Michał Młotek „Zapiski Hansa
Heinricha”
Patronat medialny: ZAPOMNIANA BIBLIOTEKA
Wkrótce po ukazaniu się zbierającej
bardzo pochlebne recenzje książki „Noc patagonów”, na forach internetowych zaczęły
gościć pytania, kiedy Michał Młotek spełni swe obietnice i w księgarniach
pojawi się jego kolejna powieść adresowana do szerokiego kręgu miłośników
historii i poszukiwaczy pamiątek przeszłości
.
Upłynął ponad rok i do drzwi wielu z nich, do moich również, zapukał listonosz
wręczając przesyłkę z „Zapiskami Hansa Heinricha”. Obietnica autora została zatem
zrealizowana, i to z nawiązką.
Tym razem bohaterowie powieści
będą zmagać się z rozwiązaniem aż dwóch zagadek historycznych. Korzenie
pierwszej z nich sięgają początków drugiej dekady XIX stulecia, kiedy to przez tereny
Warmii i Mazur powracały niedobitki Wielkiej Armii Napoleona po zakończonej klęską
wyprawie na Moskwę. Na ślad wędrówki jednego z takich rozbitych oddziałów napoleońskich
natrafia pewien poszukiwacz skarbów. Odszukując krok po kroku kolejne pamiątki
sprzed wieków, pragnie aby jego odkrycia „rzuciły nowe światło” na dzieje tak
bliskiego mu regionu. Z szeregu mglistych hipotez zaczynają wyłaniać się historie
i dramaty żywych ludzi - żołnierzy, który walczyli nie tylko z wrogiem, lecz
także z głodem i dokuczliwym mrozem.
Druga historia związana jest ze
schyłkową fazą innego konfliktu zbrojnego. W styczniu 1945 r. przez te same
tereny przedzierali żołnierze w niemieckich mundurach. Po kilkudziesięciu
latach bohater powieści nawiązuje kontakt z bratem jednego z nich. Sędziwy
staruszek zwraca się z prośbą o pomoc w odszukaniu rodzinnych pamiątek ukrytych
na zalesionym wzgórzu. Trójka poszukiwaczy, do bohatera dołączają bowiem dwaj
koledzy, sprawdzając za pomocą wykrywaczy metali różne miejsca i odnajdując
rozmaite artefakty przenosi się myślami do mroźnych zimowych dni, kiedy
osaczeni hitlerowcy marzyli tylko o tym aby nie wpaść w ręce czerwonoarmistów. Wyobrażają
sobie przy tym jak zmienił się przez te kilka dziesięcioleci od zakończenia
wojny obszar objęty ich poszukiwaniami.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhB4v29XypY_gV9nn5b6Ux26SNQb781e2o84ULDpxzUgcsJDe6Xjh-Uk5ihAKgt5UIBF2YCArqMVNj0sGxMd7T65upWqZv55kRL3A5M4OvF2HT43uDJFQxauf-4lHcZH5yj8rdPHMSR0J8J/s640/256+Zapiski+Hansa+Heinricha3.jpg)
Powieść jest bardzo pomysłowo
skonstruowana. Michał Młotek opisując przygody poszukiwaczy wplata w treść
liczne nawiązania do historii związanych z odkryciami depozytów dokonanych na
ziemiach polskich przed wybuchem II wojny światowej. Jest to bez wątpienia
podpowiedź dla mniej doświadczonych pasjonatów eksploracji gdzie warto szukać
informacji o miejscach, w które należy wybrać się z wykrywaczem metali. Takich
wskazówek na kartach książki jest oczywiście o wiele więcej. Są one dawkowane
przez autora bardzo subtelnie. Co kilka, lub kilkanaście stron niby mimochodem znajdziemy
jedną, dwie sugestie dotyczące np. wykorzystania nowych technologii w
poszukiwaniach skarbów, niezbędnego ekwipunku jaki należy zabrać na wyprawę, konserwacji
i ewidencjonowania znalezisk czy bezpieczeństwa w czasie eksploracji. Dzięki
takim zabiegom nie ulega zaburzeniu dynamika akcji a książkę z napięciem
czytamy aż do ostatnich stron.
Doszedłem do miejsca, w którym
muszę pochwalić autora za umiejętność stworzenia klimatu, który tak dobrze
znany jest licznym rzeszom pasjonatów wykorzystujących każdą wolną chwilę aby
udać się w teren i przeczesać go swoim Minelabem, Rutusem, czy popularnym
„kanarkiem”
w nadziei na dokonanie
niezwykłych odkryć. Każda z takich osób niejednokrotnie przeżyła ten niezwykły
moment nadziei i niepewności, gdy po usłyszeniu sygnału wykrywacza i wbicia
saperki w ziemię lokalizowała artefakt a późnej dokonywała pierwszej identyfikacji
znaleziska. Każdy poszukiwacz zmęczony i zniechęcony wielogodzinnym spacerem
połączonym z brakiem interesujących znalezisk wie dobrze, że gdy dotrze do
miejsca, w którym dźwięczny sygnał wykrywacza oznajmi mu zaleganie cennego
numizmatu, odzyska animusz i poczuje nagły przypływ sił, pozwalający na dalszą,
długą jeszcze wędrówkę. Takich relacji nie poskąpił oczywiście autor na kartach
swej powieści.
Po „Zapiski Hansa Heinricha”
warto sięgnąć szczególnie w zimowe dni, kiedy nieprzyjazna poszukiwaczom
temperatura nie pozwala na wbicie saperki w zmrożoną ziemię. To idealny czas na
lekturę książek, słuchanie wspomnień odchodzących świadków przełomowych
wydarzeń w dziejach naszego kraju i na analizy starych map. To czas na
pochylenie się nad przedmiotami, które wydarliśmy ziemi w czasie wiosennych,
letnich i jesiennych eskapad. Każdy z nich ma swoją historię, o czym zapomina
wielu młodych poszukiwaczy zaślepionych znalezieniem odznaki, rzadkiego guzika,
medalika czy monety. Za wieloma znaleziskami w naszych zbiorach kryją się
bowiem ludzkie dramaty. O poruszeniu i tego aspektu poszukiwań nie zapomniał
oczywiście autor w swojej nowej książce. Polecam.
Wydawca: Księgarnia Poszukiwacza
Patronat medialny: Zapomniana Biblioteka
ISBN: 978-83-942534-2-4
Rok wydania: 2016
Liczba stron: 167