Irena Gajewska „Kierdej”
Nieopodal kresowego miasteczka
Buczacz od kilku wieków wznosiło się stare zamczysko, które od nazwiska
właścicieli nazywane było Kierdejem. W mocno już nadgryzionych zębem czasu
murach mieszkała wraz z chorą matką Zula Kierdejówna. Młoda, to była, piękna,
szlachetna i dobroduszna dziewczyna. Niestety sen z jej powiek spędzał stan
zdrowia ukochanej matki. Nie mogła biedaczka pozwolić sobie na leczenie
najdroższej osoby, bo mimo iż prastare nosiła nazwisko i zamieszkiwała w
komnatach zamkowych, w skarbcu rodowym od dawna widać było jedynie zakurzone
dno. Wiodła sobie Zula wraz z matką i dwojgiem wiernych służących skromne i
spokojne życie. Od czasu do czasu wspominała tylko przekazywaną z pokolenia na
pokolenie legendę o ukrytym w tajemniczej skrytce przez stryja Zuli Edwarda
Kierdeja ogromnym skarbie. Odnalezienie legendarnych kosztowności rozwiązałoby
szereg problemów i pozwoliłoby na wysłanie matki dziewczyny na kosztowną
kurację.
W tym samym mniej więcej czasie
we Lwowie, na pensji prowadzonej przez panią Rozwowską, dochodzi do poważnej awarii
sieci wodociągowej. Trzydzieści podopiecznych wraz z wychowawczyniami wyjeżdża na
czas remontu urządzeń do zamku Kierdej. Tam bowiem wynajęto kwatery, w których
przez najbliższe kilka miesięcy dziewczynki będą mieszkać i zdobywać wiedzę.
Wśród pensjonarek, które przybywają do rodowej rezydencji Kierdejów są Hela i
Lola, które gdy tylko dowiadują się o kłopotach Zuli postanawiają jej pomóc.
Każdą wolną od zajęć chwilę poświęcają na myszkowanie w zamkowych zakamarkach.
Odkrywają tajemnicze korytarze, strychy i pomieszczenia, do których od lat nikt
nie zaglądał. Celem ich zabiegów jest oczywiście odszukanie skarbu. W trakcie
poszukiwań muszą uważać aby nie wpaść w oko starej klucznicy pani Wańkowiczowej
oraz ogrodnikowi Szymonowi. Zachowanie tej dwójki wydaje się zresztą dziewczynkom
niezwykle podejrzane. Wskazówka mogąca pomóc w odnalezieniu skarbu zaszyfrowana
jest w akrostychu napisanym na marginesie jednej ze starych ksiąg przez
pasjonującego się botaniką pana Edwarda. Księga znajduje się oczywiście w
zamkowej bibliotece.
Irena Gajewska wyczarowała
beztroską, skąpaną w promieniach słońca, sielankową powieść. Dla pensjonarek
pobyt w oddalonym od cywilizacji, malowniczo położonym zamku jest niezwykłą
przygodą. Uczennice pod okiem wychowawczyń uczą się, bawią, organizują zawody
sportowe. Dziewczynki udają się także na wycieczkę do pobliskiego Buczacza,
gdzie zwiedzają m.in. ruiny zamku Potockich. Wywracając do góry nogami smutne
życie Zuli, sprawiają, że młoda właścicielka Kierdeju choć na kilka chwil może
oddalić się zmartwień zaprzątających jej myśli.
Fabuła książki nie jest zbyt
skomplikowana, autorka upraszcza wiele spraw, ale należy pamiętać, że książka
ukazała się po raz pierwszy blisko wiek temu, w 1918 r. Adresowana do młodszych
czytelników opowieść, choć dziś trąci myszką, zapewne wówczas rozpalała
wyobraźnię dziesięcio, czy dwunastolatków. Myślę, że nie tylko dziewczynki z
wypiekami na twarzy przewracały stronę za stroną, aby dowiedzieć się, czy
rezolutnym Heli i Loli uda się pomóc Zuli i trafić na ślad skarbu stryja
Edwarda. Kto wie, czy powieść choć w niewielkim stopniu nie inspirowała Jana
Brzechwy i Kornela Makuszyńskiego do stworzenia swych najbardziej znanych
dzieł.
„Kierdej” jest prawdopodobnie
jedyną opublikowaną powieścią dla młodych czytelników, jaka wyszła spod pióra
Ireny Gajewskiej. Przed wybuchem II wojny światowej książka doczekała się
trzech wydań (posiadam wydanie II z 1922 r.), wydanie czwarte ukazało się w pod
koniec XX wieku. Zainteresowanym osobom sugeruję jednak zdobycie któregoś z
wydań przedwojennych, gdyż znalazłem informację, że wznowiona w 2000 r. książka
zawiera bardzo dużą liczbę błędów.
Ilustracje: Bolesław Lewański
Wydawca: Księgarnia Świętego Wojciecha. Poznań-Warszawa
Rok wydania: 1922
Liczba stron: 221