Ludwik M. Kurnatowski „Tajemnica Belwederu”
Wielu autorów przedwojennych
powieści kryminalnych wykorzystywało w pracy pisarskiej swe doświadczenie zawodowe.
Rafał Scherman bywał wzywany do sądów celem wydawania ekspertyz grafologicznych,
Leo Belmont pracował jako adwokat a
Stanisław Wotowski studiował prawo, robił karierę w policji by wreszcie
otworzyć biuro detektywistyczne. Po lekturze „Tajemnicy Belwederu” do tej
trójki mogę dopisać również nadkomisarza Ludwika M. Kurnatowskiego, zastępcę
Naczelnika Urzędu Śledczego w Warszawie, który po przejściu na emeryturę spisał
swoje przeżycia z okresu pracy w policji carskiej a później polskiej Policji
Państwowej.
„Tajemnica Belwederu” jest zbiorem
pięciu historii kryminalnych z życia przedwojennego polskiego policjanta. Książkę
otwiera opowiadanie tytułowe, w którym to Kurnatowski na prośbę władz carskich
pomaga wyśledzić włamywaczy, którzy rozpruli kasę ogniotrwałą i skradli tajne
dokumenty, szyfry oraz plany mobilizacyjne z Belwederu. W pałacu mieścił się wówczas
„wydział szpiegostwa zagranicznego.” Akcja opowiadania rozgrywa się wiosną 1907
r. Kilka lat później nasz policjant został oddelegowany do rozwiązania
niezwykle trudnej sprawy bandy złodziei usypiających i okradających podróżnych
w pociągach. W celu wykrycia opryszków Kurnatowski udał się nawet do
Petersburga. Historię tego mozolnego śledztwa znajdziemy w opowiadaniu „Szpilka
z trupią główką.”
„Salonowy bandyta” to opowieść o
sutenerze, szantażyście, oszuście i uwodzicielu Józefie Rudyckim, który to
osobnik rozkochiwał w sobie kobiety i wyłudzał od nich majątek. W kolejnej
historii Ludwik Kurnatowski przedstawił dramatyczny pościg za warszawskim
bandytą Wiktorem Zielińskim. Rok 1917 zastał zaś pana Ludwika w Rosji.
Pokłosiem tego pobytu jest ostatnie opowiadanie pt. „Upiór w pasiece,” w którym
pomaga miejscowym policjantom rozwiązać zagadkę zabójstwa pewnego staruszka.
Z opowiadań Kurnatowskiego możemy
wyłowić wiele „złotych myśli,” z których mogliby skorzystać policjanci
raczkujący dopiero w pracy policyjnej. Przedwojenny policjant mógł dowiedzieć
się z nich m.in. że „każdy urzędnik służby bezpieczeństwa winien zwracać jak
najbaczniejszą uwagę na każdy najdrobniejszy nawet szczegół i w rozumowaniu
swym zachować ścisłą indywidualność, pod żadnym zaś pozorem nie powinien
pozwolić sobie narzucić gotowego zdania, czy to lekarza, czy to sędziego lub
kolegi po fachu.”[1]
Wydarzenia przedstawione w
opowiadaniach zebranych w książce rzeczywiście miały miejsce. Autor przedstawia
siebie jako inteligentnego i odważnego policjanta, z którym liczą się nawet
wyżsi urzędnicy carscy. Rzadko zdarzają mu się pomyłki, a kiedy trafi na
właściwy trop wtedy żaden przestępca nie może czuć się bezpiecznie i nie jest w
stanie przed nim się schronić. Nie wiem w jakim stopniu wspomnienia policjanta
były w późniejszych latach opracowywane, w każdym razie trzeba przyznać, że w
Kurnatowskim drzemał talent literacki, a zbiór jego opowiadań przeczytałem z nie
mniejszą przyjemnością niż książki Aleksandra Błażejowskiego czy Stanisława
Wotowskiego. Polecam.
Wydawca: CM
Seria wydawnicza: Kryminały przedwojennej Warszawy
ISBN: 978-83-63424-26-8
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 192
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz