środa, 11 lutego 2015

Czy Stanisław Jędryka zekranizuje „Księgę strachów” Zbigniewa Nienackiego?




Fragment wywiadu z reżyserem „Wyspy Złoczyńców” Stanisławem Jędryką, 
który został zrealizowany dla Forum Miłośników Pana Samochodzika.




Co jakiś czas pojawiają się zapowiedzi ekranizacji jakiegoś samochodzika, ale niestety od wielu lat nic nowego nie powstało. A może Pan zechciałby zekranizować, zdaniem wielu forumowiczów najlepszego niesflimowanego jeszcze samochodzika, czyli "Księgę strachów"? 

Stanisław Jędryka: Z przykrością muszę stwierdzić, że ja chyba tego samochodzika nie czytałem. Jak ta seria się z czasem rozwinęła, to już wszystkiego nie czytałem, chociaż powinienem, chociażby ze zwykłej ciekawości, nawet jeśli uznałem że jest to rozdział zamknięty. Już wspomniałem dlaczego trudno mi dziś kręcić nowe filmy. Poza tym trzeba mieć świadomość ile to zajęłoby czasu: np. napisanie scenariusza, czy znalezienie producenta, to nie jest kwestia miesięcy, tylko lat. Tylko 2 czy 3 razy do roku zbiera się Instytut Filmowy, który przyznaje dotacje. To wszystko zniechęca. A ja już mam swoje lata. Czyli czasu mało a i zdrowie też już nie to, choć specjalnie na nic nie narzekam. Owszem, bywają takie dni kiedy wracam myślami do tego, żeby może jednak spróbować coś nakręcić, może nawet niekoniecznie Pana Samochodzika. Ale jak potem zaczynam rozpatrywać obecną sytuację, to widzę że nie ma na to za bardzo szans. Kiedyś od pomysłu do realizacji mijały miesiące, bywało że tygodnie, a dziś to są lata. A ja nie bardzo mogę tak planować. Muszę przyznać, że w moim wypadku brakowałoby mi też Machulskiego. Zresztą Mikulskiego też już nie ma. 

Ze swej strony, niezależnie od dokonania ewentualnej ekranizacji, namawiamy do sięgnięcia po tę powieść, według wielu uznawanej za najlepszą z całej serii. 

Jak tak Państwo mnie namawiacie to niewykluczone że spróbuję do tego tematu podejść, ale najpierw muszę tę powieść rzecz jasna przeczytać. Być może mnie ta ksiązka rzeczywiście porwie, tak jak Państwa (śmiech). To jest nawet trochę kuszące w dzisiejszych czasach, kiedy o wszystkim decyduje reklama i to jak się to sprzedaje. Bo kiedyś powstało kilka wersji Pana Samochodzika, więc w różnych pokoleniach, gdzieś one tam zapadły w pamięć, a za sprawą telewizji się do nich wraca. Może jest więc sprzyjający klimat dla tego rodzaju filmów. A technika tak poszła do przodu, że to co było zmorą, przynajmniej dla mnie (ta amfibia, z którą było tyle korowodów), byłoby dziś łatwiejsze do opanowania, efektowniejsze. Oczywiście trudno się mierzyć z tymi współczesnymi komputerowymi animacjami, bo się tego nie dogoni i nawet w tej materii nie chciałbym się ścigać. Ale z drugiej strony czy dzisiaj film bez takich szaleństw technicznych byłby do oglądania? Bo dziś ogląda się Samochodziki z pozycji sentymentalnych, wspomnienia młodości, ale czy dziś byłaby wystarczająca liczba widzów, którzy chętnie by na to poszli, to nie wiem. Chociaż w tej materii nigdy nic nie wiadomo. Czasami coś co się zapowiada świetnym filmem, po realizacji tym świetnym filmem się nie okazuje. A bywają też takie niespodzianki, że scenariusz przechodzi ledwo, ledwo i nagle, z różnych powodów staje się bestsellerem kinowym.



Źródło: fototeka.fn.org.pl 


Czy by się znalazło producenta? Państwowych pieniędzy nie ma na całą realizację, może być maksymalnie 50%, trzeba zdobyć resztę gdzie indziej. Kiedyś dawała to telewizja, dziś albo nie daje, albo bardzo rzadko. Tak że byłyby tu kłopoty, chyba że jakieś towarzystwo zwolenników Nienackiego i "Panów Samochodzików" by się skrzyknęło (śmiech), albo jacyś bogaci ludzie mieli taką fanaberię, bo im się w młodości podobały te książki. Chcieliby na coś takiego wyłożyć pieniądze i zaryzykować. No ale nie wiem gdzie takich szukać. Nikt się z taką propozycją, poza Państwem nie zgłaszał, no ale Państwo tych pieniędzy nie macie, więc to są tylko dobre intencje.

Całkiem niedawno powstała utrzymana w starym stylu ekranizacja "Szatana z VII klasy", która po wycięciu, zdaje się zupełnie niepotrzebnych piosenek, jest dość udanym przedsięwzięciem (bez technicznych fajerwerków), które udało się i dziś zrealizować.

No tak, bo silenie się na nowoczesność na siłę nie ma sensu! Mamy przecież takie przykłady, między innymi powtórzonej "Stawki większej niż życie" - to się po prostu nie sprawdza. W przypadku samochodzików trzeba po prostu liczyć na to, że ktoś się rozsmakuje w filmie z tamtych czasów, nie epatującym nowinkami technicznymi i fantastycznymi sytuacjami i po prostu opowie zwykle i ciekawie o ludzkich sprawach, ze sporą domieszką humoru i sentymentu. Myślę, że może nie milionową widownię, ale jednak widza by to znalazło. Tak czy inaczej, gdyby zająć się tą sprawą dziś, to do realizacji możnaby przystąpić najwcześniej w połowie przyszłego roku. A to jest już kwestia półtora roku dodanego do moich obecnych 82 lat (śmiech). Muszę jednak przyznać, że pomysł jest kuszący, bo jak wspomniałem są takie momenty, że chciałbym wrócić za kamerę. Tym bardziej, że niedawno poznałem kulisy współczesnych realizacji i ona się tak strasznie nie zmieniła. Jest trochę bogaciej technicznie, ale nie aż tak, żeby nie móc się z tym wszystkim odnaleźć.

Może Pana zainteresuje informacja, że według pogłosek, do których dotarliśmy, jeszcze w latach 70-tych, po sukcesie dwóch pierwszych ekranizacji, został napisany dla telewizji i to zdaje się przez samego Nienackiego, scenariusz z kolejnym samochodzikem ("Niesamowity dwór"), a nie wykluczone że tych gotowych samochodzikowych scenariuszy było nawet więcej. Podobno do kolejnego Samochodzika przymierzał się wtedy Hubert Drapella. Niestety nie zostały one nigdy zrealizowane i trafiły prawdopodobnie do archiwum. Być może dałoby się je odnaleźć.

Niestety nie mam obecnie żadnych kontaktów w telewizji.

Słyszeliśmy też, że do ekranizacji "Księgi strachów" całkiem niedawno przymierzał się Xawery Żuławski, ale nic z tego do dziś nie wynikło.

Może bał się że zaliczą go to tej pośledniej kategorii reżyserów robiących filmy dla dzieci i młodzieży, do tych reżyserów grupy "B" (śmiech). A tak bardziej na poważnie, to może liczył że popularność kilku wcześniejszych ekranizacji zapracowałby na ewentualny sukces obecnie. 

No dobrze, tak mnie namawiacie, więc postaram się przeczytać tę "Księgę strachów", czy też o ile ją już czytałem, to sobie przypomnę! 


---
Cały, obszerny wywiad ze Stanisławem Jędryką 
został opublikowany na Forum Miłośników Pana Samochodzika.



Zapraszam!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz