Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Warszawa. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Warszawa. Pokaż wszystkie posty

sobota, 21 listopada 2015

„Zagadkowi milionerzy”




Ludwik Kurnatowski „Zagadkowi milionerzy”


Ludwik Kurnatowski to jeden z niewielu przedwojennych urzędników Policji Państwowej, którzy po godzinach pracy śledczej znajdowali czas aby spisywać przypadki z jakimi spotykali się w trakcie prowadzonych spraw kryminalnych. W książce „Zagadkowi milionerzy” zostały zamieszczone cztery historie, z którymi pan Ludwik miał do czynienia w czasie swej bogatej i długiej kariery policyjnej. Akcja opowiadania tytułowego rozgrywa się w 1908 r. W Warszawie pojawiają się dwaj tajemniczy młodzieńcy. Czujne oko wytrawnego policjanta zwraca uwagę na ich dziwne zachowanie. Podczas wizyty na balu maskowym w Teatrze Wielkim, starszy z mężczyzn nienawistnie spogląda na młodszego kolegę, nieustannie dolewa mu alkoholu, sam natomiast wyraźnie unika sięgania po kielich wypełniony winem. Kiedy okazuje się, że delikwenci to bardzo bogaci Rosjanie, Kurnatowski postanawia przyjrzeć się im dokładniej.

W opowiadaniu „Dzieje grzechu Krausa” autor przedstawia dramatyczne losy pewnej szanowanej rodziny mieszczańskiej. Strapieniem głowy pięcioosobowej familii, sędziwego już ślusarza jest syn Edward. W przeciwieństwie do nie sprawiających kłopotów córek, chłopiec od najmłodszych lat przysparza rodzicom a także nauczycielom wielu zgryzot i problemów. Stroniący od książek, dokuczający kolegom urwis po pewnym czasie zaczyna przywłaszczać sobie przedmioty należące do innych uczniów. Z biegiem lat jest jeszcze gorzej. Młodemu człowiekowi imponuje beztroskie, hulaszcze życie. Nawiązuje więc kontakty z warszawskim półświatkiem. Od tego momentu nad głową rodziny Kraussów zbierają się czarne chmury.



W dwóch tomach „Spraw kryminalnych” zamieszczone zostało 
dziewięć innych historii napisanych przez ówczesnego 
zastępcę Naczelnika Urzędu Śledczego w Warszawie.


Równie wzruszająca i dramatyczna jest opowieść o mieszkającej w kamienicy przy ulicy Mariensztat biednej, ortodoksyjnej żydowskiej rodzinie Mincesów, a w zasadzie o miłości pięknej Sary do przystojnego oficera Kubańskiego pułku stacjonującego w Warszawie. Zakochani gotowi są uczynić wiele, by związać się ze sobą wbrew piętrzącym się trudnościom. Wydarzenia ukazane w tym opowiadaniu mają miejsce pod koniec XIX wieku, a przedstawiona historia miłosna byłaby zapewne świetnym punktem wyjścia do stworzenia epickiego romansu z wątkiem sensacyjnym. W zamykającym tom opowiadaniu „Sprawa o mord rytualny” przeczytamy o dzieciobójczyni, która chcąc uchronić się przed odpowiedzialnością oskarża o morderstwo pewnego Żyda. Stąd już tylko krok do samosądu.

Dzięki wydawnictwu CM mieliśmy okazję spotkać się ponownie ze wspomnieniami Ludwika Kurnatowskiego. W ubiegłym roku w serii „Kryminały przedwojennej Warszawy” ukazał się tom „Tajemnica Belwederu”[1] zawierający pięć opowiadań policjanta. Ponadto w dwóch tomach „Spraw kryminalnych”[2] zamieszczone zostało dziewięć innych historii napisanych przez ówczesnego zastępcę Naczelnika Urzędu Śledczego w Warszawie. Opowiadania opublikowane w tomie „Zagadkowi milionerzy” różnią się jednak diametralnie od wydanych we wcześniejszych zbiorach. Uprzednio jak pamiętamy Kurnatowski wyraźnie eksponował swoje dokonania i zasługi w rozwiązywaniu każdego z opisywanych śledztw. Tu zaś snuje wspomnienia przepełnione mnóstwem ciekawostek obyczajowych z przełomu XIX i XX stulecia, skrywając swój udział gdzieś w tle. W wielu przypadkach jest bardziej psychologiem niż śledczym. Stara się w miarę możliwości wskazać osobom, o których niewinności jest przekonany najwłaściwszą drogę do szczęśliwego rozwiązania danej sprawy. Polecam.


Wydawca: CM
Seria wydawnicza: Kryminały przedwojennej Warszawy
ISBN: 978-83-63424-82-4
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 164


niedziela, 15 listopada 2015

„Grobowiec Ozyrysa”




Adam Nasielski „Grobowiec Ozyrysa”


Piąty tom przygód detektywa Bernarda Żbika wydany w serii „Kryminały przedwojennej Warszawy” nosi tajemniczy tytuł: „Grobowiec Ozyrysa”. Bernard Żbik jest jednym z najpopularniejszych detektywów jacy pojawiali się na kartach przedwojennych powieści kryminalnych. Trzydziestopięcioletni przystojny mężczyzna o przenikliwym spojrzeniu wzbudza strach u przestępców i podziw u podkomendnych. Nic dziwnego, genialny inspektor w mig rozwiązuje nawet najbardziej skomplikowane zagadki i żaden, nawet najbardziej przebiegły morderca nie jest w stanie wywieść go w pole. Tym razem jednak Żbik zmierzy się ze sprawą, nie podobną do żadnej innej z jakimi wcześniej miał do czynienia w bogatej policyjnej karierze.

Historia przedstawiona Adama Nasielskiego rozpoczyna się na pozór niewinnie. Bernard Żbik wraz z przyjacielem, aspirantem Adamem Billewskim goszczą na balu w Resursie Obywatelskiej. Z wielu prominentnych osób którzy przybyli do budynku przy Krakowskim Przedmieściu, uwagę obdarzonego niezwykłą spostrzegawczością Żbika zwraca pewien człowiek w średnim wieku. Detektyw zauważa, że mężczyzna jest śmiertelnie przerażony. Niezawodna intuicja podpowiada mu, że obiekt jego zainteresowania niedługo pożegna się z życiem. Swoim podejrzeniem dzieli się z nie dostrzegającym niczego niepokojącego Billewskim.




W przygotowaniu kolejne tomy „Kryminałów przedwojennej Warszawy”.


Wkrótce Żbik otrzymuje zaproszenie do złożenia wizyty w Banku Południowym, którego dyrektorem jest człowiek poznany na balu – Erazm Stokowski. Dyrektor dzieli się z asem przedwojennych detektywów nieprawdopodobną opowieścią związaną ze swoim pobytem w Afryce i odkryciem egipskiego grobowca. Stokowski wyznaje inspektorowi iż jest przekonany, że  niebawem zostanie zamordowany. Żbik podejrzewa jednak, że dyrektor nie mówi mu całej prawdy…

Podobnie jak w przypadku innych powieści Nasielskiego z cyklu „Wielkie gry Bernarda Żbika”, także akcja niniejszej rozgrywa się w latach trzydziestych ubiegłego wieku. Tym razem tłem wydarzeń jest gmach olbrzymiego, pełnego pomieszczeń banku. Zogniskowanie fabuły w zamkniętej przestrzeni, stopniowanie napięcia, ograniczona liczba bohaterów i niezwykle trudna, wydawałoby się niemożliwa, sprawa do rozwiązania, wszystko to powoduje, że nie trudno zauważyć inspirację Adama Nasielskiego twórczością Agaty Christie, czy Arthura Conan Doyla. Fascynacja dokonaniami zachodnich klasyków powieści kryminalnej przejawia się także w innych książkach autora przygód Bernarda Żbika. Niniejsze wydanie „Grobowca Ozyrysa” Adama Nasielskiego jest pierwszym od 1936 r. Wydawnictwo CM zapowiada, że wznowi po latach także pozostałe tomy przygód genialnego detektywa.


Wydawca: CM
Seria wydawnicza: Kryminały przedwojennej Warszawy
Podseria: Wielkie gry Bernarda Żbika
ISBN: 978-83-63424-79-4
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 201

---

Recenzje innych tomów serii „Wielkie gry Bernarda Żbika”:


piątek, 16 października 2015

„Kryminały przedwojennej Warszawy”




Ranking „Kryminałów przedwojennej Warszawy”


Seria „Kryminały przedwojennej Warszawy” wydawnictwa CM ukazuje się od maja 2012 r. Wydano w niej już ponad 20 powieści. Czytelnik często rozpoczyna swą przygodę z dawnymi kryminałami od „Czerwonego Błazna” Aleksandra Błażejowskiego. Wydana po raz pierwszy w 1925 r. książka jest często określana jako pierwsza polska powieść kryminalna. Nie jest to prawda. Wcześniej ukazało się kilka, a może nawet kilkanaście kryminałów. Henryk Nagiel „Tajemnice Nalewek” i „Sępa” napisał pod koniec lat 80-tych XIX wieku.

Po przedwojenne powieści kryminalne sięgamy nie tylko ze względu na skomplikowane zagadki kryminalne. W trakcie lektury chcemy przenieść się choć na kilka godzin do innego świata. Świata dawnej Warszawy. Klimatu dawnych kabaretów, nocnych lokali, kamienic, ulic, teatrów i melin lepiej od Błażejowskiego, Romańskiego, Wotowskiego czy Nasielskiego nie są w stanie oddać nawet najlepsi współcześni autorzy kryminałów retro.

Poniżej zamieściłem własny ranking pierwszych 20 tomów „Kryminałów przedwojennej Warszawy”. Głównym kryterium jakie przyjąłem układając poniższą listę jest właśnie atmosfera dawnej stolicy. Czytelnicy, którzy jednak cenią wyżej wątki kryminalne powinni zapoznać się powieściami Adama Nasielskiego z cyklu „Wielkie gry Bernarda Żbika.” Cztery pierwsze pozycje z listy określiłbym jako „lekturę obowiązkową”, która powinna rozbudzić apetyt na przeczytanie pozostałych powieści tej serii wydawniczej.






  1. Aleksander Błażejowski, Korytarz Podziemny B
  2. Henryk Nagiel, Sęp
  3. Ryszard Braun, Manekin nr 6
  4. Henryk Nagiel, Tajemnice Nalewek
  5. Józef Jeremski, Tajemnica komisarza policji
  6. Ludwik Kurnatowski, Tajemnica Belwederu
  7. Stanisław A. Wotowski, Upiorny dom
  8. Adam Nasielski, Dom tajemnic (Wielkie gry Bernarda Żbika)
  9. Adam Nasielski, Człowiek z Kimberley (Wielkie gry Bernarda Żbika)
  10. Rafał Scherman, Samobójstwo zmarłego
  11. Stanisław A. Wotowski, Człowiek, który zapomniał swego nazwiska
  12. Adam Nasielski, Alibi (Wielkie gry Bernarda Żbika)
  13. Stanisław A. Wotowski, Czarny Adept
  14. Marek Romański, Żółty szatan
  15. Marek Romański, Ostatnia gra Yoshimury
  16. Adam Nasielski, Opera śmierci (Wielkie gry Bernarda Żbika)
  17. Adolf Doliński, Opowiadania kryminalne. Część 1.
  18. Stanisław A. Wotowski, Sekta diabła
  19. Aleksander Błażejowski, Czerwony Błazen
  20. Aleksander Błażejowski, Sąd nad Antychrystem


Recenzje wszystkich tomów znajdziecie w ZAPOMNIANEJ BIBLIOTECE:





sobota, 10 października 2015

„Słownik polsko-złodziejski z rozmówkami”




Antoni Kurka „Słownik polsko-złodziejski z rozmówkami”


W końcu XIX w. lwowski policjant, zarządca aresztów policyjnych, Antoni Kurka zebrał używane w tym środowisku wyrazy i zwroty złodziejskie, zarówno polskie, jak i żydowskie. Powstał unikalny słownik przedwojennej gwary złodziejskiej, zawierający nawet rozmówki (!). Po ponad stu latach zapomnienia wznawiamy ten tytuł w serii „Kryminały przedwojennej Warszawy”. Mamy nadzieję, że pomoże on lepiej czytelnikom zrozumieć slang powieści kryminalnych naszej serii. Niektóre wyrazy zadziwiają swoją aktualnością, inne zostały już zupełnie zapomniane.

Ze słownika:

Klawo w kuźni juchcić, jak pieją albo plichacz zita
z beczki; wszystko tedy szpanuje na plichacza.

Pytał, wiele małp zabywało się w chodaku?

Odmajchruj ten niedźwiadek od potoki.

Kogut czepił dwóch hołotników za ostrą jazdę, dziakował
im manyle i knaje z nimi do kwacza.

Kojfowałem na urban szmaty i zagrabiłem kireję
i nastygi, ale peda szpanował i czepił mię za parkan,
a ja wystawił.

Jak będziesz w kwaczu, szpanuj, dziakuję ci na lufcie
grypsankę, byś kumał, co miniasz zitać.

I w beseraju nie lepi, tam znowu grojse gips, dziakują
mikre okręty i ciągle tylko złotą zupę i srebne obiady;
za pół łokcia można się zaśmiać do sufitu.



Źródło:

Wydawca: CM
Seria wydawnicza: Kryminały przedwojennej Warszawy 
(wydanie specjalne)
ISBN: 978-83-63424-76-3
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 122


piątek, 9 października 2015

„Cmentarz Powązkowski w Warszawie”



Tadeusz Maria Rudkowski „Cmentarz Powązkowski w Warszawie”


Cmentarz Powązkowski obok Rakowickiego w Krakowie, Łyczakowskiego we Lwowie oraz Wileńskiej Rossy należy do najważniejszych polskich nekropolii narodowych. Położony w dość dużej odległości od miasta, z biegiem lat został wchłonięty przez rozwijającą się Warszawę. Obszar cmentarza wielokrotnie powiększano poprzez przyłączanie do niego sąsiadujących parceli. O cmentarzu ukazało się jak dotąd bardzo wiele publikacji. W przeciwieństwie jednak do wcześniejszych obszernych opracowań Kazimierza Władysława Wójcickiego czy Stanisława Szenica, poświęconych w głównym stopniu życiorysom osób zasłużonych pochowanych na tej nekropolii, Tadeusz Maria Rudkowski najwięcej miejsca przeznaczył na ukazanie Powązek jako muzeum rzeźby warszawskiej. Elitarny charakter cmentarza, który przez szereg lat był jedyną nekropolią na lewym brzegu Warszawy, wysokie opłaty za pola grobowe sprawiły, że na pochowek stać było jedynie bardziej majętnych mieszkańców. To właśnie dzięki temu na Powązkach zaczęły pojawiać się nagrobki o wysokiej wartości artystycznej.

W pracy Tadeusza Marii Rudkowskiego nie brakuje nieznanych szerzej ciekawostek związanych z pracami konserwatorskimi na Cmentarzu Powązkowskim. Dowiemy się m.in. o tym, że w trakcie renowacji jednego z bardziej zniszczonych pomników, po rozebraniu jego podstawy odnaleziono ukryte w sarkofagu, prawdopodobnie czasie wojny, marmurowe popiersie zmarłego. Książka jest również niezwykle cennym źródłem informacji o twórcach pomników na najbardziej znanej stołecznej nekropolii. Warto nadmienić, że niemal każdy ze znanych i cenionych polskich rzeźbiarzy pozostawił na Powązkach materialny ślad swej artystycznej działalności. Najwięcej zachowanych nagrobków opuściło pracownię Bolesława Syrewicza. Wiele miejsca poświęcono w książce historii Kościoła pw. św. Karola Boromeusza, katakumbom oraz stanowiącym największą ozdobę cmentarza kaplicom i mauzoleom.

Pracę zamyka rozdział dotyczący najważniejszych wydarzeń w ponad dwustuletnich dziejach nekropolii. Pierwszą osobą, o której pochówku zachowały się wiadomości była zmarła 12 marca 1794 r. żona starosty piaseczyńskiego Ludwika z Melinów Ryxowa. Autor opisał uroczystości pogrzebowe m.in. Stanisława Staszica, Bolesława Prusa, Franciszka Żwirki i Stanisława Wigury. W manifestacje patriotyczne przerodziły się uroczystości pogrzebowe Jana Kilińskiego czy pięciu poległych. W trakcie lektury mamy okazję prześledzić, jak zmieniały się obyczaje pogrzebowe w Warszawie na przestrzeniu ponad dwóch stuleci. Niestety, archiwum cmentarza spłonęło w 1944 r., stąd też niemożliwe jest dokładne oszacowanie dokładnej liczby pogrzebanych na Cmentarzu Powązkowskim. Szacuje się, że spoczęło tu co najmniej milion osób. Cmentarz Powązkowski jest dziś również miejscem spacerów oraz obowiązkowym punktem w planach wielu wycieczek odwiedzających stolicę. Aby kolejna wędrówka pomiędzy malowniczymi nagrobkami starych Powązek miała inny, bardziej pełny wymiar, warto sięgnąć po obficie przeplataną fotografiami monografię naszej narodowej nekropolii autorstwa długoletniego działacza Społecznego Komitetu Opieki nad tym cmentarzem. Polecam.


Wydawca: Zakład Narodowy im. Ossolińskich - Wydawnictwo
ISBN: 978-83-61056-68-3
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 343



wtorek, 6 października 2015

Publikacje historyczne Wydawnictwa Nowy Świat




Karol Mórawski ,,Cmentarze warszawskie”


Nekropole – miejsca zadumy ocalające od zapomnienia historię, tradycję, człowieka. To szczególny panteon narodowy wielu wybitnych i zasłużonych dla kraju i Warszawy Polaków, a także przestrzeń twórczości artystycznej. Wszystko to sprawia, że są cennym nośnikiem zjawisk kulturowych i skarbnicą wielu informacji.

Książki poświęcone historii Warszawy, jej najważniejszym miejscom i mieszkańcom, cieszą się od lat wielką popularnością zarówno wśród starszych, a w ostatnim czasie również młodszych czytelników, chcących poznać korzenie miasta.

W książce przedstawiono cmentarze komunalne i wyznaniowe. Łącznie zamieszczono opis 42 stołecznych nekropoli z ich zabytkami, historią, podano miejsca spoczynku sławnych ludzi, a także zaprezentowano miejsca pochówku w podziemnych kryptach kościelnych i mauzoleach, na cmentarzach przyświątynnych oraz w miejscach walk i bitew historycznych, jak również martyrologii z lat II wojny światowej, a także ofiar powojennego totalitaryzmu. Znaczącym walorem książki jest bogata szata ikonograficzna.

Często nie mamy zbyt wiele czasu, by zastanowić się nad znaczeniem cmentarza w społecznej, a więc i w naszej świadomości. A przecież nigdzie tak wyraziście i nieomal namacalnie nie splatają się odległe dzieje z teraźniejszością. Cmentarze aspirują do kręgu miejsc godnych poznania, które ą spuścizną tożsamości narodowej i ważną kartą w historii.

,,Cmentarze warszawskie” to niezwykle ważna i potrzebna praca, którą rekomendują kardynał Kazimierz Nycz – Metropolita Warszawski, Piotr Żuchowski – Wiceminister Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Generalny Konserwator Zabytków oraz Wiesław Kaczmarek – prezes Towarzystwa Opieki nad Zabytkami.

Bez cmentarzy trudno opisać głębiej historię i tożsamość danego miejsca, wioski czy miasta. Dla miasta takiego jak Warszawa, w którego dzieje wpisanych jest tyle tragicznych wydarzeń, cmentarze stały się jednym z głównych świadectw jego historii. Jak mało gdzie, warszawiacy idą na cmentarze, aby tam odnajdywać nie tylko swoich przodków i bliskich zmarłych, ale aby odnajdywać siebie. Z tych świętych miejsc bowiem, odczytują swoją historię – swoją tożsamość.
                                                                
Kardynał KAZIMIERZ NYCZ, Arcybiskup Metropolita Warszawski
Warto odwiedzać warszawskie nekropole z vademecum Karola Mórawskiego w ręku.  Tam, gdzie mroki niewiedzy gaszą pamięć ludzką, niech przemówią stronice jego książki.


                           PIOTR ŻUCHOWSKI, Wiceminister Kultury i Dziedzictwa Narodowego,
                                                                     Generalny Konserwator Zabytków


Troszczmy się o pamiątki po naszych przodkach z taką samą starannością, jak chcielibyśmy być zachowani w pamięci naszych potomnych.

                                WIESŁAW KACZMAREK, prezes Towarzystwa Opieki nad Zabytkami


O AUTORZE

Karol Mórawski – warszawiak z dziada pradziada. Z wykształcenia historyk i filolog. Od przeszło czterdziestu lat badacz historii Warszawy. Autor kilkudziesięciu książek o Warszawie, kilkuset artykułów, recenzji, referatów, felietonów, audycji radiowych, wystaw historycznych, biograficznych i artystycznych.  Redaktor wydawnictw zbiorowych, organizator licznych sesji naukowych. Muzeolog, wieloletni kurator Muzeum Woli.


Więcej informacji:
Aleksandra Kurzep


Wydawnictwo Nowy Świat, wydanie pierwsze, Warszawa 2012
ISBN 978-83-7386-457-3, oprawa miękka, stron: 240, format: 165 x 235 mm,
cena detaliczna: 29,99 zł




Karol Mórawski „Judaica warszawskie


Historia, kultura i sztuka żydowska na trwałe wpisała się w dzieje Warszawy. Ślady działalności żydowskiej można odnaleźć nie tylko w opowiadaniach, wspomnieniach, literaturze, lecz także w toponomastyce ulicznej, w  zabytkach architektury czy na starych nekropolach. W muzeach,  archiwach, bibliotekach przechowały się relikty kultury materialnej i duchowej, resztki dokumentów, a wśród starszego pokolenia wciąż żywa jest pamięć.

Chcielibyśmy przybliżyć Czytelnikowi dzieje niektórych – zachowanych na terenie Warszawy –  obiektów architektonicznych, instytucji czy nekropoli związanych ściśle z historią warszawskich Żydów.

Przewodnik ,,Judaica warszawskie” łączy historię ze współczesnością, ponieważ zostało także zamieszczone Informatorium zawierające aktualne dane adresowo-kontaktowe, umożliwiające poznanie  opisanych obiektów i ukazujące także nowe miejsca związane z kulturą żydowską.

Znaczącym wyróżnieniem dla publikacji jest recenzja prof. dr. hab. Mariana Fuksa:

„Dzieje Żydów warszawskich na skutek tragedii, która osiągnęła apogeum w latach II wojny światowej, z biegiem czasu, utraciły wiele materialnych śladów swej obecności. Toteż bezcenne są prace historyków, a szczególnie varsavianistów upamiętniających ową niezwykłą przeszłość. Znaczącą rolę odegrał i odgrywa tu Karol Mórawski, który książce ,,Judaica warszawskie” obok cech właściwych przewodnikom, nadał znaczący, wybitny walor historyczny. […]

,,Judaica warszawskie” to praca o niezwykle bogatym materiale, zawierająca bardzo dużo ważnych, często mało znanych, posiadających unikalną wartość historyczną – informacji.

Książkę czyta się łatwo, ma wciągającą narrację, jest pożyteczną i wartościową pracą historyczną w dziedzinie varsavianów”.


Wydawnictwo Nowy Świat, wydanie I, Warszawa 2014,
ISBN 978-83-7386-502-0, oprawa miękka, stron 244,
cena detaliczna: 29, 99 zł






Vera Frister „Strzępy pamięci”


Dziś każdy szczeniak ma już więcej niż siedemdziesiąt lat – powiada mój mąż. A ponieważ właśnie znajduję się w tej kategorii, więc jeśli chcę zdążyć przed kompletną sklerozą, afazją czy innym Alzheimerem, najwyższy czas zabrać się do spisywania strzępów rodzinnej pamięci. Nie będzie to dla mnie łatwym zadaniem, bo jeszcze nigdy nie „opowiedziałam” siebie do końca. Zawsze coś zostawało ukryte, pominięte, uznane jako nieważne etc. Tym razem (bo to już ostatni dzwonek) postaram się napisać z ręką na sercu. Na ile mi się to uda nie wiem, ale zrobię to uczciwie.

My, pokolenie „przedwojenne”, zaczynamy obawiać się, że his­toria, która powstała na naszych oczach zostanie uwieczniona tylko w mało ciekawych szkolnych podręcznikach.
Przez wieki ludzie rodzili się, żenili, płodzili następne pokolenia i umierali – wszystko razem w tej samej parafii. Tam też znajdują się w rodzinnych almanachach zapisane dziesiątki pokoleń wstecz. My, większość Żydów europejskich, nie mamy takiego komfortu. Dzieje naszych przodków spłonęły razem z nimi w Holocauście. Tylko niektórym udało się i przeżyć i odnaleźć w archiwach cząstki swoich korzeni rodzinnych.

Ci, którzy ocaleli, dzielą się dziś na dwie połowy: pierwsza pisze pamiętniki – a druga je czyta. Próbuję się dołączyć do tej pierwszej. Zdaję sobie też sprawę z tego, że to moje opowiadanie jest jak pyłek w porównaniu z ogromną, tragiczną biblioteką napisaną na temat Holocaustu. To co przedstawiam, to po prostu bardzo osobista relacja przejść i czasów, które przeżyłam wraz z moim pokoleniem w Polsce.


Źródło:

Wydawnictwo Nowy Świat
ISBN: 978-83-7386-578-5
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 200




Wojciech Letki „Pocztówki z innej planety”


PRL – cóż to za dziwna, zapomniana już kraina? Obca nam dzisiaj jak odległa planeta. Zaciera się pamięć o tym, jak wtedy żyliśmy, a młodsze pokolenia nie potrafią sobie już tego wyobrazić. Bo czy ktoś dziś uwierzy, że na planecie PRL po ochłap mięsa trzeba było stać w wielogodzinnej kolejce, przepychając się z inwalidami i kobietami w ciąży? Kto da dzisiaj wiarę, że milicja pilnowała, czy lokatorzy mieszkań na pewno mają meldunek (bo jeśli nie, to grzywna z zamianą na areszt)? Albo czy zabrzmi wiarygodnie, iż zamiast dolarów wolno było kupować jedynie bony „dolarowe”, o nominałach zaczynających się od 1 centa (w banknocie)? Mimo pozorów surrealizmu opisane tu wydarzenia naprawdę miały miejsce!


Źródło:

Wydawnictwo Nowy Świat
ISBN: 978-83-7386-536-5
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 139



piątek, 18 września 2015

„Cmentarz Powązkowski w Warszawie”




Tade­usz Maria Rudkowski „Cmentarz Powązkowski w Warszawie”


Książka jest dru­gim, uak­tu­al­nio­nym wyda­niem mono­gra­fii jed­nego z naj­więk­szych i naj­pięk­niej­szych cmen­ta­rzy w Pol­sce – Pową­zek. Obec­nie wpi­sane są one do reje­stru zabyt­ków. Tade­usz Rud­kow­ski, opo­wia­da­jąc o nekro­po­lii, sku­pia uwagę nie tylko na pocho­wa­nych tam wybit­nych Pola­kach, lecz także  kon­cen­truje się na war­stwie este­tycz­nej cmen­ta­rza — for­mach i two­rzy­wie nagrob­ków oraz ich twór­cach. Nie bez powodu utarło się stwier­dze­nie, iż Powązki są „muzeum rzeźby war­szaw­skiej”. W prze­strzeni tego cmen­ta­rza można prze­pro­wa­dzać lek­cję kulturalno-artystycznego życia mia­sta, by poznać zmie­nia­jące się mody i style sztuki sepulkralnej.

Źródło:



Bolesław Syrewicz, nagrobek Józefy Hermanowej (zm. 1878), 
źródło„Cmentarz Powązkowski w Warszawie”, s. 132.


Wydawca: Zakład Narodowy im. Ossolińskich - Wydawnictwo
ISBN: 978-83-61056-68-3
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 343


piątek, 11 września 2015

„Futbol dawnej Warszawy”




Robert Gawkowski „Futbol dawnej Warszawy”


"Książka jest popularnonaukowym zarysem dziejów piłki nożnej w Warszawie w okresie od początku XX wieku do roku 1950. Autor omawia m.in. takie zagadnienia, jak: futbol w czasie I wojny światowej, rozgrywki ligowe w Warszawie, polityczne i narodowościowe zróżnicowanie klubów w okresie II Rzeczypospolitej, infrastruktura sportowa, kibice, futbol podziemny w czasie II wojny światowej. Praca jest bardzo bogato ilustrowana. Zamieszczono w niej m.in. kolorowe godła i stroje piłkarzy poszczególnych drużyn, które zostały zrekonstruowane na podstawie zapisów statutowych, klubowych druków, pieczątek, plakatów, pamiątkowych znaczków i historycznych zdjęć."


Wydawca: Wydawnictwo Uniwersytetu Warszawskiego
ISBN 978-83-235-1141-0
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 188



Więcej o książce:




poniedziałek, 10 sierpnia 2015

„Karta” numer 84/2015



W najnowszym numerze kwartalnika historycznego "Karta":


Temat numeru: Ukraina 2013/14

Cztery miesiące najnowszej historii Ukrainy, której obywatele w listopadzie 2013 powiedzieli zdecydowane „nie” sprawującym władzę. Zapis ze środka dramatycznych zdarzeń, których scenę stanowił kijowski Majdan. 

Norwegia 1905

Kształt dzisiejszej Norwegii – stabilnej państwowości i dostatniego społeczeństwa, został przesądzony na początku XX wieku. Narodziny niepodległości po blisko 300 latach duńskiej „niewoli” i podwaliny współczesnego obrazu tego państwa, ukazują zapisy dwóch autorów: inspiratora dzisiejszego państwa socjalnego i pisarza chłopskiego pochodzenia. 

Armia Andersa

Dziennik młodego żołnierza, który trafił do armii wprost z łagru i wraz z nią  opuścił ZSRR. Wyjątkowo przenikliwe świadectwo wojennej rzeczywistości, w którym pierwszeństwo zyskuje los jednostki, a działania wojenne stanowią tylko jego tło. 

Mit Lenino 

W bitwie pod Lenino wzięli udział wypuszczeni z łagrów i miejsc przymusowej deportacji, niespełna pół roku wcześniej, żołnierze 1 DP im. T. Kościuszki. Przez lata Peerelu była ona sławiona jako przykład braterstwa broni żołnierzy polskich i sowieckich. Wspomnienia oficera artylerii pokazują jej prawdziwy obraz – wysiłek szeregowych żołnierzy i cynizm stojący za decyzją tych, którzy zdecydowali o podjęciu walki. 

Postawa klasowa

Wspomnienia lekarki szpitala psychiatrycznego w Kościanie pokazują, że w Peerelu hasło o „potrzebie walki z wrogami klasowymi” nie było tylko pustym sloganem, lecz zachętą do realnego działania, które podejmowali gorliwi  funkcjonariusze systemu.  

Między turami

Wiktor Woroszylski – pisarz i tłumacz, w prowadzonym przez siebie dzienniku komentuje II turą wyborów prezydenckich w 1990 roku, w których Lech Wałęsa walczy o urząd z reemigrantem z Peru – Stanisławem Tymińskim. Osobisty komentarz dotyczący narodzin polskiej demokracji.

Dyskusje 

Głosy L’uby Rusnákovej (ze Słowacji) i Andrzeja Krawczyka (z Polski) w sprawie wspólnej i wciąż niezabliźnionej przeszłości na Polskim Spiszu. Komentarz do tekstu Niezgoda w kościele opublikowanego w „Karcie” 83. 


„Karta” dostępna jest w salonach Empiku na terenie całego kraju, w dobrych księgarniach, salonikach prasowych, a także poprzez stronę Ośrodka KARTA: www.księgarnia.karta.org.pl



niedziela, 19 lipca 2015

„Pan Whicher w Warszawie”




Agnieszka Chodkowska-Gyurics, Tomasz Bochiński „Pan Whicher w Warszawie”


Dobiega końca rok 1862 r. Już niebawem na ziemiach Królestwa Polskiego oraz zaboru rosyjskiego wybuchnie największe w historii polskie powstanie narodowe. W Warszawie pogłębiają się rozdźwięki pomiędzy organizacjami spiskowymi. Władze rosyjskie podejmują działania zmierzające do skłócenia i rozbicia konspiratorów. W takiej oto scenerii Agnieszka Chodkowska-Gyurics oraz Tomasz Bochiński umieścili akcję bardzo udanej powieści kryminalnej. Bohaterem książki jest as londyńskich detektywów Jonathan Whicher.  W tych niespokojnych czasach Anglik przybywa do Warszawy na zaproszenie cara. Ma pomóc w wyłapywaniu buntowników a także podzielić się wiedzą, doświadczeniem oraz nowoczesnymi metodami pracy z policjantami pracującymi w kraju nad Wisłą.

Opiekę nad gościem zza Kanału La Manche powierzono zdolnemu policjantowi, inspektorowi Mikołajowi Borysowiczowi Czernyszewskiemu. Między detektywami nawiązuje się nić porozumienia. Niestety, plany Whichera szybko weryfikuje życie. „Książę detektywów” otrzymuje nowe zadanie. Musi odnaleźć zaginioną krewną cara. Zadanie nie jest proste a pan Jonathan zgłębiając zawiłe i mroczne rodzinne tajemnice, musi wykazać się nie lada zręcznością aby nie narazić się wielu wpływowym osobom pośrednio lub bezpośrednio związanym ze sprawą. W tym samym czasie Mikołaja Czernyszewskiego absorbują sprawy tajemniczych mordów do jakich dochodzi na ulicach Warszawy.

Zawsze kiedy sięgam po książkę, która jest owocem pracy autorskiego duetu mam wątpliwości, czy jej twórcy potrafili zgrać się ze sobą na tyle, abym w treści nie dostrzegał zgrzytów stylistycznych. W tym przypadku moje obawy zostały rozwiane już po przeczytaniu kilku stron powieści. Fabuła jest pomysłowo skonstruowana. Przygody XIX-wiecznych detektywów  przeplatane są wspomnieniami pana Whichera. Choć w posłowiu autorzy przyznają, że nie mieli zamiaru stworzyć powieści stricte historycznej, to jednak na kartach książki pojawia się kilka autentycznych postaci. Poza tytułowym bohaterem najbardziej znanym z nich jest niewątpliwie zaangażowany politycznie pisarz Józef Ignacy Kraszewski.

Autorzy powołali do życia sympatyczny duet głównych bohaterów. Anglik i Rosjanin to postacie z krwi i kości. Nie obce są im, szczególnie Czernyszewskiemu, zwykłe ludzkie słabostki. Charaktery postaci drugoplanowych są także doskonale dopracowane. W powieści znajdziemy szereg ciekawostek z pracy dawnych śledczych. Wraz z bohaterami mamy okazję uczestniczyć w seansie spirytystycznym, przyjęciach towarzyskich, jak również w niebezpiecznych nocnych eskapadach ulicznych. Jesteśmy wszędzie tam gdzie Whicher i Czernyszewski usiłują wpaść na trop przybliżający ich do rozwiązania skomplikowanych zagadek kryminalnych. Agnieszka Chodkowska-Gyurics oraz Tomasz Bochiński zadbali oczywiście o wierne oddanie detali historycznych i obyczajowych Warszawy w przededniu zrywu narodowowyzwoleńczego. Polecam.


Wydawca: Instytut Wydawniczy Erica
Seria wydawnicza: Alibi
ISBN: 978-83-62329-68-7
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 494


sobota, 27 czerwca 2015

„Dom tajemnic”




Adam Nasielski „Dom tajemnic”


„Dom tajemnic” to kolejna powieść Adama Nasielskiego, której bohaterem jest genialny warszawki detektyw Bernard Żbik. Konstrukcja fabuły nieco przypomina dwa inne kryminały Nasielskiego: „Opera śmierci” oraz „Alibi.”[1] W każdej z tych książek akcja rozgrywa się w odciętym od świata miejscu. Tym razem tłem dramatycznej historii jest willa położona w lesie pod Warszawą. Jej właścicielem jest Piotr Breda, przyjaciel wspomnianego wcześniej słynnego detektywa. Profesor kryminologii, doktor praw oraz psychiatra przybywa do warszawskiego mieszkania Żbika i prosi go, aby ten spędził urlop w Wilanowie. Dziwne zachowanie profesora, jego zdenerwowanie sprawia, iż Żbik zaczyna podejrzewać, że za zaproszeniem kryje się jakaś tajemnicza sprawa. Niestety, nic więcej nie udaje mu się dowiedzieć, lecz niezawodna intuicja podpowiada detektywowi, że wizyta w Wilanowie może dostarczyć wiele niezapomnianych i niebezpiecznych przeżyć.

Profesor przeczuwa, że wkrótce padnie ofiarą morderstwa. Niestety, mimo nalegań  Żbika, nie chce zdradzić na czym opiera swe przekonania. Przyznaje tylko, że przyszły zabójca znajduje się w willi. Tu warto dodać, że wszyscy mieszkańcy i goście rezydencji skrywają w głębi duszy jakieś mroczne sekrety. Inspektor Żbik cały czas odnosi wrażenie, ktoś śledzi każdy jego krok. W budynku zaczyna dochodzić do dziwnych, trudno wytłumaczalnych wydarzeń. Detektyw snuje podejrzenia, że niesamowite okoliczności mogą wskazywać na to, że ze sprawą mają związek niewyjaśnione rodzinne tajemnice sprzed wielu lat. Jest przekonany, że czeka go do rozwiązania najtrudniejsza zagadka w długiej, policyjnej karierze.

Adamowi Nasielskiemu udało się znakomicie wyczarować klaustrofobiczny, niepokojący klimat powieści. Atmosfera grozy, zimowa sceneria, stary, gęsty sosnowy las, usytuowana na odludziu, ponura willa oraz pełne sprzeczności postacie to idealne składniki dobrego, klasycznego kryminału. Dwuznaczne zachowania bohaterów sprawiają, że nie tylko as stołecznych detektywów, ale także czytelnicy do ostatniej strony powieści nie są pewni, jaką tajemnicę ukrywa willa profesora Bredy w Wilanowie. Na napisanie powieści „Dom tajemnic” Adam Nasielski potrzebował zaledwie trzech miesięcy. Książka powstała w 1934 r. i bez wątpienia należy do najlepszych dokonań tego klasyka polskiej literatury kryminalnej. Jest to już czwarta powieść Nasielskiego wydana w serii „Kryminały przedwojennej Warszawy.” Polecam.


Wydawca: CM
Seria wydawnicza: Kryminały przedwojennej Warszawy
Podseria: Wielkie gry Bernarda Żbika
ISBN: 978-83-63424-59-6
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 214


wtorek, 19 maja 2015

„Karta” numer 83/2015



W najnowszym numerze kwartalnika „Karta”:


Temat numeru: Łódź stolicą Polski (1945)

• Dwugłos o niepodległości: emisariusz Piłsudskiego i wileński demokrata (1911–13) 
• Konspiratorka: Maria Straszewska – sekretarz redakcji „Biuletynu Informacyjnego” (1939–43)
• Między Izraelem a Francją – listy Jerzego Giedroycia i Witolda Jedlickiego (1962–63)
• Konflikt na Polskim Spiszu (lata 60./70)

 Łódź stolicą

Mała osada – po kilku dekadach XIX wieku stająca się przemysłową metropolią – działała na wyobraźnię. W następnym stuleciu traciła co prawda energię, jednak raz jeszcze stała się miastem obiecanym – w styczniu 1945. Tym razem po niespełna roku skupiała pół miliona mieszkańców i niemal wszystkie centralne ośrodki państwa. Mogła poczuć się stolicą, trwale wzmocnić pozycję. Nie wytrzymała jednak konkurencji mitu Warszawy – zmartwiałego miasta, podnoszącego się z ruin. 

Wybór wspomnień, tekstów prasowych, piosenek, wierszy i fotografii dokumentujących szczególny rok, kiedy do Łodzi – jak do arki Noego – ściągali rozbitkowie ze wszystkich stron zdewastowanego kraju. 

Miasto, które nigdy nie miało uniwersytetu, otrzymało uniwersytet. Miasto, którego teatry nigdy nie miały się czym pochwalić, otrzymało teatry – pierwsze w kraju. Miasto, które nigdy nie posiadało środowiska artystycznego, otrzymało największe i najruchliwsze środowisko artystyczne w kraju.

Za niepodległością, Michał Sokolnicki
Wspólny kraj, Michał Römer

Odrodzona Rzeczpospolita – nadrzędny cel dla polskich niepodległościowców, choć osiągany różnymi drogami. O idei Niepodległej mówią: emisariusz Komendanta Józefa Piłsudskiego (we wspomnieniach) i wileński „demokrata” z duszą polsko-litewską (w dzienniku).

Doświadczanie Rumunii

Dla Polaków, dotkniętych we wrześniu 1939 druzgocącą klęską, Rumunia jawi się bezpieczną przystanią. W jej stronę rusza fala uchodźców, w tym najwyższa reprezentacja państwa polskiego. Dwa różne społeczeństwa, nieznające się nawzajem, historia sprawdza w przymusowym braterstwie. 

Wybór dzienników, wspomnień i oficjalnych dokumentów, przedstawiających rumuńską rzeczywistość uchodźców z Polski (1939–41).

W ambasadzie panował niesłychany chaos. Była ona dosłownie oblężona przez tłumy uchodźców. Szczupły personel ambasady, nieprzygotowany do tego rodzaju pracy, był zagubiony. A przede wszystkim – i to jest nieprzyjemna cecha polska – był zupełnie zdemoralizowany. Z miejsca po¬spiesznie usuwano portrety prezydenta Mościc¬kiego czy marszałka Śmigłego-Rydza, a przecież zarówno prezydent, jak i rząd egzystowali jeszcze mimo internowania.

Front „Kamyka”, Maria Straszewska

Wspomnienie z czasu konspiracji, opisujące zespół redakcji „Biuletynu Informacyjnego” (tygodnika warszawskiego okręgu SZP–ZWZ–AK, a od wiosny 1941 centralnego organu prasowego Biura Informacji i Propagandy AK), prowadzonego przez Aleksandra Kamińskiego.

Ja – „Anna” – stałam się odtąd nie tylko najbliższą współpracowniczką „Kamyka”, ale cząstką jego podziemnego życia. Spełniły się moje pragnienia. Byłam szczęśliwa. I dumna, że to właśnie mnie „Kamyk” wybrał, że obdarzył mnie takim zaufaniem. Ale też czułam ciężar odpowiedzialności. Im bliżej „Kamyka” poznawałam, tym bardziej byłam nim zafascynowana. Zaczęłam ulegać jego męskiemu urokowi. Sumienna w wykonywaniu moich obowiązków, spontanicznie usłużna, czujnie troskliwa, niczym chyba się nie zdradziłam. Czy zauważył, że zaczęłam malować usta? Czy potrafiłam ukryć radość, gdy prosił, bym przywiozła mu na Żoliborz dodatkowo popołudniową pocztę? Dni, kiedy nie widywaliśmy się, wydawały się puste. Były oczekiwaniem. Bo przy powitaniu nie maskował radości.
Maria Straszewska

Iluzje Października, Witold Jedlicki, Jerzy Giedroyc

Październik ’56 stanowi w historii Peerelu cezurę symboliczną. Prezentowane listy Witolda Jedlickiego i Jerzego Giedroycia odnoszą się do jego następstw. Największy niepokój Jedlickiego, który znalazł się wtedy na emigracji, budziła nie „kierownicza rola” PZPR, lecz dominacja w społeczeństwie postaw konformistycznych. Był to efekt rozczarowania Październikiem, który – według Jedlickiego – był od początku zwrotem kontrolowanym przez władze.

Niezgoda w kościele

W XX wieku odzyskujące podmiotowość narodową Słowacja i Polska dzieliły między siebie Spisz i Orawę, czyniąc ich fragmenty przestrzenią konfliktu. Po II wojnie światowej 14 wsi Polskiego Spiszu w północnym pasie regionu (powiat Nowy Targ), przypisanych Polsce, stało się terenem słowackiej samoobrony. W Nowej Białej i Krempachach spór narósł w cieniu kościołów. Wybór dokumentów i wspomnień z lat 60./70. pomaga zrozumieć apogeum konfliktu na Polskim Spiszu.

W Krempachach i Nowej Białej istota sporu nie dotyczy śpiewu w kościele po polsku lub słowacku – to tylko punkt odniesienia, zewnętrzna ekspresja. Chodzi o tożsamość. I słowacką, i polską. W tych wsiach występują obie tożsamości i zapewne mogłyby współistnieć w pełni pokojowo, gdyby po obu stronach nastąpiło zrozumienie: po polskiej – że po tej drugiej są Słowacy, a nie polscy odszczepieńcy i że mają oni prawo manifestować siebie inaczej, choćby śpiewając stare religijne pieśni po słowacku, nawet jeśli na co dzień mówią polskim dialektem; po słowackiej – że przynależą do Polski, choć jej sami nie wybierali i że mogą przyjąć polskie sąsiedztwo, jeśli pozbawione ono będzie niechęci do nich.
Czy to niespełnialne marzenie, by choćby w 70. rocznicę przekazania Polsce spornych ziem, 20 maja 2015, odbyło się na Spiszu spotkanie polsko-słowackie? Dokonać razem analizy zdarzeń historycznych, wyjaśnić charakter wzajemnej niechęci. Może wystarczyłoby dać sobie nawzajem sygnał, że obie strony nie uważają tej drugiej za gorszą. Może zaczęłaby się normalna wspólna rozmowa.

„Karta” dostępna jest w salonach Empiku na terenie całego kraju, w dobrych księgarniach, salonikach prasowych, a także poprzez stronę Ośrodka KARTA: www.księgarnia.karta.org.pl





niedziela, 17 maja 2015

„W powojennej Polsce. 1945-1948”




Maja i Jan Łozińscy „W powojennej Polsce. 1945-1948”


Z roku na rok ubywa świadków przełomowych wydarzeń w dziejach naszego narodu. Coraz mniej jest osób pamiętających lata dwudzieste i trzydzieste ubiegłego wieku a także tragiczny czas II wojny światowej i odbudowy naszego kraju ze zniszczeń dokonanych przez niemieckiego okupanta. O ile w ostatnich latach ukazało się wiele wydawnictw obejmujących swym zakresem losy mieszkańców naszego kraju w okresie dwudziestolecia międzywojennego, to późniejszy okres  doczekał się znacznie mniejszej ilości opracowań. Jedną z publikacji wypełniających tę lukę jest książka Mai i Jana Łozińskich przedstawiająca życie Polaków na tle przemian systemowych i gospodarczych w latach 1945-1948.


Fot 1. Księgarnia w ruinach, Warszawa, 1945 rok, 
źródło: „W powojennej Polsce. 1945-1948.”


Maja i Jan Łozińscy wiele miejsca poświęcili na ukazanie trudności jakie piętrzyły się przed mieszkańcami polskich miast, głównie Warszawy, po opuszczeniu ich przez żołnierzy w niemieckich mundurach. Umacniająca się na naszych ziemiach władza ludowa, fałszerstwa wyborcze, aresztowania przeciwników politycznych, walka z podziemiem niepodległościowym, własnością prywatną, problemy z zaopatrzeniem  w podstawowe produkty i sposoby na radzenie sobie z nędzą przez rodaków, którym udało się przetrwać wojenny kataklizm to tylko kilka z wielu zagadnień poruszonych przez autorów w niniejszej książce.

Lata powojenne przepełnione były dramatami i nadziejami związanymi ze zmianą granic naszego kraju. Wysiedlano ludność niemiecką a setki pociągów dowoziło na Ziemie Odzyskane mieszkańców z przeludnionych terenów wschodniej Polski. Nie wszyscy jednak potrafili odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Obietnice władz często nie pokrywały się z tym, co czekało na przybyszów w miastach, miasteczkach i wsiach, które starano się scalić z tą częścią kraju, która pozostała po odcięciu terenów położonych na wschód od Bugu.



Fot. 2. Sprzedaż chleba na ulicach Warszawy, marzec 1945 roku, 
źródło: „W powojennej Polsce. 1945-1948.


Na powracających do Warszawy mieszkańców czekały gruzy. Kluczowym zadaniem było więc zapewnienie ludności dachu nad głową. W ruinach grasowali szabrownicy. Osoby przybyłe z zagranicy  szokował fakt, że tuż za progiem nielicznych ocalałych kawiarni można było się natknąć na groby poległych w trakcie powstania warszawiaków. Po opuszczeniu stolicy przez wojska niemieckie w gruzowiskach i piwnicach znajdowało się jeszcze ponad 12 tysięcy ciał. Stąd też obawiając się wybuchu epidemii, starano się przyspieszyć prace ekshumacyjne. Był to jeden z wielu najbardziej palących problemów, z którymi musiały zmierzyć się władze miasta.

Pracę Mai i Jana Łozińskich uzupełnia kilkadziesiąt czarnobiałych fotografii, na których możemy zobaczyć nie tylko ruiny zbombardowanych miast, lecz także przejawy odradzającego się wśród gruzów życia: kobietę handlującą pieczywem, uliczne stragany z kwiatami, czy żebrzące kalekie dzieci. W zniszczonej bramie kamienicy ulokował się sprzedawca książek, w centrum miasta wóz konny w zastępstwie tramwaju przewozi kilkunastu pasażerów objuczonych walizkami zawierającymi częstokroć dobytek całego życia. Młodsi czytelnicy zapewne z ciekawością zerkną do zamykającego pracę „Słowniczka wyrazów zapomnianych,” z którego mogą się dowiedzieć czym bym domiar, kim Gruzinki i jakie osoby nazywano zaplutymi karłami reakcji. Polecam.


Wydawca: Dom Wydawniczy PWN
ISBN: 978-83-7705-823-7
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 184


czwartek, 16 kwietnia 2015

„Czarny adept”




Stanisław Wotowski „Czarny adept”


Warszawa, lata dwudzieste ubiegłego wieku. Po mieście krążą się plotki o pojawieniu się niebezpiecznej sekty. Na jej czele stoi tajemniczy mag, zwany czarnym adeptem. Członkowie sekty spotykają się na zakonspirowanych zebraniach, w czasie których mają ponoć miejsce orgie i inne niecne praktyki. Na domiar złego, w Warszawie dochodzi do szeregu samobójstw młodych, zamożnych kobiet. Rodziny ofiar, chcąc uniknąć skandalu nie ujawniają żadnych okoliczności tragedii, odmawiają także współpracy z policją. W tym samym czasie do znanego autora książek o tematyce okultystycznej zgłasza się zapłakana, młoda dziewczyna – Rena Łomnicka, córka bogatego fabrykanta.

Panna Rena zaobserwowała dziwne zachowanie swej starszej siostry. Energiczna dotychczas Mary stała się bowiem ponurą, smutną i apatyczną osobą. Kiedy Rena przypadkowo znalazła zgubioną przez siostrę karteczkę z tajemniczym rysunkiem nabrała przekonania, że Mary wpadła w sidła jakiegoś tajnego stowarzyszenia. Nie mogąc sama pomóc bliskiej osobie, postanowiła poszukać dla niej ratunku u specjalisty od  zjawisk nadprzyrodzonych.

„Czarny adept” to kolejna książka Stanisława Wotowskiego, w której pojawiają motywy okultystyczne. Konstrukcja powieści jest nieco zbliżona do innego kryminału tego autora „Sekta diabła.” I tu i tam mamy bowiem do czynienia z omotaniem pięknych niewiast przez demonicznego przywódcę sekty. I tu i tam bliska osoba zwraca się o pomoc do znawcy zagadnień tajemnych, który toczy walkę o wyrwanie ofiary ze szponów wszechmocnej organizacji.

Tłem klimatycznej powieści są mroczne uliczki, zaułki, kamienice oraz spelunki międzywojennej stolicy. Bohater, nieodporny na wdzięki pięknych kobiet, nieco naiwny i dobroduszny badacz nauk tajemnych ma wiele problemów, aby skutecznie rywalizować z przebiegłym czarnym adeptem. Ten zaś wykorzystując sobie tylko znane sztuczki potrafi wykaraskać się niemal z każdej zastawionej na niego pułapki. Uczestniczymy w przerażających, wyuzdanych obrzędach oraz seansach z duchami, w których to lubował się zresztą sam autor powieści. Możemy z dużą dozą pewności przyjąć, że postać głównego bohatera była inspirowana barwnym, pełnym przygód życiorysem  Stanisława Wotowskiego. Warto bowiem przypomnieć, że Wotowski nie tylko zgłębiał tajniki okultyzmu, a zdobytą wiedzę wykorzystywał pisząc poczytne powieści, lecz był również właścicielem biura detektywistycznego. Polecam.


Wydawca: CM
Seria wydawnicza: Kryminały przedwojennej Warszawy
ISBN: 978-83-63424-10-7
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 148



czwartek, 2 kwietnia 2015

„Człowiek, który zapomniał swego nazwiska”




Stanisław Wotowski „Człowiek, który zapomniał swego nazwiska”


Przełom lat dwudziestych i trzydziestych ubiegłego wieku. Do podwarszawskiego zakładu dla nerwowo chorych, w niezwykle tajemniczych okolicznościach zostaje przywieziony trzydziestoletni mężczyzna. Młody człowiek stracił pamięć, nie pamięta nawet swojego nazwiska. Dziwne zachowanie kierującego lecznicą doktora Trettera oraz jednego z pielęgniarzy sprawia, iż mężczyzna zaczyna podejrzewać, że z jego pobytem w zakładzie związana jest jakaś podejrzana historia. Zauważa, że podawana mmikstura nie tylko mu nie pomaga, lecz po każdej kolejnej dawce czuje się coraz gorzej. Pewnego dnia korzystając z pomocy dobrodusznej i uroczej pielęgniarki, panny Janiny ucieka z lecznicy z zamiarem znalezienia odpowiedzi na pytanie: kim naprawdę jest?

Rozpoczyna się trudna walka o odzyskanie własnej tożsamości.  Mężczyznę bez nazwiska ściga zawzięty dyrektor Tretter. Osaczają go także nie zawsze dobrze mu życzące osoby z dawnego, zapomnianego świata. Uciekinier zdaje sobie sprawę, że skoro jego prześladowcy są w stanie zrobić wszystko, aby nie odzyskał pamięci i znalazł się ponownie za murami zakładu, jego przeszłość musi skrywać jakąś mroczną zagadkę. Na domiar złego bohater okazuje się łudząco podobno do pewnego oszusta i uwodziciela, co przysparza mu nie tylko nowych kłopotów lecz również kilku zabawnych, czasem nieco nieprawdopodobnych przygód.

Tym razem w powieści Wotowskiego nie znajdziemy często wykorzystywanych przez pisarza motywów okultystycznych. Mamy natomiast okazję zajrzeć do przedwojennych nocnych lokali, czy też uczestniczyć w nocnym pościgu ulicami starej Warszawy. Stanisław Wotowski oprowadza czytelnika nie tylko po ociekających zbytkiem salonach, ale także mieszkaniach skromnie zarabiających urzędników. Pojawia się kilka odrażających postaci płci obojga, którym ucieczka naszego bohatera może przysporzyć poważnych kłopotów. Na szczęście drogi uciekiniera krzyżują się także z życzliwymi osobami, w tym wspomnianą wcześniej Janeczką. Nie zdradzę chyba zbyt wiele gdy dodam, że serca dwojga młodych ludzi zabiją mocniej ku sobie już po pierwszym spotkaniu.

Książka „Człowiek, który zapomniał swego nazwiska” ukazała się rok po głośnej powieści Tadeusza Dołęgi-Mostowicza „Kariera Nikodema Dyzmy.” Niektóre z wątków pozwalają domniemywać, że być może autor poczytnych kryminałów inspirował się nieco tą niezwykle popularną książką. Z notki „Od autora” zamieszczonej na ostatnich stronach możemy dowiedzieć się, że powieść została oparta na faktach, a podobne przygody stały się udziałem młodzieńca z jednej ze znanych, stołecznych rodzin arystokratycznych. Polecam.


Wydawca: CM
Seria wydawnicza: Kryminały przedwojennej Warszawy
ISBN: 978-83-63424-00-8
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 230


poniedziałek, 23 marca 2015

„Ostatnia gra Yoshimury”




Marek Romański „Ostatnia gra Yoshimury”


„Ostatnia gra Yoshimury” to kontynuacja przygód byłego detektywa Scotland  Yardu Jerzego Snarskiego, zmagającego się z niezwykle groźnym japońskim szpiegiem, zwanym Żółtym Szatanem. „Żółty Szatan” to także tytuł, jaki nosi powieść Marka Romańskiego, w której mieliśmy okazję poznać tych godnych siebie przeciwników. Akcja powieści toczy się oczywiście w latach trzydziestych ubiegłego wieku w Warszawie. Kiedy rozstawaliśmy się z bohaterami „Żółtego Szatana” nadal nie wyjaśnione pozostawały zagadki dwóch morderstw: ambasadora van Bergena oraz inżyniera Rylskiego.

O zabójstwo dyplomaty zostaje oskarżona popularna aktorka Hanka Orsini. Snarski jest jednak przekonany o niewinności kobiety. A kiedy spotyka się z nią w stołecznym areszcie śledczym, wystarcza chwila, aby serce detektywa zabiło mocniej do opuszczonej przez wszystkich, samotnej, pięknej artystki. Obiecuje Hance, że uczyni wszystko co w jego mocy, aby wydostać ją zza krat. To niezwykle niebezpieczne zadanie, przeciwnikiem Snarskiego jest bowiem bezwzględny Yoshimura.

Marek Romański należał do najbardziej popularnych autorów powieści kryminalnych lat trzydziestych. Jego pokaźny, literacki dorobek możemy porównać z twórczością znacznie bardziej znanych autorów: Adama Nasielskiego, Aleksandra Błażejewskiego, Stanisława Wotowskiego czy Antoniego Marczyńskiego.

Drugi tom powieści Romańskiego jest równie pasjonujący, choć znacznie bardziej mroczny od „Żółtego Szatana.” Snarski i Yoshimura toczą pojedynek na śmierć i życie. Znaczna część walki dwójki bohaterów ma miejsce w nietypowej scenerii warszawskich kanałów. Autorowi udało się zbudować duszny, klaustrofobiczny klimat miejsc, do których autorzy niezbyt często wysyłają bohaterów swoich powieści. Szala zwycięstwa przechyla się z jednej na drugą stronę. Każdy ma jednak swoją piętę Achillesa, ma ją także Japończyk. Lecz czy Snarskiemu uda znaleźć słaby punkt Azjaty? Czy może to Yoshimura wykorzystując swoje wpływy i możliwości przekreśli plany detektywa? Czy Hanka Orsini odzyska wolność? Czy detektyw zdobędzie serce aktorki? Kto stoi za zabójstwem ambasadora van Bergena, a kto pozbawił życia inżyniera Rylskiego? Czy te dwie zbrodnie mają ze sobą jakiś związek? Na wszystkie te pytania znajdziemy odpowiedzi w powieści „Ostatnia gra Yoshimury” Marka Romańskiego. Oczywiście uprzednio należy sięgnąć po wspomnianego wcześniej „Żółtego Szatana.”[1] Polecam.


Wydawca: CM
Seria wydawnicza: Kryminały przedwojennej Warszawy
ISBN: 978-83-63424-55-8
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 301