Tomasz Stochmal „Mataszkowie na ziemi wąbrzeskiej”
(zapowiedź)
Mikołajki za pasem. Tuż przed
najbardziej wyczekiwanym przez dzieciaki dniem w roku ukaże się nowa powieść Tomasza
Stochmala „Mataszkowie na ziemi wąbrzeskiej”. Jest to już piąty tom przygodowej
serii adresowanej do odbiorców w wieku od 6 do 12 lat.
Dotychczas ukazały się:
- „Mataszkowie i tajemnice Helu” (2015r.),
- „Mataszkowie i skarby Torunia” (2016r.),
- „Mataszkowie i mazurska przygoda” (2017r.),
- „Mataszkowie i gdańska zagadka” (2018r.).
Patronat nad książką objęła Zapomniana Biblioteka.
Polskiego kata poznałem 15 marca
1985 r. w gabinecie naczelnika Aresztu Śledczego w Poznaniu. Było to tuż przed
wykonaniem wyroku kary śmierci na Kazimierzu Polusie. Zbierałem wówczas
materiały do reportażu pt. „Morderca u konfesjonału”, przygotowywanego dla
„Ekspresu Reporterów”. Wtedy to po raz pierwszy próbowałem namówić kata na
udzielenie wywiadu. Stanowczo odmówił, zasłaniając się tajemnicą służbową. Miał
w pamięci to, co spotkało jego poprzednika z czasów przedwojennych – kiedy
dowiedziano się o jego katowskiej profesji, wymówiono mu lokal, który
zamieszkiwał. Zapamiętałem dokładnie twarz tamtego mężczyzny z gabinetu
naczelnika. Spotkałem go ponownie przypadkowo w 1990 roku na mitingu
Anonimowych Alkoholików w Warszawie. Będąc już na „zasłużonej” emeryturze, tym
razem był bardziej skłonny do rozmowy. Tak zaczęła się nasza znajomość. Trwała
ona kilkanaście miesięcy, jednak wywarła wpływ na całe moje zawodowe życie...
- Jerzy Andrzejczak
Z fragmentu książki: - Widok
człowieka, który za chwilę przestanie żyć, nie sprawiał mi przyjemności, o co
niektórzy mogliby mnie posądzać. Nie miałem jednak oporów przed wykonywaniem
wyroków. Myślałem o tej osobie, jako o kimś, kto nie powinien chodzić po ziemi.
Czułem się jak na froncie, jakim jest nasze życie, na którym toczy się
nieustanna walka dobra ze złem. Zawsze prosiłem Boga o szybką śmierć dla moich
ofiar. Jedni umierali w ciągu kilku sekund, a inni męczyli się czasem kilka
minut.
W 1993 roku zabójstwo przewodnika
sudeckiego Tadeusza Stecia jest sensacją. Cała Jelenia Góra plotkuje o
skarbach, które zgromadził, i o przyjaźni z zamordowanym byłym premierem
Piotrem Jaroszewiczem. Dla policji kluczem do sprawy jest jednak homoseksualizm
ofiary. Tymczasem dochodzi do kolejnych zagadkowych morderstw, a śledztwo
prowadzi w góry, do karkonoskich schronisk i tropem przemytników na przejścia
graniczne. Czy w grę wchodzi przemyt, a może powiązania z Jaroszewiczem, tajne
archiwa i złoto, które Niemcy wywieźli z Wrocławia w ostatnich dniach wojny?
Gdy podejrzanego udaje się w końcu namierzyć w środowisku homoseksualistów,
wtedy okazuje się, że…
Osnuta na faktach powieść
doskonale ukazuje też społeczną rzeczywistość czasów przemiany ustrojowej,
kiedy to milicja z dnia na dzień stała się policją, dawni funkcjonariusze służb
bezpieczeństwa nadal mieli wiele do powiedzenia, a zwykli ludzie starali się
znaleźć swoje miejsce w nowym systemie.
Przemysław Semczuk (ur.
1972), dziennikarz, publicysta. Jego reportaże ukazują się w „Newsweeku”
„Wprost”, „Focus Historia”, „Wysokich Obcasach Extra”, a także w „Gościu
Niedzielnym”. Autor książek Zatajone katastrofy PRL, Czarna wołga:
kryminalna historia PRL, Maluch. Biografia, Magiczne Dwudziestolecie, Wampir z
Zagłębia oraz Kryptonim Frankenstein.
Obnażając mechanizmy manipulacji,
cynizm Lenina i jego gigantyczne przekonanie o własnej wyjątkowości oraz prawie
do urządzania na nowo świata - nie mógł Ossendowski stać się nikim innym jak
tylko wrogiem wodza rewolucji.
Książka Ossendowskiego była
pierwszą tak złożoną, tak szczegółową i tak prawdziwą opowieścią o Leninie i
jego czynach oraz o ogromie bezprawia, jakie się dokonało i trwało. Można ją
czytać dwojako: jako powieść biograficzną jednego z największych morderców w
historii ludzkości albo też - szerzej jako studium nad psychologią i metodami
działania despoty.
Kawalec należał do tej licznej
grupy ówczesnej młodzieży polskiej, która zafascynowała się skautingiem od
początku jego powstania i na zawsze pozostała mu wierna. W maju 1911 roku
uczniowie klasy Vb c.k. I WSR pod kierunkiem nauczyciela Hermana Mojmira odbyli
dwudniową wycieczkę w okolice Melsztyna. W ruinach zamkowych postanowili
założyć drużynę skautową. Patrolowym patrolu „Lisów” został najprawdopodobniej
Kawalec. We wrześniu 1912 roku samodzielna drużyna połączyła się („nastąpiła fuzja”)
z drużynami podległymi władzom skautowym, a tym samym sokolim. Otrzymała numer
VI, imię Bartosza Głowackiego i barwę niebieską. W roku szkolnym 1912/1913 w
c.k. I WSR działała VI KDS licząca 48 skautów, której kuratorem (w praktyce
drużynowym) był Herman Mojmir. W „Raporcie 6 Krakowskiej dr. skautowej za okres
1 XII 1913 do 1 stycznia 1914”
Kawalec został wymieniony wśród kadry drużyny: „zawód akad. handl., członek SDS
Sokoła”.
Aktywnie uczestniczył w pracach
Skautowego Komitetu Bojkotowego towarów pochodzących z Niemiec, który powstał
we wrześniu 1913 roku. W tym też czasie został mianowany przez Krakowską Radę
Drużynowych podchorążym (przybocznym) VI KDS, której drużynowym był Stefan
Kuta, późniejszy komendant męskiej Chorągwi Krakowskiej. W roku szkolnym
1913/1914 drużyna miała dwie zbiórki tygodniowo w lokalu „Sokoła”, a ponadto
regularnie organizowano wycieczki w okolice Krakowa. Delegatem, czyli opiekunem
ze strony szkoły, był dr med. Herman Mojmir, nauczyciel gimnastyki, wielki
zwolennik skautingu. Na terenie I c.k. Szkoły Realnej, gdzie działała
„Szóstka”, urządzono skautowe warsztaty stolarskie, introligatorskie oraz
kramik skautowy i antykwarnie. Od stycznia 1914 roku Kuta równolegle prowadził
VII KDS im. Zawiszy Czarnego, działającą na terenie II c.k. Szkoły Realnej w
liczbie 15 skautów, na 330 uczniów. Łącznie Kuta dowodził 67 skautami, w pełni
umundurowanymi i posiadającymi wyposażenie skautowe. Skauci prenumerowali
rekordową liczbę pisma „Skaut” – 60 egzemplarzy, a biblioteczka liczyła 101 książek.
Kuta dużą wagę przykładał do wycieczek krajoznawczych oraz ćwiczeń polowych,
których celem było zarówno poznawanie kraju, jak i przygotowanie militarne.
Zimą 1945 zaginął Portret
młodzieńca Rafaela – jeden z dwóch najwybitniejszych renesansowych obrazów
w polskich zbiorach, obok Damy z łasiczką Leonarda da Vinci. Do
dzisiaj nie są znane losy tego arcydzieła… A przynajmniej nie wszystkim. Na
kartach powieści Rafał Barnaś odsłania powojenne losy Portretu młodzieńca,
aż do sławetnego kwietnia 2010, kiedy nastąpił punkt kulminacyjny
polsko-rosyjskiej gry wywiadu o obraz…
„Istnieją różne wersje, gdzie
dziś może znajdować się Młodzieniec (oczywiście, o ile ocalał), który
zaginął, gdy skończyła się druga wojna światowa. Autor książki na podstawie
rozmowy z tajemniczym nieznajomym, którego spotkał podczas jednej ze swoich
podróży w Indonezji, wysuwa wniosek, że zaginiony obraz może znajdować się w
Rosji. [...] Jest to kolejną zaletą książki, której autor proponuje swoim
czytelnikom intelektualne wyzwania a co by było, gdyby”. (Wiktor
Denisenko, pisarz, politolog, doktor socjologii, wykładowca na Uniwersytecie
Wileńskim)
„Przygoda, ryzykowne
poszukiwania, niebezpieczeństwo, rosyjski i polski wywiad, które się ścierają w
walce o „Młodzieńca”, zaginiony obraz autorstwa Rafaela – wszystko to czytelnik
znajdzie w tej książce”. (Witold Janczys, prezes Fundacji IntheBaltic,
dziennikarz niemieckiej agencji informacyjnej „Deutsche Welle” w krajach
bałtyckich)
---
Rafał Barnaś (ur. 1983
r.). Z wykształcenia historyk.
Absolwent Bezpieczeństwa Narodowego na Akademii Obrony
Narodowej w Warszawie, Podstaw Psychoterapii Psychoanalitycznej na
KSPP w Krakowie i Holmes College w Sydney. Współpracuje z fundacją
InTheBaltic. Z zamiłowania podróżnik. Zwiedził ponad 50 krajów na 6
kontynentach.
Tadeusz i Wojciech Kossakowie,
synowie znanego malarza Juliusza, byli bliźniakami. Ożenili się z pannami
Kisielnickimi, kuzynkami. Tadeusz i Anna byli rodzicami znanej pisarki: Zofii
Kossak-Szczuckiej-Szatkowskiej. Wojciech i Maria wydali na świat poetkę: Lilkę
(Marię Pawlikowską-Jasnorzewską), satyryczkę: Madzię (Magdalenę Samozwaniec) i
malarza: Jerzego Kossaka. Jak to się stało, że domy podobnych do siebie jak dwie
krople wody braci, które prowadziły tak podobne do siebie kobiety, prawie
siostry – były odległe, jak dwa różne światy? Kolejna książka biografki Zofii
Kossak i autorki „Kobiet Kossaków” ujawnia nieznane, zaskakujące fakty
dotyczące ziemiańskiej i artystycznej rodziny Kossaków. Jest próbą odpowiedzi
na pytanie – czego jeszcze o nich nie wiemy? Jakie tajemnice skrywają ich domy?
Czy Kossakówka jest nawiedzona? Jakie niezawinione winy ma na swoim sumieniu
Jerzy Kossak? Czy Lilka była jedynie subtelną poetką; Magdalena – królową
satyry, życie traktującą z przymrużeniem; a Zofia matką-Polką? Do kogo pisali w
tym samym czasie listy miłosne syn i ojciec – Wojciech i Jerzy? Która z
Kossakówien nosi imię kochanki Wojciecha? Dlaczego Magdalena Samozwaniec nie witała
na lotnisku powracającej z emigracji kuzynki – Zofii?
Wiedeń, rok 1889. W młodym
arcyksięciu burzy się krew Habsburgów. Chce zmienić świat, nie zważając na
konsekwencje! Kto inny krwi Habsburgów łaknie – dla własnej zemsty. W
rezultacie Austro-Węgry czeka kryzys, z którego mogą nie wyjść cało! W środek
tej afery wpada Kamil Kord – niespełniony dziennikarz z Polski, tropiący
kryminalne zagadki. Kiedyś szukał Kuby Rozpruwacza, teraz weźmie na cel
tajemniczego wiedeńskiego podpalacza, a przypadkiem trafi na ślad kogoś
znacznie groźniejszego!
Powieść ta to sensacja, romans,
wielka polityka i ponura zemsta. Epoka Franciszka Józefa i cesarzowej Sissi,
czasy zamachowców, spirytystów, intryg oraz zbrodni w Mayerlingu, która
wstrząśnie całą Europą. „Krew Habsburgów” to drugi tom stylowej serii retro,
której głównym bohaterem jest Kamil Kord, dociekliwy detektyw-amator mierzący
się z najbardziej wstrząsającymi zagadkami kryminalnymi swoich czasów.
Adam Węgłowski – dziennikarz
miesięcznika „Focus Historia”, publikował także w „Tygodniku Powszechnym”,
„Śledczym”, „Zwierciadle” i „W Podróży”. Autor powieści „Przypadek Ritterów”,
"Noc sztyletników" oraz „Czas mocy”. Miłośnik tajemnic historii,
zagadek kryminalnych i powieści detektywistycznych w stylu retro.
Gospodarz klasy stoi obok katedry i wyczytuje nazwiska
uczniów. Wywołani podchodzą do nauczyciela i odbierają z jego rąk świadectwa
całorocznej pracy.
W pierwszej ławce siedzi Romek Orkowski. Dużemi,
jasno-niebieskiemi oczyma śledzi pilnie każdy ruch wychowawcy i czeka chwili,
kiedy usłyszy swoje nazwisko i będzie się mógł przekonać naocznie, jaką
otrzymał cenzurę. Jest pewny, że będzie promowany do klasy szóstej, jednakowoż
zdaje sobie doskonale sprawę, że jest zdenerwowany, uczuwa przyspieszone bicie
serca i lekkie, ledwie odczuwalne wewnętrzne drżenie.
— Orszulski! — wywołuje profesor.
Na dźwięk pierwszych głosek podnosi się Romek szybko i równie szybko siada z
powrotem, przekonawszy się, że to nie o niego chodzi.
Cały szereg nazwisk i uwag: promocja, jedna poprawka, promocja, pozostawienie
na drugi rok, dwie poprawki, promocja...
Niecierpliwość Romka rośnie z każdą niemal sekundą.
— Może mojego świadectwa zapomniał przynieść? — przebiega mu
przez głowę szybka myśl.
Kolega z prawej strony trąca go w bok.
— Romek! patrz, mam „dryndę“ z algebry, całe szczęście, że
tylko jedna!
Romek bierze z rąk kolegi świadectwo i przegląda je. W
roztargnieniu jednakże prawie nic nie widzi, nie rozróżnia liter, wyrazów i
cyfr.
W tej chwili słyszy głośno wypowiedziane swoje nazwisko.
Przez moment doznaje skostnienia i zamarcia wszystkich członków.
— Masz dobre stopnie — słyszy pochwałę
profesora — jesteś pilnym uczniem.
Płomień radości przebiega przez ciało Romka, obejmuje go dobroczynnym,
rozkosznym dreszczem.
— Więc dziś jeszcze — myśli uszczęśliwiony — będę mógł jechać
do Olszanki, jeszcze dziś...
Po wyjściu profesora żegna się z kolegami i wybiega szybko na ulicę.
Ciocia Zagrzejewska, u której mieszka, czeka już na niego, wyglądając przez
okno.
— Ciociu, ciociu, promocja! — krzyczy zdyszanym głosem —
dobre stopnie!
W trzy kwadranse potem siedzi Romek w wagonie obok trzech nieznajomych panów,
głośno o czymś rozprawiających.
Jesień 1982, podczas transmisji z
pucharowego meczu Widzewa z Rapidem Wiedeń ginie kobieta. Śledztwo prowadzone
przez łódzkich milicjantów zostaje umorzone. Jednak parę miesięcy później, w
czasie następnego meczu Widzewa, w rozgrywkach Pucharu Mistrzów, zostaje
zamordowana kolejna kobieta. Gdy w dzień po półfinałowym spotkaniu Widzewa z
Juventusem znaleziono zmasakrowane zwłoki kolejnych ofiar, milicjanci zaczynają
domniemywać, że w Łodzi grasuje psychopatyczny morderca.
Mecz o życie to kryminał, w
którym autor nakreślił obraz Łodzi w okresie stanu wojennego. Obok
przedstawicieli lumpenproletariatu widzimy intelektualistów oraz zwykłych
łodzian. Obok mniej lub bardziej lojalnych wobec władzy obywateli PRL występują
ludzie związani z opozycją oraz z jej duchowym przywódcą – charyzmatycznym
jezuitą z ulicy Sienkiewicza…
,,Mecz o życie" - kryminał z Wielkim Widzewem w tle