"List z powstania"
Anna Klejzerowicz "List z powstania"
Wrzesień 1944 r. Powstanie
Warszawskie chyli się ku upadkowi. Do drzwi mieszkających na Żoliborzu
doktorostwa Bańkowskich puka młody człowiek z biało-czerwoną opaską na
ramieniu. Znają go. To przyjaciel ich starszej córki Hanki, łączniczki Szarych
Szeregów. Jej rodzice pełni są najgorszych
przeczuć, martwią się o córkę. Powstaniec sięga po broń. Kilkoma strzałami
zabija starszych państwa, okrada mieszkanie z najcenniejszych przedmiotów,
podpala je aby zatrzeć ślady i ucieka. Tak kończy się prolog najnowszej
powieści Anny Klejzerowicz „List z powstania.”
Okazuje się, że sama Hanka
zaginęła podczas powstania. I właśnie sprawa tajemniczego zniknięcia dziewczyny
stała się przekleństwem i koszmarem jej młodszej siostry. Ocalona z wojennych
zawirowań Julia ciągle wierzy, że jeszcze zobaczy Hankę. Całe swoje życie
podporządkowuje poszukiwaniom siostry. Choć po wojnie przeprowadza się do
Gdańska, nadal odwiedza warszawskich powstańców aby w ich wspomnieniach znaleźć
choć cień nadziei pozwalający na odnalezienie siostry. Dorasta, zakłada
rodzinę, lecz jej myśli ciągle krążą wokół Hanki. Swoją wiarą, która
przerodziła się już w obsesję zaraża męża i córkę Mariannę, która z równą
determinacją i pasją poświęci się tej sprawie, zaniedbując swoje własne życie.
Musimy pamiętać, że w latach
PRL-u nie wszystkim były na rękę poszukiwania prowadzone głównie w środowiskach
byłych żołnierzy Armii Krajowej. Ale nie tylko bohaterki powieści czują na
plecach oddech funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa. Anna Klejzerowicz
postarała się by również Czytelnicy mogli łatwością wyobrazić sobie, co czuły z
Marianna z matką kiedy niespodziewanie rozlegało się pukanie do drzwi ich
mieszkania lub w nocy zadzwonił telefon.
Historia osnuta jest na
frapującym wątku, który choć na pierwszy rzut oka wydaje się dość prosty, w
pewnej chwili rozgałęzia się sprawiając, że bohaterki nie wiedzą czy ludzie,
których dotychczas uważały za przyjaciół godni są ich dalszego zaufania. Mimo,
że tłem akcji jest Polska od czasów powojennych do współczesności, autorka
skoncentrowała się na ludziach i emocjach. Na rozważania i dylematy dotyczące
m.in. zasadności wybuchu Powstania Warszawskiego Marianna z matką nie poświęcają w rozmowach zbyt
wiele czasu. Jednak duch tamtych tragicznych dni cały czas unosi się nad
kartami książki.
Szybkie tempo akcji sprawia, że
nie mamy ochoty odkładać książki zanim razem z Marianną nie rozwikłamy zagadki
zaginięcia łączniczki z Powstania. Wraz z autorką nabieramy krótkiego oddechu
dopiero, kiedy docieramy do okresu przemian ustrojowych na początku lat 90-tych
ubiegłego wieku. Muszę przyznać, że pewne obawy przed sięgnięciem po powieść
Anny Klejzerowicz wzbudził we mnie (jako mężczyźnie) widniejący na okładce tulipan. Na szczęście wątek miłosny w książce nie przesłania pasjonującej,
sensacyjnej historii a jest tylko jej dopełnieniem. „List z powstania” to
kryminał, powieść obyczajowa i thriller w jednym. Polecam.
Wydawnictwo: Filia
ISBN: 978-83-63622-90-9
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 326
Moja ocena: 5/6
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 326
Moja ocena: 5/6