Cezary Łazarewicz „Elegancki morderca”
Przystojny, uwodzicielski,
szarmancki i życzliwy - taki był Władysław Mazurkiewicz. Pod maską dobrze
wychowanego, uśmiechniętego dżentelmena, kryła się jednak twarz bezwzględnego
mordercy. Ten chętnie pomagający sąsiadom mężczyzna, kiedy tylko poczuł znaczny
przypływ gotówki u mieszkającej za ścianą osoby, nie wahał się strzelić jej w
tył głowy. Pan Władysław posiadał nadzwyczajną umiejętność znajdowania się w
miejscach, w których pojawiały się osoby obracające dużą gotówką. Potrafił
oczarować każdego delikwenta liczącego na to, że uda się mu się ubić z nim
szybki i niezwykle korzystny interes. Każdy interes z Mazurkiewiczem korzystny był
tylko dla jednej ze stron. Druga strona na ogół rozstawała się z życiem. Pamiątką
po interesie z Mazurkiewiczem była zazwyczaj dziura w głowie. „Elegancki
morderca” nie lubił zostawiać świadków.
Cezary Łazarewicz rekonstruuje okoliczności
w jakich Mazurkiewicz dokonywał zabójstw. Odkrywa sposoby działania przestępcy oraz
metody typowania ofiar. Jesteśmy świadkami zbrodni, przesłuchań i wreszcie
jednego z najgłośniejszych procesów jakie odbyły się w kraju, w latach
pięćdziesiątych ubiegłego wieku. Mimo, że proces miał toczyć się w największej
sali krakowskiego sądu przy ul. Senackiej, tej samej, w której przed II wojną
światową sądzono Ritę Gorgonową, zainteresowanie ujrzeniem zbrodniarza było tak
wielkie, że zdecydowano się wpuszczać jedynie osoby posiadające specjalne karty
wstępu. Tym którzy jej nie uzyskali pozostawała lektura relacji z rozpraw na
łamach ówczesnych gazet. W ławach prasowych zasiadały sławy polskiego reportażu
z Krzysztofem Kąkolewskim i Lucjanem Wolanowskim na czele.
Tłem książki jest epoka wczesnego
PRL-u: krakowski półświatek, prywaciarze, handlarze złotem i walutą. „Elegancki
morderca” każdego z nich potrafił zniewolić swym urokiem, uśpić czujność i w
najbardziej niespodziewanym momencie strzelić bez emocji w tył głowy. Autor kilkukrotnie
podkreśla, że jedną z głównych przyczyn, jakie umożliwiły zbrodniarzowi tak długie
pozostawanie na wolności i bezkarnie mordowanie kolejnych osób były bliskie
powiązania towarzyskie z powojennymi prokuratorami, adwokatami i milicjantami,
którzy po pierwszym dokonanym zabójstwie robili wszystko aby zatuszować sprawę.
Wśród mieszkańców Krakowa krążyły plotki, że Mazurkiewicz mógł być współpracownikiem
Urzędu Bezpieczeństwa. Nie tylko wymiar sprawiedliwości nie stanął tu jednak na
wysokości zadania, swoją cegiełkę dołożyły też same ofiary. Nawiązał do tego
także w trakcie procesu obrońca oskarżonego.
Z nazwiskiem Władysława
Mazurkiewicza spotkałem się po raz pierwszy wiele lat temu, przy okazji
poszukiwań informacji o Zygmuncie Hofmoklu-Ostrowskim. To właśnie ten najsłynniejszy
i najbardziej kontrowersyjny adwokat dwudziestolecia międzywojennego i
pierwszych lat PRL-u podjął się obrony człowieka, którego jeszcze przed
rozpoczęciem procesu opinia publiczna skazała na śmierć. Podobnie beznadziejne sprawy
nie były jednak straszne gwieździe krakowskiej palestry. Dwie dekady wcześniej reprezentował
w sądzie Pawła Grzeszolskiego, zwanego „trucicielem z Sosnowca” podejrzanego o pozbawienie
życia żony i dwójki dzieci. Tamtą sprawą również żyła cała Polska, a zachowanie
sosnowieckiej społeczności i wywierana przez nią presja na organ orzekający były
bliźniaczo podobne. Mazurkiewicza ostatecznie oskarżono o sześć zabójstw i dwa
usiłowania pozbawienia życia, choć w
Krakowie spekulowano, że ofiarami bandyty mogło paść nawet trzydzieści osób.
Sprawa Mazurkiewicza była
ostatnim wielkim procesem w jakim uczestniczył 84-letni już mecenas
Hofmokl-Ostrowski w trakcie swej długiej i bogatej kariery. Warto dodać, że pełne
refleksji wspomnienia adwokata związane z obroną „eleganckiego mordercy”
zdeponowane w zbiorach Biblioteki Jagiellońskiej, były obok akt sądowych,
relacji i artykułów prasowych jednymi z najważniejszych materiałów źródłowych
na jakich oparł się Cezary Łazarewicz przystępując do opracowania swej
najnowszej książki, która choć nie jest powieścią potrafi wciągnąć czytelnika
niczym najlepszy kryminał. Polecam.
Wydawca: WAB
ISBN: 978-83-280-2682-7
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 224