Wiktor Gomulicki „Miecz i łokieć”
W bogatym i różnorodnym dorobku
Wiktora Gomulickiego (1848-1919), uznanego pisarza, poety, historyka oraz
miłośnika dziejów dawnej Warszawy znajdziemy liczne felietony, gawędy i wiersze
inspirowane pięknem stołecznych placów, ulic, kamienic i zaułków. Najsłynniejszym
jego utworem jest jednak powieść „Wspomnienia niebieskiego mundurka”, w której
przedstawione są perypetie uczniów uczęszczających do gimnazjum dla chłopców w
Pułtusku, w okresie przed wybuchem powstania styczniowego. Kto wie, czy
kilkadziesiąt lat później nie czerpał z niej natchnienia sam Edmund Niziurski?
Zapomnianym niestety arcydziełem Wiktora Gomulickiego jest natomiast wydana w
1903 r. powieść historyczna „Miecz i łokieć”.
W opracowanym przez syna pisarza
(Juliusza Wiktora Gomulickiego) wstępie znajdziemy garść informacji o genezie
powstania powieści. Wiktor Gumulicki mimo napisania dziesiątków utworów
poetyckich poświęconych stolicy odczuwał ciągły niedosyt. „Pragnął pokazać
publiczności rozległy i urzekający wiernością, barwny fresk historyczny – a
malował jedynie miniatury!” (ze wstępu). Jak się okazuje, pomysł stworzenia
powieści zakiełkował już w 1883-1884 r., a inspiracją było prawdopodobnie
ukazanie się pierwszej części trylogii Henryka Sienkiewicza. W przeciwieństwie
do naszego noblisty, pan Wiktor postanowił napisać powieść mieszczańską i
antyszlachecką. Niektóre wątki były inspirowane przeżyciami osobistymi
Gomulickiego, np. w 1888 r. pisarza dotknęła tragedia - stracił żonę oraz córkę
i synka.
Akcja powieści „Miecz i łokieć”
rozgrywa się głównie w Warszawie w czasie panowania króla Zygmunta III Wazy.
Gomulicki ukazuje miasto nad Wisłą w okresie świetności. Stolica Mazowsza dynamicznie
się rozwija, przeistaczając się przy tym w najważniejsze miejsce na mapie
Rzeczpospolitej. Złote i srebrne monety wpadają do mieszków kupców
warszawskich, którzy z kolei dzielą się swym bogactwem z zawsze pustą szkatułą
królewską. Panowie szlachta awanturują się przybywając do stolicy aby obradować
na sejmikach, panoszą się w kamienicach mieszczańskich, wszczynają burdy, a na
przedstawicieli innych stanów spoglądają z butą i pogardą.
Nie oszczędzają Warszawy
różnorakie nieszczęścia i kataklizmy. Autor mistrzowsko je wykorzystuje i
tworzy z nich spoiwo fabuły. Na życiu oraz psychice mieszkańców stolicy, oraz
na jej architekturze, piętno odciskają: straszliwa burza w 1602 r., pożar
kamienic na Rynku staromiejskim w 1607 r., wjazd lisowczyków w 1613 r. i zaraza
w 1624 r. Choć w Warszawie nie brak ludzi oświeconych, nadal kwitnie jeszcze
zabobon i ciemnota. W powieści historycznej nie brakuje oczywiście postaci,
które zapisały się w dziejach miasta oraz trawionego konfliktami wewnętrznymi i
wojnami z sąsiadami kraju. Król Zygmunt przedstawiony został jako nijaki
asekurant. Większość szlachetnie urodzonych bohaterów autor ukazał w negatywnym
świetle, jako łaknących bogactw i zaszczytów warchołów. Wyjątkiem jest tu kilku
hetmanów, którzy patriotyczną postawą przysposabiają krajowi zwycięstw i
chwały. Trzeba bowiem wyjaśnić, że pisarz zabiera kilku bohaterów na pewien
czas aż pod Chocim.
Pierwszoplanową postacią jest
mieszczanin Krzysztof Dąbek. Jego losy od okresu młodzieńczego, aż po wiek
dojrzały splatają się z historią stolicy. Młody Krzyś obiecuje umierającej
ciotce opiekę nad jej nowonarodzoną córeczką. Kiedy chłopiec wyrusza aby
sprowadzić lekarza dziewczynka niespodziewanie znika. Dąbek przez lata głowi
się co mogło się stać z dzieckiem. Stara się na wszelkie sposoby odnaleźć
zaginioną i tym samym dotrzymać przysięgi złożonej ciotce na łożu śmierci. Co
pewien czas na jego drodze staje tajemniczy, ubrany w dostatni, czarny stój mężczyzna.
Drogi młodego kupieckiego syna krzyżują się również z przygodami pewnego
szlachetki Konrada Zboińskiego. Ten zaś nie przebiera w środkach aby polepszyć
swą ubogą dolę i nabić kabzę złotem. Na jego losy wpływa z spotkanie z piękną
córką ormiańskiego kupca. Zboiński nadepnął także na odcisk pewnemu bandycie, a
ten łatwo nie puszcza w niepamięć doznanych krzywd. Powieść obfituje oczywiście
w liczne barwne i wciągające wątki poboczne. Wydarzenia z przeszłości nie
pozostają bez wpływu na chwilę obecną. Możemy więc być pewni, że jeżeli któryś
z bohaterów popełnił zły uczynek, zostanie za to wcześniej czy później ukarany,
a jeśli przysłużył się bliźniemu, Bóg dobrem mu odpłaci.
Miałem przyjemność przeczytać wydrukowane
w 1956 r. czwarte wydanie powieści. Ponad 60 lat od wydania wystarczyło aby
kartki książki pokryła delikatna patyna czasu. Spółdzielnia Wydawnicza „Czytelnik”
zdecydowała się powierzyć zaprojektowanie opasłej księgi w płóciennej okładce
Andrzejowi Heidrichowi. To twórca projektów setek znaczków pocztowych oraz
banknotów, w tym serii „Królowie i książęta Polski”. Wybitny grafik i
ilustrator, student samego Jana Marcina Szancera, popuścił wodze fantazji i
stworzył książkę, która ułatwia czytelnikowi przeniesienie się do czasów, w
których umieszczona jest fabuła powieści. Pomagają w tym klimatyczne ilustracje
oraz winietki zamieszczone przed każdym z licznych rozdziałów. Przepiękna
powieść. Polecam.
Wydawca: Czytelnik
Opracowanie graficzne i ilustracje: Andrzej Heidrich
Rok wydania 1956
Liczba stron: 436