Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kryminały przedwojennej Warszawy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kryminały przedwojennej Warszawy. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 29 grudnia 2014

„Sekta diabła”




Stanisław Wotowski „Sekta diabła”


Na lata dwudzieste i trzydzieste ubiegłego wieku przypada okres największego rozkwitu zainteresowania spirytyzmem w Polsce. Mieszkańcy, Warszawy, Krakowa czy Lwowa chętnie przed podjęciem ważnych życiowych decyzji udawali się z wizytą do wróżek i jasnowidzów. Gromadzono się wieczorami w mieszkaniach wokół okrągłych stolików, aby przy pomocy medium zadawać pytania zmarłym. Oczywiście duże zapotrzebowanie na tego typu niezwykłe „usługi” wykorzystywało wielu oszustów. We wrześniu 1930 r. w Warszawie zaczęły się szerzyć pogłoski o podejrzanych działaniach sekty satanistów. Sprawa ta zainspirowała badacza tematyki okultystycznej, detektywa i poczytnego literata, Stanisława Wotowskiego do napisania powieści „Sekta Diabła.”

Przedwojenną stolicą wstrząsa seria samobójstw młodych, majętnych kobiet. Przy ciałach wszystkich ofiar znajdywane są tajemnicze notatki oraz kartki z narysowanym znakiem czarnego trójkąta odwróconego podstawą do góry. Kiedy o tych budzących grozę zgonach dowiaduje się z lektury wieczornej gazety inżynier Jan Grodecki, nie spodziewa się, że niebawem znajdzie się w samym centrum tragicznych wydarzeń.

Pewnego dnia, późnym popołudniem udał się bowiem pan Jan z wizytą do narzeczonej, pięknej dwudziestoletniej panny o intrygującym imieniu – Mura. Między narzeczonymi od dłuższego czasu nie układało się najlepiej. O ich ślubie zdecydowali przed laty rodzice. Z czasem w sercu Jana rozpaliło się uczucie do dziewczyny, niestety Mura traktowała kawalera chłodno, lecz uprzejmie, odwlekając w nieskończoność datę ślubu. Podczas rozmowy z kolan Mury spada książka, z której wysuwa się niewielka karteczka. Jan z przerażeniem spostrzega na niej czarny trójkąt, złowieszczy symbol, o którym nie tak dawno przeczytał w gazecie. Wstrząśnięty zadaje pannie szereg pytań, ta jednak zbywa go, nie mogąc się doczekać aby wreszcie opuścił jej mieszkanie.

Grodecki postanawia za wszelką cenę ochronić narzeczoną przed grożącym jej niebezpieczeństwem. Jest pewny, że Mura wpadła w sidła zbrodniczej sekty Kunar Thavy. Zdaje sobie sprawę z jak groźnym przeciwnikiem będzie musiał się zmierzyć. Zwraca się więc o pomoc do swego przyjaciela detektywa-okultysty Aleksandra Różyca. Rozpoczyna się dramatyczna i emocjonująca walka o życie Mury.

We wznowionej po latach w serii „Kryminały przedwojennej Warszawy” książce Wotowskiego odnajdziemy oczywiście wiele odniesień do autentycznych postaci. I tak np. przywódca sekty, Kunar Thava to w rzeczywistości Czesław Czyński, słynny okultysta, hipnotyzer, którego poczynania wielokrotnie przekraczały granicę prawa a detektyw Różyc, to nikt inny jak sam Stanisław Wotowski. Mimo pośpiechu jaki towarzyszył autorowi podczas pisania (autor uważał, że książka powinna trafić na półki księgarń w momencie największego zainteresowania wydarzeniami), „Sekta diabła” cieszyła się przed wojną wielkim powodzeniem, o czym świadczyły wysokie  nakłady i wznowienia powieści.


Wydawca: CM
Seria wydawnicza: Kryminały przedwojennej Warszawy
ISBN: 978-83-63424-37-4
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 165


środa, 17 grudnia 2014

„Tajemnica Belwederu”




Ludwik M. Kurnatowski „Tajemnica Belwederu”


Wielu autorów przedwojennych powieści kryminalnych wykorzystywało w pracy pisarskiej swe doświadczenie zawodowe. Rafał Scherman bywał wzywany do sądów celem wydawania ekspertyz grafologicznych,  Leo Belmont pracował jako adwokat a Stanisław Wotowski studiował prawo, robił karierę w policji by wreszcie otworzyć biuro detektywistyczne. Po lekturze „Tajemnicy Belwederu” do tej trójki mogę dopisać również nadkomisarza Ludwika M. Kurnatowskiego, zastępcę Naczelnika Urzędu Śledczego w Warszawie, który po przejściu na emeryturę spisał swoje przeżycia z okresu pracy w policji carskiej a później polskiej Policji Państwowej.

„Tajemnica Belwederu” jest zbiorem pięciu historii kryminalnych z życia przedwojennego polskiego policjanta. Książkę otwiera opowiadanie tytułowe, w którym to Kurnatowski na prośbę władz carskich pomaga wyśledzić włamywaczy, którzy rozpruli kasę ogniotrwałą i skradli tajne dokumenty, szyfry oraz plany mobilizacyjne z Belwederu. W pałacu mieścił się wówczas „wydział szpiegostwa zagranicznego.” Akcja opowiadania rozgrywa się wiosną 1907 r. Kilka lat później nasz policjant został oddelegowany do rozwiązania niezwykle trudnej sprawy bandy złodziei usypiających i okradających podróżnych w pociągach. W celu wykrycia opryszków Kurnatowski udał się nawet do Petersburga. Historię tego mozolnego śledztwa znajdziemy w opowiadaniu „Szpilka z trupią główką.”

„Salonowy bandyta” to opowieść o sutenerze, szantażyście, oszuście i uwodzicielu Józefie Rudyckim, który to osobnik rozkochiwał w sobie kobiety i wyłudzał od nich majątek. W kolejnej historii Ludwik Kurnatowski przedstawił dramatyczny pościg za warszawskim bandytą Wiktorem Zielińskim. Rok 1917 zastał zaś pana Ludwika w Rosji. Pokłosiem tego pobytu jest ostatnie opowiadanie pt. „Upiór w pasiece,” w którym pomaga miejscowym policjantom rozwiązać zagadkę zabójstwa pewnego staruszka.

Z opowiadań Kurnatowskiego możemy wyłowić wiele „złotych myśli,” z których mogliby skorzystać policjanci raczkujący dopiero w pracy policyjnej. Przedwojenny policjant mógł dowiedzieć się z nich m.in. że „każdy urzędnik służby bezpieczeństwa winien zwracać jak najbaczniejszą uwagę na każdy najdrobniejszy nawet szczegół i w rozumowaniu swym zachować ścisłą indywidualność, pod żadnym zaś pozorem nie powinien pozwolić sobie narzucić gotowego zdania, czy to lekarza, czy to sędziego lub kolegi po fachu.”[1]

Wydarzenia przedstawione w opowiadaniach zebranych w książce rzeczywiście miały miejsce. Autor przedstawia siebie jako inteligentnego i odważnego policjanta, z którym liczą się nawet wyżsi urzędnicy carscy. Rzadko zdarzają mu się pomyłki, a kiedy trafi na właściwy trop wtedy żaden przestępca nie może czuć się bezpiecznie i nie jest w stanie przed nim się schronić. Nie wiem w jakim stopniu wspomnienia policjanta były w późniejszych latach opracowywane, w każdym razie trzeba przyznać, że w Kurnatowskim drzemał talent literacki, a zbiór jego opowiadań przeczytałem z nie mniejszą przyjemnością niż książki Aleksandra Błażejowskiego czy Stanisława Wotowskiego. Polecam.


Wydawca: CM
Seria wydawnicza: Kryminały przedwojennej Warszawy
ISBN: 978-83-63424-26-8
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 192




[1] Ludwik M. Kurnatowski „Tajemnica Belwederu,” s. 155.

niedziela, 14 grudnia 2014

„Samobójstwo zmarłego”




Rafał Scherman „Samobójstwo zmarłego”


W latach trzydziestych ubiegłego wieku w zakładzie leczniczym kierowanym przez profesora Woleńskiego dochodzi do tajemniczego zgonu jednego z pacjentów. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że dyrektor Kazimierz Wandurski sam odebrał sobie życie. Świadczy o tym choćby pozostawiony przez niego list pożegnalny. Jednak po głębszym zastanowieniu się, komisarz policji Zagórny dostrzega pewne poszlaki, które skłaniają go dokładniejszego przyjrzenia się sprawie. Okazuje się bowiem, że stan zdrowia Wandurskiego uległ w ostatnim okresie znacznej poprawie. Pacjent snuł plany na przyszłość i znów zaczął cieszyć się życiem.

Niebawem o spowodowanie śmierci Wandurskiego zostaje oskarżona Marta Żelska, pielęgniarka zajmująca się dyrektorem w zakładzie. Na jaw wychodzi bowiem zaskakujący fakt. Zadowolony z opieki Marty pacjent zapisał pielęgniarce znaczny legat. Nad Żelską zaczynają zbierać się ciemne chmury. Wbrew wszystkiemu jednak kobieta konsekwentnie odmawia przyznania się do winy. Na szczęście mecenas Szaleski, który podjął się obrony to jeden z najlepszych adwokatów w mieście. Wierzy w niewinność w swojej klientki i jest pewny, że uda się mu udowodnić, że to nie ona przyczyniła się do śmierci dyrektora.

Powieść „Samobójstwo zmarłego” wchodzi w skład serii sześciu kryminałów wydanych przez Schermana pod tytułem „Tragedie życia” w 1932 r. Książki zostały napisane w języku niemieckim, którym autor znacznie lepiej posługiwał się niż polszczyzną. W tym samym roku trzy powieści z cyklu („Samobójstwo zmarłego,” „Przez pół minuty,” oraz „Trzy testamenty”)  zostały wydane w Polsce przez wydawnictwo Senzacja.[1]

Warto także przytoczyć pewną ciekawostkę dotyczącą „Samobójstwa zmarłego.” Mianowicie jednym z drugoplanowych bohaterów niniejszej powieści jest właśnie sam Rafał Scherman. Słynny psychografolog zostaje wezwany przed oblicze sądu celem wydania opinii dotyczących próbek pisma. Autor książki to zresztą niezwykle ciekawa i nietuzinkowa postać. Jego analizy grafologiczne cechowały się bardzo dużą dokładnością. Wiele osób uważało go wręcz za jasnowidza. Scherman zyskał ogromną popularność w Europie i za oceanem. Bywał zapraszany na liczne wykłady. Otrzymywał wiele zleceń, rozwiązywał skomplikowane sprawy majątkowe i kryminalne. Scherman występował także w filmach, w których oczywiście grał samego siebie.

Tak jak w przypadku kilku innych autorów przedwojennych powieści kryminalnych, również okoliczności śmierci Rafała Schermana budzą wiele wątpliwości. Pewne jest jedynie, że nie przeżył II wojny światowej. Lecz czy zginął w Krakowie w 1940 r., czy też rok później został wywieziony na Syberię, tego już zapewne dziś nie uda się ustalić. Cieszy natomiast informacja zamieszczona w notce biograficznej poświęconej autorowi, że wydawnictwo CM prowadzi badania dotyczące innych jego utworów. Istnieje więc nadzieja, że i one zostaną być może kiedyś wydane w serii „Kryminały przedwojennej Warszawy.”


Wydawca: CM
Seria wydawnicza: Kryminały przedwojennej Warszawy
ISBN: 978-83-63424-28-2
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 118




[1] Przemysław Semczuk „Magiczne dwudziestolecie,” s. 138-150, recenzja: http://ksiazkiprzygodowe.blogspot.com/2014/12/magiczne-dwudziestolecie.html

czwartek, 4 grudnia 2014

„Upiorny dom”



Stanisław Wotowski „Upiorny dom”


W malowniczym, choć nieco zaniedbanym pałacu w Podbereżu na kresach dochodzi do wielu niezwykłych, budzących grozę zjawisk. W jednej z komnat nocami słychać kroki i brzękanie łańcuchów a z ciemności wyłaniają się przerażające, zielone ślepia. Mieszkający w starej budowli Fred Podbereski z siostrą Wandą i stryjem Karolem mimo wielu prób nie potrafią sami pozbyć się „duchów” z rodowej siedziby. Zdesperowany Fred wyjeżdża po pomoc do Warszawy, do swego dawnego przyjaciela, słynnego detektywa Dena. W trakcie rozmowy Den dowiaduje się, że w nawiedzonej komnacie przed wielu laty zostało popełnione morderstwo. Rozwiązanie zagadki nie jest proste i nawet taki rutyniarz w swoim fachu jak Den nie może ustalić czy ma do czynienia ze niewytłumaczalnym zjawiskiem, czy też może ktoś chce aby Podberescy wynieśli się z pałacu. Ginie stary służący, dochodzi do kolejnych dramatycznych wydarzeń…

Musimy pamiętać, że akcja powieści rozgrywa się na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych XX wieku, a więc w czasie okres kiedy pasjonowano się zjawiskami nadprzyrodzonymi, a urządzanie seansów spirytystycznych należało do ulubionych rozrywek salonowych.  Wiele osób całkiem poważnie podchodziło do tego typu zagadnień, jak np. stryj Karol, pasjonujący tematyką okultystyczną rezydent pałacu Podbereskich.

Stanisław Wotowski bardzo plastycznie przedstawił położony pośród rozległych lasów pałac. Bohaterowie przechadzają się, a czasami nawet skradają korytarzami pełnych mrocznych zakamarków, zastawiają pułapki i wywołują duchy. Wątek kryminalny przeplata się z miłosnym a gdzieś z tła wynurza się tragiczna rodzinna tajemnica. Język powieści pełen ciepła i humoru oparł się patynie czasu mimo upływu ponad osiemdziesięciu lat od pierwszego wydania powieści.

Życiorysy czołowych autorów przedwojennych powieści kryminalnych spowija dziś mgiełka tajemnicy. Kilku z nich zginęło w czasie II wojny światowej. Po zakończeniu zmagań wojennych i ukształtowaniu się nowej, ludowej rzeczywistości książki Błażejewskiego, Wotowskiego oraz wielu ich kolegów zostały masowo wycofywane z bibliotek. O autorze „Upiornego domu” również nie mamy zbyt wielu informacji. Na szczęście na ostatnich stronach wydawca książki poświęcił nieco miejsca na przybliżenie sylwetki tej niewątpliwie arcyciekawej postaci przedwojennego literackiego świata. Urodzony ok. 1895 r. pisarz prawdopodobnie studiował prawo w Petersburgu, pracował w stołecznej policji, awansował do stopnia komisarza, a w 1921 r. został komendantem województwa Nowogrodzkiego. Z niewiadomych przyczyn zrezygnował jednak ze stanowiska i powrócił do Warszawy, gdzie otworzył biuro detektywistyczne. I to zapewne właśnie sam Wotowski był pierwowzorem postaci detektywa Dena w recenzowanej powieści. Z rożnych przyczyn po kilku latach zlikwidował biuro i poświęcił się pracy pisarskiej. Swe bogate wcześniejsze doświadczenie wykorzystał w szeregu powieści kryminalnych. W książkach często flirtował z okultyzmem. Na jego twórczość krytycy kręcili nosem, mimo to przysporzyła mu ona nie tylko rzesz wielbicieli lecz także pokaźnych dochodów.

Stanisław Wotowski zaginął w tajemniczych okolicznościach po 17 września 1939 r. Ostatni raz widziano go na przejściu granicznym w Zaleszczykach w dawnym województwie tarnopolskim. Po latach można z całą pewnością powiedzieć, że jego decyzja o poświęceniu się karierze pisarskiej była słuszna. Siedząc za policyjnym biurkiem pozostawiłby po sobie zapewne jedynie kilka teczek podpisanych protokołów, które w najlepszym wypadku zbutwiały by w jakiejś piwnicy w jednym z kresowych miasteczek. A tak po latach dzięki wznowieniom jego książek i my możemy uchylić kurtynę do świata barwnych lat dwudziestych i trzydziestych. Świata salonów i bankietów, ale również tajemnic, magii i zbrodni.


Wydawca: CM
Seria wydawnicza: Kryminały przedwojennej Warszawy
ISBN: 978-83-63424-51-0
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 232