Jerzy Besala „Alkoholowe dzieje
Polski. Czasy PRL-u”
Alkohol i ludzie uwikłani w
trudną rzeczywistość – alkoholowe dzieje Polski w czasach PRL-u
Na konferencji w Jałcie w lutym
1945 roku „wielka trójka” - prezydent Delano Roosevelt, premier Winston
Churchill i generalissimus Józef Stalin - ustaliła ład powojenny, w tym w
Polsce. Strony zobowiązały się, że Rzeczpospolita będzie krajem niepodległym i
demokratycznym, a wyłoniony Rząd Tymczasowy miał przeprowadzić wolne wybory.
Ale dla Stalina ustalenia jałtańskie były jedynie przystankiem do realizacji
własnych planów - uzależnienia Polski od ZSSR i stopniowej komunizacji. Tak
nadchodziły czasy PRL-u.
Niniejszy tom odmalowuje przejawy
pijanego życia w Polsce Ludowej. Z jednej strony wyżyny władzy, gdzie od
Bieruta przez Gomułkę po Jaruzelskiego rządzili abstynenci albo ludzie świadomi
skutków działania alkoholu, z drugiej – picie na umór wśród robotników rolnych
w PGR-ach czy chłoporobotników. Alkohol okazuje się świetnym budulcem do
opowieści o PRL-u, zarówno w wymiarze politycznym, społecznym, jak i kulturowym.
Powieści Jan Łady (literacki
pseudonim księdza Jana Gnatowskiego) „Oman”, „W zaklętym zamczysku” czy
„Antychryst” cieszyły się olbrzymią popularnością w dwudziestoleciu
międzywojennym. W okresie PRL-u jego książki objęte zostały całkowitą cenzurą i
wycofane z bibliotek. Jan Łada uważany jest za twórcę polskiej powieści
gotyckiej w manierze powieści historycznej Waltera Scotta. W 2020 roku w
bestsellerowej antologii „Z duchami przy wigilijnym stole” ukazała się po raz
pierwszy po wojnie jego mini powieść „Lucyfer”.
„W nawiedzonym
zamczysku” (zmieniony tytuł „W zaklętym zamczysku”) rozpoczyna się w 1633 roku
na Wołyniu . Ukazuje wydarzenia na kresach będące jakby prologiem do historii z
„Ogniem i mieczem” Sienkiewicza.
Książka opisuje dzieje
zwaśnionych rodów Miśniakowskich i Turobojskich. Zło zasiane przez Hrehora
Miśniakowskiego, okrutnego i chciwego wojewodę, jest krwawym dziedzictwem -
klątwą, z którą zmagają się bohaterowie powieści, szczególnie jego prawnuk
rotmistrz Kazimierz.
Książka przemawia filmowym klimatem
i tempem zdarzeń. Jest napisana według oczekiwań dzisiejszego czytelnika,
poszukującego opisu obrazami, a nie słowem, połączenia magii, cudowności z
rzeczywistymi wydarzeniami historycznymi. Książka na nowo opracowana i
zredagowana zgodnie z wymogami współczesnej polszczyzny.
Powieść o jednym z najbardziej
przełomowych momentów w dziejach Polski
Akcja Ostatniego
bezkrólewia rozgrywa się od końca czerwca 1763 do początku września 1764
roku. Są to schyłkowe miesiące życia króla Augusta III i moment ostatniego w
dziejach Rzeczypospolitej bezkrólewia. Jeden z najmożniejszych rodów
magnackich, Czartoryscy, podjął próbę zdobycia polskiego tronu. Z ramienia ich
protektorki, carycy Katarzyny II, królem miał zostać ich siostrzeniec Stanisław
Antoni Poniatowski, stolnik litewski. Czartoryscy nie mieli szerokiego poparcia
wśród szlachty, dlatego szansą na zrealizowanie ich planów było zbrojne
wsparcie wojsk rosyjskich. Po drugiej stronie politycznego bieguna znajdował
się hetman wielki koronny Jan Klemens Branicki, dążący do zaprowadzenia reform
w Rzeczypospolitej w oparciu o współpracę z królem i zgodne współdziałanie
szlachty.
Dwa pomysły na przyszłość
Rzeczypospolitej. Dzisiaj wiadomo, który z nich został zrealizowany. Wiadomo
również, jaką katastrofą to się zakończyło — wymazaniem polsko-litewskiego
państwa z mapy Europy. Czy tak musiało być? Wydarzenia rozgrywają się na
dalekiej prowincji w Głogowie (Głowowie), miasteczku na podgórzu rzeszowskim,
rodowej siedzibie siostry Branickiego Urszuli Lubomirskiej, oraz w Warszawie,
gdzie sejm elekcyjny zostaje opanowany przez zwolenników Czartoryskich. Zaczyna
się gra. Gra o polską koronę.
To nie jest książka przedstawiająca
historię alternatywną. Została oparta na źródłach historycznych, pamiętnikach,
dokumentach, listach. Skłania do myślenia. Brak zgody wśród elit politycznych
osiemnastowiecznej Rzeczypospolitej doprowadził państwo do ruiny. Czy coś się
zmieniło od tego czasu?
Rok 1926, Bydgoszcz. Znalezienie
zwłok młodej kobiety na wyspie na Zimnych Wodach staje się początkiem śledztwa
prowadzonego przez podwładnych aspiranta Andrzeja Fąferka. Krok po kroku, z
wykorzystaniem najnowszych ówczesnych technik śledczych, policjanci odkrywają
mroczną historię seryjnego mordercy, która odciska się na życiu wielu
mieszkańców miasta. Giną młode kobiety, morderca otacza ciała ofiar żołędziami.
Czy te morderstwa mają coś wspólnego z serią zabójstw kobiet sprzed trzech lat?
Wówczas mordercy nie znaleziono.
W tej historii fakty mieszają się
z fikcją. Miejsca, które naprawdę istniały, a często nadal istnieją, sąsiadują
ze stworzonymi na potrzeby książki. Otrzymujemy więc alternatywną historię
ludzi, miejsc i zdarzeń, bardzo mocno odwołującą się do realiów.
Wojna z Ukraińcami, starcie z
bolszewikami, wreszcie niepewność na zachodnich krańcach odradzającej się w
1918-1920 roku Polski. Wszystko to w powieści historycznej o posmaku
szpiegowsko - kryminalnym.
Trzej bohaterowie, znani z
powieści Piotra Bojarskiego "Cwaniaki", znowu stają do boju. Pilot
Franciszek Jach, sierżant Józef Jęczkowiak i starszy strzelec Zbigniew
Kaczmarek tym razem spieszą na odsiecz osaczonemu Lwowowi. Los sprawi, że dwaj
z nich uratują z opresji samego Naczelnika Państwa. Kto zdradził w polskich
szeregach? Śledztwo poprowadzi oczywiście Zbigniew Kaczmarek, późniejszy
komisarz policji państwowej, znany z kryminałów retro Bojarskiego, takich jak
"Szmery" , "Pętla" czy "Arcymistrz".
Tadeusz i Wojciech Kossakowie,
synowie znanego malarza Juliusza, byli bliźniakami. Ożenili się z pannami
Kisielnickimi, kuzynkami. Tadeusz i Anna byli rodzicami znanej pisarki: Zofii
Kossak-Szczuckiej-Szatkowskiej. Wojciech i Maria wydali na świat poetkę: Lilkę
(Marię Pawlikowską-Jasnorzewską), satyryczkę: Madzię (Magdalenę Samozwaniec) i
malarza: Jerzego Kossaka. Jak to się stało, że domy podobnych do siebie jak dwie
krople wody braci, które prowadziły tak podobne do siebie kobiety, prawie
siostry – były odległe, jak dwa różne światy? Kolejna książka biografki Zofii
Kossak i autorki „Kobiet Kossaków” ujawnia nieznane, zaskakujące fakty
dotyczące ziemiańskiej i artystycznej rodziny Kossaków. Jest próbą odpowiedzi
na pytanie – czego jeszcze o nich nie wiemy? Jakie tajemnice skrywają ich domy?
Czy Kossakówka jest nawiedzona? Jakie niezawinione winy ma na swoim sumieniu
Jerzy Kossak? Czy Lilka była jedynie subtelną poetką; Magdalena – królową
satyry, życie traktującą z przymrużeniem; a Zofia matką-Polką? Do kogo pisali w
tym samym czasie listy miłosne syn i ojciec – Wojciech i Jerzy? Która z
Kossakówien nosi imię kochanki Wojciecha? Dlaczego Magdalena Samozwaniec nie witała
na lotnisku powracającej z emigracji kuzynki – Zofii?
Koniec XIX wieku. Letnie upały
niemal obezwładniają mieszkańców niewielkiego miasta na Mazowszu. Od fabryki
mączki kostnej snuje się woń rozkładu, w starym kościele kobiety modlą się o
opiekę do świętej Magdaleny. Narasta atmosfera niepokoju, wieczorami strach
wyjść z domu, ale zło nie kryje się w mroku, ono działa pod słońcem...
W Zakładzie Przyrodoleczniczym ginie młoda kuracjuszka. Komisarz Połżniewicz
bada okoliczności jej śmierci. Wstępne oględziny wskazują na to, że było to
samobójstwo, jednak przeprowadzający badania doktor uważa, że dziewczynę
uduszono. Komisarz czuje, że coś przeoczył. Wie, że musi się spieszyć, żeby
powstrzymać dusiciela przed następnym atakiem, ale musi też uporać się z
ogarniającym go zwątpieniem i osamotnieniem. Następuje wyścig z czasem...
Maj 1905 roku. Warszawa staje się
miejscem makabrycznych wydarzeń: mieszkańcy miasta dokonują brutalnego samosądu
na sutenerach i prostytutkach. W tym samym czasie generał-gubernator warszawski
Konstantin Maksymowicz po nieudanym zamachu na swoje życie ukrywa się w
zegrzyńskiej twierdzy, z niepokojem śledząc zamieszki w podległym mu mieście. Czy był to spontaniczny zryw społeczny, mający przywrócić ład moralny w stolicy
Kraju Nadwiślańskiego, czy przeciwnie – wyrachowana gra polityczna, odwracająca
uwagę Polaków od radykalnych posunięć władz rosyjskich?
Powieść Wacława Holewińskiego odkrywa mało znane wydarzenia z polskiej
historii, na tle których rozgrywają się szemrane interesy warszawskiego
półświatka, afery kryminalne, zamachy i romanse. Wacław Holewiński zadebiutował
późno, więc od razu jako pisarz dojrzały i mądry, który szczególnie upodobał
sobie naszą słabo znaną historię. Każda jego książka to porywająca wyprawa. Ta
również. (Rafał A. Ziemkiewicz)
Kogóż tu nie ma? Na stronach
nowej powieści Holewińskiego przemykają przed nami sutenerzy i szpiedzy,
przechadzają się damy i prostytutki, wolnym krokiem spacerują literaci i
dziennikarze, swoje powikłane historie opowiadają generałowie, lekarze, kupcy i
żandarmi, postaci historyczne i fikcjonalne. Poruszani osobistymi
namiętnościami, pchani wiatrem historii, świadomie lub nie stają się częścią
gry o miasto, sensacyjnej gry, którą śledzimy z zapartym tchem od pierwszej po
ostatnią stronę książki. Na tle potężnego fresku obyczajowego, mocno
zakorzenionego w realiach stolicy Polski na początku XX wieku, pisarz osadził
intrygę społeczno-polityczną o wielkiej sile wyrazu. Kolejny raz postawił
pytanie o to, kto tak naprawdę rządzi Warszawą. (prof. Wojciech Kudyba, krytyk
literacki)
---
Wacław Holewiński (1956) –
pisarz, prawnik, wydawca, redaktor, działacz opozycji demokratycznej
(1977–1989) i więzień polityczny w PRL. Autor ośmiu powieści, tomu opowiadań,
tomu dramatów, a także słuchowisk radiowych oraz scenariuszy filmowych.
Wielokrotnie nagradzany, w tym Nagrodą imienia Józefa Mackiewicza (2013) za
powieść „Opowiem ci o wolności” oraz trzykrotnie Warszawską Premierą
Literacką. Od 2016 roku juror Nagrody imienia Mackiewicza. Jest zastępcą
kierownika redakcji literackiej Programu II Polskiego Radia.
Rok 1895. Lea, młoda kobieta z
prowincji, poślubia Józefa, statecznego aptekarza, i przenosi się do Warszawy.
Swojego męża ledwie zna. Lea ufa, że postępując zgodnie z naukami swej ciotki,
stworzy szczęśliwą rodzinę. Wkrótce przekonuje się, że wyniesione z domu
umiejętności nie są przydatne, a jej znajomość leczniczych ziół to zdaniem
Józefa przesądy. Wiele musi się wydarzyć, aby poznała siebie i zawalczyła
o swoje miejsce w męskim świecie, jakim w owych czasach jest apteka.
Niebezpieczna okazuje się również przeszłość, dawne sekrety męża, które Lea za
wszelką cenę chce poznać...
Napędzająca tę książkę intryga jest jak nadchodząca zza linii horyzontu burza –
najpierw wydaje się tylko przelotną chmurką, pojedynczym porywem wiatru, aż
niepostrzeżenie zmienia się w ścinającą z nóg nawałnicę. Jeśli dodać do tego
pełnokrwistych i niejednoznacznych bohaterów, także tych z drugiego planu,
którzy w przekonujący sposób muszą się zmierzyć z własnymi słabościami i
ograniczeniami oraz doskonale odmalowane realia przełomu XIX i XX wieku –
zapachy ówczesnych warszawskich kawiarenek, smród rynsztoków, jazgot przekupek
i szelest wykrochmalonych sukien dam i damulek – otrzymujemy książkę, którą
trzeba przeczytać. Polska odpowiedź na bestsellerowe "Wszystko, co lśni"! (Zbigniew
Zborowski, pisarz)
Bydgoszcz, styczeń 1920 r. Władzę
w mieście nad Brdą przejmuje polska administracja. Nowym władzom zależy na
unikaniu zadrażnień i na ułożeniu poprawnych stosunków z niemieckimi sąsiadami.
Stąd też wiele uwagi poświęcają problemowi zapewnienia bezpieczeństwa. Niestety,
pełną niepewności i napięcia atmosferę podsyca tragiczne wydarzenie. Na
cumującej przy Fischmarkt barce „Annelise” zostają odkryte zwłoki czterech
osób. Ofiary, rodzice z dwóją dzieci padły ofiarą brutalnego morderstwa. Z ich okaleczonych
ciał ułożono makabryczną kompozycję w kształcie słynnej bydgoskiej fontanny
„Potop”. Na zakrwawionych ścianach kajuty morderca pozostawia tajemniczy, również
krwią wykonany napis. Ofiary zbrodni to niemiecka rodzina Blochów.
Zadanie wytropienia zabójcy spada
na barki komisarzy Bolesława Eckerta i Leona Gajewskiego. Gajewski jest młodym,
zdolnym lecz niezbyt doświadczonym policjantem. Dobroduszny Eckert to jego
przeciwieństwo: rutyniarz o bogatym życiorysie, dla którego sprawa Blochów
będzie jedną z ostatnich w policyjnej karierze. O bestialskiej zbrodni
dowiadują się komisaryczny prezydent Bydgoszczy mecenas Emil Iwaszko oraz
burmistrz Walter Hoppe. Od tej pory stróże prawa muszą mierzyć się nie tylko z
przebiegłym zabójcą lecz także z presją przełożonych, którym niezwykle zależy
na jak najszybszym ujęciu sprawcy, zamknięciu śledztwa a tym samym na zduszeniu
w zarodku mogących się pojawić polsko-niemieckich antagonizmów.
Lektura powieści może być
oczywiście nie lada gratką dla miłośników historii Bydgoszczy. Autor nie
poskąpił bowiem czytelnikom barwnych opisów miasta końca drugiej dekady
ubiegłego stulecia. Wraz z bohaterami usiłujemy natrafić na ślad
psychopatycznego mordercy przemierzając uliczki i zaułki Bydgoszczy, zaglądając
przy okazji do knajp, spelunek oraz mieszkań ówczesnych obywateli miasta. Nie
brak w powieści smaczków obyczajowych, związanych głównie z prywatnym życiem
komisarzy prowadzących śledztwo, nawiązań do minionych lat (wielkiej wojny)
oraz nieco melodramatycznego wątku miłosnego.
Dobrze nakreślone, krwiste (może
w przypadku tej powieści nie jest to zbyt adekwatne określenie) postacie
bohaterów i to nie tylko pierwszoplanowych, dosyć nietypowa, frapująca intryga
kryminalna, umiejętne stopniowanie napięcia pozwalają uznać pierwszą powieść
kryminalną w dorobku Jarosława Jakubowskiego za bardzo udaną. Mam także
nadzieję, że dzięki autorowi „Rzeki zbrodni” Bydgoszcz na dłużej zagości na
przedwojennej kryminalnej mapie Polski. Polecam.
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
ISBN: 978-83-7785-756-4
Rok wydania: 2015
Akcja powieści Marii Szypowskiej rozgrywa
się w Warszawie w latach II wojny światowej. Bohater, kilkunastoletni Stanisław
podejmuje się trudnego i bardzo niebezpiecznego zadania. Zamierza udokumentować
dokonane przez niemieckich okupantów zniszczenia Zamku Królewskiego. Po długich
przygotowaniach, z aparatem i zapasem szklanych klisz wyrusza na Plac Zamkowy i
przedostaje się do ruin. W trakcie fotografowania w pobliżu pojawiają się
hitlerowcy. Z niespodziewanej opresji wybawia Stanisława młody chłopiec.
Okazuje się jednak, że wykonanie zdjęć w zrujnowanym zamku nie jest wcale
najtrudniejszą częścią zadania. Klisze należy wywołać a następnie ukryć w
bezpiecznym miejscu, tak aby nie stały się łupem Niemców.
Fot. 1. Sala o trzech słupach na dokumentalnym zdjęciu z
czasów okupacji hitlerowskiej.
Maria Szypowska przedstawia w
powieści obraz Warszawy lat okupacji, miasta w którym łapanki, egzekucje,
rewizje i aresztowania są na porządku dziennym. W tej tragicznej rzeczywistości
toczy się jednak namiastka zwyczajnego życia. W chwili wybuchu wojny autorka
była dziesięcioletnią dziewczynką. Uczęszczała na tajne komplety, wstąpiła do
Szarych Szeregów a w sierpniu 1944 r. w czasie powstania była jedną z łączniczek.
Możemy więc z dużą dozą pewności domniemywać, że nieobce jej były podobne
przygody. Kto wie, może postać siostry Stanisława, niemal jej rówieśniczki była
w pewnym stopniu inspirowana dramatycznymi przeżyciami młodej Marii? Na kilku
stronach zamykających książkę, gdzie autorka wyjaśnia, co w przedstawionej
historii jest prawdą, a co fikcją nie znajdziemy odpowiedzi na to pytanie. Możemy
się jednak dowiedzieć, że w czasie wojny pewien młody człowiek, Stanisław
Proszowski rzeczywiście wykonał zdjęcia zamkowych ruin. Fotografie przetrwały
wojenną zawieruchę i stały się nie tylko świadectwem niemieckiego
barbarzyństwa, lecz być może w pewnym stopniu były pomocne w pracach przy
odbudowie i rekonstrukcji zamku.
Fot. 2. Kaplica królewska zdewastowana podczas niemieckiej akcji niszczenia i rabowania Zamku.
Na „Szklane tarcze” należy także
spojrzeć z nieco innej perspektywy. Trudno bowiem nie dostrzec, że jest to
przejmująca, trzymająca w napięciu od pierwszej do ostatniej strony książka
przygodowa. Stanisław i jego młodzi przyjaciele wędrując ulicami Warszawy z
niezwykle cennym bagażem wielokrotnie ocierają się o śmierć. Często w ostatniej
chwili dzięki pomocy życzliwych ludzi udaje im się znaleźć bezpieczne
schronienie. Młodzi ludzie zadają sobie pytanie, czy dla kilkudziesięciu zdjęć
warto narażać nie tylko swoje życie lecz także wiele innych osób? Na kartach
książki Maria Szypowska udziela na nie bardzo jednoznaczną odpowiedź.
W napisanej przed 1985 r.
powieści pojawia się również kilka autentycznych postaci, wybitnie zasłużonych
dla ratowania polskich dóbr kultury, z dyrektorem Muzeum Narodowego w
Warszawie, profesorem Stanisławem Lorentzem na czele. Należy w tym miejscu przypomnieć,
że małżonkiem autorki był wybitny fotografik, zmarły w 2010 r. Andrzej Szypowski.
W latach wojny był on w zbliżonym wieku do głównego bohatera książki. Państwo
Szypowscy mają w dorobku kilkadziesiąt albumów poświęconych architekturze i
historii naszego kraju, w tym oczywiście także Zamkowi Królewskiemu w
Warszawie.[1] Polecam.
Wydawca: Zysk i S-ka
ISBN: 978-83-7785-618-5
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 279
[1] W
zbiorach ZAPOMNIANEJ BIBLIOTEKI znajduje się m.in. wydany 1990 r. album
„Warszawski Zamek Królewski” (Fundacja Artibus-Wurlitzer oraz Wydawnictwo Domu
Słowa Polskiego), z którego dwa zdjęcia ilustrują treść powyższej recenzji.
Poznań, 1914 r. Już za kilka
miesięcy Europę ogarnie jeden z najkrwawszych w historii konfliktów zbrojnych.
Nic więc dziwnego, że mocarstwa które niebawem wyślą wojska na pola bitewne
coraz większe środki przeznaczają na rozbudowę sieci agentów we wrogich krajach.
Szpiegiem, którego zadaniem jest nie tylko zbieranie informacji o przygotowaniach
Niemców do wojny lecz przede wszystkim rozbudzanie animozji między polskimi i
niemieckimi mieszkańcami zaboru pruskiego jest jeden z bohaterów powieści „Fałszywy
prorok” - Albert Fiszkowicz.
Na niemal pięciuset stronach
książki Sebastiana Koperskiego splata się kilka wątków. Tym razem jednak wątek
kryminalny przysłonięty jest nieco przez sensacyjną historię
polityczno-szpiegowską, której centralną postacią jest wspomniany wcześniej
carski agent. Niezwykle przebiegły Fiszkowicz okazuje się być osobnikiem o
wielu twarzach. Wykorzystując bez
skrupułów patriotycznie nastawioną polską młodzież stara się za wszelką
cenę zasłużyć nie tylko na uznanie swoich przełożonych, lecz jednocześnie
zadbać o solidne zabezpieczenie finansowe na dalsze lata życia.
Wywiad z Sebastianem Koperskim, autorem powieści
"Fałszywy prorok"
(Wydawnictwo Zysk i s-ka, 2015). Radio
"Merkury", 18 czerwca 2015.
W powieści „Fałszywy prorok”
spotkamy wiele postaci, które mieliśmy okazję poznać przy okazji lektury książki
„Doktor Jeremias” napisanej kilka lat temu przez Sebastiana Koperskiego
wspólnie z Wojciechem Stammem. Elementem mającym bardzo istotny wpływ na fabułę
jest nie zamknięta do końca sprawa bestialskiego zabójstwa młodej dziewczynki
Janiny Pokrywki. Nieformalne śledztwo w tej sprawie prowadzili komisarz
Heinrich Windelband, lekarz sądowy Anzelm Schoen oraz psychiatra Sigmund
Jeremias. Trójkę mężczyzn, a prawdę mówiąc Anzelma wspomagała zauroczona nim panna
Klara. Jak pamiętamy, pochodzący z wpływowych środowisk sprawcy zbrodni nie
zostali ukarani. Czy tym razem dosięgnie ich ręka sprawiedliwości?
Uwagę doktora Jeremiasa zaprząta ponadto
sprawa tajemniczego samobójstwa bliskiego przyjaciela, lekarza wojskowego
Gottloba Steinberga. Okoliczności wskazują, że być może Steinbergowi ktoś
pomógł przenieść się na tamten świat. Jeremias nie przyjmuje do wiadomości wątpliwych
wyników sekcji zwłok i postanawia bliżej przyjrzeć się tej sprawie. Zastanawia
się. czy śmierć lekarza może mieć jakiś związek z zamordowaniem dziewczynki.
Sebastian Koperski ponownie
poruszył zagadnienie wielokulturowości Poznania, miasta w którym Polacy, Niemcy
i Żydzi nie tylko mieszkają obok siebie, lecz także co pokazuje przykład trójki
bohaterów, przyjaźnią się i współpracują. W rozmowach potrafią poruszać
również drażliwe, jak wydawałoby się z
pozoru tematy polityczne. I choć tło polityczne zostało w książce mocno
wyeksponowane, na uwagę zasługuje także starannie naszkicowana warstwa
obyczajowa. Akcja książki rozgrywa się bowiem pośród przedstawicieli różnych grup
społecznych dawnego zaboru pruskiego. Krzyżują się drogi poznańskich
policjantów, lekarzy, szpiegów i przedstawicieli lokalnego półświatka. Gdzieś
pośród nich miota się grupka naiwnych, lecz odważnych, bojowo nastawionych
chłopaków, którzy pragnąc walczyć o przywrócenie Polski na mapy Europy, nie
wahają się przed podejmowaniem ryzykownych działań i wstępują do Polskiej
Organizacji Patriotycznej i Spiskowej.
Brutalne starcie wywiadów, walka
o sprawiedliwość, sprawa polska w przededniu wybuchu I wojny światowej, próba definitywnego
wyjaśnienia tajemniczej zbrodni… A to jeszcze nie wszystko. Powieść Sebastiana
Koperskiego to precyzyjnie skonstruowana literacka mozaika, w której nie
związane na pierwszy rzut oka ze sobą wątki łączą się tworząc wciągającą epicką
powieść. Polecam.
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
ISBN: 978-837785-381-8
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 446
wtorek, 26 listopada 2013
"Doktor Jeremias"
Sebastian Koperski, Wojciech Stamm "Doktor Jeremias"
Sto lat temu, pod koniec
listopada 1913 r. w Poznaniu zostaje zamordowana trzynastoletnia dziewczynka
narodowości polskiej Janina Pokrywka. Zabójstwo zostało dokonane na tle
seksualnym, ponadto zwłoki zostały tak zmasakrowane, że ciało zidentyfikowano
tylko dzięki medalionowi na szyi denatki. Dochodzenie prowadzone przez komisarza
kryminalnego w Nadprezydium Policji miasta Poznań Heinricha Windelbanda nie przynosi zadowalających rezultatów.
Sprawą
zaczyna interesować się lekarz sądowy, który przeprowadził sekcję zwłok - Anzelm
Schoen. Nawiązuje on kontakt ze swym przyjacielem, psychiatrą Sigmundem
Jeremiasem i razem rozpoczynają nieformalne śledztwo. Zgodnie uznają, że zabójca
nie pochodzi z najniższych warstw społecznych a należy go szukać pośród najbardziej
szanowanych obywateli miasta. Cień podejrzenia pada m.in. na polskiego
arystokratę, duchownego, pruskiego oficera oraz żydowskiego przedsiębiorcę. Po
pewnym czasie doktorzy łączą siły z komisarzem i w trójkę usiłują doprowadzić
do wykrycia mordercy.
Na ostatniej stronie okładki możemy
przeczytać, że „W mieście panuje strach przed zbliżającym się nieuchronnie
konfliktem zbrojnym, strach przed wojną, która ma być ostatnią. W tej
atmosferze dochodzi do okrutnej zbrodni.” Niestety, przewracając kartki
książki, mimo swoich talentów detektywistycznych nabytych po przeczytaniu
dziesiątek powieści kryminalnych, nie wytropiłem ani odrobiny tej atmosfery.
Sam wielokulturowy Poznań w schyłkowym okresie pruskiego panowania także
przedstawiony jest bardzo powierzchownie. Kiedy spojrzałem na stare mapy miasta
zdobiące wewnętrzne strony okładek książki, miałem nadzieję, że na tym nie
skończy się moje obcowanie z uliczkami, kamienicami i tajemnymi zakamarkami
Poznania. Myliłem się, akcję powieści można niemal bez żadnego uszczerbku przenieść
do dowolnego miasta. Poznań jest tylko dalekim tłem dla przedstawionej historii
kryminalnej, która jest niestety bardzo przewidywalna. Brak napięcia i zwrotów
akcji autorzy rekompensują czytelnikowi dość dużą dawką humoru jak na powieść
kryminalną.
Trudno powiedzieć, dlaczego
zaszczyt użyczenia swego nazwiska na okładkę spotkał Sigmunda Jeremiasa. Ani
on, ani jego kompan Schoen, jak również nadkomisarz Windelband nie są na tyle wyrazistymi postaciami, aby
zasłużyć na ten honor.
Scena wizyty dwóch lekarzy -
detektywów w Zakładzie dla Obłąkanych w Kościanie, spotkanie Schoena z pewną
siebie Klarą, córką dyrektora ośrodka wygląda na żywcem wyjęte z jednego
odcinków serialu „07 zgłoś się.” Na tym epizodzie porównanie książki z
dynamicznym serialem Krzysztofa Szmagiera należałoby zakończyć, gdyż akcja
powieści „Doktor Jeremias” toczy się bardzo powoli. I nie jest to wina postępu
w motoryzacji, choć trudno nie zauważyć różnicy między poznańską dorożką a
Polonezem z FSO, którym ścigał przestępców porucznik Borewicz.
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
ISBN: 978-83-7506-634-0 Rok wydania:
2010 Liczba stron:
298
Moja ocena: 3+/6
poniedziałek, 28 października 2013
"Zbrodniarz, który ukradł zbrodnię"
Krzysztof Kąkolewski "Zbrodniarz, który ukradł zbrodnię"
Bohaterem powieści kryminalnej „Zbrodniarz,
który ukradł zbrodnię” jest schorowany kapitan „Siwy.” Funkcjonariusz Komendy
Głównej Milicji, mający za sobą dwa zawały, w związku z bardzo złym stanem zdrowia
przechodzi na emeryturę. Nie dany jest mu jednak wyjazd do uzdrowiska w
Ciechocinku celem podreperowania nadwątlonego serca. Milicjant za punkt honoru
stawia sobie wyjaśnienie do końca sprawy rabunku 400 tysięcy złotych, którą zajmował
się przed odejściem z pracy.
Sprawa ta łączy się ze śmiercią
dziewczyny Ewy Salm, która była świadkiem podczas niedawnego śledztwa, które
prowadził kapitan. Dziewczyna wypada z okna starej kamienicy. „Siwy” na własną rozpracowuje
powiązania ofiary ze światkiem przestępczym, odwiedza pijackie meliny, rozmawia
z osobami z tzw. półświatka. Zmuszony jest prowadzić swoistą grę z niedawnymi
kolegami z KomendyGłównej,
którzy podejrzliwie przypatrują się jego samowolnym działaniom, podejrzewając
byłego milicjanta o chęć odnalezienia i przywłaszczenia pieniędzy pochodzących
z przestępstwa.
Krzysztof Kąkolewski razem z
Hanną Krall i Ryszardem Kapuścińskim zaliczany jest do „złotej trójki polskiego
reportażu.” Nie dziwi więc, że pomysł na książkę oparł o autentyczne wydarzenia
wyszukane w aktach i kronikach policyjnych. Sama narracja zastąpiona jest
mozaiką raportów, sprawozdań, stenogramów, zeznań świadków oraz notatnika
prowadzonego przez kapitana „Siwego.” Powieść została napisana na konkurs
ogłoszony przez Komendę Główną Milicji Obywatelskiej w Warszawie.
Posiadam dwa wydania kryminału
Krzysztofa Kąkolewskiego. Najnowsze wzbogacono o opowiadanie „Uderzenie” a
także o artykuł Melchiora Wańkowicza poświęcony Kąkolewskiemu i jego
reportażom. Zamieszczono w nim także wspomnienia autora związane z ekranizacją
filmu „Zbrodniarz, który ukradł zbrodnię” oraz obszerną informacje o dalszych
losach kapitana. Bohaterem opowiadania „Uderzenie” jest nastoletni syn kapitana
„Siwego” i prowadzone przez niego śledztwo w sprawie szkolnych kradzieży.
Film w formacie DVD w reżyserii
Janusza Majewskiego z Zygmuntem Hübnerem, Barbarą Brylską i Ryszardem Filipskim
w rolach głównych również został dołączony do książki wydanej przez Zysk i S-ka. Film podobnie jak książka trzyma w napięciu do
końca, a doskonała, oszczędna kreacja Zygmunta Hübnera zasługuje na
najwyższy szacunek.
Wydawnictwo: Iskry
Seria wydawnicza: Klub Srebrnego
Klucza Rok wydania:
1972 Liczba stron:
171
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Seria wydawnicza: Klub Srebrnego
Klucza
ISBN:978-83-7506-258-8 Rok wydania:
2008 Liczba stron:
242
Moja ocena: 6/6
poniedziałek, 23 września 2013
"Czas zatrzymuje się dla umarłych"
Andrzej Wydrzyński "Czas zatrzymuje się dla umarłych"
Strach, śmierć, pogoń za
miłością, męską przyjaźń, szpiegów i dzielnych milicjantów znajdziemy w
powieści Andrzeja Wydrzyńskiego „Czas zatrzymuje się dla umarłych” wznowionej
po latach przez wydawnictwo Zysk i S-ka. To druga powieść kryminalna z serii
„Klub Srebrnego klucza,” którą w ostatnim czasie przeczytałem. Po raz pierwszy
książka została wydana w 1969 r. Artur
Morena, bo pod takim pseudonimem publikował Andrzej Wydrzyński ma w dorobku jeszcze
kilkanaście powieści. Niestety, nie miałem okazji poznać żadnej z nich. Muszę
nadrobić zaległości, a po lekturze książki „Czas zatrzymuje się dla umarłych”
jeszcze bardziej zaostrzyłem sobie apetyt.
Książka rozpoczyna się dość
nietypową wizją lokalną przeprowadzoną na własną rękę przez kapitana milicji
Pawła Wójcika. Mimo, że mordercę poznajemy już na pierwszych stronach, kryminał
trzyma w napięciu do końca.
W zakładach Proton zamordowany zostaje
kasjer Emil Ząbek. Dusi się zamknięty w kasie pancernej. Z pomieszczenia nie
giną jednak żadne pieniądze, choć na stole leży ponad milion złotych, które
przygotowano na wypłaty dla pracowników przedsiębiorstwa. Do akcji wkracza
kapitan Wójcik. Śledztwo powoli rusza z miejsca, milicjanci mają
trudności ze znalezieniem jakiegokolwiek punktu zaczepienia. Rutynowe
czynności, przypadek i intuicja kapitana sprawiają, że wreszcie udaje się
trafić na właściwy trop. Niestety podejrzany o zabójstwo mężczyzna ucieka
funkcjonariuszom. Okazuje się, że sprawa ma jeszcze drugie dno. Jest nim afera
szpiegowska.
Rozpoczyna się długi, żmudny
pościg za przestępcą. Giną świadkowie, którzy mogliby pomóc w rozwikłaniu sprawy.
Widząc brak postępów, przełożeni kapitana chcą zamknąć śledztwo. Z ich decyzją
nie zgadza się Wójcik. Dla niego ta sprawa ma znaczenie nie tylko ambicjonalne.
Ujęcie mordercy staje się jego obsesją. Przy pomocy swego przyjaciela sierżanta
Kłosa nadal tropi bandytę, który sprytnie zaciera ślady i myli pogoń. Niemal
wchodzi w jego skórę, zaczyna myśleć tak jak on.
W powieści mamy także sporo
smaczków z życia codziennego Polaków w PRL-u. Nocne życie, hotel „Continental”
kontrastujący z podrzędnym knajpkami, w których szczytem luksusu jest
konsumpcja nieświeżej parówki i herbata podana w szklance po musztardzie. Jest też
trochę nowinek technicznych: miniaturowe magnetofony, podsłuch, antena w żyłce
wędkarskiej. Akcja szybko przenosi się z miasta do miasta. Bohaterowie
odwiedzają m.in. Szczecin i Koluszki.
„Czas zatrzymuje się dla umarłych”
to powieść milicyjna z wyższej półki niż setki PRL-owskich kryminałów. Napisana
soczystym językiem, z dużą dbałością oddanie realiów powojennej polskiej
rzeczywistości, dynamiczna i zaskakująca. Polecam.
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Seria wydawnicza: Klub Srebrnego
klucza
ISBN: 978-83-7506-315-8 Rok wydania:
2009 Liczba stron:
277
Moja ocena: 6/6
Do książki dołączony jest film „Tylko umarły odpowie” w
reżyserii Sylwestra Chęcińskiego.
W rolę kapitana Pawła Wójcika znakomicie wcielił się Ryszard
Filipski.
poniedziałek, 16 września 2013
"Ekspedycja Kolitz"
Katarzyna
Rygiel "Ekspedycja Kolitz"
„Klub Srebrnego Klucza” to jedna z kultowych
serii kryminalnych wydawanych w latach PRL-u. Do 1991 r. powieści ukazywały się
nakładem wydawnictwa „Iskry.” Po kilkunastoletniej przerwie reanimacji serii
podjęło się wydawnictwo Zysk i S-ka. Do 2012 r. wydano około trzydziestu
pozycji. Trochę wznowień takich klasyków jak Helena Sekuła czy Krzysztof
Kąkolewski oraz kilkanaście premierowych książek. Wśród tych ostatnich są trzy
powieści Katarzyny Rygiel. Przeczytałem pierwszą z nich pt. „Ekspedycja Kolitz.”
Muszę się przyznać, że przed sięgnięciem po tę książkę miałem spore
wątpliwości. Zerknąłem bowiem na bibliografię Autorki i z nutką niepokoju
przeczytałem tytuły dwóch jej debiutanckich powieści „Pod powiekami”
oraz „Miłość i samotność.” Moja
obawa wzmogła się po znalezieniu informacji, że Katarzyna Rygiel fascynuje
m.in. się powieściami współczesnych pisarzy iberyjskich i latynoamerykańskich.
To zupełnie obcy dla mnie powieściowy świat, który kojarzy mi się bardziej z romantycznymi
wyciskaczami łez niż z powieścią kryminalną.
Mimo tego po przeczytaniu kilku
stron książka zaczęła mnie wciągać. Już na początku przenosimy się w schyłkowe
lata XIX w. do miejscowości Kolitz (Kolice) w pobliżu Szczecina. Znajduje się
tam zrujnowany cysterski klasztor, który usiłują uratować przed kompletną
dewastacją fachowcy przysłani z Berlina. Jest wśród nich Otto Kleist, który
zamierza odkryć tajemnicę klasztoru. Ponad sto lat później grupa polskich
naukowców podczas prac archeologicznych odkrywa w pobliżu klasztoru szkielet
Kleista. Wkrótce potem zostaje znaleziony tajemniczy pamiętnik, a antropolog
Ewa i archeolog Robert próbują rozwikłać tajemniczą zagadkę sprzed lat. Pomaga
im w tym miejscowy ksiądz proboszcz i kierownik grupy archeologów – Piotr.
Ewa jest piękną kobietą, budzącą
w mężczyznach silne emocje. Tym bardziej, że kilka lat temu była związana z
kierownikiem ekspedycji – Piotrem. Przyjacielskie do tej pory stosunki między
Piotrem a Robertem zostają wystawione na ciężką próbę. Pomiędzy Ewą a Robertem
szybko zaczyna rodzić się uczucie. W dodatku Ewa ukrywa jeszcze jeden mroczny
sekret ze swojej przeszłości. Dla powieści byłoby lepiej, gdyby na jednym wątku
miłosnym się skończyło. Niestety okazało się, że nie tylko ziewanie jest zaraźliwe.
Miłość także. Mamy więc i drugi wątek romantyczny – Siwego i Doroty, który wg
mnie nic nie wnosi do powieści. Rezygnując z niego, książka zyskałaby nieco
dynamiki, co w powieści kryminalnej jest jak najbardziej wskazane. Nie mamy tu
jednak do czynienia z czystym kryminałem, lecz mezaliansem romansu, kryminału i
książki przygodowej. Na kartach powieści okazuje się bowiem, że Ewa została
antropologiem pod wpływem słynnej powieści Zbigniewa Nienackiego „Wyspa
Złoczyńców.” Duch Pana Samochodzika leniwie unosi się nad kartami powieści aż
do ostatniej strony.
Bardzo lubię ksiązki kryminalne, romansów
nie czytam. Dlatego też wzdychań, spojrzeń w oczy i wyznań było dla mnie w tej
książce odrobinę za dużo. Za to po zakończeniu lektury zrozumiałem zamiłowanie
Katarzyny Rygiel do powieści latynoamerykańskich. Urzekła mnie, senna, letnia, niemal lepka atmosfera książki. Docenić
też należy skrupulatność autorki przy opisywaniu prac archeologicznych.
Niedosyt pozostawia niezbyt skomplikowany wątek sensacyjny, który został
okrojony kosztem pogłębionych portretów psychologicznych bohaterów.
„Ekspedycja
Kolitz” to dobra powieść na trzy, cztery wakacyjne wieczory. Urocza pani
antropolog Ewa jest bohaterką jeszcze dwóch książek Katarzyny Rygiel: „Gra
w czerwone” i „Śmiertelne zlecenie.”
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Seria wydawnicza: Klub Srebrnego
klucza
ISBN: 978-83-7506-229-8 Rok wydania:
2008 Liczba stron:
325