Aleksander Błażejowski „Sąd nad Antychrystem”
W latach dwudziestych ubiegłego
wieku, w pewnej warszawskiej kamienicy przy ulicy Chmielnej, w nędznym,
zaniedbanym pokoiku zostają znalezione zakrwawione zwłoki mężczyzny. Przybyli
na miejsce zbrodni policjanci ustalają, że ofiarą jest Rosjanin, niejaki Gałkin.
Tył głowy ofiary zmiażdżono uderzeniem jakiegoś twardego przedmiotu. Denat w
dłoni ściska papiery pokryte zaszyfrowanym tekstem oraz połowę banknotu
studolarowego. Podczas późniejszej rewizji, w domu ofiary zostają wykryte
liczne schowki, a w nich kilkanaście tysięcy dolarów. Dlaczego Gałkin nie
korzystał z tych środków, lecz prowadził ascetyczny tryb życia? Policja
podejrzewa, że zabójstwo może mieć podkład polityczny. Jednocześnie zbliża się termin
premiery sztuki „Sąd nad Antychrystem” uznanego dramaturga Ludwika Karnickiego.
Czy jej autor ma jakiś związek ze zbrodnią w kamienicy na Chmielnej?
Podobnie jak w powieści „Czerwony
Błazen” Błażejowskiego, również śledztwo w sprawie zabójstwa Gałkina prowadzi
niezbyt błyskotliwy komisarz Borewicz. Prawdę mówiąc, jego postać nie pojawia
się zbyt często na kartach książki, a o poczynaniach detektywa dowiadujemy się zazwyczaj
z ust innych postaci zaangażowanych w czynności śledcze. Nie mają zresztą również
i oni dobrego zdania o metodach stosowanych przez swego kolegę. Zarzucają mu
chaos i jednokierunkowość w prowadzonych sprawach. Jest w tym nie
mało racji, bo zarówno w „Czerwonym Błaźnie” jak i w niniejszej powieści wkład Borewicza
w rozwikłanie zagadek kryminalnych jest marginalny i gdyby nie koleżeńska pomoc
oraz przypadek, żadne ze śledztw nie zostałyby zapewne doprowadzone do
szczęśliwego końca.
Trudno jednoznacznie określić,
kto jest głównym bohaterem książki. Na jej kartach przewija się bowiem bardzo
wiele postaci, z których każda ma do odegrania istotną rolę, i gdyby jej
zabrakło, szkielet fabuły posypałby się niczym domek kart. Pobyt w Rosji odcisnął piętno na
kolejnej już powieści Błażejowskiego. Mamy tu bowiem nie tylko wątek zabójstwa
bolszewickiego szpiega, pojawiają się także piękne białogłowy zza wschodniej
granicy. Autor znacznie większy nacisk położył na ukazanie nocnego życia oraz
klimatu warszawskich lokali, oraz na nieco melodramatyczny wątek romansowy niż
na konstruowanie zawiłej kryminalnej intrygi. Bez trudu można więc można dostrzec
w „Sądzie nad Antychrystem” pierwiastki zapowiadające znakomitą powieść
napisaną przez Błażejowskiego cztery lata później – „Korytarz podziemny B.”[1] Polecam.
Wydawca: CM
Seria wydawnicza: Kryminały przedwojennej Warszawy
ISBN: 978-83-63424-11-4
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 156