"Gdański depozyt"
Piotr Schmandt "Gdański depozyt"
Kilka miesięcy temu na stronach bloga
ZAPOMNIANA BIBLIOTEKA recenzowałem dwie książki Piotra Schmandta. Kryminały
„Pruska zagadka” oraz „Fotografia” to bardzo udane próby przeniesienia
czytelnika do Wejherowa początku XX wieku. Miasteczko jest bardzo bliskie
autorowi, który również w nim umieścił część akcji kolejnej powieści „Gdański
depozyt.” Jest to jednak część niewielka, gdyż zasadnicza akcja powieści toczy
się w Wolnym Mieście Gdańsku przed wybuchem II wojny światowej.
O „Gdańskim depozycie” sam Piotr
Schmandt pisze: „Konglomerat narodowości,
interesów, namiętności. Urzędnik komisariatu rządu polskiego otrzymuje
tajemniczy list od jeszcze bardziej tajemniczego nadawcy. Z treści pisma
wynika, że w zasięgu ręki jest olbrzymi skarb. Wystarczy odpowiedzieć...
Namiętna maszynistka, odważny referent, poważany dyrektor wydziału, as (w swoim
mniemaniu) polskiego kontrwywiadu, wszyscy pragną szczęścia, miłości, ale i
przygody, potrzebny im dreszcz emocji. Emocji nie zabraknie, bo obok czai się
cała potęga III Rzeszy. Jest też piękna, tajemnicza kobieta o egzotycznej
urodzie, której udział w intrydze jest niezwykle znaczący, choć niemal do końca
niejasny. Jest wreszcie holenderski handlarz dziełami sztuki i jego żona o
bardzo kobiecych kształtach... Moda lat trzydziestych, realia
kinematograficzne, topograficzne, nazewnicze, wszystko to jest obecne na
kartach książki. "Gdański depozyt" jest książką o uczuciach,
budujących i niszczących, dotykającą meandrów historii, ale też zbiorem
komicznych sytuacji, które prowokują ludzie o wyrazistych cechach osobowych. I
jest to wreszcie kryminał o szybkiej akcji i wielu wątkach. Bo i wielbiciele
tego właśnie gatunku literackiego znajdą w "Gdańskim depozycie" coś
dla siebie.” [1]
Niezupełnie zgadzam się z
powyższymi zdaniami. Niestety muszę napisać, że „Gdański depozyt” to przeciętna
powieść sensacyjna. Daleko jej do świetnej „Pruskiej zagadki” tegoż autora. W
zasadzie obie książki łączy tylko senne tempo akcji. Ale to co było zaletą, gdy
Ignaz Braun powoli oprowadzał nas po dawnym Wejherowie („Pruska zagadka”)
zupełnie nie sprawdza się Gdańsku, mieście w którym ścierają się jakże różne
interesy i emocje Polaków i Niemców. Za rok, tuż obok na Westerplatte wybuchnie
wojna, tymczasem w powieści nie potrafiłem dostrzec napięcia towarzyszącego tym
trudnym czasom.
„Gdański depozyt” cierpi na nadmiar bohaterów.
Niestety, żadnego z nich nie można nazwać pierwszoplanowym. Za to wszyscy, czy
to owa „namiętna maszynistka” czy też „odważny referent” są bezbarwnymi
postaciami przedstawionymi dość jednostronnie. Bez zbytniego uszczerbku dla
konstrukcji powieści można zrezygnować z kilku z nich, tym bardziej, że nie
wszyscy są istotni dla rozwoju akcji. Sama intryga dotycząca tajemniczego
depozytu również nie jest zbyt frapująca i nie sprawia czytelnikowi większych
kłopotów. Trudno mi ocenić, czy autor wiernie oddał topografię przedwojennego
Gdańska, gdyż za słabo znam to miasto abym mógł się na ten temat wypowiadać. Muszę
jednak podkreślić, że piękna okładka książki z pewnością oddaje klimat tamtych
lat.
Moim zdaniem zamiast szukać
„Gdańskiego depozytu” znacznie przyjemniej spędzimy czas rozwiązując „Pruską
zagadkę,” która została właśnie wznowiona przez wydawnictwo „Oficynka.”
[1] http://www.muzeum.wejherowo.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=47:piotr-schmandt-qgdaski-depozytq&catid=6:aktualnoci
Wydawnictwo: Oficynka
ISBN: 978-83-62465-38-5
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 310
Moja ocena: 3+/6
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 310
Moja ocena: 3+/6