Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ryszard Doroba. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ryszard Doroba. Pokaż wszystkie posty

piątek, 1 września 2017

„Baszta Szarej Sowy”



Ryszard Doroba „Baszta Szarej Sowy”


Niemal każdemu z dzisiejszych czterdziesto i pięćdziesięciolatków nieobce są powieści przygodowe, których akcja rozgrywa się w latach II wojny światowej. Do klasyków takiej literatury zaliczani bywają m.in. autor „Kaktusów z Zielonej ulicy” Wiktor Zawada, czy Cezary Leżeński, twórca postaci bohaterskich chłopców Jarka i Marka. Nie można tu pominąć Janusza Przymanowskiego autora zekranizowanego dzieła „Czterej pancerni i pies”. Nowelka „Filip i jego załoga na kółkach” była natomiast przez długie lata lekturą obowiązkową w jednej z pierwszych klas szkoły podstawowej. Przygody dzielnych żołnierzy i konia ciągnącego, o ile dobrze pamiętam, wóz z kuchnią polową poznałem jako kilkuletni chłopiec, mając w nosie ideologiczny sos jakim autorka Janina Broniewska obficie zaprawiła fabułę tego utworu.

Ryszard Doroba napisał kilka książek dla młodzieży, z których najbardziej znana jest powieść w wakacyjnych klimatach „Tajemnica podziemnego lochu”[1] (wyd. 1972 r.). Jego kolejna, opublikowana tym razem w 1974 r. książka „Baszta Szarej Sowy” to wojenna opowieść o kilku chłopcach, którzy marzą o tym aby dostać się do partyzantki i wraz z leśnymi ramię w ramię bić się o wyzwolenie ojczyzny spod niemieckiej okupacji. Wzorem dla nich są rówieśnicy walczący kilkadziesiąt kilometrów dalej w Powstaniu Warszawskim. Linia frontu zatrzymała się tuż tuż za Wisłą. Z każdym dniem coraz głośniejsze salwy armatnie zwiastują nieuchronne nadejście przełomowego momentu w wojnie…

Lolek i jego koledzy o przezwiskach Zyga, Tyka oraz Serdel mieszkają w niewielkiej wsi położonej pośród rozległych lasów. Najroztropniejszy z chłopców - Lolek wraz z matką zamieszkuje w dworku, przylegającym do kamiennej baszty stanowiącej jedyną pozostałość po starym zamczysku. Jego matka pracowała tu niegdyś jako kucharka. Przed wybuchem wojny w sąsiedztwie Baszty Szarej Sowy chłopcy lubili bawić się w Indian. Basztę zaś wykorzystywali jako miejsce spotkań i narad.

Chłopcy dowiadują się, że partyzanci nie zamierzają przyjąć ich do swojego oddziału. Uważają, że są zbyt młodzi na walkę z bronią w ręku i powinni się jeszcze uczyć, aby w przyszłości odbudowywać ojczyznę ze zniszczeń wojennych. Nadarza się jednak okazja aby w inny sposób osłabić okupanta. Do dworu przyjeżdża na kwaterę oddział niemieckich żołnierzy. Hitlerowcy magazynują w baszcie skrzynie z amunicją. Czwórka kolegów postanawia wykraść amunicję ze skrzyń i przekazać ją do oddziału partyzanckiego. Drzwi baszty strzeże uzbrojony strażnik. Chłopcy muszą działać niezwykle ostrożnie. Zdają sobie sprawę, że odkrycie ich poczynań może skończyć się dla nich i dla mieszkańców dworku tragicznie. Opracowują jednak dokładny plan działania i przystępują do akcji…

Niewątpliwie dużym minusem powieści jest zredukowanie roli żołnierzy niemieckich do roli statystów, biernie obserwujących kręcących się po okolicy chłopców. Trzeba jednak zrozumieć postępowanie autora, wszak książka adresowana jest do młodych czytelników i niewskazane byłoby w niej epatowanie przemocą i okrucieństwem. Powieść jest sprawnie napisana. Kiedy powoli zbliżałem się do ostatniej strony, ze zdziwieniem zauważyłem, że Ryszardowi Dorobie niemal udało się uniknąć obowiązkowych w latach PRL-u nawiązań do braterstwa broni i wkładu sojuszniczej armii ze wschodu w wyzwolenie naszego kraju. Niestety, w krótkim epilogu pojawia się zdanie przypominające w jakich latach powstała książka: „A już po czterech spokojnych miesiącach we wsi pojawiły się czołgi z czerwonymi gwiazdami na pancerzach – zwiastuny upragnionej, od dawna wyczekiwanej wolności”[2]. Mimo wszystko, polecam.


Wydawnictwo: Wydawnictwo Łódzkie
Rok wydania: 1974
Liczba stron: 237




[2] Ryszard Doroba „Baszta Szarej Sowy”, s. 237.

środa, 19 lutego 2014

"Tajemnica podziemnego lochu"


Ryszard Doroba "Tajemnica podziemnego lochu"


Kilkunastoletni Marek przyjeżdża do swoich kuzynów na wakacje. W niewielkim miasteczku nie ma zbyt wielu atrakcji. Chłopiec pasjonuje się historią. Stąd też jego uwagę przykuwają ruiny zamku znajdujące się na niewielkim wzgórzu. Marek próbuje wyobrazić sobie jak wyglądała budowla w czasach swojej świetności. Zaciekawia go także informacja o tym, że zamek połączony był podziemnym korytarzem z położoną w odległości kilkuset metrów kolegiatą. W czasie zagrożenia korytarzem tym przenoszono kosztowności ze skarbca kolegiaty za zamkowe mury, które dobrze chroniły kościelne precjoza przed żołdakami łupiącymi co jakiś czas miasteczko.

Chłopcy postanawiają odnaleźć wejście do tunelu i przedostać się nim do kolegiaty. Obawiają się jednak, że podziemne przejście może być częściowo zasypane. Marek dowiaduje się od kuzynów, że mieszkający w pobliżu stary nauczyciel historii może udzielić wielu cennych wiadomości niezbędnych do przygotowania wyprawy. W trójkę udają się więc do niego i z wypiekami na twarzy wsłuchują się w bogatą historię czternastowiecznego zamku, który przez długi okres czasu był siedzibą biskupów a podczas wielu wojen został zniszczony przez obce wojska.

Tuż przed planowanymi poszukiwaniami młodzieńcy spostrzegają błękitny namiot rozbity miedzy kolegiatą a zamkiem. Okazuje się, że nie tylko oni zamierzają zejść do podziemnego korytarza, lecz muszą zmierzyć się z dwoma podejrzanymi typami. Chłopcy podejrzewają przybyszów o niecne zamiary i chęć ograbienia skarbca kolegiaty. Postanawiają do tego nie dopuścić, a że odwagi i pomysłowości im nie brakuje możemy być pewni, iż nielegalnym amatorom dóbr kultury problemów nie zabraknie. Do akcji włączą się również dzielni i błyskotliwi funkcjonariusze z miejscowego posterunku Milicji Obywatelskiej.

Powieść zawiera wiele walorów dydaktycznych. Autor próbuje uświadomić młodym czytelnikom, żeby „tworząc teraźniejszość i przyszłość nie zapominać o przeszłości.”[1] W jednym z serwisów internetowych przeczytałem, że książka ta jest gorszą wersją „Wakacji z duchami.” Niestety, muszę się z tym zgodzić. Przewidywalna akcja a szczególnie wyidealizowane postacie funkcjonariuszy MO, nawet mnie (miłośnikowi kryminałów milicyjnych) niezbyt przypadły do gustu. Do dzieła Adama Bahdaja, powieści tej bardzo dużo brakuje.

Zamek opisany przez Ryszarda Dorobę wybudował arcybiskup gnieźnieński Jarosław Bogoria Skotnicki. Łatwo można ustalić, że jest to jeden z zamków: w Łowiczu, Uniejowie, Kamieniu Pomorskim lub Opatówku. We wszystkich tych miejscowościach istniały wcześniej drewniane grody, w trzech z nich znajdują się kolegiaty, w jednej kościół. Do którego z tych zamków prowadzi tajemniczy podziemny korytarz? Rozwiązanie tej prostej zagadki pozostawiam Czytelnikom powieści „Tajemnica podziemnego lochu.”


[1] „Tajemnica podziemnego lochu,” s. 17.


Wydawnictwo: Wydawnictwo Łódzkie
ISBN: 83-218-0110-2
Rok wydania: 1972
Liczba stron: 130

Moja ocena: 4-/6