Maciej Liziniewicz „Mroczny zew”
Zima 1632 r. W niewielkiej wiosce
Wygnanka czas płynie niespiesznym rytmem. Mieszkańcy przesiadują w chatach,
ogrzewają kości i cieszą się, że nie przymierają głodem, jak to bywało za
czasów dawnego dzierżawcy. Na szczęście dwa lata temu powrócił do wsi Żegota
Nadolski. Wiele przeżył dzielny szlachcic w trakcie wojennej tułaczki, niejedno
widział, ale najgorsze było to co zastał w rodzinnych stronach. Zamordowani
ukochana żona z dziećmi, zrujnowane domostwo. Żegota robił co tylko mógł by nie
oszaleć po życiowej tragedii, czynił wszystko by znaleźć winnych śmierci swych
najbliższych. Niemal dwie zimy musiało upłynąć nim dwór odbudował a u jego boku
ponownie pojawiła się białogłowa. Cenił sobie Nadolski szczęśliwe, beztroskie chwile.
Niewiele takich przeżył w burzliwym życiu. Spoglądał z czułością na panią
Agnieszkę, smakował trunki z przyjacielem, imć Wawrzyńcem Sulatyckim, i modlił
się w duchu by nie wydarzyło się nic takiego co mogłoby zmącić błogi spokój.
Na nieszczęście dla niego, lecz z
pożytkiem dla czytelników Maciej Liziniewicz postanowił przerwać tę sielankę.
Pewnego grudniowego wieczoru do uszu siedzących przy stole mieszkańców dworu
dobiegło gwałtowne ujadanie psów. Po dłuższej chwili do izby weszło dwóch
odzianych w ciepłe futra mężczyzn. Rozpoznał od razu Nadolski przyjaciół,
oficerów w służbie biskupa Próchnickiego, Wernera Stillera i Williama Murraya. Z
jednej strony ucieszył się widząc w dobrym zdrowiu towarzyszy dawnych przygód,
z drugiej zaś w sercu jego zakiełkowało ziarenko niepewności. Obawiał się
Żegota, że wraz z przybyszami do jego domu zawitają kłopoty. Nie w smak było Nadolskiemu
opuszczać będącą przy nadziei małżonkę, dlatego z niepokojem oczekiwał, jakie
wieści usłyszy od gości. Nie zawiodła niestety szlachcica intuicja. Kiedy tylko
Stiller z Murrayem pokrzepili się jadłem i rozgrzali napitkiem, opowiedzieli mu
o zadaniu jakie powierzył im biskup Próchnicki.
Tym razem dwaj mężowie będą
musieli rozwiązać zagadkę związaną z tajemniczymi wydarzeniami do jakich od
pewnego czasu dochodziło w Zatwarnicy. Lud tamtejszy przerażony był bowiem porwaniami
i bestialskimi zabójstwami chłopów. Ciała zaginionych znajdowane były po kilku
dniach, zupełnie zmasakrowane, porozrywane na strzępy. Kto wie jakim rezultatem
zakończyłaby się misja biskupich wysłanników gdyby do akcji nie włączył się
odważny, obdarzony prawym charakterem i biegle władający szablą Żegota
Nadolski. Na kartach książki oprócz dobrze już znanych czytelnikom,
wymienionych wyżej bohaterów, występuje cała galeria postaci drugoplanowych. Każda
z nich, czy to szlachcic zaściankowy, magnat, czy też prosty chłop, odciska na
fabule swoje piętno.
Nie brakuje w powieści także
mocnych, brutalnych a nawet makabrycznych scen. Znajdziemy w niej również pierwiastek
nie z tego świata. Na szczęście, podobnie jak w wydanym w ubiegłym roku „Czasie
pomsty”, Maciej Liziniewicz zręcznie balansuje na cienkiej granicy pomiędzy
rzeczywistością a ułudą, przez co jego dzieło powinno zaskarbić sobie przychylność
zarówno miłośników historii XVII-wiecznej Rzeczpospolitej jak i zwolenników powieści
fantasy[1].
Autor potrafił znakomicie wykreować nastrój grozy i tajemniczości, o czym mieli
już okazję przekonać się czytelnicy jego pierwszej powieści historycznej. Nie
sposób nie dostrzec, że dzieje Rzeczpospolitej szlacheckiej od dawna pasjonują Macieja
Liziniewicza, który i tym razem wplótł w fabułę swej powieści niezliczone
ciekawostki historyczne związane z wydarzeniami jakie zaistniały niegdyś w
życiu bohaterów. Dzięki temu, a także dzięki delikatnej archaizacji języka
możemy zapomnieć w trakcie lektury, że autor nie jest rówieśnikiem Hena,
Królikowskiego czy Korkozowicza lecz na świat przyszedł dopiero w połowie lat
70. ubiegłego wieku. Polecam.
Wydawca: Wydawnictwo Dolnośląskie
Seria wydawnicza: Dzikie Pola
ISBN: 978-83-245-8438-3
Rok wydania: 2020
Liczba stron: 352
[1] Recenzja powieści „Czas
pomsty” Macieja Liziniewicza: http://www.zapomnianabiblioteka.pl/2019/06/czas-pomsty.html
czy można kupić na czytnik mobil
OdpowiedzUsuń