Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Prawda to marny interes a policja wie tylko tyle ile jej ludzie powiedzą. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Prawda to marny interes a policja wie tylko tyle ile jej ludzie powiedzą. Pokaż wszystkie posty

środa, 16 kwietnia 2014

"Prawda to marny interes, a policja wie tylko tyle, ile jej ludzie powiedzą"


Jacek Matecki "Prawda to marny interes, a policja wie tylko tyle, ile jej ludzie powiedzą"



Posępna, mroczna warszawska dzielnica żydowska jest tłem znakomitej powieści Jacka Mateckiego o rozbudowanym tytule „Prawda to marny interes, a policja wie tylko tyle, ile jej ludzie powiedzą.” Nie tylko tytuł książki jest rozbudowany. Wielowątkowa, wartka akcja, kilkudziesięciu bohaterów, kilka trupów, kilku podejrzanych oraz znakomicie oddany klimat  dawnej stolicy gwarantuje Czytelnikowi, że wieczory spędzone przy lekturze książki dostarczą wielu emocji.

Jest rok 1909. Na ulicach Warszawy znajdowane są zwłoki młodych żydowskich dziewcząt. Morderca zabija w piątki. Przedstawiciele carskich organów ścigania nie potrafią znaleźć prawdziwego motywu zbrodni. Nie biorą poważnie pod uwagę mordu rytualnego i odpowiedzialnością za zbrodnie usiłują obarczyć m.in. przywódcę organizacji spiskowej.

Każdy z nich, czy to sędzia, czy też podrzędny policjant usiłuje wykorzystać  te sprawę do przeforsowania swoich własnych interesów. Sędzia śledczy Piotr Wolfowicz Blüchert zawiera umowę z ojcem jednej z zamordowanych młodych kobiet, bogatym kupcem Chaimem Prewesem. Za kilka tysięcy rubli zobowiązuje się odnaleźć mordercę. Jest mu obojętne, kto nim będzie. Dla pieniędzy gotów jest wysłać na szubienicę nawet najlepszego przyjaciela, gdyby go oczywiście miał.

Ale w powieści Jacka Mateckiego każdy jest zdany tylko na siebie, a wyraz przyjaźń nie pojawia się w słowniku żadnego z bohaterów. Nikomu nie można zaufać. Policjanci zamiast tropić przestępców toczą walkę między sobą. O to aby lepiej wypaść w oczach przełożonych, podgryźć gałąź na której siedzi niewygodny kolega, czy też wyłudzić choć parę rubli. Każdy na każdego ma jakiegoś haka, a życie ludzkie jest niemal bezwartościowe.

Więzienie, dom publiczny, gabinety policyjnych dygnitarzy, meliny pijackie, knajpy, prosektorium, zapyziałe, nędzne klitki w odrapanych kamienicach to tylko niektóre z miejsc, w których umiejscowił akcję swej powieści Jacek Matecki. Z bohaterami trudno się identyfikować. To w większości skorumpowane kanalie bez żadnych skrupułów. No może jeden z nich, wplątany przypadkowo w tryby maszyny śledczej, młody żydowski dziennikarz Adam Warszawski jest nie do końca zepsutym osobnikiem, który z pewną naiwnością prowadził będzie własne śledztwo łudząc się, że  uda mu się pomóc doprowadzić przed oblicze sprawiedliwości prawdziwego sprawcę seryjnych mordów.

Prawda to marny interes, a policja wie tylko tyle, ile jej ludzie powiedzą” to pierwsza powieść Jacka Mateckiego wydana przez niego pod własnym nazwiskiem. Jak dowiadujemy się z krótkiej informacji zamieszczonej na wewnętrznej stronie okładki, trzy pierwsze książki Auror napisał jako „murzyn.” Mam nadzieję, że na jego kolejną powieść pod własnym nazwiskiem nie będziemy musieli zbyt długo czekać. A tymczasem polecam lekturę niniejszej książki. Ta niemal epicka powieść zadowoli najbardziej wybrednych koneserów polskich kryminałów retro.

Wydawnictwo: Trio
ISBN: 978-83-7436-330-3
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 322

Moja ocena: 6/6