Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kryminał retro. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kryminał retro. Pokaż wszystkie posty

piątek, 5 lutego 2016

„Silesia Noir”




Marcin Szewczyk „Silesia Noir” (Czorny Ślōnsk)


Kolejny rewelacyjny kryminał napisany kompletnie po ślōnsku. Tym razem autorstwa Marcina Szewczyka z Pszowa, laureata konkursu jednoaktówki po śląsku organizowanego przez Gazetę Wyborczą. 

Czorny kryminał osadzony w konwyncji "noir". Rok 1927. Górny Ślonsk na kerym dycki padze deszcz, niesie sie mgła, za winkalami a po ainfartach chowajom sie elwry i chachory, a luft je pełny czornej sadze. Po Rybniku a Raciborzu szaleje psychopatyczny mordyrz, a policjo ni mo na niego rady. Do chorego szpilu z waryjotym stowo styrany życiym prywatny detektyw Herman Fox, kery mo fest wielki doświadczyni w chytaniu przestymców, ale jednocześnie od lot tropiom go wyrzuty sumiynio kere durch tłumi we sia gorzołom. Kryminalne zagadki, zwroty akcje, gorzoła a cygarety, a ku tymu przebiegło i tajymniczo famme fatale. W tle poplebiscytowo rzeczywistość, starci polskigo i niymieckigo nacjonalizmu, świat podzielony granicom na Odrze, a do tego telefony na korbla i legyndarny Ford T.





Źródło:

Wydawca: Silesia Progress
ISBN: 978-83-942643-2-1
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 237


poniedziałek, 25 stycznia 2016

„Na zgliszczach”





Maciej Paterczyk „Na zgliszczach”

Patronat medialny: Zapomniana Biblioteka


Kamień Pomorski, druga połowa lat czterdziestych. Monotonię codziennego życia milicjantów, wypełnionego głównie walką z szabrownikami, przerywa informacja o zabójstwie dokonanym w jednej z poniemieckich wiosek. Ofiarą zbrodni pada młoda dziewczyna. Matka denatki oskarża o popełnienie morderstwa sąsiadów zza miedzy. Do zasiedlonej przez polskich osadników wsi przybywa komendant Powiatowej Milicji Obywatelskiej Stanisław Brzeziński. Komendantowi udaje się rozwikłać sprawę, aresztować podejrzanego a tym samym zapobiec krwawemu zatargowi pomiędzy skłóconymi sąsiadami.

Brzeziński zamierza zająć się teraz swoimi sprawami. Planuje ucieczkę za granicę i w związku z tym stara się zdobyć środki, które pozwolą mu na rozpoczęcie nowego, lepszego życia za żelazną kurtyną. Nielegalne przekroczenie granicy ma swoją cenę. Dla Brzezińskiego cena ta może okazać się bardzo wysoka. Kiedy wydaje się, że zagadka śmierci dziewczyny zostaje rozwiązana i milicjant będzie mógł wreszcie poświęcić się realizacji własnych planów, giną kolejne kobiety. Rozpoczyna się wyścig z czasem. Bohater powieści Macieja Paterczyka przed opuszczeniem kraju stara się za wszelką cenę wykryć mordercę, zapobiec kolejnym zbrodniom oraz wybuchowi paniki w Kamieniu Pomorskim i okolicy. Czasu ma bardzo niewiele, a sprawy niebezpiecznie się komplikują.




Edmund Fetting – „Nim wstanie dzień” (Prawo i pięść – 1964 r.)



Jest to już moje kolejne spotkanie z twórczością Macieja Paterczyka. Niespełna dwa lata temu przeczytałem udaną, debiutancką książkę autora pt. „Ziemie niczyje”, której akcja także rozgrywa się na Ziemiach Odzyskanych w schyłkowym okresie II wojny światowej.[1] Obydwie powieści łączy nie tylko miejsce akcji, lecz przede wszystkim znakomite oddanie atmosfery panującej na terenach znajdujących się od niedawna pod polską administracją.

Na kartach powieści „Na zgliszczach” pojawia się wiele postaci. Każda z nich skrywa w sobie jakiś dramat lub tajemnicę z okresu przedwojennego lub z lat okupacji,  które kształtują jej postępowanie w zupełnie nowych realiach. Bohaterowie nie potrafią rozliczyć się z przeszłością, a niezwykle trudno jest przetrwać żyjąc jedynie złudzeniami w trudnych, brutalnych czasach. Powojenny świat wypełniony jest pozorami i kłamstwami. Brzeziński przymyka oko na wybryki podkomendnych, lecz nie pozwala na łamanie prawa na podległym mu terenie. Zależy mu aby zostać pozytywnie zapamiętanym przez lokalną społeczność. W Kamieniu Pomorskim wszyscy o wszystkich wszystko wiedzą. Komendant pilnie strzeże swojej tajemnicy, a nie mogąc nikomu zaufać, częściej rozmawia sam ze sobą niż z własnymi podwładnymi. Żadnego z pierwszo i drugoplanowych bohaterów książki nie da się ocenić jednoznacznie. Każda z postaci, łącznie z Brzezińskim pełna jest rozdarć i sprzeczności. Zyskuje przez to fabuła powieści oraz czytelnicy, którzy do ostatniej strony nie mogą być pewni, jakie decyzje podejmie niekonwencjonalny komendant milicji. Polecam.

Wydawca: CM
ISBN: 978-83-63424-85-5
Seria wydawnicza: Kryminały Ziem Odzyskanych
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 242


niedziela, 17 stycznia 2016

„Nad miastem anioły”




Izabela Żukowska „Nad miastem anioły”


Komisarz Franz Thiedtke jest bohaterem trzech powieści Izabeli Żukowskiej, których akcja rozgrywa się Wolnym Mieście Gdańsku i okolicach, w latach trzydziestych i czterdziestych ubiegłego stulecia.[1] Pierwszego września 1939 r., w dniu kiedy na Westerplatte spadły pierwsze niemieckie bomby, ten niezwykle skuteczny i szanowany policjant przechodzi na zasłużoną emeryturę. Mimo to siły witalnej i determinacji mógłby mu pozazdrościć niejeden znacznie młodszy kolega po fachu.





W chwili gdy w 1945 r. do Gdyni i Gdańska zbliżają się oddziały Armii Czerwonej, Thiedtke liczy sobie już niemal 66 lat. Wraz z innymi mieszkańcami ukrywa się przed bombardowaniami w piwnicach jednej z kamienic. Pewnego dnia, w ciemnych pomieszczeniach zostaje zasztyletowany mężczyzna. Były komisarz jest pewien, że ów człowiek zginął przypadkowo, a cios bezwzględnego zabójcy miał być wymierzony właśnie w niego. Dochodzi do wniosku, że tragiczne wydarzenie ma ścisły związek z dramatyczną historią sprzed lat. Postanawia za wszelką wytropić i ukarać mordercę. Jest pewien, że mimo wielu trudności uda mu się tego dokonać. Zamierza tym samym zamknąć za sobą pewien etap, chce rozliczyć się z przeszłością i rozpocząć nowe życie z ukochaną kobietą u boku. Franz nie ukrywa, że zamierza spędzić resztę życia w Gdańsku, w miejscu gdzie się urodził, bez względu na to pod jaką administracją po zakończeniu działań wojennych znajdzie się miasto. Poruszanie się po mieście zajętym przez żołnierzy radzieckich, to stąpanie po kruchym lodzie, tym bardziej dla kogoś o takim życiorysie jak przedwojenny niemiecki policjant. Nie zważając na ryzyko Thiedtke podejmuje wyprawę do Gdańska, miasta w którym czerwonoarmiści zamierzają zaprowadzić nowy porządek.

Urodzonej w Gdańsku pisarce udało się znakomicie nakreślić mroczną, posępną i zimną atmosferę Gdyni i Gdańska w pierwszych dniach po „wyzwoleniu”. Mimo to nie sposób nie zauważyć, że tym razem to bohater jest dla Izabeli Żukowskiej najważniejszy. To Thiedtke spycha gdzieś na drugi plan zagadkę kryminalną. W niniejszej powieści bardziej niż w pierwszej książce serii - „Teufel” autorka skoncentrowała się na oddaniu przeżyć detektywa niż na detalach topograficznych zrujnowanych miast. Rezultat należy ocenić bardzo pozytywnie. Fabuła powieści zyskała na dynamice, a samotna walka z przeciwnościami stoczona przez komisarza okazała się dla czytelnika wielce emocjonującą, pełną wzruszeń przygodą. Polecam.


Wydawnictwo: Oficynka
Seria wydawnicza: Komisarz Franz Thiedtke
ISBN: 978-83-64307-17-1
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 264


piątek, 15 stycznia 2016

Siedem pytań do Piotra Schmandta



PIOTR SCHMANDT, autor cyklu kryminalnego „Sprawy inspektora Brauna”, powieści „Koncha i perła”, „Gdański depozyt”, „Bóg zasnął?” (wspólnie z Olgą Podolską-Schmandt), opowiadań oraz książki etnograficznej „Sobótka, ścinanie kani, ogień i czary na Kaszubach”.




ZAPOMNIANA BIBLIOTEKA: Powstały już trzy powieści poświęcone zagadkom kryminalnym rozwiązywanym przez inspektora Ignaza Brauna, co świadczy niewątpliwie o tym, że polubił Pan swego bohatera. Z którego z tych tomów jest Pan najbardziej zadowolony?

PIOTR SCHMANDT: Nie mogę odpowiedzieć wprost na to pytanie, z dwóch powodów: po pierwsze – sugerowałbym w ten sposób czytelnikom, po który tom warto sięgnąć, a po który niekoniecznie. Po drugie – i już bardziej serio, w każdym z tomów są rzeczy, które mniej lub bardziej podobały się mnie samemu. „Pruska zagadka” to jakby wprowadzenie bohatera do Wejherowa, w pewnym sensie wybiórcza encyklopedia miasta i niewątpliwie moja fascynacja opisywaną epoką oraz historią, która wydarzyła się naprawdę i którą przekształciłem na użytek fabuły. „Fotografia” z kolei jest raczej typową powieścią detektywistyczną, dziejącą się w dość hermetycznym środowisku niemieckich rentierów i Niemców wejherowskich. Niektóre epizody humorystyczne, jak perypetie Sigmunda von Macha, czy wątek romansowy młodego pastora, sprawiają jednak, że powieść wykracza poza ramy poetyki klasycznego kryminału. „Fabryka Pokory” powstała, w jakiejś mierze, z zauroczenia postacią polskiego fabrykanta działającego w Wejherowie i jest najbardziej poetycka, może najcieplejsza, dużo w niej też refleksji na rozmaite tematy.

W jednym z wywiadów z Panem przeczytałem, że inspiracją do napisania „Pruskiej zagadki” była informacja o zbrodni dokonanej na gimnazjaliście w Chojnicach. Czy wątki kryminalne w powieściach „Fotografia” i „Fabryka Pokory” także były inspirowane autentycznymi wydarzeniami sprzed lat?

W przypadku „Fotografii” takiej inspiracji nie było, pomysł był całkowicie mój, a postaci w stu procentach fikcyjne. Natomiast „Fabryka Pokory” – to przede wszystkim postacie Pawła Pokory i jego rodziny. Reszta, w tym intryga sensacyjna, należy już do dziedziny fikcji, do której autor ma święte prawo.

Książkę „Bóg zasnął” będącą kontynuacją losów niektórych bohaterów powieści „Gdański depozyt” napisał Pan wraz z żoną, cykl „Sprawy inspektora Brauna” to Pana autorskie dzieło. Czy może Pan zdradzić odrobinę z tajników swojego warsztatu pisarskiego?

Przede wszystkim należy mieć potrzebę i zamiłowanie do wynajdywania rozmaitych szczegółów z przeszłości, detali obyczajowych, architektonicznych i tych dotyczących mody. Poza tym pomysł na intrygę i jakiś nieokreślony, niemal metafizyczny impuls, który sprawi, że właśnie o tym, a nie o czymś innym, chce się napisać. A technika pisania ma już wiele wspólnego z rzemiosłem. W przypadku zaś „dwuosobowego” pisania książki, zawsze jest tak, że czyjś pomysł jest wiodący. Gdy chodzi o „Bóg zasnął?”, pomysł i jego fabularna realizacja była domeną żony, ja w znacznie mniejszym stopniu wpływałem na losy bohaterów. „Fabryka Pokory” z kolei, choć to moja książka, wiele ma żonie do zawdzięczenia, włącznie z kolejami losów niektórych bohaterów. Żona też pilnowała, aby wodze fantazji nie zawiodły mnie o krok za daleko, w sfery nieprawdopodobieństwa, w tym również psychologicznego.

Przeczytałem „Pruską zagadkę”, „Fotografię” oraz „Fabryki Pokory”. Muszę przyznać, że dla mnie to nie skomplikowana intryga kryminalna, lecz klimat dawnych lat, ukazanie tempa ówczesnego życia i ludzkich namiętności oraz detale obyczajowe są tym, co uważam za znak firmowy Pańskiej twórczości. Co jest według Pana najważniejsze w pracy nad kryminałem retro?

Miłość do epoki, na pierwszym miejscu. Trzeba dane czasy czuć, mieć pragnienie ich dalszego poznawania i pokorę w stosunku do odmienności, jakie sprawiają, że to już przeszłość. Niby ludzie są wciąż tacy sami, nie zmienia się ich natura, ale… nasi przodkowie, twierdzę, byli zupełnie inni niż my, inaczej też patrzyli na otaczający świat, co było wynikiem ich życia w określonej, dziś nam niedostępnej, rzeczywistości. Ważne jest też, wspomniane wcześniej, zamiłowanie do poszukiwania detali z rozmaitych sfer życia, które sprawiają, że książka w pewnym sensie, na sposób niedoskonały oczywiście, jest obrazem minionych czasów

Co jest najtrudniejsze podczas pracy nad kryminałami, których akcja rozgrywa się w pierwszych latach ubiegłego stulecia?

Najżmudniejsze są owe poszukiwania historyczne, natomiast najtrudniejsze jednak ucieleśnienie fabuły w taki sposób, aby zainteresowała czytelników, a tu efektów nigdy nie można być pewnym. To już zresztą nie dotyczy wyłącznie powieści historycznej.

Czy sięga Pan po powieści (retro)kryminalne innych polskich autorów? Jeśli tak, które ceni Pan najwyżej? 

Nie jestem namiętnym czytelnikiem powieści kryminalnej, czytam rozmaite książki, a wiele z nich może się przydać, mówiąc cynicznie, przy budowaniu określonych elementów moich własnych książek. Jednak duże wrażenie zrobiły na mnie „Erynie” Marka Krajewskiego. Oddanie klimatu epoki, siła budowania postaci i zaskakujące zwroty akcji, wszystko to buduje wartość książki. Zamierzam też bliżej zapoznać się z książkami Marcina Wrońskiego – jego bohater, Zygmunt Maciejewski, zachęca mnie do bliższej znajomości.

Czy pojawią się kolejne tomy przygód inspektora Brauna, a jeśli tak, czy nadal będzie on rozwiązywał sprawy kryminalne w tak bliskim Panu mieście - Wejherowie?

W tej chwili nawet nie bardzo wiadomo, czy Ignaz Braun przeżył swoją ostatnią akcję, w każdym razie jego sytuacja w ostatnim rozdziale „Fabryki Pokory” jest nie do pozazdroszczenia. Zobaczymy…

Dziękuję za rozmowę.


Recenzje wszystkich powieści Piotra Schmandta 
z cyklu „Sprawy inspektora Brauna” 
znajdziecie na stronach ZAPOMNIANEJ BIBLIOTEKI:

„Pruska zagadka”

„Fotografia”

„Fabryka Pokory”



piątek, 8 stycznia 2016

„Odwet”




Marek Romański „Odwet”


„Odwet” jest już trzecią w kolejności powieścią Marka Romańskiego po „Żółtym szatanie” i „Ostatniej grze Yoshimury”[1] jaka została wznowiona po kilkudziesięciu latach w serii „Kryminały przedwojennej Warszawy”. W serii tej zostały wydane ponadto powieści „Czarny trójkąt” oraz „Człowiek z Titanica”. W innej serii wydawnictwa CM - „Unikaty” ukazały się natomiast dwie inne książki tego autora: powieść „Gród Szatana” oraz reportaż poświęcony słynnej w latach międzywojnia sprawie kryminalnej, której bohaterką była Rita Gorgon, oskarżona o zabójstwo córki inżyniera Henryka Zaremby.[2]

Bohater powieści „Odwet” to młody, utalentowany pracownik Centrali Służby Śledczej, sierżant Ran. Funkcjonariusz prowadzi śledztwo w sprawie serii zagadkowych morderstw. Ofiarami zabójcy padają osoby mające wiele wspólnego z wymiarem sprawiedliwości. Sierżant zaczyna domyślać się, jakie związki łączą ofiary zabójstw. Swoim spostrzeżeniem dzieli się z doświadczonym inspektorem Krugiem, który jednak sceptycznie podchodzi do odkrycia młodszego kolegi. Niestety, zgony kolejnych osób wydają się potwierdzać teorię Rana. Im bardziej młody detektyw zbliża się do prawdy, tym więcej pojawia się wokół niego niedomówień, niejasności i niebezpieczeństw.




Recenzje kolejnych powieści kryminalnych Marka Romańskiego 
„Czarny trójkąt” oraz „Człowiek z Titanica” 
już niebawem pojawią się na stronach ZAPOMNIANEJ BIBLIOTEKI. 



Policjanci prowadzący śledztwo korzystają w pracy z nowej techniki – daktyloskopii, pozwala to na umiejscowienie akcji powieści w latach trzydziestych ubiegłego wieku. Już pierwsze rozdziały książki wprowadzają nas w nastrój przypominający nieco dawne amerykańskie filmy w klimacie noir. Okręt, cmentarz, bank, gabinet komisarza policji i więzienna cela to tylko niektóre z miejsc istotnych dla fabuły jednej z najlepszych książek Marka Romańskiego. Serce sierżanta skrada piękna kobieta, córka szefa policji, pojawia się tajemnicza organizacja, której członkowie nazywają siebie „ludźmi idącymi obok prawa”… Jak widzimy autor wprowadza na karty powieści coraz to nowych bohaterów, z których każdy skrywa jakieś tajemnice. Dzięki temu zabiegowi czytelnicy niemal do ostatniej strony książki mogą czerpać przyjemność z lektury oraz oczywiście z rozwiązywania sprawy wraz z dzielnym sierżantem Ranem.

Marek Romański pierwsze powieści kryminalne zaczął pisać jeszcze w latach trzydziestych. Szybko zyskał  sławę, zaliczano go obok Adama Nasielskiego i Antoniego Marczyńskiego do wielkiej trójki autorów polskich przedwojennych powieści kryminalnych. Często się zastanawiałem, dlaczego właśnie ci autorzy zasłużyli na ten zaszczyt, skoro równie dobre kryminały wychodziły spod pióra Stanisława Wotowskiego, czy Aleksandra Błażejowskiego? Chyba sprawiedliwsze byłoby tu zatem określenie: „najlepszy polski przedwojenny kwintet kryminalny”. Literatura nie zawsze jest sprawiedliwa, zdarza się, że autor, podobnie jak malarz zostaje doceniony dopiero po śmierci. Wspomnianych powyżej pięciu panów „pogodziły” czas i historia. Ich książki, rozchwytywane przed II wojną światową, kilka lat po jej zakończeniu nowe władze zaczęły usuwać z bibliotek. Jak możemy przeczytać w notce o autorze zamieszczonej na jednej z ostatnich stron niniejszego tomu, ani jeden przedwojenny egzemplarz powieści „Odwet” Marka Romańskiego nie zachował się w zbiorach Biblioteki Narodowej w Warszawie. Polecam.


Wydawca: CM
Seria wydawnicza: Kryminały przedwojennej Warszawy
ISBN: 978-83-63424-86-2
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 285


wtorek, 22 grudnia 2015

„Na zgliszczach”




Maciej Paterczyk „Na zgliszczach”

Patronat medialny: Zapomniana Biblioteka


Ziemie Odzyskane tuż po wojnie. Dalekie rubieże nowego kraju. Ludzie wciąż nie mają pewności czy to już Polska, czy jeszcze Niemcy. W tym niespokojnym miejscu zostaje zamordowana młoda dziewczyna. Komendant milicji w Kamieniu Pomorskim musi samodzielnie rozwiązać zagadkę jej śmierci. Gdy aresztuje głównego podejrzanego, uznaje sprawę za zakończoną. Nie chce zajmować się śledztwem, ma ważniejsze rzeczy na głowie: planuje ucieczkę z kraju. Wkrótce jednak ofiar zaczyna przybywać. Giną kolejne dziewczyny… Ziemie Odzyskane w drugiej połowie lat czterdziestych – idealna sceneria zbrodni. Stanisław Brzeziński – komendant milicji jakiego jeszcze nie było!


Źródło:

Pierwszy tom nowej serii „Kryminały Ziem Odzyskanych”. 
Recenzja powieści pojawi się oczywiście niebawem 
w ZAPOMNIANEJ BIBLIOTECE.



poniedziałek, 21 grudnia 2015

„Fabryka Pokory”




Piotr Schmandt „Fabryka Pokory”


Sześć lat po pierwszej wizycie w Wejherowie, as berlińskiej policji Ignaz Braun ponownie przybywa w rodzinne strony swojej małżonki Bernadety. Mamy jesień 1906 r. Tym razem pretekstem do przyjazdu jest dzień Wszystkich Świętych. Niestety, pobyt inspektora w miasteczku upływa nie tylko na odwiedzinach grobów bliskich żony oraz beztroskich spotkaniach z żyjącymi członkami jej sympatycznej rodziny. Podobnie jak przy okazji poprzednich odwiedzin, policjant musi zmierzyć się z rozwiązaniem niespodziewanej kryminalnej zagadki. Tym razem mieszkańcami Wejherowa wstrząsa wiadomość o zaginięciu Ludwisi i Janeczki, córeczek Wacława Ruszkowskiego, jednego z pracowników fabryki cygar i papierosów Pawła Pokory.
   
Braun spotyka znajomych policjantów z miejscowego komisariatu. Z zadowoleniem obserwuje jak zmienili się przez lata, okrzepli i nabrali doświadczenia funkcjonariusze, z którymi przed laty dane mu było współpracować. Jego radość mąci jednak wieść o problemach zdrowotnych zaprzyjaźnionego komisarza Renscha. Przebyty przez szefa wejherowskiej policji zawał, sprawia, że przełożeni odstawiają doświadczonego detektywa na boczny tor, przysyłając w zastępstwie ambitnego i zasadniczego Otto Lamberta. To właśnie z nowym, choć tymczasowym komisarzem, nasz dobry znajomy Ignaz Braun będzie musiał ułożyć poprawne stosunki, nieformalnie wspierając go w poszukiwaniach dwóch zaginionych dziewczynek.





Podobnie jak najlepsza moim zdaniem powieść serii o przygodach inspektora Brauna, czyli „Pruska zagadka”, także niniejszy tom emanuje smakami i zapachami dawnego Wejherowa. Wraz z inspektorem Braunem odwiedzamy dobrze znane kąty, jak też zupełnie nowe miejsca, jak np. tytułową fabrykę polskiego przemysłowca i patrioty Pawła Pokory. Wiele akapitów poświęcił autor na ukazanie życia rodzinnego Ignaza Brauna oraz przeżywającego dramat Wacława Ruszkowskiego. Sceny rozgrywające się w tajemniczej siedzibie grupy spirytystycznej zapewne wielu miłośnikom przedwojennych kryminałów kojarzyć się mogą z twórczością Stanisława Wotowskiego, jednego z klasyków tego gatunku.

Warto dodać, że w powieści Piotra Schmandta pojawiają się bohaterowie, którzy przed ponad stu laty przechadzali się uliczkami dawnego Wejherowa. Mam tu na myśli właściciela fabryki oraz członków jego rodziny. Co ciekawe, autorowi udało się dotrzeć do potomków Pawła Pokory, o czym dowiadujemy się z podziękowań zamieszczonych na końcu książki. Zapewne spotkania te przyczyniły się w znacznej mierze do wzbogacenia treści o liczne informacje związane z prywatnym życiem ich przodka, funkcjonowaniem zakładu, a tym samym do udoskonalenia kształtu niniejszej powieści. Mam nadzieję, że Piotr Schmandt na tyle polubił stworzoną przez siebie postać berlińskiego detektywa, że za czas jakiś znajdzie pretekst, aby wysłać go ponownie do niewielkiego kaszubskiego miasteczka, aby wspomóc miejscowych funkcjonariuszy w rozwikłaniu kolejnej sprawy kryminalnej. Polecam.


Wydawca: Oficynka
Seria wydawnicza: Sprawy inspektora Brauna
ISBN: 978-83-64307-75-1
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 393

piątek, 11 grudnia 2015

„Fotografia”




Piotr Schmandt „Fotografia”


„Fotografia” jest drugim tomem serii kryminalnej Piotra Schmandta, której bohaterami są berliński policjant, inspektor Ignaz Braun oraz niewielkie miasteczko Wejherowo. Muszę zaznaczyć, że najlepiej sięgnąć po wszystkie powieści serii we właściwej kolejności. Co prawda detektyw na kartach każdej z książek rozwiązuje inną zagadkę, ale w „Fotografii” pojawiają się nawiązania do pierwszej części serii, pojawia się także kilku znanych nam już bohaterów, z kwiatem miejscowej policje na czele.

Akcja powieści rozgrywa się pięć lat po pierwszej wizycie inspektora na Kaszubach. Mamy zatem rok 1906. Po przyjęciu zorganizowanym u pani Neiss, na które zaproszenie otrzymał także nasz policjant, zostaje zamordowany fotograf, który wykonywał zdjęcia bawiących się gości. Na fotografiach znaleźli się przedstawiciele miejscowej elity, przyjaciele pani domu oraz kilka osób, które podobnie jak inspektor odwiedzili miasto.






Theodor Pratz to spokojny, szanowany staruszek, który bez reszty poświecił się swojemu zawodowi. Fotografia była nie tylko jego profesją, lecz przede wszystkim pasją. Wielokrotnie przemierzał uliczki Wejherowa, zatrzymując na szklanej kliszy czar szybko upływających chwil. Towarzyszył narodzinom, ślubom oraz innym uroczystościom rodzinnym. Nic więc dziwnego, że mieszkańców dręczy pytanie: dlaczego nie mający żadnych wrogów fotograf został zamordowany?

Śledztwo prowadzi oczywiście inspektor Braun przy pomocy kilku policjantów z wejherowskiego komisariatu. Inspektor przesłuchuje podejrzanych, wśród których są głównie uczestnicy pechowego, zakończonego smutnym epilogiem przyjęcia. Znalezienie motywu zabójstwa okazuje się być bardzo trudną, skomplikowaną sprawą. Znajomi Ignaza wierzą w zdolności inspektora, on sam jednak nie jest zadowolony z postępów śledztwa, zakładał bowiem, że po kilku dniach uda mu się wytropić mordercę, a tymczasem zakończenie sprawy wydaje się być bardzo odległe.

Na tych, którzy poświęcą kilka wieczorów i rozwiążą wraz sympatycznym inspektorem „Pruską zagadkę”[1] oraz sprawę zabójstwa starego fotografa mam bardzo dobrą wiadomość. Doskonały detektyw Ignaz Braun po raz kolejny zawita do Wejherowa. Recenzję „Fabryki Pokory”, taki bowiem nosi tytuł nowa, trzecia już część serii Piotra Schmandta wydana przez „Oficynkę”, zamieszczę niebawem na stronach ZAPOMNIANEJ BIBLIOTEKI. Polecam.


Wydawca: Oficynka
Seria wydawnicza: Sprawy inspektora Brauna
ISBN: 978-83-64307-12-6
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 320

niedziela, 6 grudnia 2015

„Pruska zagadka”




Piotr Schmandt „Pruska zagadka”


W ostatnich latach na rynku księgarskim pojawiło się wiele kryminałów retro, których akcja rozgrywa się w Warszawie, Gdańsku lub Lwowie. Na retrokryminalnej mapie Polski zagościły także Poznań, Bydgoszcz i Kalisz. Niezbyt często autorzy decydują się na umiejscowienie akcji swych powieści na prowincji. Ryzyko takie podjął Piotr Schmandt wysyłając swojego bohatera do Wejherowa. Właśnie w tym mieście na początku 1901 r. doszło do makabrycznej zbrodni, której nie potrafił rozwikłać lokalny aparat policyjny. Zamordowano gimnazjalistę Johanna Wendersa. Po kilku dniach w okolicy zaczęto znajdować fragmenty jego ciała. W celu rozwiązania tej trudnej sprawy, z berlińskiego Wydziału Zabójstw przyjeżdża młody, zdolny inspektor Ignaz Braun. Okazuje się, że motywy do dokonania morderstwa mogło mieć co najmniej kilkunastu mieszkańców miasteczka. Inspektor rozpoczyna śledztwo, przesłuchuje podejrzanych, poznaje stosunki panujące w mieście. Odkrywa mroczne tajemnice zamordowanego młodzieńca oraz ciemne sprawki najbardziej szanowanych obywateli Wejherowa.




Piotr Schmandt mieszka w Trójmieście, pracował również w Muzeum Wejherowa stad też widoczna pieczołowitość autora w oddaniu szczegółów powieści. Wiele budowli, sklepów oraz hotel istniało w rzeczywistości. W książce zostały także wykorzystane prawdziwe nazwiska dawnych mieszkańców miasta. Poznajemy całą galerię typów ludzkich: szefa policji, posterunkowego, rzeźnika, piekarza, nauczycieli, burmistrza, kolejarza, rolnika, zaniedbywaną żonę, katolików, protestantów i starozakonnych.

Na klimat książki wpływają skrupulatnie przedstawione detale. Wiemy dokładnie co bohaterowie jedli na obiad, jak ubierali się, niemal czujemy zapachy kuchni, którą odwiedził inspektor Braun. Wędrujemy wraz z inspektorem dróżkami Kalwarii Wejherowskiej. Śledztwo toczy się w okresie świąt wielkanocnych, mamy więc okazję uczestniczenia w obrzędach religijnych, zasiadamy przy świątecznym stole z osobami, z którymi zaprzyjaźnił się policjant. Jest w śród nich również ponętna panna, która zawróciła nieco w głowie rzeczowemu i ułożonemu przedstawicielowi prawa. Wszystkie, pozornie drugoplanowe elementy powieści autor przedstawił tak plastycznie, że są one nie mniej interesujące od samego śledztwa.

„Pruska zagadka” jest pierwszą z trzech powieści jakie ukazały się w serii „Sprawy inspektora Brauna”. Piotr Schmandt stworzył niezwykle udany kryminał, nic więc dziwnego, że powieść doczekała się już drugiego wydania. Wydawnictwo Oficynka postanowiło wznowić tę książkę wraz z kolejnym tomem pt. „Fotografia”. Trzecia powieść „Fabryka Pokory” ukazała się po raz pierwszy. Już niebawem recenzje wszystkich tomów znajdziecie w ZAPOMNIANEJ BIBLIOTECE. Polecam.


Wydawca: Oficynka
Seria wydawnicza: Sprawy inspektora Brauna
ISBN: 978-83-64307-11-9
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 581



środa, 25 listopada 2015

„Unikaty. Cykl kryminalny”




W serii „Unikaty” wydawnictwa CM ukazują się trudno dostępne 
i zapomniane tytuły w bardzo niewielkich nakładach.

Patronat medialny nad serią objęła ZAPOMNIANA BIBLIOTEKA





Dotychczas wydane zostało siedem tytułów:

1. Arkadiusz Francewicz Koszko „Z pamiętników szefa rosyjskiej policji śledczej”
2. Marek Romański „Gród szatana”
3. Aleksander Błażejowski „Walizka P.Z.”
4. Aleksander Błażejowski  „Tajemnica doktora Hiwi”
5. Aleksander Błażejowski  „Tekturowy człowiek”
6. Adam Nasielski „Mamba”
7. Marek Romański „Sprawa Rity Gorgon. Reportaż kryminalny”



Recenzje niemal wszystkich tomów znajdziecie oczywiście 
w ZAPOMNIANEJ BIBLIOTECE:


Zapraszam do odwiedzenia profilu FB serii „Unikaty” oraz Wydawnictwa CM, 
gdzie znajdziecie najnowsze informacje wszystkich tomach serii:




Polecam!



sobota, 21 listopada 2015

„Zagadkowi milionerzy”




Ludwik Kurnatowski „Zagadkowi milionerzy”


Ludwik Kurnatowski to jeden z niewielu przedwojennych urzędników Policji Państwowej, którzy po godzinach pracy śledczej znajdowali czas aby spisywać przypadki z jakimi spotykali się w trakcie prowadzonych spraw kryminalnych. W książce „Zagadkowi milionerzy” zostały zamieszczone cztery historie, z którymi pan Ludwik miał do czynienia w czasie swej bogatej i długiej kariery policyjnej. Akcja opowiadania tytułowego rozgrywa się w 1908 r. W Warszawie pojawiają się dwaj tajemniczy młodzieńcy. Czujne oko wytrawnego policjanta zwraca uwagę na ich dziwne zachowanie. Podczas wizyty na balu maskowym w Teatrze Wielkim, starszy z mężczyzn nienawistnie spogląda na młodszego kolegę, nieustannie dolewa mu alkoholu, sam natomiast wyraźnie unika sięgania po kielich wypełniony winem. Kiedy okazuje się, że delikwenci to bardzo bogaci Rosjanie, Kurnatowski postanawia przyjrzeć się im dokładniej.

W opowiadaniu „Dzieje grzechu Krausa” autor przedstawia dramatyczne losy pewnej szanowanej rodziny mieszczańskiej. Strapieniem głowy pięcioosobowej familii, sędziwego już ślusarza jest syn Edward. W przeciwieństwie do nie sprawiających kłopotów córek, chłopiec od najmłodszych lat przysparza rodzicom a także nauczycielom wielu zgryzot i problemów. Stroniący od książek, dokuczający kolegom urwis po pewnym czasie zaczyna przywłaszczać sobie przedmioty należące do innych uczniów. Z biegiem lat jest jeszcze gorzej. Młodemu człowiekowi imponuje beztroskie, hulaszcze życie. Nawiązuje więc kontakty z warszawskim półświatkiem. Od tego momentu nad głową rodziny Kraussów zbierają się czarne chmury.



W dwóch tomach „Spraw kryminalnych” zamieszczone zostało 
dziewięć innych historii napisanych przez ówczesnego 
zastępcę Naczelnika Urzędu Śledczego w Warszawie.


Równie wzruszająca i dramatyczna jest opowieść o mieszkającej w kamienicy przy ulicy Mariensztat biednej, ortodoksyjnej żydowskiej rodzinie Mincesów, a w zasadzie o miłości pięknej Sary do przystojnego oficera Kubańskiego pułku stacjonującego w Warszawie. Zakochani gotowi są uczynić wiele, by związać się ze sobą wbrew piętrzącym się trudnościom. Wydarzenia ukazane w tym opowiadaniu mają miejsce pod koniec XIX wieku, a przedstawiona historia miłosna byłaby zapewne świetnym punktem wyjścia do stworzenia epickiego romansu z wątkiem sensacyjnym. W zamykającym tom opowiadaniu „Sprawa o mord rytualny” przeczytamy o dzieciobójczyni, która chcąc uchronić się przed odpowiedzialnością oskarża o morderstwo pewnego Żyda. Stąd już tylko krok do samosądu.

Dzięki wydawnictwu CM mieliśmy okazję spotkać się ponownie ze wspomnieniami Ludwika Kurnatowskiego. W ubiegłym roku w serii „Kryminały przedwojennej Warszawy” ukazał się tom „Tajemnica Belwederu”[1] zawierający pięć opowiadań policjanta. Ponadto w dwóch tomach „Spraw kryminalnych”[2] zamieszczone zostało dziewięć innych historii napisanych przez ówczesnego zastępcę Naczelnika Urzędu Śledczego w Warszawie. Opowiadania opublikowane w tomie „Zagadkowi milionerzy” różnią się jednak diametralnie od wydanych we wcześniejszych zbiorach. Uprzednio jak pamiętamy Kurnatowski wyraźnie eksponował swoje dokonania i zasługi w rozwiązywaniu każdego z opisywanych śledztw. Tu zaś snuje wspomnienia przepełnione mnóstwem ciekawostek obyczajowych z przełomu XIX i XX stulecia, skrywając swój udział gdzieś w tle. W wielu przypadkach jest bardziej psychologiem niż śledczym. Stara się w miarę możliwości wskazać osobom, o których niewinności jest przekonany najwłaściwszą drogę do szczęśliwego rozwiązania danej sprawy. Polecam.


Wydawca: CM
Seria wydawnicza: Kryminały przedwojennej Warszawy
ISBN: 978-83-63424-82-4
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 164


czwartek, 19 listopada 2015

„Rzeka zbrodni”




Jarosław Jakubowski „Rzeka zbrodni”


Bydgoszcz, styczeń 1920 r. Władzę w mieście nad Brdą przejmuje polska administracja. Nowym władzom zależy na unikaniu zadrażnień i na ułożeniu poprawnych stosunków z niemieckimi sąsiadami. Stąd też wiele uwagi poświęcają problemowi zapewnienia bezpieczeństwa. Niestety, pełną niepewności i napięcia atmosferę podsyca tragiczne wydarzenie. Na cumującej przy Fischmarkt barce „Annelise” zostają odkryte zwłoki czterech osób. Ofiary, rodzice z dwóją dzieci padły ofiarą brutalnego morderstwa. Z ich okaleczonych ciał ułożono makabryczną kompozycję w kształcie słynnej bydgoskiej fontanny „Potop”. Na zakrwawionych ścianach kajuty morderca pozostawia tajemniczy, również krwią wykonany napis. Ofiary zbrodni to niemiecka rodzina Blochów.

Zadanie wytropienia zabójcy spada na barki komisarzy Bolesława Eckerta i Leona Gajewskiego. Gajewski jest młodym, zdolnym lecz niezbyt doświadczonym policjantem. Dobroduszny Eckert to jego przeciwieństwo: rutyniarz o bogatym życiorysie, dla którego sprawa Blochów będzie jedną z ostatnich w policyjnej karierze. O bestialskiej zbrodni dowiadują się komisaryczny prezydent Bydgoszczy mecenas Emil Iwaszko oraz burmistrz Walter Hoppe. Od tej pory stróże prawa muszą mierzyć się nie tylko z przebiegłym zabójcą lecz także z presją przełożonych, którym niezwykle zależy na jak najszybszym ujęciu sprawcy, zamknięciu śledztwa a tym samym na zduszeniu w zarodku mogących się pojawić polsko-niemieckich antagonizmów.

Lektura powieści może być oczywiście nie lada gratką dla miłośników historii Bydgoszczy. Autor nie poskąpił bowiem czytelnikom barwnych opisów miasta końca drugiej dekady ubiegłego stulecia. Wraz z bohaterami usiłujemy natrafić na ślad psychopatycznego mordercy przemierzając uliczki i zaułki Bydgoszczy, zaglądając przy okazji do knajp, spelunek oraz mieszkań ówczesnych obywateli miasta. Nie brak w powieści smaczków obyczajowych, związanych głównie z prywatnym życiem komisarzy prowadzących śledztwo, nawiązań do minionych lat (wielkiej wojny) oraz nieco melodramatycznego wątku miłosnego.

Dobrze nakreślone, krwiste (może w przypadku tej powieści nie jest to zbyt adekwatne określenie) postacie bohaterów i to nie tylko pierwszoplanowych, dosyć nietypowa, frapująca intryga kryminalna, umiejętne stopniowanie napięcia pozwalają uznać pierwszą powieść kryminalną w dorobku Jarosława Jakubowskiego za bardzo udaną. Mam także nadzieję, że dzięki autorowi „Rzeki zbrodni” Bydgoszcz na dłużej zagości na przedwojennej kryminalnej mapie Polski. Polecam.


Wydawnictwo: Zysk i S-ka
ISBN: 978-83-7785-756-4
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 396



niedziela, 15 listopada 2015

„Grobowiec Ozyrysa”




Adam Nasielski „Grobowiec Ozyrysa”


Piąty tom przygód detektywa Bernarda Żbika wydany w serii „Kryminały przedwojennej Warszawy” nosi tajemniczy tytuł: „Grobowiec Ozyrysa”. Bernard Żbik jest jednym z najpopularniejszych detektywów jacy pojawiali się na kartach przedwojennych powieści kryminalnych. Trzydziestopięcioletni przystojny mężczyzna o przenikliwym spojrzeniu wzbudza strach u przestępców i podziw u podkomendnych. Nic dziwnego, genialny inspektor w mig rozwiązuje nawet najbardziej skomplikowane zagadki i żaden, nawet najbardziej przebiegły morderca nie jest w stanie wywieść go w pole. Tym razem jednak Żbik zmierzy się ze sprawą, nie podobną do żadnej innej z jakimi wcześniej miał do czynienia w bogatej policyjnej karierze.

Historia przedstawiona Adama Nasielskiego rozpoczyna się na pozór niewinnie. Bernard Żbik wraz z przyjacielem, aspirantem Adamem Billewskim goszczą na balu w Resursie Obywatelskiej. Z wielu prominentnych osób którzy przybyli do budynku przy Krakowskim Przedmieściu, uwagę obdarzonego niezwykłą spostrzegawczością Żbika zwraca pewien człowiek w średnim wieku. Detektyw zauważa, że mężczyzna jest śmiertelnie przerażony. Niezawodna intuicja podpowiada mu, że obiekt jego zainteresowania niedługo pożegna się z życiem. Swoim podejrzeniem dzieli się z nie dostrzegającym niczego niepokojącego Billewskim.




W przygotowaniu kolejne tomy „Kryminałów przedwojennej Warszawy”.


Wkrótce Żbik otrzymuje zaproszenie do złożenia wizyty w Banku Południowym, którego dyrektorem jest człowiek poznany na balu – Erazm Stokowski. Dyrektor dzieli się z asem przedwojennych detektywów nieprawdopodobną opowieścią związaną ze swoim pobytem w Afryce i odkryciem egipskiego grobowca. Stokowski wyznaje inspektorowi iż jest przekonany, że  niebawem zostanie zamordowany. Żbik podejrzewa jednak, że dyrektor nie mówi mu całej prawdy…

Podobnie jak w przypadku innych powieści Nasielskiego z cyklu „Wielkie gry Bernarda Żbika”, także akcja niniejszej rozgrywa się w latach trzydziestych ubiegłego wieku. Tym razem tłem wydarzeń jest gmach olbrzymiego, pełnego pomieszczeń banku. Zogniskowanie fabuły w zamkniętej przestrzeni, stopniowanie napięcia, ograniczona liczba bohaterów i niezwykle trudna, wydawałoby się niemożliwa, sprawa do rozwiązania, wszystko to powoduje, że nie trudno zauważyć inspirację Adama Nasielskiego twórczością Agaty Christie, czy Arthura Conan Doyla. Fascynacja dokonaniami zachodnich klasyków powieści kryminalnej przejawia się także w innych książkach autora przygód Bernarda Żbika. Niniejsze wydanie „Grobowca Ozyrysa” Adama Nasielskiego jest pierwszym od 1936 r. Wydawnictwo CM zapowiada, że wznowi po latach także pozostałe tomy przygód genialnego detektywa.


Wydawca: CM
Seria wydawnicza: Kryminały przedwojennej Warszawy
Podseria: Wielkie gry Bernarda Żbika
ISBN: 978-83-63424-79-4
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 201

---

Recenzje innych tomów serii „Wielkie gry Bernarda Żbika”:


sobota, 7 listopada 2015

„Sprawa Rity Gorgon. Reportaż kryminalny” (zapowiedź)




Marek Romański „Sprawa Rity Gorgon. Reportaż kryminalny” 


W 1931 roku w nocy z 30 na 31 grudnia w willi w Brzuchowicach została brutalnie zamordowana siedemnastoletnia Elżbieta „Lusia” Zaremba. O straszną zbrodnię oskarżono opiekunkę do dzieci, Ritę Gorgon. Stanęła ona przed Sądem Okręgowym we Lwowie i chociaż wszystkie dowody świadczyły przeciwko niej, usilnie twierdziła, że jest niewinna.

Proces Rity Gorgon to jedna z najgłośniejszych spraw kryminalnych II Rzeczypospolitej, która zelektryzowała ówczesną Polskę, poruszyła publicystów oraz literatów i do dziś budzi wiele wątpliwości i pytań. Czy dopełniono wszelkich formalności? Czy należycie przeprowadzono śledztwo? Wreszcie, czy wyrok był sprawiedliwy? Marek Romański, który był naocznym świadkiem procesu Gorgonowej, przedstawia swój reportaż z tej trudnej, ciekawej i nadal kontrowersyjnej sprawy. Czy Rita Gorgon rzeczywiście zamordowała, czy też sama padła ofiarą wzburzonej opinii publicznej?


Źródło:


Patronat medialny nad książką objęła ZAPOMNIANA BIBLIOTEKA


Zapraszam na profil FB cyklu oraz Wydawnictwa CM, 
gdzie znajdziecie najnowsze informacje wszystkich tomach serii:





Polecam!



piątek, 23 października 2015

„Arcymistrz”




Piotr Bojarski „Arcymistrz”


Mroźna połowa grudnia 1928 r. W Poznaniu trwają przygotowania do mającej rozpocząć się za kilka miesięcy Powszechnej Wystawy Krajowej. Tymczasem miejscowe środowisko szachistów żyje zbliżającą się wizytą mistrza świata Aleksandra Alechina. Rosyjski arcymistrz ma odwiedzić Poznań i rozegrać symultanę z 32 czołowymi szachistami Wielkopolski. Zawody zostaną zorganizowane w renomowanym hotelu Bazar. Nic więc dziwnego, że jego dyrektor Edward Kujaciński stara się dopiąć na ostatni guzik wszelkie sprawy związane z tą niecodzienną imprezą. Niestety, kilka dni przed planowaną symultaną ktoś podrzuca na biurko Kujacińskiego kartkę, na której wydrukowane są tylko dwa słowa „MISTRZ ZGINIE”. Przerażony dyrektor wzywa policję. Do hotelu przybywają podkomisarz Kayser i aspirant Kaczmarek.

Choć „Arcymistrz” jest już piątym tomem przygód poznańskiego policjanta Zbigniewa Kaczmarka, to jednak dopiero w tej części Piotr Bojarski zdecydował się przedstawić czytelnikom początki kariery policyjnej tego zdolnego śledczego, pełniącego służbę jeszcze w stopniu aspiranta.[1] W niniejszym tomie trzydziestoletni Kaczmarek ma również okazję przeprowadzić swoje pierwsze samodzielne śledztwo i przy okazji wywrzeć pozytywne wrażenie na komendancie poznańskiej policji, nadkomisarzu Bączkowskim. Tak się bowiem nieszczęśliwie składa, że podkomisarz Kayser ulega wypadkowi i niemal cały ciężar zapobieżenia zamachowi na życie gwiazdy światowych szachów spada na barki niezbyt doświadczonego jeszcze funkcjonariusza.






Krąg podejrzanych jest niezwykle szeroki. Kaczmarek uważa, że w gronie potencjalnych zabójców mogą znajdować się członkowie poznańskiego klubu szachowego oraz pracownicy hotelu. Bierze także pod uwagę możliwość zaplanowania zamachu przez sowietów. Rozpoczyna się wyścig z czasem…

Piotr Bojarski na kartach powieści wiernie odtwarza klimat Poznania schyłku lat dwudziestych ubiegłego wieku. Znaczna część dynamicznej akcji rozgrywa się co prawda w hotelu, mamy jednakże okazję do odwiedzenia wielu innych historycznych obiektów, z których kilka nie zachowało się niestety do naszych czasów. Spacerując ulicami przedwojennego Poznania, musimy uważać na oblodzonych chodnikach, aby nie wylądować ze złamaną nogą w Szpitalu Przemienienia Pańskiego przy ul. Długiej, jak jeden z oficerów policji, wspomniany wcześniej Zygfryd Kayser.

W zamieszczonych na końcu książki „kilku słowach od autora” oraz w przypisach Piotr Bojarski zdradza, którzy bohaterowie jego powieści są postaciami historycznymi.  Warto dodać, że Aleksander Alechin naprawdę przybył do Poznania 16 grudnia 1928 r. i rozegrał symultanę w hotelu Bazar. Autor wplótł to wydarzenie w sensacyjną fabułę doprawioną szeregiem detali historycznych. Dzięki temu otrzymaliśmy bardzo udaną powieść, której lektura powinna zainteresować pasjonatów kryminałów jak również miłośników historii stolicy Wielkopolski. Polecam.

Wydawca: Wydawnictwo Miejskie Posnania
ISBN: 978-83-7768-130-5
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 255





[1] Recenzja powieści „Pętla” Piotra Bojarskiego: http://www.zapomnianabiblioteka.pl/2015/09/petla.html

środa, 21 października 2015

„Opowiadania kryminalne” Część 2.



Adolf Doliński „Opowiadania kryminalne” Część 2.


Przed wybuchem II światowej ukazało się kilkaset numerów ilustrowanego tygodnika powieści, sensacyj i humoru[1] „Co Tydzień Powieść” łódzkiego wydawnictwa Republika. Były to dwudziestokilkustronicowe zeszyty zawierające m.in. krótkie opowiadania sensacyjne, kryminalne i romanse. Jednym z autorów, którego utwory publikowano w tej popularnej serii był Adolf Doliński. Pięć kryminalnych historii napisanych przez niego w 1938 i 1939 r. zostało po raz pierwszy po wojnie zebrane przez Wydawnictwo CM i wydane w dwóch tomach w cyklu „Kryminały przedwojennej Warszawy.”

„Blondynka czy brunetka?” to tytuł pierwszego z opowiadań zamieszczonych w tomie drugim.[2] W jednym z renomowanych warszawskich hoteli, w niecodziennych okolicznościach znika pewna kobieta. Dzień wcześniej zaginiona wraz z tajemniczym mężczyzną wynajęła jeden z pokoi. Pracownicy hotelu podejrzewają, że popełniono morderstwo, a ciało ofiary zostało wyniesione w kufrze przez jej towarzysza. Kiedy znajdują w pokoju plamy krwi oraz tajemniczy list decydują się na powiadomienie policji. Do akcji wkraczają aspirant Szczygieł i komisarz Motalski. Policjanci starają się ustalić jaki związek ze sprawą ma przystojny fordanser o przezwisku „Jimmy.”






Akcja opowiadania „Amerykański spadek” rozgrywa się głównej mierze za oceanem. Do Stanów Zjednoczonych wyjeżdża panna Maryla Minorska. Zatrudniona w warszawskiej firmie importującej kawę młoda kobieta, tak jak kilka innych urzędniczek otrzymuje wymówienie z pracy. Wkrótce po tym przykrym wydarzeniu nadchodzi list z Ameryki, w którym adwokat zawiadamia Marylę o śmierci stryja. Krewny zapisuje jej oraz niejakiemu Janowi Stolarowiczowi cały swój majątek. Stawia jednakże jeden warunek: Maryla musi poślubić Stolarowicza. Minorska waha się, nie wiedząc co czynić w tak niespodziewanej sytuacji. Kiedy jednak w czasie trzech miesięcy nie udaje się jej znaleźć nowego zatrudnienia, nie mająca nic do stracenia kobieta, decyduje się opuścić Polskę i wyruszyć w nieznane.

Bohaterowie opowiadań Adolfa Dolińskiego lubią odwiedzać nocne lokale, lub też w nich pracują. Mimo to autor stara się spojrzeć obiektywnie na czasy, w których dane jest im żyć. Warto pamiętać, że lata dwudzieste i trzydzieste ubiegłego wieku to nie tylko blask neonów, kabarety i biesiady w „Ziemiańskiej” lecz przede wszystkim nękające Polaków bezrobocie i bieda. Z takimi też problemami borykają się niektóre z postaci występujące na kartach opowiadań pana Adolfa: zwolniona z pracy stenotypistka, czy zdeprawowany, cyniczny i gotowy zrobić wszystko dla pieniędzy fordanser.

Trudno porównywać poziom literacki utworów Adolfa Dolińskiego do dzieł innych, poczytnych ówczesnych autorów kryminałów. Piszący takowe powieści Stanisław Wotowski czy Adam Nasielski potrafili znacznie lepiej konstruować intrygi kryminalne. Mający wieloletnie doświadczenie w pracy śledczej Ludwik Kurnatowski sprawnie i interesująco przelewał na papier swe policyjne wspomnienia. Tworząc opowiadania do popularnego, cyklicznego wydawnictwa Doliński stara się natomiast wzruszyć i zaciekawić jak najszersze grono swoich  czytelników a tym samym zaspokoić oczekiwania wydawcy. Warto w tym miejscu przypomnieć, jaką poczytnością cieszył się przed wybuchem wojny choćby ilustrowany tygodnik kryminalno-sądowy „Tajny Detektyw.” Stąd również każde z opowiadań opublikowanych w serii „Co Tydzień Powieść” nasączone jest sensacyjnymi i melodramatycznymi wątkami. Polecam.


Wydawca: CM
Seria wydawnicza: Kryminały przedwojennej Warszawy
ISBN: 978-83-63424-75-6
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 137




[1] Pisownia oryginalna – przedwojenna.