Kraków. Rita Feuerstahl, młoda
dziewczyna żydowskiego pochodzenia, marzy o tym aby w przyszłości wykonywać
zawód prawnika. Niestety jej ambitne plany zostają niespodziewanie
pokrzyżowane. Wybucha II wojna światowa. Dziewczyna wdaje się w romans, a
później na świat przychodzi dziecko. Mąż kobiety zostaje trafia do wojska, a
ona wraz małym synkiem zostaje osadzona w getcie. Kobieta starając się uratować
dziecko zamierza znaleźć dla niego bezpieczne schronienie. Nie jest to
oczywiście proste. Mimo jej starań Stefanek nie dociera do rodziny, u której
miał się ukryć.
Kiedy hitlerowcy podejmują
decyzję o wywózce ludności z getta do obozu koncentracyjnego, Rita Feuerstahl pod
fałszywym nazwiskiem ucieka z Krakowa. Mieszkając w otoczeniu nieprzyjaciela,
kobieta musi stale uważać aby nie narazić się na zdemaskowanie. Mimo, że jej
nieodłącznym towarzyszem jest strach, Rita nie bacząc na niebezpieczeństwo
zamierza odszukać zaginionego synka. Śledzimy także losy mężczyzn związanych z
główną bohaterką. Książka przepełniona jest wzruszającymi, emocjonującymi scenami.
Fabuła powieści ociera się również o kilka innych krajów. Przenosimy się do
Niemiec, Hiszpanii, Francji oraz do Moskwy.
Autor zmusza czytelnika aby wraz
z bohaterami próbował znaleźć odpowiedzi na wiele pytań związanych z sensem
życia, wojną i utratą bliskich. Pisarz nie ukrywa, że w trakcie prac nad
książką korzystał z relacji zaprzyjaźnionych osób, które przeżyły gehennę II
wojny światowej. Nic więc dziwnego, że tak plastycznie i wiarygodnie nakreślił
scenerię i klimat najtragiczniejszego okresu w dziejach Polski i Europy. „Dziewczyna
z Krakowa” jest pierwszą powieścią w dorobku amerykańskiego filozofa Alexandra
Rosenberga (ur. 1946 r.). Książka doczekała się również przekładów na język
węgierski, hebrajski oraz włoski. Polecam.
„Porządek publiczny i
bezpieczeństwo w okupacyjnej Warszawie”
Studia historyczne pod redakcją
naukową Roberta Spałka
Porządek publiczny i
bezpieczeństwo to wartości, których ochrony w latach okupacji niemieckiej
podjęły się instytucje i organizacje Polskiego Państwa Podziemnego. Dla hitlerowskiego
najeźdźcy chaos, znieprawienie, anarchizacja postaw części warszawiaków były
czynnikami sprzyjającymi dodatkowemu zastraszeniu ogółu mieszkańców miasta i
okolic. Potrzeba bojkotowania niemieckich przepisów prawnych, biernego i
czynnego przeciwstawienia się władzy okupanta, choć były konieczne, to
stwarzały niebezpieczeństwo wykształcenia nawyków, które przeniesione w
przyszłość, do wolnej Polski, stanowić mogły niebezpieczeństwo dla jej rozwoju
i bytu. Elity państwa konspiracyjnego walczyły więc o przywracanie mieszkańcom
Warszawy minimum bezpieczeństwa egzystencjalnego niezbędnego do przetrwania
fizycznego i podtrzymania wzorców moralnych. Nawet jeśli walka ta była
ograniczona, często nieskuteczna, a po części iluzoryczna, to pozostawała
zauważanym świadectwem moralności i żywotności narodu i państwa podziemnego,
zwalczającego zarówno przestępczość pospolitą i bandytyzm, jak i
szmalcownictwo, aż po szpiegostwo, kolaborację i zdradę.
Publikowane artykuły stanowią
przyczynki, syntezy aż po studia problemów. Niektóre są przede wszystkim
podsumowaniem dotychczasowych badań, inne łączą wiedzę szerzej dostępną z
nowatorskimi ustaleniami i nieznanymi szczegółami, wreszcie zamieszczamy w tomie
i teksty o cechach pionierskich, wytyczające i wskazujące nowe kierunki badań.
Lektura całości powinna stanowić przydatne uzupełnienie wiedzy dla zawodowych
historyków badaczy, zarazem być może stanie się istotną pozycją dla wielbicieli
Klio, w tym nauczycieli, studentów i dziennikarzy.
Kraków, rok 1273. Na brzegu Wisły
zostaje odnalezione ciało brutalnie zamordowanego mężczyzny. W śledztwo
angażuje się brat Gotfryd, doświadczony inkwizytor, mający za sobą dochodzenia
w Prowansji oraz Italii przeciwko katarom i waldensom. U boku mnicha staje
dwóch rycerzy z Małopolski − Jaksa, pogrążony w dekadencji członek zasłużonego
rodu Gryfitów, oraz Lambert z Myślenic, szlachcic drobnego znaku, a zarazem
wybitny fechmistrz. Dawni kompani szybko natrafiają na ślady wiodące do ruin
owianego złą sławą zamku Lemiesz. Poszukiwania zabójcy zostają jednak przerwane
przez doniesienie o kolejnym zgonie. W zgorzałym dworze pewnego magnata zostaje
odkryte ciało zwęglonego rycerza – zginął w czasie odprawiania pogańskiego rytuału
przed obrazem, którego nawet ogień nie odważył się tknąć. Rozpoczyna się
awanturnicza przygoda, prowadząca towarzyszy prosto w cień doliny mieczy. Teraz
mogą ufać już tylko sobie nawzajem.
Wstał ranek pogodny i świeży. Wyszło
z za nieboskłonu dobre, poczciwe wiosenne słońce i uśmiechać się poczęło do
wszego stworzenia i wszelakiej rzeczy. Padły snopy złocistych promieni i na tę
czarną ziemię, która dyszeć poczęła i budzić się z martwoty długich miesięcy
zimowych i wonieć tymi zapachami, które tak biorą za serce każdego człowieka
przyrodę miłującego... Dyszała radośnie, ale i ciężko równocześnie, umęczona,
przesiąknięta „gorącą żołnierską krwią młodą“, zryta granatami, skopana rowami
strzeleckiemi, odrutowana, pokryta mogiłami — ziemia polska na kresach
wschodnich... Tyle burz przewaliło się przez nią, tyle nóg ją tratowało, tylu
miała panów, którzy ją po macoszemu traktowali, nie pamiętając tego, co im już
dała i coby jeszcze dać mogła... Niewdzięczni, źli przywłaszczyciele!... Aż oto
do rodzonej Matki wrócili prawi, dobrzy synowie. I już jej nie dadzą nikomu,
ale najwyższą opieką otoczą, taką serdeczną synowską opieką...
Bo oni Ją kochają całą duszą!
Szeroka, wolna przestrzeń, lekko pofałdowana. Grupa drzew nagich, okaleczonych
bezlitośnie, a wśród nich maleńka chata, poszczerbiona i pokiereszowana, jak te
drzewa — towarzysze.
Wewnątrz, w jednej izbie cała
liczna rodzina i kilkunastu żołnierzy z placówki.
— Tabiniak, wstawać! — budził
właśnie pan kapral śpiącego pod stołem żołnierza — zmienicie wedetę. Był to
niemłody już, wąsaty „wojak“, który długo jakoś nie mógł się przebudzić i
dopiero kiedy komendant warty wrzasnął na cały głos, ocknął się nagle, zerwał z
legowiska i uderzył całą siłą głową w spód stołu.
— A bodajcie! — wyrwała mu się z
ust skarga, której zawtórował śmiech wszystkich obecnych.
Wygramolił się z pod stołu, wyciągnął zbolałe niewygodnem leżeniem członki,
wyprostował się i w tej chwili padł mu na twarz blask słońca.
Pod tym wpływem, zaspana,
skrzywiona twarz jego rozjaśniła się jakoś dziwnie; zapomniał o doznanym tak
niedawno bólu i patrzył szeroko otwartemi oczyma przez okno, hen, ku wznoszącym
się z ziemi wiosennym oparom.
Widać było w tem spojrzeniu tyle
zachwytu i równocześnie jakiegoś ognia, że kapral, który już miał krzyknąć na
niego, by prędzej się zbierał, położył mu lekko rękę na ramieniu i powiedział
łagodnie:
— No chodźcie, Tabiniak, bo czas
zmienić Ważnego!
Drgnął na całem ciele, potem
nerwowo chwycił karabin i wyszedł szybkim krokiem na pole.
Zajął stanowisko w dziupli drzewnej ale zaraz potem wychylił się i począł
patrzeć wokoło. On tak dobrze znał te pierwsze dni wiosny; tak pilnie śledził
niegdyś każdy najdrobniejszy objaw nowego życia w przyrodzie, gdy je z taką
troskliwością rył pługiem i pod zasiew przygotowywał.
To było przed wojną, a teraz, od
sześciu lat już nie oddawał się tej umiłowanej pracy, bo wojować musiał na
różnych frontach.
Mógł wprawdzie pójść po
skończonej wojnie do domu, ale nie uczynił tego, bo uważał, że skoro musiał
tyle lat służyć obcej sprawie, to może, to powinien teraz służyć własnej.
To była wielka z jego strony
ofiara, bo tak tęsknił do swej roli, do zagrody, do gospodarstwa.
Przerwał wątek myśli, oparł
karabin o drzewo, przykląkł, rozpostarł szeroko ręce, jakgdyby chciał objąć
niemi ziemię i do serca ją przytulić i począł szeptać:
— Hej, ziemio ty moja, tak już
długo odłogiem tu leżysz, nie ma się kto zająć tobą, nie ma cię kto rozorać...
Ale niedługo przyjdzie czas, że pod naszem trwałem władaniem będziesz i wtedy
zaopiekują się tobą — polskie chłopy... Już my to sprawimy...
Nagle drgnął, zwrócił głowę w
stronę chaty i począł się wsłuchiwać w śpiew, ku niemu idący...
...Wesoły nam dzień dziś nastał... Alleluja!
Jego towarzysze obchodzili święta
Wielkanocne...
Pan kapral ukroił kilkanaście
małych kromek żołnierskiego chleba i zaczął obdzielać nim swych ludzi,
składając im życzenia.
Zofia Kossak (1889-1968) posiada
w dorobku kilkadziesiąt powieści. Lwią część jej twórczości stanowią książki
historyczne. Akcja wydanej w 1928 r. „Złotej wolnośći” rozgrywa się w okresie
kiedy na polskim tronie zasiadał Zygmunt III Waza. Lata panowania tego władcy upodobało
sobie wielu pisarzy, bo choć różnie oceniano monarchę, to jednak miał on szczęście
do istotnych wydarzeń historycznych jakie przypadły na okres jego rządów. Król
jednymi sprawami interesował się bardziej, innym zaś nie poświęcał zbyt wiele
uwagi, bądź też zupełnie je bagatelizował. W jego otoczeniu nie brakowało
natomiast dowódców, którzy wsławiali się męstwem na polach bitewnych. Hetmani Jan
Karol Chodkiewicz i Stanisław Żółkiewski wystąpili na kartach powieści Zofii
Kossak w rolach drugoplanowych. Obok nich pojawia się cała galeria typów
szlacheckich, dla których jedynym celem jest napełnianie brzucha i trzosa oraz awanturowanie
się na sejmikach.
W pierwszoplanowych rolach
autorka obsadziła Pietrka i Sebastiana ze szlacheckiego rodu Pielszów. Pietrek
to w gorącej wodzie kąpany młodzieniec, który mimo że należy do społeczności
arian zamierza posmakować rycerskiego rzemiosła. Nie podoba się to matce, która
lęka się o życie syna oraz bratu – gorliwemu strażnikowi zasad jakimi kierowali
się bracia polscy. Mimo niechęci, Sebastian daje się w końcu przekonać i choć
musi solidnie potrząsnąć mieszkiem kupuje młodszemu bratu ekwipunek husarski.
Nie zdaje sobie jeszcze sprawy jak zadrwi z niego fortuna i jak przewrotnie
potoczą się losy i jego, i brata.
Pisarka zadbała o to aby na
kartach książki pojawił się wątek miłosny, nie poskąpiła także licznych scenek
komicznych. Równie istotny, choć dla niektórych pewnie mniej atrakcyjnie fabularnie,
jest wątek związany ze schyłkowym okresem arianizmu na ziemiach polskich. Sebastian
Pielsz niczym Don Kichot usiłuje walczyć o przetrwanie tradycji i ideałów, które
od dnia narodzin były dla niego drogowskazem. Na uwagę zasługuje również
wiarygodne oddanie nastrojów panujących pośród zgromadzonej pod Sandomierzem zbuntowanej
szlachty, klimatu beznadziejnego oczekiwania na żołd przez żołnierzy polskich
wałczących w Inflantach, czy absurdalnej w swych założeniach wyprawy na Moskwę.
Pisarka zabiera czytelników także na pola bitewne pod Kircholm i Kłuszyn.
W powieści dziele się tak wiele,
że od czasu do czasu odczuwałem pewien przesyt i zastanawiałem się, dlaczego
autorka nie wykroiła z fabuły kilku kawałków, które mogłyby się stać zalążkami
samodzielnych książek. Mam tu na myśli choćby świetny wątek z udziałem zbójów
grasujących w Pieninach. Zofia Kossak znakomicie odmalowała tło obyczajowe:
zwady sąsiedzkie, biesiady, szczegóły z życia arian, rozterki hetmanów i
prostych żołnierzy. Uwypukliła oczywiście warcholstwo i dbałość szlachty o
własne interesy. Wszak przewodnim tematem powieści jest walka szlachetnie
urodzonych zawadiaków w obronie złotej wolności. Powieść napisana piękną,
gdzieniegdzie archaizowaną polszczyzną. Polecam.
Maj 1905 roku. Warszawa staje się
miejscem makabrycznych wydarzeń: mieszkańcy miasta dokonują brutalnego samosądu
na sutenerach i prostytutkach. W tym samym czasie generał-gubernator warszawski
Konstantin Maksymowicz po nieudanym zamachu na swoje życie ukrywa się w
zegrzyńskiej twierdzy, z niepokojem śledząc zamieszki w podległym mu mieście. Czy był to spontaniczny zryw społeczny, mający przywrócić ład moralny w stolicy
Kraju Nadwiślańskiego, czy przeciwnie – wyrachowana gra polityczna, odwracająca
uwagę Polaków od radykalnych posunięć władz rosyjskich?
Powieść Wacława Holewińskiego odkrywa mało znane wydarzenia z polskiej
historii, na tle których rozgrywają się szemrane interesy warszawskiego
półświatka, afery kryminalne, zamachy i romanse. Wacław Holewiński zadebiutował
późno, więc od razu jako pisarz dojrzały i mądry, który szczególnie upodobał
sobie naszą słabo znaną historię. Każda jego książka to porywająca wyprawa. Ta
również. (Rafał A. Ziemkiewicz)
Kogóż tu nie ma? Na stronach
nowej powieści Holewińskiego przemykają przed nami sutenerzy i szpiedzy,
przechadzają się damy i prostytutki, wolnym krokiem spacerują literaci i
dziennikarze, swoje powikłane historie opowiadają generałowie, lekarze, kupcy i
żandarmi, postaci historyczne i fikcjonalne. Poruszani osobistymi
namiętnościami, pchani wiatrem historii, świadomie lub nie stają się częścią
gry o miasto, sensacyjnej gry, którą śledzimy z zapartym tchem od pierwszej po
ostatnią stronę książki. Na tle potężnego fresku obyczajowego, mocno
zakorzenionego w realiach stolicy Polski na początku XX wieku, pisarz osadził
intrygę społeczno-polityczną o wielkiej sile wyrazu. Kolejny raz postawił
pytanie o to, kto tak naprawdę rządzi Warszawą. (prof. Wojciech Kudyba, krytyk
literacki)
---
Wacław Holewiński (1956) –
pisarz, prawnik, wydawca, redaktor, działacz opozycji demokratycznej
(1977–1989) i więzień polityczny w PRL. Autor ośmiu powieści, tomu opowiadań,
tomu dramatów, a także słuchowisk radiowych oraz scenariuszy filmowych.
Wielokrotnie nagradzany, w tym Nagrodą imienia Józefa Mackiewicza (2013) za
powieść „Opowiem ci o wolności” oraz trzykrotnie Warszawską Premierą
Literacką. Od 2016 roku juror Nagrody imienia Mackiewicza. Jest zastępcą
kierownika redakcji literackiej Programu II Polskiego Radia.
Aleksander Hauke-Nowak „Ze wspomnień skauta-legjonisty”
Pierwsze wydanie tej broszury
ukazało się w 1917 r. nakładem autora w Warszawie. Zarówno ze względu na treść
wspomnień, ujętych pod wspólnym tytułem „Z pamiętnika Strzelca“, jak i na okres
okupacji niemieckiej, musiał być to druk nielegalny. Pomoc techniczną przy
wydaniu broszury okazała mi księgarnia warszawska Piotra Borkowskiego. Na treść
„Z pamiętnika Strzelca“ złożyło się 7 artykułów, zawierających wspomnienia
osobiste od lipca 1914 r., to znaczy od wyjazdu z Warszawy na kurs
instruktorski Polskich Drużyn Strzeleckich w Nowym Sączu, aż po lipiec 1915 r.
to znaczy do bitwy pod Tarłowem. Kolejno są to więc bezpośrednie przeżycia i
wrażenia uczestnika kursu podoficerskiego w Nowym Sączu, żołnierza pierwszej
kompanji kadrowej i wreszcie sierżanta 3 kompanji, III bataljonu, 1 pułku
brygady Józefa Piłsudskiego, z wiosennej ofensywy roku 1915 w Królestwie.
Czas napisania tych artykułów
jest różny. Niektóre powstały natychmiast pod bezpośredniem wrażeniem na polu
bitwy, lub w chwilach odpoczynku w rezerwie, inne pisane w szpitalach Pragi,
Wiednia i Kamieńska, inne wreszcie pisane dopiero po roku w miejscach mej pracy
konspiracyjnej w P. O. W. Bezpośrednio po napisaniu drukowane były poszczególne
wspomnienia w różnych dziennikach i czasopismach: w „Nowej Reformie“,
„Naprzodzie“, „Głosie Narodu“, „Wiedeńskim Kurjerze Polskim“, piotrkowskich
„Wiadomościach Polskich“, warszawskim „Widnokręgu“. Skromnym celem który sobie
autor postawił przy pisaniu tych wspomnień było bezpośrednie chwytanie wrażeń i
przeżyć niemal na gorącym uczynku, utrwalenie ich bezpośredniości dla
przyszłych historyków, oraz rozpowszechnienie dla propagandy w owych trudnych
czasach czynu legjonowego.
Tą myślą kierowany wydałem
pierwsze wydanie w niewielkiej stosunkowo ilości, które rozeszły się szybko i
dziś broszura ta stała się unikatem wydawniczym. Wobec częstych zapytań i
poszukiwań pierwszego wydania przez historyków i zbieraczy źródeł, przygotowałem
do druku wydanie drugie, wiążąc je z Jubileuszowym Zlotem Harcerstwa w lipcu
1935 r. w Spale. Z tej racji drugie wydanie uzupełniam na początku dwoma
wspomnieniami z czasów tajnego skautingu w Warszawie. Są to opisy wycieczek
skautowych I Drużyny Skautowej im. Romualda Traugutta w Warszawie w latach 1913
i 1914 r., do której należałem od początku jej założenia w roku 1911, pełniąc
kolejno funkcje zastępowego i plutonowego.
Te wspomnienia skautowe drukowane
dotychczas jedynie w warszawskim „Skaucie“, uległy w niniejszem wydaniu
najpoważniejszym poprawkom i przeróbkom, gdyż styl i sposób ujęcia tematu przez
ucznia klasy 6 realnej był zbyt surowy i nieporadny, pomimo poprawienia jeszcze
takim potrosze pozostał. W dalszych artykułach, które weszły z pierwszego
wydania poczyniłem tylko niewielkie poprawki stylu i pisowni. Na zakończenie
niniejszego wydania dodaję dwa artykuły napisane w Poznaniu w 1920 r. i tam
drukowane w jednodniówkach.
Piotr Nehring „Zapomniani żołnierze niepodległości”
Książka Piotra Nehringa ukazuje
się w roku obchodów 100-lecia odzyskania niepodległości. Marzenia
wielu pokoleń Polaków ziściły się 11 listopada 1918 r., a jednym z głównych
architektów, których działania doprowadziły do tego historycznego wydarzenia
był Józef Piłsudski. Tego samego dnia Rada Regencyjna przekazała Piłsudskiemu
naczelne dowództwo nad polskim wojskiem. Bohaterami książki „Zapomniani
żołnierze niepodległości” są oficerowie, którym historycy nie poświęcają zbyt
wiele miejsca w swoich pracach, a którzy dołożyli swoją cegiełkę do tego, aby
po 123 latach niewoli, Polska powróciła na mapy Europy. Bohaterskie dokonania
wielu z nich zostały zapomniane, niektórych zaś pamiętamy z innej, znacznie
mniej chwalebnej strony. Autor przedstawił losy żołnierzy wywodzących się z Legionów
Piłsudskiego oraz odświeżył biografie tych, którzy pierwsze szlify zdobywali
jeszcze w armii carskiej.
Wśród postaci przypomnianych
przez Piotra Nehringa jest dowódca powstania wielkopolskiego i uczestnik Bitwy
Warszawskiej generał Stanisław Taczak, następca Taczaka na stanowisku dowódcy
powstania wielkopolskiego generał Józef Dowbor-Muśnicki, uczestnik czterech
wojen (I wojny światowej, wojny polsko-ukraińskiej, wojny polsko-bolszewickiej i II
wojny światowej) generał Franciszek Skibiński, bliski współpracownik premiera i
naczelnego wodza Władysława Sikorskiego pułkownik dyplomowany kawalerii Wojska
Polskiego Leon Mitkiewicz-Żółłtek. Autor poświęcił również sporo miejsca na
przedstawienie sylwetek generała Michała Karaszewicza-Tokarzewskiego, działacza
sanacyjnego i pułkownika piechoty WP Wacława Kostka-Biernackiego, dyplomaty
i kapitana piechoty WP Wiktora Tomira Drymmera, majora Legionów
Polskich, późniejszego marszałka Polski Michała Roli-Żymierskiego, żołnierza
Legionów Polskich i poety Władysława Broniewskiego oraz uczestnika wojny z
bolszewikami i pisarza Stanisława Rembeka.
W napisanej ze swadą książce
znajdziemy nie tylko dziesiątki ciekawostek z pól bitewnych i gabinetów ministerialnych,
lecz również szereg informacji dotyczących relacji łączących bohaterów z
wieloma znanymi i prominentnymi postaciami ówczesnej Polski, artystami i politykami.
„Zapomniani żołnierze niepodległości” to pierwsza książka w dorobku Piotra
Nehringa. Autor jest absolwentem Wydziału Historycznego Uniwersytetu
Warszawskiego. Przez wiele lat pracował jako dziennikarz Gazety Wyborczej, w
której od 2012 r. redagował magazyn"AleHistoria". Polecam.
W najnowszym numerze czasopisma "Spotkania z
Zabytkami":
Najnowszy numer „Spotkań z
Zabytkami” otwierają teksty poświęcone warszawskiej Pradze. Ulica Wileńska,
kamienica przy Kłopotowskiego 38, działalność Ksawerego Konopackiego, Praski
Park Kulturowy, rewitalizacja dzielnicy, okoliczne galerie sztuki – to szerokie
spektrum tematów, jakie podjęli autorzy w celu pokazania charakteru tej dzielnicy,
przedstawienia jej historii i perspektyw rozwoju. Następnie przenosimy się do
odległego Szczebrzeszyna – dzięki artykułowi o rzadkim i jedynym zachowanym na
terenie Polski przykładzie cyklu scen inspirowanych tekstem „Objawienia św.
Jana”, czyli o niedawno odkrytych freskach z cerkwi Zaśnięcia Najświętszej
Marii Panny.
Ciekawym przykładem swoistego
dialogu między twórcami różnych epok jest tekst „Teofil Lenartowicz o
inspiracjach sztuką renesansu w korespondencji z przyjaciółmi”. Dalej
przeczytamy o symbolicznych dla Polaków budynkach oraz pomnikach Lwowa, o
miejscowości Jeruzal i jej okolicach, o twórczości działającego we Wrocławiu na
przełomie XIX i XX w. Emila Noellnera czy o zagadkowym srebrnym pojemniczku
ozdobionym wizerunkiem damy z gronostajem. Artykuł zatytułowany „Muzeum ciszy”
poświęcony jest z kolei wybranym ekspozycjom w muzeach martyrologicznych w
Polsce i na świecie. Przedstawiono też nowe wystawy stałe w Muzeum Narodowym we
Wrocławiu i Muzeum Miasta Łodzi…
Fascynujące losy Pawła Jasienicy,
a właściwie Leona Beynara, mogłyby stać się kanwą nie jednej, ale wielu
książek. Przedwojenne Grodno i Wilno, pasje turystyczne realizowane w Klubie
Włóczęgów z takimi osobowościami jak Czesław Miłosz. Po wybuchu wojny
konspiracja i przynależność do Związku Walki Zbrojnej, tajny uniwersytet
powszechny organizowany wraz ze Stanisławem Stommą, następnie walka zbrojna w
AK i w brygadzie Zygmunta Szendzielarza, czyli słynnego majora „Łupaszki”. A
potem równie burzliwe losy w PRL pod czujnym okiem bezpieki. Może właśnie tak
intensywne doświadczanie wydarzeń historycznych spowodowało, że Paweł Jasienica
stał się jednym z najlepszych pisarzy zajmujących się polską historią.
Ewa Beynar, córka Pawła Jasienicy, zebrała w niniejszej
książce mnóstwo faktów, a także opowieści rodzinnych. Swoiste podsumowanie życia
ojca napisały dokumenty, do których dotarła poprzez IPN.
Nauczycielkami gorzałkonowskiemi były dwie siostry, panny
Złotopolskie. Młode, pełne werwy i życia, przejęte ideałami harcerskiemi.
Mieszkały sobie po prostu, ale wytwornie.
Właśnie skończyły poprawianie zadań szkolnych.
— Wiesz co ptasiuniu — zagadnęła starsza Marja — pójdziemy
do miasteczka...
— Bój się Boga, teraz pod wieczór iść milę piechotą, kiedy w dodatku jestem tak
zmęczona dzisiejszą nauką...
— Nie mamy już żadnych zapasów, a ja jestem głodna...
— To trudno, nie umrzemy przecież.
— Więc pójdę sama.
— Nie puszczę cię. Sądzę, że uda nam się zakupić we wsi trochę chleba i mleka.
— Wątpię, ci ludzie są bez sumienia. To jest niesłychane, żeby chłopstwo
odnosiło się tak do swoich własnych nauczycielek, które dla ich dobra
pracują...
— Jeszcze nas nie znają...
— Źli ludzie.
Ostatecznie poszły.
We wsi panował gwar i ruch. Na widok nauczycielek dzieci
przerywały zabawę i przyglądały im się z otwartemi buziami, zaledwie jednak te
oddalały się, zaczęły wydawać z siebie nieartykułowane dźwięki i rzucać za niemi
kamykami i patyczkami. Napotkani po drodze wieśniacy, patrzyli na nie z podełba
nie kłaniając się zupełnie.
— Siostry uśmiechnęły się smutnie.
— Dzicy ludzie... Pamiętasz Stefciu Idzikowce? Jak tam garnęli się do nas
chłopkowie...
— Ej Mary, a gdzież to ta twoja dotychczasowa pogoda?
Weszły do chaty jednego ze swoich uczniów. Brud,
nieporządek, nędza, wyzierały tu z każdego kąta. Na tapczanie jęczała chora
gospodyni. Marja zabrała się do opatrzenia chorej rany, a potem do robienia
porządku, Stefanja zajęła się trojgiem drobnych dzieci, które wyprowadziła na
podwórze.
Czteroletnie bobo rozpoczęło zaraz z nauczycielką rozmowę:
— A Jaśka nima.
— A gdzież to poszedł?
— Pognał bydło.
— Kiedy wróci do domu?
— Nie wiem.
— Pewnie na wieczerzę.
— Eh, my nie będziemy wieczerzać.
— Dlaczegóż to mój mały?
— Bo matusia chora.
— No, a tatuś gdzie jest?
— Tatusia nima.
— A gdzie się podział?
— Zakopali go do ziemi.
Tu małemu stanęły łzy w oczach, a zaraz potem rozpłakał się
serdecznie. Marja utuliła dziecię, a potem nakarmiła.
Równocześnie Marja prowadziła rozmowę z gospodynią.
— A gdzież to wasz mąż?
— Zabili go.
— Jakto... kto?
— A te psubraty, te zbóje, te żandarmy austryjackie.
Twarz jej posiniała z gniewu, a ręce zacisnęły się kurczowo...
więcej w książce
Seria wydawnicza „Przywrócić
Pamięć” ma przybliżyć współczesnemu społeczeństwu publikacje założycieli ruchu
skautowego, twórców rozwoju idei i metodyki harcerskiej z lat 1911–1939. To
książki zakazane po 1945 roku, wycofywane z bibliotek i niszczone przez
komunistyczne władze PRL. Nazwiska autorów, ich twórczość, były wymazywane
przez cenzurę i niedostępne dla kolejnych pokoleń młodzieży, instruktorów
harcerskich, wychowawców, pracowników naukowych. Władze harcerskie w socjalistycznym
państwie dokładały wszelkich starań, by odciąć harcerstwo od historii i wpływów
idei skautowej oraz by z inspiracji partii, nadać mu formę pionierskiej
organizacji. Ideologia urzędowa w historii harcerstwa wpierw gorączkowo
poszukiwała „postępowych tradycji”, a następnie z jeszcze większym
zaangażowaniem legitymizowała każdy taki skrawek narodowej historii. Ten
przekaz historyczny lepszego, nowego, socjalistycznego harcerstwa wzmacniały
ówczesne publikacje.
Solidarnościowy zryw społeczny lat osiemdziesiątych minionego stulecia,
porozumienia Okrągłego Stołu, odzyskanie wolności po 1989 roku umożliwiły
odrodzenie ruchu harcerskiego, sięgnięcie do jego źródeł, historii i tradycji.
Coraz więcej jest prac poświęconych harcerstwu. Nadal jednak brakuje wznowień
źródłowych publikacji, które w latach 1911–1939 miały wpływ na rozwój idei
harcerskiej i organizacji, kształtowanie postaw harcerskich i kształcenie kadry
instruktorskiej oraz społeczny wizerunek ZHP. Warto je przypomnieć, ponieważ
wszystko, cokolwiek myślimy i czynimy, ma swoje bezpośrednie lub pośrednie,
pozytywne lub negatywne, uświadamiane lub nie, źródła w tym, co myśleli i
czynili nasi poprzednicy.
Jerzy Chociłowski „Bronisława
Piłsudskiego pojedynek z losem”
Pierwsza opowieść biograficzna o
niezwykłym bracie Marszałka, starszym o rok Bronisławie (1866–1918). Skazany w
Petersburgu na śmierć za udział w próbie zamachu na cara, zesłany po
złagodzeniu wyroku na Sachalin, odkrył w sobie pasję etnografa. Fascynowali
go Ajnowie, tajemniczego pochodzenia, zagrożeni wymarciem autochtoni
wyspy. Badał ich kulturę i obyczaje, stał się także ich obrońcą. Przyjęty do
klanu, poślubił młodą Ajnuskę, miał z nią dwoje dzieci.
W Krakowie i Lwowie, gdzie
mieszkał po powrocie z dziewiętnastoletniej tułaczki, trafił na mur
obojętności. Nie miał stałej pracy, cierpiał niedostatek. Ciężko przeżył
nieszczęśliwy finał nieostrożnego romansu. Po wybuchu wojny światowej przeniósł
się do Szwajcarii, potem do Paryża, gubiąc się beznadziejnie w wirze
emigracyjnej działalności politycznej. Zgnębiony, schorowany, dręczony
poczuciem samotności, utonął samobójczo w Sekwanie.
Autor książki w barwny i
przystępny sposób przypomina go w stulecie śmierci nie tylko jako wybitnego
uczonego, lecz także jako przyjaciela ludzi, marzyciela i rozbitka duchowego,
samotnika, któremu życie poskąpiło szczęścia.
"Dotarły tak do skraju puszczy. Tu droga rozgałęziała się i szła w
dwie strony, a trzy ścieżki zagłębiały się w puszczę. Dwie ścieżki i oba
odgałęzienia drogi opatrzone były nakreślonymi na wilgotnej ziemi znakami X:
„Nie tędy droga”. Na trzeciej ścieżce widać było w głębi dużą strzałkę, ułożoną
z zielonych szyszek sosny.
- Tą ścieżką idziemy.
- Poczekajcie, tu jeszcze jest jakiś znak.
- Aha, kwadrat ze strzałką. – To znaczy, że tu jest gdzieś ukryty list.
- W środku jest liczba 2. Powinien więc być o dwa kroki od kwadratu w kierunku
strzałki.
- To gdzieś koło tego pnia.
- Ale gdzie?...”
Czy harcerki znalazły list? O ich
przygodach i przeżyciach w drużynie i na obozie harcerskim dowiesz się z
najnowszego reprintu książki „Jak dobrze nam…” Zofii Bardówny (Instytut
Wydawniczy „Biblioteka Polska”, Warszawa 1936), wznowionego przez oficynę
wydawniczą Impuls z Krakowa.
Autorka książki była w latach 30.
członkinią kręgu starszoharcerskiego „Wilcze Gniazdo” Chorągwi Warszawskiej
Organizacji Harcerek. Zofja Bardówna, to pseudonim literacki utalentowanej,
także graficznie, malarsko, instruktorki, piszącej powieści dla młodzieży. W
konspiracji była żołnierzem ZWZ-AK, Komendy Głównej Armii Krajowej-Oddziału II
(Informacyjno-Wywiadowczego), w stopniu strzelca. W powstaniu warszawskim
pracowała w sztabie Grupy Północ na Starym Mieście. Zginęła 31 sierpnia 1944
roku przy ul. Świętojańskiej w czasie powstania warszawskiego.
Po wojnie nie wznawiana,
wykreślona przez cenzurę, wymazana przez socjalistyczne władze z pamięci
kolejnych harcerskich pokoleń. Z rozproszonych okruchów informacji odtworzyłem
fragment jej biografii, a z twórczości pozostały pojedyncze egzemplarze.
Przywrócić Pamięć - reprinty harcerskie 1911–1946
Seria wydawnicza „Przywrócić
Pamięć” ma przybliżyć współczesnemu społeczeństwu publikacje założycieli ruchu
skautowego, twórców rozwoju idei i metodyki harcerskiej z lat 1911–1939. To
książki zakazane po 1945 roku, wycofywane z bibliotek i niszczone przez
komunistyczne władze PRL. Nazwiska autorów, ich twórczość, były wymazywane
przez cenzurę i niedostępne dla kolejnych pokoleń młodzieży, instruktorów
harcerskich, wychowawców, pracowników naukowych. Władze harcerskie w socjalistycznym
państwie dokładały wszelkich starań, by odciąć harcerstwo od historii i wpływów
idei skautowej oraz by z inspiracji partii, nadać mu formę pionierskiej
organizacji. Ideologia urzędowa w historii harcerstwa wpierw gorączkowo
poszukiwała „postępowych tradycji”, a następnie z jeszcze większym
zaangażowaniem legitymizowała każdy taki skrawek narodowej historii. Ten
przekaz historyczny lepszego, nowego, socjalistycznego harcerstwa wzmacniały
ówczesne publikacje.
Solidarnościowy zryw społeczny lat osiemdziesiątych minionego stulecia,
porozumienia Okrągłego Stołu, odzyskanie wolności po 1989 roku umożliwiły
odrodzenie ruchu harcerskiego, sięgnięcie do jego źródeł, historii i tradycji.
Coraz więcej jest prac poświęconych harcerstwu. Nadal jednak brakuje wznowień
źródłowych publikacji, które w latach 1911–1939 miały wpływ na rozwój idei
harcerskiej i organizacji, kształtowanie postaw harcerskich i kształcenie kadry
instruktorskiej oraz społeczny wizerunek ZHP. Warto je przypomnieć, ponieważ
wszystko, cokolwiek myślimy i czynimy, ma swoje bezpośrednie lub pośrednie,
pozytywne lub negatywne, uświadamiane lub nie, źródła w tym, co myśleli i
czynili nasi poprzednicy.
Wielki powrót Anny Brzezińskiej – przełomowa książka o historii
kreowanej przez mężczyzn,
w której jednak najważniejszą rolę odgrywały kobiety.
Regina jest prostą chłopką, dla
której Kraków to obietnica lepszego bytu i zarobku. Dziewczyna zostaje przyjęta
na służbę do mistrza Bartłomieja, uznanego słodownika, który, jak szybko się
okazuje, oczekuje od niej oddania i posłuszeństwa nie tylko w kuchni… Wkrótce
na świat przychodzi „potworek” – Regina nie umie myśleć inaczej o swojej córce
karlicy. A jednak to właśnie Dosia trafia na królewski dwór. To jej oczami –
postaci prawdziwej, która rzeczywiście przechadzała się po królewskich
krużgankach, opiekunki, świadka wydarzeń, uczt, ślubów, spisków i gwałtów –
podglądamy codzienne życie jagiellońskich królewien: Jadwigi, Izabeli, Zofii,
Anny i Katarzyny.
Anna Brzezińska, ceniona pisarka
i mediewistka, powraca z nową zaskakującą książką. Na przeszło ośmiuset
stronach opisuje życie kobiet za czasów ostatnich Jagiellonów. Jej bohaterkami
są nie tyko uprzywilejowane – jak mogłoby się zdawać – córki króla Zygmunta I
Starego z małżeństw z Barbarą Zápolyą i Boną Sforzą, ale także bękarcice,
mieszczki, kobiety z plebsu przyjmowane do pracy jako sługi, a traktowane jak
niewolnice.
Córki Wawelu… zadziwiają
rozmachem i drobiazgowością, jednocześnie pociągają barwną fabułą i
plastycznością opisów. Brzezińska, jako wytrawna historyczka i znawczyni epoki,
dba o szczegóły, powołuje się na źródła, a jako pisarka, tak ciekawie snuje
opowieść, że jej książkę czytać można na równi jako dzieło historyczne i wciągającą
powieść. To właśnie tu toczyła się historia: pomiędzy komnatami, na uliczkach,
w spiżarniach i w ciemnych zaułkach Krakowa. Często miały na nią wpływ z
pozoru mało znaczące wydarzenia, co Brzezińska potwierdza w dokumentach. Tylko
tam, gdzie brakuje źródeł, pisarka wspomaga się wyobraźnią. Słowem, to książka
totalna, jakiej w polskiej literaturze historycznej jeszcze nie było.
---
Anna Brzezińska, ceniona pisarka
i historyczka, trzykrotna laureatka Nagrody im. Janusza A. Zajdla, prestiżowego
polskiego wyróżnienia w dziedzinie fantastyki, autorka powieści i opowiadań,
współpracowniczka „Polityki” i felietonistka „Wysokich Obcasów Extra”. Gdy nie
pisze, pielęgnuje ogród, w którym hoduje historyczne odmiany róż i jabłoni.
Rzym. Wędrówki z historią w
tle to bardzo osobista książka Bożeny Fabiani o mieście, w którym stale
się coś rodziło, coś przekształcało, coś zapadało pod ziemię. To opowieść o
osłoniętych tajemnicą dziejach najstarszych kościołów i innych zabytków,
dziejach odczytywanych wciąż na nowo przed kolejne pokolenia badaczy.
Spacerując po Wiecznym Mieście, trzeba patrzeć zarówno w górę, żeby nie
przegapić na przykład uroczych kapliczek maryjnych na murach, jak i pod nogi,
bo przeszłość w wielu miejscach zapadła się głęboko pod ziemię i trzeba za nią
tam powędrować.
Rzym to miasto jedyne w swoim
rodzaju; tu każdy kamień ma coś do powiedzenia – głazy pod stopami na via Appia
sprzed dwóch tysięcy lat, czy niewiele od nich młodsze, niedawno zdjęte i
wymienione na nowe, dachówki na bazylice Santa Maria Maggiore; ocalone
dedykacje na pogańskich świątyniach i epitafia z katakumb; fasady bazylik i
kardynalskich pałaców ze swymi herbami na frontonie, obficie zdobione wewnątrz;
zwalone kolumny czy ukryte pod ziemią i mozolnie odkopywane pozostałości
pierwszych kościołów. Niemal na każdej ulicy jest kościół, w którym można
znaleźć coś ciekawego. To niewyczerpana kopalnia. Życia nie starczy na
obejrzenie tego wszystkiego, nawet gdyby się tam urodzić, stale mieszkać, być
archeologiem i mieć wstęp do podziemi i do skarbów sztuki w prywatnych
apartamentach.
Autorka oprowadza czytelników po
Rzymie, przedstawiając wybrane epizody z dziejów miasta: od narodzin
chrześcijaństwa do baroku, całkiem wyjątkowo sięgając nieco głębiej w czasy
starożytne. Kładzie nacisk na zabytki wczesnochrześcijańskie, by powiązać je z
okolicznościami narodzin chrześcijaństwa, a następnie pokazać ich późniejsze
losy, opisując Rzym papieży. Opowieść kończy na wieku XVII – trzy ostatnie
rozdziały książki są poświęcone Rzymowi doby baroku. Bożena Fabiani nasyca
tekst rozmaitymi szczegółami dotyczącymi mody, obyczajów, malarzy, przestępstw
i egzekucji. Dzięki temu pokazuje życie miasta z bliska, objaśnia okoliczności,
w jakich powstało to wszystko, co po wiekach trafiło do przewodników.
Bożena Fabiani, absolwentka
Wydziału Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego (1963), doktor nauk
humanistycznych (1974), długoletni wykładowca historii kultury w Akademii
Muzycznej im. Fryderyka Chopina w Warszawie (1975–2005), historyk, pisarka,
poetka, pedagog, nauczyciel akademicki, tłumaczka i popularyzatorka wiedzy o
sztuce. Autorka książek historycznych, artykułów naukowych i popularnonaukowych
oraz utworów poetyckich. W kręgu jej zainteresowań znajdują się: kultura i
sztuka baroku, dzieje chrześcijańskiego Rzymu, kultura staropolska oraz
biografie najbardziej znanych artystów. Od lat popularyzuje zagadnienia z zakresu
historii sztuki na antenie 2 Programu Polskiego Radia w audycji Ewy Prządki „W
stronę sztuki”. Część z tych gawęd – przejrzana i rozszerzona – znalazła się w serii
książek „Gawędy o sztuce”.
Katarzyna Wróblewska „Rajd Katyński. Twardziele z Polską w
sercach”
Międzynarodowy Motocyklowy Rajd
Katyński. Żelaznaja żopa w słowniku
rosyjskich motocyklistów, to ktoś, kto wsiada na motocykl i przejeżdża tysiące
kilometrów w ekstremalnie krótkim czasie. Żelaznaju żopu od patrioty różni: cel.
Pierwszy swój rajd przejechałam maszyną Suzuki Intruder C 1800 R. Motocykl,
bagaże, kierowca i pasażer – w sumie ponad 640 kilogramów.
Wtedy się nauczyłam, że enduro, to nie motocykl, tylko styl jazdy. Na następne
dwa rajdy wybrałam się motocyklem turystycznym – BMW R 1100 RT. Bardzo zwinny,
łatwy w prowadzeniu i po wzmocnieniu ramy wręcz pancerny. Bo prawda jest
bezlitosna: do rajdu przygotować się nie da.
Jeśli nie wyobrażasz sobie życia
bez codziennej porannej kąpieli albo wygodnego łóżeczka, to na rajdzie raczej
się umęczysz. Najczęściej warunki są polowe, harcerskie. Powiedzmy uczciwie: z
tego bardzo starego harcerstwa… Długodystansowy rajd dla prawdziwych
twardzieli. Pomysłodawcą i twórcą rajdu był Wiktor Węgrzyn, który w 2000 roku
zaproponował wyprawę motocyklową do miejsc związanych ze zbrodnią katyńską.
Od tego czasu w siedemnastu
dotychczasowych edycjach Rajdu Katyńskiego uczestniczyło już prawie siedemset
pięćdziesiąt osób. Wśród uczestników przewinęło się sto pięć kobiet, z tego za
kierownicą motocykla piętnaście. Reszta to „plecaki”, czyli pasażerki. Trasa
rajdu w każdym roku jest nieco inna, lecz zawsze obejmuje miejsca związane ze
zbrodnią katyńską i historią Polski na Kresach Wschodnich, a także kontakt z
Polakami mieszkającymi na tych terenach.
---
Katarzyna Wróblewska – zapalona
motocyklistka, w „cywilu” właścicielka kancelarii finansowej. Ukończyła 10
Rajdów, jeden raz pełniła rolę komandora i raz komandora trasy standard.
Autorska relacja z rajdów jest jej debiutem książkowym.
Nowa książka autorki
monumentalnych, bestsellerowych Córek Wawelu! Tym razem sceną wydarzeń
jest nie dwór ostatnich Jagiellonów, lecz fantastyczna kraina wzorowana na
wczesnorenesansowej Italii oraz lochy inkwizycji. To stamtąd swoją opowieść
snuje oskarżona o praktykowanie magii, wyrzucona za nawias społeczeństwa
bękarcica, La Vecchia...
Jej matką była wiejska
dziewczyna, miejscowa ladacznica, a może potajemna kochanka dziedzica tych
ziem? La Vecchcia
plącze się w zeznaniach… Opowiada o pamiętnej, przeklętej nocy, kiedy straciła
matkę, a sama została zgwałcona. Ale jakiego potwora zbiegłego z cyrku zabili
wówczas zapijaczeni oprawcy? Podobno był smokiem. A może mężczyzną? Podobno… Bo
z jej opowieści nie sposób wyłonić jednej prawdy. La Vecchia lawiruje. Urządza
teatr dla inkwizycji, próbując chronić swoje życie? A może powoli popada w
obłęd? Jest czarownicą czy samotną kobietą, która w świecie zdominowanym przez
mężczyzn chce zachować niezależność? Jaką tajemniczą grę toczy z przebiegłym
oficjum?
Woda na sicie to oparta na
zapisach przesłuchań, wielowarstwowa, porywająca powieść, poruszająca temat
procesów czarownic i kontrowersyjnych praktyk inkwizycji. To także studium
osoby przesłuchiwanej, a jednocześnie ciąg dalszy opowieści o kobietach
uwikłanych w historię kreowaną przez mężczyzn. Literacki majstersztyk. Kolejny
popis pisarskiego kunsztu Anny Brzezińskiej, której bohaterki zapadają w pamięć
na długo po lekturze, bez względu na to, czy są dworskimi maskotkami,
jagiellońskimi królewnami, czy czarownicami…
Jej bohaterka, oskarżona o czary,
zwodzi nie tylko przesłuchujące ją święte oficjum w fantastycznej krainie
wzorowanej na wczesnorenesansowych Włoszech, ale też czytelników. A w słowach
jest naprawdę dobra. Będziecie czytać łapczywie… I za wielki ukłon w stronę
Anny Brzezińskiej – stworzyć powieść o czarownicy opartą na silnej kobiecej
bohaterce, a nie na epatowaniu przemocą wobec niej, to osiągnięcie. (Justyna
Suchecka, „Książki. Magazyn do czytania”)
Krótka Przerwa z… Wodą na sicie
Anna Brzezińska - ceniona pisarka
i historyczka, trzykrotna laureatka Nagrody im. Janusza A. Zajdla, prestiżowego
polskiego wyróżnienia w dziedzinie fantastyki, autorka powieści i opowiadań,
współpracowniczka „Polityki” i felietonistka „Wysokich Obcasów Extra”. Gdy nie
pisze, pielęgnuje ogród, w którym hoduje historyczne odmiany róż i jabłoni.