Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Fronda. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Fronda. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 8 października 2015

Siedem pytań do Macieja Replewicza




Maciej Replewicz – autor książki „Stawka większa niż kłamstwo” 


1. Pisząc „Stawkę większą niż kłamstwo” dotarł Pan do szeregu informacji nieznanych szerzej fanom serialu. Które z odkryć było dla Pana najbardziej zaskakujące?

Zaskoczyło mnie wiele kwestii. Wiele wątków z fabuły serialu Safjan i Szypulski skonstruowali na podstawie autentycznych wydarzeń opisanych w książkach, gazetach i filmach. Przez lata zarówno fani serialu jak i zagorzali wrogowie wierzyli, że fabuła jest wyłącznie „bajką”. Jeszcze w maju 2014 r. tego właśnie słowa użył Stanisław Mikulski. Tymczasem w jednym z protokołów kolaudacyjnych serialu, już w 1968 roku Zbigniew Safjan potwierdził, że wiele wątków serialu stworzył na bazie autentycznych wydarzeń. To samo dotyczy postaci. Brunner był jednym z największych niemieckich zbrodniarzy wojennych.  Co więcej: zbrodniarzem nigdy nie ukaranym. Także Lohse, Staedke, Geibel i wiele innych postaci z serialu miało swoje autentyczne pierwowzory. Serial postrzegano jako wytwór wyobraźni scenarzystów, jako fikcję, tymczasem w każdym z 18 docinków jest od 10 do 70 % autentycznych wydarzeń i postaci.

2. Co sprawiło Panu największą trudność w trakcie pracy nad książką? Jak długo powstawała „Stawka większa niż kłamstwo”?

Książkę pisałem ponad rok, dwa lata czekałem na jej wydanie. O pisaniu tej książki i o wszystkich związanych z tym „przejściach” można napisać drugą książkę! Tekst był gotowy w maju 2013 r. Poprzedni i na szczęście niedoszły wydawca nie dotrzymał ustaleń. Najpierw przełożył wydanie na 2014 r. a w listopadzie 2014 sekretarka wydawcy powiedziała mi, że... książki nie ma planie wydawniczym. Wcześniej, podczas tzw. „redakcji” tekst ocenzurowano. Wycięto szereg zdań, dopisano inne. Pani „redaktor” kompletnie nie orientowała się w tematyce wojennej. W jednym ze zdań była mowa o generale-majorze. W mailu otrzymałem pytanie: „to w końcu generał czy major?” Poważnie! Kiedy wycięto zdanie, że „w 1939 r. Hitler pozbawił Polaków w Niemczech praw mniejszości narodowej i ten stan utrzymuje się do dziś” zrozumiałem, że mam do czynienia z cenzorskim zadęciem „pani redaktor”, a przy okazji z mieszanką ignorancji i tupetu. Niedoszły wydawca przeszedł samego siebie, gdy 27 listopada o 8 rano dostałem SMS o treści „Mikulski nie żyje! Dlaczego nie przysyła pan tekstu?” Wydawca zmienił front, nagle chciał wydać książkę „na wczoraj”, bo zmarł odtwórca głównej roli. Liczył, że po śmierci sprzedaż wzrośnie. Nie jestem hieną cmentarną, nie chciałem budować wizerunku książki na śmierci aktora. Tydzień później znalazłem innego wydawcę.

3. Przy okazji pracy nad książką „Stawka większa niż kłamstwo” miał Pan okazję porozmawiać ze zmarłym w listopadzie ubiegłego roku Stanisławem Mikulskim. Jak Pan wspomina to spotkanie?

Stanisław Mikulski początkowo unikał tego spotkania. Udało się to po pół roku rozmów telefonicznych. Spotkaliśmy się pod koniec maja 2014, pół roku przed jego śmiercią. Na wstępie powiedział, że ma dla mnie tylko pół godziny, rozmawialiśmy trzy razy dłużej. Ja też uprzedziłem, że nie piszę laurki, że hagiografia serialu już powstała, a teraz chcę dowiedzieć się o prawdzie ukrytej w fikcji. Mikulski powtarzał, że fabuła jest fikcją. Zapytałem czy wie, dlaczego w NRD nie wyświetlono odcinka „Bez instrukcji”, choć pozostałe 17 zdobyło tam dużą popularność. On mówi „nie wiem”. Kładę przed nim kartkę, na niej życiorys wicepremiera i ministra kultury NRD. W zablokowanym odcinku to samo nazwisko nosił gestapowiec, grany przez Zdzisława Maklakiewicza. Mikulski przyznał mi rację. Wyobraźmy sobie enerdowski serial wojenny, a w nim gestapowiec o nazwisku Putrament albo „Boreischa” Zaraz wybuchłby skandal, Gomułka wściekły na Ulbrichta. Ta wizja filmowej wojny PRL-NRD rozbawiła Mikulskiego, bo przecież gdyby nazwisko było fikcyjne, cenzura w Berlinie nie blokowałaby akurat tego odcinka. Nie oczekiwałem, że zacznie nagle pluć na serial, któremu zawdzięcza wielką popularność, chciałem jednak, by wiedział, że w fabule ukryto wiele historycznej prawdy, autentycznych postaci i wydarzeń. Powiedziałem, że Brunner istniał naprawdę, że był „prawą ręką” zbrodniarza Eichmanna. Opowiedziałem też o generale Stuelpnaglu, pierwowzorze serialowego gen. Willmana, mówiłem o Geiblu, Lohse i innych autentycznych nazistach, których nazwiska pojawiły się w serialu. Scenarzyści powtarzali mu, że to wszystko fikcja i on naprawdę w to uwierzył. Słuchał mnie z zainteresowaniem, myślę, że nie grał przede mną, to było coś nowego. Nie atakowałem go, tłumaczyłem, że wśród fikcji było wiele prawdy, prawdy zniekształconej wymogami scenariusza i oczekiwaniami władzy, ale jednak prawdy.

4,5. Stanisław Mikulski miał w dorobku jeszcze jedną, nieco mniej znaną rolę - Pana Tomasza w serialu „Samochodzik i templariusze”. Czy nie miałby Pan ochoty w przyszłości przeprowadzić podobnego książkowego śledztwa jak w przypadku „Stawki…” związanego z serialem Huberta Drapelli? Jakie są pana dalsze plany pisarskie. Czy po biografii Stanisława Barei i „Stawce większej niż kłamstwo” kolejna książka również będzie związana z tematyką filmową?

Kolejna książka nie ma nic wspólnego z filmem, choć wydarzenia, które właśnie opisuję mogą stanowić tło dla akcji filmu sensacyjnego wysokiej klasy. Odniesienia do „Stawki” można znaleźć nie tylko w „Panu Samochodziku”, ale także w dziesiątkach innych filmów, seriali. W „Stawce większej niż kłamstwo”  poświęciłem cytatom, aluzjom i zapożyczeniom cały rozdział.

6. „Alternatywy 4” czy „Stawka większa niż życie”? Który serial jest Pana ulubionym?

Zdecydowanie Bareja, zdecydowanie „Alternatywy 4”. Te dwa seriale są nieporównywalne, choć obydwa kręcono w PRL a dziś mają etykietkę „kultowych”. „Stawka” to serial sprawnie zrealizowany, ale stworzony na polityczne zamówienie władz PRL. Twórcy chętnie wykonywali ukłony w jej stronę, część nazwisk i pseudonimów partyzantów z GL/AL w serialu, to autentyczne nazwiska i pseudonimy moczarowskiej „wierchuszki” SB końca lat 60. Stanisław Bareja to człowiek z innego bieguna, wierny swoim poglądom, na wskroś uczciwy, przyzwoity.

Jeden ze scenarzystów „Stawki”, Zbigniew Safjan agresywnie atakował Bareję podczas kolaudacji „Co mi zrobisz jak mnie złapiesz” w grudniu 1977 roku. Atak w obecności wiceministra kultury Janusza Wilhelmiego był podłością. Bareja przypłacił go zawałem serca. Nie kłaniał się władzy w pas, a za każdy film czy serial płacił własnym zdrowiem.

7. Jak ocenia Pan sequel kultowego serialu „Hans Kloss. Stawka większa niż śmierć” Patryka Vegi?

Trudno komentować ten film, przed premierą było wiele PR-owskiego hałasu, szumne deklaracje producentów a wyszło bardzo słabo.

Dziękuję za rozmowę.


O książce Macieja Replewicza można porozmawiać na forum:




wtorek, 15 września 2015

„Stawka większa niż kłamstwo”




Maciej Replewicz „Stawka większa niż kłamstwo”


„Stawka większa niż życie” oraz „Czterej pancerni i pies” to dwa najpopularniejsze seriale w dziejach polskiej telewizji. Właśnie tej pierwszej produkcji poświęcił swą książkę Maciej Replewicz. Choć na okładce widnieje twarz niezapomnianego Stanisława Mikulskiego, to nie grany przez niego bohater w mundurze oficera Abwehry jest pierwszoplanową postacią niniejszego opracowania. Autor palmę pierwszeństwa oddał scenarzystom Zbigniewowi Safjanowi oraz Andrzejowi Szypulskiemu, znanym szerszej widowni pod pseudonimem Andrzej Zbych. W książce znajdziemy wyjaśnienie, w jaki sposób wydarzenia z życia twórców serialu przełożyły się na zawartość scenariusza.

„Stawka większa niż kłamstwo” stanowi doskonałe uzupełnienie monografii Stanisława Mikulskiego „Niechętnie o sobie” wydanej w 2012 r.[1] Maciej Replewicz w trakcie pracy nad książką zdążył spotkać się z aktorem. Niestety wypowiedzi pana Mikulskiego nie wniosły wiele nowego do tego, co już wiemy o kulisach realizacji serialu. Znacznie więcej ciekawostek udało się wytropić samemu autorowi. Dowiemy się m.in. jak wiele różni wersję książkową od serialowej i dlaczego jeden z odcinków „Stawki” nie był emitowany w bratniej telewizji w NRD. Niezwykle interesujące są nieznane szerzej wyjątki z posiedzeń komisji kolaudacyjnych. Musimy pamiętać, że w okresie kiedy powstawał serial, każdy odcinek był poddawany analizie przez gremium złożone z wielu prominentnych ludzi ze świata filmu oraz przedstawicieli ministerstwa kultury i sztuki. Autor zadał sobie wiele trudu docierając do wielu trudnodostępnych materiałów źródłowych sprzed 1966 r.





Książka składa się z dziesięciu rozdziałów. Maciej Replewicz zdradza w nich, że nie tylko James Bond zainspirował Safjana i Szypulskiego do powołania do życia postaci agenta J-23. Z przeprowadzonego przez autora śledztwa wynika zresztą, że podobnie jak Wańkowicza, także duet scenarzystów „Stawki” wielokrotnie konstruował postać danego bohatera filmowego scalając w niej fragmenty życiorysów kilku osób. Na okładce książki widzimy napis „Brunner istniał naprawdę!” Ale jak się okazuje, także inne filmowe czarne charaktery, m.in. Staedtke i Lhose miały swoje odpowiedniki w wojennej rzeczywistości. Autor udało się odnaleźć pierwowzory kilkudziesięciu spośród setek postaci pojawiających się w serialu Morgensterna i Konica.

Najobszerniejszy rozdział poświęcony jest gruntownej analizie osiemnastu odcinków legendarnego serialu. Maciej Replewicz wyszukuje autentyczne wydarzenia, które z dużą dozą prawdopodobieństwa stały się kanwą scenariusza filmowego. Autor starał się odpowiedzieć na pytanie, jak dużo prawdy historycznej znajdziemy w serialu. Czytelnik, przekonany, że fabuła „Stawki większej niż życie” jest przepełniona jedynie zmyślonymi wydarzeniami, zapewne będzie bardzo zaskoczony, kiedy dowie się, że każdy odcinek zawiera większe lub mniejsze ziarno prawdy. Polecam.


Wydawca: Fronda
ISBN: 978-83-64095-93-1
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 400


poniedziałek, 2 marca 2015

„Niezłomna”




Agnieszka Lewandowska-Kąkol „Niezłomna”


W pierwszych dniach września 1939 r. na kresową miejscowość Baranowicze, podobnie jak na setki polskich miast i miasteczek spadły niemieckie bomby. Wielu młodych ludzi ramię w ramię z dorosłymi przystąpiło walki w obronie ojczyzny. Jedną z takich osób była szesnastoletnia Anna Górska. Należąca przed wojną do harcerstwa młoda dziewczyna zaangażowała się w działania konspiracyjne w strukturach AK. Po wkroczeniu na wschodnie tereny II Rzeczypospolitej wojsk sowieckich nasza bohaterka zostaje aresztowana przez NKWD i bestialsko torturowana. W czasie licznych przesłuchań, śledczym nie udaje się jej złamać a dziewczyna nie wydaje nikogo ze znanych jej członków miejscowej organizacji Armii Krajowej. Zostaje skazana na karę 25 lat syberyjskiej katorgi. Z czasem wyrok zostaje zmniejszony do lat dziesięciu.





Książka Agnieszki Lewandowskiej-Kąkol to przepełniona bolesnymi wspomnieniami historia patriotki wychowanej w duchu tradycyjnych chrześcijańskich wartości. Głód, zimno, choroby, brutalne traktowanie oraz praca ponad siły, nie zwyciężyły młodej kobiety. Przeciwnie, zawsze wierna swoim zasadom Anna zyskuje podziw i uznanie współwięźniów a nawet z czasem swoich oprawców. Choć wielokrotnie mogła sprzeniewierzyć się swoim przekonaniom i zasadom moralnym, zyskując dzięki temu złagodzenie kary lub przeniesienie do obozu o łagodniejszym rygorze, nie tylko nigdy tego nie uczyniła, lecz sama niosła pomoc innym zesłańcom, narażając przy tym własne życie. Zawsze wtedy, kiedy bohaterce wydaje się, że zaczyna dostrzegać światełko w tunelu, na jej drodze krzyżowej pojawia się kolejna przeszkoda, która sprawia, że gehenna rozpoczyna się na nowo.

Po śmierci Stalina, kiedy zelżał nieznacznie sowiecki terror, kontakty pomiędzy Polakami skazanymi na syberyjską katorgę zaczęły się nieco bardziej zacieśniać. Zesłańcy zaczęli zdawać sobie sprawę, że pojawiła się nadzieja na powrót do ojczyzny i aby przetrwać, muszą trzymać się razem. 30 grudnia 1955 r., po ponad dwutygodniowej podróży pociągiem i dziesięcioletnim pobycie na wschodzie ZSRR, Anna Górska wraz z wieloma innymi zesłańcami przekroczyła granice Polski. Tysiące innym naszych rodaków nie doczekało takiej chwili. Ich groby na dalekiej Syberii zatarł czas… 

„Niezłomna” Agnieszki Lewandowskiej-Kąkol to czwarta pozycja, która ukazała się w serii „Kresy” wydawnictwa Fronda. Dwie inne „kresowe” książki Frondy: „Kresy we krwi” Marka Koprowskiego oraz „Strach” Stanisława Srokowskiego miałem okazję przeczytać w ubiegłym roku. Ich recenzje znajdziecie oczywiście na stronach ZAPOMNIANEJ BIBLIOTEKI.[1] Polecam.


Wydawnictwo: Fronda
ISBN: 978-83-64095-62-7
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 196


czwartek, 31 lipca 2014

"Kresy we krwi"




Marek Koprowski "Kresy we krwi"


W maju 1945 r. zakończyła się II wojna światowa. Zmienił się przebieg granic naszego kraju. Wielu naszych rodaków pozostało za Bugiem. Dla nich wojna jeszcze trwała, choć miała już inny charakter. Książka Marka Koprowskiego „Kresy we krwi” przedstawia dzieje Polaków, którzy po „wyzwoleniu” stali się obywatelami Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. To także książka o instytucji jednoczącej Polaków na Wschodnim Podolu – Kościele katolickim. Autor w swej pracy przedstawił historie kilku ośrodków polskości na wschodzie: w Gródku Podolskim, Barze, Chmielnickim, Murafie, Latyczowie, Starogrodzie, Miastkówce, Połonnem oraz Mańkowcach.



Cmentarz na Kresach. Fot. Autor Bloga


Polskie parafie na Ukrainie borykały się z prześladowaniami aż do 1989 r.  Marek Koprowski ukazał metody zastraszania i utrudniania działalności religijnej ze strony aparatu bezpieczeństwa oraz determinację i pomysłowość księży pracujących w środowiskach polonijnych, którzy broniąc swoich parafii narażali się na więzienie i zesłania. Duchowni byli stale inwigilowani. Bardzo często padali ofiarą mordów i napadów. Podczas niemal każdego nabożeństwa w kościołach przebywali agenci KGB. Księża zmuszeni byli do fałszowania ksiąg kościelnych, w których rejestrowali tylko ułamek udzielonych chrztów i ślubów. Władze pod byle pretekstem usuwały ich z parafii. Do historii przeszedł fortel jednego z proboszczów, który zainicjował akcję wysyłania do władz oszczerczych listów, w których przedstawiano go jako pijaka i lubieżnika oraz proszono o usunięcie go z parafii. Księdza oczywiście pozostawiono, licząc na to, ze swoim postępowaniem doprowadzi do zniszczenia katolickiej wspólnoty w regionie.

Głośnym echem odbiła się także akcja parafian, którzy w obronie swego duszpasterza udali się do miasta Chmielnicki, otoczyli pomnik Lenina, uklękli przed nim i zaczęli się modlić aby władze nie usuwały proboszcza. Akcja ta wzbudziła w mieście niemałą sensację, a ksiądz niebawem powrócił do swojej parafii. Wiele tego typu przykładów walki o kościół znajdziemy w książce Marka Koprowskiego. „Kresy we krwi” to reporterski zapis relacji osób które znały bohaterów trudnych czasów przymusowej rusyfikacji, laicyzacji i stalinowskiego terroru. To w głównej mierze dzięki bohaterskiej postawie księży i parafian władzom radzieckim nie udało się unicestwić ośrodków polskości na Kresach.


Wydawnictwo: Fronda
ISBN: 978-83-62268-77-1
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 250


czwartek, 10 lipca 2014

"Strach. Opowiadania kresowe"


Stanisław Srokowski "Strach. Opowiadania kresowe"


W książce Stanisława Srokowskiego znajduje się dwanaście opowiadań. Każde z nich wzrusza, przeraża i zmusza do refleksji. Spoiwem wszystkich przedstawionych historii jest wszechobecny w nich Strach. Pochodzący z miejscowości Hnilcze na Kresach Wschodnich autor był jako dziecko świadkiem tragicznych dla Polaków i Ukraińców wojennych dramatów. Wielu opowieści wysłuchał z ust swoich krewnych. Choć jak pisze wszelkie podobieństwo do nazw, nazwisk i postaci jest przypadkowe to niestety wydarzenia przedstawione w książce rzeczywiście miały miejsce.

Już pierwsze opowiadanie pt. „Pochowek polski” jest symboliczną zapowiedzią tego co przeżyją polscy mieszkańcy Kresów. Czytamy opowieść żołnierza, który przedzierając się do rodzinnej wioski po przegranej wojnie obronnej w 1939 r. jest świadkiem szokującej ceremonii odbywającej się nocą na cmentarnym wzgórzu. Zgromadzeni tam ukraińscy mieszkańcy wioski pod przewodnictwem miejscowego popa dokonują profanacji munduru polskiego żołnierza, oraz polskich symboli narodowych: orła w koronie i biało-czerwonej flagi. Plują na orła, deptają go, a następnie wrzucają wraz z flagą i mundurem do dołu. Przy brawach tłumu pop oznajmia, że właśnie pochowali Polskę i zachęca zebranych aby zabijali Lachów bez litości w każdym czasie i w każdym miejscu. Krzyczy, że na tych ziemiach nie ma miejsca dla Polaków, lecz tylko dla Ukraińców.



Gdzieś na Kresach. Fot. Autor Bloga


Autor przyznaje, że celem publikacji było ukazanie klimatu zbrodni i degeneracji człowieka mającej korzenie w ideologii nacjonalistycznej. Stanisławowi Srokowskiemu zależało również na oddaniu atmosfery w jakiej mordy miały miejsce oraz na przedstawieniu reakcji otoczenia na dokonujące się zbrodnie. Dlatego też nie oszczędził nam przerażających opisów morderstw oraz tortur, jakie zadawali ukraińscy mieszkańcy polskim sąsiadom, z którymi łączyły ich wielowiekowe więzy. Napadano na kościoły, księży, profanowano cmentarze, zabijano, kobiety, dzieci i starców. Śmiercią karano tych nielicznych Ukraińców, którzy nie wpadli w morderczy amok i usiłowali przeciwstawić się bandom OUN – UPA ratując swoich polskich przyjaciół.

Nie jest to pierwsze opracowanie poświęcone zbrodniom ukraińskich nacjonalistów na Kresach, które przeczytałem. Żadne z nich jednak nie zrobiło na mnie takiego wstrząsającego wrażenia jak dzieło Stanisława Srokowskiego. "Strach. Opowiadania kresowe” to mocna, trudna, ważna książka. Polecam.


Wydawnictwo: Fronda
ISBN: 978-83-64095-12-2
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 251