Arkadiusz Francewicz Koszko „Z pamiętników szefa rosyjskiej
policji śledczej”
Patronat medialny: ZAPOMNIANA BIBLIOTEKA
Arkadiusz Francewicz Koszko był
wysokiej rangi funkcjonariuszem carskiej policji, któremu nie wystarczało ściganie
przestępców na ulicach rosyjskich miast i miasteczek oraz wypinanie piersi po
medale za umieszczenie za kratkami kolejnego rzezimieszka. Koszko postanowił
spisać swoje wspomnienia z czasów kariery policyjnej. Podobne ambicje mieli
jego uzdolnieni literacko polscy koledzy – nadkomisarz Ludwik Kurnatowski oraz aspirant
Daniel Bachrach. Miałem okazję przeczytać ich niezwykle pasjonujące opowieści,
które zostały wznowione po latach w książce „Tajemnica Belwederu” oraz
dwutomowej serii „Sprawy kryminalne” wydawnictwa CM.
Nie ukrywam, że po ich lekturze z
dużą przyjemnością sięgnąłem po pierwszą pozycję z nowej serii „Unikaty” noszącą
tytuł „Z pamiętników szefa rosyjskiej policji śledczej.”
W tomie
tym znajdziemy osiem autentycznych historii kryminalnych, których akcja
rozgrywa się głównie w pierwszych latach ubiegłego wieku na terenach imperium
rosyjskiego. Arkadiusz Francewicz Koszko wraca wspomnieniami do najlepszych lat
w swej karierze zawodowej. Przeczytamy więc o śledztwie w sprawie kradzieży klejnotów
pewnej bogatej księżnej oraz o skomplikowanej sprawie wytropienia sprawców
kradzieży kosztowności ze wspaniałej rezydencji hrabiego Mellina. Ta historia
jest chyba najstarsza z wszystkich opowiedzianych przez pana Koszko, rozgrywa
się bowiem w latach 90-tych XIX wieku.
W 1913 r. w Moskwie i okolicach
grasowała banda Saszki-Seminarzysty. Grabiąc i mordując, zbrodniarze wzbudzali
przerażenie wśród mieszkańców rosyjskiej stolicy. Działania szefa policji przyczyniły się na
szczęście do rozpracowania i rozbicia również i tej grupy bandytów. Do listy sukcesów pan Koszko mógł
sobie dopisać jeszcze m.in. pomyślne zakończenie śledztwa w sprawie
znalezionych zmasakrowanych zwłok mężczyzny z odciętą głową oraz złapanie
bardzo sprytnego oszusta, który długo wodził za nos moskiewską policję. Znajdziemy
tu też opowieść o jednym z pierwszych na ziemiach rosyjskich przypadków wykorzystania
w pracy śledczej nowej techniki - daktyloskopii. Chyba najciekawsza jest jednak
historia o włamaniu i kradzieży cennych klejnotów z obrazu Matki Boskiej. Nie
byłoby to pewnie aż tak głośne
wydarzenie, gdyby nie fakt, że malowidło znajdowało się w Uspieńskim soborze, w
samym sercu Moskwy, czyli w obrębie Kremla i było ulubioną relikwią carskiej
rodziny.
W czasach zaborów wielu Polaków
pracowało w organach bezpieczeństwa publicznego cesarstwa rosyjskiego, dlatego
ciekaw byłem, czy zawodowe drogi pana Koszko skrzyżowały się kiedyś z którymś z
naszych rodaków. Przeczucie mnie nie zawiodło. Arkadiusz Francewicz Koszko przy
okazji śledztwa prowadzonego w sprawie zuchwałego włamania do banku w Charkowie
i kradzieży olbrzymiej sumy pieniędzy korzystał z pomocy wspomnianego wcześniej
Kurnatowskiego. Ludwik Kurnatowski nie piastował już wówczas stanowiska szefa
policji kryminalnej w Warszawie. Mimo to Rosjanin niezwykle go cenił i uważał
za „człowieka wielkiej zręczności.” Nie zawiódł się na nim. Kurnatowski
przeprowadził skuteczną akcję, odzyskał wszystkie zrabowane pieniądze, czym
zasłużył na order Włodzimierza czwartego stopnia.
Koszko wyrażał się bardzo
pochlebnie nie tylko o polskich policjantach, lecz w samych „superlatywach”
wypowiadał się również o umiejętnościach tzw. złodziei „warszawskich” Uważał
ich za elitę świata przestępczego na terenach Cesarstwa Rosyjskiego. Byli to
dżentelmeni wynajmujący pokoje w renomowanych hotelach i stołujący się w
najlepszych restauracjach. Przestępcy ci inwestowali znaczne środki w
przygotowywanie włamań, i nie interesowały ich drobne kwoty. Nie wydawali nigdy
swoich wspólników, stąd też natrafienie na ich ślad nie należało do prostych
zadań. I z nimi jednak poradził sobie autor wspomnień.
Lektura pamiętników szefa
rosyjskiej policji śledczej to nie tylko pełne przygód opowieści o zasadzkach,
śledztwach, pościgach czy strzelaninach. To także podróż po ulicach dawnej
Moskwy i spotkania z jej mieszkańcami. Jak widzimy, pan Koszko miał do
czynienia nie tylko z najuboższymi przedstawicielami społeczeństwa, gościł
również w najbardziej okazałych rezydencjach arystokratycznych i mieszczańskich
kamienicach, spotykał się duchowieństwem. Wspomnienia Arkadiusza Francewicza
Koszko zostały wydane po raz pierwszy od 1927 r. Polecam.
Wydawca: CM
Patronat medialny: Zapomniana Biblioteka
Seria wydawnicza: Unikaty. Cykl kryminalny
ISBN: 978-83-63424-58-9
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 90