nad Bałtykiem i uczył się od niego rybackiej profesji. Wzruszony młody człowiek z radością na to przystaje. Nie zdaje sobie sprawy, że choć od dawnych problemów dzieli go wiele kilometrów, na brak kłopotów i tutaj nie będzie mógł narzekać.

Klimat książki Lesława Furmagi jest nieco zbliżony do popularnych niegdyś klasycznych powieści młodzieżowych „Zielona Rakieta” Haliny Rudnickiej[1] oraz „Supergigant z motylem” Krystyny Boglar.[2] Autor pokusił się o skrupulatne nakreślenie wyraźnego portretu psychologicznego głównego bohatera – Jacka. Obserwujemy jego przemianę wewnętrzną od momentu pobytu w domu dziecka, poprzez wyjazd nad morze, zamieszkanie u starego rybaka aż po niebezpieczne przygody w nowym środowisku. Osamotniony, chłopiec z ufnością odnawia kontakty z dawnym kolegą, który kiedyś bronił go w domu dziecka. Nie zdaje sobie sprawy, że nie może już wierzyć dawnemu przyjacielowi a znajomość ta doprowadzi do bardzo dramatycznych wydarzeń.

Przygody Jacka przeplatają się z wojennymi i morskimi opowieściami jego opiekuna. Stary rybak, razem ze swoim podopiecznym i jego nowymi kolegami budują jacht, którym chcą się udać w wymarzony rejs do Aberdeen. Nie brakuje tu oczywiście akcentów propagandowych, wszak „Skarb z piaszczystego półwyspu” to historia napisana w połowie lat 70-tych ubiegłego wieku. Na szczęście autor serwuje nam tego typu detale dość oszczędnie. Mocnym punktem powieści jest za to sensacyjny, niemal gangsterski wątek związany z  nawiązaniem przez bohatera ryzykownych kontaktów ze środowiskiem przestępczym.

Tytuł książki może sugerować, że jest to lekka powieść przygodowa. Owszem, przygód w niej bez liku, ale też jej treść skłania do licznych refleksji. Jest tu co prawda wzmianka o myszkowaniu przez chłopców w latarni morskiej w celu odnalezienia poniemieckiego skarbu, lecz najważniejszym skarbem poszukiwanym przez nastoletniego bohatera jest przyjaźń. Polecam.


Wydawca: Wydawnictwo Morskie
Rok wydania: 1976
Liczba stron: 150



piątek, 14 listopada 2014

„Leśna Samotnia”




Andrzej Irski „Leśna Samotnia”


„Leśna Samotnia” to już trzecia książka Andrzeja Irskiego, którą miałem przyjemność przeczytać. I tym razem urodzony w Lipsku nad Biebrzą autor wysłał bohatera powieści na doskonale sobie znane tereny Suwalszczyzny. Powodem wyprawy Pawła Dańca do Puszczy Augustowskiej nie jest jednak zaginiony zabytek czy też zagadka historyczna, w których lubuje się pracownik Ministerstwa Kultury i Sztuki. Daniec otrzymuje wiadomość o śmierci swego przyjaciela zwanego przez znajomych Gubernatorem. W pożegnalnym liście znajduje się prośba, aby Paweł zaopiekował się jego psem Dropsem i kotem Bigosem.

Wyrusza więc nasz muzealnik do chatki w puszczy nie przeczuwając, że będzie zajmował się bardziej pasjonującymi i tajemniczymi sprawami niż opieka nad dwójką niesfornych zwierzaków. Nie wierząc w samobójczą śmierć przyjaciela i podejrzewając, że coś się za nią kryje zamierza wyjaśnić okoliczności tego smutnego wydarzenia. Okazuje się, że sprawa wiąże się z dramatyczną historią sprzed trzydziestu lat, która miała miejsce we Francji oraz ze służbami specjalnymi PRL-u. Wykorzystując pozostawione przez Gubernatora wskazówki, wraz z Pawłem prowadzimy prywatne śledztwo, zwiedzając przy okazji miasteczka i malownicze lasy północno-wschodniej Polski.

Paweł Daniec wykreowany przez Andrzeja Irskiego to typowy Polak obdarzony słabym charakterem, nie znający słowa asertywność. Kiedy w pobliżu pojawia amator jakiegokolwiek trunku, możemy być pewni, że i on nie uchyli się przed wychyleniem kielicha. Gdyby został dłużej w leśnej głuszy zapewne szybko znalazłby wspólny język z odurzającym się walerianą kotem Gubernatora.

Akcja powieści rozgrywa się głównie w tytułowej leśnej samotni oraz jej okolicach. Autorowi udało się wpleść fabułę w tajemniczy, mokry klimat suwalskich jezior, lasów i mokradeł. W przeciwieństwie do „Depozytu hrabiego Paca” Andrzej Irski nie inspirował się tym razem aż tak dosłownie książkami Zbigniewa Nienackiego (choć imię kota zapewne nie jest dziełem przypadku).[1] Dobrze skonstruowane postacie bohaterów, dynamiczna akcja plus „to coś” sprawiają, że o książce nie zapominamy zaraz po odłożeniu na półkę. Nie miałbym nic przeciwko, aby powieść była nieco bardziej rozbudowana. Niektóre wątki, np. poszukiwanie bunkra partyzantów niemal proszą się aby autor poświecił im więcej miejsca.

Powieść Andrzeja Irskiego „Leśna samotnia” została zgłoszona do konkursu na najlepszą samochodzikową książkę 2013 r. organizowanego przez Forum Miłośników Pana Samochodzika. W finale konkursu zajęła 2 miejsce. Polecam.


Wydawnictwo: Warmia
Seria wydawnicza: Pan Samochodzik i …
ISBN: 978-83-60586-29-7
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 184



[1] Już po opublikowaniu recenzji Andrzej Irski wyjaśnił: „Imię kota nie jest przypadkowe, ale nie ma nic wspólnego z bohaterem "Niesamowitego dworu". Tak się nazywa mój szary dachowiec (teraz już trojga imion Bigos-Biskup-Lucyfer). A Drops to był mój foksterier. Niestety, nie żyje od lat.” http://pansamochodzik.ok1.pl/viewtopic.php?p=224959#224959  


piątek, 31 października 2014

„Profesor i pierwsza tajemnica zakonu”




Renata Warchoł „Profesor i pierwsza tajemnica zakonu”


Anka, Julka, Igor oraz Max rozpoczynają naukę w krakowskim gimnazjum. Spośród nowych nauczycieli największe wrażenie na czternastolatkach wywiera pan od historii. Niekonwencjonalne zajęcia z profesorem sprawiają, że uczniowie z utęsknieniem wyczekują na kolejne lekcje z tego przedmiotu. Ich fascynacja nauczycielem wzrasta, kiedy dowiadują się, że profesor organizuje coroczne wyprawy w różne interesujące miejsca świata. Uczniowie biorący w nich udział wybierani są według klucza znanego tylko profesorowi. Bohaterowie książki postanawiają zrobić wszystko, aby zostać zauważonymi przez nauczyciela i zasłużyć na udział w kolejnej atrakcyjnej wakacyjnej wycieczce. Zgłaszają się do niego z propozycją założenia Koła Miłośników Tajemnic Historii. Profesor akceptuje pomysł i wyznacza uczniom pierwsze zadanie. Mają wziąć udział w wyjaśnieniu zagadki testamentu hrabiego Ignacego Wiąza. Udają się w tym celu do zamku w Węgrowie. A kiedy nauczyciel wpada w tarapaty związane z wizytą tajemniczych osobników, młodzież nie zważając na grożące niebezpieczeństwa spieszy mu z pomocą.

Na pierwszy rzut oka w powieści wiele się dzieje. Uczniowie zaglądają do antykwariatów, zamku, jaskini, spacerują krakowskimi uliczkami. Niestety, wszystkie te miejsca są bardzo pobieżnie ukazane, przez co czytelnik nie ma możliwości wtopienia się w ich klimat.

„Profesor i pierwsza tajemnica zakonu” to powieść adresowana wyłącznie do rówieśników głównych bohaterów. Przyznam, że wymagało ode mnie sporo samozaparcia przeczytanie tej książki. Przebrnięcie przez niebyt frapujące, dość nudne szkolne epizody jest dla dorosłego czytelnika nie lada wyzwaniem. Tytułowy profesor, który wg. opisu zamieszczonego na ostatniej stronie okładki powinien być skrzyżowaniem Pana Samochodzika z Indianą Jonesem, w rzeczywistości jest dosyć słabo nakreśloną postacią, a ze słynnymi poprzednikami nie ma zbyt wielu wspólnych cech. Całą robotę wykonują za niego uczniowie, a on skrywa się gdzieś w tle. I to głównie Anka, Julka, Igor i Max rozwiązują zagadkę, która zresztą jest mocno wydumana i ociera się o science-fiction.

Gwoli sprawiedliwości muszę dodać, że być może gdybym o napisanie recenzji poprosił ucznia gimnazjum, mogłaby się ona diametralnie różnić od niezbyt pochlebnej mojej opinii. Niestety, u większości starszych czytelników, którzy wychowali się na książkach Zbigniewa Nienackiego powieść „Profesor i pierwsza tajemnica zakonu” wzbudzi duże rozczarowanie.


Wydawnictwo: Novae Res
ISBN: 978-83-7722-756-5
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 296


wtorek, 7 października 2014

„Sekret drewnianej kapliczki”




Paweł Wiliński „Sekret drewnianej kapliczki”


Nie wszyscy są stworzeni do pracy za biurkiem. Jednym z tych, którzy odczuwają głęboki wstręt do papierkowej roboty jest urzędnik Ministerstwa Kultury i Sztuki zajmujący się poszukiwaniem zaginionych dzieł sztuki – Paweł Daniec. Dlatego co roku z utęsknieniem oczekuje wakacji, podczas których może wreszcie odpocząć nad ulubionymi mazurskimi jeziorami. Ale kiedy w lipcu 2014 roku wraz oddanym mu pod opiekę synem swego przyjaciela, jedenastoletnim Antkiem wsiada do wehikułu z zamiarem wyjazdu nad Jezioro Nidzkie, nie przypuszcza, że tym razem dwutygodniowy urlop spędzi w zupełnie innym miejscu.

A wszystko to za sprawą spotkanej nieopodal Włocławka młodej autostopowiczki. Paweł z Antkiem postanawiają pomóc Magdzie i podwieźć ją do domu w Kosinowie. Rodzice dziewczyny rewanżują się za przysługę obiadem. Ojciec Magdy, miejscowy nauczyciel i pasjonat historii opowiada Pawłowi historię sprzed II wojny światowej. Opowieść dotyczy zbezczeszczenia przez dwóch przestępców starej kapliczki i odnalezienia przez nich schowanego w niej tajemniczego skarbu. Skarb ów zostaje ponownie ukryty i po dziś dzień nikt nie natrafił na wiadomość o jego dalszych losach. Możemy się łatwo domyślić, że to jest właśnie moment, w którym Paweł Daniec stoczy wewnętrzną walkę, a chęć rozwiązania historycznej zagadki wygra z marzeniami o błogim leniuchowaniu nad błękitnymi taflami mazurskich akwenów.



Województwo włocławskie. Pocztówka z pierwszej połowy lat 80-tych ubiegłego wieku. 
(Archiwum Zapomnianej Biblioteki)


„Sekret drewnianej kapliczki” to jedna z lepszych kontynuacji przygód Pana Samochodzika jakie czytałem. Gwoli sprawiedliwości przyznam jednak, że zbyt często po owe kontynuacje nie sięgam. Paweł Daniec wykreowany przez Pawła Wilińskiego na szczęście nie wykorzystuje nadzwyczajnych umiejętności, z których słynął w wydawanych przed laty kontynuacjach. Dzięki temu w powieści niemal nie ma przemocy, strzelanin i okładania się pięściami. Bohaterowie starają się odnaleźć nić prowadzącą do skarbu wykorzystując jedynie szare komórki. Muszę jednak zauważyć, że część informacji historycznych wplecionych w wartką fabułę jest chyba zupełnie zbyteczna i może nieco nużyć czytelnika. Ta solidna warsztatowo powieść zapewne zyskała  by także przez nieco solidniejsze okraszenie dialogów pierwiastkami humorystycznymi.

Na uwagę zasługują natomiast postacie drugoplanowe z krewką mieszkanką Kosinowa, panią Lucyną na czele. Autor pokusił się również o wprowadzenie do powieści naprawdę groźnego przeciwnika dla głównego bohatera. Klimatyczne sceny w lesie, czy przy ognisku sprawiają, że nie odczuwamy niedosytu z powodu braku takowych umiejscowionych w Krainie Wielkich Jezior. Zapomniałbym dodać, że Paweł Daniec ma w powieści okazję do przetestowania możliwości swego pojazdu w rwącym nurcie Wisły.

Paweł Wiliński pozytywnie mnie zaskoczył, rezygnując z wysłania Dańca na Mazury i decydując się na umieszczenie akcji powieści w dość mało wyeksploatowanych przez pisarzy okolicach. To chyba dobry kierunek i warto aby pozostali kontynuatorzy podjęli wyzwanie zabierając czytelników w inne zapomniane zakątki naszego uroczego kraju.

Powieść „Sekret drewnianej kapliczki” została zgłoszona do konkursu na najlepszą samochodzikową książkę 2013 r. organizowanego przez Forum Miłośników Pana Samochodzika. W finale konkursu zajęła 5 miejsce. Polecam.


Wydawnictwo: Warmia
Seria wydawnicza: Pan Samochodzik i …
ISBN: 978-83-60586-33-4
Rok wydania: 2013

Liczba stron: 166

piątek, 3 października 2014

Andrzej Irski „Duchy piramidy w Rapie”




Andrzej Irski „Duchy piramidy w Rapie”


W połowie sierpnia Paweł Daniec, urzędnik Ministerstwa Kultury i Sztuki specjalizujący się w poszukiwaniach zaginionych dzieł sztuki otrzymuje list od mieszkańca niewielkiej wioski w Puszczy Boreckiej. Człowiek ten wiedząc, że Paweł rozwikłał wiele historycznych tajemnic informuje go aktach wandalizmu, które miały miejsce w leżącej nieopodal Rapie. Ktoś dokonał włamania do piramidy i zdemolował znajdujące się w niej trumny. Adresat listu zachęca Dańca aby odwiedził Rapę i zajął się tą sprawą. O to samo prosi Pawła jego przełożony z ministerstwa, dyrektor Hipolit Wróbel. Chcąc nie chcąc nasz bohater wsiada do wehikułu i wyrusza na Mazury. Towarzyszy mu Krzysztof - student historii sztuki odbywający praktyki w ministerstwie.

Okazuje się, że piramida w Rapie kryje w sobie niejedną tajemnicę, a włamania do obiektu mają związek z historią z czasów II wojny światowej oraz legendą o ukrytych w starych trumnach złotych posążkach. Jak możemy się domyślić chętnych do odnalezienia posążków jest wielu, a więc dwójkę historyków czeka bardzo trudne zadanie.  


Wywiad z autorem powieści - Andrzejem Irskim

Andrzej Irski udowodnił po raz kolejny, że jest specjalistą w kreowaniu „samochodzikowego” klimatu. O ile jednak podczas lektury „Depozytu hrabiego Paca” można mieć zastrzeżenia do nadmiernych inspiracji dziełami Nienackiego, to w niniejszej powieści inspiracje owe są dużo bardziej zawoalowane.




W powieści występuje cała galeria wyrazistych bohaterów drugoplanowych. Policjant, profesor z Kaliningradu, miejscowi amatorzy mocnych trunków czy dwaj nieźle zakręceni osobnicy - Don Antonio i Admirał. Na chwilę pojawia się także piękna dziewczyna oraz grupka harcerzy. Nie mamy tu co prawda spektakularnego pościgu, ale Paweł Daniec ma okazję zaprezentować możliwości wehikułu w znacznie bardziej oryginalny sposób. Akcja jest dynamiczna. Bohaterowie często przenoszą się z miejsca na miejsce a my wraz z nimi uczestniczymy w nocnych eskapadach po lesie, grzybobraniu oraz wycieczkach po pełnych uroku mazurskich miasteczkach.

Jak widzimy, na niespełna dwustu stronach autor  w doskonały sposób wykorzystał  wszystkie sprawdzone składniki powieści przygodowej wymyślone przed laty przez Zbigniewa Nienackiego. Zagadka historyczna, będąca osią opowieści nie budzi tym razem niedosytu, jaki odczułem czytając „Leśną samotnię” oraz wspomniany wcześniej „Depozyt hrabiego Paca.”

Powieść Andrzeja Irskiego „Duchy piramidy w Rapie” została zgłoszona do konkursu na najlepszą samochodzikową książkę 2013 r. organizowanego przez Forum Miłośników Pana Samochodzika. W konkursie zasłużenie zajęła 1 miejsce. Polecam.


Wydawnictwo: Warmia
Seria wydawnicza: Pan Samochodzik i …
ISBN: 978-83-60586-31-0
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 179


poniedziałek, 18 sierpnia 2014

"Związek poszukiwaczy skarbów"




Zbigniew Nowicki (Zbigniew Nienacki) "Związek poszukiwaczy skarbów"



„Związek poszukiwaczy skarbów” to licząca niespełna czterdzieści stron opowieść Zbigniewa Nienackiego wydrukowana w 1946 r. na łamach tygodnika dla starszych dzieci „Przyjaciel.” Utwór został opublikowany jeszcze pod prawdziwym nazwiskiem 17-letniego wówczas pisarza – Nowicki. Ponieważ dość trudno znaleźć informacje o tej „mikropowieści” podzielę się z Czytelnikami ZAPOMNIANEJ BIBLIOTEKI krótkim streszczeniem.

Bohaterem utworu są młodzi chłopcy. Jeden z nich, Jędrek w prezencie urodzinowym otrzymuje od matki książkę „Ukryty skarb.” Lektura rozpala jego wyobraźnię. Wraz z dwójką kolegów Leszkiem i  Frankiem postanawiają zająć się poszukiwaniem skarbów. W tym celu zakładają związek, którego wodzem zostaje Jędrek. Wszyscy przybierają pseudonimy: Franek zostaje „Czarną Ręką,” Leszek „Krwawym Jaguarem” a Jędrek „Herkulesem.” Początki działalności związku nie są łatwe. Chłopcy przeszukują kamienicę, w której mieszkają, niestety na skarb nie udaje się natrafić. Znajdują za to w piwnicy małego kotka, którego uznają za własność związku. Kotu nadają imię Skarbek.

W okresie wakacji Franek i Leszek wyjeżdżają na kolonie. W okolicy małej wioski, gdzie mieszkają odkrywają zapomniany cmentarz. W pobliżu cmentarza usytuowany jest tajemniczy kopiec, zwany przez miejscowych „uroczyskiem.” Chłopcy nabierają pewności, że tam właśnie musi znajdować się skarb. Ciemną nocą, wraz z koleżanką Teresą organizują więc wyprawę w to trudno dostępne miejsce. Droga na cmentarz przebiega obok chaty groźnego grabarza zwanego Rudym Michałem.

W tym samym czasie podczas rowerowej wycieczki Jędrek nawiązuje znajomość z profesorem Henrykiem Jeżewskim. Opowiada mu o Związku Poszukiwaczy Skarbów. Umawiają się na wspólne wyprawy w poszukiwaniu wiejskich kapliczek, a profesor zaprasza chłopca do siebie i zamierza pokazać mu swoje zbiory.

W swym młodzieńczym utworze Zbigniew Nienacki przemycił kilka wątków pedagogicznych: m.in. chłopcy poszukują właściciela kota oraz uczciwie rozliczają się z dozorcą po sprzedaży surowców wtórnych. Znajdziemy tu także wiele motywów znanych z późniejszych powieści autora dla młodzieży. Pojawia się stary, zaniedbany cmentarz, park, kopiec z okresu wojen szwedzkich i wreszcie malownicze jezioro. Widzimy więc, że już w latach czterdziestych Nienacki pasjonował się zagadkami historycznymi i archeologią. Kochał naturę a jego myśli, podobnie jak wielu młodych ludzi w tamtych czasach wypełniały marzenia o poszukiwaniu skarbów. Trzeba także podkreślić świetnie oddany klimat nocnej wyprawy młodych ludzi na odludne uroczysko.

W „Związku poszukiwaczy skarbów” możemy zauważyć kilka drobnych potknięć autora, takich jak niedomknięcia wątków i dość słabo zarysowane postacie bohaterów. Mimo pewnych chropowatości stylistycznych można już jednak dostrzec zalążki solidnego warsztatu literackiego autora przygód Pana Samochodzika.


Wydawca: Spółdzielnia Wydawnicza „Czytelnik”
Rok wydania: 1946
Liczba stron: ok. 40


środa, 2 lipca 2014

"Zielona rakieta"


Halina Rudnicka "Zielona rakieta"


Dziesięć lat po zakończeniu II wojny światowej Szymek, Romek i Felek marzą o ucieczce z Polski na zachód. Fantazjują o pełnym ciekawych przygód, dostatnim  życiu. Aby zebrać pieniądze niezbędne do realizacji swojego celu chłopcy kradną i dokonują napadów. Po ostatnim, brutalnym wybryku, najmłodszy z trójki, Szymek nie chce już dłużej postępować, tak jak jego koledzy. Pewnego dnia matka informuje go, że wuj mieszkający w Karkonoszach zaprasza ich do złożenia świątecznej wizyty. Chłopiec ma nadzieję, że dzięki wyjazdowi uda mu się zerwać z niechlubną przeszłością.

Po kilku dniach matka postanawia, że syn zostanie dłużej u wuja, tym bardziej że w Warszawie wychowywał się bez ojca i „brakuje mu męskiej ręki.” Zapisuje go do lokalnej szkoły. Szymek wrasta w nowe środowisko, poznaje kolegów, angażuje się w pracę szkolnej gazetki. Niestety jego zaufanie pozyskuje także nieco starszy chłopak - Waldemar Linke. Szymek zwierza się mu z planów przekroczenia granicy. Po pewnym czasie Linke dowiaduje się o warszawskich ekscesach Szymka i postanawia wykorzystać tę wiedzę do swoich niecnych zamiarów. Szantażuje młodszego kolegę żądając od niego aby wykradł tajemnicę produkcji pewnego lekarstwa od wuja, pracującego w fabryce leków. Chłopiec pozornie ulega szantażowi, cały czas jednak myśli jak rozprawić się z Waldemarem. Podejrzewa go o szpiegostwo i marzy o tym aby zebrać dowody, co jak sądzi wybieli jego warszawską przeszłość. Nie jest to proste, a przed chłopcem spiętrza się coraz więcej problemów. Szymek w poczuciu beznadziejności decyduje się zimą przedrzeć przez granicę. Decyzja ta omal nie kosztuje go utraty życia.

Powieść została napisana w 1958 r. Akcja zaś rozgrywa się kilka lat wcześniej. Książka zawiera bardzo wiele akcentów pedagogiczno-wychowawczo-propagandowych, mocno już zwietrzałych z perspektywy dzisiejszego młodego człowieka. Trudno uwierzyć, aby uczniowie IX klasy z pasją i pewną fachowością rozmawiali o produkcji lekarstw, czy też geologii, a Autorka poświęciła takim rozmowom kilkanaście stron. Pojawia się także informacja o szkodliwości palenia papierosów oraz element science fiction (patrząc na dzisiejszych nastolatków) - troska klasy o chorego nauczyciela. Nie można też zapomnieć o ważnej roli jaką spełniają w powieści dzielni, mądrzy i wrażliwi żołnierze wojsk ochrony pogranicza.

Czas jak widać zrobił swoje, ale mimo, że książka przesiąknięta jest „duchem epoki” z przyjemnością wróciłem do niej po wielu latach. Po odsączeniu warstwy ideologicznej pozostaje nam bowiem doskonała, pełna dramaturgii powieść sensacyjna. Nie można przejść obojętnie obok losów chłopca, który szuka swojej życiowej drogi, bojąc się jednocześnie aby nie odezwała się do niego przeszłość.

Książka Haliny Rudnickiej to niemal elementarz dla współczesnych autorów piszących dla młodzieży. Przepełniona jest szeregiem postaci o wyraźnie zarysowanych charakterach, wieloma wzruszającymi, bardo plastycznymi scenami, dynamiczną, pełną napięcia i niespodzianek akcją. To powieść o problemach dorastania, przyjaźni, zaufaniu, samotności i rodzącej się pierwszej miłości. Jeśli lubicie wracać do książek, które 30 lat temu wypożyczaliście w szkolnych bibliotekach, polecam lekturę „Zielonej rakiety.”


Książka przeczytana późną wiosną 2014 r.

Wydawnictwo: Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza
Rok wydania: 1973
Liczba stron:  394


niedziela, 15 czerwca 2014

"Więźniowie Skalnego Grodu"


Stanisław Pagaczewski "Więźniowie Skalnego Grodu"


Tydzień temu minęła trzydziesta rocznica śmierci autora trylogii uwielbianej przez kilka pokoleń młodych czytelników. 7 czerwca 1984 r. zmarł w Krakowie Stanisław Pagaczewski, spod którego pióra wyszły trzy książki poświęcone przygodom profesora Baltazara Gąbki. Ja jednak chciałem przedstawić inne, nieco mniej znane dzieło klasyka literatury dziecięcej.  Powieścią „Więźniowie Skalnego Grodu” zaczytywałem się w dzieciństwie zapewne nie tyko ja ale i wielu gości ZAPOMNIANEJ BIBLIOTEKI.

Do małego miasteczka Skalny Gród przyjeżdża z Krakowa na wakacje dwunastoletni Tomek. Szybko zaprzyjaźnia się z równolatkiem Zbyszkiem. Chłopcy bawią się, pływają. Tomek poznaje malowniczą okolicę. Pewnego dnia odwiedzają mieszkającego na skraju miasteczka staruszka zwanego Kasztelanem. Opowiada on im legendę o znajdującym niegdyś się w Skalnym Grodzie potężnym zamczysku. Zamkiem władał rozbójnik, który napadał na przejeżdżających w pobliżu kupców. Zamykał ich w lochu, gdzie wielu zmarło z głodu i wycieńczenia. Zamek zapadł się pod ziemię a drogę do niego można odnaleźć tylko raz w roku, cztery dni przed lipcową pełnią księżyca.

I właśnie wtedy chłopcy w tajemnicy przed dorosłymi udają się wraz z psem Radarem na wyprawę między pobliskie skały. Po długiej wędrówce kamiennymi korytarzami docierają do tajemniczej jaskini. Po krótkiej chwili wahania postanawiają iść dalej aż docierają do wyjścia. Kiedy znaleźli się na łące porośniętej trawą i kwiatami zaskoczył ich niespodziewany, zapierający dech w piersiach widok. Ponad lasem ujrzeli wzgórze, na którym wznosił się zamek o trzech wysokich basztach. Nim chłopcy zdążyli się zorientować w nowej rzeczywistości zostali schwytani przez zbójców i przewiezieniu poza zamkowe mury. Tam mają okazję poznać jednego z bohaterów opowieści staruszka – złego grafa Aldersteina. Przeżywają wiele zabawnych przygód. Prezentując zbójcom szereg sztuczek z użyciem przedmiotów, które zabrali „ze swoich czasów” zyskują sobie podziw herszta i jego kompanów. Uważani są za potężnych czarowników.

Pierwsze wydanie powieści „Więźniowie Skalnego Grodu” ukazało się na początku lat 60-tych ubiegłego wieku. Fantastyczna fabuła, humor, minimum moralizatorstwa oraz brak naleciałości ideologicznych sprawiają, że powieść stanowi i dziś doskonałą lekturą dla młodych czytelników. Warto o tym pamiętać zanim wybierzemy się do księgarni po prezent dla swoich pociech. Zamiast kolejnego tomu „Harry'ego Pottera” sięgnijmy na półkę z klasyką polskiej literatury dziecięcej, na której czekają profesorowie Ambroży Kleks i Baltazar Gąbka.

Książka przeczytana w mroźny, styczniowy wieczór 2014 r.


Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
ISBN: 83-08-01427-5
Rok wydania: 1986
Liczba stron: 126


niedziela, 16 lutego 2014

"Tajemnica zielonej pieczęci"


Hanna Ożogowska "Tajemnica zielonej pieczęci"


Tajemnica zielonej pieczęci” to kolejna z powieści mojego dzieciństwa po którą sięgnąłem po niemal trzydziestu latach. Książka, choć mniej znana od dzieł Edmunda Niziurskiego zasługuje na miejsce na tej samej półce, co jego słynna trylogia odrzywolska („Naprzód, Wspaniali!,” „Awantury kosmiczne,” „Adelo, zrozum mnie!”). Co więcej, Hanna Ożogowska operowała znacznie mniej udziwnionym językiem od pana Edmunda, którego wiele określeń po latach wyraźnie trąci myszką. Dzięki temu jej powieść jest bardziej przyswajalna również dla dzisiejszych nastolatków.

Podobnie jak w trylogii Niziurskiego akcja książki ogniskuje się wokół przygód małej grupki kolegów szkolnych. Jak możemy się domyślić, chłopcy ci do orłów nie należą. Mają za to na sumieniu wiele wybryków, dzięki czemu co jakiś czas odwiedzają gabinet dyrektora szkoły. Każdy z trzech urwisów ma swój słaby punkt. Stefan nie radzi sobie z ortografią, Wiktor ma awersję do matematyki a Bartek poci się na lekcjach geografii. To jeszcze nie koniec ich kłopotów. Dyrektor szkoły przenosi chłopców do równoległej klasy, Trójka bohaterów nie zostaje tam przyjęta ze zbyt wielkim entuzjazmem. Chłopcy postanawiają więc założyć tajne stowarzyszenie, które ma pokazać całej klasie, ile naprawdę są warci. Wymyślają sposoby, co robić, aby zbyt wiele się nie uczyć a mieć dobre stopnie i otrzymać za to rower – nagrodę dla najlepszego ucznia. Jak zwykle bywa w takich sytuacjach, dochodzi przy tym do bardzo wielu nieporozumień.

W tym samym czasie koleżanka Alina proponuje Stefanowi przyłączenie się do tajemniczej grupy. Chłopiec szybko orientuje się jednak, że grupa ta ma charakter przestępczy i rezygnuje z przystąpienia do niej. Kilka dni później Stefan znajduje przypadkowo w piwnicy zaszyfrowany list zaadresowany do Aliny. Pod listem odciśnięta jest zielona pieczęć. Okazuje się, że dziewczyna jest szantażowana przez bandę młodocianych złodziei, do której nieopatrznie dała się wciągnąć. Chłopiec bierze sprawy w swoje ręce i postanawia rozprawić się z przestępcami.

Mimo, że książka jest wypełniona zabawnymi przygodami, Hanna Ożogowska znajduje miejsce aby od czasu do czasu skłonić młodego czytelnika do chwili zastanowienia się nad dokonywanymi wyborami życiowymi. Mamy tu także przedstawione pierwsze, nieporadnie rodzące się uczucie pomiędzy Stefkiem a siostrą Bartka – Elżbietką. Wszystko to okraszone jest solidną dawką smaczków obyczajowych lat PRL-u. Przygody Stefana i kolegów rozgrywają się w Łodzi w 1957 r. Warto wrócić do czasów kiedy na szkolnych ławkach stały kałamarze a pióra kulkowe były rarytasem.

Tajemnica zielonej pieczęci” to nie tylko książka o szkolnych perypetiach kilku urwisów. To prawdopodobnie pierwsza powieść „kryminalna,” którą przeczytałem. Polecam.


Wydawnictwo: Wydawnictwo Łódzkie
Rok wydania: 1979
Liczba stron: 309

Moja ocena: 5/6

środa, 12 lutego 2014

"Tomek w krainie kangurów"



Alfred Szklarski "Tomek w krainie kangurów"


Cykl powieści o Tomku Wilmowskim znany jest chyba wszystkim Czytelnikom Bloga ZAPOMNIANA BIBLIOTEKA. Ja również trzydzieści lat temu fascynowałem się przygodami rezolutnego chłopca, który z łatwością wychodził z wszelakich opresji. Przemierzyłem wraz z bohaterem tysiące kilometrów, zwiedziłem niemal wszystkie kontynenty. Kilka miesięcy temu kupiłem kilka tomów powieści Alfreda Szklarskiego wydanych przez Wydawnictwo „Śląsk” w latach 70-tych XX wieku. Właśnie książki w tej szacie graficznej wypożyczałem przed laty w szkolnej bibliotece.

W powieści „Tomek w krainie kangurów” poznajemy ucznia warszawskiego gimnazjum. Jest 1902 rok, nasz bohater ma 14 lat. Jego ojciec, rewolucjonista uciekł z Warszawy w obawie przed carskimi represjami. Chłopiec wychowuje się w rodzinie zmarłej matki. Życie młodego,  zdolnego gimnazjalisty zmieniło się, gdy do mieszkania opiekunów zawitał podróżnik Jan Smuga. Gość okazał się przyjacielem ojca Tomka. Wraz z nim Tomek decyduje się wyjechać z Polski na spotkanie z dawno nie widzianym ojcem. Wyobraźnię chłopca rozpalają opowieści Smugi, który wraz z Andrzejem Wilmowskim pracuje dla ogrodów zoologicznych jako łowca dzikich zwierząt.

Podróżnicy wyruszają statkiem „Aligator” do celu wyprawy – odległej Australii. Podczas rejsu poznajemy także jeszcze jednego przyjaciela  Tomka, który będzie mu towarzyszył w wielu kolejnych podróżach - bosmana Tadeusza Nowickiego. Na statku Tomek uczy się strzelać i już na morzu ma okazję do sprawdzenia nowo nabytej umiejętności. Zabijając tygrysa, który wymknął się z klatki ratuje życie sobie i bosmanowi.

W czasie pobytu na najmniejszym z kontynentów młody Wilmowski wraz z przyjaciółmi bierze udział w wielu wyprawach łowieckich, wielokrotnie mając okazję do wykazania się swoją odwagą, pomysłowością i celnym okiem. Klatki zapełniają się przedstawicielami australijskiej fauny, z tytułowymi kangurami na czele. Tomek przeżywa cały szereg przygód, niekiedy dość dramatycznych. Wybawia z opresji małą, rezolutną dziewczynkę Sally Allen, która w przyszłości stanie się bardzo ważną osobą w jego życiu.

Wszystkie powieści o przygodach Tomka Alfred Szklarski dość szczodrze okraszał wiadomościami z historii, geografii oraz przyrody odwiedzanych przez bohaterów krajów. W dzisiejszych czasach informacje te nie są już niestety tak atrakcyjne dla czytelnika jak kilkadziesiąt lat temu. Muszę też przypomnieć o wątkach patriotycznych w powieści. Bohaterowie z dumą podkreślają swoją narodowość (pamiętajmy, że akcja książki toczy się na początku XX wieku), autor wspomina wielokrotnie o zasługach i odkryciach Pawła Edmunda Strzeleckiego na terenie Australii a na koniec wysyła nas wraz Tomkiem i przyjaciółmi na wycieczkę na Górę Kościuszki.

Trudno mi dziś ocenić powieść, którą w dzieciństwie pochłonąłem jednym tchem, a po wielu latach musiałem zaczerpnąć kilka oddechów aby dobrnąć do końca. Myślę, że najwłaściwsza  będzie tu czwórka z dużym plusem. Do kolejnych tomów o przygodach Tomka będę z pewnością wracał co pewien czas.

Wydawnictwo: Śląsk
Seria wydawnicza: Seria o Tomku Wilmowskim
Rok wydania: 1973
Liczba stron: 286

Moja ocena: 4+/6


poniedziałek, 20 stycznia 2014

"Zatoka Żarłocznego Szczupaka"

"Zatoka Żarłocznego Szczupaka"


Eugeniusz Paukszta "Zatoka Żarłocznego Szczupaka"


„Zatoka Żarłocznego Szczupaka” to trzecia powieść Eugeniusza Paukszty, z którą miałem przyjemność spędzić w ostatnim czasie kilka wieczorów i jednocześnie pierwsza książka przeczytana przeze mnie w nowym 2014 r. Kto wie, czy nie jedna z najlepszych…

Na przedniej stronie okładki rysunek białej łódki z żaglem wkomponowanym w wielkie, pomarańczowe słońce, plama falującej wody a później ponad czterysta pożółkłych, wyglądających jak przypalone słońcem stron. Wszystko to zwiastuje spotkanie z literaturą przygodową najwyższej klasy, która choć powstała blisko 60 lat temu nadal wciąga, bawi i wzrusza.

Powieść rozpoczyna się podobnie jak „Znak Żółwia” oraz „Młodość i gwiazdy” tegoż autora. Grupka młodzieży studenckiej przyjeżdża na wakacje nad malownicze jezioro. Tym razem jest to jezioro Gardyńskie na Mazurach. Poznajemy braci Kostka i Pietrka, Zośkę, Mirkę i Julka. Rozbijają oni obóz w niewielkiej zatoczce. Pływają, łowią ryby. Mamy połowę lat 50-tych XX wieku, ryb w jeziorach nie brakuje.

Upalny początek wakacji nie zapowiada wielu dramatycznych wydarzeń, w centrum których już niebawem znajdą się bohaterowie. Młodzi zaprzyjaźniają się z mieszkającym nieopodal leśniczym. Od niego dowiadują się o zatopionych w 1944 r. niemieckich ciężarówkach, które spoczęły na dnie jeziora. Mimo iż wielu śmiałków próbowało wydobyć samochody, dotychczas nikomu się ta sztuka nie udała. Chłopcy postanawiają spróbować szczęścia, wyobrażają sobie, że właśnie oni zostaną odkrywcami tajemnicy i wydobędą skrzynie z tajemniczą zawartością.

Powieścią nie rozczarują się miłośnicy leśnych wędrówek, żeglarze i wędkarze. Eugeniusz Paukszta znacznie swobodniej porusza się w tej tematyce niż mieszkający wiele lat nad Jeziorakiem Zbigniew Nienacki. Nie da się ukryć, że autor przygód Pana Samochodzika mocno inspirował się utworem Paukszty przy tworzeniu kolejnych tomów swego słynnego cyklu powieściowego. Na kartach jego książek czytaliśmy przecież o zatopionych ciężarówkach, przeżywaliśmy dramatyczny rejs po mazurskim jeziorze (o niebo lepiej przedstawiony w powieści Paukszty niż w „Pan Samochodzik i Winnetou.”). Mamy tu także czarny charakter. Młody człowiek, mieszkaniec pobliskiej mazurskiej wioski, Michał Wittle pod wpływem poznanych podczas wakacji przyjaciół zmienia swoje postępowanie niczym Czarny Franek z „Nowych przygód Pana Samochodzika.” Takich inspiracji można znaleźć o wiele więcej.

W „Zatoce Żarłocznego Szczupaka” autor poruszył również poważniejszy temat: echa II wojny światowej, problem polskości na ziemiach, które znów znalazły się w granicach naszej ojczyzny. Bohaterowie, którzy przyjechali na wakacje są świadkami niechętnego stosunku części okolicznych mieszkańców do nowej, powojennej rzeczywistości. Swoim postępowaniem Julek wraz z przyjaciółmi zjednują sobie jednak miejscową młodzież. Wraz z nimi zakładają koło LZS, budują boisko, organizują ogniska. Ta postawa sprawia, że również starsi zaczynają inaczej patrzeć na Polskę. Część Mazurów zaczyna wracać do języka swoich przodków.  

Oczywiście działalność młodzieży nie wszystkim jest na rękę. „Ukryta opcja niemiecka” stara się pozbyć niewygodnych gości. Chłopcy znajdują w lesie spadochron, ktoś strzela do leśniczego, podpala las. Chłopcy trafiają na trop szpiega, zostają ofiarami porwania.

Przyzwyczaiłem się już, że Eugeniusz Paukszta wprowadza do swoich powieści dziesiątki osób. Również w „Zatoce” mamy okazję poznać całą galerię wyrazistych postaci drugoplanowych. Dobroduszny i jednocześnie sprytny leśniczy Grapsza, wspomniany już młodzieniec Michał Wittle  - przywódca miejscowych chłopaków, Edward Fajfer – nauczyciel wiejski, Czarna Erna, piękna pracownica PGR-u. Wspomnę tu jeszcze o doktorze i jego małżonce, którzy również przyjechali nad jezioro i rozbili namioty w pobliżu Zatoki Żarłocznego Szczupaka. Wdzięki pani Mery kusiły kochliwego Pietrka, który często wymykał się dyskretnie aby poflirtować z piękną doktorową.

Mógłbym długo jeszcze pisać o tej zapomnianej dziś już książce, tak dużo się w niej dzieje. Wielu jest fanów powieści o przygodach Pana Samochodzika, którzy pytają jakie książki o zbliżonej tematyce można im polecić. Moim zdaniem powinni zacząć właśnie od lektury powieści Eugeniusza Paukszty. Powinni spędzić kilka wieczorów nad „Zatoką Żarłocznego Szczupaka.” Jestem pewien, że gdyby Zbigniew Nienacki nie przeczytał tej książki, kilka przygód Tomasza NN wyglądałoby zupełnie inaczej.


Wydawnictwo: Iskry
Rok wydania: 1957
Liczba stron: 414

Moja ocena: 6/6

poniedziałek, 11 listopada 2013

"Ząb Napoleona"


Aleksander Minkowski "Ząb Napoleona"


Jarek Obłomski  przyjeżdża na wakacje do małego miasteczka o kwiecistej nazwie Róże. Tam w starym dworku mieszka jego babcia Helena. Zbudowany w 1870 r. drewniany dworek z krużgankami i tarasem otoczony jest wiekowymi dębami. Wymarzone miejsce dla młodego chłopaka, który chce odzyskać spokój po pierwszym zawodzie miłosnym.

Rodzina Obłomskich jest ze sobą skłócona od lat. Babka Jarka nie chciała zgodzić się na małżeństwo rodziców chłopca. Mimo, że Jarek ukończył już piętnaście lat, dopiero po raz pierwszy miał okazję ją odwiedzić. W trakcie pobytu w miasteczku chłopiec odkrywa rodzinną legendę. W 1812 r. do dworku Obłomskich zawitał przejazdem, wracając z Rosji sam Napoleon Bonaparte. Pech chciał, że podczas pobytu w dworze, rozbolał cesarza ząb. Niestety w pobliżu nie było lekarza i usunięcia zęba musiał dokonać miejscowy cyrulik. Pradziad babki Heleny, Baltazar Obłomski schował ten ząb do żelaznej szkatuły. Od tej pory ta szczególna pamiątka po Napoleonie stała się rodzinną relikwią. Kiedy we wrześniu 1939 r. wkroczyły do Polski wojska niemieckiego okupanta, dziadek Jarka ukrył szkatułę z zębem. Później nestor rodu został wywieziony na roboty w głąb III Rzeszy, skąd nigdy nie powrócił. Od tego czasu rodzina Obłomskich bezskutecznie poszukiwała pamiątki.

Jarek postanawia poświęcić swój pobyt u babki Heleny na odnalezienie szkatuły. Nie jest to proste zadanie, tym bardziej, że pamiątką Obłomskich zainteresowana jest także grupka młodych ludzi mieszkających w miasteczku. Szefem tej grupy jest Inga. Po początkowych nieporozumieniach, pomiędzy Jarkiem a dziewczyną nawiązuje się nić sympatii.

Aleksander Minkowski nie byłby sobą, gdyby nie wplótł do fabuły powieści problemów nastolatków, do których przecież adresowana jest ta książka. Kłopoty rodzinne, zdrada, rodząca się miłość, przyjaźń, to elementy których nie zabraknie w powieści. Do książki Minkowskiego wróciłem po ponad dwóch dekadach i muszę się przyznać, że o uczuciowych rozterkach Jarka czytałem już ze znacznie mniejszym entuzjazmem niż w czasach kiedy byłem rówieśnikiem głównego bohatera.

Niestety w „Zębie Napoleona” brakuje mi bardziej rozbudowanego wątku historyczno-poszukiwawczego. Jest on tylko tłem do pokazania relacji między młodymi ludźmi. Na szczęście tło jest na tyle wyraziste, że czasu poświęconego na  lekturę powieści Aleksandra Minkowskiego nie uważam za stracony.


(Książka przeczytana w czerwcu 2013 r.)

Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Seria wydawnicza: Klub Siedmiu Przygód
ISBN: 83-10-08313-0
Rok wydania: 1983
Liczba stron: 216

Moja ocena: 4/6

poniedziałek, 7 października 2013

Kazimierz Radowicz, Monika Warneńska, Wojciech Żukrowski



Kazimierz Radowicz "Skarby zatoki" - Monika Warneńska "Podziemny trop"
Wojciech Żukrowski "Poszukiwacze skarbów"


Podczas tegorocznych wędrówek po półkach z książkami nie zawsze spotykałem się arcydziełami literatury przygodowej. Prawdę mówiąc dobre, wciągające powieści przeplatały się z przeciętnymi pozycjami. I chociaż nie zawsze odpowiadał mi styl narracji, często już dosyć archaiczny czy też nachalna propaganda, to jednak w każdej z książek znalazłem mały powiew klimatu dawnych lat. Dlatego też zdecydowałem się napisać po kilka zdań o trzech książkach, które miłośnicy literatury przygodowej mogą przeczytać, lecz nic nie stracą jeśli skreślą je ze swej listy lektur.

Najmniej nieciekawą z nich jest powieść Kazimierza Radowicza „Skarby Zatoki.” Historia licealisty Marka, który z przeciętnego ucznia przeistacza się w prymusa. A wszystko po to aby zostać przyjętym do szkolnego klubu płetwonurków. Kiedy osiąga swój cel, wyrusza wraz z kolegami nad morze. Chłopcy ćwiczą nurkowanie, a po kilku dniach Marek dokonuje pod wodą sensacyjnego odkrycia.

Okazuje się, że dobry autor, aby napisać nieciekawą powieść nie potrzebuje tworzyć opasłego tomiska. Monice Warneńskiej udało się zanudzić czytelnika niewielką książeczką „Podziemny trop”. Przygody wiejskiego chłopca w neolitycznej kopalni krzemienia polane propagandowym sosem są tak mało interesujące, że  książkę dokończyłem tylko dlatego, że jej akcja (dosłownie) toczy się kilkanaście kilometrów od mojego domu.

Tajemnicza okładka książki Wojciecha Żukrowskiego „Poszukiwacze skarbów” to największy plus powieści o grupce dzieci penetrujących ruiny świętokrzyskiego zamczyska.  Akcja rozgrywa się kilka lat po wojnie, dzieciaki poszukują skarbu. Przy okazji podobnie jak w powieści pani Warneńskiej zachłystujemy się solidną dawką propagandy. Szkoda, bo pamiętam z lat szkolnych dwie znakomite powieści autora: „Porwanie w Tiutiurlistanie,” i „Na tronie w Blabonie.”

Książki Radowicza, Warneńskiej i Żukrowskiego to utwory o poszukiwaniach skarbów. Poszukiwanie skarbów to pasjonujące zajęcie. Niestety, autorzy zrobili wszystko, aby przekonać czytelników, że tak nie jest. Książki są nudne i przewidywalne.  Wszystkie przedstawione wyżej powieści zdecydowanie polecam osobom mającym problemy ze snem. Już po przeczytaniu kilku kartek którejkolwiek z nich, powieki same się zamykają. Tym, którzy zasypiają gdy tylko przyłożą głowę do poduszki, sugeruję lekturę kilku powieści, o których pisałem we wrześniowych postach.


Kazimierz Radowicz „Skarby zatoki”
Wydawnictwo: Wydawnictwo Morskie
ISBN: 83-215-8252-4
Rok wydania: 1983
Liczba stron: 222

Monika Warneńska „Podziemny trop”
Wydawnictwo: Wydawnictwo Lubelskie
ISBN: 83-222-0144-3
Rok wydania: 1981
Liczba stron: 176

Wojciech Żukrowski „Poszukiwacze skarbów”
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Rok wydania: 1968
Liczba stron: 110



niedziela, 22 września 2013

"Szatan z siódmej klasy"


 Kornel Makuszyński "Szatan z siódmej klasy"


Sam już nie pamiętam, co było pierwsze: książka czy film? W każdym razie, czytając powieść „Szatan z siódmej klasy” miałem przed oczami twarze bohaterów filmu w reżyserii Marii Kaniewskiej z 1960 r. Prawdę mówiąc tylko jedną twarz. Poli Raksy. Podobną wizję miał na początku lat 80-tych Grzegorz Markowski. Ba, on poszedł znacznie dalej. Za jej twarz dałby się nawet zabić. A czy dałby się zabić za fiołkowe oczy panny Wandzi Gąsowskiej? Jeśli nie, Adaś Cisowski z pewnością chętnie by go zastąpił. Chociaż niezupełnie…

Kim był ów tajemniczy Adaś? To główny bohater powieści Kornela Makuszyńskiego, spryciarz kuty na cztery nogi, zdolny uczeń, wrażliwy i uczuciowy chłopiec. Nie, on na pewno nie dał by się zabić. Wychodził cało z wielu opresji, śledził przestępców, rozwiązywał podchwytliwe zagadki, łamał dziewczęce serca, szukał skarbów. Jego pomysły wprowadzały popłoch w szeregach grona pedagogicznego. Mam poważne podejrzenie, że to właśnie z postaci Adasia Cisowskiego garściami czerpał Ian Fleming pisząc bestsellerowe powieści o przygodach agenta Jamesa Bonda.

Zamiast srebrno-szarego Aston Martina Adaś ma do dyspozycji własne nogi oraz starą konną bryczkę. Nie pija wstrząśniętych, nie zmieszanych trunków, przeciwnie delektuje się mlekiem. Przeżywa wstrząsy i zmieszany czerwieni się patrząc na uroczą Wandzię. Tak, Bonda i Adasia łączą tylko kobiety. Bond ma na liczniku tabuny platynowych pań pokrytych warstwą makijażu. Dla Adasia Wandzia będzie pierwszą. Ale on stawia na miłość a Wandzia go nie zdradzi. Przed wojną kobiety były inne…

Bond rozbija się helikopterami nad Londynem, Paryżem, Tokio, Nowym Jorkiem. Adaś w niewielkiej wiosce nieopodal Wilna spaceruje wokół zapadłego dworku, zdmuchuje pył ze starych ksiąg na strychu, przed snem czyta stuletnie pamiętniki. Nawet mu się nie śniło, że 15 lat po wojnie nakręcą o nim film.

Agentowi OO7 pomagają oficerowie brytyjskiego wywiadu. Adaś ma na głowie sympatycznego, zdziecinniałego profesora, jego niezaradnego brata, niedoświadczoną panienkę. Kilku nie przebierających w środkach opryszków jest gotowych na wszystko aby go uprzedzić w poszukiwaniu skarbu z epoki wojen napoleońskich. Ale nie z nim te numery…

Kim jest panna Wandzia Gąsowska? To spiritus movens powieści Kornela Makuszyńskiego Mam pewne wątpliwości czy ten szlachetny młodzieniec zrezygnowałby z wakacji nad morzem na rzecz wyjazdu do malutkiej wioski, gdyby nie poprosiła go o to panienka o fiołkowych oczach. Prawdę mówiąc, w książce pozostałe części ciała Wandzi występują zdecydowanie w roli drugoplanowej, ustępując pola jej narządom wzroku.

Książka napisana jest bardzo ciepłym językiem, pan Makuszyński niezwykle plastycznie opisał podwileńską prowincję. Postacie są wyraźne, z lekka przerysowane, albo czarne, albo białe. Kiedyś świat był chyba nieco prostszy. Wartka akcja sprawia, że nie nudzimy się ani przez moment. Gdy dodamy do tego szczyptę humoru i wakacyjny klimat otrzymamy wspaniałą ucztę literacką przygotowaną w przedwojennej kuchni. Każda strona tego klasycznego już niewątpliwie dzieła smakuje doskonale także i dziś.

Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Rok wydania: 1961
Liczba stron: 238

Moja ocena: 6/6


O najlepszej ekranizacji tej powieści przeczytacie tutaj:

 


poniedziałek, 16 września 2013

"Ekspedycja Kolitz"



 Katarzyna Rygiel "Ekspedycja Kolitz"


 „Klub Srebrnego Klucza” to jedna z kultowych serii kryminalnych wydawanych w latach PRL-u. Do 1991 r. powieści ukazywały się nakładem wydawnictwa „Iskry.” Po kilkunastoletniej przerwie reanimacji serii podjęło się wydawnictwo Zysk i S-ka. Do 2012 r. wydano około trzydziestu pozycji. Trochę wznowień takich klasyków jak Helena Sekuła czy Krzysztof Kąkolewski oraz kilkanaście premierowych książek. Wśród tych ostatnich są trzy powieści Katarzyny Rygiel. Przeczytałem pierwszą z nich pt. „Ekspedycja Kolitz.”

Muszę się przyznać, że przed sięgnięciem po tę książkę miałem spore wątpliwości. Zerknąłem bowiem na bibliografię Autorki i z nutką niepokoju przeczytałem tytuły dwóch jej debiutanckich powieści „Pod powiekami” oraz „Miłość i samotność.” Moja obawa wzmogła się po znalezieniu informacji, że Katarzyna Rygiel fascynuje m.in. się powieściami współczesnych pisarzy iberyjskich i latynoamerykańskich. To zupełnie obcy dla mnie powieściowy świat, który kojarzy mi się bardziej z romantycznymi wyciskaczami łez niż z powieścią kryminalną.

Mimo tego po przeczytaniu kilku stron książka zaczęła mnie wciągać. Już na początku przenosimy się w schyłkowe lata XIX w. do miejscowości Kolitz (Kolice) w pobliżu Szczecina. Znajduje się tam zrujnowany cysterski klasztor, który usiłują uratować przed kompletną dewastacją fachowcy przysłani z Berlina. Jest wśród nich Otto Kleist, który zamierza odkryć tajemnicę klasztoru. Ponad sto lat później grupa polskich naukowców podczas prac archeologicznych odkrywa w pobliżu klasztoru szkielet Kleista. Wkrótce potem zostaje znaleziony tajemniczy pamiętnik, a antropolog Ewa i archeolog Robert próbują rozwikłać tajemniczą zagadkę sprzed lat. Pomaga im w tym miejscowy ksiądz proboszcz i kierownik grupy archeologów – Piotr.

Ewa jest piękną kobietą, budzącą w mężczyznach silne emocje. Tym bardziej, że kilka lat temu była związana z kierownikiem ekspedycji – Piotrem. Przyjacielskie do tej pory stosunki między Piotrem a Robertem zostają wystawione na ciężką próbę. Pomiędzy Ewą a Robertem szybko zaczyna rodzić się uczucie. W dodatku Ewa ukrywa jeszcze jeden mroczny sekret ze swojej przeszłości. Dla powieści byłoby lepiej, gdyby na jednym wątku miłosnym się skończyło. Niestety okazało się, że nie tylko ziewanie jest zaraźliwe. Miłość także. Mamy więc i drugi wątek romantyczny – Siwego i Doroty, który wg mnie nic nie wnosi do powieści. Rezygnując z niego, książka zyskałaby nieco dynamiki, co w powieści kryminalnej jest jak najbardziej wskazane. Nie mamy tu jednak do czynienia z czystym kryminałem, lecz mezaliansem romansu, kryminału i książki przygodowej. Na kartach powieści okazuje się bowiem, że Ewa została antropologiem pod wpływem słynnej powieści Zbigniewa Nienackiego „Wyspa Złoczyńców.” Duch Pana Samochodzika leniwie unosi się nad kartami powieści aż do ostatniej strony.

Bardzo lubię ksiązki kryminalne, romansów nie czytam. Dlatego też wzdychań, spojrzeń w oczy i wyznań było dla mnie w tej książce odrobinę za dużo. Za to po zakończeniu lektury zrozumiałem zamiłowanie Katarzyny Rygiel do powieści latynoamerykańskich. Urzekła mnie, senna, letnia, niemal lepka atmosfera książki. Docenić też należy skrupulatność autorki przy opisywaniu prac archeologicznych. Niedosyt pozostawia niezbyt skomplikowany wątek sensacyjny, który został okrojony kosztem pogłębionych portretów psychologicznych bohaterów.

„Ekspedycja Kolitz” to dobra powieść na trzy, cztery wakacyjne wieczory. Urocza pani antropolog Ewa jest bohaterką jeszcze dwóch książek Katarzyny Rygiel: „Gra w czerwone” i „Śmiertelne zlecenie.”


Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Seria wydawnicza: Klub Srebrnego klucza
ISBN: 978-83-7506-229-8
Rok wydania: 2008
Liczba stron: 325

Moja ocena: 4/6