Michał Młotek - poszukiwacz skarbów i odkrywca historii. Twórca
blogów zdziennikaodkrywcy.pl i fabryka-historii.pl. W 2013 roku ukazała się
jego debiutancka książka "Tajemnice pogranicza" – zbiór dziesięciu
sensacyjnych epizodów, które odkryły przed polskimi czytelnikami nieznane fakty
z historii pogranicza Prus Wschodnich i Polski. Założyciel Iławskiej Grupy Poszukiwawczej. Ma na swoim koncie
wiele przełomowych odkryć, które rzuciły nowe światło na historię dawnej
Pomezanii. Autor powieści „Noc patagonów.”
1. Czy pamiętasz swoją pierwszą wyprawę poszukiwawczą? Kto zaraził
Cię tą pasją?
Pamiętam doskonale pierwszą
wyprawę. To był 2003 rok. Miałem wtedy dziewiętnaście lat. Mój wujek, znany i
doświadczony poszukiwacz skarbów z Wielkiej Brytanii, podarował mi pierwszy,
nieskomplikowany wykrywacz – zwykłego plastikowego szkockiego Beachcombera,
wyprodukowanego jeszcze w latach siedemdziesiątych. We dwóch przedarliśmy się
na teren starego parku przy ruinach pałacu, niedaleko Iławy, gdzie mieszkam do
dziś. Czasy były takie, że poszukiwaczy wciąż było niewielu. Szybki kurs
obsługi sprzętu, łopata w dłoń i kilkanaście kroków dalej pierwszy sygnał. Tak
znalazłem swoją pierwszą monetę: srebrne 3 grosze Fryderyka Wielkiego z 1775
roku. Nie było odwrotu. Pasja pochłonęła mnie całkowicie. Poszukiwanie skarbów
otworzyło przede mną tylne drzwi do świata historii. Od wtedy szukam regularnie
– nie tylko w ziemi, ale też w bibliotekach i archiwach.
2. W jakim stopniu postacie bohaterów i miejsca akcji „Nocy patagonów”
były inspirowane przez rzeczywiste osoby oraz miejsca?
Wydaje mi się, że nikt, kto nie
doświadczył tej pasji, tych emocji, które towarzyszą odkrywaniu nawet
najdrobniejszych przedmiotów, nie mógłby napisać takiej książki. Tam, w „Nocy
patagonów”, jest odrobina prawdy. Miejsca, osoby, odkrycia – to wszystko
inspirowane jest prawdziwymi wydarzeniami. A przynajmniej w jakiś sposób o nie
zahaczają. I tyle, jako autor, mogę na ten temat powiedzieć.
3. W 2010 r. wraz z innymi członkami stowarzyszenia poszukiwaczy skarbów
„Ylavia” odkryłeś skarb z wczesnego średniowiecza składający się z kilkuset
fragmentów srebrnych monet i ozdób. Czy to było najbardziej znaczące odkrycie w
czasie twoje przygody z eksploracją?
Skarb rzeczywiście odkryty został
przez członków stowarzyszenia „Ylavia”, do którego w tym czasie należałem, ale
ja sam pojawiłem się na miejscu, gdy było już po wszystkim. Choć nie było mnie na
polu w chwili odnalezienia monet, mam swój nieznaczny udział w tym niezwykłym
odkryciu. Teren przeczesany został przez kilkanaście wysokiej klasy wykrywaczy
metalu, a ja mimo to uzupełniłem skarb o kolejną monetę. Niewielki srebrny
krążek, który czekał w tym magicznym miejscu na to, bym to ja go odkrył.
Samo Mózgowo przeszło do historii
jako miejsce-symbol, w którym spotkała się pasja z nauką, konsekwencja i
doświadczenie poszukiwaczy skarbów z otwartością muzealników i archeologów.
Większość poszukiwaczy skarbów z mojego regionu współpracuje z Wojewódzkim
Urzędem Ochrony Zabytków. Ja „ujawniłem się” 7 lat temu, byłem jedną z
pierwszych osób, która powiedziała głośno o tym, co robi. W 2008 roku po prostu
pojawiłem się w Muzeum Warmii i Mazur z garścią rzymskich brązów. Owocna
współpraca trwa do dziś. Wiele moich odkryć zalega w muzealnych magazynach, ale
część z nich cieszy oczy spoglądających na gabloty i ekspozycje. A po Mózgowie
było jeszcze wiele innych odkryć poszukiwaczy skarbów z mojej okolicy:
naszyjniki z brązu, skarb szelągów krzyżackich spod Susza czy osada handlowa
pod Jerzwałdem.
4. Jakie znaleziska sprawiają Ci największą radość?
Istotę poszukiwań stanowi dla
mnie odkrywanie przedmiotów, które skrywają w sobie tajemnice, które stają się
inspiracją do poznania historii, które pozwalają na postawienie nowych pytań.
Skarbem jest dla mnie szeląg toruński Kazimierza Jagiellończyka, dzięki któremu
prześledziłem historię powstań miast pruskich przeciw Krzyżakom, dolne okucie
pochwy miecza, które wprowadziło mnie w świat plemion pruskich, walczących
między sobą, opierających się kolejnym próbom chrystianizacji i ekspansji
zakonu krzyżackiego czy tarcza nawiązująca do plebiscytu z 1920 roku, która
znalazła się na okładce mojej debiutanckiej książki.
W tym roku przekazaliśmy do
muzeum w Ostródzie siekierkę typu Czubin z grupy tzw. siekierek
północnoniemieckich z środkowej epoki brązu (1300-1100 p.n.e.). Jest to 20
znany egzemplarz z terenu Polski. Wszystko wskazuje na to, że miejsce, w którym
dokonaliśmy odkrycia, mogło być osadą z epoki brązu, na którą pewnie nikt długo
by nie trafił, gdyby nie nasze działania. Wszystko zweryfikują badania. Dla
takich chwil warto poświęcać swój czas dla historii.
5. Wielokrotnie wspominałeś, że bliska jest Ci twórczość Zbigniewa Nienackiego.
Które tomy przygód Pana Samochodzika
należą do Twoich ulubionych?
Bardzo często zaglądam do
Siemian, a stamtąd już niedaleko do Jerzwałdu, gdzie przez lata pisarz
mieszkał, tworzył i gdzie spoczął. Tomy „Pana Samochodzika” od zawsze stały na półce
z książkami w mieszkaniu moich rodziców. Zanim jednak sięgnąłem do powieści,
obejrzałem wszystkie odcinki „Pana Samochodzika i templariuszy” ze Stanisławem
Mikulskim w roli głównej. Serial, obok kilku innych ("Wakacje z
duchami", "Podróż za jeden uśmiech") do dziś kojarzy mi się z
beztroskimi wakacjami. Jeśli zaś chodzi o twórczość Zbigniewa Nienackiego, to
najczęściej sięgam po "Nowe przygody Pana Samochodzika", "Pana
Samochodzika i Niewidzialnych", "Pana Samochodzika i Winnetou"
oraz "Pana Samochodzika i złotą rękawicę", a więc po te tomy, których
akcja dzieje się w moim regionie.
Ogromnym sentymentem darzę
kontynuację „Pan Samochodzik i skarby iławskiego ratusza” autorstwa Jakuba
Czarnika. Miałem swój drobny wkład w powstanie tej książki.
6. „Noc patagonów” to Twoja druga książka. Nie tak dawno ukazały się
„Tajemnice pogranicza,” w których przedstawiasz historie związane z dziejami
terenów przygranicznych Prus Wschodnich i Polski. Przed opracowaniem
debiutanckiej książki spędziłeś wiele czasu w bibliotekach i archiwach, w sumie
na jej napisanie poświęciłeś około dwóch lat. Chyba zdecydowanie łatwiej
napisać powieść?
Te książki są tak różne, że nie
powinno się ich porównywać. Oczywiście, że łatwiej jest napisać powieść.
Przynajmniej tego typu. „Tajemnice pogranicza” pisałem około dwóch lat,
wcześniej przez wiele miesięcy dojrzewała sama koncepcja książki. W przypadku
„Nocy patagonów” po prostu pewnego razu usiadłem do biurka. Ta książka pisała
się praktycznie sama. Opisywałem to, co sam przeżyłem, to, co zasłyszałem, to,
co znam i czego doświadczyłem. Nawet jeśli nie wszystko, co przytoczyłem,
wydarzyło się naprawdę, to w tej książce jest wiele mnie, wiele autentycznych
emocji. Szukałem tylko odpowiedniej formy, by je przekazać. Od chwili napisania
pierwszego zdania do zamknięcia całości minęły zaledwie cztery miesiące.
7. Przyznałeś, że rozpoczynasz pracę nad kolejną częścią „Nocy patagonów.”
Czy możesz zdradzić co tym razem będzie osią fabuły oraz kiedy ukaże się ta
powieść?
„Noc patagonów” pozwoliła mi
wypełnić pasją zimowe miesiące. To wtedy powstały pierwsze akapity książki,
które początkowo chciałem publikować na moim blogu zdziennikaodkrywcy.pl. Podczas
spotkania mojej grupy poszukiwawczej odczytałem pierwsze fragmenty opowieści.
Spodobały się. Postanowiłem pomyśleć o książce, tym bardziej, że od wydania
„Tajemnic pogranicza” minęły prawie dwa lata. Dobry odbiór środowiska
poszukiwaczy skarbów i pierwsze pozytywne recenzje sprawiły, że zacząłem myśleć
o kolejnych częściach. „Noc patagonów” otwiera więc serię powieści o
poszukiwaczach skarbów pod wspólnym tytułem „Z dziennika odkrywcy”. Druga część
będzie rozwinięciem wątku żołnierza Wehrmachtu Hansa Heinricha. Chciałbym, by
powieść ujrzała światło dzienne jeszcze w tym roku.
Dziękujemy za rozmowę.
Recenzja powieści "Noc patagonów":