Pokazywanie postów oznaczonych etykietą patronat. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą patronat. Pokaż wszystkie posty

środa, 13 sierpnia 2025

Siedem pytań do Krzysztofa Drozdowskiego

 

Siedem pytań do Krzysztofa Drozdowskiego


Krzysztof Drozdowski - autor ponad 35 książek oraz broszur o tematyce historycznej, oraz wielu artykułów historycznych naukowych i popularnych.

 

1. Co skłoniło Pana do podjęcia tak trudnego i moralnie obciążającego tematu jak zbrodnie medyczne w III Rzeszy?

Nie ukrywam, że propozycja napisania tej książki była dla mnie pewnym wyzwaniem. Dotąd w swojej pracy badawczej konsekwentnie unikałem tematyki obozów koncentracyjnych i co za tym idzie eksperymentów na ludziach – nie z braku zainteresowania, ale z szacunku dla ogromu cierpienia, który ta materia ze sobą niesie. To jest temat, który nie pozwala pozostać emocjonalnie obojętnym. Trzeba się z nim zmierzyć nie tylko jako historyk, ale też jako człowiek. Gdy wydawnictwo Replika zaproponowało mi przygotowanie publikacji w tym zakresie, długo się wahałem. Wiedziałem, że wchodzę na terytorium, z którego nie da się wyjść nieporuszonym.

Ostatecznie zdecydowałem się podjąć to wyzwanie, bo zrozumiałem, że mimo dziesiątek książek na temat medycyny III Rzeszy, ciągle brakuje całościowego, opartego na archiwach i współczesnych analizach opracowania dostępnego dla polskiego czytelnika. Co więcej – istnieje pokusa, by patrzeć na te wydarzenia przez pryzmat gotowych klisz: „szalonych lekarzy”, „obozowych sadystów”... Tymczasem rzeczywistość była znacznie bardziej złożona – i przez to o wiele bardziej przerażająca. Ci ludzie nie byli obłąkani – byli często uznanymi naukowcami, ludźmi wykształconymi, którzy mordowali w imię nauki, kariery lub ideologii. Pisząc tę książkę, próbowałem odpowiedzieć nie tylko na pytanie „co się wydarzyło”, ale też „dlaczego się wydarzyło” – i dlaczego tak wielu milczało.

2. Książka opiera się na bogatym materiale źródłowym. Jak wyglądał proces jej tworzenia od strony warsztatu historycznego?

To był jeden z najbardziej czasochłonnych projektów, jakich się podjąłem. Miałem świadomość, że na rynku wydawniczym znajduje się duża ilość książek poruszających tę tematykę. Zdecydowałem się sięgnąć głębiej, do archiwów niemieckich, amerykańskich i polskich, a także do dokumentacji norymberskich procesów, w tym przede wszystkim procesu lekarzy. Szczególne znaczenie miały relacje ofiar, protokoły przesłuchań, raporty aliantów oraz mało znane źródła dotyczące np. akcji T4 czy roli firm farmaceutycznych.

Co istotne, wiele tych materiałów nigdy nie zostało szeroko omówionych i to nie tylko w języku polskim. Dotarłem też do relacji i dokumentów, które pokazują, jak długo po wojnie środowiska medyczne w Niemczech unikały odpowiedzialności, często broniąc swoich kolegów, marginalizując ofiary, a nawet postulując przywrócenie ustaw eugenicznych. Przykład? Do lat 80. XX wieku obowiązywały przepisy umożliwiające częściową kontynuację praktyk sterylizacji. Gdy zaczynałem pisać, nie miałem pojęcia, jak obszerny będzie to projekt – a dziś wiem, że ledwie dotknąłem powierzchni tego, co jeszcze można zbadać.



3. W książce widać wyraźny nacisk na kontekst ideologiczny i społeczny. Dlaczego uznał Pan to za nieodzowne dla zrozumienia tematu?

Bo bez zrozumienia ideologii i klimatu społecznego nie da się pojąć skali tej zbrodni. Eksperymenty medyczne w III Rzeszy nie były wynikiem działalności jednostek wyjętych spod prawa – one były legalne. Wykonywane na mocy ustaw, rozporządzeń, często z aprobatą instytucji akademickich, pod patronatem państwa. Niemcy stworzyli system, w którym lekarz mógł zamordować dziecko z upośledzeniem i nie tylko nie ponieść konsekwencji, ale dostać awans, pochwałę, medal.

Medycyna została podporządkowana idei „higieny rasowej”. Lekarze stali się funkcjonariuszami państwa, których zadaniem nie było leczenie jednostki, ale dbanie o „czystość biologiczną narodu”. To był etapowy proces: najpierw sterylizacja „niewartościowych”, potem „eutanazja” dzieci, następnie – dorosłych. Wreszcie przyszły eksperymenty pseudonaukowe w obozach, w tym eksperymenty Josefa Mengelego, które przeszły do najczarniejszych kart historii.

Tę ideologię wspierała propaganda, system edukacyjny, ale także społeczne milczenie i przyzwolenie. To, co mnie szczególnie uderzyło, to brak protestu ze strony niemieckiego społeczeństwa – nawet gdy mordowano niemieckie dzieci. Milczenie elity lekarskiej było gorszące. Trudno sobie wyobrazić większe wypaczenie etosu lekarza niż udział w selekcji, sterylizacji i mordowaniu pod pozorem medycznych eksperymentów.

4. Które z opisanych wydarzeń lub wątków najmocniej zapadły Panu w pamięć?

Muszę przyznać, że najtrudniejsze były rozdziały dotyczące eksperymentów na dzieciach zarówno w ramach tzw. akcji dziecięcej eutanazji, jak i w obozach koncentracyjnych. Przypadek Gerharda Herberta Kretschmera, opisywany w książce jako „dziecko Knauera”, był punktem zwrotnym pierwszą oficjalną „eutanazją” zatwierdzoną przez Hitlera. Wstrząsające było to, że jego ojciec nie tylko nie protestował, ale wręcz wyrażał wdzięczność wobec Karla Brandta i Führera. To pokazuje, jak głęboko ideologia zatruła społeczne odruchy moralne.

Z drugiej strony eksperymenty prowadzone w Auschwitz, Ravensbrück, Dachau... Historie kobiet sterylizowanych promieniami, zastrzykami i nożem. Próby produkcji sztucznych hormonów, przymusowe inseminacje, testy substancji chemicznych na gołych ciałach więźniów. Obozowi lekarze, często z tytułami profesorskimi, patrzyli, jak ich „obiekty” umierają w męczarniach i notowali dane w zeszytach.

Osobną kategorią są eksperymenty związane z rasizmem prowadzone na Romach, Żydach, homoseksualistach. Przekonanie, że pewne grupy są „ludzkim odpadem”, uprawniało lekarzy do traktowania ich gorzej niż zwierzęta laboratoryjne. I to nie były wyjątki. To był system.

5. Czy natrafił Pan na nieznane dotąd fakty, które zmieniły Pana rozumienie tego okresu?

Zdecydowanie tak. Jednym z bardziej zaskakujących odkryć była skala współpracy lekarzy z firmami farmaceutycznymi. Część z nich testowała leki w obozach z pełną świadomością i dokumentacją. Eksperymenty z malarią, tzw. cudownymi lekami, środkami przeciwoparzeniowymi, to były badania zlecone przez koncerny takie jak Bayer, Boehringer Ingelheim czy IG Farben. To był eksperyment naukowy przeprowadzany w warunkach absolutnej bezkarności.

Drugim zaskoczeniem była skala obojętności powojennej. Wielu lekarzy nie tylko uniknęło kary, ale wręcz zrobiło kariery w RFN, w USA, w Związku Radzieckim. Operacja Paperclip, której poświęciłem oddzielny rozdział, pokazuje, jak chętnie Amerykanie przygarniali niemieckich naukowców niezależnie od ich wojennej przeszłości.



6. Co chciałby Pan, aby czytelnicy wynieśli z tej lektury? Jaki był Pański cel?

Przede wszystkim chciałbym, aby ta książka była przestrogą. Żeby uświadamiała, że zło nie zaczyna się od komór gazowych. Zaczyna się od drobnych ustępstw, od prawa, które pozwala na segregację, od propagandy, która oswaja z pogardą. Tragedia Auschwitz i Ravensbrück była możliwa dlatego, że wcześniej społeczeństwo niemieckie zaakceptowało eugenikę, sterylizację, izolację. Krok po kroku, z humanitarnymi argumentami. Aż do momentu, gdy człowiek stał się materiałem biologicznym.

Chciałbym też, by czytelnik zastanowił się nad rolą autorytetu naukowego. Lekarze, których opisuję, nie byli potworami. Byli uczonymi, absolwentami renomowanych uniwersytetów. Zamiast ratować  niszczyli. Zamiast protestować współtworzyli system śmierci. Ich wiedza nie uchroniła ich przed moralnym upadkiem. To przestroga również dla nas, że nie wystarczy być wykształconym. Trzeba być człowiekiem.

7. Czy planuje Pan kontynuować badania nad tematyką zbrodni wojennych?

Tak, jestem nawet w trakcie pisania kolejnej książki, która ukaże się nakładem wyd. Replika na początku przyszłego roku. Będzie również dotyczyła obozów koncentracyjnych. Poruszam w niej sprawy o których rzadko się wspomina lub traktuje jak pewną świętość. Ja jednak zadaję trudne pytania na które szukam odpowiedzi. Czy rzeczywiście w Buchenwaldzie produkowano przedmioty z ludzkiej skóry? Ile osób zginęło w obozach koncentracyjnych? Ostatnio mieliśmy do czynienia z próbą politycznego wykorzystania tej tematyki, co oprócz nagłośnienia tematu nigdy nie służy dobremu celowi jakim powinny być zwiększone badania naukowe. Ja w swoich książkach staram się poruszać trudne tematy w taki sposób, by lektura była przystępna również dla osób nie mających na co dzień do czynienia z takimi historiami. Liczę, ze dzięki temu bardziej zainteresują się nasza historią.

Dziękuję za rozmowę.


wtorek, 5 sierpnia 2025

Wywiad z Maciejem Liziniewiczem – autorem powieści historycznych

 

Maciej Liziniewicz – autor cyklu powieści historycznych z czasów Rzeczpospolitej szlacheckiej. Ich bohater, dzielny szlachcic Żegota Nadolski od kilku lat zdobywa serca czytelników. W dorobku autora znajdziemy także powieść sensacyjną i kryminał retro.

 

Kiedy rozmawialiśmy po premierze „Czasu pomsty”, w 2019 roku, wyznałeś: „polubiłem swojego bohatera, a to chyba klucz do tego, aby nie męczył autora. Z tego ostatniego wynika też to, iż w głowie i notatkach mam już ułożone dalsze losy Żegoty. Jeśli więc czytelnicy będą zainteresowani, czeka na nich kolejna porcja przygód szlachcica z Wygnanki.” Tymczasem w powieści „Stepowa klątwa” rola Żegoty została nieco okrojona. Czy to oznacza, że potencjał tej postaci powoli się wyczerpuje i warto więcej miejsca poświęcić bohaterom, których czytelnicy znają z drugiego planu Twoich książek?

Żegota jest kluczową postacią cyklu o Nadolskim, a to, że akcja w „Stepowej klątwie” toczy się dwutorowo, nie zmienia faktu, że to szlachcic z Wygnanki jest tu nadal głównym bohaterem. Trochę uprzedzając nadchodzące w kolejnych tomach zdarzenia, powiem tylko, że Żegota ma do wypełnienia równie ważną rolę na Krymie, jak i w swoim małym świecie pod Sanokiem. Potencjał tej postaci zdecydowanie się więc nie wyczerpał i na pewno czeka Nadolskiego jeszcze niejedna przygoda. Oczywiście inni bohaterowie również mają swoją niebagatelną rolę w tej opowieści, ale to siwowłosy szlachcic jest osią rozgrywających się w moich powieściach zdarzeń i kluczem do ich zrozumienia. Nie oznacza to jednak, że po macoszemu traktuję innych bohaterów, ani że nie mam do nich równie wielkiej, jak do Nadolskiego, sympatii. Po prostu każdy ma tu do odegrania swoją rolę, a książka pisana jest z określonej perspektywy, tak, aby opowieść była jak najciekawsza dla Czytelnika.

 


Akcja czwartego tomu cyklu powieściowego o Żegocie Nadolskim rozgrywa się dwutorowo. O ile nakreślenie wydarzeń rozgrywających się w Wygnance i okolicach nie przysporzyło Ci wielkich trudności, to opis wyprawy poselstwa na Krym wymagał zapewne wielu godzin spędzonych na lekturze materiałów źródłowych?

Rzeczywiście, trochę musiałem poczytać, ale robiłem to z ogromną przyjemnością, gdyż historia chanatu krymskiego jest naprawdę fascynująca. Solidna dawka wiedzy pozwoliła mi spojrzeć z innej perspektywy na wydarzenia w Rzeczypospolitej z pierwszej połowy XVII wieku, a w szczególności na powstania kozackie i skomplikowane związki Kozaków z Tatarami. Z wielkim zainteresowaniem czytałem też o kulturze, obyczajowości, wojskowości i stosunkach społecznych panujących w chanacie oraz wśród ord nogajskich. Część tej wiedzy wykorzystałem w „Stepowej klątwie”, zarysowując obraz barwnego, orientalnego świata, do którego trafia Żegota wraz z hetmańskim poselstwem. Miejsca równie niebezpiecznego, jak pociągającego, gdzie właśnie trwa skomplikowana rozgrywka, w której stawką jest tron w Bakczysaraju. Uczestnikiem tych dworskich intryg, wcale nie z własnej woli, staje się Żegota Nadolski. Myślę, że Czytelnicy docenią ten wątek, szczególnie, że tkwi w nim ziarno prawdy, a rzeczywistość połowy lat 30 XVII wieku była na Krymie bardzo burzliwa.

 


Na kartach „Stepowej klątwy” pojawia się kilka postaci historycznych. Czy znajdziemy w  powieści także wątki inspirowane prawdziwymi wydarzeniami?

W powieści historycznej zwykle prawda miesza się z fikcją – różne są tylko proporcje tych dwóch elementów. Cykl o Nadolskim z jednej strony opiera się więc na pewnych realnych zdarzeniach, lecz z drugiej strony opisane na ich tle przygody bohaterów to literacka fikcja. W „Stepowej klątwie” jak najbardziej realne są na przykład rozgrywki o władzę na Krymie pod koniec rządów zmuszonego do abdykacji Dżanibeka. To postać historyczna, podobnie jak pretendenci do objęcia tronu w Bakczysaraju, w tym nienawidzący Polaków Kantymir zwany Krwawym Mieczem. Podobnie postacią historyczną jest chorąży sanocki Stanisław Oświęcim, ale już samo poselstwo, któremu przewodzi, to literacka fikcja. Pisząc, o ile to możliwe, staram się w swoich książkach trzymać realiów historycznych, zarówno jeśli chodzi o postacie, jak miejsca, wydarzenia czy obyczajowość. Nawet w wątkach fantastycznych nie wykraczam zbytnio poza to, w co wierzono w XVII wieku, często opierając się na pamiętnikach z epoki, czy tez późniejszych opracowaniach etnograficznych. Beletrystyka ma jednak swoje prawa, z których korzystam, tworząc fikcyjne wątki i bohaterów. W mojej opinii powieść historyczna musi przede wszystkim zaciekawić Czytelników, a jeśli przy okazji udało mi się przemycić w niej odrobinę wiedzy i zainteresować kogoś samodzielnym jej pogłębieniem, tym większą sprawia mi to radość. Im bardziej zagłębiamy się w przeszłość, tym jest ona ciekawsza. Mam więc nadzieję, że cykl o Nadolskim stanie się dla niektórych inspiracją do takich właśnie poszukiwań, które pozwolą na odkrywanie pasjonującego, niezwykłego świata, jakim była sarmacka Rzeczpospolita.

Czy poselstwo, do którego dołączył Żegota Nadolski, rzeczywiście wyruszyło z niebezpieczną misją, czy też wyprawa ta została wymyślona przez autora? 

Tak, jak wspomniałem, poselstwo, z którym przybywa do Bakczysaraju Żegota Nadolski to literacka fikcja. Podkreślić jednak należy, że w pierwszej połowie XVII wieku stosunki dyplomatyczne pomiędzy Rzeczpospolitą a chanatem były dość intensywne. W tym kontekście zlecona przez hetmana Koniecpolskiego wyprawa Stanisława Oświęcima na Krym nie byłaby niczym niezwykłym, szczególnie wobec niedawnego najazdu Abazy Paszy i Kantymira na Kamieniec Podolski oraz schyłku władzy w Bakczysaraju leciwego już Dżanibeka. Polskie władze na pewno chciały na bieżąco śledzić wydarzenia na Krymie, jak również, o ile to możliwe, wpływać na nie. Tatarzy stanowili bowiem z jednej strony ciągłe zagrożenie dla Rzeczypospolitej, z drugiej jednak byli też wartościowym sojusznikiem przy konfliktach ze Szwecją czy Moskwą. Dlatego przychylny Polsce chan na tronie w Bakczysaraju miał dla naszego kraju bardzo istotne znaczenie i sądzę, że ówcześni politycy na warszawskim dworze doskonale zdawali sobie z tego sprawę. Perypetie Stanisława Oświęcima i jego towarzyszy w chanacie nie mają swojego umocowania w źródłach historycznych, ale kto wie, czy w tej fikcji nie znalazła się przypadkiem odrobina prawdy?

 


Debiutowałeś już niemal 10 lat temu powieścią „Scheda”. Książka ta jest dziś trudno dostępna. Czy czynisz jakieś starania, aby doprowadzić do nowego, być może odświeżonego wydania, tej powieści?

„Scheda” to mój pierwszy krok, który zrobiłem jako autor, dlatego jest to dla mnie książka szczególna i ważna. Dziś jednak, z perspektywy czasu i doświadczenia, jakie stało się moim udziałem, sporo bym w niej zmienił. Może kiedyś się pokuszę o ponowną redakcję tej powieści, ale obecnie nie mam takich planów. Wiele osób pyta mnie o „Schedę” i o to, kiedy znów pojawi się na rynku. Odpowiadam im, że sam tego nie wiem. Gdyby znalazło się zainteresowane Wydawnictwo, pewnie pochyliłbym się znów nad tym projektem. Teraz jednak myślę bardziej o kolejnych książkach i nowych pomysłach. A „Scheda”, cóż, pozostaje w pewnym sensie „białym krukiem” i na razie niech tak zostanie.

Kiedy pojawi się w księgarniach zapowiadany na ostatniej stronie „Stepowej klątwy” kolejny tom przygód Żegoty Nadolskiego? Czy będzie to tom zamykający cykl, czy też Maciej Liziniewicz nie zamierza się jeszcze rozstawać ze swymi ulubionymi bohaterami?

Mam nadzieję, że kolejna część przygód Żegoty Nadolskiego pojawi się na rynku już jesienią. To jednak nie będzie koniec tej historii, bo następny tom jest już gotowy. Ci, który śledzą mój profil na Facebooku wiedzą, że opowieść o poselstwie na Krym i stepowej klątwie składa się z trzech części, więc na jej finał Czytelnikom przyjdzie pewnie poczekać do przyszłego roku. A co do bohaterów, to nie chciałbym się jeszcze z nimi rozstawać. Nadal ich lubię i mam jeszcze sporo pomysłów co do ich dalszych losów. Wszystko jednak zależy od tego, czy tego będą chcieli Czytelnicy.

 


Wspomniałeś o nowych pomysłach na książki. Czy możesz nam zdradzić, nad czym teraz pracujesz?

To obyczajowy kryminał z II Wojną Światową w tle. Jego akcja toczy się współcześnie na Ponidziu, ale istotne znaczenie mają tu tragiczne wydarzenia z czasów niemieckiej okupacji. Pracuję nad tą książką od ponad roku i wciąż jestem w trakcie jej redakcji. Po ukończeniu kolejnych tomów przygód Nadolskiego potrzebowałem pewnej odmiany, a historia pisarza, który uciekając przed problemami osobistymi zaszywa się w starym domu nad Nidą, pochłonęła mnie przez kilkanaście ostatnich miesięcy. Mam nadzieję, że ta opowieść, w której prawda o przeszłości nie jest tak jednoznaczna, jakby się mogło wydawać, zainteresuje nie tylko tych Czytelników, którzy dotąd pasjonowali się losami Żegoty. Wierzą, że uda mi się znaleźć wydawcę i powieść pod przewrotnym tytułem „Najspokojniejsze miejsce na ziemi” ukaże się już w przyszłym roku.

Bardzo dziękuję za rozmowę.

Ja również bardzo dziękuję i przy okazji serdecznie pozdrawiam wszystkich Czytelników, który sięgnęli po moje książki.





poniedziałek, 14 lipca 2025

„Stepowa klątwa”

Maciej Liziniewicz „Stepowa klątwa”

 

Trzy lata musieli czekać czytelnicy na kolejny tom przygód Żegoty Nadolskiego. Było warto. „Stepowa klątwa” to najdojrzalsza i najbardziej wciągająca część cyklu powieściowego, którego akcja rozgrywa się na XVII-wiecznych kresach Rzeczypospolitej. Bohaterem powieści jest mężny szlachcic Żegota Nadolski. Ciężko doświadczony przez los mężczyzna ma nadzieję, że dane mu będzie znaleźć wreszcie upragniony spokój i wraz z małżonką patrzeć jak dorasta ukochany syn Maciek. Nadolski ma dość widoku krwi i śmierci. Lata spędzone na wojennych tułaczkach sprawiły, że chętnie odłożyłby szablę na zawsze. Wie jednak, że nim ziszczą się jego marzenia, musi doprowadzić do końca jeszcze jedną sprawę. Zamierza spełnić dawną obietnicę, wyruszyć na Krym, odszukać i uwolnić pewną niewiastę wziętą wiele lat wcześniej w jasyr. Tylko wówczas będzie mógł pozbyć się ciążącej nad nim klątwy. Przyłącza się zatem do hetmańskiego poselstwa i udaje się w niebezpieczną, długą podróż.  

 


Choć pierwsze skrzypce na łamach niniejszego tomu odgrywa oczywiście Żegota Nadolski, niemal równorzędne role wyznaczył autor jego małżonce, pani Agnieszce oraz rękodajnemu, panu Wawrzyńcowi Sulatyckiemu. Po wyjeździe Żegoty na Krym, jejmość Nadolska zaczyna widzieć przyszłość w czarnych barwach. Źródłem jej problemów jest tęsknota za mężem i nagłe pojawienie się tajemniczego przybysza, który usiłuje zakwestionować pochodzenie kobiety a także przejąć majątek należący do jej nowej rodziny. Małżonka Nadolskiego, snuje niewesołe rozmyślania, i zaczyna przypuszczać, że być może na Żegocie rzeczywiście ciąży jakaś klątwa, wszak także pierwsze małżeństwo szlachcica zakończyło się tragicznie. Na szczęście wspomniany przyjaciel rodziny, imć pan Sulatycki, stara się zapobiec katastrofie i nie dopuścić, aby rodzina Nadolskiego poniosła jakikolwiek uszczerbek.

 


Maciej Liziniewicz obudowuje historię stanowiącą rdzeń powieści całym szeregiem wątków pobocznych. Zaludnia kolejne strony powieści postaciami, które mimo iż zwykło się je nazywać drugoplanowymi, są wyjątkowo precyzyjnie skonstruowane. Obok żadnej z nich czytelnik nie może przejść obojętnie. Każdy z bohaterów ma odegrania ściśle określoną rolę. Nie brak tu rzecz jasna szlachetnych postaci, ale cóż byłaby to za powieść gdyby harmonii życia spokojnych mieszkańców nie burzyło nagłe pojawianie się czarnych charakterów. A ci są tu wyjątkowo bezwzględni, zawzięci i mściwi. Widzimy jak kruche potrafi być nie tylko życie, ale też przyjaźń. Grono osób, na których mogą polegać czekający na powrót Żegoty mieszkańcy dworu w Wygnance dramatycznie się kurczy. Większość znajomych i sąsiadów odwraca od Nadolskich wzrok.

 


Długotrwała wędrówka na Krym to okazja na bliższe poznanie towarzyszy pana Żegoty. W trakcie podróży okazuje się, że niektórzy z nich nie są tymi za kogo się podają. W siodłach i pod namiotami nie brakuje okazji do pogawędek i wspomnień. Na kartach książki pojawiają się przedstawiciele różnych warstw społecznych, prym wiedzie oczywiście szlachta, pojawiają się chłopi, mamy Kozaków i władców tatarskich. Choć książka jest reklamowana jako powieść historyczna z elementami fantasy, podobnie jak w poprzednich tomach cyklu, autor zadbał, aby elementy owe nie zdominowały fabuły. Przysłowiową wisienką na torcie są dwa emocjonujące, krwawe i brutalne pojedynki. Wydawałoby się, że sceny tego typu opisywane już po wielokroć, trudno przedstawić w zaskakujący sposób. Maciej Liziniewicz udowadnia jednak, że nie jest to niemożliwe.

 


Czy Żegocie uda się zrealizować swój cel i odnajdzie tę, po którą wyruszył w pełną niebezpieczeństw drogę? Czy powróci do ukochanej żony, syna i dworu w Wygnance? Czy Pani Agnieszka da odpór otaczającym ją zewsząd wrogom i doczeka powrotu małżonka? Czy z Nadolskich zostanie zdjęta wreszcie klątwa i dane im będzie cieszyć się sobą i wieść spokojny, beztroski żywot? Aby znaleźć odpowiedzi na te i inne pytania trzeba zanurzyć się w niezwykły świat wykreowany przez Macieja Liziniewicza. Trzy lata czekali czytelnicy na czwarty tom przygód Żegoty Nadolskiego. Mam nadzieję, że zapowiedziany na ostatniej stronie powieści kolejny tom, pojawi się w księgarniach już niebawem. Polecam.

 


Powieść na stronie wydawcy:

https://publicat.pl/ksiazki/stepowa-klatwa-t-1-poselstwo

Recenzje powieści:

https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5191776/stepowa-klatwa

Strona autora:

https://www.facebook.com/p/Maciej-Liziniewicz-strona-autorska-100063450918197/?locale=pl_PL

 

Wydawca: Wydawnictwo Dolnośląskie

Seria wydawnicza: Dzikie Pola

ISBN: 978-83-271-6829-0

Rok wydania: 2025

Liczba stron: 592

 


poniedziałek, 7 lipca 2025

Wywiad z Agnieszką Lewandowską-Kąkol

 

Wywiad z Agnieszką Lewandowską-Kąkol - autorką książek z historią w tle.

 

- Wśród wydawanych dziś książek często spotkać można pozycje doradzające, jak żyć szczęśliwie, jak radzić sobie z przeciwnościami codzienności, by nie opuszczało nas dobre samopoczucie. Pani najnowsza książka wydaje się być zaprzeczeniem często serwowanych tez – żyj dniem dzisiejszym, nie patrz w przeszłość, myśl o przyszłości…

- Jestem głęboko przekonana, że w przeważającej liczbie przypadków recepta taka nie sprawdza się, jeśli w ogóle jest skuteczna, to na krótką metę.

- Jankowi, jednemu z dwojga głównych bohaterów Pani książki „Krzywdy przeszłości ”zdarzenia z przeszłości na tyle wdzierają się w teraźniejszość, że przeszkadzają mu w codziennym życiu...

- Tak, lecz jego usilne próby niepatrzenia w przeszłość, wymazania z niej drastycznych wydarzeń, nie dały rady go uleczyć, ale doprowadziły do zepchnięcia ich w podświadomość, która okazuje się nie być hermetyczna. Porównać by ją można do kosza w laptopie, gdyby nie to, że przeważnie wiadomości w nim się znajdujące są kasowane po trzydziestu dniach, a podświadomość nie ma takiej opcji.

 


- Czy mogłaby Pani odkryć nieco z fabuły książki, w jakich czasach się rozgrywa i o jakie doświadczenia chodzi?

- Rzecz dzieje się w dwóch planach czasowych: w okresie Peerelu, a dokładniej w okolicach 1980 roku, oraz podczas drugiej wojny światowej i to przeżycia z tego czasu, tkwiące w podświadomości Janka, jak wbity w palec cierń, boleśnie powracają do niego zakłócając teraźniejszość. Wieloletnie uciekanie od nich pogłębia tylko jego traumę, a dopiero profesjonalne ich przepracowanie.., ale nie będę zdradzać wszystkiego…

- Czyli jest to przykład popierający tezę, że odcinanie się od przeszłości jest błędem…

- Zła czy dobra, przeszłość jest podstawą kształtowania teraźniejszości, tak jak narodom bez tradycji trudno przetrwać, tak człowiekowi odcinającemu się od niej trudno żyć.

 


- Ten temat jest dla pani na tyle ważny, że poświęciła Pani jemu nie tylko swą ostatnią książkę „Krzywdy przeszłości”…

- Tak. Na przykład w poprzedniej, w „Rodzinnym fatum”, teraźniejszość bohaterów nie jest zdeterminowana ich własnymi przeżyciami, ale wydarzeniami, które były udziałem ich rodziców, a więc problem staje się międzypokoleniowy. Coraz więcej mówi się zresztą o tym, że koleje losu przodków wyraźnie odbijają się na życiu nie tylko ich dzieci, ale nawet wnuków.  Niedawno wydana została książka „Pogłosy” Marii Buko, w której autorka na podstawie badań naukowych, jest socjolożką, i relacji kilkunastu osób dowodzi, iż wojenne przeżycia rodziców odciskają ogromne piętno na życiu ich, urodzonych wiele lat po wojnie, dzieci. Może tak się dziać zarówno w sferze psychicznej, ale zdarza się także, iż zaistnienie w przeszłości pewnych faktów determinuje ich wybory w różnych obszarów egzystencji. Dwójka bohaterów „Rodzinnego fatum” zapłaciła wysoką cenę za dramatyczne przejścia rodziców sprzed kilkudziesięciu lat.

- Książki, o których Pani wspomniała to powieści i choć osadzone w konkretnych realiach historycznych nie można ich zaliczyć do literatury faktu…

- Absolutnie nie. W jednym z wywiadów Hanna Krall użyła terminu, chyba przez Nią ukutego, powieść dokumentalna. Myślę, że można by je zaliczyć do tego typu książek, ale tylko przy niezbyt rygorystycznym rozumieniu terminu „dokument”. Bohaterowie fikcyjni, ich losy oparte na prawdopodobnych zdarzeniach, będących czasem udziałem wielu różnych ludzi, tylko kontekst historyczny zgodny z zaistniałą kiedyś rzeczywistością.

 


 - Na pleckach jednej z Pani książek („Na końcu czeka miłość”) umieszczono adnotację, że opisane wydarzenia są odzwierciedleniem losów rodziny autorki…

- Niektóre z wątków rzeczywiście były udziałem moich bliskich z poprzednich pokoleń, ale raczej te poboczne, zaś trzon książki stanowi historia fikcyjna. Wydawnictwa uwielbiają tego rodzaju stwierdzenia, bowiem mają przekonanie, że przyciągają w ten sposób czytelników, iż takie uwiarygodnianie fabuły jest przez nich cenione. Może trochę prawdy w tym jest, ale mam takie przekonanie, że w większości pozycji z literatury, szeroko i dziwnie nieprecyzyjnie, nazywanej „piękną”, wiele elementów zaczerpniętych jest z życia, które, jak wiadomo, jest niedościgłym mistrzem pisarstwa .Wyłamuje się z tego wyłącznie literatura science-fiction.  Autentyczność wynika poza tym nie tylko z czerpania wydarzeń z rzeczywistości, lecz także z zaangażowania autora w opowiadaną historię. Każda, jeśli chce poruszyć czytelnika, musi nieść ze sobą jego przemyślenia, przekonania, sposób widzenia świata, choć najczęściej ubrane w zawoalowaną formę. Ktoś mądry powiedział, że pisarz cały czas pisze jedną książkę i z tym stwierdzeniem w pełni się zgadzam. Dlatego choćby styl wybitnych twórców rozpoznać można po kilku zdaniach.

- A jak to wszystko, o czym Pani wspominała ma się do literatury faktu, z zakresu której też ma Pani na koncie kilka pozycji?

- Podłożem dla powstawania książek z tego gatunku są dokumenty, archiwalia, rozmowy z bohaterami i tu pole do przemycania własnych treści jest zdecydowanie ograniczone. Nie powinno się oczywiście przeinaczać wypowiedzi, czy interpretować faktów, tylko podawać je in crudo. Ryzykowne jest również pisanie pod przez siebie postawioną tezę, co może polegać na wybiórczym traktowaniu zaistniałych zdarzeń. Swoboda autora jest tu znacznie ograniczona, a trudność polega przede wszystkim na tym, by wybrać taką formę przekazu, dzięki której ktoś będzie chciał to czytać.




- Pierwszą Pani książką z tego gatunku było „Na skraju piekła”…

- Tak, była to pierwsza i myślałam, że ostatnia moja książka, gdyż zależało mi właściwie na napisaniu tylko jej, bowiem jedno z zamieszczonych tam opowiadań dotyczyło bezpośrednio mojej rodziny.

- Z tego wynika, że jest Pani jedną z przedstawicielek teorii opisanej w „Pogłosach”.

- Zdecydowanie tak. Od tego się zaczęło i zupełnie bezwiednie, jakby ktoś z góry kierował moimi poczynaniami, skupiłam się na tematyce drugiej wojny światowej.  Sam proces pisania tak mnie wciągnął, że powstawały potem niemal co roku takie pozycje jak :”Niezłomna”, „Dziewczyny od Andersa”, „Dziewczyny z konspiry”, „Złota epopeja” , „Skradziona tożsamość”, „Dzieci Sybiru” itd…

- No właśnie było tego sporo, ale z jakichś powodów zmieniła Pani gatunek, czy na zawsze?

- Tego nie wiem, ale mówiąc bardzo szczerze, trochę męczyłam się pisząc te pozycje. Nie jestem historykiem, nie mam warsztatu naukowca, jestem zbyt mało dokładna, precyzyjna i ciągle wydawało mi się, że związku z tym nie powinnam się za to brać. Jestem jednak dumna z jednej pozycji z tego zakresu, z „Dziewczyn od Andersa”, bo jak mi się wydaje, nikt przede mną nie podjął tego tematu.



- W ostatnich pozycjach, oprócz epizodów z drugiej wojny światowej, wkracza Pani w świat nam o wiele bliższy.

- Doszłam do wniosku, że czasy Peerelu, choć bliższe, nie są przez nowe pokolenia znane, a jeżeli już, to bardzo pobieżnie, więc pozycje traktujące o tamtych czasach mają sens, w dodatku, jeśli tę współczesną historię poda się w formie łatwej w lekturze, bez pochłaniających przestrzeń książki odsyłaczy i ciągnących się w nieskończoność bibliografii, których sama nie lubię. No i widzi Pan, mam rację, że nie nadaję się do pisania książek historycznych…

- Dziękuję za rozmowę.



piątek, 16 maja 2025

„Stepowa klątwa” (Zapowiedź)

 

Maciej Liziniewicz „Stepowa klątwa”

 

Długo musieli czekać miłośnicy powieści historycznych na kolejną odsłonę przygód Żegoty Nadolskiego. Dzielny szlachcic powróci już niebawem, premiera kolejnego tomu cyklu nastąpi 4 czerwca. Zapomniana Biblioteka, która objęła patronatem wszystkie tomy, serdecznie zaprasza do lektury. Emocji na pewno nie zabraknie. 

 

Powieść na stronie wydawcy:

https://publicat.pl/ksiazki/stepowa-klatwa-t-1-poselstwo

 

Recenzje poprzednich tomów cyklu:

 „Mroczny zew”: http://www.zapomnianabiblioteka.pl/2020/07/mroczny-zew.html

 „Czas pomsty”: http://www.zapomnianabiblioteka.pl/2019/06/czas-pomsty.html 

„Diabelski posłaniec”: http://www.zapomnianabiblioteka.pl/2022/07/diabelski-posaniec.html

 

Wywiad z Maciejem Liziniewiczem: 

http://www.zapomnianabiblioteka.pl/2019/07/siedem-pytan-do-macieja-liziniewicza.html

 

Wydawca: Wydawnictwo Dolnośląskie

Seria wydawnicza: Dzikie Pola

ISBN: 978-83-271-6829-0

Rok wydania: 2025

Liczba stron: 592



sobota, 23 listopada 2024

„Zapomniane miejsca. Opolskie” Część zachodnia. Przewodnik

 

Jakub Jagiełło „Zapomniane miejsca. Opolskie” Część zachodnia. Przewodnik

 

„Zapomniane miejsca. Opolskie” Część zachodnia to kolejny przewodnik z bestsellerowej serii, w którym znajdziemy obiekty których „się nie zwiedza” i „się nie opisuje”. Jak czytamy we wstępie, pierwotnie budowle znajdujące się na terenie województwa opolskiego, miały zostać przedstawione w jednym tomie. W trakcie prac nad przewodnikiem, po przeprowadzeniu inwentaryzacji w terenie, okazało się jednak, że miejsc, które warto przypomnieć czytelnikom jest znacznie więcej niż początkowo zakładano. Stąd też postanowiono „podzielić województwo” na dwa tomy. W tomie pierwszym znalazły się powiaty zachodnie, a więc: nyski, opolski, brzeski, kluczborski i namysłowski, w tomie drugim przestawiono natomiast powiaty leżące na wschodzie. W sumie autor odwiedził i opisał na kartach przewodnika 106 opuszczonych miejsc.

 


Podobnie jak w innych tomach serii Zapomniane miejsca, w niniejszym przewodniku znajdziemy mnóstwo ciekawostek związanych z obiektami, które zazwyczaj omijają niedzielni turyści. Miejsca te położone są na ogół w pewnym oddaleniu od uczęszczanych szlaków, często dotarcie do nich wymaga przezwyciężenia pewnych trudności. Kiedy znajdziemy się u celu, również należy zachować ostrożność. Często bowiem wewnątrz opisywanych budowli znajdują się niezabezpieczone przejścia, nadwyrężone stropy, popękane ściany. Miejsca szczególnie niebezpieczne, w tym grożące zawaleniem, autor zaznaczył w przewodniku ikonką wykrzyknika. 

 


Jakub Jagiełło na kartach przewodnika przedstawia opuszczone i zrujnowane pałace i dwory. Przypomina historię nieczynnych od dawna fabryk, oraz nieco mniejszych budynków takich jak browary, gorzelnie, młyny, wiatraki, spichlerze i obiekty architektury kolejowej. Nieco mniej mamy tu natomiast obiektów militarnych. Opisy niektórych obiektów zostały wzbogacone o informacje biograficzne przybliżające postacie, które związane były z danym miejscem. Przewodnik zawiera precyzyjne wskazówki, umożliwiające dotarcie do obiektów, mapki, na których budowle zostały zaznaczone, kolorowe wkładki z fotografiami a także słowniczek objaśniający trudniejsze określenia wykorzystane w tekście. Polecam.

 

Przewodnik na stronie wydawcy:

https://www.wydawnictwocm.pl/zapomniane-miejsca-opolskie-czesc-zachodnia-p-858.html

 

Wydawca: CM

Seria wydawnicza: Zapomniane miejsca

ISBN: 978-83-68018-34-9

Liczba stron: 172

Rok wydania: 2024



poniedziałek, 11 listopada 2024

„Zapomniane miejsca. Lubuskie” Część północna. Przewodnik

 

Jakub Jagiełło, Adam Sowa „Zapomniane miejsca. Lubuskie”

Część północna. Przewodnik

 

Na kartach przewodnika „Zapomniane miejsca. Lubuskie” autorzy, Jakub Jagiełło oraz Adam Sowa, przedstawili 113 opuszczonych obiektów znajdujących się w północnej części tego województwa. Tom został podzielony na kilka rozdziałów. W pierwszym przybliżono historię miejsc leżących w okolicach Międzyrzecza i Świebodzina, w drugim, obiekty położone w rejonie Słubice – Kostrzyn, wzdłuż granicy z Niemcami. Kolejne rozdziały zawierają solidną dawkę wiadomości o zapomnianych miejscach w okolicy Gorzowa Wielkopolskiego oraz w powiecie strzelecko-drezdeneckim.

 


Podobnie jak w przypadku poprzednich przewodników także i tym razem znajdziemy tu praktyczne informacje o zabytkowych budowlach oraz miejscach, które zazwyczaj pomijamy w trakcie wakacyjnych lub urlopowych wyjazdów. Na opisywanym terenie występuje znaczne zagęszczenie nieużytkowanych już obiektów wojskowych oraz starych rezydencji. Oprócz fortyfikacji, bunkrów, zamków, pałaców i dworów nie brak jednak w lubuskim opuszczonych świątyń i cmentarzy ewangelickich. Z przewodnikiem w dłoni odwiedzimy nieczynne od lat obiekty przemysłowe, zabytki techniki, przystaniemy na chwilę obok nietypowych pomników, wież i mostów.

 


Znacznym ułatwieniem w dotarciu do opisywanych miejsc są bardzo dokładne wskazówki zamieszczone przez autorów, w tym współrzędne GPS. Na ostatnich stronach przewodnika znajdziemy słowniczek, w którym wyjaśniono bardziej skomplikowane terminy, związane głównie z architekturą, a także indeks wszystkich miejscowości. Po przybyciu do opuszczonego obiektu nie należy zapominać o zachowaniu szczególnej ostrożności, niektóre z budowli znajdują się bowiem w złym stanie technicznym. Miejsca takie zaznaczono w przewodniku ikonką wykrzyknika. Upływ czasu a także brak zainteresowania właścicieli lub lokalnych władz sprawia, że niektóre obiekty, do których dotarli autorzy, za kilka lat znikną z krajobrazu regionu. Warto zatem pospieszyć się ze zwiedzaniem. Polecam.

 


Przewodnik na stronie wydawcy:

https://www.wydawnictwocm.pl/zapomniane-miejsca-lubuskie-czesc-polnocna-zm-16-p-781.html

 

Wydawca: CM

Seria wydawnicza: Zapomniane miejsca

ISBN: 978-83-67240-88-8

Liczba stron: 196

Rok wydania: 2023



niedziela, 13 października 2024

„Zapomniane miejsca Dolnego Śląska. Sudety Środkowe i Wschodnie”

 

Jakub Jagiełło „Zapomniane miejsca Dolnego Śląska. Sudety Środkowe i Wschodnie”

 

Obfitujący w tysiące zabytkowych budowli Dolny Śląsk należy do najbardziej tajemniczych regionów naszego kraju. Malownicze widoki i bogata historia tych ziem od dawna przyciągają rzesze turystów. Czasem warto jednak zmienić zaplanowaną trasę wędrówki i zwiedzić mniej znane, nie oblegane przez tłumy miejsca. Z przewodnikiem Jakuba Jagiełły w plecaku dotrzemy do zrujnowanych zamków, grodzisk, pałaców i znajdujących się często w ich pobliżu mauzoleach oraz dworów. Odnajdziemy kościoły, które od lat nie pełnią już funkcji sakralnych i klimatyczne, choć często zdewastowane, cmentarze ewangelickie. W przewodniku zostały przedstawione nieużytkowane od dawna obiekty przemysłowe, zabytki techniki oraz obiekty militarne, fortyfikacje i bunkry z okresu II wojny światowej.

 


Tereny opisane na kartach przewodnika od dawna przyciągają miłośników historii. Nic zatem dziwnego, że dziesięć lat po pierwszej edycji przewodnika na półkach w księgarniach pojawiło się jego nowe, uaktualnione wydanie. Niektóre z opisanych w poprzednim wydaniu obiektów znikły już niestety z krajobrazu Sudetów Środkowych i Wschodnich a inne niebawem podzielą ich los. Tego typu budowle, z których pozostały jedynie resztki ukrytych gdzieś w zaroślach fundamentów, nie zostały uwzględnione w niniejszym wydaniu. Jakub Jagiełło zauważa jednak, że na Dolnym Śląsku można zaobserwować pozytywne zmiany w odniesieniu do zabytków, co pozwala mieć nadzieję, że w kolejnych latach coraz więcej opuszczonych obiektów zyska szanse na ocalenie i drugie życie.

 


W sumie Jakub Jagiełło opisał w przewodniku aż 123 warte odwiedzenia miejsca. Nie należy zapominać, że większość z nich znajduje się z dala od uczęszczanych szlaków turystycznych. Autor podzielił przewodnik na trzy rozdziały. W pierwszym z nich scharakteryzował obiekty leżące w okolicach Wałbrzycha, Świdnicy i Dzierżoniowa, w drugim północną część Kotliny Kłodzkiej i okolice Ząbkowic Śląskich. Miejsca znajdujące się w południowej części Kotliny Kłodzkiej znajdziemy natomiast w rozdziale trzecim, ostatnim. Wszyscy miłośnicy eksploracji, przed przystąpieniem do zwiedzania budowli opisanych w przewodniku, powinni pamiętać o konieczności zachowania szczególnej ostrożności. Miejsca najbardziej niebezpieczne zostały oznaczone ikonką wykrzyknika. Polecam.

 


Przewodnik na stronie wydawcy:

https://www.wydawnictwocm.pl/zapomniane-miejsca-dolnego-slaska-sudety-srodkowe-i-wschodnie-p-851.html

 

Wydawca: CM

Seria wydawnicza: Zapomniane miejsca

ISBN: 978-83-68018-25-7

Liczba stron: 160

Rok wydania: 2024



czwartek, 12 września 2024

V Edycja Festiwalu Kryminału Retro „Kryminalny Magiel”

 

V Edycja Festiwalu Kryminału Retro „Kryminalny Magiel”

 

Tajemnice i intrygi w Gostyniu – V Edycja Festiwalu Kryminału Retro „Kryminalny Magiel”

Już jutro, 13 i 14 września 2024 roku, Gostyń ponownie stanie się literacką stolicą kryminału! V edycja Festiwalu Kryminału Retro „Kryminalny Magiel” to wydarzenie, które przyciąga fanów mrocznych tajemnic, zagadek i literatury kryminalnej z całej Polski. To wyjątkowa okazja, aby spotkać największe gwiazdy gatunku, wziąć udział w rozmaitych warsztatach czy zasmakować w klimacie dawnych epok.

Niezapomniane spotkania autorskie: Podczas festiwalu będą Państwo mieli okazję spotkać mistrzów kryminału, m. in. Maxa Czornyja, autora bestsellerowych thrillerów, oraz Hannę Greń, znaną z trzymających w napięciu powieści detektywistycznych. W programie również spotkania z Agnieszką Pruską, Robertem Ostaszewskim oraz Tomaszem Duszyńskim, których książki inspirują czytelników w każdym wieku.

Emocjonujący panel dyskusyjny: Jednym z najważniejszych punktów programu będzie panel dyskusyjny „Wielka zbrodnia w małym mieście”, podczas którego pisarze podzielą się swoimi spostrzeżeniami na temat osadzania morderstw w małomiasteczkowych realiach. Prowadzona przez Grzegorza Skorupskiego rozmowa z pewnością rzuci nowe światło na gatunek, w tym nasze pisarskie i czytelnicze przyzwyczajenia.

Warsztaty i pokazy: Festiwal to nie tylko spotkania autorskie, ale także możliwość wzięcia udziału w warsztatach pisarskich, kryminalistycznych oraz detektywistycznych. Dla młodszych uczestników przygotowano również warsztaty komiksowe, a wszystkich zapraszamy na pokazy służb mundurowych i piknik edukacyjny, które przybliżą pracę ludzi dawniej i dziś.



Kino plenerowe: W piątkowy wieczór zapraszamy na klimatyczne kino plenerowe na gostyńskim rynku, gdzie projekcje filmów przeniosą nas w świat intryg i zagadek, a także historii Gostynia.

Gala i nagrody: Festiwal zakończy uroczysta gala, podczas której wręczone zostaną nagrody w konkursach „Ostre pióro” oraz „Najlepszy Kryminał Retro 2023 r.”. To chwila, na którą czekają wszyscy, a zwłaszcza pisarze, od lat wciągający nas w świat zbrodni i tajemnic na najwyższym literackim poziomie.

Nie przegap tej wyjątkowej okazji, aby zanurzyć się w świat kryminalnych intryg i tajemnic. Rezerwuj termin i dołącz do nas w Gostyniu na Festiwalu Kryminału Retro „Kryminalny Magiel”!

Organizatorami wydarzenia są Biblioteka Publiczna Miasta i Gminy w Gostyniu, Gostyński Ośrodek Kultury „Hutnik” i Muzeum w Gostyniu. Patronat nad imprezą objęły również m.in.TVP3 Poznań czy Radio Poznań. Wydarzenie zostało dofinansowane ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury – państwowego funduszu celowego. 

https://www.facebook.com/KryminalnyMagiel



środa, 14 sierpnia 2024

Tajemnice i intrygi w Gostyniu – V Edycja Festiwalu Kryminału Retro „Kryminalny Magiel”

 

Tajemnice i intrygi w Gostyniu – V Edycja Festiwalu Kryminału Retro „Kryminalny Magiel”

 

Już wkrótce, 13 i 14 września 2024 roku, Gostyń ponownie stanie się literacką stolicą kryminału! V edycja Festiwalu Kryminału Retro „Kryminalny Magiel” to wydarzenie, które przyciąga fanów mrocznych tajemnic, zagadek i literatury kryminalnej z całej Polski. To wyjątkowa okazja, aby spotkać największe gwiazdy gatunku, wziąć udział w rozmaitych warsztatach czy zasmakować w klimacie dawnych epok.

Niezapomniane spotkania autorskie: Podczas festiwalu będą Państwo mieli okazję spotkać mistrzów kryminału, m. in. Maxa Czornyja, autora bestsellerowych thrillerów, oraz Hannę Greń, znaną z trzymających w napięciu powieści detektywistycznych. W programie również spotkania z Agnieszką Pruską, Robertem Ostaszewskim oraz Tomaszem Duszyńskim, których książki inspirują czytelników w każdym wieku.

Emocjonujący panel dyskusyjny: Jednym z najważniejszych punktów programu będzie panel dyskusyjny „Wielka zbrodnia w małym mieście”, podczas którego pisarze podzielą się swoimi spostrzeżeniami na temat osadzania morderstw w małomiasteczkowych realiach. Prowadzona przez Grzegorza Skorupskiego rozmowa z pewnością rzuci nowe światło na gatunek, w tym nasze pisarskie i czytelnicze przyzwyczajenia.

Warsztaty i pokazy: Festiwal to nie tylko spotkania autorskie, ale także możliwość wzięcia udziału w warsztatach pisarskich, kryminalistycznych oraz detektywistycznych. Dla młodszych uczestników przygotowano również warsztaty komiksowe, a wszystkich zapraszamy na pokazy służb mundurowych i piknik edukacyjny, które przybliżą pracę ludzi dawniej i dziś.

 


Kino plenerowe: W piątkowy wieczór zapraszamy na klimatyczne kino plenerowe na gostyńskim rynku, gdzie projekcje filmów przeniosą nas w świat intryg i zagadek, a także historii Gostynia.

Gala i nagrody: Festiwal zakończy uroczysta gala, podczas której wręczone zostaną nagrody w konkursach „Ostre pióro” oraz „Najlepszy Kryminał Retro 2023 r.”. To chwila, na którą czekają wszyscy, a zwłaszcza pisarze, od lat wciągający nas w świat zbrodni i tajemnic na najwyższym literackim poziomie.

Nie przegap tej wyjątkowej okazji, aby zanurzyć się w świat kryminalnych intryg i tajemnic. Rezerwuj termin i dołącz do nas w Gostyniu na Festiwalu Kryminału Retro „Kryminalny Magiel”!

Organizatorami wydarzenia są Biblioteka Publiczna Miasta i Gminy w Gostyniu, Gostyński Ośrodek Kultury „Hutnik” i Muzeum w Gostyniu. Patronat nad imprezą objęły również m.in.TVP3 Poznań czy Radio Poznań. Wydarzenie zostało dofinansowane ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury – państwowego funduszu celowego. 

 

https://www.facebook.com/KryminalnyMagiel


czwartek, 30 maja 2024

„Zabójcza koniunkcja”

 

Krzysztof Beśka „Zabójcza koniunkcja”

 

Pewnego dnia dochodzi do zabójstwa Ingeborg Martinek, gospodyni kamienicy z mieszkaniami na wynajem. Na podstawie śladów na ciele ofiary policjanci podejrzewają, że morderstw może być więcej. Ponoć na miejscu zbrodni widziano Oskara Radtkego, współpracownika najlepszego detektywa w tym mieście – Stanisława Berga, dlatego prowadzący śledztwo Klaus Tyl postanawia z nim porozmawiać. Jednak Oskar jakby zapadł się pod ziemię, a przyjaciele detektywa otrzymują depeszę, że Berg jest umierający. Jak jest naprawdę? I kto stoi za intrygą powiązaną z serią zabójstw w dziewiętnastowiecznym Królewcu?

 

Krzysztof Beśka – prozaik, twórca tekstów piosenek i słuchowisk radiowych. Autor kilkunastu książek kryminalnych i przygodowych, w tym cyklu o przygodach dziewiętnastowiecznego detektywa Stanisława Berga oraz powieści sensacyjno-historycznych o dziennikarzu Tomaszu Hornie. Laureat Literackiej Nagrody Warmii i Mazur Wawrzyn 2009 za „Fabrykę frajerów”, czyli wspomnienia ze szkoły wojskowej, oraz Nagrody Festiwalu Retro Kryminalny Magiel za książkę „Szpiedzy i sufrażystki” (III nagroda). Członek Oddziału Warszawskiego Stowarzyszenia Pisarzy Polskich.

 

Powieść na stronie wydawcy:

http://oficynka.pl/pl/p/Zabojcza-koniunkcja-Krzysztof-Beska/898

Rozmowa z autorem:

https://lubimyczytac.pl/zabojcza-koniunkcja-czyli-krzysztof-beska-i-stanislaw-berg-razem-po-raz-siodmy

 

Wydawca: Oficynka

ISBN: 978-83-67875-55-4

Rok wydania: 2024

Liczna stron: 566



wtorek, 12 września 2023

Festiwal Kryminału Retro „Kryminalny Magiel”

 

Festiwal Kryminału Retro „Kryminalny Magiel”

Patronat medialny: Zapomniana Biblioteka

 

Festiwal Kryminału Retro „Kryminalny Magiel” odbywa się w Gostyniu i jest jedną z największych imprez tego typu w Polsce. Kolejna, czwarta już edycja, edycja zbliża się wielkimi krokami.

Takiej imprezy w Gostyniu jeszcze nie było! Najlepsi pisarze kryminałów, zabawy detektywistyczne dla dzieci i młodzieży, pokazy policji, służby więziennej, żandarmerii wojskowej, służby celno-skarbowej, straży leśnej, grupy rekonstrukcji historycznej, atrakcje dla rodzin z dziećmi, filmy i gwiazda międzynarodowego formatu, czyli brytyjski pisarz Graham Masterton!

 


Strona Festiwalu:

http://kryminalnymagiel.gostyn.pl/?page_id=1910

„Kryminalny Magiel” na Facebooku:

https://www.facebook.com/KryminalnyMagiel



sobota, 22 kwietnia 2023

Siedem pytań do Tomasza Specyała

 


Tomasz Specyał – autor książek historycznych

TOMASZ SPECYAŁ - absolwent Wydziału UAM w Poznaniu. Współautor ksiązki Kryminalna historia Poznania. Za powieść Zatańczmy peyotl-stepa otrzymał wyróżnienie w Konkursie Literackim „Poznań to miasto-powieść”. Napisał scenariusze do filmów dokumentalnych: Pyrlandzki łącznik o życiu Mariana Spoidy i Dziki Zachód o zbrodniach Armii Czerwonej w okolicach Szczecinka.

 

1. ZAPOMNIANA BIBLIOTEKA: Która z ponad dwudziestu przypomnianych przez Pana historii wstrząsnęła najbardziej społeczeństwem przedwojennej Polski?

TOMASZ SPECYAŁ: Z tych historii, które przypomniałem, chyba najbardziej wstrząsająca była powódź z 1934 roku, która nawiedziła Polskę południową. Spustoszenie jakie wówczas za sobą niosła woda, było przeogromne. Zginęło wtedy przeszło 50 osób, wiele zwierząt gospodarskich i dziko żyjących. Opisy prasowe niosły się szerokim echem po całej Polsce, szczególnie te, które podkreślały ludzkie tragedie. Jedni tracili życie, inni cały swój dobytek. Ci, którzy przetrwali, często zostawali z niczym, los pozostawił im tylko oczy, żeby mogli płakać nad swą niedolą. Wówczas społeczeństwo rzuciło się do pomocy, organizując liczne komitety pomocy powodzianom.

Każda z katastrof była na swój sposób przerażająca, jednak największe wrażenie zrobił na mnie pogrzeb pułkownika Serednickiego, podczas którego zderzyło się w powietrzu kilka samolotów towarzyszących mu w jego ostatniej drodze na Powązki. W wyniku tego powietrznego karambolu zginęło dwóch kolejnych pilotów.


2. ZAPOMNIANA BIBLIOTEKA: Jakimi kryteriami kierował się Pan przy wyborze historii opisanych w książce?

TOMASZ SPECYAŁ: Jak wspomniałem w książce, publikacja nie wyczerpuje tematu – jest jeszcze wiele katastrof, które czekają na przybliżenie szerszemu odbiorcy. Zatem miałem w czym wybierać. W pracy kierowałem się dwoma kryteriami doboru tematów. Pierwszym była ilość dostępnego materiału, który pozwoliłby mi jak najdokładniej i jak najszerzej opisać wybrane zdarzenie, a drugim urozmaicenie tematyczne. Nie chciałem opisywać dziesięciu katastrof kolejowych czy lotniczych, których było w II RP mnóstwo. Chciałem, aby książka była jak najbardziej różnorodna tematycznie. Poszukiwałem i wybierałem takie tematy, które nie będą zbyt monotonne, chciałem pokazać jak najwięcej różnorakich zdarzeń. Ponadto szukałem wypadków, klęsk, które rozegrały się w różnych rejonach II RP – od Bałtyku po Tatry, od Wilna do Krakowa i Śląska. Wśród opisanych zdarzeń są zarówno te cywilne jak i wojskowe.

 


3. ZAPOMNIANA BIBLIOTEKA: W latach PRL-u, z różnych względów, media często nie informowały o wielu tragicznych katastrofach i wypadkach. Czy w okresie przedwojennym gazety chętnie poruszały takie tematy? Czy dotarł Pan na przykład do informacji o jakichś naciskach, być może politycznych, by o jakiejś katastrofie nie pisać? W jaki sposób relacjonowano tragedie na łamach przedwojennej prasy?

TOMASZ SPECYAŁ: Gazety w dwudziestoleciu lubiły tematy sensacyjne, a katastrofy, obok przestępstw kryminalnych czy głośnych rozpraw sądowych, cieszyły się dużym powodzeniem. Te najbardziej spektakularne trafiały na pierwsze strony szczególnie dzienników lokalnych, ale nie tylko. Na przykład „Ilustrowany Kuryer Codzienny” potrafił na jedynce umieścić zdjęcia z katastrof, które miały miejsce poza granicami Polski. Często też przedstawiał swoim czytelnikom tragedie, do których dochodziło w innych krajach.

Jeśli chodzi o same relacje z katastrof, to powiem tak – RODO nie istniało i dla niektórych gazet nie było tematów tabu. Podam taki przykład – jeden z poznańskich dzienników zamieścił zdjęcie zabitej kobiety, a pod nim podał jej imię nazwisko oraz informację, że została zastrzelona z zemsty przez kochanka za zarażenie go chorobą weneryczną. Podobnie było przy katastrofach, podawano dane personalne ofiar i ewentualnych sprawców. Język jakim posługiwała się ówczesna prasa, był bardzo naturalistyczny – przykład za katowickim dziennikiem „Siedem groszy”. Uwaga, będzie drastycznie: „Czaszka strzaskana, z wypływającym z niej mózgiem, klatka piersiowa otwarta, z płucami wychodzącemi na zewnątrz, ręce i nogi zgruchotane. Żona tragicznie zmarłego uniknęła cudem katastrofy, wyskakując z pociągu. Oszalała z rozpaczy, nie może się pogodzić ze śmiercią męża. Przybiega pod okno wagonu i wyciąga ręce ku kostniejącym zwłokom. Podobnych krew w żyłach mrożących obrazów było więcej”.

Obecnie w tak obrazowy sposób relacjonowanie tragedii w mediach jest na szczęście nie do pomyślenia. Czyniło to publikowane materiały bardziej sensacyjnymi, a tym samym ciekawszymi dla szerszego odbiorcy choć zapewne byli i tacy, którzy taki sposób przedstawiania faktów  uważali za bezduszny wobec ofiar. Dziennikarze trafiali do szpitali i zbierali informacje wśród poszkodowanych, publikując później ich traumatyczne przeżycia. Brali udział w pogrzebach ofiar, dając tym samym świadectwo ostatniej drogi tych, których życie zakończyło się w tragiczny sposób. A na końcu opisywali przebieg rozpraw sądowych, komentując zapadające wyroki. Kiedy w 1922 w Pucku podczas pokazów spadła na zgromadzoną publiczność bomba, zabijając kilka osób, a żołnierz, który ją zrzucił dostał niski wyrok, to „Słowo Pomorskie” odniosło się do tego sarkastycznie pisząc, że wyrok tak łagodny dostał zapewne za „znakomite zrzucenie bomby”. Warto dodać, że relacje ubarwiały zdjęcia z katastrof, na których nierzadko znajdowały się zwłoki zabitych. Było to przerażające, ale dzięki temu gazety oddawały pełnię dramaturgii, wpływały na wyobraźnię czytelnika, a u części budziły przerażenie i być może egzystencjonalne refleksje. Dziś takie dziennikarstwo jest nie do pomyślenia, ale warto zwrócić uwagę na to jak wówczas w czasach bez internetu i telewizji relacjonowano ludzkie nieszczęścia.

 

4. ZAPOMNIANA BIBLIOTEKA: Co było najciekawsze w pracy nad niniejszą książką, a co najtrudniejsze, czy coś Pana zaskoczyło?

TOMASZ SPECYAŁ: Najciekawsze było odkrywanie tajemnic, które skrywały gazety, odnajdywanie losów bohaterów po tragediach, wątki poboczne jak choćby zatrzymywanie kieszonkowców podczas katastrofy kamienicy przy ul. Freta 16 w Warszawie, czytanie relacji świadków, którym udało się przeżyć. Najtrudniejsze było znalezienie epilogu sprawy, która kończyła się w sądzie, wiązało się to z przekopywanie gazet w odnalezieniu informacji o procesie, który czasem rozpoczynał się parę miesięcy po tragedii. Trudności pojawiały się też wtedy, gdy zorientowałem się, że gazety myliły nazwiska i imiona ofiar, podając różne ich wersje. Starałem się wtedy ustalić, która jest prawdziwa.


5. ZAPOMNIANA BIBLIOTEKA: A jak te tragiczne zdarzenia, których doświadczyła II RP prezentowały się na tle podobnych wydarzeń w Europie czy na świecie?

TOMASZ SPECYAŁ: Niewątpliwie największe żniwo w Polsce zebrała pandemia grypy hiszpanki, która w latach 1918–1920 przetoczyła się przez świat. Wówczas w Polsce miało umrzeć około 250 tysięcy osób. Jednak wypadki, katastrofy i działanie sił natury w Polsce międzywojennej, w porównaniu z tymi, do których dochodziło za granicami, a o których wspominała prasa, były pod względem ofiar na całe szczęście bardzo oszczędne. Dla przykładu: w pożarze madryckiego teatru w 1928 roku zginęło 80 osób, a 200 zostało rannych. W 1931 roku zatonął statek Wiking ze 138 osobami załogi na pokładzie, z których uratowano jedynie 60. W niemieckiej kopalni „Anna” w Alsdorf, w październiku 1930 roku doszło do katastrofy, w której śmierć poniosło 231 górników. W 1931 roku we włoskich Alpach lawina zabrała 83 ofiary, a pożar w więzieniu stanowym w Ohio w 1930 roku pochłonął 322 osoby. W Polsce najwięcej ludzi zginęło podczas powodzi  z 1934 roku, która dotknęła Małopolskę. Natomiast inne katastrofy kolejowe czy kopalniane nie były tak spektakularne jak te, które miały miejsce w innych krajach. Ale to nie znaczy, że jest to powód do zadowolenia, gdyż każda taka śmierć była wielką tragedią szczególnie dla bliskich.

Na koniec chciałbym jeszcze dodać, że kiedy dochodziło do wypadków albo katastrof pierwsze, co powstawało, to zbiegowisko – jedni rzucali się na ratunek, dopóki nie zjawiły się odpowiednie służby, inni tylko się przyglądali, a jeszcze inni patrzyli, co można ukraść w powstałym zamieszaniu. Pogrzeby tych, którzy ponieśli śmierć w wyniku tragicznych okoliczności, również cieszyły się dużym zainteresowaniem. W pochówku ofiar katastrofy kolejowej, do której doszło w Poznaniu w 1933 roku, jak podała prasa, miało wziąć udział nawet 30 tysięcy ludzi. Biorąc pod uwagę, że ówczesny Poznań liczył niecałe 253 tysiące mieszkańców, to w tej uroczystości wzięło udział przeszło 10 % poznaniaków. Z jednej strony był to też przejaw ciekawości, ale i zapewne dużej empatii i współczucia społeczeństwa wstrząśniętego ogromną tragedią.

 


6. ZAPOMNIANA BIBLIOTEKA: „Katastrofy II Rzeczpospolitej” to nie pierwsza Pana publikacja. Kilka lat temu ukazały się książki: „Zatańczmy peyotl-stepa” oraz „Memento Mori. Prawdziwe śmierci przypadki”. Jest Pan również współautorem „Kryminalnej historii Poznania”. Czy mógłby Pan przypomnieć w kilku słowach powyższe tytuły?

TOMASZ SPECYAŁ: Praca nad „Kryminalną historią Poznania” była bardzo fascynującą przygodą, do której zaprosił mnie mój kolega ze studiów Adam Pleskaczyński mający wówczas na koncie kilka bardzo ciekawych publikacji poświęconych historii Poznania. Prace nad nią trwały dwa lata z przerwami. Ramy czasowe tej książki rozciągają się od schyłku średniowiecza do 1939 roku. Praca była dość żmudna, akt policyjnych dotyczących Poznania międzywojennego zachowało się niewiele, pozostawało przekopywanie gazet, w których poza informacjami związanymi z tematem książki znajdowałem wiele różnych innych rzeczy budzących moją ciekawość. Z materiałów, które wtedy dodatkowo zebrałem, powstało „Memento Morii” – to taka książeczka, w której przedstawiłem różne przypadki śmierci opisywanych głównie w prasie międzywojennej, choć znalazło się kilka zdarzeń z początku XX wieku. Były one na tyle ciekawe, że postanowiłem je przypomnieć. Natomiast książka „Zatańczmy peyotl-stepa” powstała również z materiału zebranego przy pisaniu „Kryminalnej historii”, w której nie zmieścił się rozdział o handlu narkotykami w międzywojennym Poznaniu. Był to spory materiał, którego szkoda byłoby nie wykorzystać. Zatem kiedy Wydawnictwo Miejskie Posnania ogłosiło konkurs literacki na powieść o Poznaniu, postanowiłem wykorzystać zebrany materiał i go zbeletryzować. Tak powstała powieść o narkomanach i handlarzach narkotyków w międzywojennym Poznaniu. W zasadzie cała jest ona oparta na prawdziwych zdarzeniach, które opisywała wówczas prasa. Za tę powieść otrzymałem drugą nagrodę.

 

7. ZAPOMNIANA BIBLIOTEKA: W epilogu swej książki pisze Pan, że w latach II RP mieliśmy do czynienia z ogromną ilością wydarzeń o tragicznych skutkach. W książce udało się przypomnieć zaledwie ułamek z nich. Czy podobnie jak w przypadku książek Leszka Adamczewskiego poświęconym katastrofom powojennym, bierze Pan pod uwagę opracowanie kolejnego tomu „Katastrof II Rzeczpospolitej”?

TOMASZ SPECYAŁ: Jeżeli będzie zainteresowanie czytelników, to jak najbardziej biorę pod uwagę kontynuację tego tematu. Mogę zdradzić, że mam już zgromadzone trochę nowego materiału, który na pewno będzie ciekawym uzupełnieniem pierwszej książki.


ZAPOMNIANA BIBLIOTEKA: Bardzo dziękuję za rozmowę.

 


Recenzja książki Tomasza Specyała „Katastrofy II Rzeczpospolitej”:

http://www.zapomnianabiblioteka.pl/2023/03/katastrofy-ii-rzeczpospolitej.html