Wanda Wasilewska „Utwory dla młodzieży”
Kiedy sięgamy po przedwojenne
książki dla dzieci i młodzieży są to na ogół wznowienia pełnych humoru i
ciepła, sentymentalnych powieści Kornela Makuszyńskiego. Pierwszoplanowe role
grają w nich najczęściej dzieciaki, którym nie zawsze najlepiej się powodzi,
ale też nie żyją w nędzy i nie są zmuszeni do walki o każdy grosz. Akcja takich
powieści rozgrywa się w często w dworkach lub eleganckich kamienicach. Po
pewnym czasie wszystko dobrze się kończy a młodzi bohaterowie żyją w dostatku i
szczęściu długie, długie lata.
Nie można jednak zapominać, że w
pierwszych latach XX w. czy w okresie dwudziestolecia międzywojennego większość
dzieci egzystowała w tragicznych warunkach. Dominowały rodziny wielodzietne,
kwitło bezrobocie a śmiertelność niemowląt i małych dzieci była bardzo wysoka.
Często niespełna 10-letnie maluchy zmuszane były do szukania jakiegokolwiek zajęcia
aby dołożyć się do skromnego rodzinnego budżetu. Prawo pracy było pojęciem
czysto abstrakcyjnym. Nieproduktywnych przedstawicieli najstarszego pokolenia,
czyli dziadków, często wyrzucano z domu, zmuszając aby ostatni okres życia
spędzili o żebraczym chlebie. To jest bardziej prawdziwy obraz tamtych lat niż
ten wyidealizowany przez pana Makuszyńskiego. Ale o ileż przyjemniej czyta się
o wesołych przygodach Adasia Cisowskiego niż o ponurych, tragicznych sprawach. Życiu
dzieci z rodzin robotniczych i chłopskich wiele miejsca w swej twórczości poświęciła
m.in. Wanda Wasilewska.
Jaki Wasilewska miała życiorys
oraz jak jej postawa była oceniana w latach PRL-u i dziś, większość z nas
dobrze wie. Negatywnie o jej postawie ideowej wypowiadali się nawet jej
współcześni: Maria Dąbrowska, Marian Hemar czy Władysław Gomułka. Jedną z
niewielu osób, które wzięły w obronę Wasilewską była Janina Broniewska (autorka
m.in. lektury szkolnej z czasów PRL-u „Filip i jego załoga na kółkach” oraz
powieści poświęconej życiu i „dokonaniom” generała Karola Świerczewskiego „O
człowieku, który się kulom nie kłaniał”). Właśnie Broniewska napisała obszerny wstęp
zamieszczony w zbiorze „Utwory dla młodzieży” wydanym w 1954 r. Nawiązuje w nim do czasów kiedy w 1934 r. w
budynku Wydziału Wydawniczego Związku Nauczycielstwa Polskiego poznała Wasilewską.
Słowo wstępne nie zachęca do dalszego wertowania opasłego tomiska. Nie poddałem
się jednak łatwo i w ciągu kilku miesięcy, strona po stronie, przebrnąłem aż do
spisu treści.
Liczące niemal 800 stron „Utwory
dla młodzieży” to solidnie i ładnie wydana księga w zielonej, płóciennej
oprawie. Znajdziemy w niej kilka powieści i kilkanaście opowiadań. Całość
została uzupełniona wieloma czarnobiałymi ilustracjami. Wszystkie, poza jednym,
utwory ukazały się pierwotnie w latach
20. i 30. W drukowanych m.in. na łamach „Płomyka” i „Płomyczka” drobnych
opowiadaniach można dostrzec zarys problematyki, która w kolejnych latach
zabsorbuje pisarkę: przyjaźń, koleżeństwo, wzajemna pomoc, szacunek dla robotników
i wytworów ich pracy. Można też zauważyć, że Wasilewską pociągały tematy
fantastyczne. Zdarzało się jej stosować zabiegi zwane antropomorfizacją, czyli
obdarzać przedmioty oraz zwierzęta cechami ludzkimi. Bohaterami wielu powieści
Wasilewskiej były znane postacie historyczne, innych zaś dzieci z rodzin
robotniczo-chłopskich.
Pierwszy zamieszczony utwór „W
pierwotnej puszczy” jest literacką wizją czasów prehistorycznych. Główne role
odgrywają tu żywioły (woda, ogień, ziemia, krzemień i glina) oraz zwierzęta, z
którymi pierwotny człowiek zawiera przymierza a następnie podporządkowuje je
sobie i korzysta z ich dobrodziejstw.
W króciutkim, ukończonym tuż
przed wybuchem II wojny światowej (wydanym w 1946 r.) opowiadaniu „Skrzydła u
ramion” ukazane zostało dzieciństwo i młodość Przemysława II. Młody bohater niecierpliwie
rwie się do walki, aż wreszcie dane mu jest wziąć udział w pierwszej wyprawie
przeciwko Brandenburczykom. W „Skrzydłach…” Wasilewska przemyca między
wierszami ostrzeżenie przed nadciągającym konfliktem zbrojnym i zagrożeniem ze
strony Niemców.
Podobną konstrukcję ma powieść
„Kryształowa kula Krzysztofa Kolumba”. Młody Krzysztof, wbrew planom rodziny
postanawia za wszelka cenę zrealizować swe marzenie i zostać sławnym żeglarzem.
Okupione wieloma wyrzeczeniami zamiary udaje mu się oczywiście zrealizować.
„Legenda o Janie z Kolna” to
najpiękniejszy utwór Wasilewskiej zamieszczony w niniejszej antologii. Pisarka
snuje fantastyczną opowieść rozpoczynającą się pod Warną, gdzie w bitwie z
Turkami ginie król Władysław. Uczestniczący w wyprawie, bliski towarzysz króla
Jan z Kolna nie może pogodzić się ze śmiercią monarchy. Wraca do kraju, lecz i
tam nie znajduje sobie miejsca. Wyrusza więc nad Bałtyk i mieszka przez pewien
czas w chacie starego rybaka. Nie zamierza jednak poświęcić reszty życia na
łowienie ryb. Po pewnym czasie dociera do Norwegii. Zyskuje tam sympatię króla
Christiana i wyjednuje u niego zgodę na budowę potężnego okrętu, którym pragnie
dotrzeć do nie odkrytych jeszcze ziem leżących hen za Grenlandią. Opis onirycznej
podróży Jana przez bezkresne morza, unikanie spowitych we mgły lodowców, wizyta
w klasztorze na Islandii i spotkanie z przeorem to chyba szczytowe osiągnięcie literackie
Wandy Wasilewskiej w dziedzinie twórczości dla młodych czytelników. To
niezwykle wciągająca, niemal baśniowa opowieść, można tu dostrzec nawet pewne
elementy fantasy, z wartką akcją i ciekawie
przedstawionymi bohaterami.
Drugą powieścią, którą chciałbym
wyróżnić jest utwór „Szlakiem przygód”. Jego bohaterami są dwaj młodzi chłopcy,
Kaźko syn starosty krakowskiego oraz jego pachołek Stanko. Pewnego dnia
młodzieńcy zostają porwani przez jednego ze sług starosty. Wykorzystując własny
spryt i nieuwagę porywaczy udaje im się zbiec z niewoli. Kolejne dni i tygodnie
upływają im na wędrówce przez bezkresne bory. Złaknieni przygód chłopcy zmagają
się w wieloma trudnościami, zdobywają pożywienie polując na zwierzynę,
zachwycają się pięknem otaczającej ich przyrody. Wędrowcy docierają do gór, gdzie
korzystają z pomocy i gościnności pasterzy, wreszcie natrafiają na wypełnioną
zrabowanymi kosztownościami kryjówkę rozbójników.
Niezbyt urzekła mnie natomiast historia
Aleksandra Kostki Napierskiego zatytułowana „Królewski syn”. Rozwlekły utwór
zupełnie nie pasuje do pozostałych zamieszczonych w książce.
Dwie ostatnie powieści: „Wierzby
i bruk” oraz „Pokój na poddaszu” łączy znacznie poważniejsza tematyka. W pierwszej
z nich, rodzina mieszkająca na wsi zmuszona jest do opuszczenia ubogiego
gospodarstwa i przeprowadzki do Krakowa. Matka pracuje ponad siły, starając się
zapewnić byt trójce swoich dzieci. Widząc starania matki starszy syn pragnie
jej pomóc. Długo szuka pracy, która mogłaby mu przynieść jako taki zarobek, wreszcie
udaje mu się znaleźć zatrudnienie na budowie. Trzynastolatek pracując w pocie
czoła, wspiera podupadającą na zdrowiu matkę. Znalazłem informację, że
Wasilewska konsultowała ten utwór ze swoim drugim mężem, murarzem Marianem
Bogatko. Ów nieszczęsny małżonek miał sprzeciwić się ponoć współpracy żony z
komunistami, więc funkcjonariusze NKWD poczęstowali go strzałem w głowę. Po tragicznej
śmierci męża również z głową Wasilewskiej zaczęło być coraz gorzej. A jej
niezdrowe ciągoty ku krajowi rządzonemu przez Stalina przybrały formy trudno
akceptowalne nawet przez członków polskich ugrupowań lewicowych i artystów,
którzy tworzyli podwaliny socrealizmu.
„Pokój na poddaszu” był lekturą obowiązkową
kilku pokoleń dzieciaków wychowanych w latach PRL-u. Jest to jeszcze
smutniejsza historia od poprzedniej. Tym razem Wasilewska przedstawia tragiczną
sytuację czwórki sierot. Najstarsza z rodzeństwa, nie chcąc dopuścić do
rozdzielenia rodziny, zatrudnia się w szwalni i ciężko pracując stara się
zaspokoić najpilniejsze potrzeby mieszkającej w maleńkim pokoiku na poddaszu
gromadki dzieci. Młodzi bohaterowie zmuszeni są do zderzenia się z brutalnym
życiem. Przeżywają przy tym kilka przygód, zawiązują przyjaźnie, wspólnie z
innymi dziećmi z podwórka pielęgnują drzewko i ogródek. Starają się nie
dopuścić do szykanowania przez dzieci z sąsiedztwa synka żydowskiego szewca mieszkającego
w tej samej kamienicy.
W powieściach tych autorka stara się przekazać czytelnikom, że dzięki poświęceniu, wspólnemu
wysiłkowi i ciężkiej pracy można przejść zwycięsko nawet przez najtrudniejszy
okres życia. Zapewne w trakcie ich lektury po policzku niejednego dziecka
spłynęła łza. Trzeba bowiem przyznać, że choć w mniejszym lub większym stopniu
książki Wasilewskiej przesiąkały ideologią socrealizmu, to jednak pisarka opanowała
do perfekcji sztukę wzruszania dziecięcych serc. Powieści Wasilewskiej to
niezbyt rozbudowane, zazwyczaj jednowątkowe utwory o niezwykle różnorodnej
tematyce. Warto przy tym mieć na uwadze, że pisarka tworzyła dla niewykształconych
odbiorców. Częstokroć rodzice dziecka, które sięgało po jej książki, pracując
od rana do wieczora za marne grosze, nie mogli znaleźć czasu aby samemu nauczyć
się czytać i pisać.
Nie znam utworów Wasilewskiej napisanych
po 1945 r. Jednak po przeczytaniu powieści i opowiadań zamieszczonych w
przedstawionej książce, muszę stwierdzić, że była to autorka posiadająca bardzo
solidny warsztat literacki, obdarzona niezwykle bogatym słownictwem (zaryzykowałbym
tu stwierdzenie, że znacznie bogatszym i „dźwięczniejszym” niż Makuszyński). Wykorzystując
różnorakie środki stylistyczne Wasilewska potrafiła pięknie pisać zarówno o
przyrodzie jak też o dramatach najmłodszych. Zamiast o wydumanych problemach panienek
z dobrych domów pisała dzieciach z marginesu społecznego, czy też o awansie społecznym
z nędzarza na murarza. Oskarżano wielokrotnie ją o przemycanie w książkach dla
dzieci treści komunistycznych, stąd też jej utwory były niezbyt popularne w
czasach II RP.
Dziś tabliczki z nazwiskiem Wandy
Wasilewskiej znikają ze ścian domów i z płotów, a książki jej autorstwa lądują
w skupach makulatury. O ile to pierwsze wydaje się głęboko uzasadnione, trzeba
obiektywnie przyznać, że wiele z utworów pisarki broni się po latach i szkoda
by wszystkie uległy całkowitemu zapomnieniu.
Wydawca: Czytelnik
Ilustracje: Leonia Janecka
Rok wydania: 1954
Liczba stron: 780
Książki stalinowskiej zbrodniarki wasilewskiej nadają się na podpałkę.
OdpowiedzUsuńPrzed wojną było źle bo sama wasilewska tak napisała ? O Katyniu sama wasilewska miała do powiedzenia, że "oczywiście byli to faszyści".
Jak napisał Kazimierz Wierzyński : WCzK Gestapo UB i da capo.