Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Warszawa. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Warszawa. Pokaż wszystkie posty

środa, 12 listopada 2014

„Czerwony Błazen”




Aleksander Błażejowski „Czerwony Błazen”


Warszawa, wczesne lata dwudzieste ubiegłego wieku. W kabarecie „Złoty Ptak” triumfy święci tajemniczy komik zwany czerwonym błaznem. Ulubieniec publiczności sprawia, że podupadający lokal w ciągu kilku tygodni staje się najpopularniejszym kabaretem stolicy. Humorysta występuje na scenie w czerwonej masce i kostiumie pierrota. Nikt, nawet dyrekcja kabaretu nie zna jego prawdziwej tożsamości. Zastrzega sobie także, że nikt nie może pytać go o nazwisko, śledzić, nikt bez zezwolenia nie może wejść za kulisy. Niestety, pewnego dnia w garderobie czerwonego błazna zostaje popełnione morderstwo.

Śledztwo w sprawie zabójstwa prowadzi komisarz policji Borewicz. W przeciwieństwie jednak do znanego nam z serialu „07 zgłoś się” wszechstronnego i błyskotliwego porucznika Sławomira Borewicza, jego „starszy kolega” nie popisuje się zbytnio w trakcie dochodzenia, imponując jedynie posturą. Również fragment zdania „Gdy Borewicz zamknął za sobą drzwi (…)”[1] świadczy o tym, że któryś z twórców kultowego serialu miał słabość do przedwojennych powieści kryminalnych.[2]

W krótkim słowie wstępnym do wydania z 1925 r. przeczytamy, że Aleksander Błażejowski pisząc „Czerwonego Błazna” inspirował się twórczością klasyków francuskiej powieści kryminalnej. Książka napisana jest „z prawdziwym talentem, nie ustępuje zarówno pod względem budowy, jak i niezmiennie zajmującej treści najlepszym tego rodzaju wzorom zagranicznym.”[3] Nie potrafię tego ocenić, na półkach mojej biblioteczki brak bowiem dzieł Maurice Leblanca czy Gastona Lerouxa. Muszę jednak przyznać, że mimo pewnej naiwności w konstruowaniu fabuły oraz niezbyt skomplikowanej zagadki kryminalnej utwór Błażejowskiego to świetna pozycja dla koneserów powieści historycznych. Urzeka nieco już archaiczny język oraz zawarte w książce dziesiątki smaczków obyczajowych z epoki. Mamy tu całą galerię szlachetnych bohaterów, wątek miłosny oraz rodzinny dramat.

Autor znakomicie oddał klimat dawnej Warszawy, kabaretu, kamienic mieszczańskich, zabaw urządzanych w domach prominentnych mieszkańców. Nic dziwnego, nie musiał sięgać do źródeł książkowych aby opisać jak wyglądały ówczesne przyjęcia. On na nich po prostu bywał. Aleksander Błażejowski posiadał również szerokie znajomości w światku filmowym, a jego „Czerwony Błazen” został zekranizowany przez Henryka Szaro rok po pierwszym wydaniu powieści. Kopie filmu, w którym wystąpili m.in. Eugeniusz Bodo, Aleksander Żabczyński oraz Adolf Dymsza nie zachowały się niestety do naszych czasów i jedynie na stronach internetowych Fonoteki Filmoteki Narodowej znajdziemy kilka fotosów z planu a także podobiznę Aleksandra Błażejowskiego.[4]

Oryginalne wydania polskich powieści kryminalnych z lat dwudziestych i trzydziestych ubiegłego wieku są dziś trudno dostępnymi rarytasami. Dlatego cieszy fakt, że od 2012 r. dzięki serii „Kryminały przedwojennej Warszawy” wydawnictwa Ciekawe Miejsca mamy dostęp do wielu zapomnianych dzieł Stanisława Wotowskiego, Adama Nasielskiego, Aleksandra Błażejowskiego oraz wielu innych klasyków.

 ---
Recenzja została zilustrowana reprodukcją reklamy z przedwojennego wydania powieści.


Wydawca: Wydawnictwo Bibljoteki Dzieł Wyborowych. Warszawa, Sienkiewicza 12
Rok wydania: 1925
Liczba stron: 163





[1] Aleksander Błażejowski „Czerwony Błazen,” s. 58.
[2] Tytuł 19 odcinka serialu „07 zgłoś się” brzmi „Zamknąć za sobą drzwi.”
[3] Aleksander Błażejowski „Czerwony Błazen,” s. 6.

środa, 5 listopada 2014

„Ilustrowany Atlas Dawnej Warszawy”




Robert Marcinkowski „Ilustrowany Atlas Dawnej Warszawy”


Celem publikacji Roberta Marcinkowskiego było ukazanie zmian zachodzących w organizmie miejskim stolicy na przestrzeni ostatnich stu kilkudziesięciu lat. W okresie tym zmieniały się granice miasta i nazwy ulic. W czasie ostatniej wojny bezpowrotnie zniknęło tysiące zabytkowych budowli: kamienic i kościołów. Dzieła zniszczenia dopełniła polityka władz po 1945 r. i rozbiórka całych dzielnic celem stworzenia miejsca pod nową zabudowę, już w duchu socrealistycznym.

Zamiar przyświecający autorowi udało się w pełni zrealizować. Dzięki Atlasowi możemy dostrzec jak niewiele domów ocalało z wojennej zawieruchy. Możemy również uświadomić sobie jak ważne dla nas i dla przyszłych pokoleń jest uratowanie pozostałych historycznych obiektów.




„Ilustrowany Atlas Dawnej Warszawy” składa się z dwóch głównych części. Pierwsza obejmuje tablice zawierające plany miasta, druga natomiast zawiera opisy widoków Warszawy. Aktualizacja części pierwszej ukończona została w 2012 roku. Na kilkudziesięciu stronach znajdziemy m.in. umiejscowienie zabudowy sprzed 1939 r. która przetrwała do naszych czasów, zabudowy murowanej z przełomu XIX i XX wieku obecnie nieistniejącej, nieistniejącą zabudowę z lat 1900-1939, zabytkowe budynki przesunięte po II wojnie światowej, tereny zajmowane przez kolej od początku XX w. aż do wybuchu wojny, parki i skwery, ogrody, sady oraz cmentarze. Z planów dowiemy się ponadto, które z budynków zostały zrekonstruowane w okresie ostatnich sześćdziesięciu lat. Wędrując dziś bowiem uliczkami warszawskiej Starówki, musimy uzmysłowić sobie, że mimo tytanicznego wysiłku osób pracujących przy odbudowie, niektóre z kamienic uzyskały jedynie wygląd zbliżony do oryginalnego.




Część opisowo-ikonograficzna wypełniona jest reprodukcjami serii widokówek, których pierwsze emisje ukazały się w 1908 r. Przeglądanie pochodzących w większości ze zbiorów autora klimatycznych pocztówek to niejednokrotnie jedyna możliwość na odbycie sentymentalnego spaceru po Warszawie naszych pradziadków. Przy każdym z widoków zamieszczony jest rys historyczny przedstawionego obiektu. Nie są to jednak suche opisy, lecz okraszone wieloma barwnymi ciekawostkami objaśnienia pozwalające na zagłębienie się w historię i przeznaczenie budowli, w ich wojenne losy i przebudowy. Mapy zawierają sygnatury wskazujące miejsca, w których stał fotograf podczas wykonywania fotografii wykorzystanych następnie na pocztówkach.




Atlas kierowany jest do wszystkich miłośników historii przedwojennej stolicy. Do ich rąk trafiło unikatowe wydawnictwo. Publikacja będzie niewątpliwie służyć pomocą także czytelnikom zainteresowanym powieściami, których akcja rozgrywa się w dawnej Warszawie. Warto aby sięgnęli po niego także urzędnicy, w których gestii leży wydawanie zezwoleń na rozbiórkę budynków. Może kiedy uświadomią sobie jak dużo nieodwracalnych błędów popełnili ich poprzednicy planujący kształt Warszawy, głębiej zastanowią się nim złożą podpis pod kolejnym dokumentem skazującym na unicestwienie następny obiekt z historycznej tkanki miasta. Polecam.

---
Źródło ilustracji: Robert Marcinkowski 
„Ilustrowany Atlas Dawnej Warszawy,” s. 41, 196 i 210.

Wydawca: Oliwka
ISBN: 978-83-931203-1-4
Rok wydania: 2013
Liczba stron:  256



niedziela, 2 listopada 2014

„Ułani, poeci, dżentelmeni"




Maja i Jan Łozińscy „Ułani, poeci, dżentelmeni. Męski świat przedwojennej Polski”


Książka „Ułani, poeci, dżentelmeni. Męski świat przedwojennej Polski” to podróż do lat kiedy honor, rycerskie zasady i nienaganne maniery należały do elementarnych składników wzorca idealnego mężczyzny. W czasach Drugiej Rzeczypospolitej do wymarzonych pracodawców naszych dziadków i pradziadków należała Armia oraz Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Nic zatem dziwnego, że wielu młodzieńców marzyło o karierze wojskowego lub dyplomaty. Na tle licznych przedstawicieli kadry oficerskiej II RP nie sposób pominąć tak charakterystycznej postaci jak Bolesław Wieniaw-Długoszowski. Generał znacznie wybijał się ponad przeciętność korpusu oficerskiego, któremu zarzucano brak szerszych zainteresowań oraz zamiłowanie do romansowania, używek i hazardu. Ten oczytany bywalec kawiarni literackich w młodości sam pisał wiersze i malował. Był częstym rozmówcą legendarnego Franciszka Fiszera, a jak wiadomo do jego stolika w Ziemiańskiej nie każdy mógł otrzymać zaproszenie.



Fot. 1. Międzynarodowe Zawody Hippiczne o Puchar Narodów w Nowym Jorku. 
Jeźdźcy Polscy (od lewej) Adam Królikiewicz, Michał Toczek, Kazimierz Szosland, 1926 rok,
 źródło: „Ułani, poeci, dżentelmeni. Męski świat przedwojennej Polski,” s. 142.


Po ustaniu krwawych zmagań na polach bitewnych wielkiej wojny społeczność europejska potrzebowała również innych bohaterów i idoli. Stąd też Maja i Jan Łozińscy wiele miejsca poświęcili profesjom artystycznym, które ukształtowały się wraz z rozwojem nowych mediów: kina oraz radia. A jest o czym pisać bo pomimo, że artyści zazwyczaj munduru nie zakładali, to wielu z nich poza sceną ponosiła ułańska fantazja. Rodzime gwiazdy ekranu przyćmiewały swym blaskiem aktorów Francji, Niemiec czy tych zza oceanu. Za ideał prawdziwego mężczyzny uchodził Franciszek Brodniewicz. Do galerii sław możemy dopisać jeszcze kilku amantów z Aleksandrem Żabczyńskim i Eugeniuszem Bodo na czele. Podkochiwały się w nich ukradkiem stateczne damy i niewinne pensjonarki. W przeciwieństwie do aktorskiej śmietanki, przeciętni mężczyźni miewali problemy z prawidłowym dobraniem krawata do garnituru, stąd też w prasie z tamtych lat zaczęły pojawiać się działy z przeznaczonymi właśnie dla nich poradami z zakresu mody.



Fot. 2. Kierowca rajdowy Jan Ripper i jego lancia, 1938 rok, 
źródło: „Ułani, poeci, dżentelmeni. Męski świat przedwojennej Polski,” s. 179.


Autorzy wiele miejsca poświęcili także przedstawicielom ówczesnego świata sportu. O wielu z nich pamiętają dziś jedynie historycy. Do zapomnianych sportowych idoli należeli bez wątpienia znakomity tenisista hrabia Stanisław Czetwertyński i utytułowany wioślarz Roger Verey. Prawdziwy dżentelmen powinien oczywiście jeździć konno oraz dobrze radzić sobie na nartach. W zimowych kurortach, głównie w Zakopanem jak grzyby po deszczu powstawały szkoły, w których można było nabyć tę jakże pożądaną umiejętność. Na lata międzywojenne przypada gwałtowny rozwój automobilizmu i lotnictwa. Popularność zyskiwały prostej konstrukcji awionetki. Polscy piloci byli uważani za sportową elitę kraju, a powodzenia u płci pięknej zazdrościli im nawet kawalerzyści.

W pracy Mai i Jana Łozińskich znajdziemy oczywiście wiele informacji o balach i bankietach, w których uczestnictwo należało niemal do rytuałów ówczesnych mężczyzn z pierwszych stron gazet. Niezwykle interesujący i nieco zabawny, patrząc z dzisiejszej perspektywy, jest ostatni rozdział zawierający wskazówki z zakresu savoir-vivre`u i kultury towarzyskiej przeznaczone dla młodych mężczyzn, którym zamarzyła się kariera wojskowa lub dyplomatyczna. Wśród wielu pochodzących z przedwojennych podręczników porad znajdziemy i taką: „Wielu mężczyzn ma zwyczaj, spotkawszy jaką urodziwą damę na spacerze, stawać, patrzyć jej prosto w oczy, oglądać się za nią, przykładać szkła do oczu i tak dalej. Wszystkie te ruchy są nie na miejscu i z pewnością nie zjednają natrętom względów damy, która będzie jedynie skrępowaną w najwyższym stopniu.”[1] Polecam.


Wydawnictwo: Wydawnictwo Naukowe PWN
ISBN: 978-83-7705-386-7
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 218




[1] Maja i Jan Łozińscy „Ułani, poeci, dżentelmeni. Męski świat przedwojennej Polski,” s. 201.

niedziela, 26 października 2014

„Literaci w przedwojennej Polsce"




Remigiusz Piotrowski „Literaci w przedwojennej Polsce. Pasje, Nałogi, Romanse”


Sięgając po książkę Remigiusza Piotrowskiego spodziewałem się, że będzie to kolejna wędrówka po kultowych restauracjach i kawiarniach międzywojennej Warszawy. Rzeczywiście, w rozdziale pierwszym zatytułowanym „Kawiarniany gwar” udajemy się do słynnej „Ziemiańskiej” gdzie poznajemy bywalców legendarnego „półpiętra” z Franciszkiem Fiszerem, generałem Wieniawą-Długoszowskim i Skamandrytami na czele. Gościmy w „Kresach” i „U Wróbla,” zaglądamy także do cenionego przez świat bohemy artystycznej zakopiańskiego „Morskiego Oka.” Pasjonaci literatury dwudziestolecia międzywojennego są dość dobrze zaznajomieni z tą tematyką, dlatego zapewne ucieszy ich fakt, że fragment ten ma charakter jedynie wprowadzający, a zabawne kawiarniane epizody będą pojawiać się w książce jedynie od czasu do czasu jako uzupełnienie dziesiątków innych historii opisanych w pozostałych rozdziałach.

Jakie w takim razie smakowite ciekawostki z czasów II Rzeczypospolitej znajdziemy na kolejnych stronach książki? Z wypełnionych gwarem lokali przenosimy się do czasów dzieciństwa późniejszych luminarzy rodzimej literatury. Z dużym zaskoczeniem przeczytałem, że Tuwima pasjonowała chemia, a Miłosz był awanturnikiem wszczynającym bijatyki na szkolnych korytarzach. Zresztą wśród naszych bohaterów trudno znaleźć prymusów. Rodzice patrząc na szkolne cenzurki pełne ocen zaledwie dostatecznych pewnie nie przypuszczali, że za kilkadziesiąt lat dzieła ich sprawiających problemy pociech znajdą się na listach lektur szkolnych.

Poznamy także kulinarne upodobania Tadeusza Boya-Żeleńskiego i wielu jego kolegów po piórze. W tym miejscu nieco zdumiony odkryłem jak wiele wspólnego łączy mnie z Witkacym. Autor „Szewców” podobnie jak ja nie przepadał za cebulą, często natomiast często delektował się piernikami. W diecie Witkacego ważne miejsce zajmowała rzodkiewka, w przeciwieństwie jednak do mnie, artysta zjadał ją wraz z liśćmi.


Fot. 1. Maria Pawlikowska-Jasnorzewska, Wojciech Kossak, Stefan Jerzy Jasnorzewski,  źródło: „Literaci w przedwojennej Polsce,” s. 246.

Fot. 2. Stefania, żona Juliana Tuwima na fotografii z początku lat dwudziestych, źródło: „Literaci w przedwojennej Polsce,” s. 152.


W książce Remigiusza Piotrowskiego znajdziemy pełną garść informacji o pasjach i zainteresowaniach przedwojennych literatów. Ważną rolę w ich życiu odgrywał sport oraz podróże. Do ulubionych dyscyplin uprawianych oczywiście rekreacyjnie należały pływanie, tenis i jazda na rowerze. Chodzono na mecze piłkarskie i wyścigi konne, tracono pieniądze w kasynach. Namiętnie grywano w brydża a także urządzano seanse spirytystyczne. Kiedy spadł śnieg i temperatura zaczęła zbliżać się do zera zapełniały się ślizgawki, a nieliczni pisarze z nieco bardziej zasobną kieszenią wyjeżdżali na narty do zimowej stolicy Polski.

„Literaci w przedwojennej Polsce” to także historie o ciemniej stronie natury poetów i pisarzy. Trudno bowiem wymienić choć jedną postać, która była by wolna od nałogów. Z problemem alkoholowym zmagali się niemal wszyscy poczynając od Tuwima a na Władysławie Broniewskim kończąc. 


Fot. 3. W majątku Ludwika Hieronima Morstina 
w Pawłowicach odbyły się dwa zjazdy poetów, 
źródło: „Literaci w przedwojennej Polsce,” s. 230.


Wspomniany wcześniej Witkiewicz znany był z eksperymentowania z narkotykami, inni zażywali różnorakie medykamenty lub palili namiętnie papierosy. Pisarze cierpieli na rozmaite fobie i kompleksy. Bruno Schulz bał się pająków a Tadeusz Dołęga-Mostowicz unikał otwartych przestrzeni. Niehigieniczny tryb życia prowadził wielu z nich do kłopotów zdrowotnych a nierzadko do śmierci. Przeczytamy tu również o wielkich miłościach, romansach, zdradach, sekretach alkowy i burzliwych rozstaniach. Remigiusz Piotrowski poruszył także kilka poważniejszych tematów, w tym stosunek literatów do spraw polskich i antysemityzmu.



Fot. 4. Władysław Broniewski wraz z żoną Janiną i córką Anną podczas urlopu w Zakopanem
 w połowie lat trzydziestych, źródło: „Literaci w przedwojennej Polsce,” s. 166.

Niewielu pisarzy i poetów narzekało na nadmiar gotówki. Aby podreperować nadwątlony budżet imali się dodatkowych zajęć. Leśmian pracował jako notariusz, Tuwim ze Słonimskim chałturzyli pisząc świetne teksty dla kabaretów. Warto było pracować dla radia i filmu, dlatego też twórcy flirtowali z rodzącymi się dopiero mediami. Książkę Remigiusza Piotrowskiego, tak jak pozostałe wydawnictwa z serii „Przedwojenna Polska” wypełnia bardzo wiele fotografii przedstawiających nie tylko oficjalne sceny z życia ówczesnych pisarzy i poetów. Polecam.


Wydawnictwo: Wydawnictwo Naukowe PWN
Seria wydawnicza: Przedwojenna Polska
ISBN: 978-83-7705-650-9
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 397


niedziela, 12 października 2014

„Szemrane towarzystwo niegdysiejszej Warszawy”




Stanisław Milewski „Szemrane towarzystwo niegdysiejszej Warszawy”


Do głównych przyczyn rozwoju przestępczości w dawnej Warszawie należały nieskuteczne prawo, skorumpowana policja oraz poczucie beznadziejności spowodowane brakiem środków do życia wielu mieszkańców stolicy oraz przybyszów z prowincjonalnych miejscowości. Wszystko to sprawiało, że na przestrzeni wieków nie brakowało amatorów „łatwego” zarobku. Im to właśnie poświęcona jest kolejna książka Stanisława Milewskiego „Szemrane towarzystwo niegdysiejszej Warszawy.”



Publikacja ta to swoisty słownik biograficzny dawnego świata przestępczego. Autor przytacza bardzo wiele spektakularnych epizodów z życia takich znaczących bywalców kronik kryminalnych jak „król złodziei warszawskich” Felek Zdankiewicz, złodziej słynący z wybuchowego charakteru - Hipek-Wariat, szef bandy wymuszającej haracze od kupców na targowiskach Łukasz Siemiątkowski zwany „Tasiemką,” legendarny kasiarz – Szpicbródka, czy postrach Warszawy, bezwzględny morderca – Krwawy Wiktor.

Nie można powiedzieć, że wyczyny pospolitych przestępców spędzały sen z powiek stróżom prawa, gdyż ówcześni policjanci często przymykali oko na drobne kradzieże i napady. Wielokrotnie współdziałali też ze złodziejami stojąc na czatach lub pomagając im w ucieczce. Dlatego też nikogo nie dziwił fakt, że eskortującemu rzezimieszka policjantowi częstokroć towarzyszył tłumek przypadkowych świadków, którzy chcieli uniemożliwić mundurowemu uwolnienie gagatka za rogiem najbliższej ulicy.



Jeden z rozdziałów niniejszej pracy poświęcony jest charakterystyce złodziejskich specjalizacji. Dowiemy się z niego m.in. na czym polegała robota na „ślam”  oraz kogo nazywano „klawisznikami,” „potokarzami,” „pajęczarzami” i „szopenfeldziarzami.” Szereg detali dotyczących złodziejskiego rzemiosła zaczerpnął Stanisław Milewski z twórczości Sergiusza Piaseckiego i Urke Nachalnika czyli literatów, którzy mieli okazję przez lata dość dokładnie zaznajomić się z tym fachem.

W książce znajdziemy ponadto cały rozdział, w którym przedstawiono zwyczaje panujące w przestępczym półświatku. Już bowiem w XIX wieku zawodowi złodzieje opracowali zasady, które można uznać za „złodziejski kodeks postępowania.” Możemy w  nim wyczytać m.in., że nie wolno współpracować z konfidentami, nie należy oszukiwać wspólników i sprawiedliwie dzielić się zyskiem z przestępstwa, nie wolno uwodzić żony wspólnika w czasie przebywania przez niego za kratkami oraz bardzo wiele innych, nie mniej interesujących „paragrafów.” Sporo miejsca w rozdziale tym zajmuje próba nakreślenia rozwoju slangu przestępczego.  Obraz dawnego złodziejskiego i bandyckiego półświatka byłby niewątpliwie niepełny gdyby autor nie podjął problematyki związanej ze środkami karnymi. Rozdział, w którym do niej nawiązano nosi wielce wymowny tytuł „W cieniu miecza i szubienicy.” Na uwagę zasługuje również szata graficzna książki, wzbogacona podobnie jak inne publikacje tej serii wieloma ilustracjami oraz dowcipnymi karykaturami z dawnej stołecznej prasy. Polecam.

---
 Źródło ilustracji: Stanisław Milewski 
„Szemrane towarzystwo niegdysiejszej Warszawy,” s. 133, 117 i 76.


Wydawnictwo: Iskry
ISBN: 978-83-244-0108-6
Rok wydania: 2009
Liczba stron: 218

wtorek, 30 września 2014

„Życie uliczne niegdysiejszej Warszawy”




Stanisław Milewski „Życie uliczne niegdysiejszej Warszawy”


Stanisław Milewski oprócz licznych publikacji z zakresu historii wymiaru sprawiedliwości ma w swoim bogatym dorobku także wiele prac poświęconych dziejom Warszawy. Co warte zauważenia autor sięga po tematykę niezbyt często poruszaną przez varsavianistów. W niniejszej książce znajdziemy garść informacji o problemach stolicy związanych rozwojem komunikacji oraz ruchu ulicznego na przestrzeni niemal czterystu ostatnich lat.

Na ulicach Warszawy od wieków dochodziło do licznych wypadków. Dlatego już w 1767 r. podjęto pierwsze próby uregulowania przepisów związanych ruchem, zabraniając szybkiej jazdy konnej pod rygorem wysokiej grzywny. W katalogu kar za niebezpieczną jazdę możemy znaleźć nawet karę chłosty. Mimo to przejście na drugą stronę ulicy gwarantowało pieszym wiele emocji i nierzadko kończyło się potrąceniem. Inna sprawa, że spacerowicze nic sobie nie robili z wprowadzonych regulacji prawnych, przechodząc przez ulicę i zatrzymując się tam gdzie tylko mieli ochotę.

Fot 1. Z życia Warszawy. Rysunek oryginalny Józefa Ejsmonda, Źródło: Stanisław Milewski „Życie uliczne niegdysiejszej Warszawy,” s. 54.

Autor  charakteryzuje oczywiście całą galerię środków transportu używanych w mieście:  dorożki, karety, powozy, omnibusy, rowery, tramwaje i pierwsze automobile. Znajdziemy tu także wiadomość, że na warszawski grunt próbowano przeszczepić nawet lektyki. Niestety, częsta nietrzeźwość drążników narażała pasażerów na ryzyko wypadków i w związku z tym pojazd ten nie zagościł na dłużej na ulicach.

W książce „Życie uliczne niegdysiejszej Warszawy” Stanisław Milewski porusza nie tyko sprawy związane z katastrofalnym stanem nawierzchni dróg i organizacją ruchu. Poznamy także życie tych mieszkańców Warszawy, których los zmusił do zarobkowania na stołecznych ulicach: dorożkarzy, gazeciarzy i handlarzy.

Fot 2. Handel uliczny Warszawy. Stragan 
z łakociami, Źródło: Stanisław Milewski „Życie uliczne niegdysiejszej Warszawy,” s. 140.

Prowadzenie pojazdów po kilku głębszych ma w Polsce długą tradycję. Dorożkarze w dnie kieliszka już od dawien dawna szukali panaceum na swe kłopoty. Przedstawicielom tej profesji dość dużo miejsca poświecił autor w swoim opracowaniu. I prawdę mówiąc, trudno znaleźć o nich jakieś bardziej pochlebne słowo. Pijaństwo, oszukiwanie pasażerów, grubiaństwo i brak kultury, znęcanie się nad końmi, brak dbałości o pojazdy a przede wszystkim „kawaleryjska jazda” to główne zarzuty stawiane dorożkarzom na łamach ówczesnej prasy. Osobną kwestią zaznaczoną przez autora jest walka z prostytucją uliczną, kieszonkowcami oraz żebraniem.

Fot 3. Nowoczesny taksówkarz, 1936 r., 
Źródło: Stanisław Milewski „Życie uliczne niegdysiejszej Warszawy,” s. 113.

Zmieniały się środki transportu. Konie ciągnące dorożki, powozy i omnibusy zostały wyparte przez konie mechaniczne. Urząd prezydenta miasta sprawowali Polacy oraz przedstawiciele zaborczych mocarstw. Władze carskie ograniczały obszar miasta, którego terytorium zaczęło rozrastać się dopiero po odzyskaniu niepodległości. Hitlerowski okupant sprawił, że ulice zamieniły się w gruzowiska. Dzięki heroicznemu wysiłkowi Polaków miasto podniosło się z ruin. Odbudowano i poszerzono tysiące ulic. Bruk zastąpiono asfaltem. Mimo to z większością problemów komunikacyjnych władze miasta nie potrafiły się uporać aż po dzień dzisiejszy.

Książkę Stanisława Milewskiego zdobią dziesiątki fotografii z dawnych  czasopism: „Tygodnika Ilustrowanego,” „Kolców” i „Kłosów” oraz zbiorów własnych autora. Dużą atrakcją dla czytelników jest opublikowanie w niej wycinków z dawnej prasy zaczerpniętych m.in. z publikowanych w gazetach kronik kryminalnych. Dziesiątki nieznanych szerzej zagadnień zamieszczonych w książce w połączeniu z barwnym, gawędziarskim stylem autora sprawiają, że niniejsza publikacja zadowoli wszystkich miłośników historii dawnej Warszawy. Polecam.

---

Już niebawem na stronach ZAPOMNIANEJ BIBLIOTEKI 
znajdziecie recenzję innej książki Stanisława Milewskiego 
„Szemrane towarzystwo niegdysiejszej Warszawy.” 
Zapraszam.


Wydawnictwo: Iskry
ISBN: 978-83-244-0310-3
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 169


niedziela, 21 września 2014

"Życie prywatne elit artystycznych Drugiej Rzeczypospolitej"




Sławomir Koper "Życie prywatne elit artystycznych Drugiej Rzeczypospolitej"


Życie artystów polskich w okresie dwudziestolecia międzywojennego miało wiele odcieni. Często publiczny wizerunek gwiazdy diametralnie różnił się od prywatnego. Dzięki książce Sławomira Kopra mamy możliwość poznania właśnie tej skrywanej strony życia elity polskich twórców kultury.

Odkrywanie tajemnic śmietanki artystycznego światka rozpoczynamy od wizyty w kawiarni Ziemiańskiej, w której królował legendarny Franciszek Fiszer. Lokal ten to żelazny punkt niemal każdego opracowania poświęconego kulturze i sztuce lat międzywojennych, dlatego nie zabawiamy tu zbyt długo i przenosimy się wraz z autorem na sceny rewiowe i kabaretowe. Tu prym wiódł Fryderyk Jarosy, słynny konferansjer, którego urokowi uległo wiele gwiazd i który wylansował m.in. Hankę Ordonównę. O pani Hance, jej problemach uczuciowych oraz o postawie podczas wojny również znajdziemy w książce wiele informacji.

Fot. 1. Dagny Przybyszewska, Źródło: Sławomir Koper „Życie prywatne elit artystycznych Drugiej Rzeczypospolitej,” s. 294.

Nie tylko jednak ludziom sceny poświęcona jest niniejsza książka. Swoje rozdziały mają tu rodzina Kossaków, skamandryci, Witkacy, Bruno Schulz, Bolesław Leśmian, Stanisław Przybyszewski, Zofia Stryjeńska, Tadeusz Dołęga-Mostowicz, Karol Szymanowski, Artur Rubinstein oraz Jan Kiepura. Ze szczególnym zainteresowaniem przeczytałem rozdziały poświęcone życiu Stryjeńskiej i Rubinsteina, czyli osób, których sylwetki nie goszczą zbyt często na łamach publikacji poświęconych historii Drugiej Rzeczypospolitej.

Celem autora było  ukazanie w możliwie pełny sposób prywatnego życia ludzi sztuki II RP. Uważam, że zamiar ten udało się zrealizować, odbrązawiając przy okazji życiorysy wielu  celebrytów ówczesnej epoki. Życie prywatne śmietanki polskich twórców miało bowiem i inne, nieco mniej poprawne oblicze. Niemal każda z  przedstawionych postaci walczyła  i przegrywała z nałogami. Alkohol, narkotyki, ciągły brak pieniędzy, hazard, długi, niezaradność życiowa, niewierność, odmienne preferencje seksualne to tematy które również poruszył autor w swoim opracowaniu. Pełne blasków i cieni losy bohaterów przeplatane są anegdotami z ich życia, ze scen, kawiarni, spotkań towarzyskich.

Fot. 2. Zofia Stryjeńska, Źródło: Sławomir Koper „Życie prywatne elit artystycznych Drugiej Rzeczypospolitej,” s. 340.

Dwudziestolecie międzywojenne obfitowało w wiele wybitnych osobistości,  których fascynujące życiorysy wypełniłyby niejeden opasły tom. Stąd też autor musiał dokonać selekcji i szczegóły z życia całego szeregu postaci nie znalazły miejsca w niniejszej książce, lecz Sławomir Koper zamieścił je w innych swoich pracach.

„Życie prywatne elit artystycznych Drugiej Rzeczypospolitej” to pierwsza z trzech publikacji tego autora, które w najbliższym czasie mam zamiar przedstawić Czytelnikom ZAPOMNIANEJ BIBLIOTEKI. Na lekturę czekają ponadto książki: „Gwiazdy Drugiej Rzeczypospolitej” oraz „Wielcy zdrajcy. Od Piastów do PRL.”


Wydawnictwo: Bellona
ISBN: 978-83-11-12496-7
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 496


niedziela, 14 września 2014

"Warszawa literacka lat międzywojennych"




Teresa Dąbrowska "Warszawa literacka lat międzywojennych"


Książka Teresy Dąbrowskiej to literacki spacer po Warszawie szlakiem postaci, które odcisnęły znaczące piętno na poezji i prozie polskiej lat dwudziestych i trzydziestych minionego stulecia. Na kartach książki mamy okazję poznać miejsca związane z twórcami, których dzieła wznawiane są do dnia dzisiejszego jak również odkurzymy kilka nieco już zapomnianych nazwisk. Spośród dziesiątek ludzi pióra związanych ze stolicą, autorka przypomniała nam warszawskie losy Marii Dąbrowskiej, Tadeusza Dołęgi-Mostowicza, Poli Gojawiczyńskiej, Witolda Gombrowicza, Michała Choromańskiego, Kazimiery Iłłakowiczówny, Marii Komornickiej, Marii Kuncewiczowej, Bolesława Leśmiana, Zofii Nałkowskiej, Stanisława Przybyszewskiego, Andrzeja Struga, Kazimierza Przerwy-Tetmajera, Marii Kuśniewicz-Ukniewskiej, Zbigniewa Uniłowskiego oraz Stanisława Ignacego Witkiewicza.

Teresa Dąbrowska sięgnęła pełną garścią do ich barwnych życiorysów i uraczyła czytelników całą gamą ciekawostek. Z lektury książki dowiemy się m.in. że pasją Leśmiana były nie tylko kobiety, lecz także dobra kuchnia, a ulubionymi potrawami bigos na winie i pierogi w maśle. Mający wstręt do pisania listów Witkacy w ciągu 16 lat napisał do żony, z którą był  w separacji kilkaset listów a Stanisław Przybyszewski przez 23 lata wiódł spór z berlińskim krawcem o zapłatę rachunku za uszyty garnitur.


Fot 1. Maria Ukniewska. Fotografia portretowa w kapeluszu. 
Źródło: Teresa Dąbrowska „Warszawa literacka lat międzywojennych,” s. 182.


Mimo iż tytuł publikacji sugeruje, że znajdziemy w niej informacje z lat międzywojennych, autorka zamieściła w książce szereg wiadomości z okresu II wojny światowej, np. o splądrowaniu mieszkania Marii Dąbrowskiej w październiku 1944 r., czy o śmierci siostry pisarki w powstaniu warszawskim i pochowaniu jej w podwórzu domu Józefa Ignacego Kraszewskiego przy ul. Mokotowskiej.

Jako miłośnik lat dwudziestych i trzydziestych, podczas lektury książki Teresy Dąbrowskiej zwróciłem uwagę na sylwetkę pisarki, której nazwisko niewiele już mówi współczesnemu czytelnikowi. Maria Kuśniewicz-Ukniewska, w młodości tancerka, w powieści „Strachy” przedstawiła świat warszawskich teatrzyków rewiowych, trud życia na prowincji i w stolicy oraz marzenia o sławie. Jej książka w 1938 r. wzbudziła dość duże zainteresowanie krytyki.

Fot. 2. Maria Kuncewiczowa. Fotografia portretowa. 
Źródło: Teresa Dąbrowska „Warszawa literacka lat międzywojennych,” s. 99.

„Warszawa literacka lat międzywojennych” to jednak przede wszystkim doskonały przewodnik po miejscach, w których zamieszkiwali wymienieni wcześniej literaci. Odwiedzamy także szkoły do których uczęszczali, miejsca pracy, szpitale, w których reperowali nadwątlone używkami i trybem życia zdrowie, kościoły w których zawierali związki małżeńskie lub żegnali się ze światem i wreszcie cmentarze gdzie składane zostawały ich doczesne szczątki. Autorka nie zapomniała także o lokalach, w których gromadziła się śmietanka literackiego światka. Tu na plan pierwszy wysuwa się oczywiście znajdująca się w pobliżu Uniwersytetu Warszawskiego słynna kawiarnia Ziemiańska. Wielu tych miejsc nie znajdziemy już na mapie dzisiejszej Warszawy, dlatego tym cenniejsze są publikacje, w których możemy odnaleźć choć namiastkę klimatu tamtych lat.


Wydawnictwo: Bellona
ISBN: 978-83-11-13968-5
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 204


wtorek, 9 września 2014

"Likwidator `44"




Dominik Kozar "Likwidator `44"
(Powieść kryminalna)

Ostatnie dni lipca 1944 r. Już niebawem wybuchnie tak oczekiwane przez mieszkańców Powstanie. Armia Czerwona zatrzymuje się na linii Wisły. Żołnierze radzieccy marzą o bogatych łupach, które zamierzają zdobyć w mieście. Niemieccy okupanci przygotowując się do obrony miasta wydają obwieszczenie nakazujące stu tysiącom warszawiaków zgłaszanie się do kompania rowów przeciwczołgowych. Dowódcy polskiego państwa podziemnego zaczynają zdawać sobie sprawę, że na większe wsparcie aliantów nie mogą liczyć. Napięta sytuacja i krążące od dłuższego czasu plotki o rychłym wybuchu powstania sprawiają, że hitlerowcy ograniczają nieco terror nie chcąc prowokować Polaków.

Dla szefa warszawskiego gestapo Franza Molka nadchodzą trudne dni. Nie tylko musi dbać o zapewnienie porządku w mieście, lecz także zmierzyć z seryjnym mordercą, który  pojawił się na ulicach Warszawy. W innych okolicznościach gestapowiec zapewne nie przejąłby się zaistniałą sytuacją. Kryterium doboru ofiar sprawia jednak, że Molk nie może pozwolić sobie na zlekceważenie sprawy. Ofiarami zabójcy są bowiem wysocy rangą oficerowie gestapo. Morderca pozostawia przy ciałach kartki z listą ofiar. Na kartce jest sześć nazwisk. Ostatnie nazwisko brzmi: Molk.

Śledztwo w tej sprawie rozpoczyna Hans Schneider, doświadczony funkcjonariusz kripo. Na specjalną prośbę Schneidera, pomaga mu dawny przyjaciel,  as przedwojennej polskiej policji państwowej, komisarz Jan Wolak, który zostaje w tym celu zwolniony z obozu w Auschwitz. Duet policjantów ma olbrzymie kłopoty z zakończeniem śledztwa. Jak się bowiem okazuje zabójca jest nie tylko bezwzględnym, ale także niezwykle przebiegłym, gotowym na wszystko człowiekiem.

W wojennej rzeczywistości toczy się codzienne życie warszawiaków. Młodzi ludzie spotykają się na prywatkach, randkach, spacerach. Niestety jakże często miłosne uniesienia przerywane są godziną policyjną. Jesteśmy świadkami, łapanek, egzekucji i przesłuchań. Warszawska młodzież garnie się do walki. Powstaje szereg organizacji konspiracyjnych, których członkowie czekają na sygnał aby chwycić  za broń. Wśród kilkunastu bohaterów pierwszo i drugoplanowych, znajdziemy przedstawicieli czterech narodowości: Polaków, Żydów, Rosjan i Niemców. Splatają się losy morderców w niemieckich mundurach, pazernych czerwonoarmistów i pełnych nadziei na lepszy los mieszkańców okupowanej Warszawy.

„Likwidator `44” to bardzo udana powieść wątkiem kryminalnym osadzonym w realiach II wojny światowej. Autor nie przytłacza czytelnika wielością detali topograficznych, koncentrując się raczej na oddaniu klimatu zagrożenia w mieście stojącym u progu zapisania najtragiczniejszej karty w swojej historii. Polecam.


Wydawnictwo: Videograf
ISBN: 978-83-7835-328-7
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 343

poniedziałek, 1 września 2014

"Dzieci `44"




Jerzy Mirecki "Dzieci `44"


Pośród wielu książek, które pojawiły się na rynku księgarskim w siedemdziesiątą rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego na szczególną uwagę zasługuje dość niezwykła publikacja Dzieci `44.” Współautor i koordynator projektu Jerzy Mirecki zgromadził w niej wspomnienia kilkudziesięciu osób, którzy byli dziećmi w sierpniu 1944 r. i przeżyli w stolicy ten krwawy okres 63 dni. Książkę otwierają wspomnienia Jerzego Gniadzika, czternastoletniego wtedy listonosza Harcerskiej Poczty Polowej. Po przeczytaniu właśnie jego książki pt. „Ulica Staszica” narodziła się koncepcja spisania relacji dzieci - świadków i uczestników walk.

Najmłodszym z bohaterów, do którego udało się dotrzeć Jerzemu Mireckiemu był czteroletni wówczas Andrzej Nielepkiewicz. Nic dziwnego, że jego wspomnienia zmieściły się na zaledwie jednej stronie. Z powstańczych dni pozostały mu w pamięci jedynie ciągłe bombardowania, brak wody oraz pistolet ojca, którym pozwalał mu się bawić, po wcześniejszym wyjęciu magazynku. Niestety większość pozostałych relacji pełna jest bólu, krwi, łez, głodu, świstu bomb, cierpienia i śmierci.

Fot. 1. Jerzy Gniadzik, wówczas lat 14, Szare szeregi, AK, PS. „Słowik”, listonosz Harcerskiej Poczty Polowej. Źródło: Jerzy Mirecki „Dzieci `44”, s. 9.

Jerzy Mirecki w chwili wybuchu Powstania był siedmioletnim chłopcem. 1 sierpnia wraz z rodzicami przyjechał do Warszawy wioząc zapasy żywności dla dziadków i siostry. Nie przypuszczał wtedy ani on, ani rodzice, że w stolicy spędzą dwa długie, tragiczne miesiące. Udało mu się zapamiętać m.in. radość, jaka ogarnęła mieszkańców w pierwszych dniach sierpnia. Zapamiętał bombę, która spadła na podwórze i cudem nie eksplodowała, a z której wyprodukowano później ponad dwa tysiące granatów, wycie syren sygnalizujących naloty oraz samoloty amerykańskie zrzucające setki spadochronów z pomocą dla powstańców. Niestety duża część tych zasobników dostała się w ręce wroga.

Fot. 2. Jerzy Mirecki, wówczas lat 7,5. Źródło: Jerzy Mirecki „Dzieci `44”, s. 25.

Większość z dzieci patrząc na swoich starszych kolegów marzyło aby tak jak oni chwycić za broń i walczyć z niemieckim okupantem. Młodzi ludzie wielokrotnie wbrew woli rodziców szukali kontaktu z żołnierzami noszącymi biało-czerwone opaski na rękawach. A kiedy udało się ziścić to marzenie często nie mieli już nigdy okazji spotkać się z ojcem i matką.

Nie wszystkie osoby, które podzieliły się dramatycznymi wspomnieniami doczekały wydania niniejszej książki. Pozostała po nich na szczęście bardzo wartościowa i unikalna pamiątka, dzięki której współczesne pokolenia mają możliwość przekonania się jak wyglądała wojna z perspektywy kilku i kilkunastoletnich bohaterów. Choć uratowany został tylko niewielki okruch wspomnień najmłodszych uczestników powstańczych walk, założenie przyświecające koordynatorowi projektu zostało wykonane. To już ostatni dzwonek na realizowanie tego typu zamierzeń. Za kilka lat odejdą ostatni świadkowie Powstania Warszawskiego i wiedzę o tamtych dniach kolejne pokolenia będą czerpać jedynie z takich publikacji.


Wydawnictwo: Bellona
ISBN: 978-83-11-1301703
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 488


niedziela, 29 czerwca 2014

"Warszawskie kawiarnie literackie"


Andrzej Z. Makowiecki "Warszawskie kawiarnie literackie"

Książka Andrzeja Makowieckiego to sentymentalny spacer po dziesiątkach kultowych stołecznych lokali, które odwiedzali nasi przodkowie na przestrzeni ponad stu lat XIX i XX wieku. Wraz z profesorem rozpoczynamy wędrówkę w ok. 1820 r. od kawiarni Pod Kopciuszkiem, choć to Honoratka cieszyła się największą popularnością w okresie romantyzmu. Spędzamy trochę czasu w młodopolskich kawiarniach: Starorypałka, Miki, Nadświdrzańska i Udziałowa, po czym przenosimy się do czasów II Rzeczypospolitej.  Autor postarał się abyśmy zagościli tu na dłużej.  Zaglądamy więc do Pikadora, Kresów, IPS-u (Instytut Propagandy Sztuki), SIM-u (Sztuka i Moda), Zodiaka i wreszcie do mojej ulubionej Ziemiańskiej. W tej ostatniej wraz z nadkomisarzem Jerzym Drwęckim gościłem aż pięciokrotnie przy okazji lektury cyklu powieści kryminalnych Konrada T. Lewandowskiego.[1] O tym fakcie Andrzej Makowiecki co prawda nie wspomina w swej publikacji, ale ja z prawdziwą przyjemnością powróciłem do tego owianego legendą miejsca spotkań ludzi pióra, malarzy, dziennikarzy i wojskowych.

W wymienionych powyżej kawiarniach komentowano nie tylko najświeższe wydarzenia polityczne. Środowisko artystyczne spotykało się w nich aby „poplotkować na temat literackich sukcesów i klęsk osób nieobecnych przy stoliku, (…) podzielić się najnowszymi dowcipami, wieść rozmowy inkrustowane bon motami i błyskotliwymi skojarzeniami, pełne aluzji zrozumiałych tylko dla wtajemniczonych. Także i po to, by ulec niewinnej słabości pławienia się w blaskach sławy, której gwarantem są jawnie niedyskretne spojrzenia zwykłej publiczności, przybyłej do kawiarni właśnie w celu podpatrywania zachowań lokalnych sław literackich.”[2]



Czytelnicy dzienników w Warszawie 1874 rok.

(Źródło: Andrzej Z. Makowiecki „Warszawskie kawiarnie literackie,” s. 24, 25)


Książka „Warszawskie kawiarnie literackie” wypełniona jest relacjami i wspomnieniami ludzi, którzy mieli przywilej otrzeć się o Franciszka Fiszera, Juliana Tuwima, Antoniego Słonimskiego, Jarosława Iwaszkiewicza, Bolesława Leśmiana, Tadeusza Boya-Żeleńskiego, Bolesława Wieniawę-Długoszowskiego i dziesiątki innych wybitnych postaci tamtych czasów. Albowiem profesor przypomniał także wielu twórców, których nazwiska pokryły się już dawno nie tylko patyną czasu lecz niestety także i mgiełką zapomnienia.

II wojna światowa dokonała nieodwracalnych zmian na „kawiarnianej mapie literackiej” Warszawy. Budynki legły w gruzach, dziesiątki ludzi pióra pochłonęła wojenna zawierucha, wielu wyemigrowało z kraju. Postacią łączącą kawiarniany świat przed i powojenny był bez wątpienia Antoni Słonimski.  Nie było już Ziemiańskiej. Tuwima „zastąpił” Konwicki, Dymszę – Holoubek… Śmietanka literackiego świata spotykała się kawiarni PIW-u, konkurującej z nią kawiarni Czytelnika, czy też Ujazdowskiej. I do tych lokali wstępujemy na chwile w dalszej części książki.

Barwny język, humor i mnogość interesujących detali sprawia, że przy lekturze pracy profesora Makowieckiego czytelnik ma okazję choć na chwilę przekroczyć progi magicznych centrów życia literackiego Polski romantycznej, młodej i ludowej. Polecam.



Wydawnictwo: Iskry
ISBN: 978-83-244-0326-4
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 264




[2] Andrzej Z. Makowiecki „Warszawskie kawiarnie literackie,” s. 11.

środa, 7 maja 2014

"Sopot 1940. Ścieżki miłości i szyfry wojny"


Zofia i Jan Puszkarow "Sopot 1940. Ścieżki miłości i szyfry wojny"


Martę i Maksa Mortonów mieliśmy już okazję poznać przy okazji lektury pierwszej powieści Zofii i Jana Puszkarow "Sopot 1939. Starcie wywiadów. Miłość i wojna. Thriller retro."[1] Jak pamiętamy, młodych małżonków rozdzieliły wojna i Morze Bałtyckie. Marta po wielu niebezpiecznych przygodach w Sopocie dotarła do ciotki Maksa mieszkającej w Podkowie Leśnej, zaś jej męża los rzucił do neutralnej Szwecji.

Kobieta próbuje zorganizować sobie życie w miasteczku pod Warszawą. Spędza w Polsce Święta Bożego Narodzenia. Zaprzyjaźnia się z ciotką, znajduje pracę w warszawskiej kawiarni, nawiązuje nowe znajomości, nie zawsze bezpieczne. Jednocześnie szuka możliwości opuszczenia Polski, co niestety w wojennych realiach nie jest łatwe do zrealizowania. Maks pracując dla wywiadu przeżywa cały szereg niebezpiecznych przygód. Niestety uczucia młodych małżonków zostały wystawione na ciężką próbę. W otoczeniu Maksa pojawiła się piękna agentka szwedzka Arnika, a Marta zacznie baczniej spoglądać na Piotrka, z którym przygotowuje się do eksternistycznej matury. W jej sercu zaczyna kiełkować podejrzenie, że jej mąż znalazł sobie nowy obiekt westchnień. Mimo to wciąż o nim myśli i codziennie z utęsknieniem wyczekuje od niego jakiejkolwiek wiadomości.

Choć w tytule książki pojawia się Sopot, tym razem to kraje skandynawskie oraz Warszawa i okolice są głównymi arenami powieści. Mortonowie podróżują. Max pociągiem w wagonie pierwszej klasy do dalekiej Kiruny, Marta zatłoczoną „ekadką” na trasie Warszawa – Podkowa Leśna. Wraz z Maksem i Arniką zauroczeni obserwujemy zorzę polarną. Spacerując warszawskimi ulicami widzimy zniszczenia dokonane przez niemieckie bomby w pierwszych dniach wojny.

Podobnie jak w pierwszej części powieści nieco przeszkadzało mi podzielenie jej na kilkadziesiąt krótkich rozdziałów oraz związane z tym zbyt częste przeskoki akcji. Zbyteczne wydaje się także umieszczenie w tekście wielu informacji historycznych o charakterze niemal encyklopedycznym. Ich miejsce powinno się znaleźć raczej w przypisach. Powieść jest bardzo dynamiczna i pełna niespodzianek – tak jak pełna niespodzianek jest profesja Maksa – agenta wywiadu. Czy Morton poradzi sobie w świecie intryg i szpiegów, czy jego żona odnajdzie się w nowej, polskiej rzeczywistości, czy ich uczucie przetrwa pokusy i wojenną zawieruchę? Odpowiedź na dwa pierwsze pytania znajdziecie w powieści „Sopot 1940. Ścieżki miłości i szyfry wojny.” Odpowiedzi na ostatnie pytanie nie znam, pewnie poznamy ją dopiero w trzecim tomie przygód małżeństwa Mortonów.

Wydawnictwo: Psychoskok
ISBN: 978-83-7900-162-0
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 242 (e-book)

Moja ocena: 4/6