Tuwim Julian „Cyganka oraz inne
satyry i humoreski prozą, teksty kabaretowe i …” (wyd. 2024)
Fabuła nigdy poety zbytnio nie
interesowała, dlatego mini-opowiadania (m.in. słynny Ślusarz), oparte są
przede wszystkim na rozmowie. Mamy tu ponadto: wywiad, wizytę, relację
dziennikową, felietony (czasem pseudointerwencyjne), zarządzenie urzędowe i
sprawozdania prasowe z wypadku. I listy. Listy prywatne, do redakcji, od
redakcji, listy otwarte. A prócz tego niby odkrycie naukowe, recenzję
nieistniejącego dzieła z dziedziny nieistniejącej nauki i hasło do słownika
polszczyzny. Drugą część książki wypełniają miniaturowe prozy, to znaczy
aforyzmy i sentencje. Tuwim uprawiał je w różnych okresach życia, różnie
nazywając i stosownie do tytułu zmieniając nieco ich charakter. Tom zamykają
teksty kilku skeczów i monologów, w tym część ogłoszonych po raz pierwszy.
Nowi bohaterowie. Ta sama
sceneria. Jeszcze większe emocje.
Przeszłość nie zawsze mija
bezpowrotnie. Różnie z nią bywa. Goniona umyka. Pielęgnowana wypełnia
świadomość, daje siłę i ciągle kieruje życiem. Wyrzucona z pamięci puka
nieśmiało, by na nowo zamieszkać w świadomości. Pochowana niespodziewanie
odradza się, dostarczając nieziemskiej wręcz radości...
Sierpień 1939 roku, Grajewo. Podporucznik Czesław Salach z
Dziewiątego Pułku Strzelców Konnych składa u dowódcy prośbę o zgodę na
ślub. Zamierza ożenić się z Magdaleną Iwańską. Poznał ją niemal rok
wcześniej podczas urlopu w Warszawie. Sprowadził do Grajewa, pokonawszy
wcześniejsze protesty ojca, który z racji żydowskiego pochodzenia postanowił z
rodziną wyjechać do Szwajcarii. Młodzi są szczęśliwi do czasu, kiedy
dziewczyna dostaje anonimowe listy. Okazuje się, że ktoś w tym
przygranicznym miasteczku wie o jej pochodzeniu i zamierza na tej wiedzy
zarobić albo...
Narzeczeni podejmują niebezpieczną grę, nie zdając sobie sprawy z tego,
na co stać ich przeciwnika. Magda nie zjawia się na własnym ślubie, a
Czesiek znajduje w jej mieszkanku zmasakrowane ciało. Jest zrozpaczony.
Policja rozpoczyna śledztwo. Kilka dni później wybucha wojna. I zmienia
wszystko...
Warszawa, lata 30 ubiegłego
wieku. Młoda kobieta, Maria Pohorecka otrzymuje list z niezwykle przykrą
informacją. Z jego treści wynika, że jest zdradzana przez ukochanego męża
Tadeusza. „Życzliwy informator” doradza jej, aby pewnego dnia wieczorem udała
do jednego z mieszkań przy ulicy Kopernika, tam będzie mogła przekonać się, że ostrzeżenie
zawarte w liście jest prawdą. Zrozpaczona i zdenerwowana Maria postanawia
sprawdzić niewiarygodną wiadomość. Nie dopuszcza do siebie myśli, że za chwilę
jej udane, szczęśliwe małżeństwo legnie w gruzach. Udaje się do kamienicy wskazanej
w liście. Na schodach mija ją ubrana w czarną suknię kobieta, z przysłoniętą
welonem twarzą. Marysia nie zwraca na nią większej uwagi. Otwiera drzwi mieszkania,
lecz wewnątrz nie znajduje dowodów zdrady, lecz zwłoki swojego męża. Nie ma
żadnych wątpliwości, że mężczyzna został zamordowany.
Znajdująca się na miejscu zbrodni
kobieta zostaje zatrzymana i oskarżona o zabójstwo męża. Kto wie, czy biedna
Marysieńka nie zostałaby skazana i nie spędziłaby wielu lat za kratkami, gdyby
pewnego dnia tajemniczy wybawca nie zapłacił za nią wysokiej kaucji, w
wysokości aż dwudziestu tysiącu złotych. Po wyjściu na wolność Pohorecka
poznaje swego dobroczyńcę i z jego pomocą zamierza udowodnić swą niewinność.
Pragnie też odkryć dlaczego jej małżonek padł ofiarą tak okrutnej zbrodni.
Podejrzewa, że klucz do rozwiązania zagadki tkwi w przeszłości Tadeusza. Zamierza
więc dotrzeć do tajemnic, które ukrywał przed nią mąż.
Akcja powieści przenosi się również
poza Warszawę. Główna bohaterka, nakłoniona przez hrabiego Wazgirda, to właśnie
on wpłacił kaucję, ucieka przed tajemniczymi prześladowcami zagranicę. Tam,
między innymi w Nicei i Marsylii przeżywa szereg dramatycznych, niebezpiecznych
przygód. Wokół niej pojawiają się osoby, którym nie zawsze może zaufać. Na
szczęście jest także ktoś, komu dobro Marii Pohoreckiej leży na sercu. Powieść
Stanisława A. Wotowskiego ukazała się w 1932 r. Kilka lat później wydano ją
ponownie, tym razem pod tytułem „Kobieta ze sztyletem”. Polecam.
Stanisław A. Wotowski „Kobieta, która niesie śmierć”
Warszawa, lata 30. ubiegłego
wieku. Jerzy Marlicz, pracownik banku należącego do Jana Kuzunowa, wpada w
szpony hazardu i sprzeniewierza fundusze firmy. Młody mężczyzna obawia się, że
defraudacja niebawem zostanie odkryta, a on poniesie przykre konsekwencje. Nie
ma pojęcia do dalej robić. Zdaje sobie sprawę, że w trudnych kryzysowych
czasach, znalezienie osoby, która udzieliłaby mu pożyczki, graniczy z cudem. I
taki cud się zdarza. W przeddzień kontroli w banku, Marlicz udaje się do nielegalnego
domu gry. Tam spłukuje się niemal do ostatniego grosza. Załamanego urzędnika
obserwuje tajemnicza kobieta, baronowa Tamara Dranglowa. Po wyjściu na
zewnątrz, Tamara proponuje Marliczowi pożyczkę, która z nawiązką wystarcza na
pokrycie karcianych „długów”.
Po pewnym czasie wyrafinowana kobieta
odnajduje naiwnego karcianego pechowca i żąda od niego pomocy w dość karkołomnej
sprawie. Przyparty do muru Marlicz zmuszony zostaje do wyjazdu do Wilna. Tam ma
odzyskać niezwykle ważne dla Tamary dokumenty. Niestety, nie wszystko udaje się
po jego myśli. Mimo to Baronowa postanawia nadal korzystać z usług łatwowiernego
mężczyzny. Uwodzi Marlicza i razem z nim wyjeżdża do Francji, gdzie zamierza
zdobyć olbrzymie pieniądze. Jerzy błyskawicznie zakochuje się w pięknej
kobiecie. Nie zdaje sobie jeszcze sprawy, że Tamara nie odwzajemnia jego uczuć.
Jedynym powodem, dla którego pozostaje u boku baronowej, są niecne plany, do
realizacji których, jest jej niezbędnie potrzebny.
„Kobieta, która niesie śmierć” to
kolejna z powieści Stanisława A. Wotowskiego, którą można określić jako
kryminał salonowy. Bohaterowie, choć wywodzą się z niezbyt zamożnych środowisk,
aspirują do innego świata. Tamara gotowa jest postawić na szalę wszystko, aby
nie zamartwiać się o dostatnią przyszłość. Bezwolny Marlicz podąża za nią jak
ćma do ognia. Nawet kiedy w pewnym momencie, zaczyna zdawać sobie, że dalsze
przebywanie w towarzystwie kobiety, w najlepszym wypadku, może zakończyć się
pobytem w więzieniu, trudno mu się od niej uwolnić. Na kartach powieści dzieje
się bardzo wiele. Główny bohater, skromny urzędnik bankowy, zamienia się na
pewien czas w zupełnie inną osobę. Świat kasyn, podróży, przyjęć u zamożnych
przedsiębiorców staje się dla niego codziennością. Czy za swą naiwność i
przywiązanie do kobiety, która niesie śmierć będzie musiał ponieść aż takie
konsekwencje? Powieść Stanisława Wotowskiego pojawiła się w księgarniach w 1937
roku. Polecam.
Śmierć to jedna z tych
rzeczy, których nie warto przewidywać, chyba że chcemy się na kimś
zemścić. Wielkie uczucia – miłość, zazdrość, nienawiść. On, ona i ten
trzeci. Obsesja i zemsta. Celebryci, bogacze i biedacy. Połączyła ich
zbrodnia z namiętności.
- Piękna aktorka i porywczy
huzar. Maria Wisnowska – femme fatale, która prowokowała kochanków
i śmierć
- Morderstwo, świętokradztwo
i skandal na Jasnej Górze. Czy główny sprawca był tajnym współpracownikiem
rosyjskiej Ochrany?
- Jeśli mnie nie pokochasz,
zginiemy oboje. Żona Stanisława Przybyszewskiego – Dagny, zakochani w niej
mężczyźni i tragiczny finał nieszczęśliwej miłości
- Groźby, przemoc i strzały
za kulisami warszawskiego kabaretu. Śmierć Igi Korczyńskiej, koleżanki
Hanki Ordonówny
- Przez biedę i miłość ku
zbrodni. Kochankowie, którzy chcieli razem zawisnąć na szubienicy
- Tajemnica romansu
i śmierci Andrzeja Zauchy. Podwójne morderstwo, które wstrząsnęło Krakowem
W niniejszej książce koncentruję
się na ostatnich stu latach naszych dziejów. Jeden z jej rozdziałów
poświęcony jest tragicznej śmierci Zuzanny Leśniak i Andrzeja Zauchy. W
czasie jego pisania wykorzystałem akta śledztwa i procesu Yves’a
Goulais’go – męża Zuzanny i zabójcy obojga kochanków. Dzięki temu udało mi
się wyjaśnić motywy, którymi kierował się morderca, a także zrekonstruować
przebieg romansu piosenkarza z aktorką, o czym dotychczas niewiele
było wiadomo. Sławomir Koper
Sławomir Koper „Wielkie Księstwo
Litewskie. Podróż po bliskich Kresach”
Wielkie Księstwo Litewskie to
nie tylko Litwa. Terytorium dawnego Wielkiego Księstwa Litewskiego
rozciąga się na terenach dzisiejszej Litwy i Białorusi. Każde z tych Państw
z dumą odnosi się do spuścizny największego organizmu politycznego Europy.
Na ziemiach litewskich pozostały dawne stolice Księstwa; Wilno, Kowno
i Troki, Białorusini remontują po swojemu siedziby dawnych rodów
magnackich i przypominają, że najważniejsze dokumenty Wielkiego Księstwa
zostały spisane nie w litewskim ale w ruskim języku.
Wielkie Księstwo Litewskie. Wyprawa do bliskich Kresów nie jest
kontynuacją cyklu kresowego, a raczej jego uzupełnieniem. Od serii kresowej
różni ją przede wszystkim narracja - to zapis współczesnych podróży, wywiadów
i rozmów. Zestawia losy dawnego Wielkiego Księstwa Litewskiego
z dzisiejszą rzeczywistością. Opowiadam o współczesności Litwy i Białorusi,
o śladach polskości i wielkości na tych ziemiach, przypominając dawną
chwałę Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Odwiedzając dawne magnackie siedziby
wielkich rodów książęcych, nie zapominam o kosztowaniu specjałów
kuchni białoruskiej i litewskiej. A przejazd przez granicę
i podróż drogami Republiki Białorusi to swoiste deja vu filmów Barei. Sławomir
Koper
- Jak wjechać do państwa Łukaszenki, czyli problemy
z wizą.
- Białoruska kuchnia i piwo
- Brześć i unia brzeska oraz niesławny proces brzeski
- Grodno Batorego, Tyzenhauza, Orzeszkowej i Nałkowskiej
- Samochodem po białoruskich drogach
- Kąpiel w Świtezi - śladami wielkiej miłości wieszcza
- Wymarłe polskie wsie na Białorusi
- Radziwiłłowie. Bohaterowie czy zdrajcy?
(Kiejdany, Taurogi, Szawle, Teszle). Góra Krzyży.
- Ostatni taki Kmicic - Bułak Bułatowicz
- Kowno, najbardziej litewskie z miast (Mickiewicz, klasztor
w Pożajściu)
- Prohibicja po litewsku i świńskie uszy z grochem
- Kaziuki i śledzie z grzybami
- Śladami Marszałka na Wileńszczyźnie (Druskienniki, Bezdany, Pikieliszki)
Poznań, 1931 rok. W
niecodziennych okolicznościach odnaleziono obraz z podobizną Matki Boskiej.
Śledczy przypuszczają, że został skradziony z któregoś z kościołów, a
przywrócenie płótna właścicielowi pomogłoby poprawić wizerunek policji. Nie
zdają sobie sprawy, z jak cennym okazem mają do czynienia.
W poznańskim półświatku kwitną
interesy. Przedsiębiorczy Tolek Grubiński zorganizuje wszystko, co może
przynieść mu zysk. Tym razem działalność przyniesie mu też nie lada kłopoty,
oby nie na miarę tych, które spadły na Mariana Grzelaka. Lokalny przemytnik i
drobny złodziejaszek skończył z kulą w brzuchu. Poszukiwania jego bagażu
przynoszą zaskakujące odkrycie.
Tymczasem do stolicy Wielkopolski
przyjeżdża major Richard Böhm, szef niemieckiej delegacji handlowej. Komisarz
Antoni Fischer dostaje rolę przewodnika gości po mieście, jednocześnie mając za
zadanie odkrycie prawdziwego celu ich przyjazdu.
Mistrz kryminału retro powraca w znakomitym stylu!
Ryszard Ćwirlej skończył
socjologię na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach. Pracował jako dziennikarz w
TVP Katowice, a później w TVP Poznań. Był zastępcą redaktora naczelnego
poznańskiego Radia Merkury. Jest twórcą świetnie przyjętych kryminałów retro o
Antonim Fischerze i międzywojennej Wielkopolsce: „Tam ci będzie lepiej”, „Tylko
umarli wiedzą”, „Już nikogo nie słychać”, „Pójdę twoim śladem”. Książka „Już
nikogo nie słychać” została nagrodzona Nagrodą Wielkiego Kalibru 2018 oraz
Nagrodą Czytelników Wielkiego Kalibru 2018.
Sławomir Koper „Zapomniane Kresy.
Ostatnie polskie lata”
Piąty tom niezwykle popularnej
serii. Poprzednie to Ostatnie lata
polskiego Lwowa, Ostatnie lata polskiego Wilna, Ostatnie lata polskich
Kresów, Najdalsze Kresy – ostatnie polskie lata.
Gdyby zapytać przechodnia na
ulicy, z czym kojarzą mu się Kresy, bez namysłu odpowie: Lwów, Wilno,
Nowogródek, niektórzy dorzucą jeszcze Krzemieniec. A przecież Kresy to
nie tylko legendarne stolice polskości, to także zaścianki i stanice.
To również zapomniane Kresy – te w dawnych Inflantach Rzeczypospolitej. To
właśnie stamtąd pochodziło wielu artystów, polityków i wojennych
bohaterów, którzy znakomicie zapisali się na kartach polskiej historii. To na
uniwersytecie w Dorpacie biło polskie serce, a na politechnice
w Rydze kształciły się młode kadry techniczne odrodzonego państwa
polskiego. Musimy stale o tym przypominać.
Sławomir Koper — autor, którego
nakłady książek historycznych znacznie już przekroczyły milion egzemplarzy —
udowadnia po raz kolejny, że magię miejsc, urodę przyrody, słynną otwartość
mieszkańców i legendę Kresów można przełożyć na język zrozumiały
dla współczesnego pokolenia.
◗ Powstanie
styczniowe na Żmudzi
◗ Legenda
uniwersytetu w Dorpacie
◗ Polskie
czołgi w Dyneburgu
◗ „...
a mnie soból i panna...” Inflanckie przypadki Józefa Weyssenhoffa
◗ Trudna
młodość Kazimiery Iłłakowiczówny
◗ Zadziwiające
meandry sąsiedzkiej polityki: Kowno — Warszawa 1918-1939
◗ Teozofia
czy zmartwychwstanie? Przypadek Heleny i Wandy Dynowskich
◗ Wielcy
rodacy urodzeni na Inflantach: Władysław Raginis, Władysław Studnicki,
Ferdynad Ossendowski
i Grzegorz Fitelberg
◗ Polscy
robotnicy na Łotwie i łotewscy olimpijczycy polskiego pochodzenia
◗ Polacy
internowani na Łotwie, Litwie i w Estonii w 1939 roku
◗ ORP
„Orzeł” w Tallinie i brawurowa ucieczka rozbrojonego okrętu
Kresy to nie tylko mała ojczyzna „piękna i czysta jak
pierwsze kochanie”, to również dziejowa scena, na której rozgrywały się wydarzenia,
które czasami próbujemy wyprzeć ze zbiorowej pamięci. Co nie zmienia
faktu, że nadal pozostaje częścią naszego dziedzictwa. Sławomir Koper
Wrzesień 1938 roku. W
przygranicznym Grajewie, mimo niepokojącej sytuacji na arenie międzynarodowej i
stale pogarszających się warunków egzystencji mieszkańców wyznania
mojżeszowego, toczy się życie. Trwa odbudowa remizy strażackiej, rośnie nowy
gmach gimnazjum, powstaje jeden z sześciu w województwie nowych silosów, władze
miasta i powiatu korzystają z różnych form bieżącej współpracy, a w pułku
tworzone są nowe pododdziały dla podniesienia wartości bojowej wojska. Do
Grajewa na urodziny dawnej sąsiadki przyjeżdża ciotka Jana Modzelewskiego z
pięcioletnim Dawidkiem, synem jego siostry Stanisławy. Dochodzi do tragicznego
wydarzenia…
Nadkomisarz Modzelewski zmuszony jest wraz z siostrą przyjechać tu, by
podjąć energiczne działania śledcze i zapobiec rodzinnej katastrofie. Tymczasem
niespodziewanie z mglistego niebytu wracają krwawe demony przeszłości. Sytuacja
wydaje się beznadziejna…
FRAGMENT KSIĄŻKI:
– Słuchaj – pan Dionizy bez trudu chwycił wątek, – to było
zupełnie niezwykłe. Nie czekał na moje wyjaśnienia, kolegom dał znak ręką, żeby
zostali przy stoliku i podszedł do tamtych. Całkiem spokojnie poprosił ich,
żeby opuścili lokal, skoro nie umieją się zachować.
– Pewnie jego posłuchali. To przecież kawał chłopa.
– Coś ty? Ten, co jeszcze stał, obrócił się twarzą do komisarza, zamachnął
się i próbował go uderzyć.
– Próbował?
– No, próbował. Cios bezsensownie przeciął puste powietrze. A pan komisarz
złapał go za kark i błyskawicznie wbił mu nos w stolik. Jak on to zrobił, tego
do dziś nie wiem. Facet zalał się krwią i stracił przytomność. Jego kumpel z
wrzaskiem zerwał się z miejsca, a po sekundzie jęczał z wykręconą do tyłu ręką.
Trzeci stracił ochotę na jakąkolwiek konfrontację, rozłożył ręce na znak
kapitulacji i szybko zniknął za drzwiami. Mówię ci, Mieciu, ludzi zamurowało. A
pan komisarz, jak gdyby nigdy nic, pchnął tego przytomnego do wyjścia, a
leżącego pod stolikiem chwycił za kołnierz i pasek, podniósł jak piórko i
wyniósł na ulicę.
Lwów, Gdańsk 1933 r. Edward
Popielski, oficer lwowskiej Policji Państwowej otrzymuje polecenie wyjazdu do
Wolnego Miasta Gdańska. Po dojściu Hitlera do władzy, w portowym mieście
odnotowywanych jest coraz więcej aktów przemocy wobec polskich mieszkańców. Z
tą właśnie sprawą związane jest zadanie, jakie powierzono Popielskiemu. Komisarz
zmienia tożsamość i już po chwili znajduje się w samym centrum walki wywiadów. Tu
nie ma żadnych zasad. As lwowskiej policji na obcym terytorium nie może nikomu zaufać.
Jedyną osobą, do której może się zwrócić jest kapitan Jan Henryk Żychoń. Nie
brak jednak i takich dramatycznych momentów, kiedy nawet szef ekspozytury nr 3
Sztabu Głównego Wojska Polskiego, odpowiedzialnego za działania wywiadowcze i
kontrwywiadowcze, nie może mu pomóc.
Edward Popielski to dandys,
kobieciarz i poliglota. Gruntownie wykształcony funkcjonariusz oprócz języka
ojczystego posługuje się biegle niemieckim i hebrajskim, opanował ponadto łacinę
i grekę. Policjant wykazywał się ponadprzeciętną skutecznością, stąd też
przełożeni często tolerowali jego niekonwencjonalne metody śledcze, a także nie
raz i nie dwa ratowali mu skórę. Komisarz o przydomku „Łyssy” cieszył się także
swoistym szacunkiem u przedstawicieli lwowskiego półświatka.Ze względu chorobę (Popielski cierpiał na
padaczkę fotogenną), zazwyczaj rozpoczynał pracę w chwili kiedy słońce
zaczynało skrywać się za horyzontem. Żona Popielskiego, aktorka Stefania Gorgowicz
zmarła przy porodzie. Odtąd wychowaniem córeczki Rity zajmował się wraz z
kuzynką, panną Leokadią Tchórznicką.
Do ogarniętego wojną wywiadów Gdańska
Popielski zabiera wspomniane wyżej, dwie najważniejsze dla niego kobiety. Nie
zdaje sobie jeszcze sprawy na jakie niebezpieczeństwo je naraża. Mimo zachowywania
szczególnych środków ostrożności, obydwie damy ocierają się o śmierć. Na horyzoncie
pojawia się tajemnicza femme fatale. Komisarz nie potrafi jej jednak rozgryźć.
Nie jest pewien jakie intencje przyświecają pięknej Irenie Arendarskiej. Wraz z
Edwardem Popielskim czytelnik wędruje ulicami przedwojennego Gdańska. Zagląda
do nędznych spelunek i zaułków portowych. Znakomicie oddany klimat i detale
topograficzne miast, w których rozgrywa się akcja, to cechy wszystkich powieści
Marka Krajewskiego, zarówno szpiegowskich jak i kryminalnych[1]. Tak
jest również w przypadku „Miasta szpiegów”. Mocną stroną niniejszej powieści
jest także wartka akcja oraz misternie skonstruowana intryga. Polecam.
Poznań, kwiecień 1930 roku.
Podczas seansu spirytystycznego przywołana z zaświatów postać pułkownika
Hermana von Zanthiera wieszczy śmierć jednego z uczestników spotkania. Można by
było uznać to za żart, gdyby nie fakt, że po niedługim czasie, wskazany przez
ducha, wicekonsul Albrecht von Pieskow znika bez śladu. Czy przepowiednia się
spełniła, czy powodów absencji należy szukać gdzie indziej? Jeśli jest w Poznaniu
ktoś, kto może rozwiązać tę zagadkę, to jest nim bez wątpienia komisarz Antoni
Fischer.
Dramaty rozgrywają się nie tylko
na salonach. Stróża gospody Pod Świńskim Uchem znaleziono martwego w jego
własnym łóżku. Śmiertelny cios zadano profesjonalnie, prosto w serce. Motyw i
sprawca pozostają nieznani.
Tymczasem szef złodziejskiej
szajki, Tolek Grubiński, przyjmuje zlecenie, które wymaga od niego opuszczenia
kraju i wizyty w Stettinie. Musi się dostać do sejfu znajdującego się w
miejscu, do którego włamać się niełatwo. Waga tego zadania jest spora, a ryzyko
warte podjęcia.
Ryszard Ćwirlej gawędziarskim
stylem snuje opowieść, która przenosi w przeszłość, i ożywia ją na oczach
czytelników. Jako przemytnik historii dba o to, by fikcyjnych bohaterów osadzić
w międzywojennych realiach. W tle coraz bardziej napięte stosunki
polsko-niemieckie, a na pierwszym planie kryminalne intrygi i bohaterowie, z
którymi nie sposób się nudzić.
Ryszard Ćwirlej skończył
socjologię na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach. Pracował jako dziennikarz w
TVP Katowice, a później w TVP Poznań. Był zastępcą redaktora naczelnego
poznańskiego Radia Merkury. Jest twórcą świetnie przyjętych kryminałów retro o
Antonim Fischerze i międzywojennej Wielkopolsce: „Tam ci będzie lepiej”, „Tylko
umarli wiedzą”, „Już nikogo nie słychać”, „Pójdę twoim śladem”. Książka „Już
nikogo nie słychać” została nagrodzona Nagrodą Wielkiego Kalibru 2018 oraz
Nagrodą Czytelników Wielkiego Kalibru 2018.
Piotr Kitrasiewicz „Filmowcy
przedwojennej Warszawy”
Książka jest monografią ukazującą
świat osiągnięć w zakresie sztuki filmowej okresu dwudziestolecia
międzywojennego Warszawy, poprzez ukazanie sylwetek reżyserów tamtego okresu.
Pozycja składa się z rozdziałów, z których każdy stanowi omówienie życia i
dorobku realizatorskiego konkretnego twórcy. Są nimi: Michał
Waszyński (Rozdział I. „Ekspresowy rzemieślnik”); Mieczysław
Krawicz (Rozdz. II. „W stronę lepszej jakości”); Juliusz
Gardan (Rozdz. III. „Kulturalny reżyser”); Henryk Szaro (Rozdz.
IV. „Zawieszone ambicje”); Jan Nowina-Przybylski (Rozdz. V. „W
poszukiwaniu własnych dróg”); Ryszard Ordyński (Rozdz. VI.
„Człowiek czynu”); Leonard Buczkowski (Rozdz. VII. „Skrzydlate
ambicje”); Józef Lejtes (Rozdz. VIII. „Na wyżynach sztuki”).
Publikacja zawiera także osobny rozdział poświęcony osiągnięciom warszawskiej
awangardy filmowej lat trzydziestych, słowo wstępne oraz indeks rzeczowy
nazwisk i tytułów, jak również ilustracje na które składają się m.in. eksponaty
ze zbiorów Działu Sztuki, Rzemiosł Artystycznych i Kartografii Biblioteki
Publicznej m.st. Warszawy w postaci reprodukcji plakatów i programów filmowych
z omawianego okresu.
„Filmowcy przedwojennej Warszawy”
są pierwszym kompendium wiedzy o reżyserach tamtego okresu ujętym w formie ich
sylwetek twórczych. Jego adresatem są nie tylko specjaliści badający dzieje
polskiego kina, ale również – a raczej przede wszystkim – szerokie rzesze
miłośników naszego filmu sprzed roku 1939, których ciągle przybywa, o czym
świadczy wzrastająca na rynku książki liczba pozycji o II Rzeczypospolitej i
poszczególnych gałęziach jej kultury, jak również rozmaite portale i blogi
internetowe poświęcone staremu polskiemu kinu, głównie jednak jego gwiazdom i
amantom.
Fascynująca i bezkompromisowa
panorama II Rzeczpospolitej: państwa wielkiego sukcesu, jeszcze większych
wyzwań i wprost nieprawdopodobnych kontrastów. Ile zarabiał typowy mieszkaniec
przedwojennej Warszawy, na co wydawał swoją pensję i ile kosztowały go
codzienne zakupy? Dlaczego w przedwojennej Polsce niemal nikt nie mógł marzyć o
własnym pokoju, a miliony – nawet o własnym łóżku? Jakie przestępstwa
popełniano najczęściej, ilu Polaków nie potrafiło czytać ani pisać i które
choroby były głównymi przyczynami śmierci?
Zespół portalu WielkaHISTORIA.pl
– najpopularniejszego w Polsce magazynu o historii – odsłania rzeczywistość
sprzed stulecia w oparciu nie tylko o oficjalne statystyki, ale też dotąd
nieznane lub celowo fałszowane i ukrywane liczby. Przeczytaj o kraju, w którym
pociągi wykolejały się średnio co 33 godziny i nagminnie spóźniały o 90 lub
więcej minut, ale lot z Warszawy do Krakowa kosztował zaledwie 40 złotych. O
Polsce, w której tylko 5% dróg nadawało się do jazdy samochodem, ale która w
ciągu jednej dekady zdołała zbudować jeden z najprężniej działających portów
nad Bałtykiem. I w której o wynikach wyborów decydowały kobiety, a mimo to
żadna z nich nie weszła w skład rządu. Na rynku pracy oferowano im zaś stawki
nawet o 40% niższe niż mężczyznom.
Warunki życia, transport,
rozrywka, gospodarka, codzienne wyzwania, wojsko, używki, rewolucje
technologiczne i sny o koloniach. II Rzeczpospolita taka, jaką była naprawdę.
Maja Łozińska, Jan Łoziński „Design i moda w przedwojennej
Polsce”
Nakładem wydawnictwa BOSZ ukazał
się album poświęcony designowi i modzie w międzywojennej Polsce. W publikacji
zamieszczono około 250 czarno-białych i kolorowych, często niepublikowanych dotychczas
fotografii. W albumie znajdziemy zdjęcia przedstawiające najbardziej
interesujące projekty mebli, które stanowiły wyposażenie przedwojennych domów i
mieszkań, projekty ceramiki użytkowej, a także pojazdów, którymi poruszali się
po pełnych błota i wybojów drogach nasi pradziadkowie. Nie brakuje w publikacji
zdjęć przedstawiających wnętrza mieszkań, sklepów oraz instytucji publicznych.
Pięknie wydaną publikację
opracowali znani badacze obyczajowości II Rzeczpospolitej Maja i Jan Łozińscy.
Podróż po historii polskiego designiu rozpoczynamy wizytą na Wystawie Paryskiej
w 1925 roku a kończymy z chwilą wybuchu II wojny światowej. W okresie
dwudziestolecia międzywojennego, zamożni właściciele przedsiębiorstw coraz
częściej decydowali się sięgnąć głębiej do kieszeni by zrealizować wizje tak
cenionych architektów i plastyków jak Lucjan Korngold, Kazimierz Ludwik
Lichtenstein, Zygmunt Stępiński czy Tadeusz Gronowski. Powiększano wystawy
sklepowe, z większą niż dotąd dbałością podchodzono urządzania coraz bardziej
przestronnych i jasnych wnętrz.
W latach trzydziestych zaczęto coraz
bardziej dostrzegać rolę reklamy. Stąd też firmy poczęły zlecać opracowywanie
opakowań, czy znaków firmowych tak uznanym artystom jak Zofia Stryjeńska, czy
Eryk Lipiński. Album uzupełnia wiele fotografii strojów stworzonych przez
najwybitniejszych ówczesnych projektantów. W
drugiej Rzeczypospolitej modna, nowoczesna kobieta szczególnie ceniła sobie
wygodę i praktyczność ubrań. (…) Wyemancypowane kobiety pływały, jeździły na
nartach, grały w tenisa, prowadziły samochody, żeglowały. Moda oferowała im
wygodne, a zarazem twarzowe stroje, w których mogły swobodnie uprawiać ulubione
dyscypliny. – pisze w obszernym wstępie Maja Łozińska. Wyboru ilustracji do
albumu dokonał Jan Łoziński. Polecam.
Magdalena Idem „Manekin w peniuarze. Moda w II RP”
Na targach „Młodość – wdzięk –
uroda” stowarzyszenie kosmetyczek demonstruje „wzorowy
gabinet kosmetyczny”. Maja Berezowska rysuje projekty kreacji, które
powstaną z polskich materiałów. Zula Pogorzelska przybywa na bal gwiazd
w różowej krynolinie, Vera Bobrowska w sukni-haleczce, a Ina
Benita cała w kwiatach. U Hersego pokazy mody odbywają się cztery
razy w roku.
Manekin w peniuarze to
pełna smakowitego szczegółu wyprawa w przeszłość i barwna opowieść
o tym, skąd czerpano pomysły i na ile oryginalna była polska moda
w międzywojniu. Autorka odkrywa, kto kształtował styl ówczesnych gwiazd
oraz jak trendy z wybiegów i żurnali miały się do tego, co nosili
obywatele II RP. Przywołuje nazwiska – dziś często już zapomniane – osób, od
których zależało, co noszono w danym sezonie, ale też jak wyglądały
wnętrza i styl życia. To w tym krótkim czasie między dwiema wielkimi
wojnami pojawiły się zupełnie nowe fasony ubrań, a także nowatorskie
podejście do prasy i reklamy. To również wówczas dostrzeżono wagę
aktywności fizycznej, zdrowego żywienia i pielęgnacji. Czy zatem naprawdę
nie było polskiej mody w dwudziestoleciu i rodzimą branżę stać było
wyłącznie na kopiowanie Paryża?
Babcia Magdaleny Idem wyśmiała kiedyś powtarzane od dekad zdanie, że
zrzucenie gorsetów przyniosło kobietom wolność. „Ziemia albo praca – tak. Ale
ubranie?” – powiedziała. Może dzięki temu Magdalena Idem nie daje się zwieść
pozorom. Krynoliny, koronki, aktorki, nawet słynny dom mody Hersego są dla niej
tylko pretekstem, by opisać rządzące modą mechanizmy i oddać głos osobom,
które tę modę robiły – krawcowym i szwaczkom, a nie jedynie
kreatorkom przywożącym pomysły z Paryża. Autorka odsłania wiele
z tego, co często kryje się pod blichtrem – aspiracje, wyzysk
i kompleksy. „Manekin w peniuarze” to znakomita książka. Aleksandra
Boćkowska
Bartosz Heksel „Żydowscy adwokaci w przedwojennym Krakowie”
Wydanie książki o działalności
krakowskich adwokatów pochodzenia żydowskiego do 1939 roku to wyjątkowe
wyzwanie, jakiego podjęli się wspólnie Bartosz Heksel i wydawnictwo
EMG. Publikacja uzupełnia dotkliwą lukę w badaniach nad międzywojennym
żydowskim Krakowem i jedną z najważniejszych wówczas grup społecznych miasta.
Jesteśmy przekonani, że
popularnonaukowy charakter dzieła przyczyni się do wzrostu świadomości o
zgładzonym świecie nie tylko wśród historyków i badaczy, ale dotrze także do
szerokiego grona czytelników.
Książka jest poświęcona prawnikom
żydowskiego pochodzenia oraz roli, jaką odgrywali w międzywojennym Krakowie.
Dotyczy ona ich działalności społecznej, politycznej, kulturalnej i naukowej, a
także wkładu w rozwój polskiej oraz europejskiej myśli prawniczej.
Uzupełnieniem obrazu są historie konkretnych osób i ich rodzin, wybrane głośne
sprawy sądowe, w których brali udział, a także charakterystyczne dla epoki
przykłady życia towarzyskiego ówczesnych elit. W publikacji przedstawiono
również losy krakowskich adwokatów w czasie wojny i po jej zakończeniu. Książka
wykorzystuje dokumenty archiwalne i jest ilustrowana zdjęciami i
materiałami pochodzącymi z kolekcji muzealnych lub prywatnych, do tej pory
rzadko bądź w ogóle nie prezentowanych.
Pracę uzupełnia 429 biogramów
osób, które uprawiały zawód adwokata w roku 1939.
Bartosz Heksel to absolwent
historii na Uniwersytecie Jagiellońskim (2010), studiów podyplomowych „Nazizm –
Totalitaryzm – Holokaust” prowadzonych przez Uniwersytet Pedagogiczny w
Krakowie i Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau oraz podyplomowych studiów
muzealniczych na UJ. Od 2012 roku pracuje w Muzeum Historycznym Miasta Krakowa,
obecnie jako adiunkt w oddziale Apteka pod Orłem. Jest autorem scenariusza
trzech wystaw czasowych: „Emigrejtan. Zygmunt Nowakowski – krakowianin na
wygnaniu”, „Zwierzyniec zaprasza: Dębniki” i „Żegota. Ukryta pomoc”, współautorem
katalogu „Żegota. Ukryta pomoc” (2017) i kilku wystaw plenerowych, a także
autorem artykułów o Krakowie i krakowskich Żydach, publikowanych w
„Krzysztoforach. Zeszytach Naukowych Muzeum Historycznego Miasta Krakowa”.
Warszawa, lata 30. ubiegłego
wieku. Młody, zdolny pisarz Edwin Cramm po rozmowie z dyrektorem wydawnictwa
„Głos Poranny” postanawia wstąpić do kawiarni. Na swoje nieszczęście przy
jednym ze stolików dostrzega oszałamiająco piękna kobietę. Nigdy wcześniej,
żadna z pań nie wywarła na nim takiego wrażenia jak tajemnicza nieznajoma.
Młodzieniec postanawia podejść do zajmowanego przez nią stolika, przedstawić
się i nawiązać rozmowę. Niestety nie wszystko układa się po jego myśli. Po
chwili kobieta opuszcza lokal, wsiada do stojącego w pobliżu samochodu i
odjeżdża. Oszołomiony i zdesperowany Cramm podbiega do najbliższej taksówki i
poleca szoferowi by nie stracił z pola widzenia auta, które niebawem może
zniknąć gdzieś za zakrętem.
Literat nie zdaje sobie sprawy,
że rozpoczynając pościg za nieznajomą, znajdzie się wkrótce w samym centrum
afery szpiegowskiej. Nie świadom niebezpieczeństwa pojawia się w miejscu,
którego powinien wystrzegać się jak ognia. Na domiar złego młodzieńcza fantazja
i brawura sprawiają, że zamiast definitywnie przeciąć wciągający go wir
wydarzeń, wpada coraz głębiej w sieć, z której wyplątanie się być może stanie
się niemożliwe. Kto wie jak zakończyłyby się perypetie sympatycznego pisarza,
gdyby na horyzoncie nie pojawiła się urocza, dzielna dziewczyna z sąsiedztwa. Mieszkająca
tuż obok panna Ziuta zauważa podejrzanych osobników, którzy wyprowadzają z
mieszkania Edwina Cramma. Postanawia interweniować i nie dopuścić by stała mu
się jakakolwiek krzywda. Warto tu dodać, że rezolutna panna podkochuje się w
przystojnym literacie.
Powieść Zenona Różańskiego
drukowana była w odcinkach na łamach „Małego Dziennika” w 1936 r. Nigdy dotąd
nie ukazała się w formie książkowej. To dość dziwne, gdyż jest to jedna z
najlepszych powieści tego autora[1].
Napisana z dużym przymrużeniem oka, zhumorem książka obfituje w liczne zwroty akcji. Ta zaś z kolei jest
niezwykle wartka jak zwykło się pisywać w recenzjach. Bohaterowie wywodzą się z
różnych środowisk, a nawet krajów, jak na kryminał szpiegowski przystało. Główny
bohater, mający w dorobku już kilka powieści, Edwin Cramm nie zdaje sobie
sprawy, że wszystko to co dotychczas wyszło spod jego pióra jest niczym wobec
przygód, które staną się jego udziałem. Polecam.
W książce „Ofiary półświatka”
Stanisław A. Wotowski przedstawił dalsze losy bohaterów znanych z powieści
„Półświatek”. Warto więc sięgnąć po te lektury we właściwej kolejności.
Warszawa, lata 30. ubiegłego
wieku. Małżeństwo młodej dziewczyny Leny nie należy do szczęśliwych. Jej
małżonek to starszy, nudny i skąpy urzędnik. Lenka chciałaby się stroić, bawić,
tymczasem spędza popołudnie wysłuchując ciągłych narzekań i wymówek męża. Dziewczyna
popada w długi i wpada w szpony niejakiej Helmanowej. Bezwzględna i sprytna
kobieta prowadząca dom schadzek, wykorzystując naiwność i trudną sytuację
dziewczyny, oferuje jej pomoc finansową. Po pewnym czasie Lenka nawiązuje
romans z jednym z klientów Helmanowej. To stateczny, dużo starszy od niej
mężczyzna, a ponadto bezpośredni zwierzchnik jej męża.
Komplikują się relacje pomiędzy
bratem Lenki Fredem, a piękną studentką Hanką. Dziewczyna zmienia swój stosunek
do młodzieńca. Ten zaś odkrywa tajemnicę łączącą jego wybrankę z Helmanową.
Załamana Hanka postanawia zerwać wszelkie relacje z właścicielką domu schadzek
i Fredem. Zrozpaczona wędruje ulicami Warszawy zastanawiając się nad swą
niedolą. Na jednym z mostów dostrzega dziewczynę starsza kobieta i proponuje
jej nocleg. Hanka, której jest już wszystko jedno, przyjmuje propozycję.
Zmęczona budzi się w obskurnej melinie na Pradze. Na ucieczkę jest już jednak
za późno.
W porównaniu do „Półświatka” w
niniejszej powieści Stanisław Wotowski skupił się na przedstawieniu dramatycznych
epizodów z życia gotowych na wszystko przestępców wywodzących się z marginesu
społecznego. Tu nie ma miejsca na skomplikowane knowania i subtelne intrygi.
Nikt nie negocjuje, nie prosi o łaskę. Kto trafił w sidła rzezimieszków zdaje
sobie doskonale sprawę, że jeśli im się nie podporządkuje czeka go niechybna
śmierć. Sposób w jaki przedstawione zostały wydarzenia rozgrywające się na praskiej
melinie pokazują dobitnie potencjał tkwący autorze, który swój czas poświęcił
na pisanie popularnych kryminałów, powieści sensacyjnych i książek o tematyce
okultystycznej.
Wotowski wzniósł się tu na wyżyny
i zaprezentował swoją najwyższą formę. Ze scen pozornie niezbyt skomplikowanych
wykrzesał maksimum. Patrząc na „Półświatek” i „Ofiary półświatka” jako na
całość, trzeba przyznać że obok dylogii „Rycerze mroku” i „Kariera panny Mańki”
to najlepsze dzieła w bogatym dorobku tego autora[1].
Polecam.