Luiza Frosz - autorka powieści „Skrzynie Sturmbannführera” -
najlepszej Samochodzikowej Książki 2014 roku
1. Właśnie powróciłaś z wakacji. Czy
udało Ci się odwiedzić miejsca związane ze Zbigniewem Nienackim i Panem
Samochodzikiem?
W tym roku wreszcie udało mi się
trafić do Jerzwałdu i Iławy. Zawsze miałam to w planach, ale jakoś się nie
składało, choć od lat przynajmniej częściowo spędzam urlop na Warmii i
Mazurach. Po raz kolejny odwiedziłam Olsztyn i myślę, że miasto zmienia się w
ostatnich latach nie do poznania, podejrzewam, że sam Zbigniew Nienacki byłby
zdziwiony. Pięknie zrewitalizowano Park Centralny w Olsztynie i niebawem do
miasta mają powrócić tramwaje. Do tego cudowne restauracje i kawiarenki na
Starym Mieście – miło się tam wraca.
2. Czy lubisz spędzać wakacje stylu
Pana Samochodzika”?
Tak, przy czym to spędzanie
wakacji w stylu Pana Samochodzika w mojej interpretacji, bo zamiast namiotu
wolę pensjonaty (uśmiech). Choć na Warmii i Mazurach zawsze wybieram drewniane
domki, które doskonale pamiętają PRL, ot tak dla klimatu. Tę „samochodzikową”
atmosferę czuję przede wszystkim podróżując do miejsc związanych z historią.
Lubię robić sobie wakacje tematyczne np. ślady drugiej wojny światowej na
Dolnym Śląsku.
3. Przed wyjazdem poinformowaliśmy Cię,
że Twoja debiutancka powieść „Skrzynie Sturmbannführera” została uznana za Najlepszą
Samochodzikową Książkę 2014 r. Wiadomość tę przyjęłaś z dużym zaskoczeniem.
Czyżbyś czytała inne zgłoszone do konkursu książki, a jeśli tak, która z nich
należała do Twoich faworytek?
Ta informacja dotarła do mnie już
na urlopie i rzeczywiście była ogromnym zaskoczeniem, zwłaszcza, że to mój
debiut. Książkę zresztą pisałam dla siebie i moich znajomych w wolnych
chwilach, dopiero po napisaniu stu stron zaczęłam zastanawiać się nad jej
wydaniem. Moje zdziwienie było tym większe, że nie pisałam „pod kogoś” czy
zgodnie z jakimś formatem.
Na wakacje zabrałam ze sobą sporo
książek, przede wszystkim biografie muzyków i parę lekkich kryminałów, dlatego
jeszcze nie miałam przyjemności poczytać innych wydawnictw zgłoszonych do
konkursu.
4. To Twoja pierwsza powieść.
Zapewne bardzo trudno jest zbliżyć się do ideału, jakimi są książki autorstwa Nienackiego.
Co sprawiało Ci największą trudność w trakcie pracy nad powieścią?
Najzabawniejsze jest to, że wcale
do tego ideału nie planowałam się zbliżać. Tak, jak wcześniej wspominałam,
pisałam dla siebie i znajomych przygodówkę, lekką książkę z jakąś zagadką,
oczywiście jakoś zapewne wzorując się na Panu Samochodziku, bo go uwielbiam.
Samo pisanie to dla mnie przyjemność, zwłaszcza, że od 13 lat zajmuję się
dziennikarstwem. Aczkolwiek książka to zupełnie inna bajka niż krótkie formy,
być może dlatego w „Skrzyniach…” nieustannie coś się dzieje (uśmiech).
Zdecydowanie najgorsze było dla mnie czytanie książki w całości i sprawdzanie,
czy wszystkie wątki się zgadzają, czy wszystko ma sens. To nużące zajęcie, bo w
powieści nie ma wtedy elementu zaskoczenia – autor doskonale wie, co się
wydarzy na kolejnej stronie i jakie będzie zakończenie!
5. Kiedy narodził się pomysł na
fabułę „Skrzyń Sturmbannführera”?
Gdzieś pomiędzy przyjściem z
pracy a oglądaniem kolejnego odcinka „Stawki większej niż życie”. Postanowiłam
sama skonstruować jakąś zagadkę z akcją na Mazurach lub Warmii i z nawiązaniem
do drugiej wojny światowej.
6. Jak długo pracowałaś nad książką?
Półtora roku, przy czym
zajmowałam się pisaniem jedynie w wolnych chwilach.
7. Czy wydawca miał istotny wpływ na
ostateczny kształt Twojej powieści?
Nie, nie przypominam sobie
żadnych uwag dotyczących treści.