Pokazywanie postów oznaczonych etykietą patronat. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą patronat. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 12 września 2023

Festiwal Kryminału Retro „Kryminalny Magiel”

 

Festiwal Kryminału Retro „Kryminalny Magiel”

Patronat medialny: Zapomniana Biblioteka

 

Festiwal Kryminału Retro „Kryminalny Magiel” odbywa się w Gostyniu i jest jedną z największych imprez tego typu w Polsce. Kolejna, czwarta już edycja, edycja zbliża się wielkimi krokami.

Takiej imprezy w Gostyniu jeszcze nie było! Najlepsi pisarze kryminałów, zabawy detektywistyczne dla dzieci i młodzieży, pokazy policji, służby więziennej, żandarmerii wojskowej, służby celno-skarbowej, straży leśnej, grupy rekonstrukcji historycznej, atrakcje dla rodzin z dziećmi, filmy i gwiazda międzynarodowego formatu, czyli brytyjski pisarz Graham Masterton!

 


Strona Festiwalu:

http://kryminalnymagiel.gostyn.pl/?page_id=1910

„Kryminalny Magiel” na Facebooku:

https://www.facebook.com/KryminalnyMagiel



sobota, 22 kwietnia 2023

Siedem pytań do Tomasza Specyała

 


Tomasz Specyał – autor książek historycznych

TOMASZ SPECYAŁ - absolwent Wydziału UAM w Poznaniu. Współautor ksiązki Kryminalna historia Poznania. Za powieść Zatańczmy peyotl-stepa otrzymał wyróżnienie w Konkursie Literackim „Poznań to miasto-powieść”. Napisał scenariusze do filmów dokumentalnych: Pyrlandzki łącznik o życiu Mariana Spoidy i Dziki Zachód o zbrodniach Armii Czerwonej w okolicach Szczecinka.

 

1. ZAPOMNIANA BIBLIOTEKA: Która z ponad dwudziestu przypomnianych przez Pana historii wstrząsnęła najbardziej społeczeństwem przedwojennej Polski?

TOMASZ SPECYAŁ: Z tych historii, które przypomniałem, chyba najbardziej wstrząsająca była powódź z 1934 roku, która nawiedziła Polskę południową. Spustoszenie jakie wówczas za sobą niosła woda, było przeogromne. Zginęło wtedy przeszło 50 osób, wiele zwierząt gospodarskich i dziko żyjących. Opisy prasowe niosły się szerokim echem po całej Polsce, szczególnie te, które podkreślały ludzkie tragedie. Jedni tracili życie, inni cały swój dobytek. Ci, którzy przetrwali, często zostawali z niczym, los pozostawił im tylko oczy, żeby mogli płakać nad swą niedolą. Wówczas społeczeństwo rzuciło się do pomocy, organizując liczne komitety pomocy powodzianom.

Każda z katastrof była na swój sposób przerażająca, jednak największe wrażenie zrobił na mnie pogrzeb pułkownika Serednickiego, podczas którego zderzyło się w powietrzu kilka samolotów towarzyszących mu w jego ostatniej drodze na Powązki. W wyniku tego powietrznego karambolu zginęło dwóch kolejnych pilotów.


2. ZAPOMNIANA BIBLIOTEKA: Jakimi kryteriami kierował się Pan przy wyborze historii opisanych w książce?

TOMASZ SPECYAŁ: Jak wspomniałem w książce, publikacja nie wyczerpuje tematu – jest jeszcze wiele katastrof, które czekają na przybliżenie szerszemu odbiorcy. Zatem miałem w czym wybierać. W pracy kierowałem się dwoma kryteriami doboru tematów. Pierwszym była ilość dostępnego materiału, który pozwoliłby mi jak najdokładniej i jak najszerzej opisać wybrane zdarzenie, a drugim urozmaicenie tematyczne. Nie chciałem opisywać dziesięciu katastrof kolejowych czy lotniczych, których było w II RP mnóstwo. Chciałem, aby książka była jak najbardziej różnorodna tematycznie. Poszukiwałem i wybierałem takie tematy, które nie będą zbyt monotonne, chciałem pokazać jak najwięcej różnorakich zdarzeń. Ponadto szukałem wypadków, klęsk, które rozegrały się w różnych rejonach II RP – od Bałtyku po Tatry, od Wilna do Krakowa i Śląska. Wśród opisanych zdarzeń są zarówno te cywilne jak i wojskowe.

 


3. ZAPOMNIANA BIBLIOTEKA: W latach PRL-u, z różnych względów, media często nie informowały o wielu tragicznych katastrofach i wypadkach. Czy w okresie przedwojennym gazety chętnie poruszały takie tematy? Czy dotarł Pan na przykład do informacji o jakichś naciskach, być może politycznych, by o jakiejś katastrofie nie pisać? W jaki sposób relacjonowano tragedie na łamach przedwojennej prasy?

TOMASZ SPECYAŁ: Gazety w dwudziestoleciu lubiły tematy sensacyjne, a katastrofy, obok przestępstw kryminalnych czy głośnych rozpraw sądowych, cieszyły się dużym powodzeniem. Te najbardziej spektakularne trafiały na pierwsze strony szczególnie dzienników lokalnych, ale nie tylko. Na przykład „Ilustrowany Kuryer Codzienny” potrafił na jedynce umieścić zdjęcia z katastrof, które miały miejsce poza granicami Polski. Często też przedstawiał swoim czytelnikom tragedie, do których dochodziło w innych krajach.

Jeśli chodzi o same relacje z katastrof, to powiem tak – RODO nie istniało i dla niektórych gazet nie było tematów tabu. Podam taki przykład – jeden z poznańskich dzienników zamieścił zdjęcie zabitej kobiety, a pod nim podał jej imię nazwisko oraz informację, że została zastrzelona z zemsty przez kochanka za zarażenie go chorobą weneryczną. Podobnie było przy katastrofach, podawano dane personalne ofiar i ewentualnych sprawców. Język jakim posługiwała się ówczesna prasa, był bardzo naturalistyczny – przykład za katowickim dziennikiem „Siedem groszy”. Uwaga, będzie drastycznie: „Czaszka strzaskana, z wypływającym z niej mózgiem, klatka piersiowa otwarta, z płucami wychodzącemi na zewnątrz, ręce i nogi zgruchotane. Żona tragicznie zmarłego uniknęła cudem katastrofy, wyskakując z pociągu. Oszalała z rozpaczy, nie może się pogodzić ze śmiercią męża. Przybiega pod okno wagonu i wyciąga ręce ku kostniejącym zwłokom. Podobnych krew w żyłach mrożących obrazów było więcej”.

Obecnie w tak obrazowy sposób relacjonowanie tragedii w mediach jest na szczęście nie do pomyślenia. Czyniło to publikowane materiały bardziej sensacyjnymi, a tym samym ciekawszymi dla szerszego odbiorcy choć zapewne byli i tacy, którzy taki sposób przedstawiania faktów  uważali za bezduszny wobec ofiar. Dziennikarze trafiali do szpitali i zbierali informacje wśród poszkodowanych, publikując później ich traumatyczne przeżycia. Brali udział w pogrzebach ofiar, dając tym samym świadectwo ostatniej drogi tych, których życie zakończyło się w tragiczny sposób. A na końcu opisywali przebieg rozpraw sądowych, komentując zapadające wyroki. Kiedy w 1922 w Pucku podczas pokazów spadła na zgromadzoną publiczność bomba, zabijając kilka osób, a żołnierz, który ją zrzucił dostał niski wyrok, to „Słowo Pomorskie” odniosło się do tego sarkastycznie pisząc, że wyrok tak łagodny dostał zapewne za „znakomite zrzucenie bomby”. Warto dodać, że relacje ubarwiały zdjęcia z katastrof, na których nierzadko znajdowały się zwłoki zabitych. Było to przerażające, ale dzięki temu gazety oddawały pełnię dramaturgii, wpływały na wyobraźnię czytelnika, a u części budziły przerażenie i być może egzystencjonalne refleksje. Dziś takie dziennikarstwo jest nie do pomyślenia, ale warto zwrócić uwagę na to jak wówczas w czasach bez internetu i telewizji relacjonowano ludzkie nieszczęścia.

 

4. ZAPOMNIANA BIBLIOTEKA: Co było najciekawsze w pracy nad niniejszą książką, a co najtrudniejsze, czy coś Pana zaskoczyło?

TOMASZ SPECYAŁ: Najciekawsze było odkrywanie tajemnic, które skrywały gazety, odnajdywanie losów bohaterów po tragediach, wątki poboczne jak choćby zatrzymywanie kieszonkowców podczas katastrofy kamienicy przy ul. Freta 16 w Warszawie, czytanie relacji świadków, którym udało się przeżyć. Najtrudniejsze było znalezienie epilogu sprawy, która kończyła się w sądzie, wiązało się to z przekopywanie gazet w odnalezieniu informacji o procesie, który czasem rozpoczynał się parę miesięcy po tragedii. Trudności pojawiały się też wtedy, gdy zorientowałem się, że gazety myliły nazwiska i imiona ofiar, podając różne ich wersje. Starałem się wtedy ustalić, która jest prawdziwa.


5. ZAPOMNIANA BIBLIOTEKA: A jak te tragiczne zdarzenia, których doświadczyła II RP prezentowały się na tle podobnych wydarzeń w Europie czy na świecie?

TOMASZ SPECYAŁ: Niewątpliwie największe żniwo w Polsce zebrała pandemia grypy hiszpanki, która w latach 1918–1920 przetoczyła się przez świat. Wówczas w Polsce miało umrzeć około 250 tysięcy osób. Jednak wypadki, katastrofy i działanie sił natury w Polsce międzywojennej, w porównaniu z tymi, do których dochodziło za granicami, a o których wspominała prasa, były pod względem ofiar na całe szczęście bardzo oszczędne. Dla przykładu: w pożarze madryckiego teatru w 1928 roku zginęło 80 osób, a 200 zostało rannych. W 1931 roku zatonął statek Wiking ze 138 osobami załogi na pokładzie, z których uratowano jedynie 60. W niemieckiej kopalni „Anna” w Alsdorf, w październiku 1930 roku doszło do katastrofy, w której śmierć poniosło 231 górników. W 1931 roku we włoskich Alpach lawina zabrała 83 ofiary, a pożar w więzieniu stanowym w Ohio w 1930 roku pochłonął 322 osoby. W Polsce najwięcej ludzi zginęło podczas powodzi  z 1934 roku, która dotknęła Małopolskę. Natomiast inne katastrofy kolejowe czy kopalniane nie były tak spektakularne jak te, które miały miejsce w innych krajach. Ale to nie znaczy, że jest to powód do zadowolenia, gdyż każda taka śmierć była wielką tragedią szczególnie dla bliskich.

Na koniec chciałbym jeszcze dodać, że kiedy dochodziło do wypadków albo katastrof pierwsze, co powstawało, to zbiegowisko – jedni rzucali się na ratunek, dopóki nie zjawiły się odpowiednie służby, inni tylko się przyglądali, a jeszcze inni patrzyli, co można ukraść w powstałym zamieszaniu. Pogrzeby tych, którzy ponieśli śmierć w wyniku tragicznych okoliczności, również cieszyły się dużym zainteresowaniem. W pochówku ofiar katastrofy kolejowej, do której doszło w Poznaniu w 1933 roku, jak podała prasa, miało wziąć udział nawet 30 tysięcy ludzi. Biorąc pod uwagę, że ówczesny Poznań liczył niecałe 253 tysiące mieszkańców, to w tej uroczystości wzięło udział przeszło 10 % poznaniaków. Z jednej strony był to też przejaw ciekawości, ale i zapewne dużej empatii i współczucia społeczeństwa wstrząśniętego ogromną tragedią.

 


6. ZAPOMNIANA BIBLIOTEKA: „Katastrofy II Rzeczpospolitej” to nie pierwsza Pana publikacja. Kilka lat temu ukazały się książki: „Zatańczmy peyotl-stepa” oraz „Memento Mori. Prawdziwe śmierci przypadki”. Jest Pan również współautorem „Kryminalnej historii Poznania”. Czy mógłby Pan przypomnieć w kilku słowach powyższe tytuły?

TOMASZ SPECYAŁ: Praca nad „Kryminalną historią Poznania” była bardzo fascynującą przygodą, do której zaprosił mnie mój kolega ze studiów Adam Pleskaczyński mający wówczas na koncie kilka bardzo ciekawych publikacji poświęconych historii Poznania. Prace nad nią trwały dwa lata z przerwami. Ramy czasowe tej książki rozciągają się od schyłku średniowiecza do 1939 roku. Praca była dość żmudna, akt policyjnych dotyczących Poznania międzywojennego zachowało się niewiele, pozostawało przekopywanie gazet, w których poza informacjami związanymi z tematem książki znajdowałem wiele różnych innych rzeczy budzących moją ciekawość. Z materiałów, które wtedy dodatkowo zebrałem, powstało „Memento Morii” – to taka książeczka, w której przedstawiłem różne przypadki śmierci opisywanych głównie w prasie międzywojennej, choć znalazło się kilka zdarzeń z początku XX wieku. Były one na tyle ciekawe, że postanowiłem je przypomnieć. Natomiast książka „Zatańczmy peyotl-stepa” powstała również z materiału zebranego przy pisaniu „Kryminalnej historii”, w której nie zmieścił się rozdział o handlu narkotykami w międzywojennym Poznaniu. Był to spory materiał, którego szkoda byłoby nie wykorzystać. Zatem kiedy Wydawnictwo Miejskie Posnania ogłosiło konkurs literacki na powieść o Poznaniu, postanowiłem wykorzystać zebrany materiał i go zbeletryzować. Tak powstała powieść o narkomanach i handlarzach narkotyków w międzywojennym Poznaniu. W zasadzie cała jest ona oparta na prawdziwych zdarzeniach, które opisywała wówczas prasa. Za tę powieść otrzymałem drugą nagrodę.

 

7. ZAPOMNIANA BIBLIOTEKA: W epilogu swej książki pisze Pan, że w latach II RP mieliśmy do czynienia z ogromną ilością wydarzeń o tragicznych skutkach. W książce udało się przypomnieć zaledwie ułamek z nich. Czy podobnie jak w przypadku książek Leszka Adamczewskiego poświęconym katastrofom powojennym, bierze Pan pod uwagę opracowanie kolejnego tomu „Katastrof II Rzeczpospolitej”?

TOMASZ SPECYAŁ: Jeżeli będzie zainteresowanie czytelników, to jak najbardziej biorę pod uwagę kontynuację tego tematu. Mogę zdradzić, że mam już zgromadzone trochę nowego materiału, który na pewno będzie ciekawym uzupełnieniem pierwszej książki.


ZAPOMNIANA BIBLIOTEKA: Bardzo dziękuję za rozmowę.

 


Recenzja książki Tomasza Specyała „Katastrofy II Rzeczpospolitej”:

http://www.zapomnianabiblioteka.pl/2023/03/katastrofy-ii-rzeczpospolitej.html

 

 

czwartek, 16 marca 2023

„Katastrofy II Rzeczpospolitej”

 

Tomasz Specyał „Katastrofy II Rzeczpospolitej”

Tragedie, wypadki i klęski żywiołowe, które wstrząsnęły przedwojenną polską

 

Kilka lat temu nakładem wydawnictwa Replika ukazały się dwie publikacje Leszka Adamczewskiego przypominające katastrofy i tragedie jakie wydarzyły się na ziemiach polskich po zakończeniu II wojny światowej[1]. Były to pierwsze książki zmarłego w ubiegłym roku autora związane z zagadnieniami innymi niż historia największego konfliktu zbrojnego w dziejach. Żyją jeszcze świadkowie, którzy pamiętają niektóre z wydarzeń opisywanych na kartach tych książek. Mgiełka tajemnicy osnuwa natomiast katastrofy, wypadki i klęski żywiołowe, które relacjonowała prasa w okresie dwudziestolecia międzywojennego. Autorem, który postanowił ją rozwiać, i przybliżyć czytelnikom tragiczne epizody sprzed ponad 80 lat jest Tomasz Specyał.

 


Książka „Katastrofy II Rzeczpospolitej” składa się z ponad 20 obszernych rozdziałów. Otwiera ją opowieść odsłaniająca okoliczności powodzi w kopalni „Siersza” w Trzebini. W pierwszych dniach sierpnia 1922 roku, nad miastem, o którym i dziś jest głośno w mediach, przeszła potężna burza. Górnicy, którzy mieli przystąpić do pracy wiedzieli, że kopalnię zalewa woda, kierownictwo kopalni zbagatelizowało jednak sprawę. Mimo dość sprawnie i szybko przeprowadzonej akcji ratunkowej, w katastrofie zginęło ponad 30 górników. Niemal zapomniany już został dość niezwykły wypadek, który wydarzył się w trakcie uroczystych obchodów Święta Żołnierza Polskiego, jakie odbyły się w sierpniu 1922 roku w Pucku. Główną atrakcją uroczystości miał być pokaz strzelania bojowego z samolotu. Gdyby organizatorzy mogli przewidzieć jak zakończy się ów pokaz, punkt ten zapewne wykreśliliby z programu.

 


Tomasz Specyał w swej książce odsłania kulisy niosących śmierć i zniszczenie klęsk żywiołowych (wichur, powodzi i pożarów), katastrof komunikacyjnych (morskich, lotniczych i kolejowych), katastrof budowlanych a także tragedii spowodowanych przez niespodziewane działania sił natury, jak np. śmierć turystów w wyniku porażenia piorunem szczycie Giewontu. W oparciu przede wszystkim o materiały prasowe autor dokonał pieczołowitej rekonstrukcji dramatycznych zdarzeń. Podobnie jak dziś, przyczyną wielu tragedii było lekceważenie przepisów i obowiązków służbowych, niedbalstwo, brawura oraz rutyna. Epilogiem niejednej z opisywanych tragedii były rozprawy sądowe, w wypełnionych po brzegi publicznością salach.

 


Historie przedstawione w niniejszej publikacji zostały uszeregowane w porządku chronologicznym. Tomasz Specyał zdecydował się na przedstawienie wydarzeń, które jak sam przyznał uznał za najciekawsze i najbardziej spektakularne. Należy docenić skrupulatność i wytrwałość autora w wyszukiwaniu informacji, które posłużyły mu opracowania książki. Zdarzało się bowiem, że przedwojenni reporterzy pojawiali się na miejscu tragedii jeszcze przed przybyciem służb medycznych i policji, bywało jednak również tak, że na łamach ówczesnej prasy pojawiała się zaledwie kilkuzdaniowa wzmianka o wypadku bądź katastrofie. Nie powinno to dziwić jeśli spojrzymy na statystyki. W latach II RP w wypadkach lotniczych zginęło ponad 500 polskich lotników, a w katastrofach kolejowych śmierć poniosło ponad 6500 osób.

 


Jak więc widzimy wydarzenia opisane na kartach książki to zaledwie niewielki wycinek z katalogu katastrof, tragedii i nieszczęśliwych wydarzeń jakie wstrząsnęły przedwojenną Polską. Kto wie, być może podobnie jak w przypadku publikacji przypominających katastrofy odnotowane w Polsce po 1945 roku, również i tragiczne zdarzenia z lat II Rzeczpospolitej zostaną przypomniane na kartach co najmniej jeszcze jednego tomu. Polecam.

 


Tomasz Specyał – absolwent Wydziału Historii UAM w Poznaniu. Współautor książki Kryminalna historia Poznania. Za powieść Zatańczmy peyotl-stepa otrzymał wyróżnienie w Konkursie Literackim „Poznań to miasto-powieść”. Napisał scenariusze do filmów dokumentalnych: Pyrlandzki łącznik o życiu Mariana Spoidy i Dziki Zachód o zbrodniach Armii Czerwonej w okolicach Szczecinka.

 

Książka na stronie wydawcy:

https://replika.eu/tytul/katastrofy-ii-rzeczpospolitejtragedie-wypadki-i-kleski-zywiolowe-ktore-wstrzasnely-przedwojenna-polska

 

Wydawca: Replika

ISBN:  978-83-67295-70-3

Rok wydania: 2023

Liczba stron: 352 + 16 foto (kolor)




[1] Książki Leszka Adamczewskiego: https://replika.eu/pisarz/leszek-adamczewski


niedziela, 17 lipca 2022

„Diabelski posłaniec”

 

Maciej Liziniewicz „Diabelski posłaniec”

 

Połowa XVII stulecia. Spokojnie życie mieszkańców dworku w maleńkiej Wygnance przerywa pojawienie się niespodziewanych gości, państwa Podhoreckich z pobliskiej Tarnawki. Pan  Mikołaj Podhorecki jest mocno poturbowany, a jego małżonka przerażona. Z relacji wynika, że stary dworek w dzierżawionym przez nich od niedawna majątku  jest zamieszkały przez kogoś, komu najwyraźniej bardzo zależy na tym aby się ich pozbyć. Nie bardzo wierzy w historie o gościach z zaświatów doświadczony w wielu bojach gospodarz Wygnanki, pan Żegota Nadolski. Postanawia zatem przyjść sąsiadom z pomocą i wyjaśnić tajemnicę „nawiedzonego” dworu. Kiedy czytelnik zaczyna się spodziewać, iż akcja powieści zostanie zogniskowana wokół tej sprawy, okazuje się, że jest ona zaledwie przygrywką do pełnej dramatyzmu, właściwej historii.

Na kartach powieści Macieja Liziniewicza znajdziemy szereg odniesień do dwóch, jakże udanych, poprzednich tomów cyklu: „Czas pomsty” oraz „Mroczny zew” [1]. Pojawiają się także bohaterowie, z którymi mieliśmy już możliwość obcować. To Werner Stiller i William Murray, dawni zaufani oficerowie arcybiskupa Próchnickiego. Kościelny hierarcha i ich wieloletni protektor, od dłuższego czasu przebywa w zaświatach, więc Stiller z Murrayem zmuszeni zostali do znalezienia sobie innego zajęcia. Z żołnierzy stali się hreczkosiejami. Tak się szczęśliwie złożyło, że skromne dworki dwóch kompanów znajdują się w niewielkiej odległości od Wygnanki, w której zamieszkiwał Nadolski. Ucieszył się pan Żegota kiedy zobaczył w dobrym zdrowiu towarzyszy dawnych przygód. Mimo to w jego sercu zakiełkowało ziarenko niepewność, obawiał się bowiem, że wraz z przybyszami zawitają do domu kłopoty. Miał jednak nadzieję, że ich wizyta urozmaici nieco monotonię wiejskiej egzystencji. Tak też się stało.

 


Choć ceni sobie siwowłosy szlachcic rodzinną sielankę, nie dane jest mu zbyt długo jej smakować. Widać pisana jest panu Żegocie Nadolskiemu nieustanna tułaczka. Nadchodzi czas by pozamykać sprawy, które od lat pozostają niedokończone. Dzięki Bogu Nadolski ma obok siebie wyrozumiałą małżonkę, która kiedy trzeba wspiera ukochanego mądrą radą. Stara się doświadczony przez życie Żegota nie wystawiać na próbę nerwów połowicy, okoliczności zmuszają go jednak czasem by postąpił inaczej. Sięga więc pod wierną towarzyszkę licznych potyczek - starą szablę, dosiada wierzchowca i z dwójką wypróbowanych przyjaciół oraz niepewnością w sercu wyrusza ku nowej przygodzie. Od wyniku tej wyprawy zależeć będzie życie jednego z jego wypróbowanych przyjaciół.

Żelaznym punktem niemal każdej powieści, której akcja rozgrywa się w czasach Rzeczpospolitej szlacheckiej są pościgi, pojedynki, stepowe wędrówki, noclegi w karczmach na odludziu czy sąsiedzkie wizyty i biesiady w wiekowych dworkach. Nie inaczej jest i tym razem. Nie odnosimy tu jednak wrażenia wtórności. Autor odciska na każdym z podobnych epizodów wyraźne, własne charakterystyczne piętno. W trakcie lektury powieści Macieja Liziniewicza nie trudno zauważyć, że autor poświęca wiele czasu na analizowanie źródeł historycznych. W przeciwieństwie do wielu współczesnych twórców, którzy próbują mierzyć się z powieścią historyczną, Maciej Liziniewicz przykłada znacznie większą wagę do tego by jak najdokładniej odzwierciedlić sposób myślenia postaci, które żyły kilkaset lat temu.

Maciej Liziniewicz zapewne często sięga po dzieła zapomnianych już dziś autorów. Na pierwszych kilkudziesięciu stronach niniejszej książki pobrzmiewają echa powieści „Czarny Matwij” i „Zaklęty dwór” Walerego Łozińskiego. Co ciekawe, na kartach jego wcześniejszej książki „Czas pomsty” możemy się doszukać inspiracji twórczością Władysława Łozińskiego [2]. Nieco dalej bohaterowie schodzą do podziemi i spędzają wiele czasu w labiryncie mrocznych korytarzy. Jednym z prekursorów tego typu scen był oczywiście Walery Przyborowski. Nie chcę zdradzać zbyt wiele, lecz podejrzewam, iż konstruując postać jednego z kluczowych bohaterów, autor przypomniał sobie o pewnym dziele Wiktora Gomulickiego. Odkrywanie podobnych analogii w utworach Macieja Liziniewicza jest dla miłośników dawnych polskich powieści historycznych prawdziwą przyjemnością [3]. Mam nadzieję, że na kolejne przygody Żegoty Nadolskiego nie będziemy długo czekać. Polecam.

 

Powieść na stronie wydawcy:

https://publicat.pl/wydawnictwo-dolnoslaskie/oferta/lfa/diabelski-poslaniec

 

Wydawca: Wydawnictwo Dolnośląskie

Seria wydawnicza: Dzikie Pola

ISBN: 978-83-271-6196-3

Rok wydania: 2022

Liczba stron: 478



czwartek, 2 czerwca 2022

„Szpiedzy i sufrażystki”

 

Krzysztof Beśka „Szpiedzy i sufrażystki”

 

Königsberg (Królewiec), mroźny styczeń 1896 roku. Detektyw Stanisław Berg otrzymuje nowe, na pierwszy rzut oka, niezbyt trudne zlecenie. Pewna kobieta, zaniepokojona zachowaniem swojego męża, emerytowanego oficera, uznaje, że najlepszym sposobem wyjaśnienia sprawy będzie powierzenie śledzenia go prywatnemu detektywowi. Niestety oficer niebawem zostaje zamordowany, a podejrzenie o przyczynienie się do jego śmierci pada na pomocnika detektywa, młodego chłopca Oskara Radtke. Berg jest przekonany o niewinności swego podopiecznego. Za wszelką cenę stara się wyświetlić okoliczności zbrodni i doprowadzić do uwolnienia Oskara. W tym samym czasie na horyzoncie pojawia się dawna znajoma Berga, z którą detektyw odnawia łączące ich niegdyś relacje. Wkrótce jednak dziewczyna niespodziewanie znika. Niebawem społecznością Königsberga wstrząsa wiadomość o zastrzeleniu francuskiego  ambasadora. Detektyw zastanawia się, czy istnieje jakaś nić mogąca łączyć te trzy wydarzenia.



Stanisław Berg, młody łódzki detektyw, chyba już na dobre zadomowił się w mieście nad rzeką Pregel. Mimo planów powrotu do Łodzi, ciągle pojawia się coś, co sprawia, że detektyw zmuszony jest odwołać swój wyjazd. Każda kolejna sprawa, którą rozwiązuje w Königsbergu, jest bardziej skomplikowana od poprzedniej. Na szczęście mężczyzna może liczyć na pomoc swoich wiernych współpracowników. Czytelnicy powieści „Amber Gold” oraz „Duchy rzeki Pregel”[1] mieli już okazję ich poznać. Dobroduszny Roch Ciupa, były pielęgniarz pracujący niegdyś w szpitalu psychiatrycznym, wzbudza szacunek imponującą posturą. Oskar Radtke to mający wiele grzeszków na sumieniu, kilkunastoletni urwis, którego Berg, stara się sprowadzić na dobrą drogę. Jak widać metody stosowane przez detektywa przynoszą zadowalające rezultaty i chłopiec, który otrzymał namiastkę rodzinnego ciepła, nie wałęsa się już po ulicach i nie wyrywa torebek spacerującym damom. Młoda Agnes Lauder to sekretarka i gospodyni „urzędująca” w kamienicy, w której mieści się zarówno biuro detektywistyczne, jak i niewielkie mieszkanko Berga.

Główny bohater powieściowego cyklu, prywatny detektyw Stanisław Berg, jest postacią z krwi i kości. Nie zawsze wszystko mu się udaje, nie raz i nie dwa zdarza mu się porządnie oberwać od kogoś, komu nadepnął na odcisk. Jest jednak ambitny i konsekwentny, dzięki czemu udaje mu się wykaraskać z licznych opresji. Berg lubi swą pracę i towarzyszące jej emocje. Nie nadużywa zaufania osób, które mu powierzyły swoje sprawy. Jest prawy i sumienny, stara się przekraczać pewnych granic. Wokół detektywa nie brakuje pięknych kobiet. On jednak nadal nie potrafi znaleźć tej, z którą będzie dzielił trudy swego niebezpiecznego życia. Na kartach powieści co pewien czas pojawiają się nowi bohaterowie, a nierzadko postacie, które doskonale już znamy zmieniają się w zupełnie inne osoby.

 


Na kartach książki pojawia się jeszcze kilka postaci znanych z poprzednich powieści autora. Nie brakuje pięknych kobiet, w tym tytułowych sufrażystek. To właśnie w ich mieszkaniu, będącym jednocześnie siedzibą redakcji pisma dla nowoczesnych pań, dochodzi do kilku wydarzeń, mających istotny wpływ na rozwój fabuły. Dramatycznych wydarzeń, niespodziewanych zwrotów akcji, bójek i awantur w powieści Krzysztofa Beśki i tym razem nie zabraknie. Kiedy wydaje się, że jakiś etap zostaje przez detektywa definitywnie zamknięty, okazuje się, że jest to zaledwie prolog do kolejnych wyzwań. Łatwo dostrzegalną cechą powieści z tym bohaterem jest pewna komiksowość, a nawet filmowość scen. Nie trudno zauważyć, że sprawny scenarzysta bez wielkiego wysiłku potrafiłby zaadaptować każdą z książek na kilkuodcinkowy serial. Kto wie, być może kiedyś doczekamy się ekranizacji którejś z powieści tego cyklu. Problemem może być jedynie wybór miasta, w którym udałoby się odtworzyć niezwykły klimat Königsberga w schyłkowych latach XIX wieku. Polecam.

 

Powieść na stronie wydawcy:

http://oficynka.pl/pl/p/Szpiedzy-i-sufrazystki/838

 

Wydawca: Oficynka

ISBN: 978-83-67204-41-5

Rok wydania: 2022

Liczna stron: 477




[1] Recenzje powieści Krzysztofa Beśki: „Amber-Gold”: http://www.zapomnianabiblioteka.pl/2019/11/amber-gold.html oraz „Duchy rzeki Pregel”: http://www.zapomnianabiblioteka.pl/2021/04/duchy-rzeki-pregel.html


niedziela, 29 maja 2022

Festiwal Kryminału Retro „Kryminalny Magiel”

 

Festiwal Kryminału Retro „Kryminalny Magiel”

 

Oprócz spotkań autorskich, które są sednem festiwalu „Kryminalny Magiel”, w tym roku organizatorzy zapewnili również szereg innych atrakcji.

Dzień pierwszy:
- warsztaty detektywistyczne dla dzieci z Beatą Witoń,
- wystawę „Kryminalny Gostyń II”,
- warsztaty komiksowe z Witoldem Tkaczykiem,
- pokaz technik kryminalistycznych, przeprowadzony przez Powiatową Komendę Policji z Gostynia,
- gry planszowe w tematyce detektywistycznej,
- pokaz samochodów z okresu PRL,

Dzień Drugi:
-warsztaty literackie z Tomaszem Duszyńskim,
-premiera komiksu „Kotek i Kot. Tajemnica Nulachty”, autorstwa Laury Fornalik i Kuby Krzyżosiaka,
-pokaz samochodów z kolekcji Jana i Macieja Pedów,
-koncert zespołu Frazier & Nowak,
-rozstrzygnięcie konkursu na Najlepszy Kryminał Retro 2021 r.,
-losowanie zwycięzców zabawy „Paszport Kryminalnego Magla”,

Zwieńczeniem „Kryminalnego Magla” będzie premiera filmu „Omerta”.

 

„Kryminalny Magiel” na Facebooku:

https://www.facebook.com/KryminalnyMagiel




wtorek, 11 stycznia 2022

„Mroczny zew”

 

Maciej Liziniewicz „Mroczny zew”

 

Zima 1632 r. W niewielkiej wiosce Wygnanka czas płynie niespiesznym rytmem. Mieszkańcy przesiadują w chatach, ogrzewają kości i cieszą się, że nie przymierają głodem, jak to bywało za czasów dawnego dzierżawcy. Na szczęście dwa lata temu powrócił do wsi Żegota Nadolski. Wiele przeżył dzielny szlachcic w trakcie wojennej tułaczki, niejedno widział, ale najgorsze było to co zastał w rodzinnych stronach. Zamordowani ukochana żona z dziećmi, zrujnowane domostwo. Żegota robił co tylko mógł by nie oszaleć po życiowej tragedii, czynił wszystko by znaleźć winnych śmierci swych najbliższych. Niemal dwie zimy musiało upłynąć nim dwór odbudował a u jego boku ponownie pojawiła się białogłowa. Cenił sobie Nadolski szczęśliwe, beztroskie chwile. Niewiele takich przeżył w burzliwym życiu. Spoglądał z czułością na panią Agnieszkę, smakował trunki z przyjacielem, imć Wawrzyńcem Sulatyckim, i modlił się w duchu by nie wydarzyło się nic takiego co mogłoby zmącić błogi spokój.

Na nieszczęście dla niego, lecz z pożytkiem dla czytelników Maciej Liziniewicz postanowił przerwać tę sielankę. Pewnego grudniowego wieczoru do uszu siedzących przy stole mieszkańców dworu dobiegło gwałtowne ujadanie psów. Po dłuższej chwili do izby weszło dwóch odzianych w ciepłe futra mężczyzn. Rozpoznał od razu Nadolski przyjaciół, oficerów w służbie biskupa Próchnickiego, Wernera Stillera i Williama Murraya. Z jednej strony ucieszył się widząc w dobrym zdrowiu towarzyszy dawnych przygód, z drugiej zaś w sercu jego zakiełkowało ziarenko niepewności. Obawiał się Żegota, że wraz z przybyszami do jego domu zawitają kłopoty. Nie w smak było Nadolskiemu opuszczać będącą przy nadziei małżonkę, dlatego z niepokojem oczekiwał, jakie wieści usłyszy od gości. Nie zawiodła niestety szlachcica intuicja. Kiedy tylko Stiller z Murrayem pokrzepili się jadłem i rozgrzali napitkiem, opowiedzieli mu o zadaniu jakie powierzył im biskup Próchnicki.

 


Tym razem dwaj mężowie będą musieli rozwiązać zagadkę związaną z tajemniczymi wydarzeniami do jakich od pewnego czasu dochodziło w Zatwarnicy. Lud tamtejszy przerażony był bowiem porwaniami i bestialskimi zabójstwami chłopów. Ciała zaginionych znajdowane były po kilku dniach, zupełnie zmasakrowane, porozrywane na strzępy. Kto wie jakim rezultatem zakończyłaby się misja biskupich wysłanników gdyby do akcji nie włączył się odważny, obdarzony prawym charakterem i biegle władający szablą Żegota Nadolski. Na kartach książki oprócz dobrze już znanych czytelnikom, wymienionych wyżej bohaterów, występuje cała galeria postaci drugoplanowych. Każda z nich, czy to szlachcic zaściankowy, magnat, czy też prosty chłop, odciska na fabule swoje piętno.

Nie brakuje w powieści także mocnych, brutalnych a nawet makabrycznych scen. Znajdziemy w niej również pierwiastek nie z tego świata. Na szczęście, podobnie jak w wydanym w ubiegłym roku „Czasie pomsty”, Maciej Liziniewicz zręcznie balansuje na cienkiej granicy pomiędzy rzeczywistością a ułudą, przez co jego dzieło powinno zaskarbić sobie przychylność zarówno miłośników historii XVII-wiecznej Rzeczpospolitej jak i zwolenników powieści fantasy. Autor potrafił znakomicie wykreować nastrój grozy i tajemniczości, o czym mieli już okazję przekonać się czytelnicy jego pierwszej powieści historycznej. Nie sposób nie dostrzec, że dzieje Rzeczpospolitej szlacheckiej od dawna pasjonują Macieja Liziniewicza, który i tym razem wplótł w fabułę swej powieści niezliczone ciekawostki historyczne związane z wydarzeniami jakie zaistniały niegdyś w życiu bohaterów. Dzięki temu, a także dzięki delikatnej archaizacji języka możemy zapomnieć w trakcie lektury, że autor nie jest rówieśnikiem Hena, Królikowskiego czy Korkozowicza lecz na świat przyszedł dopiero w połowie lat 70. ubiegłego wieku. Polecam.


Wydawca: Wydawnictwo Dolnośląskie

Seria wydawnicza: Dzikie Pola

ISBN: 978-83-245-8438-3

Rok wydania: 2020

Liczba stron: 352



poniedziałek, 6 grudnia 2021

Powieści historyczne Macieja Liziniewicza

 

Powieści historyczne Macieja Liziniewicza

 

Już w przyszłym roku pojawi się kolejny tom historycznej sagi Macieja Liziniewicza. Tych, którzy nie mieli jeszcze okazji przeczytać dobrze przyjętych powieści „Czas pomsty” i „Mroczny zew” zachęcam do nadrobienia zaległości i zanurzenia się w czasach Rzeczypospolitej szlacheckiej. Żegota Nadolski czeka…

 

Recenzje powieści „Czas pomsty” oraz „Mroczny zew”:

http://www.zapomnianabiblioteka.pl/2019/06/czas-pomsty.html 

http://www.zapomnianabiblioteka.pl/2020/07/mroczny-zew.html

Wywiad z Maciejem Liziniewiczem:

http://www.zapomnianabiblioteka.pl/2019/07/siedem-pytan-do-macieja-liziniewicza.html




sobota, 27 listopada 2021

„Zapomniane miejsca. Pomorskie”

 

Michał Piotrowski „Zapomniane miejsca. Pomorskie”

Część południowa. Przewodnik

 

„Zapomniane miejsca. Pomorskie. Część południowa” to drugi z przewodników, w którym przedstawione zostały opuszczone historyczne obiekty znajdujące się na terenie Pomorza. Podobnie jak w tomie pierwszym, autorzy Michał Piotrowski i Marcin Tymiński, zamieścili w nim obszerne informacje o ponad stu miejscach, które nie oparły się upływowi czasu i niszczeją gdzieś z dala od asfaltowych szos[1]. Przeciętny turysta z rzadka dociera do takich budowli, konserwatorzy zabytków unikają ich jak diabeł święconej wody, i tylko od wielkiego dzwonu pojawia się w okolicy zrujnowanego dworu, pałacu czy fabryki prawdziwy miłośnik historii. Od czasu do czasu można znaleźć w mediach informację o tym, że jacyś lokalni aktywiści ocalili gdzieś cmentarz, pomnik, czy kapliczkę. Nadal jednak są to tylko jednostkowe przypadki, a z każdym rokiem znikają z krajobrazu, nie tylko Pomorza, kolejne materialne ślady przeszłości.

 


Podobnie jak przewodnik „Zapomniane miejsca. Pomorskie. Część południowa” również niniejszy tom został podzielony na trzy części. Pierwsza obejmuje Bory Tucholskie i Kociewie – na południe od DK20, w części drugiej opisane zostały obiekty znajdujące się na Żuławach, na północ od DK22, w ostatniej natomiast przybliżono dzieje miejsc leżących na Powiślu, na południe od DK22. Dotarcie do każdego z przedstawionych na kartach przewodnika obiektów ułatwią z pewnością precyzyjne wskazówki, a nawet współrzędne GPS. Każdy z przewodników serii „Zapomniane miejsca” zaopatrzony jest w mapki, na których zaznaczono opisywane miejsca, w słowniczek wyjaśniający trudniejsze terminy a także w indeks miejscowości. Nie inaczej jest oczywiście również w tym przypadku.

 


Organizując wyprawę szlakiem zapomnianych miejsc nie możemy zapominać o zabraniu ze sobą odpowiedniego wyposażenia. Dotarcie do niektórych obiektów wymagać bowiem może dość dużo wysiłku. Kiedy już znajdziemy się we wnętrzu opuszczonego dworu, pałacu lub zakładu przemysłowego przydatna może okazać się choćby latarka. Zawsze należy pamiętać o zachowaniu szczególnej ostrożności kiedy znajdziemy się w pobliżu obiektu, którego stan techniczny budzi nasze wątpliwości. Na kartach przewodnika takie miejsca zostały zaznaczone ikonką wykrzyknika. Nie trzeba chyba dodawać, że nie powinniśmy zbytnio zwlekać ze zwiedzaniem przypomnianych w przewodniku miejsc. Za kilka lat po wielu z nich na pewno nie pozostanie już niestety żaden ślad. Polecam.

Przewodnik na stronie wydawcy:

https://www.wydawnictwocm.pl/zapomniane-miejsce-pomorskie-czesc-poludniowa-p-619.html

 

Wydawca: CM

Seria wydawnicza: Zapomniane miejsca

ISBN: 978-83-66704-47-3

Liczba stron: 190

Rok wydania: 2021



sobota, 13 listopada 2021

„Zapomniane miejsca. Pomorskie”

 

Michał Piotrowski „Zapomniane miejsca. Pomorskie”

Część północna. Przewodnik

 

„Zapomniane miejsca. Pomorskie” to kolejny tom serii przewodników przedstawiających rzadko odwiedzane przez turystów obiekty, leżące zazwyczaj z dala od uczęszczanych szlaków turystycznych. W niniejszym przewodniku opisanych zostało aż 131 miejsc. W trakcie kilkunastu wypraw i wycieczek autorzy (Michał Piotrowski i Marcin Tymiński) odwiedzili między innymi zrujnowane pałace i dwory oraz znajdujące się nierzadko w ich pobliżu mauzolea i grobowce. Budowle te będące niegdyś świadectwem świetności rodów straszą dziś pustymi oczodołami okien. Ich wnętrza już dawno zostały pozbawione cennego wyposażenia, rzeźb, mebli i malowideł. Część z nich zagrabiono, a część uległa zniszczeniu w trakcie wojen i innych dziejowych zawirowań jakie nie szczędziły tych ziem.

 


Pamiątką po dawnych mieszkańcach są także zapomniane, pokryte chaszczami kurhany i cmentarze. Na kartach niniejszego przewodnika znajdziemy kilkanaście obiektów pamiętających czasy konfliktów zbrojnych. Autorzy dotarli do budowli obronnych, fortyfikacji, schronów, a nawet do wraków okrętów wojennych. Opisane zostały zdewastowane przez ludzi i czas obiekty przemysłowe, wieże ciśnień, mosty kolejowe i wiatraki. Z przewodnikiem w plecaku dotrzemy do opuszczonych kościołów i kaplic. Przy zwiedzaniu każdej z budowli należy zachować szczególną ostrożność. Wszystkie obiekty najlepsze czasy mają już przecież dawno za sobą. Czasem jeden nieostrożny krok, może skutkować tragicznymi konsekwencjami. Nie można zapominać o zabraniu na wyprawę odpowiedniego wyposażenia. Miejsca najbardziej niebezpieczne oznaczone zostały w przewodniku ikoną wykrzyknika.

 


Przewodnik, który podzielony został na trzy części (Wybrzeże – na północ od DK6, Kaszuby – między DK6 i DK20 oraz Trójmiasto i okolice), podobnie jak wszystkie poprzednie publikacje tej serii, zawiera mapki. Znajdziemy w nim również dokładne wskazówki umożliwiające odnalezienie każdego z opisywanych obiektów. Autorzy zamieścili ponadto współrzędne GPS. Wielu zaprawionych w bojach turystów dotrze do docelowych miejsc bez pomocy elektronicznych gadżetów, lecz dla mniej doświadczonych będzie to zapewne znaczne ułatwienie. Na ostatnich stronach przewodnika zamieszczono słowniczek, w którym wyjaśniono bardziej skomplikowane terminy pojawiające się w tekście. Przewodnik zaopatrzony został również w indeks miejscowości. Polecam.

 

Przewodnik na stronie wydawcy:

https://www.wydawnictwocm.pl/zapomniane-miejsce-pomorskie-czesc-polnocna-p-613.html

 

Wydawca: CM

Seria wydawnicza: Zapomniane miejsca

ISBN: 978-83-66704-46-6

Liczba stron: 228

Rok wydania: 2021



niedziela, 17 października 2021

„Zapomniane miejsca Warmińsko-mazurskie. Część środkowa”

 

Marek Dudziak, Tomasz Sowiński

„Zapomniane miejsca Warmińsko-mazurskie. Część środkowa”

Przewodnik

 

Trzy lata po napisanym przez Emilię Jaroszewską przewodniku „Zapomniane miejsca. Warmińsko-mazurskie. Część zachodnia”[1] w księgarniach pojawił się kolejny tom serii „Zapomniane miejsca” poświęcony temu wyjątkowemu regionowi. Jego autorzy, Marek Dudziak i Tomasz Sowiński postanowili przybliżyć czytelnikom pasjonującym się historią warte odwiedzenia miejsca leżące w części środkowej tego województwa. Przewodnik jest pokłosiem wielu wycieczek, w trakcie którzy autorzy dotarli do miejsc i obiektów, których próżno szukać w popularnych przewodnikach turystycznych. Taka jest bowiem idea przyświecająca serii „Zapomniane miejsca”. Ukazujące się w niej przewodniki prowadzą czytelników ścieżkami, na których niezbyt często można spotkać przeciętnego turystę.

 


Pośród malowniczych mazurskich lasów i jezior ukryte są zrujnowane pałace i dworki. Gdzieś w zaroślach dostrzec można opuszczone zabudowania gospodarcze, młyny i spichlerze, wzniesione jeszcze w schyłkowym okresie XIX stulecia. W mazurskich miastach i miasteczkach przetrwały zabytki techniki, wieże ciśnień a także dworce, z których ostatni pasażerowie korzystali dziesiątki lat temu.  Można tu także odnaleźć niewykorzystywane od dawna mosty. Tereny Warmii i Mazur obfitują w pamiątki związane z II wojną światową – schrony i fortyfikacje. Autorzy opisali na kartach przewodnika kilkanaście takich obiektów.

 


Podobnie jak wspomniana wcześniej Emilia Jaroszewska, również autorzy niniejszego przewodnika deklarują iż od lat są fanami twórczości Zbigniewa Nienackiego, a przemierzanie szlaków bliskich pisarzowi mieszkającemu nad Jeziorkiem, było dla nich wspaniałą i niezapomnianą przygodą[2]. Przystępując do zwiedzania przedstawionych w przewodniku obiektów, a jest ich aż 90, należy zawsze zachowywać szczególną ostrożność. Niemal każda z budowli znajduje się bowiem w złym stanie technicznym. W planach wydawniczych wydawnictwa CM znajdują się jeszcze dwa tomy, w których przedstawione zostaną zapomniane miejsca Warmii i Mazur. Polecam.

 

Przewodnik na stronie wydawcy:

https://www.wydawnictwocm.pl/zapomniane-miejsca-warminsko-mazurskie-czesc-srodkowa-p-623.html

 

Wydawca: CM

Seria wydawnicza: Zapomniane miejsca

ISBN: 978-83-66704-57-2

Liczba stron: 178

Rok wydania: 2021




niedziela, 26 września 2021

„Zapomniane miejsca. Łódzkie”

 

Jakub Jagiełło, Ewa Perlińska-Kobierzyńska, 

Aleksandra Szafrańska-Dolewska, Tomasz Szwagrzak

„Zapomniane miejsca. Łódzkie”

Przewodnik. II poszerzona edycja

 

10 lat temu ukazała się pierwsza edycja przewodnika „Zapomniane miejsca Łodzi i okolic”. Od tego czasu kilkanaście zabytkowych obiektów w nim przedstawionych zmieniło swój status. Cieszy fakt, że większość z nich została odnowiona lub jest w trakcie renowacji. Jedynie dwie budowle, drewniany dwór w Głupicach i elektrownia w Łodzi, zostały wyburzone. Wiatrak z miejscowości Zawada ocalał dzięki przeniesieniu go na teren skansenu w Łęczycy. Jak wynika ze wstępu do nowej edycji przewodnika, największe zmiany odnotowano w północnej części województwa, w okolicach Łęczycy, Łowicza i Kutna. Miejsce obiektów nie spełniających już zakładanych kryteriów przewodnika zajęły inne, odkryte przez autorów w czasie szeregu nowych wypraw i wycieczek.

 


Na kartach bogato ilustrowanego przewodnika czwórka autorów (Jakub Jagiełło, Ewa Perlińska-Kobierzyńska, Aleksandra Szafrańska-Dolewska oraz Tomasz Szwagrzak) opisała niemal 180 opuszczonych miejsc. Wśród mocno nadgryzionych zębem czasu obiektów znajdziemy dworki i pałace, w których wnętrzach hula dziś wiatr, wille dawnych fabrykantów i oczywiście zrujnowane zakłady przemysłowe. Są kościoły, w których od dawna wierni nie zbierają się na modlitwę i trudne do odnalezienia, zatopione w chaszczach cmentarze żydowskie i ewangelickie a także obiekty fortyfikacyjne.

 


Jak zawsze w przewodnikach serii „Zapomniane miejsca”, także i tym razem obok każdego z przedstawionych obiektów zamieszczone zostały informacje ułatwiające dotarcie do opisywanych miejsc[1]. Wybierając się na wyprawę szlakiem zapomnianych miejsc województwa łódzkiego nie należy zapominać o zachowaniu wszelkich środków ostrożności. Należy mieć oczy dookoła głowy, wiele bowiem z obiektów przypomnianych na kartach przewodnika znajduje się w złym stanie technicznym. Takie budowle zostały oznaczone w przewodniku ikonką wykrzyknika. Nie trzeba natomiast dodawać, że nie warto zwlekać z odwiedzaniem opisanych tu obiektów, za kilka lat po niektórych z zabytkowych budowli nie pozostanie zapewne żaden ślad. Polecam.

 

Przewodnik na stronie wydawcy:

https://www.wydawnictwocm.pl/zapomniane-miejsca-lodzkie-ii-poszerzona-edycja-p-625.html

 

Wydawca: CM

Seria wydawnicza: Zapomniane miejsca

ISBN: 978-83-66704-59-6

Liczba stron: 240

Rok wydania: 2021





[1] Seria "Zapomniane miejsca" na stronie wydawcy: https://www.wydawnictwocm.pl/zapomniane-miejsca-c-1_3_60.html

 


sobota, 11 września 2021

„Zapomniane miejsca Dolnego Śląska”

 

Jakub Jagiełło „Zapomniane miejsca Dolnego Śląska”

Cz. 1. Sudety Zachodnie. Przewodnik

Wydanie II zmienione

 

Dolny Śląsk to jeden z najbardziej tajemniczych a zarazem malowniczych regionów naszego kraju. Niezwykle zróżnicowany krajobraz, setki zamków, pałaców i pałacyków, ukryte gdzieś w sztolniach depozyty… To wszystko od wielu lat rozpala wyobraźnię poszukiwaczy przygód i skarbów. Nic zatem dziwnego, że kilka po pierwszym wydaniu przewodnika „Zapomniane miejsca Dolnego Śląska” do księgarń trafiła jego nowa, zaktualizowana edycja. W porównaniu do wydania z 2012 roku warto zaznaczyć, że pięć obiektów wówczas opisanych, zostało poddane w mniejszym bądź większym stopniu renowacji. Istnieje więc szansa, że zabytki te przetrwają jeszcze wiele lat. Niestety dwie budowle znikły z krajobrazu. Słodownię w Ciechanowicach wyburzono, a schronisko Leśna Chata na Rozdrożu Izerskim po częściowym zawaleniu się zostało rozebrane.

 


Przewodnik składa się z trzech części. W pierwszej autor opisał obiekty znajdujące się w okolicach Jeleniej Góry i Wałbrzycha, druga obejmuje Górne Łużyce i pogranicze śląsko-łużyckie, trzecia natomiast Pogórze Kaczawskie o okolice. W sumie na kartach niniejszego przewodnika Jakub Jagiełło ocalił od zapomnienia aż 160 obiektów. Przy każdym z nich zamieszczone zostały fotografie ukazujący aktualny stan zabytku. Dodatkowo publikacja zawiera dwie wkładki z kolorowymi zdjęciami. Pod opisami zamków, dworów, kościołów czy pałaców znajdziemy dokładne informacje umożliwiające bezproblemowe odnalezienie ich w terenie. To ważne, gdyż wiele z miejsc o których przeczytamy znajduje się z dala od uczęszczanych szlaków turystycznych.

 


Taka też jest idea przyświecająca serii „Zapomniane miejsca”. Przewodniki, które się w niej ukazują są kopalnią informacji o miejscach, do których nie dociera przeciętny, niedzielny turysta[1]. Takich miejsc na terenie naszego kraju są tysiące. Zagłębiając się w lekturę niniejszego tomu poznamy historię zamków, pałaców i dworów, zwiedzimy zrujnowane zabytki techniki, zajrzymy do opuszczonych świątyń i zatrzymamy się na ukrytych pośród drzew cmentarzach ewangelickich. Zwiedzanie tych miejsc z przewodnikiem w plecaku, będzie znacznie prostsze, przyjemniejsze i bezpieczniejsze. Nie trzeba chyba dodawać, że z odwiedzeniem tych miejsc nie powinniśmy zbyt długo zwlekać.

 


Z przewodnikiem „Zapomniane miejsca Dolnego Śląska. Sudety Zachodnie” znacznie łatwiej odnajdziemy miejsca, które być może za kilka lat znikną lub zmienią się bez powrotnie. Żyjemy w czasach kiedy miliardy złotych pompowane są w budowanie replik pałaców i kamienic w centrum Warszawy, a brakuje środków na ratowanie i powstrzymanie degradacji cennych zabytków znajdujących się poza wielkimi aglomeracjami. Taka polityka osób odpowiedzialnych za ochronę dziedzictwa narodowego sprawia, że autorom kolejnych tomów serii „Zapomniane miejsca” nie zabraknie materiałów do opracowywania przewodników jeszcze przez długie lata. Polecam.

Przewodnik na stronie wydawcy:

https://www.wydawnictwocm.pl/zapomniane-miejsca-dolnego-slaska-cz-1-sudety-zachodnie-ii-wydanie-p-402.html

 

Wydawca: CM

Seria wydawnicza: Zapomniane miejsca

ISBN: 978-83-66022-82-9

Liczba stron: 220

Rok wydania: 2019




[1] Seria "Zapomniane miejsca" na stronie wydawcy: https://www.wydawnictwocm.pl/zapomniane-miejsca-c-1_3_60.html