Maciej Replewicz – autor książki
„Stawka większa niż kłamstwo”
1. Pisząc „Stawkę większą niż
kłamstwo” dotarł Pan do szeregu informacji nieznanych szerzej fanom serialu.
Które z odkryć było dla Pana najbardziej zaskakujące?
Zaskoczyło mnie wiele kwestii.
Wiele wątków z fabuły serialu Safjan i Szypulski skonstruowali na podstawie
autentycznych wydarzeń opisanych w książkach, gazetach i filmach. Przez lata
zarówno fani serialu jak i zagorzali wrogowie wierzyli, że fabuła jest wyłącznie
„bajką”. Jeszcze w maju 2014 r. tego właśnie słowa użył Stanisław Mikulski.
Tymczasem w jednym z protokołów kolaudacyjnych serialu, już w 1968 roku
Zbigniew Safjan potwierdził, że wiele wątków serialu stworzył na bazie
autentycznych wydarzeń. To samo dotyczy postaci. Brunner był jednym z
największych niemieckich zbrodniarzy wojennych.
Co więcej: zbrodniarzem nigdy nie ukaranym. Także Lohse, Staedke, Geibel
i wiele innych postaci z serialu miało swoje autentyczne pierwowzory. Serial
postrzegano jako wytwór wyobraźni scenarzystów, jako fikcję, tymczasem w każdym
z 18 docinków jest od 10 do 70 % autentycznych wydarzeń i postaci.
2. Co sprawiło Panu największą
trudność w trakcie pracy nad książką? Jak długo powstawała „Stawka większa niż
kłamstwo”?
Książkę pisałem ponad rok, dwa
lata czekałem na jej wydanie. O pisaniu tej książki i o wszystkich związanych z
tym „przejściach” można napisać drugą książkę! Tekst był gotowy w maju 2013 r.
Poprzedni i na szczęście niedoszły wydawca nie dotrzymał ustaleń. Najpierw
przełożył wydanie na 2014 r. a w listopadzie 2014 sekretarka wydawcy
powiedziała mi, że... książki nie ma planie wydawniczym. Wcześniej, podczas
tzw. „redakcji” tekst ocenzurowano. Wycięto szereg zdań, dopisano inne. Pani
„redaktor” kompletnie nie orientowała się w tematyce wojennej. W jednym ze zdań
była mowa o generale-majorze. W mailu otrzymałem pytanie: „to w końcu generał
czy major?” Poważnie! Kiedy wycięto zdanie, że „w 1939 r. Hitler pozbawił
Polaków w Niemczech praw mniejszości narodowej i ten stan utrzymuje się do
dziś” zrozumiałem, że mam do czynienia z cenzorskim zadęciem „pani redaktor”, a
przy okazji z mieszanką ignorancji i tupetu. Niedoszły wydawca przeszedł samego
siebie, gdy 27 listopada o 8 rano dostałem SMS o treści „Mikulski nie żyje!
Dlaczego nie przysyła pan tekstu?” Wydawca zmienił front, nagle chciał wydać
książkę „na wczoraj”, bo zmarł odtwórca głównej roli. Liczył, że po śmierci
sprzedaż wzrośnie. Nie jestem hieną cmentarną, nie chciałem budować wizerunku
książki na śmierci aktora. Tydzień później znalazłem innego wydawcę.
3. Przy okazji pracy nad książką
„Stawka większa niż kłamstwo” miał Pan okazję porozmawiać ze zmarłym w
listopadzie ubiegłego roku Stanisławem Mikulskim. Jak Pan wspomina to
spotkanie?
Stanisław Mikulski początkowo
unikał tego spotkania. Udało się to po pół roku rozmów telefonicznych.
Spotkaliśmy się pod koniec maja 2014, pół roku przed jego śmiercią. Na wstępie
powiedział, że ma dla mnie tylko pół godziny, rozmawialiśmy trzy razy dłużej.
Ja też uprzedziłem, że nie piszę laurki, że hagiografia serialu już powstała, a
teraz chcę dowiedzieć się o prawdzie ukrytej w fikcji. Mikulski powtarzał, że
fabuła jest fikcją. Zapytałem czy wie, dlaczego w NRD nie wyświetlono odcinka
„Bez instrukcji”, choć pozostałe 17 zdobyło tam dużą popularność. On mówi „nie
wiem”. Kładę przed nim kartkę, na niej życiorys wicepremiera i ministra kultury
NRD. W zablokowanym odcinku to samo nazwisko nosił gestapowiec, grany przez
Zdzisława Maklakiewicza. Mikulski przyznał mi rację. Wyobraźmy sobie enerdowski
serial wojenny, a w nim gestapowiec o nazwisku Putrament albo „Boreischa” Zaraz
wybuchłby skandal, Gomułka wściekły na Ulbrichta. Ta wizja filmowej wojny
PRL-NRD rozbawiła Mikulskiego, bo przecież gdyby nazwisko było fikcyjne,
cenzura w Berlinie nie blokowałaby akurat tego odcinka. Nie oczekiwałem, że zacznie
nagle pluć na serial, któremu zawdzięcza wielką popularność, chciałem jednak,
by wiedział, że w fabule ukryto wiele historycznej prawdy, autentycznych
postaci i wydarzeń. Powiedziałem, że Brunner istniał naprawdę, że był „prawą
ręką” zbrodniarza Eichmanna. Opowiedziałem też o generale Stuelpnaglu,
pierwowzorze serialowego gen. Willmana, mówiłem o Geiblu, Lohse i innych
autentycznych nazistach, których nazwiska pojawiły się w serialu. Scenarzyści
powtarzali mu, że to wszystko fikcja i on naprawdę w to uwierzył. Słuchał mnie
z zainteresowaniem, myślę, że nie grał przede mną, to było coś nowego. Nie
atakowałem go, tłumaczyłem, że wśród fikcji było wiele prawdy, prawdy
zniekształconej wymogami scenariusza i oczekiwaniami władzy, ale jednak prawdy.
4,5. Stanisław Mikulski miał w
dorobku jeszcze jedną, nieco mniej znaną rolę - Pana Tomasza w serialu
„Samochodzik i templariusze”. Czy nie miałby Pan ochoty w przyszłości
przeprowadzić podobnego książkowego śledztwa jak w przypadku „Stawki…”
związanego z serialem Huberta Drapelli? Jakie są pana dalsze plany pisarskie.
Czy po biografii Stanisława Barei i „Stawce większej niż kłamstwo” kolejna
książka również będzie związana z tematyką filmową?
Kolejna książka nie ma nic
wspólnego z filmem, choć wydarzenia, które właśnie opisuję mogą stanowić tło
dla akcji filmu sensacyjnego wysokiej klasy. Odniesienia do „Stawki” można
znaleźć nie tylko w „Panu Samochodziku”, ale także w dziesiątkach innych
filmów, seriali. W „Stawce większej niż kłamstwo” poświęciłem cytatom, aluzjom i zapożyczeniom
cały rozdział.
6. „Alternatywy 4” czy „Stawka większa niż
życie”? Który serial jest Pana ulubionym?
Zdecydowanie Bareja, zdecydowanie
„Alternatywy 4” .
Te dwa seriale są nieporównywalne, choć obydwa kręcono w PRL a dziś mają etykietkę
„kultowych”. „Stawka” to serial sprawnie zrealizowany, ale stworzony na
polityczne zamówienie władz PRL. Twórcy chętnie wykonywali ukłony w jej stronę,
część nazwisk i pseudonimów partyzantów z GL/AL w serialu, to autentyczne
nazwiska i pseudonimy moczarowskiej „wierchuszki” SB końca lat 60. Stanisław
Bareja to człowiek z innego bieguna, wierny swoim poglądom, na wskroś uczciwy,
przyzwoity.
Jeden ze scenarzystów „Stawki”,
Zbigniew Safjan agresywnie atakował Bareję podczas kolaudacji „Co mi zrobisz jak
mnie złapiesz” w grudniu 1977 roku. Atak w obecności wiceministra kultury
Janusza Wilhelmiego był podłością. Bareja przypłacił go zawałem serca. Nie
kłaniał się władzy w pas, a za każdy film czy serial płacił własnym zdrowiem.
7. Jak ocenia Pan sequel
kultowego serialu „Hans Kloss. Stawka większa niż śmierć” Patryka Vegi?
Trudno komentować ten film, przed
premierą było wiele PR-owskiego hałasu, szumne deklaracje producentów a wyszło
bardzo słabo.
Dziękuję za rozmowę.
O książce Macieja Replewicza można porozmawiać na forum:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz