Jolanta Maria Kaleta „Pułapka”
Lektura „Pułapki” była już moim
siódmym spotkaniem z twórczością Jolanty Marii Kalety. Akcja powieści rozgrywa
się w grudniu 2011 r. w Górach Izerskich. Maks Czarnowski wraz bratem Patrykiem
oraz żonami Edytą i Dorotą zamierzają spędzić święta Bożego Narodzenia w położonej
na odludziu starej, drewnianej gajówce. Pozbawiona prądu i wszelkich wygód wiekowa
chata nie przypada do gustu kobietom. Według Maksa ustronne miejsce stanowić
będzie jednak doskonały punkt wypadowy. Tu nikt nie będzie im przeszkadzał w
prowadzeniu poszukiwań owianej legendami tzw. szczeliny jeleniogórskiej. Trzeba
bowiem wspomnieć, że całą czwórkę łączą nie tylko więzy rodzinne. Czarnowscy pasjonują
się również poszukiwaniami skarbów ukrytych w schyłkowym okresie II wojny
światowej na terenie Dolnego Śląska. W ostatnich latach u Edyty miłość do
eksploracji, podobnie jak uczucie do męża, zaczęła powoli wygasać. Maks zresztą
swoim zachowaniem skutecznie dopomagał aby uczucie żony ulatniało się niczym
ciepło przez szczeliny w ścianach stuletniej gajówki.
Powieści Jolanty Marii Kalety
w
zbiorach Zapomnianej Biblioteki
Po dotarciu do budynku wszystkim
jednak rzedną miny. Cały czas odnoszą nieprzyjemne wrażenie, że są przez kogoś
obserwowani. Wkrótce wokół nich zaczyna dochodzić do trudnych do wyjaśnienia,
przerażających zdarzeń. Pomiędzy odciętymi od cywilizacji ludźmi dochodzi do
napięć i nieporozumień. Ktoś lub coś krąży dookoła gajówki. Drewniany domek
zamienia się w pułapkę, z której ucieczka wydaje się niemożliwa. Okazuje się
także, że nie są jedynymi osobami zainteresowanymi odkryciem tajemniczego
miejsca, w którym mają znajdować się ciężarówki z legendarnymi skarbami zrabowanymi
przez hitlerowców. Chrapkę na ich zdobycie ma również dwójka innych
poszukiwaczy-wspólników, niejaki Marian Boryczko i Niemiec Justus Schwarz. Do
akcji wmiesza się także Jacek Sulima, dziennikarz adresowanego do miłośników
niewyjaśnionych zagadek magazynu „Tropiciel”.
Trudno nie zauważyć, że ulubioną
porą roku autorki jest zima. Akcja niemal wszystkich jej powieści, które miałem
okazję przeczytać (poza „Duchami Inków”) umiejscowiona jest w mroźnej,
potęgującej nastrój grozy scenerii Dolnego Śląska[1]. To
nie ludzi, lecz ten pełen wciąż nie odkrytych tajemnic region, uważa autorka za
najważniejszego bohatera swoich utworów[2]. Związana
z Wrocławiem Jolanta Maria Kaleta przyzwyczaiła czytelników, którzy sięgają po książki
jej autorstwa do obcowania z zagadkami historycznymi sięgającymi lat
czterdziestych ubiegłego stulecia. Częstokroć bohaterowie jej powieści z
narażeniem życia usiłują dotrzeć do zrabowanych i ukrytych przez nazistów dzieł
sztuki. Akcja zazwyczaj jest dynamiczna, pełna niespodziewanych zwrotów,
dramatycznych wydarzeń i konfliktów pomiędzy osobami grającymi główne role. Autorka
stara powoływać do życia postacie z krwi i kości, w których ścierają się cechy
pozytywne i negatywne. Nie inaczej jest w przypadku „Pułapki”. Tym razem jednak
sensacyjno-przygodowa fabuła została wzbogacona o elementy thrillera. Polecam.
Wydawnictwo: Psychoskok
ISBN: 978-83-8119-086-2
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 520
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 520
[1] Recenzje innych powieści
Jolanty Marii Kalety: http://www.zapomnianabiblioteka.pl/search?q=Jolanta+Maria+Kaleta
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz