PAWEŁ
WILIŃSKI, autor książek przygodowych. Jego powieść „Sekret drewnianej
kapliczki” zajęła 5 miejsce w finale konkursu na najlepszą samochodzikową
książkę 2013 roku organizowanego przez Forum Miłośników Pana Samochodzika.
ZAPOMNIANA
BIBLIOTEKA: Twoja powieść znalazła się w piątce najlepszych „samochodzikowych”
książek 2013 roku. Czy czytałeś inne zgłoszone do konkursu książki, a jeśli
tak, która z nich wg Ciebie zasłużyła na zwycięstwo w konkursie?
PAWEŁ
WILIŃSKI: Czytałem powieści Andrzeja Irskiego oraz podczytywałem fragmenty
„Perły Będzina” Emilii Nowak. Trochę znam także twórczość Petka, ale
zgłoszonego do konkursu „Zaklęcia dla Golema” nie miałem okazji przeczytać…
Myślę, że wybór „Duchów piramidy w Rapie” Irskiego jest jak najbardziej
zasłużony; wszystkie książki autora w „samochodzikowym” klimacie trzymają
stały, wysoki poziom, są bardzo interesujące jeśli chodzi o fabułę i styl.
Powieść „Duchy piramidy w Rapie” jak najbardziej zasłużyła na ten tytuł, bo
najlepiej oddaje – nomen omen – ducha dawnych powieści Nienackiego.
ZAPOMNIANA
BIBLIOTEKA: W jednym z rozdziałów „Sekretu drewnianej kapliczki” Paweł Daniec z
nostalgią wspomina swoje letnie wizyty u dziadków. Czy pisząc ten rozdział
posiłkowałeś się własnymi przeżyciami z dawnych wakacyjnych wypraw na wieś?
PAWEŁ
WILIŃSKI: Poniekąd tak, choć do napisania tego rozdziału posłużyły mi pewne
obserwacje, a nie wspomnienia. Ów fragment był kiedyś opowiadaniem w zupełnie
innym klimacie – chciałem napisać coś w stylu, nazwijmy to, „wiejskiego
horroru”. Oczywiście Czytelników „samochodzików” nie chcę narażać na palpitacje
serca, bo konwencja mi na to nie pozwala, więc rozdział nie kończy się wylewem
litrów krwi i napadem strzyg… Druga sprawa – chciałem nadać Pawłowi Dańcowi
bardziej „ludzki” charakter. W wielu książkach niemal zupełnie nie pisze się o
tym, co czuje czy w jaki sposób myśli i przeżywa – trochę mi tego zawsze
brakowało, więc postanowiłem to napisać po swojemu.
ZAPOMNIANA
BIBLIOTEKA: Jesteś autorem trzech książek przygodowych („Sekret drewnianej kapliczki,”
„Pałac w Samostrzelu” i „Wieczne miasto”) wydanych przez „Warmię.” Jakie są
Twoje dalsze plany pisarskie: kolejny tom przygód Pawła Dańca, czy może korci
Cię napisanie „całkowicie własnej” powieści?
PAWEŁ
WILIŃSKI: W listopadzie lub na początku grudnia ukaże się „Dwór Artusa w
Toruniu”. Tę książkę uważam za najlepszą, jaką napisałem. Będą przygody
małoletnich przyjaciół Pawła, pewnego toruńskiego profesora i niesympatycznej
przewodniczki turystycznej. Będzie także duże śledztwo, kryminalna historia z
muzyką w tle, ale myślę, że napisana dość lekko. Jak to odbiorą Czytelnicy?
Trudno powiedzieć. Zawsze staram się pisać jak najlepiej potrafię, ale, jak to
w życiu bywa, nie zawsze wszystkim to odpowiada. Co do „własnej” powieści –
tak, mam taką w planach. Nie będzie to jednak książka stricte przygodowa,
ponieważ bardzo chciałbym pisać kryminały z elementami science-fiction albo
horrory. Mam w planach taką powieść, nawet kilkanaście stron napisałem, ale
niestety, brak czasu nie pozwala mi pisać tyle, ile bym chciał.
PAWEŁ
WILIŃSKI: Mam dwie ulubione powieści przygodowe. To „Pan Samochodzik i Wyspa
Złoczyńców” Nienackiego oraz „Naprzód, Wspaniali!” Niziurskiego. Kiedy byłem
dzieckiem, zaczytywałem się w obu tych autorach, choć przyznam, że lepiej
czytało mi się Niziurskiego. Może to wynika ze specyficznego języka, jakim
posługiwał się autor? Albo z nieraz absurdalnych przygód głównych bohaterów?
Nie wiem.
ZAPOMNIANA
BIBLIOTEKA: Czy zdarza Ci się po latach wracać do książek z dzieciństwa?
PAWEŁ
WILIŃSKI: Czasami zdarza mi się zajrzeć do „samochodzików” (również
kontynuacji). Czytam Olszakowskiego, Niemirskiego, a także powieści Alfreda
Szklarskiego o Tomku Wilmowskim. Bardzo lubię „Koniec wakacji” Janusza
Domagalika – ta książka to również jedna z moich ulubionych powieści. Książkami
mojego dzieciństwa były jednak przede wszystkim powieści dla dorosłych –
przeczytałem mnóstwo Stephena Kinga, Andrzeja Pilipiuka, Stanisława Grzesiuka,
Dana Browna czy Tadeusza Dołęgi-Mostowicza.
ZAPOMNIANA
BIBLIOTEKA: Przed napisaniem samochodzikowej „trylogii” nagrałeś dwie płyty z
muzyką rap. Co sprawia Ci większą twórczość przyjemność: pisanie, czy
komponowanie? I ciąg dalszy pytania: skąd taki przeskok: od rapu do literatury?
PAWEŁ WILIŃSKI: Ujmijmy to tak: pisać zacząłem wcześniej,
bo w wieku około 10 lat i ta przygoda trwa do dziś. Nieco później
zainteresowałem się muzyką i akurat ta pasja raz jest, raz jej nie ma. Tak czy
siak, jedno i drugie sprawia mi radość od wielu lat, choć fakt faktem, w rapie
udało mi się szybciej „błysnąć”, przez co ludzie odbierają to jako ów
„przeskok”. Napisanie powieści było jednak moim marzeniem od lat i 2 lata temu
podjąłem decyzję, że najwyższy czas wreszcie to zrobić. Moje zainteresowania
nie są jakimś ewenementem; na gitarze w zespole gra Stephen King, Jo Nesbo w
rockowej kapeli również gra od lat i nawet w przerwach od pisania jeździ w
długie trasy koncertowe po świecie. 2 solowe płyty z muzyką pop nagrał również
Dan Brown, choć akurat on dziś się tego wstydzi. Ja nie. Obecnie skupiam się
jednak przede wszystkim na pisaniu prozy.
ZAPOMNIANA BIBLIOTEKA: We wrześniu minęła dwudziesta
rocznica śmierci Zbigniewa Nienackiego. W tym czasie różni autorzy napisali ponad
sto tomów kontynuacji przygód Pana Samochodzika. Ktoś te książki więc czyta,
skoro opłaca się je wydawać. Największe forum internetowe poświęcone tej
postaci literackiej skupia już ponad tysiąc zarejestrowanych użytkowników. Co
takiego mają w sobie powieści Nienackiego, że mimo upływu lat wciąż sięga po
nie tak duże grono czytelników?
PAWEŁ WILIŃSKI: Myślę, że brak dziś tak dobrych książek
przygodowych, jakie pisano przed laty. Wiem to z doświadczenia, bo sam jako
dziecko wolałem czytać powieści Niziurskiego czy Nienackiego, których akcja
rozgrywała się w czasach, kiedy mnie nie było nawet na świecie. Po drugie,
część czytelników zapewne tęskni za swoim dzieciństwem, za latami, kiedy
wszystko było prostsze i wolniejsze… „Samochodziki” pozwalają na chwilę zatopić
się w świecie, gdzie źli są źli, a dobrzy są dobrzy – i dobro zawsze zwycięża.
Pan Tomasz nie przeklina, jest prawym obywatelem, szanuje kobiety, ma poczucie
humoru i potrafi wyjść z najgorszych kłopotów. Jak więc go nie lubić?
ZAPOMNIANA BIBLIOTEKA: Dziękuję za rozmowę i życzę dalszych
literackich sukcesów.