Zaginione dziecko, niewybaczalna
zbrodnia i jedno kłamstwo, które zniszczy wszystko… Trzyletni chłopiec puszcza rękę mamy i znika bez śladu w domu towarowym.
Wkrótce potem śledczy odnajdują na pobliskich łąkach trzy ofiary pewnej
przerażającej zbrodni. Odkrycie to paraliżuje miejscową społeczność. Narasta
nieufność i panika, a jednocześnie ktoś bardzo stara się, by prawda o
morderstwie nie ujrzała światła dziennego.
Dwadzieścia pięć lat później Zuzannę budzi pukanie do drzwi. Na progu zastaje
policjantów, którzy informują ją o śmierci ojca. Niebawem okazuje się, że cała
przeszłość kobiety została zafałszowana. By zrozumieć tragedię sprzed lat i raz
na zawsze przerwać zmowę milczenia, Zuzanna musi udać się w podróż tam, gdzie
zaczęła się ta lawina kłamstw. Jedno kłamstwo wystarczy, by zacząć wątpić we wszystkie prawdy.
W Bystrzycy Wielkiej znalezione
zostaje ciało nastolatki, Klaudyny Poloczek. Miejscowa policja sądzi, że było
to samobójstwo – w torebce dziewczyny odkryto list pożegnalny, a wyniki sekcji
zwłok wykazują, że przedawkowała narkotyki. Rodzina zmarłej i mieszkańcy
miasteczka nie wierzą, że nastolatka mogła targnąć się na swoje życie, a tym
bardziej – że była narkomanką.
Na prośbę siostry zmarłej sprawą zajmuje się Dioniza Remańska. Była policjantka
musi tym razem działać w ukryciu. Bystrzycka policja śledzi każdy jej ruch i
wyraźnie nie życzy sobie, aby ktokolwiek kontynuował zamknięte śledztwo. Mimo
przeciwności Remańska odkrywa ważny wątek w sprawie – okazuje się, że na moment
przed śmiercią Klaudyna pomagała swojej przyjaciółce przyłapać na gorącym
uczynku podglądacza, który niepokoił ją od dłuższego czasu.
Jeśli trop, którym podąża Dioniza, jest słuszny, w Bystrzycy czai się o wiele
więcej demonów, niż ktokolwiek mógłby się spodziewać. Czy Remańska nie ryzykuje
zbyt wiele, angażując się w prywatne śledztwo?
Hanna Greń - urodzona w Wiśle, obecnie mieszkanka Bielska-Białej. Z
wykształcenia ekonomistka, do 2014 roku właścicielka biura rachunkowego,
niedługo później wydała swoją pierwszą powieść. Pasjonuje się kryminalistyką, a
jej mąż – emerytowany policjant – jest pierwszym recenzentem jej książek. W
wolnych chwilach uwielbia spacerować po lesie, najbardziej jesienią, a także
haftować i czytać. Autorka m.in. „Wioski kłamców” rozpoczynającej kryminalną
serię z Dionizą Remańską.
Warszawa, 1936 r. W okazałej
willi należącej do przedsiębiorcy Józefa Karasiewicza zostają znalezione zmasakrowane
zwłoki. Porąbane na kawałki ciało mężczyzny umieszczono w kufrze. Ofiara to
młody inżynier Horowicz, daleki kuzyn żony Karasiewicza. Obu mężczyzn łączyły
również wspólne interesy. Horowicz od sześciu lat zamieszkiwał w domu, w którym
dokonał żywota. Nic więc dziwnego, że aspirant Adam Boniec przesłuchania
rozpoczyna właśnie właściciela willi. Aspirant dowiaduje się, że skrzynia, w
której spoczywało makabryczne znalezisko ma należeć do zatrudnionej kilka dni
temu służącej. Niestety, przesłuchanie kobiety okazuje się nie możliwe, gdyż
według wyjaśnień Karasiewicza służąca poprosiła go o zgodę na wyjście w celu
załatwienia jakichś spraw i dotąd nie powróciła. Boniec nie daje tego po sobie
poznać, ale nie do końca wierzy tłumaczeniom przedsiębiorcy. Po przesłuchaniu
kolejnych osób zamieszkujących w willi dochodzi do wniosku, że każda z nich
mogłaby mieć powód aby skrócić życie inżyniera Horowicza.
Sprawę dodatkowo komplikuje fakt,
że wychowanicą Karasiewicza jest panna Mira Kierszyńska. Dziewczyna, którą
jakiś czas temu z aspirantem połączyło uczucie, zachowuje się dziwnie. Wynosi
między innymi z willi Karasiewicza siekierę, którą poćwiartowano zwłoki. Warto
dodać, że aspirant Adam Boniecki, pochodzi z bardzo zamożnej rodziny, a służbę
w Policji Państwowej rozpoczął by dać upust młodzieńczej żądzy przygód i
wrażeń. Po ukończeniu prawa na Uniwersytecie Warszawskim, Boniec uzupełniał
wiedzę w Akademii Kryminologicznej w Zurychu. W wolnych chwilach pasjami
pochłaniał książki Arthura Conan Doyle`a i innych czołowych autorów
powieści detektywistycznych. W Warszawie o spektakularnych śledztwach mógł
jedynie pomarzyć. Interweniował zazwyczaj w sprawach drobnych kradzieży, bójek
i awantur domowych. Nic więc dziwnego, że kiedy już po godzinach pracy odebrał
telefon z willi Karasiewicza bez wahania udał się na miejsce zdarzenia.
„Willa grozy” to kryminał
napisany według klasycznych wzorców. Łatwo tu zauważyć wpływy nie tylko
zachodnich klasyków. Z dużą pewnością można założyć, że Różański inspirował się
również powieściami rodzimych autorów i nieobce mu były kryminały Adama
Nasielskiego. Wszyscy podejrzani o związek ze śmiercią inżyniera znajdują się
pod jednym dachem. Akcja niemal całej powieści rozgrywa się na terenie willi.
Co można powiedzieć o przebiegu śledztwa? Jesteśmy świadkami bolesnego
zderzenia marzeń z rzeczywistością. Aspirant Boniec przekonuje się na własnej
skórze, że tropienie przestępców nie jest tak proste jak przedstawiają to na
kartach książek jego ulubieni autorzy. Od Sherlocka Holmesa dzieli go jeszcze
przepaść. Popełnia liczne błędy proceduralne, daje się wodzić za nos
podejrzanym, w chwili zwątpienia gotów jest nawet podać się do dymisji. Powieść
Zenona Różańskiego „Willa grozy” drukowana była w odcinkach w 1936 roku na
łamach „Dziennika Bydgoskiego”. Nigdy wcześniej nie ukazała się w formie
książkowej. Polecam.
„Czarny kogut” to już czwarta
powieść Adama Węgłowskiego, której głównym bohaterem jest młody dziennikarz i
detektyw-amator Kamil Kord. W ubiegłych latach ukazały się „Przypadek
Ritterów”, „Noc sztyletników” oraz „Krew Habsburgów”[1]. Akcja
tych powieści rozgrywała się w Europie: w Galicji, w Londynie i w Wiedniu, a
Kord wędrował między innymi śladami seryjnego mordercy Kuby Rozpruwacza. Kamil
Kord to niespokojny duch, młodzieniec lubiący przygody. Nic więc dziwnego, że
po pewnym czasie Stary Kontynent stał się dla niego zbyt ciasny i postanowił
szukać wrażeń gdzie indziej. W wywiadzie udzielonym w lutym 2019 roku Adam
Węgłowski zdradził, że zamierza wysłaćswojego bohatera na drugą półkulę[2].
Słowa dotrzymał i dwa lata później również nakładem wydawnictwa Oficynka
ukazała się powieść „Czarny Kogut”.
Mamy schyłek XIX stulecia. Od
dnia kiedy na Haiti przybyli polscy legioniści, wysłani przez Napoleona
Bonaparte, upłynęło już kilkadziesiąt lat. Po wywalczeniu przez ten kraj niepodległości,
wielu Polaków nie powróciło już do Europy. Potomkowie niektórych żyli nadal
gdzieś w odludnych terenach, kości innych spoczywały w zapomnianych grobach.
Pamięć o tych miejscach coraz bardziej zacierał czas. Kamil Kord przemierza
ocean by odnaleźć na Haiti mogiły Polaków, dotrzeć do zachowanych po nich
pamiątek. Impulsem, który skłonił go do podjęcia decyzji o ryzykownej wyprawie
na Karaiby była rozmowa z rodakiem, naocznym świadkiem rewolucji na Haiti.
W liczącej około 350 stron książce
krzyżuje się kilka wątków. Podobnie jak w poprzednich tomach, kiedy na
horyzoncie pojawia się kobieta Kamil Kord wpada w poważne kłopoty. Na kartach
powieści znajdziemy mnóstwo ciekawostek historycznych związanych nie tylko z
wojnami napoleońskimi, ale przede wszystkim z codziennym życiem mieszkańców
pełnej magii, przesądów i tajemnic wyspy. Opisane przez Adama Węgłowskiego
walki Polaków na Haiti budzą skojarzenia z gehenną wojsk dowodzonych przez
Krzysztofa Arciszewskiego w Brazylii, przypomnianą na kartach znakomitej
powieści historycznej „Muszkieter z Itamariki” Michała Rusinka. Kiedy zerkniemy
na zamieszczoną na ostatniej stronie okładki notkę biograficzną, bez trudu
zauważymy, że Adam Węgłowski ma co nieco wspólnego z Kamilem Kordem. Autor
książki, podobnie jak jej bohater jest między innymi miłośnikiem tajemnic
historii i zagadek kryminalnych. Polecam.
Zabytkowa willa, rodzinne
spotkanie i morderca, który tylko czeka, aż odwrócisz wzrok. Sara Blosh, spadkobierczyni majątku Aleksandrowiczów, organizuje w
odziedziczonym dworku przyjęcie dla rodziny i znajomych. Spotkanie przebiega w dobrej atmosferze do chwili, gdy w jednym z pokojów na
piętrze posiadłości znalezione zostaje ciało Tomasza Wileckiego. Tylko kto z
obecnych miał motyw, by z zimną krwią zabić znanego biznesmena? Po wstępnym
przesłuchaniu okazuje się, że odpowiedź na to pytanie brzmi: niemal każdy. Komisarz Borys Bulsa rozpoczyna
wyścig z czasem. Czy uda mu się rozwikłać zagadkę, zanim wszystkie ślady
zostaną zatarte?
Doskonały thriller
psychologiczny, który trzyma w napięciu do ostatniej strony!
Joanna Dulewicz – ukończyła
filologię angielską i zarządzanie. Obecnie związana jest z Uniwersytetem Jana
Kochanowskiego w Kielcach, gdzie pracuje nad doktoratem z literaturoznawstwa, a
także prowadzi zajęcia z literatury oraz konwersatoria. Jest autorką wielu
publikacji naukowych i popularnonaukowych. Zajmuje się także tłumaczeniami
tekstów literackich.
Warszawa, połowa lat 70. Po wielu
latach pobytu w Stanach Zjednoczonych wraca do Polski wybitny naukowiec,
profesor Palewski. Długotrwała kariera za oceanem obfitowała w liczne sukcesy, profesor
wiele publikował, pisał książki. Uzyskiwał oczywiście z tego tytułu znaczne
dochody. Po powrocie do ojczyzny Palewski otrzymuje list zapowiadający śmierć.
Na kartce widnieje również data 11 marca 1937 roku. Profesor dzieli się tą
informacją ze spotkanym przypadkowo w restauracji majorem Pleśniewiczem. Emerytowany
major MO to jego dawny, dobry znajomy. Choć ich drogi rozeszły się wiele lat
temu, Palewski ma nadzieję, że Pleśniewicz będzie mógł mu pomóc w rozwiązaniu
zagadki tajemniczego listu.
Major obiecuje zając się tą
sprawą. Niestety, niebawem Pleśniewicz odbiera telefon od sekretarza profesora,
Bronisława Podkowińskiego. Młody człowiek informuje go, że profesor Palewski
został zamordowany. Śledztwo w sprawie zabójstwa prowadzi porucznik Różycki. Milicjanci
ustalają, że Palewski pozostawił testament. Wśród podejrzanych siłą rzeczy musi
znaleźć się więc także osoba, która będzie dziedziczyła pokaźny majątek.
Okazuje się również, że data wymieniona w liście ma związek z niejakim Romanem
Potterem. To muzyk, któremu kilkadziesiąt lat wcześniej Palewski odbił
narzeczoną.
Autor sprawnie podrzuca mylne
tropy, dzięki czemu czytelnik niemal do ostatniej strony nie jest pewien, który
z podejrzanych przyczynił się do przedwczesnego zgonu zamożnego profesora. Osób,
którym mogło zależeć na śmierci naukowca jest bowiem kilka. Profesor Palewski prowadził
bujne życie uczuciowe. Szybko się zakochiwał i równie szybko pozostawiał swoje
kochanki wikłając się w nowe romanse. Milicjanci penetrują różne środowiska. Na
tle szarej egzystencji zwykłych mieszkańców Warszawy autor ukazuje wycinek z barwnego
życia artystów. Jedną z postaci podejrzewanych o zabójstwo jest bowiem aktorka
pewnego stołecznego teatru. W nie mniej interesujący sposób przedstawione są tu
epizody z życia osób ocierających się niemal o warszawski półświatek. Polecam.
Pierwsza połowa lat 80. Funkcjonariusze
MO mają poważne problemy aby natrafić na trop seryjnego mordercy. Działający na
terenie całego kraju zbrodniarz skrzętnie zaciera za sobą wszelkie ślady. Nie
wiadomo jakie były motywy, które kierowały tajemniczym zabójcą. Jedyną
wskazówką dla oficerów MO jest as trefl. Taka bowiem karta jest podrzucana
każdej z przyszłych ofiar na kilka lub kilkanaście dni przed śmiercią. Niezwykle
trudno jest ustalić co poza tym faktem łączy wszystkie zamordowane osoby.
Wiadomo jedynie, że tuż po otwarciu koperty zawierającą makabryczną zapowiedź
każda z ofiar wpada w popłoch.
Na uwagę zasługuje nietypowa jak
na kryminał milicyjny konstrukcja powieści. Czytelnik ma możliwość obserwowania
wydarzeń zarówno z perspektywy milicjantów jak i zbrodniarza. Ze względu
nafakt, iż ofiary wywodzą się z różnych
grup społecznych przestępca, niczym kameleon, zmuszony jest wchodzić w skórę
innych osób. Andrzej Kakiet ukazuje szare życie w hotelu robotniczym, zakrapiane
libacje urządzane przez pracowników zatrudnionych przez zamożnego właściciela
szklarni czy codzienne życie i rozterki jednego z dyrektorów agencji
artystycznej „Pagart”. Powoli, krok po kroku, odsłania także pobudki, które
skłoniły głównego bohatera do wkroczenia na drogę zbrodni.
Osoby, które otrzymały „wyrok
śmierci” starają się za wszelką cenę przebywać w czyimś towarzystwie. Mają
złudną nadzieję, że to jedynie może je ocalić. Niestety są w błędzie. Zazwyczaj
w najbardziej niespodziewanym momencie tajemniczy osobnik zadaje śmiertelny
cios. Istotnym impulsem pobudzających funkcjonariuszy MO do zintensyfikowania
działań staje się zabójstwo ich kolegi, kapitana Krzysztofa Kramera. Jego
współpracownicy oraz przyjaciele są przekonani, że Kramer natrafił na ślad,
który mógłby doprowadzić do zdemaskowania mordercy i dlatego musiał zginąć. Sprawa
rusza z miejsca dopiero wówczas, kiedy do akcji wkracza brat zabitego milicjanta,
dziennikarz Andrzej Kramer. Polecam.
Tomek Winkler, prywatny detektyw
z Wrocławia, jeszcze nie wydobrzał po ostatniej makabrycznej sprawie, gdy na
jego biurku ląduje kolejne zlecenie. Tym razem zatrudnia go nie kto inny jak
Roma Wiśniowiecka, sarkastyczna emerytka i znawczyni dobrego koniaku, a
prywatnie… jego własna babcia.
W urokliwym kurorcie zniknął bez
śladu jej znajomy – starszy pan, któremu na pewno nikt nie życzyłby źle,
prawda? Winkler ma w tej sprawie odrębne zdanie. Jednak tropy ciągle zasypuje
śnieg, a byli koledzy z policji wcale nie zamierzają ułatwiać śledztwa. Echa
poprzedniej sprawy wciąż nie ucichły i zdecydowanie nie wszystkim podoba się,
że Winkler ostatnim razem wyszedł z tarapatów cało. Może więc tym razem trzeba
dopomóc pechowi? Beata i Eugeniusz Dębscy w drugim tomie swojego kryminalnego
cyklu zgrabnie budują nową historię, w której intryga sensacyjna przeplata się
z obyczajową, a ludzki los jest bardziej powikłany niż niejeden zbrodniczy
plan.
Okazuje się, że tajną bronią detektywa oprócz przenikliwego umysłu może
być jego… babcia. Tajną bronią Dębskich jest na pewno wartka akcja, humor i
Tomasz Winkler we własnej osobie! Tomasz Duszyński, pisarz, scenarzysta
Duet Winkler i babcia Roma jest fenomenalny! Ich dialogi są
rewelacyjnie skrojone, podszyte ironią, sarkazmem i okraszone złośliwymi
docinkami. Nie ma mowy, żebyście ich nie pokochali. Wioleta Sadowska,
subiektywnieoksiazkach.pl
Lata 30. ubiegłego wieku. W
malowniczo położonej willi dyrektora banku dyskontowego Rowicza zostaje popełnione
morderstwo. Ofiara to córka wpływowego dyrektora, piętnastoletnia Danusia.
Pośród podejrzanych jest jej nauczycielka, panna Halina Wirska oraz lokaj.
Prowadzący śledztwo, doświadczony i skrupulatny komisarz Młotocki jest jednak
przekonany, że za śmiercią dziewczyny stoi jednak ktoś inny. W sprawę
zaangażowany jest również aspirant Dąbrowski. Młody aspirant wielokrotnie bywał
w willi Rowicza i potajemnie wzdychał do panny Haliny. Przesłuchania domowników
nie wnoszą żadnych istotnych szczegółów. Śledztwo nie posuwa się naprzód.
Kto wie, czy skomplikowaną sprawę
udałoby się kiedykolwiek rozwikłać, gdyby nie zeznania słynnego psychiatry
doktora Leona Bauma. Doktor próbuje przekonać komisarza Młotockiego i sędziego
Bolańskiego, że Danutę Rowiczównę zabiła nauczycielka. Pewnego dnia Halina
Wirska znika. Czy to oznacza, że jest ona morderczynią? Młotocki nie wierzy w sensacyjne
opowieści Bauma. Jest przekonany, że doktor coś ukrywa i postanawia bliżej
przyjrzeć się jego działalności. Okazuje się, że stary policyjny wyga miał nosa,
a sprawa śmierci dziewczyny jest zaledwie wierzchołkiem góry lodowej.
Powieść Antoniego Hrama to
połączenie klasycznego kryminału z powieścią sensacyjną. Willa dyrektora
znajduje się przy drodze prowadzącej do Pucka. To właśnie w niej, a także w
Gdyni, Sopocie i terenie Wolnego Miasta Gdańska rozgrywa się akcja powieści.
Warto jednak dodać, że niezwykle istotne dla rozwoju fabuły wydarzenia mają
miejsce na statku pływającym po Zatoce Gdańskiej. Mamy tu także wątki miłosne,
w tym jeden niezwykle dramatyczny. Niektórzy z podejrzanych, z różnych względów,
nie mogą wyjawić pewnych szczegółów, które mogłyby naprowadzić policję na
właściwy trop.
Antoni Hram to pseudonim pod
jakim ukrywał się tajemniczy autor Antoni Greipel. „Sobowtór doktora Bauma”
drukowany był w odcinkach na łamach ilustrowanego pisma narodowego i
katolickiego „Orędownik” w 1935 roku. Aż do 2021 roku powieść nigdy nie została
wydana się w formie książkowej. To nie pierwszy utwór tego pisarza jaki ukazał
się nakładem wydawnictwa CM. W ubiegłych latach w księgarniach pojawiły się
również powieści „Upiór podziemi”[1] (w serii
Kryminały przedwojennej Warszawy) oraz „W szponach szantażu”[2] (w
serii Stary polski kryminał). Obydwie warte są przeczytania, szczególnie
polecam jednak tę pierwszą.
Policja w Woking rozpoczyna
poszukiwania kilkuletniej Izy Wolańskiej, córki polskiej imigrantki. Pogrążona
w rozpaczy matka dziewczynki nie potrafi w żaden sposób pomóc funkcjonariuszom,
natomiast brak jakiegokolwiek tropu nie pozwala wytypować podejrzanych ani
nawet wskazać motywu ich działania. Funkcjonariusze czują, że upływający czas
nieubłaganie zmniejsza szansę na uratowanie dziecka. W tym samym czasie
Redfernowi przydzielone zostaje śledztwo w sprawie brutalnego morderstwa przy
Monument Road. W spływającym krwią pokoju odnaleziono ciała
pięćdziesięcioletniego taksówkarza, Muztara Abbasiego, i jego żony. Początkowo
policjant zakłada, że ma do czynienia ze zbrodnią na tle religijnym. Wkrótce
znika jednak także syn ofiar i sprawa przyjmuje nieoczekiwany obrót…
Usiłując odnaleźć zaginioną dziewczynkę i wyjaśnić zagadkę mrożącego krew w
żyłach morderstwa, Redfern nie może zapomnieć o własnych problemach –
tajemniczy mężczyzna, który pozostaje nieuchwytny, zagraża już nie tylko jemu,
ale też jego bliskim. Czy inspektorowi uda się zatrzymać nieznajomego, zanim
ten posunie się o krok za daleko?
Anna Rozenberg - Częstochowianka,
od 2011 roku mieszka w Wielkiej Brytanii, która zainspirowała ją kryminalnie.
Czterokrotna laureatka konkursu na opowiadanie w ramach Międzynarodowego
Festiwalu Kryminału we Wrocławiu. Prowadzi portal redakcje.com.pl, gdzie pomaga
szlifować teksty literackie i komercyjne. Każdą wolną chwilę wykorzystuje na
czytanie kryminałów, egzotyczne wyprawy i głaskanie kotów, których jest
niekwestionowaną wielbicielką. Jej debiutancki kryminał nosi tytuł „Maski
pośmiertne”.
W grudniowe przedpołudnie na rynku
w Wadowicach dochodzi do zamachu terrorystycznego, w którym ginie kilkanaście
osób. Gdyby nie przypadkowy bohater, ofiar mogłoby być dużo więcej. Dla
polskich służb rozpoczyna się wyścig z czasem. Kto stoi za zamachem? Czy należy
się spodziewać kolejnych ataków? Oficerowie ABW szukający odpowiedzi na te
pytania muszą się zmierzyć z nieznanym wrogiem, ale też z zagmatwanym światem
polityki i walki o władzę. Nie spodziewają się, że wydarzenia kilku
przedświątecznych dni zdecydują o czymś więcej niż tylko o ich karierach.
Lucjusz Wibiusz, Rzymianin i syn
szewca, pewnego dnia spotyka na Forum Romanum Aristodemosa, Greka i filozofa,
który wygłasza mowę o Epikurze. Zafascynowany naukami mędrca chłopak chętnie
dołącza do nauczyciela, który proponuje, by Lucjusz towarzyszył mu przez kilka
najbliższych dni. Nieoczekiwanie, zamiast zgłębiać zagadnienia greckiej
filozofii, ich uwaga skupia się na tajemniczym morderstwie, do którego
rozwikłania zatrudnia ich patron Aristodemosa, Kwintus Fabiusz Sanga. Uczeń i
mistrz, niczym Sherlock Holmes i doktor Watson, przemierzając uliczki Rzymu
czasów Oktawiana Augusta, podążają za mordercą, który, chcąc ukryć swoje
zbrodnie, nie cofnie się przed niczym. Przy okazji starają się znaleźć
odpowiedź na nurtujące ich pytanie: czy w tym okrutnym świecie można postępować
w sposób godny człowieka wolnego i szlachetnego?
Urszula Soja – urodziła się w 1958 roku, jest absolwentką filologii
klasycznej Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. W życiu zawodowym
związana była z filią Uniwersytetu Warszawskiego w Białymstoku, później
przemianowaną na Uniwersytet w Białymstoku. W roku 1986 uzyskała stopień
doktora nauk humanistycznych z zakresu językoznawstwa łacińskiego. Tłumaczka
Horacego i Katullusa. Publikowała również przekłady z poezji fińskiej. Powieść
„Srebrzysty blask” jest rezultatem zainteresowań życiem codziennym ludzi antyku,
filozofią epikurejską oraz starożytną poezją.
Początek lat 60. W leżącym gdzieś
na skraju województwa zielonogórskiego małym miasteczku Zastawie, jeden dzień
zazwyczaj niewiele różni się od drugiego. Dlatego kiedy w pobliskich
kamieniołomach zostają znalezione zwłoki pracownicy miejscowej poczty, wszyscy
rozmawiają tylko o tym wydarzeniu. Rudowłosa dziewczyna była siostrą komendanta
milicji z Zastawia, porucznika Groszkowskiego. Powstają podejrzenia, czy ktoś
pomógł młodej kobiecie rozstać się ze światem. Wątpliwości nie są bezpodstawne.
Kilka lat wcześniej, w tym samym miejscu stracił życie lokalny przedsiębiorca
Leon Domański. Nic dziwnego, że w głowie prowadzącego śledztwo oficera milicji
(brata ofiary) rodzi się pytanie czy te dwie sprawy mają ze sobą jakiś związek.
Autorowi lub autorce, bo trudno
ustalić, kto kryje się pod pseudonimem G. R. Tarnawa, udało się oddać klimat
lat 60. W małym miasteczku oprócz poczty, sklepu, posterunku policji i
kawiarenki nie ma wielkich atrakcji. Wydarzeniem roku jest noc otwarcia winobrania.
Akcja powieści rozgrywa się na Ziemiach Odzyskanych. Nie może więc z w książce,
która została napisana kilkanaście lat po zakończeniu II wojny światowej, zabraknąć
nawiązań to tego tragicznego okresu. Wątek ten pobrzmiewa jednak tylko gdzieś w
tle, a na plan pierwszy wysuwają się skomplikowane relacje rodzinne, uczuciowe
i towarzyskie łączące głównych bohaterów.
W małym miasteczku wszyscy się
znają. Trudno utrzymać coś w tajemnicy. Nie wszyscy jednak zdają sobie sprawę,
jaką przeszłość skrywa sąsiad. Nic dziwnego, mieszkają przecież w Zastawiu,
miasteczku, którego historia sięga średniowiecza, stosunkowo od niedawna. Porucznik
Groszkowski stara się za wszelką cenę dotrzeć do prawdy. W orbicie jego
zainteresowań znajduje się kilka osób. Pośród nich jest młoda lekarka, która
znalazła zwłoki urzędniczki. Komendant milicji, gubi się w swoich domysłach, i
kto wie czy udałoby mu się rozwikłać tę sprawę, gdyby nie pojawił się
niespodziewany sprzymierzeniec.
W latach 1963-1964 powieść
„Zakręt samobójców” publikowana była w odcinkach na łamach „Gazety Pomorskiej”.
Polecam.
W styczniowy wieczór w pobliżu
kapliczki i metalowego krzyża śledczy znajdują rozkopany dół, a w nim ludzkie
kości. Kilka dni później na drugim końcu miasta samobójstwo popełnia młoda
kobieta.
Robert Kreft wraca do pracy i
mierzy się z dramatycznymi wydarzeniami ostatnich tygodni, kiedy to znalazł się
o krok od rozwikłania tajemnicy samobójczej śmierci matki. Dwadzieścia pięć lat wcześniej Anna Kreft odebrała sobie życie, skacząc z
balkonu na oczach dziesięcioletniego syna. Kobieta spotkała na swojej drodze
pewnego człowieka, który wbił cierń w tkankę ich ustabilizowanego życia,
niszcząc spokój, zatruwając relacje i popychając Annę w ramiona obłędu.
Cierń to historia o tym, że
wspomnienia potrafią uwierać jak tkwiąca w skórze zadra. To bolesna, jątrząca
się opowieść o dążeniu do prawdy, która nie zawsze prowadzi do zagojenia blizn
i ukojenia bólu. Brawurowy finał cyklu z
komisarzem Robertem Kreftem w roli głównej!
Warszawa, 1889 rok, czasy
panowania cara Aleksandra III. „Trzecia stolica” carskiego imperium budzi się z
popowstaniowego paraliżu. Andrzej Zaleski, porucznik carskiej policji,
przypadkiem trafia na sprawę morderstwa rodziny rejentostwa Wolskich. Ofiary z
poderżniętymi gardłami, w progu zabita służąca, skradzione tysiące rubli. To
już trzeci taki napad w tym roku… Zaleski rozpoczyna śledztwo. Wchodzi do
świata, gdzie oficerskie zabawy w lupanarach przeplatają się z działalnością rewolucyjnych
socjalistów.
Kim naprawdę jest porucznik Zaleski? Sprzedawczykiem? Cwanym karierowiczem? A
może po prostu rzetelnym stróżem prawa? Jaką cenę przyjdzie mu zapłacić za
awans? Są wszak i tacy, którzy wydają się poza zasięgiem ręki sprawiedliwości…
Andrzeja zbudziło walenie do drzwi.
Wyskoczył z łóżka, wciągając bieliznę.
– Co się dzieje, Jędruś? Kto tam? – zapytała sennie Alina.
– Do mnie, Linko, muszę biec.
Chwycił bluzę munduru i rewolwer. Zgarnął dodatkowe pudełko nabojów.
Stara Agata już otwierała drzwi.
– My po pana porucznika.
– Idę, idę – krzyknął w stronę drzwi.
Ubranie się zajęło mu nie więcej niż dwie minuty. Na schodach czekali na niego
stójkowi Kruk i Masztalerz.
– Co się dzieje? – rzucił, nie zatrzymując się.
– Jakieś podejrzane ruchy na Topieli.
Akurat tej lokalizacji Andrzej się nie spodziewał. Topiel, Topiel, zaraz, coś
Kosakówna wspominała. Kupiec Miłosławski. Mówiono, że może próbować przejąć
duży transport bawełny. Musiałby zapłacić gotówką co najmniej dwadzieścia
tysięcy. To może być właściwy trop.
Jakub Bielikowski urodził się w
zeszłym stuleciu i wychował na warszawskich Szmulkach. Ukończył Politechnikę
Warszawską z tytułem inżyniera chemika, lecz nie zdążył zanurzyć rąk w
instalacjach przemysłowych. Wciągnął go wir finansów ery prywatyzacji. Na
przełomie wieków mieszkał i pracował w Londynie, Sztokholmie i Atenach.
Kilkanaście lat temu osiadł w ulubionej Warszawie, choć próbował jeszcze przeprowadzki
do RPA i do Moskwy. Studiował także w Laboratorium Reportażu Uniwersytetu Warszawskiego.
Potem poległ w walce z doktoratem i publikował na tematy zarządzania
multikulturowego i karier kobiet w IT. Po drodze ukończył Warwick Business
School w Coventry. Od wielu lat pracuje w sektorze informatycznym – od plaż
Sydney, przez kazachskie stepy i pustynie Arabii, aż po hipisowskie San
Francisco. Od niedawna prowadzi stronę autorską jakubbielikowski.com
Londyn, lata 30. ubiegłego wieku.
Bezrobotny doktor filozofii, dwudziestoośmioletni Ralph Crondell z trudem wiąże
koniec z końcem. Nędza zmusza go wyprzedaży skromnego majątku. By zdobyć kilka
funtów na bieżące potrzeby mężczyzna zanosi do antykwariatu ostatnią książkę. Niestety
zamiast oczekiwanych 50
funtów szterlingów udaje mu się wytargować zaledwie dwa.
W kawiarni do której postanowił na chwilę wstąpić nawiązuje znajomość z piękną
i uwodzicielską kobietą. Po kilku dniach zdesperowany Ralph zostaje przez nią przedstawiony
tajemniczemu mężczyźnie. Po krótkiej rozmowie, postanawia przyjąć jego
propozycję i zostaje agentem obcego wywiadu.
Jego szef inżynier Fulton wręcza
mu znaczną sumę pieniędzy. Ralph nie jest jednak zadowolony z decyzji, do
której podjęcia zmusiła go tragiczna sytuacja finansowa. Zdaje sobie sprawę, że
na wycofanie się jest już teraz zbyt późno. Niebawem odnawia kontakty ze swoją
sąsiadką, panną Dolly. Pomiędzy dwojgiem młodych ludzi błyskawicznie wybucha
głębokie, namiętne uczucie. W głowie Crondella kołatają jednak nieustannie
myśli o podjętym zobowiązaniu. Wie, że przed ukochaną nie będzie potrafił ukrywać
tego faktu. Wkrótce otrzymuje do wykonania pierwsze zadanie. Inżynier Fulton
dość szybko zaczyna zdawać sobie jednak sprawę, że Crondell nie jest dobrym
materiałem na szpiega.
Powieść Adama Nasielskiego, jak
zawsze, okraszona została solidną dawką zabawnych scen[1].
Niemal każdy z bohaterów używa swoich ulubionych, często budzących uśmiech powiedzonek.
Co pewien czas autor wprowadza nowe, interesujące postacie. Bohaterowie
przeżywają liczne, niebezpieczne przygody na lądzie, na morzu a także w
labiryncie podziemnych korytarzy. Często balansują przy tym na granicy życia i
śmierci. Powieść obfituje w liczne zwroty akcji. Czytelnicy, którzy sięgną po
książkę, by poczytać o przygodach agenta o kryptonimie „R” na brak wrażeń i
emocji na pewno nie będą narzekać. Powieść została wydana po raz pierwszy w
1935 roku i nigdy dotychczas nie była wznawiana. Polecam.
Warszawa, początek lutego 1966
roku. W jednym z mieszkań zostają znalezione zwłoki młodej kobiety. Wszystko
wskazuje na to, że Agnieszka Marczak odkręciła kurki z gazem i popełniła
samobójstwo. Pierwszymi osobami, które pojawiły się w mieszkaniu Agnieszki byli
dozorca i jego żona. To ją zaniepokoił zapach ulatniającego się gazu. Kilka
tygodni później w niewielkim, urządzonym schludnie i ze smakiem mieszkanku,
spotykają się radca prawny Jerzy Wołodko oraz uznany psychiatra Leszek Gellert.
Ten pierwszy to pracownik Instytutu Kryminalistyki, często współpracujący z
organami ścigania przy rozwiązywaniu skomplikowanych spraw. Wołodko uważa, że
Marczakówna padła ofiarą morderstwa, a jej samobójstwo zostało upozorowane.
Mężczyźni zamierzają w miłej
atmosferze, przy kawie i papierosie, zastanowić się nad tą sprawą. Chcą
przyjrzeć się osobom, którym mogłoby zależeć na śmierci dziewczyny. Niebawem
wychodzą na jaw nowe fakty wskazujące na to, że Wołodko może mieć rację.
Agnieszka Marczak, była studentką szkoły teatralnej. Dziewczyna prowadziła
niezwykle bujne życie towarzyskie. W chwili śmierci była w ciąży. Nic więc
dziwnego, że jednym z głównych podejrzanych jest ojciec dziecka. Drugim
osobnikiem, który mógł mieć motyw by skrócić życie Agnieszki był wspomniany
wcześniej dozorca.
Powieść jest bardzo ciekawie
skonstruowana. O niemal wszystkich okolicznościach śmierci Agnieszki Marczak czytelnik
dowiaduje się z rozmowy prowadzonej przez Wołodkę i GelIerta. Trzeba też
przyznać, że nie brak w książce odważnych scen. Główna bohaterka nim trafiła do
kostnicy nie należała bowiem do osób pruderyjnych. Uczestniczyła w rozmaitych
przyjęciach, w trakcie których nawiązywała znajomości, bardzo często kończące
się w łóżku. Warto nadmienić, że na kartach powieści pojawiają się również echa
zakończonej ponad 20 lat wcześniej wojny. Dozorca domu, w którym mieszkała
Marczakówna ma za sobą niezbyt chlubną przeszłość. W okresie okupacji był
szmalcownikiem.
Jak wynika z informacji
zamieszczonej na stronie Klubu Mord, pod pseudonimem Karol Wilt ukrywała się
Natalia Modzelewska, małżonka ministra spraw zagranicznych w latach 1946-1951
Zygmunta Modzelewskiego[1]. W
jej dorobku oprócz licznych tłumaczeń, znajdziemy także dwa inne kryminały:
„Nie chciałem jej zabić” oraz „Dalszego ciągu nie będzie”. Polecam.
Dla Agaty przeszłość nie
istnieje. Za to przyszłość nie ma przed nią tajemnic. Spogląda w karty i widzi
w nich to, co może się wydarzyć. Każdą drogę, każdą ścieżkę. I wie, która z
nich oznacza niebezpieczeństwo. Przynajmniej tak uważała do tego feralnego
dnia, kiedy zwykły seans przerwała tragedia. Teraz, kiedy wróżka zamyka oczy,
widzi tylko krew.
Coś, co wcześniej uważała za dar,
stało się przekleństwem. Jej życie zamieniło się w desperacką ucieczkę przed
nieuchronnym fatum. Osaczona przez śmierć, policję, dziennikarzy i tropiącego
ją mordercę Agata próbuje odkryć w swojej przeszłości coś, co przesądziło o jej
losie – i dlaczego musi zginąć.
Śmierć młodziutkiej kieleckiej
influencerki sprawia, że prokurator Arkadiusz Painer będzie musiał zmierzyć się
z technologią i światem, których nie zna i nie rozumie. Na szczęście i tym
razem przyjdą mu z pomocą Dorota Kowalska, uważana za najlepszą techniczkę
kryminalną, a także Dariusz Kryński, który po raz pierwszy stanie na czele
zespołu dochodzeniowego. Do „kręgu Painera” dołączy też młody informatyk z
wydziału do walki z cyberprzestępczością, a jego pomoc okaże się nieodzowna.
Nic jednak nie pójdzie łatwo…
Umierają kolejne osoby, tymczasem
w zespole śledczych dochodzi do konfliktu. Morderca ciągle wyprzedza
policjantów o krok, a sprawę dodatkowo komplikuje rosnące zainteresowanie
mediów.
Wybucha afera, w której Kryński
będzie starał się zrobić wszystko, by uniknąć roli kozła ofiarnego, a Painer,
świadom konsekwencji, musi wybierać – postąpić wbrew woli zwierzchników czy
wbrew prawu.
Jacek Łukawski urodził się w Kielcach, z zawodu jest grafikiem
komputerowym. Gdy nie miał jeszcze obowiązków, a miał czas, machał mieczem
i strzelał z dział czarnoprochowych. Hartował ciało i ducha
w organizacji strzeleckiej, brał udział w zawodach sprawnościowych
i ćwiczył karate. Próbował też jeździć konno. Zwiedzał Polskę autostopem
i na motocyklu.
Miłośnik książek historycznych,
fantastycznych i kryminałów. Jest laureatem wojewódzkiego konkursu Talenty
2000. W 2016 roku debiutował cyklem fantasy Kraina Martwej Ziemi. W 2020
wydał pierwszy kryminał, Odmęt. Krótsze formy publikował na
łamach Nowej Fantastyki, w antologii Gawędy motocyklowe i w
prasie motocyklowej (m.in. w kwartalniku Swoimi Drogami). Wraz z żoną
mieszka w pobliżu chęcińskiego zamku.
Jest Boże Narodzenie 1519 roku,
dwór królewski w Krakowie świętuje radosny okres. Niecałe dwa lata wcześniej
włoska arystokratka Bona Sforza przybyła z Bari do stolicy Polski jako świeżo
poślubiona małżonka króla Zygmunta. Towarzyszył jej imponujący orszak, do
którego należała hrabina Caterina Sanseverino, teraz sprawująca nadzór nad
dwórkami usługującymi królowej. Caterina wciąż przyzwyczaja się do życia w tym
północnym królestwie mroźnych zim, obcych obyczajów i niezrozumiałego języka,
kiedy dworem w wieczór pierwszego dnia Bożego Narodzenia wstrząsa szokujące
morderstwo. Kilka dni później, w noc sylwestrową, dochodzi do następnej
zbrodni. Ofiary pozornie nie mają ze sobą nic wspólnego. Szaleją plotki,
spekulacje i podejrzenia, lecz sprawca pozostaje nieuchwytny. Oficjalne
dochodzenie utyka w miejscu, a Caterina z pomocą Sebastiana Konarskiego,
młodszego sekretarza króla, postanawia odkryć tożsamość zabójcy. Tropy
zaczynają wskazywać na krąg najbliższy królowej i oboje wkrótce ścigają się z
czasem, by powstrzymać kolejne morderstwo.
"Ciche wody" to powieść
o władzy i jej nadużywaniu oraz o ostateczności, do której może posunąć się
człowiek, szukając zadośćuczynienia za krzywdy w sytuacji, gdy nie może liczyć
na sprawiedliwość. Chociaż osadzona w początkach epoki renesansu, powieść
nawiązuje nieomylnie do najważniejszych kwestii społecznych dwudziestego
pierwszego wieku.
Ten inteligentny i trzymający w napięciu kryminał rzuca świeże i jasne światło
na świat uwielbianych przez wielbicieli Tudorów i Borgiów. P.K. Adams, mająca
już na koncie dwie powieści o dwunastowiecznej uzdrowicielce i mistyczce
Hildegardzie z Bingen, mistrzowsko przywołuje do życia Polskę epoki renesansu,
nie tracąc z oka ludzkich namiętności kierujących jej bohaterami. Cudowny
początek nowej serii. C. P. Lesley, autorka "Song of the Siren"
P.K. Adams to pseudonim literacki Patrycji Podrazik. Ukończyła licencjat
na Columbia University oraz obroniła pracę magisterską ze studiów europejskich
na Yale University. Jest blogerką i recenzentką powieści historycznych na
portalu www.pkadams-author.com.
Jej debiut "The Greenest Branch, a Novel of Germany’s First Female
Physician" znalazł się w 2018 roku w półfinale konkursu Chaucer Book
Awards za powieści historyczne osadzone przed rokiem 1750. Jest członkinią
Historical Novel Society i mieszka w Nowej Anglii.