„Michelsbaude. Historia nieistniejącej izerskiej gospody”
Zebrał: Marcin Wawrzyńczak
Współpraca: Jowita Selewska, Ullrich Junker
Czym była Michelsbaude?
Leśniczówką, chłopską chatą, gospodą, spelunką? Zapewne wszystkim po trochu. Jedno
jest pewne – stojąca w urokliwym zakątku Gór Izerskich przez ponad sto lat
witała gości podróżujących Starą Drogą Celną ze Szklarskiej Poręby do hut szkła
na granicy czeskiej.
“Po krótkim postoju kontynuowałem
wędrówkę wzdłuż Izery, przekroczyłem dwa małe strumienie: Kobyłę i Jagnięcy
Potok, doszedłem do ciemnego, zacienionego lasu świerkowego i dotarłem
szczęśliwie do samotnie stojącej Michelsbaude, którą z Wysokiego Grzbietu
pokazywał mi Martin, szczególnie zachwalając ją na posiłek w porze obiadowej” –
pisał anonimowy autor w monachijskim “Sontags-Blatt” [Gazecie Niedzielnej] w
1832.
“W Michelsbaude dostanie się
tylko gorzałkę. Mieszkańcy z powodu samotnego trybu życia są małomówni i
ponurzy” – relacjonował autor przewodnika 70 lat później.
Wieś Izera, przed 1933 r.
Górska buda na izerskim odludziu
pobudzała wyobraźnię artystów – Gerhart Hauptmann nawiązał do niej w swoich
dramatach “Dzwon zatopiony” (1896) i “A Pippa tańczy!” (1906) – a także sama
przeżywała dramaty: narodzin i śmierci.
Latem 1800 przyszły prezydent USA
John Quincy Adams kupił prawdopodobnie w Michelsbaude doskonały chleb, mleko i
masło oraz “niezły” ser, co opisał w swoich “Listach o Śląsku”.
Ponownie “odkryta” przez autora w
2018, Michelsbaude nadal inspiruje, a opowieść rozwija się w miarę, jak na jaw
wychodzą kolejne szczegóły…
---
Marcin Wawrzyńczak (ur. 1968 w
Warszawie), z zawodu tłumacz języka angielskiego, mieszka poza miastem od 2002, a w Górach Izerskich
od 2009. Autor fanzinu Eternal Torment Story (2005-2009) i Najstarsze Drzewa
(od 2009). Jego hobby to fotografia, wędrówki po górach i aikido.
Źródło:
Wydawca: Wielka Izera
ISBN: 978-83-953369-0-4
Rok wydania: 2019
Liczba stron: 112
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz