Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Szatan z siódmej klasy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Szatan z siódmej klasy. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 22 września 2013

"Szatan z siódmej klasy"


 Kornel Makuszyński "Szatan z siódmej klasy"


Sam już nie pamiętam, co było pierwsze: książka czy film? W każdym razie, czytając powieść „Szatan z siódmej klasy” miałem przed oczami twarze bohaterów filmu w reżyserii Marii Kaniewskiej z 1960 r. Prawdę mówiąc tylko jedną twarz. Poli Raksy. Podobną wizję miał na początku lat 80-tych Grzegorz Markowski. Ba, on poszedł znacznie dalej. Za jej twarz dałby się nawet zabić. A czy dałby się zabić za fiołkowe oczy panny Wandzi Gąsowskiej? Jeśli nie, Adaś Cisowski z pewnością chętnie by go zastąpił. Chociaż niezupełnie…

Kim był ów tajemniczy Adaś? To główny bohater powieści Kornela Makuszyńskiego, spryciarz kuty na cztery nogi, zdolny uczeń, wrażliwy i uczuciowy chłopiec. Nie, on na pewno nie dał by się zabić. Wychodził cało z wielu opresji, śledził przestępców, rozwiązywał podchwytliwe zagadki, łamał dziewczęce serca, szukał skarbów. Jego pomysły wprowadzały popłoch w szeregach grona pedagogicznego. Mam poważne podejrzenie, że to właśnie z postaci Adasia Cisowskiego garściami czerpał Ian Fleming pisząc bestsellerowe powieści o przygodach agenta Jamesa Bonda.

Zamiast srebrno-szarego Aston Martina Adaś ma do dyspozycji własne nogi oraz starą konną bryczkę. Nie pija wstrząśniętych, nie zmieszanych trunków, przeciwnie delektuje się mlekiem. Przeżywa wstrząsy i zmieszany czerwieni się patrząc na uroczą Wandzię. Tak, Bonda i Adasia łączą tylko kobiety. Bond ma na liczniku tabuny platynowych pań pokrytych warstwą makijażu. Dla Adasia Wandzia będzie pierwszą. Ale on stawia na miłość a Wandzia go nie zdradzi. Przed wojną kobiety były inne…

Bond rozbija się helikopterami nad Londynem, Paryżem, Tokio, Nowym Jorkiem. Adaś w niewielkiej wiosce nieopodal Wilna spaceruje wokół zapadłego dworku, zdmuchuje pył ze starych ksiąg na strychu, przed snem czyta stuletnie pamiętniki. Nawet mu się nie śniło, że 15 lat po wojnie nakręcą o nim film.

Agentowi OO7 pomagają oficerowie brytyjskiego wywiadu. Adaś ma na głowie sympatycznego, zdziecinniałego profesora, jego niezaradnego brata, niedoświadczoną panienkę. Kilku nie przebierających w środkach opryszków jest gotowych na wszystko aby go uprzedzić w poszukiwaniu skarbu z epoki wojen napoleońskich. Ale nie z nim te numery…

Kim jest panna Wandzia Gąsowska? To spiritus movens powieści Kornela Makuszyńskiego Mam pewne wątpliwości czy ten szlachetny młodzieniec zrezygnowałby z wakacji nad morzem na rzecz wyjazdu do malutkiej wioski, gdyby nie poprosiła go o to panienka o fiołkowych oczach. Prawdę mówiąc, w książce pozostałe części ciała Wandzi występują zdecydowanie w roli drugoplanowej, ustępując pola jej narządom wzroku.

Książka napisana jest bardzo ciepłym językiem, pan Makuszyński niezwykle plastycznie opisał podwileńską prowincję. Postacie są wyraźne, z lekka przerysowane, albo czarne, albo białe. Kiedyś świat był chyba nieco prostszy. Wartka akcja sprawia, że nie nudzimy się ani przez moment. Gdy dodamy do tego szczyptę humoru i wakacyjny klimat otrzymamy wspaniałą ucztę literacką przygotowaną w przedwojennej kuchni. Każda strona tego klasycznego już niewątpliwie dzieła smakuje doskonale także i dziś.

Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Rok wydania: 1961
Liczba stron: 238

Moja ocena: 6/6


O najlepszej ekranizacji tej powieści przeczytacie tutaj: