Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Strażnik bursztynowej komnaty. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Strażnik bursztynowej komnaty. Pokaż wszystkie posty

środa, 26 listopada 2014

"Strażnik bursztynowej komnaty"




Jolanta Maria Kaleta "Strażnik bursztynowej komnaty"


O bursztynowej komnacie słyszeli niemal wszyscy. Tysiące poszukiwaczy próbowało ją odnaleźć, wielu z nich przypłaciło swą pasję życiem. Jedną z takich osób był Paweł Rylski - bohater książki Jolanty Marii Kalety "Strażnik bursztynowej komnaty." Zatrudniony we wrocławskich zakładach Elwro inżynier owładnięty był manią poszukiwania bursztynowego zabytku. Jego hobby doprowadziło do kryzysu w małżeństwie, które tylko pozornie wyglądało normalnie. W rzeczywistości Rylski i jego żona, czterdziestoletnia Ewa mijali się zajęci swoimi sprawami. Nawet kiedy policjanci zapukali w nocy do ich drzwi, wyrwana ze snu kobieta nie miała pojęcia czy mąż znajduje się w mieszkaniu. Zapukali z tragiczną wiadomością: nad brzegiem Odry znaleziono zwłoki mężczyzny. Kiedy pracownik zakładu medycyny sądowej, do którego funkcjonariusze udali się wraz z Rylską uniósł białe prześcieradło, roztrzęsiona Ewa rozpoznała w leżącym na zimnym stole denacie swego małżonka.

Kilka dni później w trakcie pogrzebu, ktoś włamuje się do mieszkania Rylskich. Giną dokumenty i notatki dotyczące poszukiwań bursztynowej komnaty zgromadzone przez inżyniera. Zdziwienie przesłuchiwanej kobiety budzi podejrzane zachowanie zarówno policji jak i prokuratora. Zaczyna zdawać sobie sprawę, że jej mąż mógł naprawdę trafić na jakiś ślad prowadzący do odnalezienia legendarnego zabytku i poniósł za tą najwyższą cenę. Nie mogąc nikomu zaufać, postanawia sama wyjaśnić zagadkę jego śmierci. W tym celu podejmuje nawet ryzyko wyjazdu do Moskwy i Kaliningradu.

Skomplikowana tajemnica związana jest z aferą szpiegowską. Życie Rylskiej staje się zagrożone. Na szczęście jej anioł stróż, emerytowany esbek Mateusz Popiel dba o to aby głównej bohaterce udało się dotrzeć do ostatniej strony tej bardzo obszernej powieści.

Jolanta Maria Kaleta jest z wykształcenia historykiem. Jednak warstwa historyczna nie jest tym, co najbardziej cenię w jej powieściach. Autorka posiada wyjątkową umiejętność oddania klimatu czasów, kiedy szczytem marzeń przeciętnego Polaka był maluch lub duży Fiat  a na półkach sklepowych królował ocet. Tak było przy okazji lektury „Wrocławskiej Madonny”[1] czy „Duchów Inków,”[2] gdzie mogliśmy się przenieść do czasów późnego PRL-u i podobnie jest w przypadku "Strażnika bursztynowej komnaty." Tym razem jednak autorka umieściła akcję książki na przełomie l991 i 1992 r. Z wplecionych w fabułę powieści licznych detali możemy więc przypomnieć sobie graffiti z hasłami politycznymi na murach budynków, zmiany tabliczek z nazwami ulic, pierwsze komputery, dyskietki, czy przekręty przy prywatyzacjach pierwszych przedsiębiorstw. Stare, rozklekotane biurka i szafy w policyjnych gabinetach kontrastują z wytwornymi wnętrzami rezydencji należących do biznesmenów prowadzących nielegalne interesy. Gdzieś w tle mamy wzmianki o braku sukcesów polskich sportowców na Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Albertville. Wszystkie wymienione składniki zanurzone są w mokrym i chłodnym jesienno-zimowym klimacie Wrocławia zadymionego przez tysiące sprowadzonych zza Odry zdezelowanych samochodów.

"Strażnik bursztynowej komnaty" to już moje trzecie spotkanie z twórczością Jolanty Marii Kalety. Jest to chyba najlepiej skonstruowana powieść tej autorki. Szybkie tempo, zagadka historyczna kilka trupów, sprawią że książka zadowoli zarówno miłośników dobrego kryminału jak i powieści sensacyjnych. Polecam.


Wydawnictwo: Psychoskok
ISBN: 978-83-7900-270-2
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 474