środa, 27 sierpnia 2014

"Sposób na Alcybiadesa"




Edmund Niziurski "Sposób na Alcybiadesa"


Uczniowie ósmej klasy o przezwiskach: Ciamcia, Zasępa, Słaby i Pędzel często goszczą w gabinecie dyrektora szkoły. Wizyty te spowodowane są jak możemy łatwo się domyślić brakiem postępów w nauce oraz wybrykami czwórki naszych bohaterów. Po wysłuchaniu kolejnej tyrady Dyra chłopcy zostają skierowani do szkolnego psychologa, który po wysłuchaniu nieprawdopodobnych opowieści dotyczących ich życiowych problemów wydaje opinię, że Ciamcia i spółka odznaczają się wybitną inteligencją, niestety ich zainteresowania często nie idą we właściwym kierunku. Załamani taką diagnozą młodzieńcy zostają poddani przez dyrekcję kwarantannie polegającej na wyłączeniu z życia sportowego i towarzyskiego szkoły.

Nie tracą jednak ducha i postanawiają znaleźć rozwiązanie, które pozwoli im na przedłużenie dotychczasowej wesołej szkolnej egzystencji a jednocześnie umożliwi zdobywanie bez wysiłku jak najlepszych ocen. Zwracają się do ucznia starszej klasy Wątłusza Pierwszego z prośbą o sprzedanie sposobów na rozpracowanie wszystkich nauczycieli. Niestety skromne fundusze, którymi dysponują pozwalają na zakup sposobu zaledwie na nauczyciela historii, profesora Misiaka. Historyk zwany przez uczniów Alcybiadesem to jeden z najspokojniejszych belfrów w szkole. Metoda zaś polega na zastosowaniu wobec profesora Uczynków Dezorientujących oraz wprowadzeniu go w tzw. „dryf.”

Jak to zwykle w powieściach Edmunda Nizurskiego bywa, bohaterowie przeżywają cały szereg bardzo zabawnych perypetii. Dochodzi do wielu komicznych nieporozumień, w których centrum jak zwykle znajduje się czwórka urwisów. Podczas lektury „Sposobu na Alcybiadesa” mamy okazję uczestniczyć w  lekcjach oraz biegać po korytarzach polskiej szkoły początku lat 60-tych ubiegłego wieku. Mimo, że akcja książki w większości toczy się w szkolnym budynku i położonej nieopodal tzw. „wędzarni” to lekkość pióra Pana Edmunda sprawia, że nie dusimy się w „pedagogicznym sosie,” lecz z gracją i z uśmiechem przenosimy się z pracowni do pracowni uczestnicząc w barwnym życiu uczniów. Nie znaczy to oczywiście, że książka nie zawiera wartości edukacyjnych. Przeciwnie, jest nimi przesycona. Lecz autor bawiąc się z czytelnikiem podobnie jak Alcybiades ze swoją niesforną klasą sprawia, że z przyjemnością dryfujemy wraz z nim aż do zaskakującego zakończenia.

Muszę też wspomnieć o niesamowitym talencie Edmunda Niziurskiego do tworzenia oryginalnych imion, nazwisk i przydomków postaci występujących w powieściach. Taką perełką jest tu np. wspomniany wcześniej uczeń Wątłusz Pierwszy, przygnębiony były bokser szukający swego miejsca na niwie poetyckiej. To on właśnie jest autorem pamiętnych wersów:

„Zachodzi słońce nad Wędzarnią krwawo,
Słychać krzyk drobiu Więckowskiej nieświeży,
Sezon skończony, żegnaj sławo!
Na zwiędłych liściach znokautowany bokser leży.
Twarz mu wykrzywia uśmiech żałosny,
Byle do wiosny!
Kiedy ci walka na pięści zbrzydła,
Poezji rozwiń skrzydła!”[1]


Do powieści Edmunda Niziurskiego wróciłem po ponad 25 latach. Z wielkim sentymentem przeniosłem się do czasów kiedy na długich przerwach uczniowie wymieniali się znaczkami pocztowymi zamiast wpatrywać się w ekrany telefonów komórkowych. Choć mój nieżyjący już nauczyciel historii ze szkoły podstawowej w niczym nie przypominał tytułowego Alcybiadesa udało mu się i we mnie na trwałe zaszczepić  historycznego bakcyla, czego mam nadzieję dowodem jest dobór książek, które przedstawiam Wam na stronach ZAPOMNIANEJ BIBLIOTEKI.


Wydawca: Czytelnik
ISBN: 83-07-01383-6
Rok wydania: 1985
Liczba stron: 192



[1] Edmund Niziurski „Sposób na Alcybiadesa,” s. 67.

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Zapowiedź





Już jesienią przedstawię Czytelnikom ZAPOMNIANEJ BIBLIOTEKI
 zestaw trzech książek poświęcony tajemnicom Drugiej Rzeczypospolitej. 
Autorem książek wchodzących w skład zestawu jest historyk Sławomir Koper.

W skład boxu wchodzą książki:
„Wielcy zdrajcy. Od Piastów do PRL”
„Gwiazdy Drugiej Rzeczypospolitej”
„Życie prywatne elit artystycznych Drugiej Rzeczypospolitej”


czwartek, 21 sierpnia 2014

"Sąd Ostateczny"




Anna Klejzerowicz "Sąd Ostateczny"



Wiosną przedstawiłem Czytelnikom ZAPOMNIANEJ BIBLIOTEKI bardzo dobrą powieść Anny Klejzerowicz „List z powstania.”[1] Dzisiejszą recenzję poświęcę powieści kryminalnej tej autorki „Sąd Ostateczny.” Kryminał ma dwóch bohaterów. Pierwszym z nich jest Emil Żądło, cierpiący na chroniczny brak pieniędzy mężczyzna przed czterdziestką. Emil pracował niegdyś w policji, rzucił jednak tę robotę i został dziennikarzem. Pracy nie miał niestety ostatnio zbyt wiele. Nierzadko zaglądał do kieliszka, po wejściu do domu witała go pusta lodówka, spóźniał się z płaceniem alimentów. Coraz częściej myślał, że jego życie dawno straciło sens. Drugim bohaterem powieści jest obraz niderlandzkiego malarza Hansa Memlinga. Znajdujące się w zbiorach Muzeum Narodowego w Gdańsku malowidło stało się inspiracją dla szalonego zabójcy i przekleństwem dla przegranego dziennikarza.

Emil Żądło często snuje się spłukany po uliczkach Gdańska. Pewnego dnia spotyka w barze dawną znajomą sprzed lat. Dorota wraz z narzeczonym sączy piwo. Okazuje się, że Damian (ów narzeczony) jest właścicielem niewielkiej, bezpłatnej gazetki. Po wypiciu kilku piw Emil otrzymuje propozycję napisania do niej kilku tekstów oraz niewielką pożyczkę. Nazajutrz dziennikarz dowiaduje się, że młodzi ludzie, z którymi spędził wieczór zostali zamordowani. Ciała ofiar zostały dziwnie upozowane. Żądło nieformalnie włączając się w prowadzone śledztwo nie wie jeszcze, że psychopatyczny morderca zagrozi jego najbliższym. Policja znajduje kolejne zwłoki. Rozpoczyna się wyścig z czasem. Emil odkrywa, że kluczem do rozwiązania zagadki jest wspomniany wcześniej piętnastowieczny obraz.

Z podobnymi pomysłami na upozowanie ciał inspirowane dziełami sztuki miałem okazję spotkać się już wielokrotnie, ostatnio czytając trylogię Tomasza Białkowskiego.[2] Postać zgorzkniałego, nie stroniącego od alkoholu detektywa także jest już nieco wyeksploatowana przez autorów powieści kryminalnych. Mam także zastrzeżenia do wątku miłosnego (zapomniałem dodać, że bohater poznaje piękną pracownicę gdańskiego muzeum pomagającą mu w tropieniu zabójcy), który jest niestety zbyt cukierkowo przedstawiony.

Mimo to książka Anny Klejzerowicz może być atrakcyjną propozycją dla czytelników, którzy nie sięgają zbyt często po powieści kryminalne. Autorka dysponuje lekkim piórem (choć niektórym dialogom nie zaszkodziłoby przeredagowanie)  i talentem pozwalającym nasycać swoje książki atmosferą tajemniczości, strachu, niepewności. I to właśnie uważam za największą zaletę tego kryminału. Powieść stanowić będzie zapewne również gratkę dla Gdańszczan, bowiem pisarka postarała się o wierne oddanie topografii  tysiącletniego miasta.

(Recenzja z archiwum Zapomnianej Biblioteki)


Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
Seria wydawnicza: Z odciskiem palca
ISBN: 978-83-245-8782-7
Rok wydania: 2010
Liczba stron: 246

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

"Związek poszukiwaczy skarbów"




Zbigniew Nowicki (Zbigniew Nienacki) "Związek poszukiwaczy skarbów"



„Związek poszukiwaczy skarbów” to licząca niespełna czterdzieści stron opowieść Zbigniewa Nienackiego wydrukowana w 1946 r. na łamach tygodnika dla starszych dzieci „Przyjaciel.” Utwór został opublikowany jeszcze pod prawdziwym nazwiskiem 17-letniego wówczas pisarza – Nowicki. Ponieważ dość trudno znaleźć informacje o tej „mikropowieści” podzielę się z Czytelnikami ZAPOMNIANEJ BIBLIOTEKI krótkim streszczeniem.

Bohaterem utworu są młodzi chłopcy. Jeden z nich, Jędrek w prezencie urodzinowym otrzymuje od matki książkę „Ukryty skarb.” Lektura rozpala jego wyobraźnię. Wraz z dwójką kolegów Leszkiem i  Frankiem postanawiają zająć się poszukiwaniem skarbów. W tym celu zakładają związek, którego wodzem zostaje Jędrek. Wszyscy przybierają pseudonimy: Franek zostaje „Czarną Ręką,” Leszek „Krwawym Jaguarem” a Jędrek „Herkulesem.” Początki działalności związku nie są łatwe. Chłopcy przeszukują kamienicę, w której mieszkają, niestety na skarb nie udaje się natrafić. Znajdują za to w piwnicy małego kotka, którego uznają za własność związku. Kotu nadają imię Skarbek.

W okresie wakacji Franek i Leszek wyjeżdżają na kolonie. W okolicy małej wioski, gdzie mieszkają odkrywają zapomniany cmentarz. W pobliżu cmentarza usytuowany jest tajemniczy kopiec, zwany przez miejscowych „uroczyskiem.” Chłopcy nabierają pewności, że tam właśnie musi znajdować się skarb. Ciemną nocą, wraz z koleżanką Teresą organizują więc wyprawę w to trudno dostępne miejsce. Droga na cmentarz przebiega obok chaty groźnego grabarza zwanego Rudym Michałem.

W tym samym czasie podczas rowerowej wycieczki Jędrek nawiązuje znajomość z profesorem Henrykiem Jeżewskim. Opowiada mu o Związku Poszukiwaczy Skarbów. Umawiają się na wspólne wyprawy w poszukiwaniu wiejskich kapliczek, a profesor zaprasza chłopca do siebie i zamierza pokazać mu swoje zbiory.

W swym młodzieńczym utworze Zbigniew Nienacki przemycił kilka wątków pedagogicznych: m.in. chłopcy poszukują właściciela kota oraz uczciwie rozliczają się z dozorcą po sprzedaży surowców wtórnych. Znajdziemy tu także wiele motywów znanych z późniejszych powieści autora dla młodzieży. Pojawia się stary, zaniedbany cmentarz, park, kopiec z okresu wojen szwedzkich i wreszcie malownicze jezioro. Widzimy więc, że już w latach czterdziestych Nienacki pasjonował się zagadkami historycznymi i archeologią. Kochał naturę a jego myśli, podobnie jak wielu młodych ludzi w tamtych czasach wypełniały marzenia o poszukiwaniu skarbów. Trzeba także podkreślić świetnie oddany klimat nocnej wyprawy młodych ludzi na odludne uroczysko.

W „Związku poszukiwaczy skarbów” możemy zauważyć kilka drobnych potknięć autora, takich jak niedomknięcia wątków i dość słabo zarysowane postacie bohaterów. Mimo pewnych chropowatości stylistycznych można już jednak dostrzec zalążki solidnego warsztatu literackiego autora przygód Pana Samochodzika.


Wydawca: Spółdzielnia Wydawnicza „Czytelnik”
Rok wydania: 1946
Liczba stron: ok. 40


piątek, 15 sierpnia 2014

"List z tamtego świata"




Kornel Makuszyński "List z tamtego świata"


Kornel Makuszyński to pisarz uwielbiany przez kilka pokoleń młodych czytelników. Niestety, zazwyczaj potrafimy wymienić tylko kilka powieści z jego bogatego dorobku. „Szatan z siódmej klasy,” „Awantura o Basię,” „Szaleństwa panny Ewy” oraz kilka innych książek Makuszyńskiego doczekało się nawet ekranizacji. Dziś chciałbym przypomnieć nieco zapomniany utwór klasyka literatury dziecięcej i młodzieżowej, którego akcja rozgrywa się w 1936 roku - „List z tamtego świata.”

Jest to sielankowa opowieść o szlacheckiej rodzinie Mościrzeckich. Pewnego dnia ze ściany spada portret przodka – rejenta Apolinarego Mościrzeckiego. Pękają stare, złocone ramy, zza których wypada zapieczętowany list. Świadkami wydarzenia są dwaj młodzieńcy, bracia Jan i Józef, którzy podejrzewając, że dokument może być testamentem, postanawiają zorganizować zjazd rodzinny. Na familijną naradę przybywa kilkunastu przedstawicieli rodu, znęconych wizją tajemniczego spadku pozostawionego przez rejenta. Rodzina gromadzi się aż przez ponad sto stron powieści. Są to te mniej pasjonujące strony. Na szczęście jeden z członków rodu,  skąpy Wojciech Mościrzecki nie mogąc przybyć na spotkanie, zaprasza pozostałych do swojego dworu, gdzie rozpoczyna się nieco bardziej wciągająca część druga.



Rys. J. Czerwiński. Źródło: Kornel Makuszyński „List z tamtego świata,” s. 129.


Fabuła rozkręca się dość powoli, co sprawia, że cierpliwość większości czytelników, który sięgną po powieść wystawiona jest na ciężką próbę. Również pomysł na „List…” jest mocno zainspirowany sztandarowym dziełem Makuszyńskiego „Szatanem z siódmej klasy.” I tam, i tu bohaterowie poszukują skarbu wędrując po malowniczej okolicy wiejskich dworów. Te z kolei są bardziej lub mniej tajemnicze, zawsze jednak skutecznie skrywają swe sekrety przed oczyma niepowołanych gości z zewnątrz. O olbrzymim dworze w Przypłociu ludzie powiadali, że w nim straszy. I na tych plotkach się skończyło. Pan Kornel bał się bowiem straszyć czytelnika, serwując mu za to całą serię wzruszających scen. To właśnie miłosne rozterki, przeobrażenia wewnętrzne bohaterów i problemy zdrowotne małego chłopczyka przysłaniają owe poszukiwanie skarbów, które odbywa się gdzieś w głębokim tle. Przyznać trzeba za to, że komicznych scenek autor nie żałował czytelnikom, szybko osuszając im łzy kiedy tylko zaczęli rozczulać przykrą historią Maciusia.

Powieść ma zbiorowego bohatera, którym jest zgromadzona dzięki nieżyjącemu od dawna antenatowi rodzina Mościrzeckich. Sam rejent zresztą przygada się poczynaniom potomków z wiszącego na ścianie portretu, grymasami twarzy oznajmiając swoje niezadowolenie z podejmowanych przez nich decyzji. Mimo, że familia jest liczna, autor każdemu z członków rodu poświecił sporo miejsca, dzięki czemu dobrze zarysowane postacie (choć niezbyt skomplikowane wewnętrznie) zapadają w pamięć. No i dają się lubić. Wszyscy bez wyjątku: niezbyt rozgarnięta ciotka Marta, dwaj młodzi utracjusze o artystycznych duszach czy tyczkowaty i kochliwy przybysz zza granicy - Ralf. Ozdobą powieści jest zabawnie przestawione rodzące się uczucie pomiędzy plenipotentem właściciela majątku, nieśmiałym Adamem Dziurawcem a obdarzoną potężnym głosem i posturą panną Katarzyną.

Na miłość nigdy nie jest za późno, warto serce swe otworzyć na innych i nie koncentrować jedynie na pomnażaniu majątku. Takie między innymi morały wypływają z powieści. Patrząc na korpulentną figurę seniora rodu, Wojciecha Mościrzeckiego i jego transformację psychofizyczną, można zastanowić się, czy przypadkiem to nie Makuszyński inspirował Andrzeja Sobczaka do stworzenia słów refrenu przeboju zespołu Lombard: „Nie zamieniaj serca w twardy głaz, póki jeszcze serce masz.” Powieść napisana jest barwną, soczystą, ciepłą, poetycką, barokową i urokliwie archaiczną polszczyzną.

Nie jest to z pewnością szczyt literackich możliwości Kornela Makuszyńskiego. Książka powstała prawdopodobnie na fali sukcesu „Szatana z siódmej klasy” i jej wydaniu przyświecał zapewne cel finansowy. Pamiętajmy, że po zakończeniu wojny autor został objęty na kilka lat zakazem publikacji a jego sytuacja materialna uległa dramatycznemu pogorszeniu. Z krótkiej notki „Od Autora” zamieszczonej na pierwszej stronie powieści możemy się dowiedzieć, że  „List…” miał pierwotnie pojawić się na rynku księgarskim w grudniu 1939  r. Jest to jedyna z pięciu książek napisanych przez Makuszyńskiego podczas wojny, której rękopis dotrwał do wyzwolenia. Prawdopodobnie wśród zaginionych w czasie wojny rękopisów Kornela Makuszyńskiego znajdowała się również powieść „Drugie wakacje Szatana.” Na szczęście choć w małym stopniu miejsce przeznaczone na kontynuację przygód Adasia Cisowskiego wypełnił „List z tamtego świata.”


Wydawca: Gebethner i Wolff
Rok wydania: 1946
Liczba stron: 355

środa, 13 sierpnia 2014

"Opatów i dobra opatowskie w drugiej połowie XVIII wieku"




Radosław Kubicki "Opatów i dobra opatowskie w drugiej połowie XVIII wieku"



Opatów, niewielkie, kilkutysięczne dziś miasteczko położone nieopodal wschodniego krańca Gór Świętokrzyskich było przez stulecia liczącym się ośrodkiem na mapie regionu. Przez miasto przebiegały ważne szlaki handlowe. I choć kilkukrotnie padało ofiarą najazdów Tatarów, za każdym razem podnosiło się ze zniszczeń. To tu przez ponad trzy stulecia odbywały się sejmiki województwa sandomierskiego. Po klęsce powstania styczniowego Opatów zaczął chylić się ku upadkowi. Na znaczeniu zyskał nowy ośrodek przemysłowy, położony na północ od miasta – Ostrowiec. Ostatnie chwile świetności miasta przedstawił w pracy „Opatów i dobra opatowskie w drugiej połowie XVIII wieku” doktor Radosław Kubicki.


Zachód słońca nad kolegiatą św. Marcina w Opatowie. Fot. Autor Bloga


Publikacja składa się z siedmiu rozdziałów obrazujących funkcjonowanie Opatowa i okolicznych dóbr. Jak sam autor przyznał we wstępie, główny nacisk położył na ukazanie życia mieszkańców oraz gospodarki ziemi opatowskiej. Radosław Kubicki scharakteryzował grupy zawodowe, etniczne i wyznaniowe miasta oraz przeanalizował relacje zachodzące pomiędzy nimi. W rozdziale poświęconym życiu codziennemu poruszone zostały zagadnienia dotyczące opieki medycznej, przestępczości oraz klęsk żywiołowych. W monografii znajdziemy ponadto obszernie przedstawione dzieje dóbr opatowskich w drugiej połowie osiemnastego stulecia, w tym bogaty zasób wiadomości dotyczących stacjonowania i przemarszów wojsk przez Ziemię Opatowską.



Ziemia Opatowska. Fot. Autor Bloga


Warty podkreślenia jest także rozdział „Opatów jako ośrodek miejski i gospodarczy,” w którym to autor oprowadza czytelnika po kluczowych punktach miasta: ratuszu, obiektach sakralnych, łaźni żydowskiej, poczcie, sklepach, folwarkach, zajazdach oraz innych budynkach użyteczności publicznej. W rozdziale tym znajdują się również dane dotyczące struktury narodowościowej. Musimy bowiem pamiętać, że w interesującym nas okresie Opatów zamieszkiwała również liczna społeczność żydowska, Cyganie, Ormianie, Grecy oraz kilka rodzin szkockich. Oczywiście Radosław Kubicki przedstawił w swej pracy organizację władz miasta oraz samorządów wiejskich. Osadnictwu oraz gospodarce chłopskiej i folwarcznej poświęcone są dwa rozdziały książki.

Należy zwrócić uwagę na obfitą, liczącą kilkaset pozycji literaturę źródłowa, jaką posiłkował się autor przy opracowywaniu niniejszej publikacji. Radosław Kubicki zrealizował cel przyświecający mu podczas pisania monografii, pieczołowicie rekonstruując całe spektrum spraw dotyczących funkcjonowania dóbr opatowskich w latach 1750-1796 (taki jest zasadniczy zakres chronologiczny niniejszej pracy). Książka zapewne zainteresuje miłośników ziemi świętokrzyskiej i umożliwi im pogłębienie wiedzy o historii malowniczego regionu nad Opatówką w okresie przedrozbiorowym. Polecam.


Wydawca: Dom Wydawniczy Duet, Adam Marszałek
ISBN: 978-83-61185-89-5
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 496


sobota, 9 sierpnia 2014

"Kino, teatr, kabaret w przedwojennej Polsce"




Wojciech Kałużyński "Kino, teatr, kabaret w przedwojennej Polsce. Artyści, Miejsca, Skandale"


Książka Wojciecha Kałużyńskiego to doskonałe kompendium wiedzy o przedwojennym teatrze, rewii, kabarecie i kinie. I choć to X muza jest najmłodsza w tym zestawieniu, jej właśnie autor poświęcił najwięcej miejsca w swojej pracy. Kino na początku dwudziestego wieku postrzegane było jako tandetna i plebejska rozrywka. Jednak z czasem film zaczął wygrywać rywalizację z teatrem, rewią czy operą.  Już w okresie XX-lecia międzywojennego teatry objazdowe przestały zatrzymywać się na dłużej w miastach, w których funkcjonowały kina.

Wojciech Kałużyński przedstawia trudności w rozwoju polskiej kinematografii. Porównuje także krajowe produkcje filmowe z filmami zachodnimi. Niestety porównanie to nie jest korzystne dla rodzimej twórczości. Podobnie jak dziś, w latach trzydziestych rodzime kino zdominowane było przez ekranizacje powieści historycznych z „Panem Tadeuszem” na czele. Powstawały również masowo komedie i melodramaty. W książce przedstawiona jest także cała galeria twórców filmowych tamtych lat. Od Michała Waszyńskiego „naczelnego reżysera” większości przebojów filmowych („Profesor Wilczur,” „Znachor,” „Dodek na froncie,” „Będzie lepiej,”„Antek policmajster”) Henryka Warsa, kompozytora muzyki do ponad czterdziestu filmów, autora takich szlagierów jak „Miłość ci wszystko wybaczy,” „Na pierwszy znak,” „Już nie zapomnisz mnie,” „Już taki jestem zimny drań” czy „Ach, śpij kochanie” aż po kilkadziesiąt gwiazd ekranu. O Poli Negri, Jadwidze Smosarskiej, Mieczysławie Ćwiklińskiej, Hance Ordonównie, Toli Markiewiczównie, mojej ulubionej choć tragicznej postaci Inie Benicie, Eugeniuszu Bodo, Michale Zniczu, Kazimierzu Junoszy-Stępowskim przeczytamy setki ciekawostek, nie tylko z planu filmowego.




Fot. 1. Jadwiga Smosarska jako tytułowa bohaterka w jednej ze scen filmu 
„Prokurator Alicja Horn.” Źródło: "Kino, teatr, kabaret w przedwojennej Polsce," s. 138.



Fot. 2. Justyna Czartorzyska jako Róża Freundlich, żydowska dziewczyna w jednej ze scen filmu
 „Szlakiem hańby.” Źródło: "Kino, teatr, kabaret w przedwojennej Polsce," s. 145.


Rozwój polskiego kina oraz dziesiątki karier aktorskich przerwał wybuch II wojny światowej. Kilkudziesięciu aktorów zginęło lub wyemigrowało z kraju. Wiele kopii filmów uległo zniszczeniu w ruinach zburzonej Warszawy. Po wyzwoleniu, na polskim filmowym niebie błyszczały już inne gwiazdy. Gdzieś tam daleko za horyzontem dogasała jedynie gwiazda Adolfa Dymszy. Pozostałe amantki i ekranowi uwodziciele występowali z rzadka, jedynie w rolach epizodycznych.

Wojciech Kałużyński zebrał ponadto bardzo wiele informacji obliczach teatru polskiego w latach dwudziestolecia międzywojennego. Ukazał jakie skutki na jego kształt miało odzyskanie niepodległości, czy też kryzys gospodarczy. Wiele miejsca poświęcił na przedstawienie sylwetek najwybitniejszych reżyserów i aktorów teatralnych: Juliusza Osterwy, Leona Schillera i Stefana Jaracza oraz krytyków kształtujących gusta teatralnych bywalców: Antoniego Słonimskiego i Tadeusza Boya-Żeleńskiego.


Fot. 3. Rewia „To warto zobaczyć” w teatrze Wielka Rewia 
w Warszawie, Elżbieta Antoszówna podczas tańca 
w jednej ze scen. Czerwiec 1934 roku. Źródło: 
Kino, teatr, kabaret w przedwojennej Polsce," s. 308.


Nie zapomniał autor również o barwnym świecie rewii, kabaretu i operetki. Na kartach książki znalazły miejsce m.in. kabarety literackie Zielony Balonik, Pod Pikadorem i Qui Pro Quo oraz jakżeby inaczej Julian Tuwim i wspomniany wcześniej Antoni Słonimski. Na kabaretowych scenach królowali Zula Pogorzelska, Mira Ziemińska, Hanka Ordonówna, Eugeniusz Bodo, Kazimierz Krukowski. Publiczność rozgrzewał legendarny konferansjer Fryderyk Jarosy, w którego postać wcielił się po latach Piotr Fronczewski w filmie muzycznym „Lata dwudzieste... lata trzydzieste...”


Konkurencję dla kina, teatru, kabaretów i rewii w latach dwudziestych zaczęło stanowić radio. W audycjach radiowych chętnie występowali najwybitniejsi ówcześni artyści. Transmitowano koncerty, m.in. Jana Kiepury i Karola Szymanowskiego. Teksty do programów rozrywkowych pisywał Konstanty Ildefons Gałczyński. Największą popularność zyskał program o lwowskich cwaniakach Szczepciu i Tońciu. Za pośrednictwem radia prezydent stolicy Stefan Starzyński wydawał do mieszkańców odezwy we wrześniu 1939  roku.

Książkę zamyka rozdział przedstawiający życie gwiazd. Do celebrytów, których życiem pasjonowali się przedwojenni kinomani należała Jadwiga Smosarska. O fenomenie tej aktorki, a także jej koleżankach i kolegach ze sceny i ekranu: Mieczysławie Ćwiklińskiej, Aleksandrze Żabczyńskim, Adolfie Dymszy, Eugeniuszu Bodo oraz o życiu wielu innych artystów autor również nie poskąpił nam ciekawostek.

Fot 4. Ina Benita (moja ulubiona aktorka kina międzywojennego). 
Źródło: "Kino, teatr, kabaret w przedwojennej Polsce," s. 387.


"Kino, teatr, kabaret w przedwojennej Polsce" to kolejna pozycja z serii Przedwojenna Polska wydana przez PWN, którą miałem przyjemność przedstawić na stronach ZAPOMNIANEJ BIBLIOTEKI. Podobnie jak w przypadku "Życia przestępczego w przedwojennej Polsce"[1] na uwagę zasługuje oprawa graficzna książki. Dzięki zamieszczeniu w publikacji kilkuset fotografii mamy okazję spojrzeć na aktorów, którzy swoją krótszą lub dłuższą chwilę sławy mieli kilkadziesiąt lat temu. Wędrując wraz z książką Wojciecha Kałużyńskiego po teatralnych i kabaretowych scenach lat dwudziestych i trzydziestych, zaglądając za kulisy oraz na plany filmowe nie sposób uciec od porównań z tym, jaką miałką rozrywkę serwuje nam dziś kolejne medium, które narodziło się już po wojnie – telewizja. Dzisiejsze gwiazdy małego ekranu są znacznie bledsze niż dawniej, pojawiają się i błyskawicznie znikają. To już jednak temat na inną recenzję.


Wydawnictwo: Wydawnictwo Naukowe PWN
Seria wydawnicza: Przedwojenna Polska
ISBN: 978-83-7705-335-5
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 416
 


wtorek, 5 sierpnia 2014

"Bunt w więzieniu na Świętym Krzyżu"


Bartosz Grzegorz Kułan "Bunt w więzieniu na Świętym Krzyżu w dniu 20 września 1925 roku"


Szczególne miejsce w moim księgozbiorze zajmują pozycje poświęcone historii ziemi świętokrzyskiej. Tereny od Iłży i Lipska na północy po Staszów na południu, Wisłę na wschodzie i Nową Słupię na zachodzie wielokrotnie przemierzałem w moich wędrówkach. Właśnie nad Nową Słupią wznosi się Łysa Góra, na której zlokalizowany jest kilkusetni klasztor.  W okresie międzywojennym miejsce to było domem nie tylko dla zakonników. Mieściło się tu także Więzienie Ciężkie, do którego trafili m.in. przywódca nacjonalistów ukraińskich Stefan Bandera a także skazany za napady na karę śmierci (zamienioną przez prezydenta na 15 lat więzienia) późniejszy pisarz Sergiusz Piasecki.




Widok ogólny zakładu karnego na Świętym Krzyżu od strony bramy głównej. 
Zdjęcie wykonane w dn. 25 września 1925 r. Źródło: Bartosz Grzegorz Kułan 
„Bunt w więzieniu na Świętym Krzyżu w dniu 20 września 1925 roku,” s. 170.


Trudne warunki klimatyczne i zaostrzony rygor sprawiły, że więzienie to było uważane za najsurowsze w II RP. Osadzano w nim osoby skazane za najcięższe przestępstwa, często z karami dożywocia. Nic więc dziwnego, że więźniowie, którzy nie mieli nic do stracenia podejmowali próby ucieczek. I właśnie dramatyczne wydarzenia, które miały miejsce u schyłku kalendarzowego lata 1925 r. w tymże zakładzie karnym przedstawił w swojej pracy Bartosz Grzegorz Kułan. Wtedy to kilku więźniów, którym przewodził były wojskowy Jan Kowalski próbowało sforsować więzienne mury.




W czasie II wojny światowej na Świętym Krzyżu Niemcy utworzyli obóz zagłady jeńców radzieckich.
Szacuje się, że zmarło w nim 7-8 tysięcy żołnierzy. Fot. Autor Bloga


Książka składa się z czterech rozdziałów. Pierwszy o charakterze wprowadzającym dotyczy zagadnień definicyjnych i metodologicznych. W drugim rozdziale autor opisał dzieje świętokrzyskiego więzienia od roku 1886 r.  aż do wybuchu II wojny światowej. W rozdziale tym znajdziemy także charakterystykę zakładu karnego: informacje o warunkach życia więźniów oraz stosowanych środkach ochrony. Rozdział trzeci poświecił autor na analizę przyczyn buntu oraz na rekonstrukcję wydarzeń, mających miejsce 20 września za murami wiezienia na Świętym Krzyżu. O skutkach buntu oraz procesach uczestników przeczytamy w rozdziale czwartym.

Autor w jednym z wywiadów przyznaje, że buntem zainteresował się w liceum, po przeczytaniu popularnonaukowej publikacji redaktora Zbigniewa Nosala "Piekło na świętej górze."[1] Praca Bartosza Grzegorza Kułana to pierwsza próba całościowego opracowania zagadnienia jakim było zbuntowanie się więźniów we wrześniu 1925 r. Próba bardzo udana, biorąc pod uwagę na trudności w dostępie do materiałów archiwalnych, które w znacznym stopniu uległy zniszczeniu lub zaginęły w okresie okupacji.[2] Mimo to autor postarał się nawet o przedstawienie charakterystyki oraz odtworzenie dalszych losów więźniów biorących udział nieudanej ucieczce.

Książka Bartosza Grzegorza Kułana została wyróżniona w Konkursie im. W. Pobóg-Malinowskiego na Najlepszy Debiut Historyczny 2012 r., organizowanym corocznie przez Instytut Historii Polskiej Akademii Nauk oraz Instytut Pamięci Narodowej.



Wydawnictwo: ECE, Adam Marszałek
ISBN: 978-83-62363-82-7
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 181



[2] Czytelników zainteresowanych dziejami więzienia na Świętym Krzyżu w okresie II wojny światowej zachęcam do lektury wydanych w 1997 r. wspomnień Aleksandry Polanowskiej-Libner „A jak tutaj była wojna.”


poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Konkurs na najlepszą samochodzikową książkę 2013 roku




 Kapituła konkursu na najlepszą samochodzikową książkę 2013 roku,
w której obradach mam przyjemność uczestniczyć zakończyła drugi etap swojej pracy.

Z piętnastu zgłoszonych książek wybrano pięć, które zakwalifikowały się do ostatniego, 
decydującego etapu. Oto one:

1. Andrzej Irski – „Depozyt hrabiego Paca”
2. Andrzej Irski – „Leśna samotnia”
3. Andrzej Irski – „Duchy piramidy w Rapie”
4. Renata Warchoł – „Profesor i pierwsza tajemnica zakonu”
5. Paweł Wiliński – „Sekret drewnianej kapliczki”

Zapraszam serdecznie na Forum Miłośników Pana Samochodzika:



sobota, 2 sierpnia 2014

O recenzji powieści "Duchy Inków"



Uprzejmie informuję szanownych Czytelników oraz Gości ZAPOMNIANEJ BIBLIOTEKI, 
         iż recenzja powieści Jolanty Marii Kalety "Duchy Inków" wydawnictwa Psychoskok                 
 zamieszczona na stronach Bloga:
została wyróżniona w konkursie na najlepszą recenzję książki z historią Polski w tle 
organizowanym przez magazyn dla miłośników książek „FANBOOK.”


Recenzja zostanie opublikowana w sierpniowo-wrześniowym wydaniu „FANBOOKA.”

Specjalne pozdrowienia kieruję do Pani Agi, która poinformowała mnie o tym konkursie :)