Krzysztof Beśka - autor wielu
powieści przygodowo-sensacyjnych z wątkami historycznymi oraz kryminałów retro.
Książka Krzysztofa Beśki „Konstelacja zbrodni” została objęta patronatem
medialnym przez Zapomnianą Bibliotekę oraz Forum Miłośników Pana Samochodzika.
1. Tomasz Horn rozwiązuje zagadki
historyczne niczym kilkadziesiąt lat wcześniej Pan Samochodzik. W wywiadach
przyznaje Pan, że doskonale znana jest Panu twórczość Zbigniewa Nienackiego.
Które powieści tego pisarza z serii o przygodach detektywa-muzealnika należą do
Pana ulubionych?
Wszystkie! Mówię to bez kokieterii. W każdej z nich naprawdę mogę znaleźć coś innego. Zanim jednak rozwinę temat, chciałby zastrzec, iż za jedyną właściwą serię o przygodach Pana Samochodzika uznaję tylko tę, którą zaczyna Wyspa złoczyńców, a kończy Pan Samochodzik i człowiek z UFO. Reszta to historie naciągane, choć jestem w stanie jeszcze skłonić się do dwóch pozycji autorstwa Jerzego Ignaciuka. Cała reszta, książki innych autorów, to czysta hochsztaplerka. Swoją przygodę zacząłem, mając lat 11. Przeczytałem książkę Pan Samochodzik i templariusze, zachęcony serialem. A potem już poszło. Do dziś wracam do tych pozycji, które kojarzą mi się z dzieciństwem i wakacjami.
2. Czy imię bohatera „Konstelacji
zbrodni” ma coś wspólnego z Tomaszem NN, czyli Panem Samochodzikiem
Nienackiego?
Oczywiście. Ale to mój Tomasz.
Tomasz Horn. Lubię takie zapożyczenia, puszczanie oka do czytelnika. Jeśli ktoś
to zauważy, to mam wielką satysfakcję. Horn jest dziennikarzem, pasjonatem
historii, ale ma też wojskową przeszłość, co mało kto z recenzentów zauważa.
Jest to ukłon w stronę bohaterów innej mojej powieści, nagradzanej Fabryki
frajerów. Temat wojskowości wciąż krąży blisko mnie i ponownie będzie poruszony
w powieści Cień na piasku, która ukaże się już we wrześniu w nowej
serii Literatura z Pociskiem. A poza tym Tomasz Horn jest postacią
skrojoną na potrzeby dzisiejszego odbiorcy. Tomasz Nienackiego był trochę
safandułą, Tomasz Beśki jest chyba bardziej męski, bardziej zdecydowany.
3. Czy znana jest Panu twórczość
Zbigniewa Nienackiego adresowana do dorosłych czytelników?
Oczywiście! Ledwo zacząłem czytać
„Samochodziki”, już dowiedziałem się o Skiroławkach, powieści-skandalu, z
momentami. Potem był Wielki Las i Uwodziciel. Lubię też powieści
łódzkie Zbigniewa Nienackiego, czyli Sumienie, Z głębokości, a także
czytany całkiem niedawno kryminał Laseczka i tajemnica. Z
kolei Mężczyzna czterdziestoletni jest swoistym pomostem między
Łodzią a Mazurami. Nigdy za to nie czytałem trylogii Dagome Iudex. Może
też dlatego, że kiedy jako student współpracowałem ze Stowarzyszeniem
Społeczno-Kulturalnym Pojezierze, które dysponowało książkami po upadłym
wydawnictwie o takiej samej nazwie, zajmowałem się transportem ton paczek z książkami.
Między innymi z Dagome Iudex. Może to śmiesznie zabrzmi, ale się
chyba wtedy zniechęciłem do tej trylogii.
4. Jakie książki czytywał Pan w
dzieciństwie?
Prócz Nienackiego był to
oczywiście drugi pan „N”, czyli Edmund Niziurski, jego powieści o szkole,
dzięki którym moja edukacja była bardziej znośna. Sięgałem też po powieści
Aleksandra Minkowskiego, Janusza Domagalika i Adama Bahdaja. Lubiłem trylogię
książek o Indianach Złoto Gór Czarnych autorstwa Szklarskich i
trylogię Longina Jana Okonia, przeczytałem też kilka „Tomków” Alfreda
Szklarskiego. Za to po większość lektur szkolnych sięgałem z
obrzydzeniem. Może źle to brzmi z ust polonisty z dyplomem, ale tak było. Nie
trawiłem na przykład Sienkiewicza. Trylogię ominąłem bardzo szerokim
łukiem, przepraszam. Ale za to po latach z przyjemnością sięgnąłem po nieliczne
powieści współczesne tego autora, czyli Rodzinę
Połanieckich i Bez dogmatu.
5. „Konstelacja zbrodni” jest
trzecim tomem poświęconym przygodom Tomasza Horna. Pana dwie inne główne serie
powieściowe także liczą po trzy tomy. Czy zatem było to już ostatnie spotkanie
czytelników z tym bohaterem?
Nie wiem. Czas pokaże. Jeśli
chodzi o cykl kryminałów retro o XIX-wiecznym detektywie z Łodzi, Stanisławie
Bergu, to powstała już część czwarta, a w tej chwili kończę piątą. Przeniosłem
tylko bohatera z Łodzi do Królewca. Jest też wola wydawcy, by kontynuować
przygody wojenne Antka, bohatera Autoportretu z samowarem. Ale pojawiła
się też inna propozycja, żebym napisał kryminał rozgrywający się w Warszawie
tuż po odzyskaniu niepodległości. Jak znam siebie, na jednej powieści się nie
skończy. Co poradzę na to, że lubię cykle, lubię bawić się z bohaterem,
wpuszczać go w coraz to nowe kłopoty?
6. W „Konstelacji zbrodni”,
„Ornacie z krwi” oraz „Krypcie Hindenburga” współczesna akcja przeplata się z
wydarzeniami sprzed wieków. Czy nie korci Pana, aby przenieść całą akcję
którejś z kolejnych Pana książek o kilka wieków wstecz, np. do czasów
Kopernika?
Nie. Aż tak daleko nie jestem w
stanie się cofnąć. Jak już wspominałem, jestem autorem kryminałów retro,
których akcja rozgrywa się pod koniec XIX wieku. I to chyba jest granica,
której nie przekraczam. Chyba szybko bym się znudził, gdyby operował tylko ma
jednej płaszczyźnie czasowej.
7. W Pana dorobku znajdziemy
także kryminały retro. Pisząc tego typu książki autor musi znacznie więcej
czasu poświęcić na pracę z materiałami archiwalnymi. Co sprawia najwięcej
trudności w pracy nad książką, której znaczna część akcji rozgrywa się
kilkadziesiąt lub kilkaset lat temu? Czy może Pan zdradzić trochę z tajników
swojego warsztatu pisarskiego?
Na tym etapie mojej pisarskiej
drogi już nic nie sprawia kłopotów, mówiąc nieskromnie. Ale tak jest: nie
napiszę, że bohater gonił złoczyńcę przed dwa kilometry, ale przez nieco ponad
wiorstę, skoro akcja rozgrywa się na terenie zaboru rosyjskiego w roku 1892.
Muszę wiedzieć, jakiego cara portret wisi na ścianie urzędu. Ważne są
pieniądze, którymi płacą bohaterowie, jak i gazety, które czytają. To wszystko
jest tylko tłem, owszem, ale jest też bardzo ważne. Trzeba się pilnować. Akurat
czytam znaną powieść pewnego znanego pisarza. Powiem tylko, że jest z Gdańska.
Akcja powieści rozgrywa się w roku 1900, bohaterowie chodzą do kościoła
Zbawiciela w Warszawie, choć został on konsekrowany dopiero w roku 1927.
8. Akcja Pana powieści rozgrywa
się w wielu miastach. Frombork, Gdańsk, Toruń, Olsztyn, Łódź, Warszawa… Do
których z tych miast ma Pan największy sentyment? O których najlepiej się
pisze?
Wszystkie są mi w jakiś sposób
bliskie, a każde oznacza dla mnie coś innego, wiąże się z innym okresem w moim
życiu. W niektórych mieszkałem dłużej, w innych krócej, jeszcze inne jedynie
odwiedzałem, ale wychowali się tam na przykład moi bliscy. W Warszawie mieszkam
od 19 lat, bo tutaj są największe możliwości, choć z drugiej strony czas za
szybko mija. Ale wciąż jeżdżę i będę jeździł samochodem na iławskich tablicach,
wciąż czuję się człowiekiem z północy. Niełatwo odpowiedzieć na pytanie, o
którym z tych miast najlepiej się pisze. O każdym na pewno inaczej. Najpierw
pisałem o Warszawie współczesnej, potem o tej czasu wojny, a czeka mnie pisanie
o mieście z 1918 roku. Nie wystarczą więc same spacery, potrzebna będzie
solidna dokumentacja.
9. Który z Pana trzech cykli
powieściowych cieszył się największym zainteresowaniem czytelników?
Sądząc po ich ilości na stronie
Lubimy Czytać, chyba ten o łódzkim detektywie Stanisławie Bergu. Ale pozostałe
dwa już go gonią!
Dziękuję za rozmowę.
Zapraszam do dyskusji o
powieściach Krzysztofa Beśki
na Forum Miłośników Pana Samochodzika:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz