"Zatoka Żarłocznego Szczupaka"
Eugeniusz Paukszta "Zatoka Żarłocznego Szczupaka"
„Zatoka Żarłocznego Szczupaka” to
trzecia powieść Eugeniusza Paukszty, z którą miałem przyjemność spędzić w
ostatnim czasie kilka wieczorów i jednocześnie pierwsza książka przeczytana
przeze mnie w nowym 2014 r. Kto wie, czy nie jedna z najlepszych…
Na przedniej stronie okładki rysunek
białej łódki z żaglem wkomponowanym w wielkie, pomarańczowe słońce, plama
falującej wody a później ponad czterysta pożółkłych, wyglądających jak
przypalone słońcem stron. Wszystko to zwiastuje spotkanie z literaturą przygodową
najwyższej klasy, która choć powstała blisko 60 lat temu nadal wciąga, bawi i
wzrusza.
Powieść rozpoczyna się podobnie jak „Znak Żółwia” oraz
„Młodość i gwiazdy” tegoż autora. Grupka młodzieży studenckiej przyjeżdża
na wakacje nad malownicze jezioro. Tym razem jest to jezioro Gardyńskie na
Mazurach. Poznajemy braci Kostka i Pietrka, Zośkę, Mirkę i Julka. Rozbijają oni
obóz w niewielkiej zatoczce. Pływają, łowią ryby. Mamy połowę lat 50-tych XX
wieku, ryb w jeziorach nie brakuje.
Upalny początek wakacji nie zapowiada
wielu dramatycznych wydarzeń, w centrum których już niebawem znajdą się
bohaterowie. Młodzi zaprzyjaźniają się z mieszkającym nieopodal leśniczym. Od
niego dowiadują się o zatopionych w 1944 r. niemieckich ciężarówkach, które
spoczęły na dnie jeziora. Mimo iż wielu śmiałków próbowało wydobyć samochody,
dotychczas nikomu się ta sztuka nie udała. Chłopcy postanawiają spróbować
szczęścia, wyobrażają sobie, że właśnie oni zostaną odkrywcami tajemnicy i
wydobędą skrzynie z tajemniczą zawartością.
Powieścią nie rozczarują się
miłośnicy leśnych wędrówek, żeglarze i wędkarze. Eugeniusz Paukszta znacznie swobodniej
porusza się w tej tematyce niż mieszkający wiele lat nad Jeziorakiem Zbigniew
Nienacki. Nie da się ukryć, że autor przygód Pana Samochodzika mocno inspirował
się utworem Paukszty przy tworzeniu kolejnych tomów swego słynnego cyklu
powieściowego. Na kartach jego książek czytaliśmy przecież o zatopionych
ciężarówkach, przeżywaliśmy dramatyczny rejs po mazurskim jeziorze (o niebo
lepiej przedstawiony w powieści Paukszty niż w „Pan Samochodzik i Winnetou.”).
Mamy tu także czarny charakter. Młody człowiek, mieszkaniec pobliskiej mazurskiej
wioski, Michał Wittle pod wpływem poznanych podczas wakacji przyjaciół zmienia
swoje postępowanie niczym Czarny Franek z „Nowych przygód Pana Samochodzika.” Takich
inspiracji można znaleźć o wiele więcej.
W „Zatoce Żarłocznego Szczupaka”
autor poruszył również poważniejszy temat: echa II wojny światowej, problem
polskości na ziemiach, które znów znalazły się w granicach naszej ojczyzny.
Bohaterowie, którzy przyjechali na wakacje są świadkami niechętnego stosunku
części okolicznych mieszkańców do nowej, powojennej rzeczywistości. Swoim
postępowaniem Julek wraz z przyjaciółmi zjednują sobie jednak miejscową
młodzież. Wraz z nimi zakładają koło LZS, budują boisko, organizują ogniska. Ta
postawa sprawia, że również starsi zaczynają inaczej patrzeć na Polskę. Część
Mazurów zaczyna wracać do języka swoich przodków.
Oczywiście działalność młodzieży
nie wszystkim jest na rękę. „Ukryta opcja niemiecka” stara się pozbyć
niewygodnych gości. Chłopcy znajdują w lesie spadochron, ktoś strzela do leśniczego,
podpala las. Chłopcy trafiają na trop szpiega, zostają ofiarami porwania.
Przyzwyczaiłem się już, że
Eugeniusz Paukszta wprowadza do swoich powieści dziesiątki osób. Również w
„Zatoce” mamy okazję poznać całą galerię wyrazistych postaci drugoplanowych. Dobroduszny
i jednocześnie sprytny leśniczy Grapsza, wspomniany już młodzieniec Michał
Wittle - przywódca miejscowych
chłopaków, Edward Fajfer – nauczyciel wiejski, Czarna Erna, piękna pracownica
PGR-u. Wspomnę tu jeszcze o doktorze i jego małżonce, którzy również
przyjechali nad jezioro i rozbili namioty w pobliżu Zatoki Żarłocznego
Szczupaka. Wdzięki pani Mery kusiły kochliwego Pietrka, który często wymykał
się dyskretnie aby poflirtować z piękną doktorową.
Mógłbym długo jeszcze pisać o tej
zapomnianej dziś już książce, tak dużo się w niej dzieje. Wielu jest fanów
powieści o przygodach Pana Samochodzika, którzy pytają jakie książki o
zbliżonej tematyce można im polecić. Moim zdaniem powinni zacząć właśnie od
lektury powieści Eugeniusza Paukszty. Powinni spędzić kilka wieczorów nad
„Zatoką Żarłocznego Szczupaka.” Jestem pewien, że gdyby Zbigniew Nienacki nie
przeczytał tej książki, kilka przygód Tomasza NN wyglądałoby zupełnie inaczej.
Wydawnictwo: Iskry
Rok wydania: 1957
Liczba stron:
414
Moja ocena: 6/6