Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wojna. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wojna. Pokaż wszystkie posty

piątek, 5 września 2025

„Sekrety Gór Świętokrzyskich”

 

Rafał Jurkowski „Sekrety Gór Świętokrzyskich”

 

 „Sekretowa trylogia świętokrzyska” już w komplecie. Po książkach „Sekrety Ostrowca i okolic” oraz „Sekrety Kielc” ukazały się pełne ciekawostek historycznych „Sekrety Gór Świętokrzyskich”. 



Cisza i spokój. Drewniany dom z werandą, udekorowana freskami jadalnia, warzywa z ogrodu, zapach czereśni i świeżego chleba… Skryj się w przyjaznych wnętrzach pensjonatu w Ameliówce jak Edward Rydz-Śmigły i Ludwik Sempoliński. Odpocznij nad brzegiem Lubrzanki i posłuchaj historii o leśnych kolejkach wąskotorowych. W czasie kolacji pod gwiazdami skosztuj wina z Bodzentyna i odpowiedz na pytanie: czy podoba Ci się wieża telewizyjna górująca nad Świętym Krzyżem? W nocy na paluszkach wymknij się ze swojego pokoju na zwiedzanie jaskini Raj i tajemniczych krypt na Łysej Górze. Zajrzyj do pierwszej w Polsce stacji satelitarnej, a kiedy pełen wrażeń przybędziesz do „Jodłowego Dworu”, zaproś do stolika Deotymę i Sergiusza Piaseckiego. Zacznij tę niezwykłą przygodę, otwierając Sekrety Gór Świętokrzyskich!



Książka na stronie wydawcy:

https://www.km.com.pl/ksiazka-708-sekrety_gor_swietokrzyskich.html

 

Wydawca: Dom Wydawniczy Księży Młyn

Seria: Sekrety

ISBN: 978-83-7729-044-6

Rok wydania: 2025

Liczba stron: 176



czwartek, 4 września 2025

Siedem pytań do Huberta Kozieła

 

Wywiad z Hubertem Koziełem - autorem książki „Demony Nazistów”

 

1. O czym tak właściwie opowiada Pana książka? Czy jest ona bardziej opowieścią historyczną o mniej znanym aspekcie drugiej wojny światowej i działalności niemieckiego, nazistowskiego reżimu, czy też zbiorem legend o duchach, demonach i zjawiskach paranormalnych związanych z nazizmem?

Moją książkę „Demony nazistów” można traktować jako reportaż historyczny, w którym prowadzę czytelników śladami „złych miejsc”, „tajemnych mocy” i szaleńczej ideologii. Jej pierwsza część to podróż po miejscach, o których krążą historie, że są one nawiedzane przez duchy nazistów lub ich ofiar, w których dzieją się różne dziwne rzeczy, a ludzie wiążą ową domniemaną aktywność paranormalną ze zdarzeniami z lat 1933-1945. Opowiadam więc m.in.: o dawnym Mauzoleum Hindenburga pod Olsztynkiem, o norweskiej rezydencji królewskiej w Skaugum, o nazistowskich zamczyskach, o nawiedzonych koszarach i szpitalach, a nawet o nawiedzonym czołgu z brytyjskiego muzeum. Druga część książki jest poświęcona głębokim związkom niemieckiego narodowego socjalizmu z okultyzmem i próbom tworzenia przez Himmlera nowej religii mającej zastąpić chrześcijaństwo. Jeden z rozdziałów poświęcam niewypowiedzianej wojnie, którą III Rzesza prowadziła przeciwko Kościołowi katolickiemu i temu jak owa wojna mocno przyczyniła się do wojennej klęski Niemiec.

2. Domyślam się, że zbieranie materiałów do tej książki nie było łatwe…

Owszem, nie było! Wszak pisałem o sprawach trudnych do dokumentowania – o zjawiskach paranormalnych, do tego w bardzo kontrowersyjnym, wojennym kontekście. Historie o duchach nie są zwykle przytaczane w książkach pisanych przez zawodowych historyków. Nie znajdziemy o nich informacji w oficjalnych dokumentach, a bywa że wielu potencjalnych świadków milczy, by nie wyjść na „wariatów”. Mimo to,  krążą opowieści o fenomenach paranormalnych w miejscach związanych z nazistowskimi rytuałami i zbrodniami. Czasem, by do nich dotrzeć należy sięgnąć do otchłani internetu, niszowych ezoterycznych blogów, czy też forów, na których amerykańscy lub brytyjscy żołnierze dzielą się swoimi doświadczeniami ze służby w bazach na terenie RFN. Szukanie tych relacji bywało czasem sporym wyzwaniem… Nie twierdzę więc, że wykaz „nawiedzonych” miejsc, opisanych w mojej książce jest listą zamkniętą. Znajdowałem bowiem wskazówki mówiące o aktywności paranormalnej w wielu innych miejscach, ale nie zdecydowałem się o nich pisać, gdyż poszlaki, jakie znajdywałem były zbyt mało konkretne. Słyszałem choćby o widmowych postaciach przypominających niemieckich żołnierzy w tunelach w pobliżu zamku Książ, ale brakowało mi szczegółów dotyczących okoliczności tych obserwacji.

3. Które spośród tych „złych miejsc” zrobiło na Panu największe wrażenie?

Był to czeski zamek Houska, o którym krążą opowieści mówiące, że został on zbudowany nad szczeliną prowadzącą do Piekła. Jest o tym miejscu mnóstwo, naprawdę upiornych opowieści o duchach i demonach. Bardzo wiele obserwacji została dokonana w XX w. Pod zamkowym dziedzińcem znaleziono natomiast zwłoki, dwóch zmasakrowanych niemieckich żołnierzy, którzy zginęli tam w niewyjaśnionych okolicznościach. Są też poszlaki wskazujące na to, że w zamku Houska istnieje jakaś anomalia czasoprzestrzenna. Śladem jej działania mógł być choćby sen, jaki miał podczas pobytu na zamku XIX-wieczny poeta romantyczny Karel Hynek Macha. W owym śnie, przeniósł się on poprzez „piekielną” szczelinę pod zamkiem do Pragi czeskiej z wczesnego XXI wieku. W liście do przyjaciela opisywał tę wizję – m.in. coś przypominającego smartfony oraz depresyjną przechadzkę po komunistycznych blokowiskach. Zamek Houska miał też jednak „bardziej uchwytne” związki z okultyzmem. Był jednym z miejsc, w których Himmler trzymał swoją okultystyczną bibliotekę, na którą składały się m.in. księgi skonfiskowane w lożach masońskich.



4. Himmler był znany ze swojego zamiłowania do ezoteryki oraz różnych dziwnych teorii. Czy był on jednak pod tym względem jedynie samotnym „maniakiem” czy też podobne pasje okultystyczne mieli również inni prominenci z III Rzeszy?

Można bez większej przesady stwierdzić, że monachijskie środowiska okultystyczne były – obok Reichswehry – siłą, która dała początek nazizmowi. Do ezoterycznego Towarzystwa Thule należeli założyciele Niemieckiej Partii Robotniczej, do której kontrwywiad wojskowy oddelegował Adolfa Hitlera, by wzmocnił ją swoim talentem krasomówczym. Hitler szybko przejął kontrolę nad tą partią i zmienił jej nazwę w NSDAP. Z Thule związani byli główni autorzy programu NSDAP, a także ludzie tak bliscy Hitlerowi jak Rudolf Hess. To stowarzyszenie okultystyczne było również fundatorem partyjnej gazety „Volkischer Beobachter”. Ta stosunkowo mała liczebnie organizacja, która nie dotrwała nawet do powstania III Rzeszy miała więc ogromny wpływ na losy świata. Sam Hitler żywo interesował się różnymi teoriami okultystycznymi. Daty różnych jego ważnych decyzji bywały dobierane pod kątem astrologicznym, a wiara Fuehrera w okultystyczną koncepcję lodowego Wszechświata przyczyniła się nawet do czasowego wstrzymania testów rakiet V2. Hitler obawiał się bowiem, że mogą one uszkodzić rzekomą eteryczną otoczkę wokół Ziemi! O ile jednak wódz III Rzeszy był raczej człowiekiem poszukującym jakiejś koncepcji ezoterycznej, to Himmler miał pod tym względem silne przekonania. Głęboko wierzył choćby w to, że jest reinkarnacją saskiego księcia Henryka Ptasznika i że musi dokończyć rozpoczęty przez niego podbój ziem słowiańskich. Bardzo poważnie myślał on również o wprowadzeniu w zdominowanej przez Niemcy nowej religii nawiązującej do dawnego, germańskiego poganizmu. W SS wdrożył w tym celu odpowiednie rytuały i święta. Na przykład, Boże Narodzenie miało zostać zastąpione świętem przesilenia zimowego. Centrum owej nowej religii miał stać się zamek Wewelsburg, wokół którego planowano zbudować gigantyczny kompleks kultowo-konferencyjno-widowiskowy. Tym wewelsburskim okultystycznym centrum Himmlera mocno się fascynują nie tylko neonaziści, ale też współcześni sataniści. W swojej książce przytaczam m.in. relacje z wizyt w Wewelsburgu pułkownika Michaela Aquino, amerykańskiego specjalisty od wojny psychologicznej i zarazem przywódcy satanistycznej Świątyni Seta oraz Zeeny Schreck, córki Antona LaVeya, założyciela Kościoła Szatana.

5. Czy w nazistowskim okultyzmie były też wątki satanistyczne?

Hitler mówił, że niemiecki lud wiejski przechował resztki wiary w naturę, która była demoniczna. Wyraźnie chwalił ową „demoniczność”. Otto Rahn, jeden z czołowych okultystów finansowanych przez Himmlera, twierdził natomiast, że Święty Graal był klejnotem z korony Lucyfera, który tak właściwie był dobroczyńcą ludzkości. W wizji Himmlera ów „lucyferyczny Graal” miał być jedną z relikwii, wokół których zostanie zbudowana jego nowa religia. W jednym z rozdziałów opisuję również dziwną kwestię zmasakrowanych zwłok czteroosobowej rodziny pod podłogą w domu Goeringa w Wilczym Szańcu. Rozważam kwestię, czy ci ludzie zostali tam z złożeni w ofierze rytualnej. Ponadto daje wiele do myślenia to, że wielu nazistów świadomie dopuszczało się antychrześcijańskich profanacji lub wpadało w szał widząc księdza. Możemy się więc zastanawiać, jaka część popełnionych przez nich straszliwych zbrodni wynikała z politycznego wyrachowania, zwykłej chciwości i szowinizmu, a jaka była częścią chorych wierzeń ocierających się o satanizm czy nawet demonicznych inspiracji…

6. Czy wierzy Pan w duchy i demony?

Wierzę w nieśmiertelność duszy ludzkiej, a to co się z nią dzieje po śmierci ciała, jest przedmiotem sporów i dociekań od zarania ludzkości. Opisując w mojej książce różne paranormalne fenomeny i narracje nie narzucam czytelnikom odpowiedzi. Mogą je interpretować na różne sposoby. Jedni uznają je za przykłady autentycznej aktywności duchów i demonów, inni za fenomeny fizyczne, których jeszcze nasza nauka nie potrafi wytłumaczyć. Dla innych mogą to być jedynie wytwory ludzkiej wyobraźni, która w ten sposób radzi sobie z wojennymi traumami. Wiara w duchy i demony bywa mocno wyśmiewana, ale wciąż jest żywa, a w każdej legendzie może tkwić ziarno prawdy. W XVIII w. jako przykład ludowego zabobonu wskazywano choćby wiarę w meteoryty, bo przecież największe autorytety naukowe owej epoki twierdziły, że „kamienie nie mogą spadać z nieba”. Gdy Nikola Tesla zaprezentował sterowany radiem stateczek w stawie w nowojorskim Central Parku, to ówczesna naukowa śmietanka orzekła, że „to niemożliwe, by sterować za pomocą fal radiowych, bo to sprzeczne z nauką” i że Tesla musi kierować tym stateczkiem za pomocą… siły umysłu. Może za 100 lat czy za 200 nauka wyjaśni fenomenów duchów i nawiedzeń. Wówczas ludzie będą śmiać się ze współczesnych sceptyków…

7. A czy Pan osobiście zetknął się z nazistowskimi duchami czy demonami podczas pracy nad książką?

Przydarzyła mi się bardzo dziwna seria zbiegów okoliczności, która stała się inspiracją do napisania „Demonów nazistów”. Odsyłam do pierwszego rozdziału mojej książki, poświęconego Mauzoleum Hindenburga. Zachęcam do lektury „Demonów nazistów”, a także do sięgnięcia po moją poprzednią książkę wydaną przez Wydawnictwa Replika, czyli po „Mroczne sekrety II wojny światowej”. Obie dadzą Wam dużo do myślenia...

Dziękuje za rozmowę.



poniedziałek, 1 września 2025

„Totalna historia II wojny światowej”

 

Olivier Wieviorka „Totalna historia II wojny światowej”

 

Totalna opowieść o globalnym konflikcie. Wciąż żyjemy w świecie, który stworzyła. Druga wojna światowa była największą z dotychczasowych, konfliktem prawdziwie powszechnym w swojej skali. Nowe było też jej okrucieństwo: życie straciło od 60 do 75 milionów ludzi, pierwszy raz w historii więcej cywilów niż żołnierzy. Amerykański pisarz Kurt Vonnegut – jeniec wojenny w Dreźnie – nazwał ją „próbą samobójczą ludzkości”. Rany, które otworzyła tamta wojna, jeszcze się nie zabliźniły, mimo że wybuchła prawie sto lat temu.

 


Jak w jednej opowieści zawrzeć wydarzenia na wszystkich frontach, od Europy po Azję, od Afryki Północnej po Bliski Wschód? Olivier Wieviorka, wybitny historyk, podjął się tego wyzwania i stworzył dzieło, które już teraz uznawane jest za klasyczne. Jego książka to nie tylko synteza światowego konfliktu, ale także mistrzowska opowieść o ludziach i ich decyzjach, pokazująca jednocześnie, w jakim stopniu o przebiegu wojny zadecydował przypadek i nieokiełznana dynamika zdarzeń, która raz uruchomiona, stała się niemożliwa do zatrzymania. To efekt czterdziestu lat badań i blisko dziesięciu lat pisania. Prawdziwe arcydzieło nowoczesnego opowiadania o historii. Mistrzowska synteza konfliktu. „Le Monde”

 


Olivier Wieviorka - członek Francuskiego Instytutu Uniwersyteckiego (IUF) oraz wykładowca w École Normale Supérieure w Cachan. Jest uznanym znawcą historii francuskiego ruchu oporu oraz historii II wojny światowej, którym poświęcił liczne ważne prace, między innymi książkę Histoire du Débarquement na temat lądowania w Normandii oraz Histoire de la Résistance na temat francuskiego ruchu oporu.

 

Książka na stronie wydawcy:

https://wydawnictwopoznanskie.pl/produkt/totalna-historia-ii-wojny-swiatowej

 

Wydawca: Wydawnictwo Poznańskie

Przekład: Katarzyna Losson, Artur Foryt, Janusz Pultyn

ISBN: 978-83-68370-60-7

Rok wydania: 2025

Liczba stron: 880



sobota, 16 sierpnia 2025

„Akcja Bielany”


 

Maciej Jasiński, Jacek Michalski „Akcja Bielany”

 

Pełna napięcia historia akcji dywersyjnej oddziału specjalnego "Osjan" wciągnie Was od pierwszej strony i przeniesie w samo serce wydarzeń nocy z 3 na 4 maja 1944 roku, kiedy to żołnierze Armii Krajowej wysadzili w powietrze niemieckie samoloty transportowe stacjonujące na lotnisku bielańskim.

Kilkunastu słabo uzbrojonych ludzi, dysponujących kilkoma chałupniczo wykonanymi ładunkami, spowodowało w niemieckiej Luftwaffe – jednej z największych sił lotniczych ówczesnego świata – podobną ilość strat, co złożony z wielu alianckich bombowców profesjonalny nalot.

 


Źródło:

https://bielany.um.warszawa.pl/-/premiera-komiksu-akcja-bielany

Więcej o komiksie:

https://warszawa.naszemiasto.pl/akcja-bielany-premierowy-komiks-o-slynnej-akcji-dywersyjnej-na-bielanskim-lotnisku-egzemplarz-mozna-odebrac-za-darmo/ar/c13p2-27573921

 

Bezpłatne Wydawnictwo Wydziału Komunikacji Społecznej 
dla Dzielnicy Bielany m. st. Warszawy

ISBN: 978-83-7147-190-2

Komentarz historyczny: Mateusz Napieralski

Rok wydania: 2025
Liczba stron: 48



środa, 13 sierpnia 2025

Siedem pytań do Krzysztofa Drozdowskiego

 

Siedem pytań do Krzysztofa Drozdowskiego


Krzysztof Drozdowski - autor ponad 35 książek oraz broszur o tematyce historycznej, oraz wielu artykułów historycznych naukowych i popularnych.

 

1. Co skłoniło Pana do podjęcia tak trudnego i moralnie obciążającego tematu jak zbrodnie medyczne w III Rzeszy?

Nie ukrywam, że propozycja napisania tej książki była dla mnie pewnym wyzwaniem. Dotąd w swojej pracy badawczej konsekwentnie unikałem tematyki obozów koncentracyjnych i co za tym idzie eksperymentów na ludziach – nie z braku zainteresowania, ale z szacunku dla ogromu cierpienia, który ta materia ze sobą niesie. To jest temat, który nie pozwala pozostać emocjonalnie obojętnym. Trzeba się z nim zmierzyć nie tylko jako historyk, ale też jako człowiek. Gdy wydawnictwo Replika zaproponowało mi przygotowanie publikacji w tym zakresie, długo się wahałem. Wiedziałem, że wchodzę na terytorium, z którego nie da się wyjść nieporuszonym.

Ostatecznie zdecydowałem się podjąć to wyzwanie, bo zrozumiałem, że mimo dziesiątek książek na temat medycyny III Rzeszy, ciągle brakuje całościowego, opartego na archiwach i współczesnych analizach opracowania dostępnego dla polskiego czytelnika. Co więcej – istnieje pokusa, by patrzeć na te wydarzenia przez pryzmat gotowych klisz: „szalonych lekarzy”, „obozowych sadystów”... Tymczasem rzeczywistość była znacznie bardziej złożona – i przez to o wiele bardziej przerażająca. Ci ludzie nie byli obłąkani – byli często uznanymi naukowcami, ludźmi wykształconymi, którzy mordowali w imię nauki, kariery lub ideologii. Pisząc tę książkę, próbowałem odpowiedzieć nie tylko na pytanie „co się wydarzyło”, ale też „dlaczego się wydarzyło” – i dlaczego tak wielu milczało.

2. Książka opiera się na bogatym materiale źródłowym. Jak wyglądał proces jej tworzenia od strony warsztatu historycznego?

To był jeden z najbardziej czasochłonnych projektów, jakich się podjąłem. Miałem świadomość, że na rynku wydawniczym znajduje się duża ilość książek poruszających tę tematykę. Zdecydowałem się sięgnąć głębiej, do archiwów niemieckich, amerykańskich i polskich, a także do dokumentacji norymberskich procesów, w tym przede wszystkim procesu lekarzy. Szczególne znaczenie miały relacje ofiar, protokoły przesłuchań, raporty aliantów oraz mało znane źródła dotyczące np. akcji T4 czy roli firm farmaceutycznych.

Co istotne, wiele tych materiałów nigdy nie zostało szeroko omówionych i to nie tylko w języku polskim. Dotarłem też do relacji i dokumentów, które pokazują, jak długo po wojnie środowiska medyczne w Niemczech unikały odpowiedzialności, często broniąc swoich kolegów, marginalizując ofiary, a nawet postulując przywrócenie ustaw eugenicznych. Przykład? Do lat 80. XX wieku obowiązywały przepisy umożliwiające częściową kontynuację praktyk sterylizacji. Gdy zaczynałem pisać, nie miałem pojęcia, jak obszerny będzie to projekt – a dziś wiem, że ledwie dotknąłem powierzchni tego, co jeszcze można zbadać.



3. W książce widać wyraźny nacisk na kontekst ideologiczny i społeczny. Dlaczego uznał Pan to za nieodzowne dla zrozumienia tematu?

Bo bez zrozumienia ideologii i klimatu społecznego nie da się pojąć skali tej zbrodni. Eksperymenty medyczne w III Rzeszy nie były wynikiem działalności jednostek wyjętych spod prawa – one były legalne. Wykonywane na mocy ustaw, rozporządzeń, często z aprobatą instytucji akademickich, pod patronatem państwa. Niemcy stworzyli system, w którym lekarz mógł zamordować dziecko z upośledzeniem i nie tylko nie ponieść konsekwencji, ale dostać awans, pochwałę, medal.

Medycyna została podporządkowana idei „higieny rasowej”. Lekarze stali się funkcjonariuszami państwa, których zadaniem nie było leczenie jednostki, ale dbanie o „czystość biologiczną narodu”. To był etapowy proces: najpierw sterylizacja „niewartościowych”, potem „eutanazja” dzieci, następnie – dorosłych. Wreszcie przyszły eksperymenty pseudonaukowe w obozach, w tym eksperymenty Josefa Mengelego, które przeszły do najczarniejszych kart historii.

Tę ideologię wspierała propaganda, system edukacyjny, ale także społeczne milczenie i przyzwolenie. To, co mnie szczególnie uderzyło, to brak protestu ze strony niemieckiego społeczeństwa – nawet gdy mordowano niemieckie dzieci. Milczenie elity lekarskiej było gorszące. Trudno sobie wyobrazić większe wypaczenie etosu lekarza niż udział w selekcji, sterylizacji i mordowaniu pod pozorem medycznych eksperymentów.

4. Które z opisanych wydarzeń lub wątków najmocniej zapadły Panu w pamięć?

Muszę przyznać, że najtrudniejsze były rozdziały dotyczące eksperymentów na dzieciach zarówno w ramach tzw. akcji dziecięcej eutanazji, jak i w obozach koncentracyjnych. Przypadek Gerharda Herberta Kretschmera, opisywany w książce jako „dziecko Knauera”, był punktem zwrotnym pierwszą oficjalną „eutanazją” zatwierdzoną przez Hitlera. Wstrząsające było to, że jego ojciec nie tylko nie protestował, ale wręcz wyrażał wdzięczność wobec Karla Brandta i Führera. To pokazuje, jak głęboko ideologia zatruła społeczne odruchy moralne.

Z drugiej strony eksperymenty prowadzone w Auschwitz, Ravensbrück, Dachau... Historie kobiet sterylizowanych promieniami, zastrzykami i nożem. Próby produkcji sztucznych hormonów, przymusowe inseminacje, testy substancji chemicznych na gołych ciałach więźniów. Obozowi lekarze, często z tytułami profesorskimi, patrzyli, jak ich „obiekty” umierają w męczarniach i notowali dane w zeszytach.

Osobną kategorią są eksperymenty związane z rasizmem prowadzone na Romach, Żydach, homoseksualistach. Przekonanie, że pewne grupy są „ludzkim odpadem”, uprawniało lekarzy do traktowania ich gorzej niż zwierzęta laboratoryjne. I to nie były wyjątki. To był system.

5. Czy natrafił Pan na nieznane dotąd fakty, które zmieniły Pana rozumienie tego okresu?

Zdecydowanie tak. Jednym z bardziej zaskakujących odkryć była skala współpracy lekarzy z firmami farmaceutycznymi. Część z nich testowała leki w obozach z pełną świadomością i dokumentacją. Eksperymenty z malarią, tzw. cudownymi lekami, środkami przeciwoparzeniowymi, to były badania zlecone przez koncerny takie jak Bayer, Boehringer Ingelheim czy IG Farben. To był eksperyment naukowy przeprowadzany w warunkach absolutnej bezkarności.

Drugim zaskoczeniem była skala obojętności powojennej. Wielu lekarzy nie tylko uniknęło kary, ale wręcz zrobiło kariery w RFN, w USA, w Związku Radzieckim. Operacja Paperclip, której poświęciłem oddzielny rozdział, pokazuje, jak chętnie Amerykanie przygarniali niemieckich naukowców niezależnie od ich wojennej przeszłości.



6. Co chciałby Pan, aby czytelnicy wynieśli z tej lektury? Jaki był Pański cel?

Przede wszystkim chciałbym, aby ta książka była przestrogą. Żeby uświadamiała, że zło nie zaczyna się od komór gazowych. Zaczyna się od drobnych ustępstw, od prawa, które pozwala na segregację, od propagandy, która oswaja z pogardą. Tragedia Auschwitz i Ravensbrück była możliwa dlatego, że wcześniej społeczeństwo niemieckie zaakceptowało eugenikę, sterylizację, izolację. Krok po kroku, z humanitarnymi argumentami. Aż do momentu, gdy człowiek stał się materiałem biologicznym.

Chciałbym też, by czytelnik zastanowił się nad rolą autorytetu naukowego. Lekarze, których opisuję, nie byli potworami. Byli uczonymi, absolwentami renomowanych uniwersytetów. Zamiast ratować  niszczyli. Zamiast protestować współtworzyli system śmierci. Ich wiedza nie uchroniła ich przed moralnym upadkiem. To przestroga również dla nas, że nie wystarczy być wykształconym. Trzeba być człowiekiem.

7. Czy planuje Pan kontynuować badania nad tematyką zbrodni wojennych?

Tak, jestem nawet w trakcie pisania kolejnej książki, która ukaże się nakładem wyd. Replika na początku przyszłego roku. Będzie również dotyczyła obozów koncentracyjnych. Poruszam w niej sprawy o których rzadko się wspomina lub traktuje jak pewną świętość. Ja jednak zadaję trudne pytania na które szukam odpowiedzi. Czy rzeczywiście w Buchenwaldzie produkowano przedmioty z ludzkiej skóry? Ile osób zginęło w obozach koncentracyjnych? Ostatnio mieliśmy do czynienia z próbą politycznego wykorzystania tej tematyki, co oprócz nagłośnienia tematu nigdy nie służy dobremu celowi jakim powinny być zwiększone badania naukowe. Ja w swoich książkach staram się poruszać trudne tematy w taki sposób, by lektura była przystępna również dla osób nie mających na co dzień do czynienia z takimi historiami. Liczę, ze dzięki temu bardziej zainteresują się nasza historią.

Dziękuję za rozmowę.


środa, 30 lipca 2025

„Medyczne zbrodnie nazistów”

 

Krzysztof Drozdowski „Medyczne zbrodnie nazistów”

 

Lekarze, którzy stali się katami. Eksperymenty mrożące krew w żyłach. Ofiary, które miały nigdy nie opowiedzieć swojej historii. Jak doszło do tego, że wykształceni lekarze, często wybitni specjaliści, porzucili przysięgę Hipokratesa, stając się narzędziami zbrodniczego reżimu? Za zamkniętymi drzwiami klinik i szpitali, za drutami obozów koncentracyjnych rozegrał się medyczny horror o rozmiarach nieznanych dotąd w dziejach ludzkości. W imię chorej ideologii i rzekomego postępu nauki lekarze III Rzeszy torturowali, okaleczali i mordowali tysiące ludzi – bez znieczulenia, bez litości, bez skrupułów.



Sięgając po nowe dokumenty i nieznane dotąd fakty, Krzysztof Drozdowski z chirurgiczną precyzją rekonstruuje przebieg potwornych badań: wstrzykiwania fenolu, transplantacji kości, prób sterylizacji i trucia gazami bojowymi. Opowiada o „aniołach śmierci” w kitlach i o ich ofiarach – kobietach, dzieciach, więźniach, których jedyną winą była narodowość, orientacja, choroba.


Przywołuje fakty znane z procesów norymberskich, ale sięga też do rzadkich dokumentów archiwalnych i najnowszych ustaleń badaczy. Ujawnia nie tylko kulisy zbrodniczych działań ludzi w białych kitlach, lecz również skalę systemowej przemocy, której ofiarą padły dziesiątki tysięcy niewinnych osób.

Oto wstrząsająca podróż przez mroczny świat niemieckiej medycyny czasów III Rzeszy – od pseudonaukowych teorii rasowych po nieludzkie eksperymenty w obozach koncentracyjnych.

 


Książka na stronie wydawcy:

https://replika.eu/tytul/medyczne-zbrodnie-nazistow

 

Wydawca: Replika

ISBN: 978-83-68364-89-7

Rok wydania: 2025

Liczba stron:  336



sobota, 26 lipca 2025

„Najdłuższy dzień”

 

Cornelius Ryan „Najdłuższy dzień”

Lądowanie w Normandii 6 czerwca 1944 roku było największą i najbardziej zło­żoną operacją desantową w dziejach, wymagającą katorżniczej pracy planistów, prze­nikli­wości meteorologów, geniuszu konstruktorów, nadzwyczajnej przebiegłości wy­wia­­du i kontr­­wy­wia­du, a w końcu poświęcenia i przedsiębiorczości żoł­nierzy.

Ryan opisuje D-Day tak plastycznie, że czytelnik niekiedy odnosi wrażenie, iż znalazł się w centrum wydarzeń: na spadochronie pod nocnym niebem, na chybotliwej barce desantowej, pod niemieckim ogniem na normandzkiej plaży... Ta relacja długo jeszcze będzie niedościgłym wzorem dla korespondentów wojennych i his­to­ryków wojsko­wo­ś­ci, którzy usiłują opisać wielkie zmagania zbrojne, nie tracąc z pola widzenia czło­wieka.

 


Najdłuższy dzień w 1962 roku został zekranizowany z udziałem takich gwiazd jak John Wayne, Henry Fonda, Robert Mitchum, Richard Burton i Sean Connery. Film nagrodzono dwoma Oscarami.

 


Cornelius Ryan urodził się w 1920 roku w Dublinie. Był jednym z naj­bar­dziej cenio­nych korespondentów wojennych swoich czasów. Odbył kilkanaście lotów bojowych, relacjonował lądowanie w Normandii, marsz przez Europę 3. Armii gen. Pattona, woj­nę na Pacyfiku. Kawaler Legii Honorowej, zmarł w roku 1974.

 

Książka na stronie wydawcy:

https://www.rebis.com.pl/pl/book-najdluzszy-dzien-cornelius-ryan,SCHB03192.html

 

Wydawca: Rebis 

Przekład: Tadeusz Wójcik

ISBN: 978-83-8338-322-4

Rok wydania: 2025

Liczba stron: 272



poniedziałek, 7 lipca 2025

Wywiad z Agnieszką Lewandowską-Kąkol

 

Wywiad z Agnieszką Lewandowską-Kąkol - autorką książek z historią w tle.

 

- Wśród wydawanych dziś książek często spotkać można pozycje doradzające, jak żyć szczęśliwie, jak radzić sobie z przeciwnościami codzienności, by nie opuszczało nas dobre samopoczucie. Pani najnowsza książka wydaje się być zaprzeczeniem często serwowanych tez – żyj dniem dzisiejszym, nie patrz w przeszłość, myśl o przyszłości…

- Jestem głęboko przekonana, że w przeważającej liczbie przypadków recepta taka nie sprawdza się, jeśli w ogóle jest skuteczna, to na krótką metę.

- Jankowi, jednemu z dwojga głównych bohaterów Pani książki „Krzywdy przeszłości ”zdarzenia z przeszłości na tyle wdzierają się w teraźniejszość, że przeszkadzają mu w codziennym życiu...

- Tak, lecz jego usilne próby niepatrzenia w przeszłość, wymazania z niej drastycznych wydarzeń, nie dały rady go uleczyć, ale doprowadziły do zepchnięcia ich w podświadomość, która okazuje się nie być hermetyczna. Porównać by ją można do kosza w laptopie, gdyby nie to, że przeważnie wiadomości w nim się znajdujące są kasowane po trzydziestu dniach, a podświadomość nie ma takiej opcji.

 


- Czy mogłaby Pani odkryć nieco z fabuły książki, w jakich czasach się rozgrywa i o jakie doświadczenia chodzi?

- Rzecz dzieje się w dwóch planach czasowych: w okresie Peerelu, a dokładniej w okolicach 1980 roku, oraz podczas drugiej wojny światowej i to przeżycia z tego czasu, tkwiące w podświadomości Janka, jak wbity w palec cierń, boleśnie powracają do niego zakłócając teraźniejszość. Wieloletnie uciekanie od nich pogłębia tylko jego traumę, a dopiero profesjonalne ich przepracowanie.., ale nie będę zdradzać wszystkiego…

- Czyli jest to przykład popierający tezę, że odcinanie się od przeszłości jest błędem…

- Zła czy dobra, przeszłość jest podstawą kształtowania teraźniejszości, tak jak narodom bez tradycji trudno przetrwać, tak człowiekowi odcinającemu się od niej trudno żyć.

 


- Ten temat jest dla pani na tyle ważny, że poświęciła Pani jemu nie tylko swą ostatnią książkę „Krzywdy przeszłości”…

- Tak. Na przykład w poprzedniej, w „Rodzinnym fatum”, teraźniejszość bohaterów nie jest zdeterminowana ich własnymi przeżyciami, ale wydarzeniami, które były udziałem ich rodziców, a więc problem staje się międzypokoleniowy. Coraz więcej mówi się zresztą o tym, że koleje losu przodków wyraźnie odbijają się na życiu nie tylko ich dzieci, ale nawet wnuków.  Niedawno wydana została książka „Pogłosy” Marii Buko, w której autorka na podstawie badań naukowych, jest socjolożką, i relacji kilkunastu osób dowodzi, iż wojenne przeżycia rodziców odciskają ogromne piętno na życiu ich, urodzonych wiele lat po wojnie, dzieci. Może tak się dziać zarówno w sferze psychicznej, ale zdarza się także, iż zaistnienie w przeszłości pewnych faktów determinuje ich wybory w różnych obszarów egzystencji. Dwójka bohaterów „Rodzinnego fatum” zapłaciła wysoką cenę za dramatyczne przejścia rodziców sprzed kilkudziesięciu lat.

- Książki, o których Pani wspomniała to powieści i choć osadzone w konkretnych realiach historycznych nie można ich zaliczyć do literatury faktu…

- Absolutnie nie. W jednym z wywiadów Hanna Krall użyła terminu, chyba przez Nią ukutego, powieść dokumentalna. Myślę, że można by je zaliczyć do tego typu książek, ale tylko przy niezbyt rygorystycznym rozumieniu terminu „dokument”. Bohaterowie fikcyjni, ich losy oparte na prawdopodobnych zdarzeniach, będących czasem udziałem wielu różnych ludzi, tylko kontekst historyczny zgodny z zaistniałą kiedyś rzeczywistością.

 


 - Na pleckach jednej z Pani książek („Na końcu czeka miłość”) umieszczono adnotację, że opisane wydarzenia są odzwierciedleniem losów rodziny autorki…

- Niektóre z wątków rzeczywiście były udziałem moich bliskich z poprzednich pokoleń, ale raczej te poboczne, zaś trzon książki stanowi historia fikcyjna. Wydawnictwa uwielbiają tego rodzaju stwierdzenia, bowiem mają przekonanie, że przyciągają w ten sposób czytelników, iż takie uwiarygodnianie fabuły jest przez nich cenione. Może trochę prawdy w tym jest, ale mam takie przekonanie, że w większości pozycji z literatury, szeroko i dziwnie nieprecyzyjnie, nazywanej „piękną”, wiele elementów zaczerpniętych jest z życia, które, jak wiadomo, jest niedościgłym mistrzem pisarstwa .Wyłamuje się z tego wyłącznie literatura science-fiction.  Autentyczność wynika poza tym nie tylko z czerpania wydarzeń z rzeczywistości, lecz także z zaangażowania autora w opowiadaną historię. Każda, jeśli chce poruszyć czytelnika, musi nieść ze sobą jego przemyślenia, przekonania, sposób widzenia świata, choć najczęściej ubrane w zawoalowaną formę. Ktoś mądry powiedział, że pisarz cały czas pisze jedną książkę i z tym stwierdzeniem w pełni się zgadzam. Dlatego choćby styl wybitnych twórców rozpoznać można po kilku zdaniach.

- A jak to wszystko, o czym Pani wspominała ma się do literatury faktu, z zakresu której też ma Pani na koncie kilka pozycji?

- Podłożem dla powstawania książek z tego gatunku są dokumenty, archiwalia, rozmowy z bohaterami i tu pole do przemycania własnych treści jest zdecydowanie ograniczone. Nie powinno się oczywiście przeinaczać wypowiedzi, czy interpretować faktów, tylko podawać je in crudo. Ryzykowne jest również pisanie pod przez siebie postawioną tezę, co może polegać na wybiórczym traktowaniu zaistniałych zdarzeń. Swoboda autora jest tu znacznie ograniczona, a trudność polega przede wszystkim na tym, by wybrać taką formę przekazu, dzięki której ktoś będzie chciał to czytać.




- Pierwszą Pani książką z tego gatunku było „Na skraju piekła”…

- Tak, była to pierwsza i myślałam, że ostatnia moja książka, gdyż zależało mi właściwie na napisaniu tylko jej, bowiem jedno z zamieszczonych tam opowiadań dotyczyło bezpośrednio mojej rodziny.

- Z tego wynika, że jest Pani jedną z przedstawicielek teorii opisanej w „Pogłosach”.

- Zdecydowanie tak. Od tego się zaczęło i zupełnie bezwiednie, jakby ktoś z góry kierował moimi poczynaniami, skupiłam się na tematyce drugiej wojny światowej.  Sam proces pisania tak mnie wciągnął, że powstawały potem niemal co roku takie pozycje jak :”Niezłomna”, „Dziewczyny od Andersa”, „Dziewczyny z konspiry”, „Złota epopeja” , „Skradziona tożsamość”, „Dzieci Sybiru” itd…

- No właśnie było tego sporo, ale z jakichś powodów zmieniła Pani gatunek, czy na zawsze?

- Tego nie wiem, ale mówiąc bardzo szczerze, trochę męczyłam się pisząc te pozycje. Nie jestem historykiem, nie mam warsztatu naukowca, jestem zbyt mało dokładna, precyzyjna i ciągle wydawało mi się, że związku z tym nie powinnam się za to brać. Jestem jednak dumna z jednej pozycji z tego zakresu, z „Dziewczyn od Andersa”, bo jak mi się wydaje, nikt przede mną nie podjął tego tematu.



- W ostatnich pozycjach, oprócz epizodów z drugiej wojny światowej, wkracza Pani w świat nam o wiele bliższy.

- Doszłam do wniosku, że czasy Peerelu, choć bliższe, nie są przez nowe pokolenia znane, a jeżeli już, to bardzo pobieżnie, więc pozycje traktujące o tamtych czasach mają sens, w dodatku, jeśli tę współczesną historię poda się w formie łatwej w lekturze, bez pochłaniających przestrzeń książki odsyłaczy i ciągnących się w nieskończoność bibliografii, których sama nie lubię. No i widzi Pan, mam rację, że nie nadaję się do pisania książek historycznych…

- Dziękuję za rozmowę.



poniedziałek, 30 czerwca 2025

„Kruche życia po obu stronach Sanu”

 

„Kruche życia po obu stronach Sanu”

Wspomnienia ostatniego pokolenia świadków II wojny światowej i powojnia

 

Książka porusza zagadnienia mało obecne w historiografii, pisanej na ogół z perspektywy historii narodowych. Autorzy i autorki, opisując życie na polsko-ukraińskim pograniczu, odsłaniają mechanizmy prowadzące do załamania przedwojennego ładu społecznego oraz przyglądają się stosowanym przez lokalną ludność strategiom przetrwania, które polegały między innymi na posługiwaniu się tożsamością etniczną w sposób zmienny, zależny od okoliczności.

Książka oferuje wielowymiarowy wgląd w dynamikę relacji społecznych w ówczesnej wsi, z uwzględnieniem sytuacji kobiet i dzieci oraz postaw wobec ludności cywilnej wśród partyzantów należących do różnych formacji. Dużo uwagi poświęcono sytuacji świadkowania przemocy przez ówczesne dzieci i specyfiki osadzonej w tych doświadczeniach pamięci. W książce mówi się też o tym, jak mieszkańcy tego regionu obecnie postrzegają swoją lokalną tożsamość i jaką rolę w procesie pamiętania i uobecniania przeszłości odgrywa ich otoczenie materialne.

 


Publikacja na stronach wydawcy:

https://www.wuw.pl/product-pol-19545-Kruche-zycia-po-obu-stronach-Sanu-Wspomnienia-ostatniego-pokolenia-swiadkow-II-wojny-swiatowej-i-powojnia.html

 

Wydawca: Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego

ISBN: 978-83-235-6401-0

Rok wydania: 2024

Liczba stron: 290



środa, 18 czerwca 2025

„Demony nazistów”

 

Hubert Kozieł „Demony nazistów”

Nawiedzone miejsca i okultyzm III Rzeszy


Czy za mrokami II wojny światowej skrywają się wciąż jeszcze mroczniejsze sekrety? Straszliwe zbrodnie największej z wojen coraz częściej ukazuje się jako wyłączne dzieło „demonicznych nazistów”. Ten „przefiltrowany” obraz historii odsłania wszak drugie dno. Obsesyjna wręcz fascynacja niemieckich elit i hitlerowskich organizacji metafizyką, okultyzmem i demonologią była bowiem niezbitym faktem.

Marzenia władców III Rzeszy do sięgania i czerpania mocy spoza świata materialnego nie są jedynie fantazją. Czy zatem miejsca, gdzie odbywali swe często zbrodnicze rytuały, mogły pociągać za sobą nadprzyrodzone konsekwencje? Czy do dziś mogą one budzić dreszcz, a nawet przerażać?



Co kryje nawiedzony czołg? Jakie tajemnice skrywają ponure zamczyska SS? Czy duchy niemieckich żołnierzy powracają do dawnych koszar? W co naprawdę wierzyli członkowie „czarnego zakonu” Hitlera? Czy Irma Grese pojawia się w ruinach krematorium w Auschwitz? Tragizm i cierpienia II wojny światowej wciąż rzucają złowieszczy cień. Ich niewyobrażalne rozmiary sprawiają, że niektórzy próbują je obecnie podważać. A może prawda o nich jest jeszcze bardziej złowieszcza?

 


Książka na stronie wydawcy”

https://replika.eu/tytul/demony-nazistow-nawiedzone-miejsca-i-okultyzm-iii-rzeszy

 

Wydawca: Replika

ISBN:  978-83-68364-71-2

Rok wydania: 2025

Liczba stron: 288 + 8 kolor



poniedziałek, 16 czerwca 2025

„4 Pułk Piechoty Legionów Polskich – historia i pamięć”

 

„4 Pułk Piechoty Legionów Polskich – historia i pamięć”

 

W 2015 roku minęła setna rocznica utworzenia 4 Pułku Piechoty Legionów Polskich. Artykuły zamieszczone w publikacji pokazują różne wydarzenia związane z historią tego pułku. Prezentują one okoliczności jego powstania, organizację, działania bojowe na Lubelszczyźnie oraz pobyt i walki na Wołyniu w czasie I wojny światowej, latem i jesienią 1915 roku. Następne teksty przedstawiają tematykę udziału jednostki w walkach o granice Rzeczypospolitej, w wojnie polsko-ukraińskiej oraz polsko-bolszewickiej w latach 1918-1920. W pracy znalazły się również artykuły dotyczące rodowodu i symboliki odznaki pułkowej, a także opisujące losy żołnierzy 4 Pułku Piechoty w trakcie i po II wojnie światowej.

 


Strona  wydawcy:

https://kieleckietowarzystwonaukowe.pl/sklep

 

Wydawca: Archiwum Państwowe w Kielcach, Kieleckie Towarzystwo Naukowe

Red. naukowa: Urszula Oettingen, Wiesława Rutkowska, Jan Główka

ISBN: 978-83-64806-68-1, 978-83-935363-7-5, 978-83-60777-59-6

Rok wydania: 2015

Liczba stron: 280



środa, 4 czerwca 2025

„Wojna w moim domu. Kiedy konflikt staje się codziennością”

 

Paweł Pieniążek „Wojna w moim domu. Kiedy konflikt staje się codziennością”

 

„Gdy wojna raz przyjdzie do twojego domu, już nie chce z niego wyjść. Jest jak uciążliwy pasożyt, którego nie da się pozbyć. Zazwyczaj, gdy cichną działa i stygną lufy karabinów, nie zostawia nic z dawnego życia. Wojny trwają długo, ludzie uczą się z nimi żyć, mają złudną nadzieję, że momenty ciszy oznaczają lepsze jutro. Ono jednak nie nadchodzi, chwila spokoju to najczęściej tylko zapowiedź, że ich świat znowu się wywróci”. - Paweł Pieniążek


Paweł Pieniążek, doświadczony reporter, dziennikarz i korespondent wojenny. Zjeździł Ukrainę, Afganistan, Górski Karabach. Przez kilka lat śledził losy jedenaściorga bohaterów złapanych w pułapkę konfliktu, który nie chce się zakończyć. Opowiedziana przez Pieniążka historia pokazuje przerażającą codzienność wojny widzianej oczami zwyczajnych ludzi. 11 bohaterów, 3 państwa, 3 miasta, 3 konflikty – jedna wojna. Wojna, która nie chce odejść.

„Wojny – jak sugeruje autor tego tomu – są czasem jak rośliny. Zapuszczają korzenie i pączkują. Wyrastają jednak z różnych nasion – ludzkiej chciwości, uprzedzeń, żądzy władzy, negatywnych emocji i złych idei. Zatruwają życia, a potem przejmują nad nimi władzę. Niemal zawsze zaskakują, bo nikt naprawdę nie jest na nie gotowy. Jak już raz wybuchną – lubią wracać.



O tym wszystkim przeczytacie w znakomitym reportażu Pawła Pieniążka o Afgańczykach, Ukraińcach i Ormianach. To historie przede wszystkim o doli człowieka. O utracie bliskich i miejsca na Ziemi, o przesiedleniach i pragnieniu odrobiny normalności. Być może najgorsze w życiu bohaterów tej książki jest to, że wojna zapuszcza korzenie w ludzkich głowach. Że pozostaje w nich na zawsze – a przez to staje się czymś „normalnym”. - Artur Domosławski

„Wojna nadciąga. Ludzie to czują. Pytają, czy będzie, i nie mogą uwierzyć w żadną odpowiedź. Czekają na nią tam, gdzie dotąd byli bezpieczni: we własnych domach. Pieniążek jest z nimi w Afganistanie, Ukrainie i Górskim Karabachu. Składa wielką historię ze zwykłej codzienności. Daje swoim bohaterom czas: na zawahanie, pocałowanie drzwi, pożegnanie z dawnym życiem. Wie, że z wojną łatwo się nie rozstaną”.- Anna Goc


 
„Jasne, wiele razy słyszeliśmy wytarty frazes, że jakąś książkę „czyta się jak dobry thriller” – na ogół to nie była prawda. Ale z Wojną w moim domu tak właśnie jest. Pieniążek spędził dekadę w rejonach objętych konfliktem. Autor zbliżył się do tego zapewne najstraszniejszego wynalazku ludzkości. Opisał wojnę, ale też wszystko, co dzieje się zaraz obok niej, w tym to, co mnie samego najbardziej w niej intryguje: jej koniec, godzinę zero, te momenty, które na ogół nie mają swoich kronikarzy – gdy już nie ma „tych”, a jeszcze nie ma „tamtych”, gdy znika państwo i zostaje jedynie człowiek ze swoją naturą. Bo tak, korespondent wojenny relacjonuje fakty. Niektórzy zmieniają fakty w wiedzę, a nieliczni ową wiedzę w mądrość.

Pieniążkowi udało się zrobić to wszystko i jeszcze więcej: mądrość zmienił na końcu w literaturę. Przeczytajcie jego reportaż. A samemu autorowi, korespondentowi wojennemu, po tej książce życzę, aby pewnego dnia nie miał już nic do roboty i musiał znaleźć sobie inne zajęcie. Dychnij sie synek”. - Zbigniew Rokita

 


Książka na stronie wydawcy:

https://www.znak.com.pl/p/wojna-w-moim-domu-kiedy-konflikt-staje-sie-codziennoscia-pawel-pieniazek-247858


Wydawca: Znak Literanova

ISBN: 978-83-240-8308-4

Liczba stron: 336

Rok wydania: 2025

 


wtorek, 20 maja 2025

„Zeszyty Komiksowe” – 38: Wojna

 

„Zeszyty Komiksowe” – 38: Wojna

 

Wojna to jedno z najbardziej dramatycznych, trudnych, brutalnych i przerażających doświadczeń. Towarzyszy ludziom od zarania dziejów, będąc nieprzerwanie popularnym sposobem rozwiązywania waśni, nieporozumień, ale też realizacji ambicji bądź pragnień często niepodzielanych przez innych, nieznajdujących zrozumienia nie tylko pośród ofiar. Charakter tego doświadczenia, jego konsekwencje sprawiają, że badacze próbują znaleźć odpowiedzi na pytania o źródła i efekty stosowania przemocy na szeroką skalę, natomiast artyści, nie chcąc pozostawać bierni, mnożą perspektywy jego postrzegania – gdy pada słowo „wojna”, każdy wizualizuje je sobie inaczej, filtrując przez własne doświadczenia i wrażliwość.

 


Są konflikty, które prowokują bardziej, czy to przez wzgląd na skalę podejmowanych działań, metody czy techniki prowadzenia walk, czy też ogrom niesionego przez nie cierpienia. W przypadku tego numeru na plan pierwszy wysuwa się druga wojna światowa, której poświęcili swoje teksty Michał Siromski (komiks amerykański), Daniel Koziarski i Wojciech Obremski (komiksy drukowane w „Relaxie”) oraz Artur Wabik (prasowa opowieść o Hubalu), a także historie obrazkowe – o czym można dowiedzieć się z wywiadów z Maciejem Cholewińskim, Marcinem Opiłowskim i – wykraczającym znacznie poza ten temat – Romanem Gajewskim.

 


Ale na naszych łamach obecne są też inne konflikty – ja (Michał Traczyk) zabieram czytelników do Rwandy, Paweł Panic – do Strefy Gazy, w zupełnie inne rejony, pokazując, że wojną można nazwać też coś innego niż realny konflikt zbrojny, ruszają natomiast Jakub Stępień i (ponownie) Panic – pierwszy do uniwersum x-men, drugi do początków odkrywania dinozaurów i wszystkiego, co wokół tego narosło.

Niestety ten rok przyniósł polskiemu komiksowi kolejną stratę. Odszedł Adrian Madej. Żegna go – w pierwszym! tekście poświęconym temu mistrzowi czarno-białych komiksów – Zbigniew Dziuba.

A poza tym po staremu. Kolejna część niezalowego przeglądu plus garść recenzji. I oczywiście komiksy oraz ilustracje inspirowane tematem przewodnim, włączające w krąg przywoływanych konfliktów kolejne, równie bolesne.

 

Publikacja na stronie wydawcy:

https://zeszytykomiksowe.org/numery/zeszyty-komiksowe-numer-38-wojna-wrzesien-2024

 

Wydawca: Instytut Kultury Popularnej / Biblioteka Uniwersytecka w Poznaniu

ISSN: 1733-3008

Rok wydania: 2024

Liczba stron: 140



piątek, 9 maja 2025

„Soszka. Wojna się dzieciom nie przywidziała”

 

Ewelina Karpińska-Morek „Soszka. Wojna się dzieciom nie przywidziała”

 

Historycy szacują, że od 50 do 250 tysięcy polskich dzieci zostało w czasie II wojny światowej porwanych, pozbawionych tożsamości i zgermanizowanych. Wiele z nich umierało zanim dotarło do miejsca przeznaczenia – wycieńczone biciem, głodem, trudami podróży. Dzieci mają dobrą pamięć. Zosia pamięta niemal cały wiek. Jako nastolatka została skatowana przez SS-mana i zabrana z domu. Trafiła do obozu przesiedleńczego w Łodzi, przeszła selekcję, a następnie wywieziono ją na roboty przymusowe w Zagłębiu Ruhry. Tam stała się Soszką.

Czy ja mówiłam, że się chciałam powiesić? Wiedziałam, że muszę znaleźć gruby sznur. Wszystko miałam przemyślane. Drabinka też się znalazła. Plan był już dobry, fajny, tylko sznura nie znalazłam. To i się nie powiesiłam.

 


Historycy szacują, że od 50 do 250 tysięcy polskich dzieci zostało w czasie II wojny światowej porwanych, pozbawionych tożsamości i zgermanizowanych. Wiele z nich umierało zanim dotarło do miejsca przeznaczenia – wycieńczone biciem, głodem, trudami podróży. Młodsze dzieci przeznaczano do adopcji, starsze, które również musiały spełniać kryteria rasowe, do pracy w gospodarstwach, fabrykach, przy robotach drogowych.

 


Taki los spotkał Soszkę. Choć jej historia jest rdzeniem książki, autorka udziela również głosu dzieciom spotkanym „po drodze”. Tym, które udało się po latach odnaleźć, i tym, których głos zachował się już tylko w archiwach.

Podczas zbierania materiałów do książki autorka natrafiła na ślad tajemniczego szpitala położniczego, który okazał się być centralnym obozem aborcyjnym dla Westfalii. Zgromadzona przez nią dokumentacja spowodowała, że IPN wszczął śledztwo ws. zbrodni przeciwko ludzkości.

 


Źródło:

https://wydawnictwom.pl/glowna/6133-soszka-wojna-sie-dzieciom-nie-przywidziala--9788380436695.html

 

Wydawca: Wydawnictwo M

ISBN: 978-83-8043-669-5

Rok wydania: 2020

Liczba stron: 256