Ryszard Doroba „Baszta Szarej Sowy”
Niemal każdemu z dzisiejszych
czterdziesto i pięćdziesięciolatków nieobce są powieści przygodowe, których
akcja rozgrywa się w latach II wojny światowej. Do klasyków takiej literatury
zaliczani bywają m.in. autor „Kaktusów z Zielonej ulicy” Wiktor Zawada, czy Cezary
Leżeński, twórca postaci bohaterskich chłopców Jarka i Marka. Nie można tu pominąć
Janusza Przymanowskiego autora zekranizowanego dzieła „Czterej pancerni i
pies”. Nowelka „Filip i jego załoga na kółkach” była natomiast przez długie lata
lekturą obowiązkową w jednej z pierwszych klas szkoły podstawowej. Przygody dzielnych
żołnierzy i konia ciągnącego, o ile dobrze pamiętam, wóz z kuchnią polową poznałem
jako kilkuletni chłopiec, mając w nosie ideologiczny sos jakim autorka Janina
Broniewska obficie zaprawiła fabułę tego utworu.
Ryszard Doroba napisał kilka książek
dla młodzieży, z których najbardziej znana jest powieść w wakacyjnych klimatach
„Tajemnica podziemnego lochu”[1] (wyd.
1972 r.). Jego kolejna, opublikowana tym razem w 1974 r. książka „Baszta Szarej
Sowy” to wojenna opowieść o kilku chłopcach, którzy marzą o tym aby dostać się
do partyzantki i wraz z leśnymi ramię w ramię bić się o wyzwolenie ojczyzny
spod niemieckiej okupacji. Wzorem dla nich są rówieśnicy walczący kilkadziesiąt
kilometrów dalej w Powstaniu Warszawskim. Linia frontu zatrzymała się tuż tuż za
Wisłą. Z każdym dniem coraz głośniejsze salwy armatnie zwiastują nieuchronne
nadejście przełomowego momentu w wojnie…
Lolek i jego koledzy o przezwiskach
Zyga, Tyka oraz Serdel mieszkają w niewielkiej wsi położonej pośród rozległych
lasów. Najroztropniejszy z chłopców - Lolek wraz z matką zamieszkuje w dworku,
przylegającym do kamiennej baszty stanowiącej jedyną pozostałość po starym
zamczysku. Jego matka pracowała tu niegdyś jako kucharka. Przed wybuchem wojny
w sąsiedztwie Baszty Szarej Sowy chłopcy lubili bawić się w Indian. Basztę zaś
wykorzystywali jako miejsce spotkań i narad.
Chłopcy dowiadują się, że partyzanci
nie zamierzają przyjąć ich do swojego oddziału. Uważają, że są zbyt młodzi na
walkę z bronią w ręku i powinni się jeszcze uczyć, aby w przyszłości
odbudowywać ojczyznę ze zniszczeń wojennych. Nadarza się jednak okazja aby w
inny sposób osłabić okupanta. Do dworu przyjeżdża na kwaterę oddział
niemieckich żołnierzy. Hitlerowcy magazynują w baszcie skrzynie z amunicją.
Czwórka kolegów postanawia wykraść amunicję ze skrzyń i przekazać ją do
oddziału partyzanckiego. Drzwi baszty strzeże uzbrojony strażnik. Chłopcy muszą
działać niezwykle ostrożnie. Zdają sobie sprawę, że odkrycie ich poczynań może
skończyć się dla nich i dla mieszkańców dworku tragicznie. Opracowują jednak
dokładny plan działania i przystępują do akcji…
Niewątpliwie dużym minusem powieści
jest zredukowanie roli żołnierzy niemieckich do roli statystów, biernie obserwujących
kręcących się po okolicy chłopców. Trzeba jednak zrozumieć postępowanie autora,
wszak książka adresowana jest do młodych czytelników i niewskazane byłoby w
niej epatowanie przemocą i okrucieństwem. Powieść jest sprawnie napisana. Kiedy
powoli zbliżałem się do ostatniej strony, ze zdziwieniem zauważyłem, że Ryszardowi
Dorobie niemal udało się uniknąć obowiązkowych w latach PRL-u nawiązań do braterstwa
broni i wkładu sojuszniczej armii ze wschodu w wyzwolenie naszego kraju. Niestety,
w krótkim epilogu pojawia się zdanie przypominające w jakich latach powstała
książka: „A już po czterech spokojnych miesiącach we wsi pojawiły się czołgi z
czerwonymi gwiazdami na pancerzach – zwiastuny upragnionej, od dawna
wyczekiwanej wolności”[2]. Mimo
wszystko, polecam.
Wydawnictwo: Wydawnictwo Łódzkie
Rok wydania: 1974
Liczba stron: 237