„Mogliby w końcu kogoś zabić”
Jacek Skowroński, Piotr Schmandt,
Katarzyna Rogińska, Ewa Ostrowska, Adrianna Ewa Stawska, Katarzyna Gacek,
Łukasz Śmigiel, Agnieszka Szczepańska, Artur Górski oraz Piotr Rowicki to
autorzy, których opowiadania znalazły się w zbiorze pt. „Mogliby w końcu kogoś
zabić” wydanym w 2010 r. przez specjalizujące się w literaturze kryminalnej
gdańskie wydawnictwo Oficynka. Nie ukrywam, że magnesem, który skłonił mnie do
sięgnięcia po niniejszy tom było nazwisko Piotra Schmandta. Twórca postaci
detektywa Ignaza Brauna, tropiącego przestępców na uliczkach dawnego Wejherowa,
zaskoczy zapewne miłośników kryminałów retro. Tym razem autor znakomitej
„Pruskiej zagadki” zaserwował czytelnikom współczesną historię o pedantycznie
poukładanym życiu młodej kobiety, dyrektorki prywatnej szkoły, które pewnego
dnia zostaje gwałtownie zakłócone przez trudne do wyjaśnienia zmiany, zachodzące
w jej idealnie urządzonym i uporządkowanym mieszkaniu. Czyżby krył się za nimi
tajemniczy prześladowca?
Utwór tytułowy, o pełnych
niedomówień relacjach między parą pracujących ze sobą policjantów, które
prowadzą do wstrząsającego finału, jest dziełem Piotra Rowickiego, autora
zbioru kryminalnych opowiadań historycznych „Fatum”. Wydana także przez
Oficynkę książka, z niecierpliwością czeka na półce aż któregoś wiosennego
wieczora sięgnę po nią i napiszę o niej kilka słów na stronach Zapomnianej
Biblioteki. Opowiadania Katarzyny Rogińskiej „Blondynki”, Adrianny Ewy
Stawskiej „Martwa kawka”, Katarzyny Gacek „Zbrodnia w bibliotece” i właśnie Rowickiego
wydają się być w pewnej mierze inspirowane kryminałami milicyjnymi.
Czytając opowiadanie za
opowiadaniem, miałem nadzieję, że pośród nich odnajdę i takie, które będzie dla
mnie wisienką na torcie, a więc jego akcja będzie rozgrywała się przed
kilkudziesięciu laty, najchętniej w okresie dwudziestolecia międzywojennego.
Nie zawiodłem się. Takim smaczkiem jest alternatywna historia zabójstwa
prezydenta Gabriela Narutowicza przedstawiona przez Artura Górskiego. Pisarz ma
w dorobku dwie powieści kryminalne „Al Capone w Berlinie” oraz „Al Capone w
Warszawie”, nic więc dziwnego, że poradził sobie z oddaniem realiów epoki a jego
opowiadanie, choć jest jednym z najkrótszych w zbiorze zasługuje na
wyróżnienie.
Schmandt, Rowicki i Górski to
jedyni autorzy, których nazwiska nie były mi obce przed przystąpieniem do
lektury. Muszę jednak przyznać, że i opowiadania debiutantów nie odbiegają
poziomem od utworów kolegów dłużej parających się literacko-kryminalnym
rzemiosłem. W zbiorze nie ma dwóch podobnych opowieści. Arenami zbrodni, są
zarówno duże miasta, jak i niewielkie, zagubione z dala od cywilizacji wioski.
Bohaterowie wywodzą się z różnych środowisk, zwalczają z różnym skutkiem własne
słabości, przeżywają dramaty bądź też sami stają się centralnymi postaciami
tragicznych wydarzeń. Przynajmniej trzy z historii zamieszczonych w niniejszym
wydawnictwie mogłoby stać się zaczątkiem klasycznej powieści kryminalnej.
Polecam.
Wydawnictwo: Oficynka
ISBN: 978-83-62465-0206
Rok wydania: 2010
Rok wydania: 2010
Liczba stron: 316
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz