Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ciekawe Miejsca. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ciekawe Miejsca. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 16 kwietnia 2015

„Czarny adept”




Stanisław Wotowski „Czarny adept”


Warszawa, lata dwudzieste ubiegłego wieku. Po mieście krążą się plotki o pojawieniu się niebezpiecznej sekty. Na jej czele stoi tajemniczy mag, zwany czarnym adeptem. Członkowie sekty spotykają się na zakonspirowanych zebraniach, w czasie których mają ponoć miejsce orgie i inne niecne praktyki. Na domiar złego, w Warszawie dochodzi do szeregu samobójstw młodych, zamożnych kobiet. Rodziny ofiar, chcąc uniknąć skandalu nie ujawniają żadnych okoliczności tragedii, odmawiają także współpracy z policją. W tym samym czasie do znanego autora książek o tematyce okultystycznej zgłasza się zapłakana, młoda dziewczyna – Rena Łomnicka, córka bogatego fabrykanta.

Panna Rena zaobserwowała dziwne zachowanie swej starszej siostry. Energiczna dotychczas Mary stała się bowiem ponurą, smutną i apatyczną osobą. Kiedy Rena przypadkowo znalazła zgubioną przez siostrę karteczkę z tajemniczym rysunkiem nabrała przekonania, że Mary wpadła w sidła jakiegoś tajnego stowarzyszenia. Nie mogąc sama pomóc bliskiej osobie, postanowiła poszukać dla niej ratunku u specjalisty od  zjawisk nadprzyrodzonych.

„Czarny adept” to kolejna książka Stanisława Wotowskiego, w której pojawiają motywy okultystyczne. Konstrukcja powieści jest nieco zbliżona do innego kryminału tego autora „Sekta diabła.” I tu i tam mamy bowiem do czynienia z omotaniem pięknych niewiast przez demonicznego przywódcę sekty. I tu i tam bliska osoba zwraca się o pomoc do znawcy zagadnień tajemnych, który toczy walkę o wyrwanie ofiary ze szponów wszechmocnej organizacji.

Tłem klimatycznej powieści są mroczne uliczki, zaułki, kamienice oraz spelunki międzywojennej stolicy. Bohater, nieodporny na wdzięki pięknych kobiet, nieco naiwny i dobroduszny badacz nauk tajemnych ma wiele problemów, aby skutecznie rywalizować z przebiegłym czarnym adeptem. Ten zaś wykorzystując sobie tylko znane sztuczki potrafi wykaraskać się niemal z każdej zastawionej na niego pułapki. Uczestniczymy w przerażających, wyuzdanych obrzędach oraz seansach z duchami, w których to lubował się zresztą sam autor powieści. Możemy z dużą dozą pewności przyjąć, że postać głównego bohatera była inspirowana barwnym, pełnym przygód życiorysem  Stanisława Wotowskiego. Warto bowiem przypomnieć, że Wotowski nie tylko zgłębiał tajniki okultyzmu, a zdobytą wiedzę wykorzystywał pisząc poczytne powieści, lecz był również właścicielem biura detektywistycznego. Polecam.


Wydawca: CM
Seria wydawnicza: Kryminały przedwojennej Warszawy
ISBN: 978-83-63424-10-7
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 148



sobota, 4 kwietnia 2015

Seria „Unikaty” (zapowiedzi)





W serii „Unikaty” wydawnictwa CM ukazują się trudno dostępne 
i zapomniane tytuły w bardzo niewielkich nakładach.

Patronat medialny nad serią objęła ZAPOMNIANA BIBLIOTEKA

--- 

Dotychczas zostały wydane trzy pozycje:

1. Arkadiusz Francewicz Koszko „Z pamiętników szefa rosyjskiej policji śledczej”
2. Marek Romański „Gród szatana”
3. Adam Nasielski „Dr Maxwell nie odpowiada"

Ich recenzje znajdziecie oczywiście w ZAPOMNIANEJ BIBLIOTECE:



Już niebawem ukażą się nowe tytuły w serii. Będą to:

1. Michał Godlewski „Wywiadowczynie I wojny światowej”
2. Rafał Czeczott „Wojna morska na Bałtyku 1914-1918”

Będziemy mieli także okazję przeczytać trzy książki 
klasyka przedwojennej powieści kryminalnej – Aleksandra Błażejowskiego:

1. „Walizka P.Z.”
2. „Tajemnica dr Hiwi”
3. „Tekturowy człowiek”

---

Zapraszam do odwiedzenia profilu FB serii "Unikaty" oraz Wydawnictwa CM
gdzie znajdziecie najnowsze informacje o wszystkich tomach serii:





Polecam!



czwartek, 2 kwietnia 2015

„Człowiek, który zapomniał swego nazwiska”




Stanisław Wotowski „Człowiek, który zapomniał swego nazwiska”


Przełom lat dwudziestych i trzydziestych ubiegłego wieku. Do podwarszawskiego zakładu dla nerwowo chorych, w niezwykle tajemniczych okolicznościach zostaje przywieziony trzydziestoletni mężczyzna. Młody człowiek stracił pamięć, nie pamięta nawet swojego nazwiska. Dziwne zachowanie kierującego lecznicą doktora Trettera oraz jednego z pielęgniarzy sprawia, iż mężczyzna zaczyna podejrzewać, że z jego pobytem w zakładzie związana jest jakaś podejrzana historia. Zauważa, że podawana mmikstura nie tylko mu nie pomaga, lecz po każdej kolejnej dawce czuje się coraz gorzej. Pewnego dnia korzystając z pomocy dobrodusznej i uroczej pielęgniarki, panny Janiny ucieka z lecznicy z zamiarem znalezienia odpowiedzi na pytanie: kim naprawdę jest?

Rozpoczyna się trudna walka o odzyskanie własnej tożsamości.  Mężczyznę bez nazwiska ściga zawzięty dyrektor Tretter. Osaczają go także nie zawsze dobrze mu życzące osoby z dawnego, zapomnianego świata. Uciekinier zdaje sobie sprawę, że skoro jego prześladowcy są w stanie zrobić wszystko, aby nie odzyskał pamięci i znalazł się ponownie za murami zakładu, jego przeszłość musi skrywać jakąś mroczną zagadkę. Na domiar złego bohater okazuje się łudząco podobno do pewnego oszusta i uwodziciela, co przysparza mu nie tylko nowych kłopotów lecz również kilku zabawnych, czasem nieco nieprawdopodobnych przygód.

Tym razem w powieści Wotowskiego nie znajdziemy często wykorzystywanych przez pisarza motywów okultystycznych. Mamy natomiast okazję zajrzeć do przedwojennych nocnych lokali, czy też uczestniczyć w nocnym pościgu ulicami starej Warszawy. Stanisław Wotowski oprowadza czytelnika nie tylko po ociekających zbytkiem salonach, ale także mieszkaniach skromnie zarabiających urzędników. Pojawia się kilka odrażających postaci płci obojga, którym ucieczka naszego bohatera może przysporzyć poważnych kłopotów. Na szczęście drogi uciekiniera krzyżują się także z życzliwymi osobami, w tym wspomnianą wcześniej Janeczką. Nie zdradzę chyba zbyt wiele gdy dodam, że serca dwojga młodych ludzi zabiją mocniej ku sobie już po pierwszym spotkaniu.

Książka „Człowiek, który zapomniał swego nazwiska” ukazała się rok po głośnej powieści Tadeusza Dołęgi-Mostowicza „Kariera Nikodema Dyzmy.” Niektóre z wątków pozwalają domniemywać, że być może autor poczytnych kryminałów inspirował się nieco tą niezwykle popularną książką. Z notki „Od autora” zamieszczonej na ostatnich stronach możemy dowiedzieć się, że powieść została oparta na faktach, a podobne przygody stały się udziałem młodzieńca z jednej ze znanych, stołecznych rodzin arystokratycznych. Polecam.


Wydawca: CM
Seria wydawnicza: Kryminały przedwojennej Warszawy
ISBN: 978-83-63424-00-8
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 230


niedziela, 29 marca 2015

„Gród szatana”



Marek Romański „Gród szatana”

Patronat medialny: ZAPOMNIANA BIBLIOTEKA


Pewien amerykański miliarder Ned Harrison, pragnąc urzeczywistnić swoje marzenie postanowił na pustkowiach, gdzieś na pograniczu Nowego Meksyku i Teksasu zbudować Miasto Wiecznej Szczęśliwości. Miasto miałoby zostać całkowicie odcięte od świata zewnętrznego a także wyposażone we wszelkie najnowsze udoskonalenia technologiczne. W zamierzeniach fundatora, do miasta nazwanego Theopolis miało nigdy nie dotrzeć zło. Harrisom pragnął aby mieszkańcy nigdy nie dowiedzieli się czym jest zbrodnia i przestępstwo.

W mieście mogli się osiedlać jedynie ludzie o kryształowo czystych życiorysach. Osoba, która przekroczyła mury miasta, nie mogła nigdy już go opuścić. Theopolis rządziło się własnymi prawami. Na czele miasta stała Rada Dwunastu, która wybierała gubernatora, obywatele porozumiewali używając języka esperanto. W mieście wyrosło dziesiątki drapaczy chmur, powstały piękne parki i ogrody. W centrum, w podziemiach dziewięćdziesięciopiętrowego wieżowca umieszczono skarbiec, w którym zostały zdeponowane ogromne fundusze Harrisona, dzięki którym społeczeństwo Theopolis miało nie zaznać nigdy niedostatku.




Wizja ekscentrycznego miliardera zapewne ziściłaby się, gdyby któregoś dnia w mieście awaryjnie nie wylądował samolot, a w bagażu uratowanego pilota nie znaleziono nie znanej w Theopolis księgi – Starego Testamentu. Od tej chwili miasto stało się siedzibą zła i występku – grodem szatana. O władzę w mieście zaczyna walczyć tajemnicza organizacja przestępcza „Związek Tysiąca.” Na straży porządku w Theopois stają dzielny major policji Sidney Clark Murphy oraz prokurator Rafl Fingal.

Fabuła powieści wypełniona jest skomplikowanymi intrygami. Główni bohaterowie muszą mieć oczy szeroko otwarte, nie mogą obdarzyć zaufaniem żadnego z przyjaciół, każdy może się bowiem okazać członkiem organizacji usiłującej opanować miasto. Romański w dynamiczną akcję wplótł także wątek miłosny, nie zabrakło szczypty humoru oraz oczywiście niespodziewanego zakończenia. Warto zwrócić uwagę na fakt, że w wydanej po raz pierwszy w 1932 r. powieści znajdziemy tak wiele wzmianek o nowinkach technicznych. Choć akcja rozgrywa się po 1980 roku, autor przewidział, że czymś powszechnym będą wówczas lądowiska na dachach wieżowców, nie mówiąc już o radio, telewizorach, czy też wideodomofonach. Interesujące jest też również, jak w latach trzydziestych pisarz wyobrażał sobie życie oraz funkcjonowanie przyszłych wielkich aglomeracji.

„Gród szatana” to jedna z pierwszych poważnych prób literackich Marka Romańskiego. Została napisana przez 22-letniego autora, stąd też w treści natrafiamy na niewielkie niedoskonałości stylistyczne. Jednak już w tej książce można łatwo dostrzec talent drzemiący w przyszłym autorze wielu doskonałych powieści kryminalnych. Książki Marka Romańskiego od 1951 r. były usuwane z polskich bibliotek. Niniejsze wydanie „Grodu szatana” jest pierwszym po II wojnie światowej. Polecam.


Wydawca: CM
Patronat medialny: Zapomniana Biblioteka
Seria wydawnicza: Unikaty. Cykl kryminalny
ISBN: 978-83-63424-60-2
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 143


poniedziałek, 23 marca 2015

„Ostatnia gra Yoshimury”




Marek Romański „Ostatnia gra Yoshimury”


„Ostatnia gra Yoshimury” to kontynuacja przygód byłego detektywa Scotland  Yardu Jerzego Snarskiego, zmagającego się z niezwykle groźnym japońskim szpiegiem, zwanym Żółtym Szatanem. „Żółty Szatan” to także tytuł, jaki nosi powieść Marka Romańskiego, w której mieliśmy okazję poznać tych godnych siebie przeciwników. Akcja powieści toczy się oczywiście w latach trzydziestych ubiegłego wieku w Warszawie. Kiedy rozstawaliśmy się z bohaterami „Żółtego Szatana” nadal nie wyjaśnione pozostawały zagadki dwóch morderstw: ambasadora van Bergena oraz inżyniera Rylskiego.

O zabójstwo dyplomaty zostaje oskarżona popularna aktorka Hanka Orsini. Snarski jest jednak przekonany o niewinności kobiety. A kiedy spotyka się z nią w stołecznym areszcie śledczym, wystarcza chwila, aby serce detektywa zabiło mocniej do opuszczonej przez wszystkich, samotnej, pięknej artystki. Obiecuje Hance, że uczyni wszystko co w jego mocy, aby wydostać ją zza krat. To niezwykle niebezpieczne zadanie, przeciwnikiem Snarskiego jest bowiem bezwzględny Yoshimura.

Marek Romański należał do najbardziej popularnych autorów powieści kryminalnych lat trzydziestych. Jego pokaźny, literacki dorobek możemy porównać z twórczością znacznie bardziej znanych autorów: Adama Nasielskiego, Aleksandra Błażejewskiego, Stanisława Wotowskiego czy Antoniego Marczyńskiego.

Drugi tom powieści Romańskiego jest równie pasjonujący, choć znacznie bardziej mroczny od „Żółtego Szatana.” Snarski i Yoshimura toczą pojedynek na śmierć i życie. Znaczna część walki dwójki bohaterów ma miejsce w nietypowej scenerii warszawskich kanałów. Autorowi udało się zbudować duszny, klaustrofobiczny klimat miejsc, do których autorzy niezbyt często wysyłają bohaterów swoich powieści. Szala zwycięstwa przechyla się z jednej na drugą stronę. Każdy ma jednak swoją piętę Achillesa, ma ją także Japończyk. Lecz czy Snarskiemu uda znaleźć słaby punkt Azjaty? Czy może to Yoshimura wykorzystując swoje wpływy i możliwości przekreśli plany detektywa? Czy Hanka Orsini odzyska wolność? Czy detektyw zdobędzie serce aktorki? Kto stoi za zabójstwem ambasadora van Bergena, a kto pozbawił życia inżyniera Rylskiego? Czy te dwie zbrodnie mają ze sobą jakiś związek? Na wszystkie te pytania znajdziemy odpowiedzi w powieści „Ostatnia gra Yoshimury” Marka Romańskiego. Oczywiście uprzednio należy sięgnąć po wspomnianego wcześniej „Żółtego Szatana.”[1] Polecam.


Wydawca: CM
Seria wydawnicza: Kryminały przedwojennej Warszawy
ISBN: 978-83-63424-55-8
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 301

czwartek, 19 marca 2015

„Żółty Szatan”




Marek Romański „Żółty Szatan”


W latach trzydziestych ubiegłego wieku w jednej z ambasad znajdujących się w Warszawie przedstawiciele dwóch mocarstw podpisują bardzo ważny traktat. Dla bezpieczeństwa zostają sporządzone trzy egzemplarze dokumentu. Tylko jeden z nich jest jednak prawdziwy. Wkrótce po parafowaniu traktatu, w niezwykle tajemniczych okolicznościach zostaje zamordowany ambasador van Bergen. To nie koniec dramatycznych wydarzeń. Kurier dyplomatyczny, któremu powierzono dostarczenie dokumentu do stolicy jednego z mocarstw nie może wypełnić swej misji. Napadnięty w czasie podróży pociągiem, traci cenny dokument. Ktoś kradnie drugą i usiłuje zdobyć zamkniętą w sejfie ambasady trzecią kopię traktatu.

Na domiar złego, w stolicy zostaje zamordowany inżynier Rylski. Postawieni na nogi policjanci z warszawskiego urzędu śledczego nie radzą sobie z wykryciem sprawców zbrodni. Śledztwa w sprawie dwóch morderstw niemal stają w miejscu. W tym samym czasie na ulicach Warszawy zjawia się były detektyw Scotland Yardu - Jerzy Snarski oraz przebiegły Japończyk - Yoshimura. Przeszłość Azjaty, zwanego „Żótym Szatanem” nie jest kryształowo czysta i to on właśnie stoi za zabójstwami, o których rozpisuje się warszawska prasa. Okazuje się również, że dwaj panowie mieli okazję spotkać się przed laty nad Tamizą i od tego czasu datują się ich nie wyrównane porachunki. Łatwo więc możemy się domyślić, że kiedy skrzyżują się drogi tej dwójki, akcja powieści nabierze tempa. Tak też się dzieje. Marek Romański skonstruował powieść, w której przenosimy się błyskawicznie z miejsca na miejsce. Przed oczami czytelnika przesuwają się plastycznie ukazane wnętrza pałacyku ambasady, mieszkań, pokoi hotelowych, wędrujemy nawet labiryntem warszawskich kanałów. Wielowymiarowe, nieszablonowe postacie sprawiają, że nie zawsze jesteśmy do końca przekonani, jaki będzie ich następny krok.

„Żółty Szatan” składa się z kilkudziesięciu rozdziałów, co spowodowane było zapewne faktem, że pierwotnie powieść ukazała się drukiem w odcinkach na łamach stołecznych gazet. Mimo to autorowi udało się zachować specyficzny, unikalny klimat przedwojennej stolicy. Jesteśmy świadkami dżentelmeńskiej, lecz bezwzględnej rywalizacji dwóch jakże odmiennych osobowości. Wyrafinowany, chłodny Azjata, i rycerski Polak stają do walki, a rozgrywka pomiędzy nimi staje się dla czytelników pasjonująca przygodą. W tle pojawia się piękna kobieta, ale jej rola nie jest tak zupełnie drugoplanowa.

Dalsza część zmagań tajemniczego przybysza z Japonii z detektywem Jerzym Snarskim przedstawiona jest w powieści „Ostatnia gra Yoshimury,” również wydanej w serii „Kryminały przedwojennej Warszawy.” Polecam.


Wydawca: CM
Seria wydawnicza: Kryminały przedwojennej Warszawy
ISBN: 978-83-63424-54-1
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 271


poniedziałek, 16 marca 2015

„Dr Maxwell nie odpowiada”



Adam Nasielski „Dr Maxwell nie odpowiada”

Patronat medialny: ZAPOMNIANA BIBLIOTEKA


Adam Nasielski znany jest dziś głównie jako autor licznych powieści kryminalnych. To on powołał do życia postać genialnego detektywa Bernarda Żbika, która pojawia się w cyklu dziewięciu książek wydanych przed wybuchem II wojny światowej.[1] W czasie wojny Nasielski uciekł z niewoli niemieckiej do Francji, pracował w wywiadzie, a pod koniec lat czterdziestych wyjechał do Australii. Został urzędnikiem, lecz nie porzucił swej pasji. Pisał nadal, lecz już nie tylko kryminały. Próbował swoich sił tworząc także sensacyjne fabuły publikowane w australijskiej prasie polonijnej. Jednym z takich utworów jest niemal nieznana powieść „Dr Maxwell nie odpowiada.”

Akcja książki rozgrywa się między 1972 a 1975 r. właśnie na drugiej półkuli – w Australii, gdzie mieści się oddział koncernu naftowego Petroleum Ltd. Kondycja przedsiębiorstwa nie jest najlepsza. Wzrost cen surowców sprawia, że centrala w Ameryce zmuszona jest zamknąć kilkaset stacji benzynowych. Pracujący dla firmy doktor Maxwell zostaje wysłany na północno-zachodnie rubieże kontynentu celem prowadzenia poszukiwań nowych złóż ropy naftowej. Wiadomości przesyłane przez geologa są obiecujące, niestety po pewnym czasie kontakt z naukowcem zostaje zerwany. Wszystko wskazuje na to, że doktor Maxwell został porwany na zlecenie konkurencyjnych firm.




Dyrektorzy Petroleum Ltd. za wszelką cenę pragną odnaleźć swego pracownika. Zdając sobie sprawę, że zadanie jest niezwykle trudne i niebezpieczne, postanawiają zlecić je zajmującemu odpowiedzialne stanowisko w wydziale personalnym – Stefanowi Mazurowi. Nie bez powodu to Polak właśnie ma udać się w pełną niespodzianek misję. Mazur jest pięćdziesięciojednoletnim, wysportowanym mężczyzną, w którego życiorysie możemy znaleźć wiele bohaterskich epizodów z czasów II wojny światowej. Odbył służbę w brygadzie spadochronowej. Jego dowódcy określali go jako „odważnego do szaleństwa człowieka,” na którym można polegać w każdej sytuacji. Po wojnie pracował na wielu kierowniczych stanowiskach, gdzie również cieszył się zaufaniem i szacunkiem przełożonych. Jak więc łatwo zauważyć, kariera naszego bohatera ma bardzo wiele punktów wspólnych z biogramem Adama Nasielskiego. Świetnie wyszkolony, rzadko popełniający błędy były komandos ma także wiele wspólnego ze wspomnianym wcześniej, nieomylnym detektywem Bernardem Żbikiem.

Stefan Mazur zdaje sobie sprawę, że zadanie które przed nim postawiono jest niemal niewykonalne. W trakcie ekspedycji musi liczyć głównie na siebie, nie może nikomu zaufać. Mimo to decyduje się podjąć wyzwanie i zamienia biurko oraz wygodny fotel na ryzykowną eskapadę po rozgrzanych piaskach pustyni. Klimat książki Adama Nasielskiego przypomina nieco zachodnie filmy sensacyjne wyświetlane przed trzydziestu laty, do których dialogi czytał niezapomniany Jan Suzin. Powieść „Dr Maxwell nie odpowiada” ukazała się w 1975 r., kiedy to zamieściły ją w odcinkach „Wiadomości Polskie” z Sydney. Nie miała dotychczas wydania książkowego. Polecam.



Wydawca: CM
Patronat medialny: Zapomniana Biblioteka
Seria wydawnicza: Unikaty. Cykl szpiegowski
ISBN: 978-83-63424-61-9
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 118



środa, 11 marca 2015

„Z pamiętników szefa rosyjskiej policji śledczej”



Arkadiusz Francewicz Koszko „Z pamiętników szefa rosyjskiej policji śledczej”

Patronat medialny: ZAPOMNIANA BIBLIOTEKA


Arkadiusz Francewicz Koszko był wysokiej rangi funkcjonariuszem carskiej policji, któremu nie wystarczało ściganie przestępców na ulicach rosyjskich miast i miasteczek oraz wypinanie piersi po medale za umieszczenie za kratkami kolejnego rzezimieszka. Koszko postanowił spisać swoje wspomnienia z czasów kariery policyjnej. Podobne ambicje mieli jego uzdolnieni literacko polscy koledzy – nadkomisarz Ludwik Kurnatowski oraz aspirant Daniel Bachrach. Miałem okazję przeczytać ich niezwykle pasjonujące opowieści, które zostały wznowione po latach w książce „Tajemnica Belwederu” oraz dwutomowej serii „Sprawy kryminalne” wydawnictwa CM.[1]

Nie ukrywam, że po ich lekturze z dużą przyjemnością sięgnąłem po pierwszą pozycję z nowej serii „Unikaty” noszącą tytuł „Z pamiętników szefa rosyjskiej policji śledczej.”[2] W tomie tym znajdziemy osiem autentycznych historii kryminalnych, których akcja rozgrywa się głównie w pierwszych latach ubiegłego wieku na terenach imperium rosyjskiego. Arkadiusz Francewicz Koszko wraca wspomnieniami do najlepszych lat w swej karierze zawodowej. Przeczytamy więc o śledztwie w sprawie kradzieży klejnotów pewnej bogatej księżnej oraz o skomplikowanej sprawie wytropienia sprawców kradzieży kosztowności ze wspaniałej rezydencji hrabiego Mellina. Ta historia jest chyba najstarsza z wszystkich opowiedzianych przez pana Koszko, rozgrywa się bowiem w latach 90-tych XIX wieku.

W 1913 r. w Moskwie i okolicach grasowała banda Saszki-Seminarzysty. Grabiąc i mordując, zbrodniarze wzbudzali przerażenie wśród mieszkańców rosyjskiej stolicy.  Działania szefa policji przyczyniły się na szczęście do rozpracowania i rozbicia również i tej grupy  bandytów. Do listy sukcesów pan Koszko mógł sobie dopisać jeszcze m.in. pomyślne zakończenie śledztwa w sprawie znalezionych zmasakrowanych zwłok mężczyzny z odciętą głową oraz złapanie bardzo sprytnego oszusta, który długo wodził za nos moskiewską policję. Znajdziemy tu też opowieść o jednym z pierwszych na ziemiach rosyjskich przypadków wykorzystania w pracy śledczej nowej techniki - daktyloskopii. Chyba najciekawsza jest jednak historia o włamaniu i kradzieży cennych klejnotów z obrazu Matki Boskiej. Nie byłoby to pewnie aż tak  głośne wydarzenie, gdyby nie fakt, że malowidło znajdowało się w Uspieńskim soborze, w samym sercu Moskwy, czyli w obrębie Kremla i było ulubioną relikwią carskiej rodziny.




W czasach zaborów wielu Polaków pracowało w organach bezpieczeństwa publicznego cesarstwa rosyjskiego, dlatego ciekaw byłem, czy zawodowe drogi pana Koszko skrzyżowały się kiedyś z którymś z naszych rodaków. Przeczucie mnie nie zawiodło. Arkadiusz Francewicz Koszko przy okazji śledztwa prowadzonego w sprawie zuchwałego włamania do banku w Charkowie i kradzieży olbrzymiej sumy pieniędzy korzystał z pomocy wspomnianego wcześniej Kurnatowskiego. Ludwik Kurnatowski nie piastował już wówczas stanowiska szefa policji kryminalnej w Warszawie. Mimo to Rosjanin niezwykle go cenił i uważał za „człowieka wielkiej zręczności.” Nie zawiódł się na nim. Kurnatowski przeprowadził skuteczną akcję, odzyskał wszystkie zrabowane pieniądze, czym zasłużył na order Włodzimierza czwartego stopnia.

Koszko wyrażał się bardzo pochlebnie nie tylko o polskich policjantach, lecz w samych „superlatywach” wypowiadał się również o umiejętnościach tzw. złodziei „warszawskich” Uważał ich za elitę świata przestępczego na terenach Cesarstwa Rosyjskiego. Byli to dżentelmeni wynajmujący pokoje w renomowanych hotelach i stołujący się w najlepszych restauracjach. Przestępcy ci inwestowali znaczne środki w przygotowywanie włamań, i nie interesowały ich drobne kwoty. Nie wydawali nigdy swoich wspólników, stąd też natrafienie na ich ślad nie należało do prostych zadań. I z nimi jednak poradził sobie autor wspomnień.

Lektura pamiętników szefa rosyjskiej policji śledczej to nie tylko pełne przygód opowieści o zasadzkach, śledztwach, pościgach czy strzelaninach. To także podróż po ulicach dawnej Moskwy i spotkania z jej mieszkańcami. Jak widzimy, pan Koszko miał do czynienia nie tylko z najuboższymi przedstawicielami społeczeństwa, gościł również w najbardziej okazałych rezydencjach arystokratycznych i mieszczańskich kamienicach, spotykał się duchowieństwem. Wspomnienia Arkadiusza Francewicza Koszko zostały wydane po raz pierwszy od 1927 r. Polecam.


Wydawca: CM
Patronat medialny: Zapomniana Biblioteka
Seria wydawnicza: Unikaty. Cykl kryminalny
ISBN: 978-83-63424-58-9
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 90



piątek, 6 marca 2015

„Sąd nad Antychrystem”



Aleksander Błażejowski „Sąd nad Antychrystem”


W latach dwudziestych ubiegłego wieku, w pewnej warszawskiej kamienicy przy ulicy Chmielnej, w nędznym, zaniedbanym pokoiku zostają znalezione zakrwawione zwłoki mężczyzny. Przybyli na miejsce zbrodni policjanci ustalają, że ofiarą jest Rosjanin, niejaki Gałkin. Tył głowy ofiary zmiażdżono uderzeniem jakiegoś twardego przedmiotu. Denat w dłoni ściska papiery pokryte zaszyfrowanym tekstem oraz połowę banknotu studolarowego. Podczas późniejszej rewizji, w domu ofiary zostają wykryte liczne schowki, a w nich kilkanaście tysięcy dolarów. Dlaczego Gałkin nie korzystał z tych środków, lecz prowadził ascetyczny tryb życia? Policja podejrzewa, że zabójstwo może mieć podkład polityczny. Jednocześnie zbliża się termin premiery sztuki „Sąd nad Antychrystem” uznanego dramaturga Ludwika Karnickiego. Czy jej autor ma jakiś związek ze zbrodnią w kamienicy na Chmielnej?

Podobnie jak w powieści „Czerwony Błazen” Błażejowskiego, również śledztwo w sprawie zabójstwa Gałkina prowadzi niezbyt błyskotliwy komisarz Borewicz. Prawdę mówiąc, jego postać nie pojawia się zbyt często na kartach książki, a o poczynaniach detektywa dowiadujemy się zazwyczaj z ust innych postaci zaangażowanych w czynności śledcze. Nie mają zresztą również i oni dobrego zdania o metodach stosowanych przez swego kolegę. Zarzucają mu chaos i jednokierunkowość w prowadzonych sprawach. Jest w tym nie mało racji, bo zarówno w „Czerwonym Błaźnie” jak i w niniejszej powieści wkład Borewicza w rozwikłanie zagadek kryminalnych jest marginalny i gdyby nie koleżeńska pomoc oraz przypadek, żadne ze śledztw nie zostałyby zapewne doprowadzone do szczęśliwego końca.

Trudno jednoznacznie określić, kto jest głównym bohaterem książki. Na jej kartach przewija się bowiem bardzo wiele postaci, z których każda ma do odegrania istotną rolę, i gdyby jej zabrakło, szkielet fabuły posypałby się niczym domek  kart. Pobyt w Rosji odcisnął piętno na kolejnej już powieści Błażejowskiego. Mamy tu bowiem nie tylko wątek zabójstwa bolszewickiego szpiega, pojawiają się także piękne białogłowy zza wschodniej granicy. Autor znacznie większy nacisk położył na ukazanie nocnego życia oraz klimatu warszawskich lokali, oraz na nieco melodramatyczny wątek romansowy niż na konstruowanie zawiłej kryminalnej intrygi. Bez trudu można więc można dostrzec w „Sądzie nad Antychrystem” pierwiastki zapowiadające znakomitą powieść napisaną przez Błażejowskiego cztery lata później – „Korytarz podziemny B.”[1] Polecam.


Wydawca: CM
Seria wydawnicza: Kryminały przedwojennej Warszawy
ISBN: 978-83-63424-11-4
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 156


sobota, 28 lutego 2015

Michał Godlewski „Wywiadowczynie I wojny światowej” (zapowiedź)




Michał Godlewski „Wywiadowczynie I wojny światowej” (zapowiedź)


W cyklu kryminalnym „Unikaty” wydawnictwa CM
ukazują się trudno dostępne i zapomniane tytuły w bardzo niewielkich nakładach.

Na przełomie marca i kwietnia ukaże się kolejny tom w ramach cyklu szpiegowskiego:
Michał Godlewski „Wywiadowczynie I wojny światowej.”


Patronat medialny nad książką objęła ZAPOMNIANA BIBLIOTEKA


W ramach cyklu „Unikaty” zostały wydane dotychczas trzy książki:

Arkadiusz Francewicz Koszko „Z pamiętników szefa rosyjskiej policji śledczej”
Marek Romański „Gród szatana”
Adam Nasielski „Dr Maxwell nie odpowiada”


Zapraszam na profil FB cyklu oraz Wydawnictwa CM, 
gdzie znajdziecie najnowsze informacje o wszystkich tomach serii:




Polecam!


poniedziałek, 23 lutego 2015

„Alibi”




Adam Nasielski „Alibi”


„Alibi” to powieść otwierająca cykl „Wielkie gry Bernarda Żbika,” którego twórcą jest jeden z najbardziej płodnych autorów powieści kryminalnych lat dwudziestych i trzydziestych ubiegłego wieku Adam Nasielski. Bohater cyklu, inspektor Bernard Żbik nie jest zwykłym policjantem, jakich wielu przemierzało korytarze dawnego warszawskiego urzędu śledczego, lecz trzydziestopięcioletnim, przystojnym, elegancko ubranym mężczyzną o mądrych niebieskich oczach. Jednak to nie fizjonomia inspektora sprawiła, że jego kariera rozwijała się w błyskawicznym tempie a nazwisko nie  schodziło z pierwszych stron gazet zawsze wtedy, kiedy Warszawa żyła ujawnieniem poważnej afery czy zbrodni. Albowiem Żbik to niezwykle inteligentny, obdarzony przenikliwym umysłem pogromca nawet najbardziej przebiegłych i bezwzględnych przestępców.

Genialnemu inspektorowi w czynnościach śledczych często towarzyszy przyjaciel, aspirant Adam Billewski. Podobnie jest również w niniejszej powieści, gdzie duet detektywów zostaje wezwany do mieszkania w okazałej willi przy Alei Róż. Tam w czasie towarzyskiego spotkania grupki znajomych, gospodarz Albert Godlewski informuje zasiadających przy stole towarzyszy rozmowy o otrzymaniu anonimowego listu, w którym zapowiedziano, że tego wieczoru zostanie zamordowany. I rzeczywiście w trakcie kolacji, w obecności wszystkich współbiesiadników Godlewski umiera. Zdumieni i przerażeni goście nie mogą uwierzyć w to co się stało. Nikt też nie potrafi wyjaśnić tajemniczego zgonu właściciela mieszkania. Wszyscy z przerażeniem zdają sobie sprawę, że morderca znajduje wśród nich.

Jednym z uczestników kolacji jest Jerzy Klin, znany detektyw-amator i kryminolog. On też próbuje jako pierwszy wyjaśnić tajemnicę zagadkowej śmierci. Nie jest to oczywiście proste. Okazuje się, że niemal każdego z zebranych można uznać za podejrzanego. Każdy mógł mieć motyw, aby dopuścić się zabójstwa. Niestety, Klin nie potrafi wykryć zbrodniarza. Na pytania: kto, dlaczego i w jaki sposób pozbawił życia Alberta Godlewskiego musi zatem znaleźć odpowiedzi Bernard Żbik.

Na podstawie detali zawartych w treści fabuły można ustalić, że akcja powieści rozgrywa się między 1931 a 1933 r. Podobnie jak w kilku innych powieściach autor zamknął bohaterów w niewielkim, kilkupokojowym  mieszkaniu, co pomogło mu stworzyć niesamowitą, pełną grozy atmosferę. Łatwo zauważyć, że Adam Nasielski pełną garścią czerpie z twórczości zachodnich klasyków powieści kryminalnej. Mimo to udało mu się stworzyć własnego wyrazistego bohatera, który nie wiele ustępuje tej klasy asom kryminalistyki co Herkules Poirot czy Sherlock Holmes. Polecam.


Wydawca: CM
Seria wydawnicza: Kryminały przedwojennej Warszawy
Podseria: Wielkie gry Bernarda Żbika
ISBN: 978-83-63424-14-5
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 191


środa, 18 lutego 2015

Adam Nasielski „Dr Maxwell nie odpowiada” (zapowiedź)




Adam Nasielski „Dr Maxwell nie odpowiada” (zapowiedź)


W cyklu kryminalnym „Unikaty” wydawnictwa CM
ukazują się trudno dostępne i zapomniane tytuły w bardzo niewielkich nakładach.

Już niebawem ukaże się kolejny tom, tym razem w ramach cyklu szpiegowskiego:
Adam Nasielski „Dr Maxwell nie odpowiada”

Patronat medialny nad powieścią objęła ZAPOMNIANA BIBLIOTEKA

Zapraszam na profil FB cyklu oraz Wydawnictwa CM, 
gdzie znajdziecie najnowsze informacje o tym i innych tomach:





Polecam!


wtorek, 17 lutego 2015

„Korytarz podziemny B”




Aleksander Błażejowski „Korytarz podziemny B”


Przebywający w Moskwie inżynier Stefan Barczyński poznaje w jednej z kawiarni Martę, piękną, intrygującą kobietę. Błyskawicznie ulega jej urokowi i pragnie jak najczęściej się z nią widywać. Po jednym ze spotkań, wsiadająca do dorożki Marta zostaje porwana a usiłujący jej bronić inżynier pobity przez sowieckich żołnierzy. W latach trzydziestych ubiegłego wieku Moskwa nie była bezpiecznym i przyjaznym miastem dla obcokrajowców. Nie zważając jednak na ryzyko, inżynier samowolnie przedłuża pobyt w mieście i zamierza odnaleźć uprowadzoną piękność. Niestety spotkanie z przedstawicielem tamtejszej służby bezpieczeństwa sprawia, że Barczyński zmuszony jest opuścić stolicę ZSRR. Z Moskwy przenosimy się wraz z nim do Warszawy i tam dopiero, okazuje się że lepiej dla Stefana byłoby aby zapomniał o rosyjskim romansie niż kontynuował śledztwo w sprawie porwanej ukochanej. Sprawy komplikują się jeszcze bardziej, kiedy inżynier spotyka swego dawnego przyjaciela - naukowca, który wraca do Polski po wielu latach pracy za oceanem. Stefan znajduje się w samym środku oplatających go, trudnych do wyjaśnienia wydarzeń.

Aleksander Błażejowski zasłynął jako autor „Czerwonego Błazna” uważanego za jedną z pierwszych polskich powieści kryminalnych. Książka „Korytarz podziemny B” choć znacznie mniej znana, zasługuje na o wiele wyższą ocenę. Prawdę mówiąc trudno tę powieść nazwać kryminałem. Namiastka kryminalnej historii pojawia się dopiero w drugiej części książki, natomiast całość określiłbym jako doskonale napisaną powieść sensacyjną, ze znakomitą intrygą i dramatycznymi wątkami miłosnymi.

Świetnie skonstruowana, skomplikowana sylwetka głównego bohatera, inżyniera Barczyńskiego, w której ściera się cała paleta zalet i wad kontrastuje z budzącą pożądanie i nieufność, skrywającą jakąś mroczną tajemnicę postacią Marty. Bo już od pierwszych stron powieści czytelnik jest pewien, że właśnie sekret tej kobiety jest największą zagadką, którą pragnie rozwiązać nasz bohater. Błażejowski pieczołowicie odtwarza klimat zagrożenia panujący w Moskwie w okresie porewolucyjnym  a także realia Warszawy lat dwudziestych lat ubiegłego wieku.

Warto podkreślić, jak bardzo w ciągu sześciu lat od wydania „Czerwonego Błazna” rozwinął się, dojrzał i ukształtował warsztat literacki Aleksandra Błażejowskiego. Jakże mniej znajdziemy tu ckliwych i naiwnych scen, znanych z jego debiutanckiej powieści. Akcja dynamicznie przenosi się z miejsca na miejsce. Mieszkania w starych kamienicach, eleganckie kawiarnie i podrzędne spelunki, fabryki i rezydencje nie wystarczają autorowi, który zabiera czytelników nawet do podziemnych laboratoriów, w których są świadkami przeprowadzania eksperymentów naukowych. Ryzykowne nocne eskapady bohaterów po ulicach przedwojennej stolicy przywodzą na myśl znakomitą powieść Henryka Nagiela „Sęp.”[1] Na stronie wydawcy napisano, że jest to najlepsza książka Aleksandra Błażejewskiego.[2] Trudno się z tą opinią nie zgodzić. Jest to także jedna z najciekawszych pozycji wznowionych po latach w serii „Kryminały przedwojennej Warszawy.” Polecam.


Wydawca: CM
Seria wydawnicza: Kryminały przedwojennej Warszawy
ISBN: 978-83-63424-17-6
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 284

czwartek, 12 lutego 2015

„Opera śmierci”




Adam Nasielski „Opera śmierci”


Dwaj warszawscy detektywi, inspektor Bernard Żbik oraz jego przyjaciel, aspirant Adam Billewski wybierając się pewnego wieczoru do gmachu opery warszawskiej, nie spodziewali się, że sceniczna uczta, której będą świadkami zakończy się krwawym, dramatycznym finałem, a właściwe przedstawienie rozpocznie się dopiero po zapadnięciu kurtyny. Już kiedy zasiedli na widowni inspektor podzielił się z młodszym kolegą dziwnym przeczuciem. Był przekonany, że wkrótce wydarzy się coś niezwykłego. Z niepokojem przyglądał się widzom, muzykom i aktorom. Zachowanie kilku osób wydawało mu się co najmniej podejrzane. Aż wreszcie oznajmił siedzącemu obok, zdumionemu aspirantowi, że w teatrze zostanie popełnione morderstwo. I rzeczywiście, kiedy w trakcie trzeciego aktu na chwilę gaśnie światło, od strzału z rewolweru ginie Alberta Ilińska, młoda i piękna aktorka operowa.

Adam Nasielski wzorem angielskich mistrzów kryminału lubuje się w lokowaniu akcji swych powieści w jednym, najczęściej zamkniętym pomieszczeniu. Dzięki temu udaje mu się wytworzyć unikalną, pełną napięcia atmosferę. Tak jest również w przypadku „Opery śmierci.” Przebywający na widowni, będący niemal świadkiem zbrodni, inspektor Bernard Żbik niemal natychmiast po objęciu śledztwa wydaje polecenie, aby nikogo nie wypuszczać z gmachu opery i niezwłocznie przystępuje do przesłuchań. Przebywamy więc na scenie, widowni, za kulisami i garderobach teatralnych. Nad każdym z tych miejsc unosi się duch zamordowanej artystki. Podczas całego śledztwa, zwłoki zastrzelonej śpiewaczki spoczywają na deskach scenicznych, wzbudzając u jednych przerażenie, a i innych strach. Żbik jest pewien, że wśród zatrzymanych osób znajduje się sprawca zbrodni, i liczy na to, że morderca zdenerwowany widokiem ciała ofiary zdradzi się jakimś nieopatrznym gestem. Grono podejrzanych osób jest bardzo szerokie, Żbika czeka więc skomplikowane śledztwo.

„Opera śmierci” Adama Nasielskiego ukazała się po raz pierwszy w latach trzydziestych ubiegłego wieku i nie była po wojnie wznawiana. Czytelnicy, którzy znają inspektora Żbika z innych powieści wydanych w serii „Kryminały przedwojennej Warszawy” powinni z przyjemnością przeczytać także i ten tom przygód genialnego detektywa. Znajdą w nim jak zwykle ciekawie, nieszablonowo skonstruowany wątek kryminalny, nieomylnego bohatera, który tym razem nie tylko zmierza do wykrycia sprawcy, lecz nawet potrafi przepowiedzieć nadchodzącą tragedię oraz specyficzny klimat życia warszawskiego środowiska teatralnego lat międzywojennych. Polecam.


Wydawca: CM
Seria wydawnicza: Kryminały przedwojennej Warszawy
Podseria: Wielkie gry Bernarda Żbika
ISBN: 978-83-63424-22-0
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 172



sobota, 7 lutego 2015

„Tajemnica komisarza policji”




Józef Jeremski „Tajemnica komisarza policji”


Szary, nudny, jesienny dzień w biurze warszawskiego urzędu śledczego. Komisarz Jan Warecki nie wie jeszcze, że enigmatyczny telefon, jaki za chwile odbierze będzie zwiastunem zmian, które przewrócą do góry nogami jego ustabilizowane dotychczas prywatne i zawodowe życie. Warecki jest kierownikiem brygady powołanej do tropienia sprawców najcięższych przestępstw. Ma na koncie wiele sukcesów, ponadto cieszy się nieposzlakowaną opinią u swoich przełożonych.

Podejrzewając, że zerwana rozmowa telefoniczna może mieć związek z uprowadzeniem kobiety, komisarz po kilku minutach pojawia się w miejscu skąd nawiązano połączenie. Po chwili rusza w pościg za limuzyną, którą tajemniczy mężczyźni wywieźli porwaną. Kiedy dostrzega stojące na szosie auto, domyśla się, że przed chwilą rozegrał się w nim jakiś dramat. Dochodzi do strzelaniny. Warecki widzi z oddali, jak kobieta, która prawdopodobnie wyrwała się napastnikom zatapia nóż w gardle walczącego z nią rannego mężczyzny. Samochód odjeżdża. Na drodze pozostają zbroczone krwią zwłoki oraz zabójczyni. Komisarz w ciągu kilku chwil zostaje oczarowany przez piękną nieznajomą. Zamierza zrobić wszystko co w jego mocy, aby uchronić ją przed karzącą ręką wymiaru sprawiedliwości.

„Tajemnica komisarza policji” to powieść, w której wątek kryminalny splata się z wątkiem miłosnym, niemal melodramatycznym. Autor starał się dość dokładnie zarysować portrety psychologiczne nie tylko dwójki bohaterów, lecz także postaci drugoplanowych. Główny bohater, oficer policji staje na rozdrożu pomiędzy miłością do pięknej kobiety, która obdarzyła go bezgranicznym zaufaniem a honorem policjanta. Dylematy moralne towarzyszą komisarzowi niemal do ostatniej strony powieści. Atmosferę niepewności i zagrożenia potęgują poczynania podkomendnego Wareckiego, pałającego do niego nienawiścią, wywiadowcy Rypsa. Wywiadowca zaczyna podejrzewać, że za nerwowymi poczynaniami szefa, kryje się coś podejrzanego. Nie spuszcza go z oka licząc na to, że Warecki popełni jakiś błąd, i dzięki temu będzie w stanie zdemaskować jego podwójną grę. Akcja powieści rozgrywa się na nie tylko na tle ulic dawnej Warszawy, lecz także w Zakopanem, dokąd udaje się Warecki wraz z ukochaną, aby dać chwilę wytchnienia zszarganym nerwom i odpocząć przed decydującym starciem z Rypsem.

Książka Józefa Jeremskiego ukazała się po raz pierwszy w 1930 r. Jeremski podobnie jak kilku innych przedwojennych autorów powieści kryminalnych ma w swoim życiorysie epizod związany z pracą w Policji Państwowej. Doświadczenia z nią związane wykorzystał w pracy nad trzema powieściami kryminalnymi: „Fioletowe oczy,” „Zezowate oko” oraz właśnie „Tajemnica komisarza policji.” Józef Neremski nie przeżył II wojny światowej, zginął zamordowany przez Niemców w 1942 r. Polecam.


Wydawca: CM
Seria wydawnicza: Kryminały przedwojennej Warszawy
ISBN: 978-83-63424-36-7
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 180


wtorek, 3 lutego 2015

„Tajemnica długiego i krótkiego życia”




Bogusław Adamowicz „Tajemnica długiego i krótkiego życia”


Pośród niewielu zachowanych utworów Bogusława Adamowicza, zaginionego w 1944 r. po powstaniu warszawskim i zapomnianego już dziś pisarza, znajdziemy kilka tomików wierszy oraz zbiorów opowiadań fantastycznonaukowych. Zbiór „Tajemnica długiego i krótkiego życia” zawiera osiem opowiadań, z których sześć ukazało się w 1911 r. Uzupełniają je opowiadania „Wesoły marszałek” oraz „Pogańska ofiara” opublikowane po raz pierwszy jedenaście lat później.

Otwierające zbiór „Dzieje niewiadomego doży” to historia o niezwykłym weneckim malarzu, którego jedni uważali za geniusza, inni za szarlatana, a jeszcze inni nie potrafili zrozumieć jego twórczości. Artysta ów malował portrety, które sprawiały zawód przedstawianym na nich osobom. Wizerunki przedstawione na płótnie wydawały się najpierw zupełnie niepodobne do pozujących osób, z czasem jednak zaczynały idealnie odzwierciedlać rysy modeli. To nie koniec jednak, obrazy mistrza wywierały niesamowity wpływ na sportretowanych ludzi. Pełne wieloznacznych skojarzeń opowiadania Bogusława Adamowicza przepełnione są baśniowymi, onirycznymi, niemal metafizycznymi pierwiastkami. Tak jak kolejna historia o pewnym szkaradnym dziecku, które zostało królem gnomów, opowieści o wyprawie królewicza do krainy zwanej Bajką czy zegarmistrzu, który wybrał się do wnętrza ziemi a później do krainy światła aby uregulować zegar ziemi.

Nie ukrywam, że największe wrażenie wywarło na mnie przedostatnie z opowiadań, wspomniany wcześniej „Wesoły marszałek.” To rozgrywająca się zimą ok. 1880 r. na Litwie, budząca grozę historia o wieczornej wyprawie pewnego oficera do starego, opuszczonego dworu położonego w odludnym miejscu nad Berezyną. Na mocy zawartego zakładu żołnierz ów musi spędzić noc w miejscu, w którym według legendy straszy duch marszałka z czasów cara Mikołaja I. To niezwykle klimatyczne opowiadanie pokazuje nieco inne oblicze pisarza.

W serii wydawniczej „Polska przedwojenna fantastyka” ukazały się jeszcze książki  Włodzimierza Zagórskiego „W XX wieku. Fantazja humorystyczna” oraz Wacława Gąsiorowskiego „Zginęła głupota! Powieść z niedalekiej przyszłości.” Wszystkie te pozycje wznowione po raz pierwszy po kilkudziesięciu latach będą gratką dla miłośników twórczości Edgara Allana Poe, którego dzieła niewątpiwie inspirowały jednego z pionierów polskiej literatury fantastycznej - Bogusława Adamowicza.


Wydawca: CM
Seria wydawnicza: Polska przedwojenna fantastyka
ISBN: 978-83-63424-19-0
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 144


sobota, 31 stycznia 2015

„Manekin numer 6”




Ryszard Braun „Manekin numer 6”
 

Renomowany warszawski Dom Mody „Kakadu” znajduje się na skraju bankructwa. Zachodzi podejrzenie niedozwolonych kombinacji finansowych. W tym samym czasie powracająca z Paryża do kraju dyrektorka firmy, zatrudnia w charakterze modelki poznaną w pociągu piękną dziewczynę – Leokadię Świstal. Nie zdaje sobie sprawy, że nowoprzyjęta do pracy kobieta jest zakonspirowaną agentką policji, mającą za zadanie rozpracować działającą w przedsiębiorstwie klikę malwersantów. W czasie czynności śledczych piękna Leokadia zakochuje się z wzajemnością w dyrektorze Czesławie Wrendlu. Pan Czesław zajmuje się projektowaniem wspaniałych kreacji, poza tym jednak, mimo posiadania znacznego pakietu udziałów w firmie, zupełnie nie interesują go sprawy finansowe. Przystojny i utalentowany mężczyzna pozostaje także nieczuły na pełne namiętności spojrzenia buchalterki firmy, niezbyt urodziwej panny Gnejszczuk.

„Manekin numer 6” to doskonały materiał na scenariusz filmowy. W powieści jest niemal wszystko to, co niezbędne do zrealizowania kasowego melodramatu z wątkiem kryminalnym lub wciągającego kryminału z wątkiem miłosnym. Trochę więc szkoda, że przed wojną żaden z reżyserów nie pokusił się o zekranizowanie powieści Ryszarda Brauna. Ze skompletowaniem obsady nie byłoby zapewne większych problemów. Łatwo wyobrazić sobie Mieczysławę Ćwiklińską w roli dyrektorki domu mody, pani Eugenii, Tolę Mankiewiczównę jako agentkę Leokadię (manekina numer 6), czy Aleksandra Żabczyńskiego jako Czesława Wrendla (oczywiście po uprzedniej zmianie koloru włosów). Nieco problemów mogłoby przysporzyć jedynie znalezienie kandydatki do roli czarnego charakteru, a jednocześnie bardzo tragicznej powieściowej postaci – panny Gnejszczuk. Nie przypominam sobie, aby któraś z dawnych filmowych amantek miała ospowatą cerę i długi nos. Kto wie, może gdyby charakteryzacji poddała piękna Ina Benita, femme fatale polskiego kina lat 30-tych ubiegłego wieku, potrafiła by sprostać temu wyzwaniu.

Książka Brauna na tle innych kryminałów z lat międzywojennych jest powieścią dosyć nowoczesną. Bohaterowie podróżują nie tylko limuzynami i pociągami, wsiadają także na pokład samolotu lecącego do Lwowa, gdzie na krótko przenosi się akcja powieści. Autor zerwał z popularnym wśród twórców kryminałów umiejscowieniem akcji w jednym miejscu. Zamiast wnętrz starego mieszkania lub dworku mamy tu zatem biura, wybiegi dla modelek, prywatną lecznicę, hotele, salę sądową czy podmiejską rezydencję malwersantów. Sceny z rezydencji kojarzyć się będą zapewne wielu czytelnikom z twórczością jednego z mistrzów powieści milicyjnej – Zygmunta Zeydlera-Zborowskiego. Czy pan Zygmunt czytał kryminał swojego starszego kolegi – tego zapewne nigdy się nie dowiemy. Niestety, o ile Zeydler-Zborowski pozostawił po sobie kilkadziesiąt powieści, „Manekin numer 6” jest jedyną znaną książką Ryszarda Brauna a zarazem jedną z najciekawszych pozycji w serii „Kryminały przedwojennej Warszawy.” Polecam.


Wydawca: CM
Seria wydawnicza: Kryminały przedwojennej Warszawy
ISBN: 978-83-63424-33-6
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 356


wtorek, 27 stycznia 2015

„Sprawy kryminalne sprzed 1918 r.”




Ludwik M. Kurnatowski, Daniel Bachrach „Sprawy kryminalne sprzed 1918 r.”


„Sprawy kryminalne sprzed 1918 r.” to drugi tom serii zawierającej wspomnienia nadkomisarza Kurnatowskiego i inspektora Bachracha. Ludwik Kurnatowski publikował swoje zbiory tekstów w latach trzydziestych ubiegłego wieku. Opowiadania „Tajemnica Belwederu” oraz „Szpilka z trupią główką” możemy znaleźć także w jednym z tomów cyklu „Kryminały przedwojennej Warszawy.”[1] Natomiast opowieść pt. „Od 1908 do dzisiaj” prawdopodobnie jeszcze nie była po wojnie wznawiana. Jest to sensacyjna historia o krwawych napadach na dwory, karczmy i bogatych kupców dokonywanych przez bandę słynnego przed wojną bandyty Hipolita Rittera, znanego opinii publicznej jako „Hipek Wariat.” Znakomicie uzbrojona i zorganizowana, składająca się z szesnastu osób banda, przemieszczała się po niemal całym kraju mordując, gwałcąc i brutalnie torturując swe ofiary. Dzięki solidnej pracy wywiadowczej udało się wreszcie policji uchwycić nić, która doprowadziła do mieszkania herszta szajki. Rozbicie grupy nie było jednak sprawą prostą. Kiedy już wydawało się, że ludność może odetchnąć z ulgą a problem został rozwiązany, na horyzoncie pojawił się kolejny bandyta, zwany „Jundasem.” Więcej szczegółów nie będę jednak zdradzał, zachęcam natomiast do lektury tego najbardziej interesującego opowiadania w książce.

Ludwik M. Kurnatowski choć piastował dość eksponowane stanowisko w przedwojennym Urzędzie Śledczym w Warszawie, nie był postacią o kryształowo czystym charakterze. Oskarżano go m.in. o przyjmowanie łapówek. Związany był również nie tylko na gruncie służbowym z aspirantem Bachrachem, o którego ciemnych sprawkach zamieściłem kilka słów poniżej. Nic mu jednak nie zdołano udowodnić, a Kurnatowski po pobycie za granicą wrócił do kraju, gdzie zajął się spisywaniem wspomnień z czasów kiedy był jeszcze szanowanym policjantem. W życiorysie Kurnatowskiego zamieszczonym w książce znalazłem informację, że nadkomisarz zapowiadał wydanie swoich pamiętników, które jednak nie ukazały się w druku.

Życiorys Daniela Bachracha jest równie bogaty jak Kurnatowskiego. Przed wybuchem I wojny światowej inspektor tropił przestępców na ulicach Kijowa, miał w swej karierze również epizod w policji Londynie, dlatego też nazywano go czasem „warszawskim Sherlockiem Holmesem.”  Co ciekawe, lubiący wracać w swych opowiadaniach do spraw związanych z fałszowaniem pieniędzy Bachrach, sam był podejrzewany a później przyznał się do przewodzenia szajce fałszerzy paszportów.

W niniejszym tomie, pośród siedmiu opowiadań inspektora Bachracha znajdziemy autentyczne historie dotyczące śledztw związanych m.in. z brutalnym zamordowaniem czteroosobowej rodziny robotniczej, tajemniczym zabójstwem mężczyzny w hotelu, odnalezieniem na dworcu bagażu zawierającego zwłoki kobiety oraz porwaniami młodych, pięknych dziewcząt. Przeczytamy też o przestępstwach nieco lżejszego kalibru: kradzieży znacznej sumy pieniędzy z kancelarii pewnego urzędu czy obrabowaniu  amatora uciech cielesnych w jednym ze stołecznych hoteli.  Czytelnicy, którzy mieli okazję zapoznać się z pierwszym tomem „Spraw kryminalnych”[2] nie rozczarują się także barwnymi, pełnymi dramaturgii wspomnieniami Kurnatowskiego i Bachracha sprzed 1918 r. Polecam.


Wydawca: CM
Seria wydawnicza: Sprawy kryminalne
ISBN: 978-83-63424-50-3
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 214