Włodzimierz Sulima Popiel „W sidłach Diabła”
Włodzimierz Sulima Popiel „W sidłach Diabła” – to pierwszy tom nowej serii „Szabla i miecz”. W serii ukazały się dotychczas trzy znakomite powieści historyczne, dzięki którym możecie oderwać się od rzeczywistości, przenosząc w realia rycerskich romansów, pojedynków na śmierć i życie czy krwawych bitew.
Warchoł i awanturnik Stanisław Stadnicki toczy prywatną, krwawą wojnę z Łukaszem Opalińskim. Płoną wioski, dworki i miasteczka. Z lochów zamku w Łańcucie dobiegają jęki więzionych i torturowanych. Stadnicki, zwany „Diabłem”, sieje postrach w okolicy. Łupi kupców, rabuje bydło i pustoszy spichlerze. Starosta Opaliński chce posłać go tam, gdzie jego miejsce – do piekła!
FRAGMENT POWIEŚCI:
Pan Grzegorz szedł ze zwieszoną głową i milczał. Smutny był bezgranicznie jak
to rozpłakane nad nim niebo. Po raz pierwszy w życiu poczuł się dziś tak
ogromnie pokrzywdzony i opuszczony, że wolałby raczej zginąć zaraz pod ciosami
tej dziczy, niż słuchać jej szyderstw i przezwisk. Dławił się łzami, które
napływały mu do oczu, dusza jego napełniała się chaosem skłębionych buntów;
czuł, że jakaś ogromna moc porywa go i żądzą zemsty napawa. Ale tęsknota za
tymi serdecznymi przyjaciółmi, których pozostawił przy życiu, ta tęsknota,
która wsadziła mu w piersi swój przeogromny, kanciasty łeb i napawała nadzieją,
że w życiu może jeszcze ich zobaczyć, powstrzymywała go jakoś od wybuchu.
– Ofiaruję Ci, Boże, moje męki i upokorzenia, daj mi jeno cierpliwości wiele i
wytrwania… – szeptał zgnębiony i wlókł się dalej, ciągnięty przez Ilka jak pies
na powrozie.
Nagle w oczach mu pociemniało; przystanął. Ilko szarpnął powrozem tak silnie,
że pętla wżarła się panu Tulejce w szyję i zaczęła dusić. Jednym ruchem więc
zdjął sobie więzień sznur z karku, szarpnął nim, wydarł go z rąk sługusa i
zwinąwszy w kłąb, rzucił mu w twarz z całej mocy.
Zrobiła się piekielna wrzawa. Przystanęli na miejscu hajducy i rzucili się ku
więźniowi, ale ten porwał drąg zwisający mu – jak szabla – u boku, podniósł go
oburącz wysoko i z całej mocy Ilka przez łeb chlasnął.
Cios był straszny. Sługus jęknął głucho, padł twarzą do ziemi, poruszył rękami,
jakby chciał się za głowę chwycić, drgnął parę razy i został bez ruchu…
Kilku łańcuckich ludzi pośpieszyło zaraz padającemu na ratunek, inni zaś
rzucili się na pana Tulejkę. Pięści, kije i rusznice podniosły się do góry i
zaczęły spadać na nieszczęsnego więźnia.
Ludzie postępujący w tyle zaczęli przeć naprzód, zrobiło się zamieszanie,
wreszcie pochód stanął. Dowodzący oficer ledwie powstrzymał rozjuszonych
hajduków, którzy sami sprawowali sąd nad panem Grzegorzem.
Diabeł wysiadł z kolasy i sam poszedł zobaczyć rozciągniętego w błocie Ilka.
Zobaczywszy go nieżywego, aż zatrząsł się cały. Twarz nabiegła mu krwią –
nabrała koloru prawie sinego. Drżał cały od wybuchów gniewu, które przemocą
tłumił w sobie. Jak ogromna żagiew zemsty – płonął cały, kiedy zaczerwienione
oczy, ciskające gromy, skierował na pana Tulejkę.
Po długich wysiłkach i daremnym cuceniu zabitego powstali hajducy z ziemi i
ręce bezradnie opuścili. Życia w Ilka tchnąć nie mogli; łeb miał rozwalony do
samego mózgu.
Stadnicki dał jakiś rozkaz oficerowi, a sam rozsiadł się w kolasie, głowę podparł
na dłoni i pięść zaciskał, spoglądając na scenę, jaka dalej się rozgrywała.
Na wzgórku przy drodze ustawili się półkolem hajducy Diabła. W środek między
nich spędzono dziewięciu chłopów schwytanych na leżajskim zamku, którym
nakazano, żeby gołymi rękami kopali grób dla zabitego Ilka.
Biedacy spojrzeli po sobie niedowierzająco; ale kiedy w rękach łańcuckich
hajduków ujrzeli podniesione nad sobą pałki, powrozy i rusznice, rzucili się do
roboty.
Powieść dostępna na stronie wydawcy:
https://replika.eu/tytul/szabla-i-miecz
Recenzje
powieści:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz