Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Elegancki morderca. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Elegancki morderca. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 26 listopada 2015

„Elegancki morderca”




Cezary Łazarewicz „Elegancki morderca”


Przystojny, uwodzicielski, szarmancki i życzliwy - taki był Władysław Mazurkiewicz. Pod maską dobrze wychowanego, uśmiechniętego dżentelmena, kryła się jednak twarz bezwzględnego mordercy. Ten chętnie pomagający sąsiadom mężczyzna, kiedy tylko poczuł znaczny przypływ gotówki u mieszkającej za ścianą osoby, nie wahał się strzelić jej w tył głowy. Pan Władysław posiadał nadzwyczajną umiejętność znajdowania się w miejscach, w których pojawiały się osoby obracające dużą gotówką. Potrafił oczarować każdego delikwenta liczącego na to, że uda się mu się ubić z nim szybki i niezwykle korzystny interes. Każdy interes z Mazurkiewiczem korzystny był tylko dla jednej ze stron. Druga strona na ogół rozstawała się z życiem. Pamiątką po interesie z Mazurkiewiczem była zazwyczaj dziura w głowie. „Elegancki morderca” nie lubił zostawiać świadków.

Cezary Łazarewicz rekonstruuje okoliczności w jakich Mazurkiewicz dokonywał zabójstw. Odkrywa sposoby działania przestępcy oraz metody typowania ofiar. Jesteśmy świadkami zbrodni, przesłuchań i wreszcie jednego z najgłośniejszych procesów jakie odbyły się w kraju, w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku. Mimo, że proces miał toczyć się w największej sali krakowskiego sądu przy ul. Senackiej, tej samej, w której przed II wojną światową sądzono Ritę Gorgonową, zainteresowanie ujrzeniem zbrodniarza było tak wielkie, że zdecydowano się wpuszczać jedynie osoby posiadające specjalne karty wstępu. Tym którzy jej nie uzyskali pozostawała lektura relacji z rozpraw na łamach ówczesnych gazet. W ławach prasowych zasiadały sławy polskiego reportażu z Krzysztofem Kąkolewskim i Lucjanem Wolanowskim na czele.

Tłem książki jest epoka wczesnego PRL-u: krakowski półświatek, prywaciarze, handlarze złotem i walutą. „Elegancki morderca” każdego z nich potrafił zniewolić swym urokiem, uśpić czujność i w najbardziej niespodziewanym momencie strzelić bez emocji w tył głowy. Autor kilkukrotnie podkreśla, że jedną z głównych przyczyn, jakie umożliwiły zbrodniarzowi tak długie pozostawanie na wolności i bezkarnie mordowanie kolejnych osób były bliskie powiązania towarzyskie z powojennymi prokuratorami, adwokatami i milicjantami, którzy po pierwszym dokonanym zabójstwie robili wszystko aby zatuszować sprawę. Wśród mieszkańców Krakowa krążyły plotki, że Mazurkiewicz mógł być współpracownikiem Urzędu Bezpieczeństwa. Nie tylko wymiar sprawiedliwości nie stanął tu jednak na wysokości zadania, swoją cegiełkę dołożyły też same ofiary. Nawiązał do tego także w trakcie procesu obrońca oskarżonego.

Z nazwiskiem Władysława Mazurkiewicza spotkałem się po raz pierwszy wiele lat temu, przy okazji poszukiwań informacji o Zygmuncie Hofmoklu-Ostrowskim. To właśnie ten najsłynniejszy i najbardziej kontrowersyjny adwokat dwudziestolecia międzywojennego i pierwszych lat PRL-u podjął się obrony człowieka, którego jeszcze przed rozpoczęciem procesu opinia publiczna skazała na śmierć. Podobnie beznadziejne sprawy nie były jednak straszne gwieździe krakowskiej palestry. Dwie dekady wcześniej reprezentował w sądzie Pawła Grzeszolskiego, zwanego „trucicielem z Sosnowca” podejrzanego o pozbawienie życia żony i dwójki dzieci. Tamtą sprawą również żyła cała Polska, a zachowanie sosnowieckiej społeczności i wywierana przez nią presja na organ orzekający były bliźniaczo podobne. Mazurkiewicza ostatecznie oskarżono o sześć zabójstw i dwa usiłowania pozbawienia życia,  choć w Krakowie spekulowano, że ofiarami bandyty mogło paść nawet trzydzieści osób.

Sprawa Mazurkiewicza była ostatnim wielkim procesem w jakim uczestniczył 84-letni już mecenas Hofmokl-Ostrowski w trakcie swej długiej i bogatej kariery. Warto dodać, że pełne refleksji wspomnienia adwokata związane z obroną „eleganckiego mordercy” zdeponowane w zbiorach Biblioteki Jagiellońskiej, były obok akt sądowych, relacji i artykułów prasowych jednymi z najważniejszych materiałów źródłowych na jakich oparł się Cezary Łazarewicz przystępując do opracowania swej najnowszej książki, która choć nie jest powieścią potrafi wciągnąć czytelnika niczym najlepszy kryminał. Polecam.


Wydawca: WAB
ISBN: 978-83-280-2682-7
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 224