"Perkalowy dybuk"
Konrad T. Lewandowski "Perkalowy dybuk"
Przedwojenna Warszawa. Podkomisarz
Artur Księżyk z warszawskiego urzędu śledczego bez zgody przełożonych wdaje się
w krwawą awanturę z przedstawicielami warszawskiego półświatka. Na ulicy
Krochmalnej polała się krew, zginęło sześciu rzezimieszków. Zwierzchnik Księżyka,
nadkomisarz Jerzy Drwęcki szuka sposobów aby zatuszować sprawę i ocalić głowę
Księżyka, na którego stołeczne podziemie przestępcze wydało wyrok śmierci.
Podkomisarz zostaje zdegradowany do stopnia posterunkowego oraz trybie
natychmiastowym przeniesiony do Łodzi.
W tym samym czasie w pobliżu
męskiego klasztoru zabito prostytutkę. Podejrzany o dokonanie
morderstwa zakonnik popełnia samobójstwo. Sprawa jest bardzo delikatna.
Niestety nadkomisarz Drwęcki nie może osobiście się nią zająć, gdyż do Warszawy
dociera wiadomość o znalezieniu w Łodzi zwłok człowieka z twarzą pokrytą
ołowianą maską. Przy zwłokach znaleziono kabalistyczny talizman zwany Dłonią
Boga. Wszystko wskazuje na to, że ofiarą jest były podkomendny Drwęckiego a
morderstwo ma charakter rytualny.
Przedwojenna Łódź. Do brudnego i zadymionego
miasta przyjeżdża nadkomisarz Drwęcki. Nie jest jednak łatwo odnaleźć sprawców
zabójstwa Księżyka. Pomoc miejscowej, skorumpowanej policji, drżącej przed
nieformalnym szefem miejscowych bandytów – Żydem Ślepym Maksem pozostawia wiele
do życzenia. Padają kolejne trupy, porwana zostaje córka policjanta. Jak to
zwykle bywa w powieściach kryminalnych, sprawy komplikują się a prowadzący
śledztwo nie może posunąć się ani kroku naprzód.
Mimo, że powieść okraszona jest
sporą dawką humoru, brakuje nieco obudowania fabuły detalem historycznym. Mamy tu
przecież tak barwne postacie jak Tuwim czy Wieniawa, które nakreślone są bardzo
schematycznie. Podobnie jest z atmosferą Warszawy na pierwszych stronach książki. Więcej
miejsca poświęcił autor próbując oddać klimaty fabrycznej Łodzi, lecz i tu
wszystko jest przedstawione zbyt jednostronnie. Miasto pełne błota i szarości. A
przecież i szarość ma swoje odcienie, czego w powieści dostrzec nie możemy.
Mamy za to kilka krwistych
postaci, jak choćby łódzkiego policjanta Froima, jego rezolutną córeczkę i
dziadka - znawcę prawa żydowskiego. Sam bohater książki Lewandowskiego odbiega
na plus od kolegów po fachu z powieści kryminalnych innych autorów. Jerzy
Drwęcki nie jest typowym twardzielem w nasuniętym na czole kapeluszu. To nie
tylko zdolny policjant, ale także głowa rodziny, młody małżonek i ojciec. Poza
życiem zawodowym ma także swoje sprawy rodzinne, a nawet, co ciekawe –
erotyczne. O młodych małżonków dba teściowa, która widząc zastój
w prowadzonym śledztwie, chcąc
przyspieszyć powrót Drwęckiego do żony, przyjeżdża do Łodzi i wraz z Julianem
Tuwim stara się nieformalnie pomóc Jerzemu.
„Perkalowy dybuk” to jedna z
pięciu powieści Konrada T. Lewandowskiego, których bohaterem jest zdolny i
ambitny stołeczny policjant Jerzy Drwęcki. Pozostałe cztery książki cyklu
czekają już w szeregu na półce aż po nie sięgnę i zagłębię się w lekturę. Szara,
deszczowa jesień za oknem sprzyja rozwiązywaniu zagadek kryminalnych. Zwłaszcza
wtedy, gdy ma się w zasięgu ręki kubek z gorącą zawartością.
Wydawnictwo: Wydawnictwo
Dolnośląskie
Seria wydawnicza: Z odciskiem
palca
ISBN: 978-83-245-8783-4
Rok wydania: 2009
Liczba stron: 283
Moja ocena: 4/6
Rok wydania: 2009
Liczba stron: 283
Moja ocena: 4/6
Ja sobie ostatnio obiecałam, że odpocznę trochę od kryminałów, bo zaczęłam zauważać u siebie przesyt tym gatunkiem.
OdpowiedzUsuńAle jak tu odpocząć, jak piszesz takie recenzje, Protoavisie? :)
Tym bardziej, że miałam okazję zwiedzać Łódź jakieś dwa miesiące temu i chętnie bym "pospacerowała" po jej przedwojennych ulicach :)
Pozdrawiam Cię serdecznie i czekam na następne recenzje książek przygodowych.
W pewnym momencie poczułam przesyt kryminałami i pozostałam głównie przy tych retro ( w tym z PRLu:)). Lewandowski, Krajewski, Tallis, Sansom - świetni autorzy ciekawych kryminałów. Choć moją pierwszą miłością pozostaje Joe Alex :)
OdpowiedzUsuńKryminały czytam niezwykle rzadko, a książka zwróciła mą uwagę przez tło na okładce.
OdpowiedzUsuńWykorzystany tu jest ten sam motyw co w książce, którą ostatnio czytałam a wydaną przez PROMIC.
Ostatnio coraz częściej się to zdarza.
A co to była za książka?
OdpowiedzUsuńNa zawsze wygnańcy - Fiorelli De Maria
UsuńCzytałam tylko jedną książkę tego autora i ledwo przebrnęłam przez kilkadziesiąt stron. Oby tym razem było lepiej. :)
UsuńZ którą książką Konrada Lewandowskiego miałaś takie problemy?
UsuńDziękuję za informację. Masz rację natanna - bardzo zbliżone motywy na okładkach tych dwóch powieści. Niestety "Na zawsze wygnańcy" - to książka troszkę nie w moich klimatach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Motyw jest raczej ten sam tylko zbliżenie i rzut inne.
UsuńW dobie grafiki komputerowej nie dba się już o indywidualność nawet okładek.
A szkoda.
O, nie słyszałam o tych książkach a szkoda, bo widzę że są ciekawe :)
OdpowiedzUsuńA mi sie ta część bardzo podobała. Swietnie pokazane srodowisko żydowskie i samo miasto. I motyw golema!
OdpowiedzUsuń