"Kroniki Klary Schulz. Sprawa pechowca"
Nadia Szagdaj "Kroniki Klary Schulz. Sprawa pechowca"
Nieco ponad sto lat temu w operze
w Breslau zostaje zamordowany znany śpiewak Emmanuel Heiss. Wszystko wskazuje
na to, że mamy do czynienia z nieszczęśliwym wypadkiem. Podczas przedstawienia
na sali znajduje się młoda detektyw Klara Schulz. Kobieta odkrywa, że śmierć
artysty nastąpiła w wyniku precyzyjnie zaplanowanego morderstwa. Od przyjaciela
Heissa pani Schulz otrzymuje zlecenie znalezienia zabójcy. Wkrótce ginie
również sam zleceniodawca. Klara zamierza oddać matce ofiary pieniądze za
prowadzenie sprawy, ta jednak ich nie przyjmuje, prosząc ją aby kontynuowała
swe śledztwo. Giną kolejne osoby mające związek
z operą. Miejscowa policja nie radzi sobie z wytropieniem mordercy.
Klara Schulz była w dzieciństwie
świadkiem zabójstwa swojej matki. Kilka lat po tym traumatycznym wydarzeniu zamierzała
pójść w ślady ojca i wstąpić do policji. Pragnęła odnaleźć morderców. Niestety,
na początku dwudziestego stulecia mogła liczyć zaledwie na posadę sekretarki w Prezydium
Policji. Nie zadawalało to ambitnej dziewczyny, która postanowiła udowodnić
wszystkim, że szef policji popełnił błąd nie chcąc jej zatrudnić na stanowisku
do jakiego aspirowała. Ojciec widząc determinację córki, mimo początkowej
niechęci akceptuje tę decyzję a nawet jej pomaga. Uczy ją strzelania i sposobów
unikania ciosów. Pan Krencke zabiera ją także na miejsca zbrodni, dziewczyna
przestała się więc obawiać nawet oględzin zwłok. W prezencie ślubnym otrzymuje
od ojca pistolet parabellum. Ten upominek ucieszył ją najbardziej. Niestety jak
się przekonamy podczas lektury, Klara została zmuszona zrobić z niego użytek.
Śmierć matki odcisnęła piętno na
dziewczynie. Klara leczyła się w szpitalu psychiatrycznym, gdzie z jednym z
lekarzy dość blisko się zaprzyjaźniła omal nie doprowadzając do rozbicia jego
małżeństwa. Nie wylewała też za kołnierz. W trudnych sytuacjach, a tych nie
brakowało w trudnej i niebezpiecznej profesji detektywa, uspokajała się często
sięgając po kieliszek. Nie przeszkadzało to jej wieść pozornie szczęśliwego
małżeńskiego życia. Została matką. Mimo, że kochała męża miała skłonność do
flirtowania z mężczyznami, a w kontaktach ze swym byłym kochankiem/psychiatrą
zdarzało się jej balansować nawet na krawędzi zdrady.
Warstwa kryminalna książki
przeplatana jest wątkami obyczajowymi. Miasto jest nie tylko tłem ale także
drugoplanowym bohaterem powieści. Trochę
szkoda jedynie, że bohaterowie żyjący na początku ubiegłego stulecia posługują
się językiem swoich praprawnuków.
Powieść Nadii Szagdaj to moje
drugie spotkanie z przygodami Klary Schulz. Nie tak dawno miałem przyjemność recenzować
powieść „Zniknięcie Sary.”[1]
Trudno mi powiedzieć, która z książek zasługuje na wyższą ocenę. Obydwie
zawierają wiele smaczków. W „Sprawie Pechowca” autorka wysyła nietuzinkową
młodą detektyw nie tylko na spacery starymi wrocławskimi uliczkami. Wraz z
Klarą z ukrycia obserwujemy próby w operze, słuchamy koncertu w nieistniejącym
już dziś kościele imienia Marcina Lutra. To jednak tylko przystawka do gwoździa
programu, a w zasadzie książki: udziału pani detektyw w sekcji zwłok i
nielegalnej ekshumacji.
Komu uda się znaleźć klucz do
rozwiązania zagadki zbrodni w operze, Klarze Schulz czy policjantom z Breslau? Co
łączy ofiary tajemniczego mordercy? Czytelników, którzy wraz z młodą panią
detektyw mają ochotę rozwikłać tę sprawę odsyłam do powieści Nadii Szagdaj „Kroniki
Klary Schulz. Sprawa Pechowca.”
Wydawnictwo: Bukowy Las
Seria wydawnicza: Kroniki
Klary Schulz
ISBN: 978-83-62478-77-4
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 328
Moja ocena: 4+/6
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 328
Moja ocena: 4+/6