Walery Łoziński „Zaklęty dwór”
Walery Łoziński, pisarz, historyk
i awanturnik, kiedy zmarł w 1861 r. we Lwowie, liczył zaledwie 24 lata. Mimo
młodego wieku, pozostawił po sobie dość pokaźny dorobek literacki. Jego
najbardziej znaną powieścią jest ukończony dwa lata przed śmiercią „Zaklęty
dwór”. Książka uważana za jedną z pierwszych polskich powieści sensacyjno
przygodowych, miała stanowić pierwszą część trylogii osnutej wokół wydarzeń
związanych z powstaniem krakowskim w 1846 r. Gdyby nie porywczy charakter,
Łozińskiemu zapewne udałoby się zamiar zrealizować. Niestety, pośród licznych
namiętności młodego pana Walerego były również biesiady i pojedynki. I właśnie
w wyniku obrażeń odniesionych w pojedynku, autor „Zaklętego dworu” rozstał ze
światem doczesnym. Po wielu, wielu latach ukazał się jedynie ocenzurowany,
drugi tom zapowiadanej trylogii – „Dwie noce.”
„Zaklęty dwór”, podobnie jak wiele
wydawanych wówczas utworów miał premierę na łamach prasy. Był to „Dziennik
Literacki”, którego jednym z redaktorów był młodszy brat Walerego - Władysław
Łoziński.[1] Akcja
powieści rozgrywa się w niewielkich galicyjskich wioskach w 1845 r. W
tajemniczym dworze w Żwirowie straszy duch zmarłego starościca Mikołaja Żwirskiego.
Na mocy testamentu, rozległe dobra dziedzica przypadają jego dalekiemu
krewnemu, ubogiemu Juliuszowi. Testament zabrania zbliżania się komukolwiek do
starego dworu. Na straży ostatniej woli Mikołaja, a tym samym sekretu Żwirowa
stoi klucznik Kost` Bulij. Kiedy wspomnianego Juliusza odwiedza dawny przyjaciel
ze szkolnej ławy Damazy Czorgut, zakłóceniu ulega ustabilizowane życie głównych
bohaterów. Klucznik niemal wychodzi ze skóry, aby tajemnica dworu w Żwirowie
nie ujrzała światła dziennego.
Powieść „Zaklęty dwór” została w 1976 r. zekranizowana przez
Antoniego Krauze.
Czytałem powieść niespiesznie,
delektując się każdą stroną. Po zakończeniu lektury jestem niemal przekonany,
że podobnie czynił przed napisaniem swych najbardziej znanych utworów Kornel
Makuszyński. Mimo, że obydwaj klasycy żyli w jakże odmiennych epokach, nie da
się nie zauważyć, jak bardzo zbliżony do „Zaklętego dworu” klimat mają jego
dzieła „Szatan z siódmej klasy” czy nieco mniej znane powieści „Złamany miecz”[2] i „List
z tamtego świata”[3]. Zaryzykowałbym nawet
twierdzenie, że urodzony kilkadziesiąt lat później Makuszyński, zauroczony
książką Łozińskiego wpadł w pewnego rodzaju pułapkę, z której nie umiał się
wyzwolić i stworzył całą serię powieści opartych na podobnym schemacie: dworek,
lato, przygoda, tajemnica.[4]
Musimy pamiętać, że powieść
została napisana ponad 150 lat temu, stąd też wiele zwrotów, wyrazów i wyrażeń
od dawna już nie funkcjonuje w naszym języku. Mimo, iż pisownia i interpunkcja
została w pewnym stopniu uaktualniona, nadal w treści znajdziemy wiele
archaicznych sformułowań. Niektórym zapewne będzie to przeszkadzać, ale znajdą
się też czytelnicy, którzy docenią możliwość obcowania urokliwym, staroświeckim
językiem naszych przodków. Podobne uwagi można mieć względem fabuły, która dziś
może wydawać się rozwlekła i przewidywalna. Ale to co dla wielu jest wadą
książki, dla mnie jest jej największym plusem. Przecież pokolenie Łozińskiego
żyło, czuło, myślało i zachowywało się inaczej my. Warto o tym pamiętać, nim
skrytykujemy jakąkolwiek powieść powstałą kilkadziesiąt lat temu. Upływowi
czasu oparły się natomiast barwne, mocną kreską rysowane postacie bohaterów. Tu
na plan pierwszy wysuwa się pan Damazy. Kto wie, czy tworząc postać tego
zawadiaki, Łoziński nie czerpał z własnych młodzieńczych przeżyć. O ile jednak
Czorgut wychodził z opresji obronna ręką, Łozińskiego szczęście opuściło już na
początku drogi życiowej.
Znajdziemy w „Zaklętym dworze” wątek
romansowy, nie zabraknie także intryg. Warto nadmienić, że autor stara się w
powieści przedstawić problem bratania się szlachty z ludem oraz nawiązuje do
działań konspiratorów sprzed okresu Wiosny Ludów. Lektura „Zaklętego dworu”
dostarcza ponadto czytelnikowi wielu wyobrażeń o życiu ówczesnych mieszkańców
Galicji. Z najbardziej znanej książki Łozińskiego
warto wynotować pewien fragment: „My, powieściopisarze, bez dyplomów i
patentów, szczególnych używamy praw i przywilejów. Nie masz dla nas ni murów,
ni zamków, ni stróżów, ni krat, nie troszczymy się o żadne zakazy i przeszkody,
nie szanujemy niczyjej woli i tajemnicy, nie przebaczamy nikomu żadnej
słabostki i śmieszności, wściubiamy nos, gdzie chcemy, zaglądamy, gdzie się nam
podoba, podsłuchujemy, co nam potrzeba, a pochwyciwszy raz czytelnika w swoją
władzę przerzucamy go jak piłkę z miejsca na miejsce.”[5]
Polecam.
Wydawca: Książka i Wiedza
Rok wydania: 1952
Liczba stron: 462
[1] Autor powieści „Oko
proroka” oraz „Skarb watażki”.
[4] Na
Forum Miłośników Pana Samochodzika pojawiła się dyskusja, której niektórzy
uczestnicy uważają, że utwór Walerego Łozińskiego mógł również zainspirować
Zbigniewa Nienackiego do napisania powieści „Pan Samochodzik i niesamowity
dwór”:
[5] Walery Łoziński „Zaklęty
dwór”, s. 356.