"Tajemnica Starych Dunajczysk"
Mariusz Jaksa Czoba "Tajemnica Starych Dunajczysk"
Pojawienie
się na rynku czytelniczym debiutanckiej powieści Mariusza Jaksy Czoby to
doskonała wiadomość dla wszystkich, którzy przed laty zaczytywali się w
książkach Zbigniewa Nienackiego i Adama Bahdaja. Autor w znakomity sposób
splótł wątek historyczny z przygodowo-detektywistycznym, dzięki czemu powstała
książka niewiele ustępująca dokonaniom powieściowym tych dwóch klasyków.
Bohaterem
„Tajemnicy Starych Dunajczysk” jest Łukasz Jaksa, dziennikarz przebywający
na wakacjach w malowniczej wiosce na Dolnym Śląsku. Bada on tajemniczą historię
niemieckich ciężarówek, których cała kolumna zaginęła pod koniec II wojny
światowej. W rozwiązaniu zagadki pomaga nastolatek Marti, mieszkający w wiosce
pod opieką uroczej mamy.
W książce
znajdziemy to, co miłośnicy przygody cenią najbardziej: zamczysko, stary
kościół, cmentarz, tajemnicze miejsca w lesie, pościg, spacery z wykrywaczem,
zamek, sztolnie, starą studnię, depozyt i zakończenie w stylu filmów z Jamesem
Bondem. W powieści nie ma dłużyzn i zbędnych fragmentów, historia dynamicznie
się rozwija. Z każdą stroną książki historia się komplikuje, ciężarówki schodzą
na nieco dalszy plan, a coraz ważniejsza staje się tajemnicza rzeźba Pięknej
Madonny z Torunia. Wszystko opisane jest bardzo plastycznie, aż chciałoby się
pojechać do Dunajczysk i przespacerować śladami bohaterów powieści. Niestety, nigdy
nie będzie to możliwe. Wioski nie znajdziemy na żadnej mapie, powstała w
wyobraźni Autora.
Lektura
„Tajemnicy Starych Dunajczysk” sprawi przyjemność zarówno 40-latkowi
przemierzającego pola i lasy w poszukiwaniu pamiątek przeszłości, jego synowi
jak i małżonce. Trudno porównać tę książkę do serii kontynuacji przygód Pana
Samochodzika. Powieść Mariusza Jaksy Czoby bije większość z nich na głowę. A
przynajmniej te kilka, które parę lat temu miałem okazję przeczytać.
Niedomknięty w książce wątek romansowy daje Autorowi
pretekst ponownego wysłania bohatera do Dunajczysk lub innego tajemniczego
miejsca, a to bardzo dobrze dla czytelnika. Kto wie, może za jakiś będziemy
cieszyć się kolejnymi przygodami Łukasza Jaksy. W każdym razie autor w swoich
wypowiedziach opublikowanych na forach internetowych tego nie wyklucza.
Tak jak sam Mariusz Jaksa Czoba napisał, to „powieść na
jesienne weekendy i zimowe wieczory.” Bardzo przyjemna, wciągająca powieść.
Polecam ją nie tylko miłośnikom Pana Samochodzika.
Niedomknięty w książce wątek romansowy daje Autorowi pretekst ponownego wysłania bohatera do Dunajczysk lub innego tajemniczego miejsca, a to bardzo dobrze dla czytelnika. Kto wie, może za jakiś będziemy cieszyć się kolejnymi przygodami Łukasza Jaksy. W każdym razie autor w swoich wypowiedziach opublikowanych na forach internetowych tego nie wyklucza.
Tak jak sam Mariusz Jaksa Czoba napisał, to „powieść na jesienne weekendy i zimowe wieczory.” Bardzo przyjemna, wciągająca powieść. Polecam ją nie tylko miłośnikom Pana Samochodzika.
(Książka przeczytana w grudniu 2012 r.)
Wydawnictwo: Novae Res -
Wydawnictwo Innowacyjne
ISBN: 978-83-7722-246-1
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 292
ISBN: 978-83-7722-246-1
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 292
Moja ocena: 5/6
Pozdrowienie Czytającemu!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za tak wysoką ocenę powieści. Cieszy mnie ona straszliwie. Dobre słowo o książce jest dla autora jak kroplówka ratująca życie.
Nie jest pewne, czy powstanie kontynuacja. Na razie nie powstaje... Po ukończeniu "Dunajczysk", jakby z rozpędu rozpisałem szczegółowy plan drugiej części (rozgrywającej się w innym zakątku Polski), ale pisanie powieści porzuciłem i tak jest do dzisiaj...
Samo pisanie lubię, bo to bardzo przyjemny stan, kiedy jest się "Tam" (np. w Starych Dunajczyskach) i ma się wpływ dosłownie na wszystko, np. czy bohater skręci w prawo, w lewo, czy skręci nogę. Słowem, można tworzyć własne, lepsze (?) światy, do których potem przychodzą inni (czytelnicy).
Ale pisanie książki - jeśli wszystko ma się w niej trzymać kupy - trwa długo, a potem trzeba znaleźć wydawcę, wypromować ją i sprzedać. A to jest dla mnie trudniejsze niż napisanie książki. No i wynik jest taki, że "Tajemnica Starych Dunajczysk" nie ma żadnej reklamy, promocji, patronatów medialnych. O jej istnieniu nie wie prawie nikt, nawet ci, którzy chcieliby przeczytać ciekawą książkę przygodową w dobrym stylu.
Gdyby nie łańcuch informacyjny kolejnych czytelników, którzy polecają książkę następnym, o "TSD" nie wiedziałby zupełnie nikt. Może coś się zmieni dzięki takim miejscom w sieci jak ten blog.
Podobno w sercu afrykańskiej dżungli istnieje fabryka samochodów lepszych od rolls royce. Co z tego, skoro nikt na świecie o niej nie wie... ;D
Twórcy tego bloga gratuluję świetnego pomysłu, życzę wytrwałości i sukcesów w budowaniu projektu. Niech ten adres w sieci stanie się podręcznym kompendium książki przygodowej dla każdego (jeśli nie encyklopedią gatunku). I jeszcze raz dziękuję za sympatyczną i wartościową recenzję.
m.j. czoba
(m.czoba@gmail.com)
(https://www.facebook.com/Dunajczyska)
Pokuszę się o sprawdzenie o ile książkę odnajdę w bibliotece. Mam nadzieję że porównanie ze Zbigniewem Nienackim nie jest na wyrost. :-)
OdpowiedzUsuńPowieść jest lepsza od wielu kontynuacji "Pana Samochodzika." :)
OdpowiedzUsuń