niedziela, 11 sierpnia 2024

„Historia wojsk pancernych”

 

Krzysztof Kubiak, Łukasz Przybyło „Historia wojsk pancernych”

 

W pełnej pasji opowieści Autorzy prezentują rozwój koncepcji związanych z wykorzystaniem na polu walki wozów bojowych – od wzmiankowych przez Homera rydwanów i renesansowych fantazji mistrza Leonarda po bezzałogowe czołgi przyszłości. W kolejnych rozdziałach opisują:

 


- narodziny czołgu i jego udział w Wielkiej Wojnie

- fenomen niemieckiego blitzkriegu i jego spektakularny krach

- zimnowojenne koncepcje organizacji wojsk pancernych po dwóch stronach żelaznej kurtyny

- najważniejsze konflikty, operacje i starcia z udziałem jednostek pancernych toczone w XX i XXI wieku

- najsłynniejsze czołgi wraz z ich szczegółowymi opisami.

 

Album na stronie wydawcy:

https://www.wydawnictwosbm.pl/ksiazka/historia-wojsk-pancernych

Wydawnictwo SBM na Facebooku:

https://www.facebook.com/WydawnictwoSbm

 


Wydawca: SBM

ISBN: 978-83-8348-154-8

Rok wydania: 2024

Liczba stron: 320



piątek, 9 sierpnia 2024

„W sidłach Diabła”

 

Włodzimierz Sulima Popiel „W sidłach Diabła”

 

Pierwsza połowa XVII wieku. Starosta zygwulski Stanisław Stadnicki, awanturnik i warchoł, zwany przez mieszkańców ziemi sanockiej i przemyskiej „Diabłem”, toczy prywatną wojnę ze starostą leżajskim Łukaszem Opalińskim. Szala zwycięstwa w krwawym konflikcie przechyla się raz na jedną, raz na drugą stronę. Dymy pożarów spowijają wioski i miasteczka. Z rozległych lochów pod zamkiem w Łańcucie dobiegają jęki uwięzionych i torturowanych. Ludzie Stadnickiego napadają na wędrujących kupców, kradną bydło i pustoszą należące do Opalińskiego spichlerze. Ten zaś stara się poruszyć niebo i ziemię, by pokonać znienawidzonego sąsiada i sprawić by „Diabeł” jak najszybciej trafił do piekła.

 


W tle konfliktu pomiędzy Stadnickim a Opalińskim toczy się inna, równie zażarta walka. Burmistrz Godlewski usilnie zabiega o rękę panny Anny Głuchowskiej. Piękna dziewczyna także nie jest mu obojętna. Jej ojciec, zarządca zamku w Leżajsku, ma jednak inne plany wobec ukochanej jedynaczki. Splot niepomyślnych okoliczności sprawia, że na drodze zakochanego burmistrza pojawia się również unieszczęśliwiający wszystkich wokół „Diabeł”. Czy zakochanemu młodzieńcowi uda się wyjść cało z opresji i zdobędzie rękę ukochanej?

 


Na kartach powieści pojawia się cały szereg postaci, które odcisnęły swe piętno na kartach historii. Tytułowy „Diabeł” Stadnicki przez wiele lat nękał swoich sąsiadów. Porywał i mordował chłopów z wiosek leżących w pobliżu jego dóbr. Uciekał się do oszustw, wymuszeń. Zbrodniarz i rabuś z Łańcuta był przy tym niezwykle wyrafinowany i przebiegły. Przed trybunałami każdorazowo kreował się na poszkodowanego, słał również listy do króla, w których skarżył się na postępowanie tych, których sam nieustannie nękał. By dać odpór warchołowi i ostatecznie go pognębić, starosta Opaliński zmuszony był sięgnąć głęboko do szkatuły. Po jego stronie stanęło wielu możnych, którym także dopiekły występki pana na Łańcucie.

 


Na pierwszym planie powieści wątek awanturniczy krzyżuje się z miłosnym. Gdzieś w tle natomiast, krążący od wsi do wsi, tajemniczy ksiądz Prokop usiłuje namówić chłopów do buntu przeciwko uciskowi ze strony starosty Opalińskiego. Wyraziste, z krwi i kości postacie, wartka akcja, przekonująco odmalowane tło historyczne, nocne schadzki zakochanych, potajemne wyprawy, ucieczki i pościgi, zajazdy, napady, mrożące krew w żyłach sceny na zamku Stadnickiego, a nawet proces o czary… Hojnie obdzielił dramatycznymi przygodami swych bohaterów Włodzimierz Sulima Popiel.

 


W dorobku Włodzimierza Sulimy Popiela (1859-1939), znajdziemy powieści historyczne i przygodowe oraz nowele, w tym „Duchy ruin”, „Ofiarny stos”, „Amor w pikielhaubie” oraz „W sidłach Diabła”. Utwory pana Włodzimierza, jak to wówczas bywało, ukazywały się zarówno na łamach gazet codziennych, a także w formie książkowej. W ostatnich latach życia pisarz zasiadał w Radzie Miejskiej Zawiercia, pracował również na stanowisku kierownika Urzędu Skarbowego w tym mieście. Książki Włodzimierza Sulimy Popiela nie były wznawiane po zakończeniu II wojny światowej. Niniejszą edycję oparto na wydaniu z 1936 roku. Powieść ukazała się w nowej serii „Szabla i miecz”[1]. Polecam.


Książka na stronie wydawcy:

https://replika.eu/tytul/w-sidlach-diabla

Powieści z serii SZABLA I MIECZ dostępne są w pakiecie na stronie:

https://replika.eu/tytul/szabla-i-miecz

Gratis: podkładka pod mysz!

 

Recenzje powieści:

https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5110445/w-sidlach-diabla

https://www.gloskultury.pl/wlodzimierz-popiel-w-sidlach-diabla

 

Wydawca: Replika

Seria: Szabla i miecz

ISBN: 978-83-67867-66-5

Rok wydania: 2024

Liczba stron: 253




[1] Powieści z serii „Szabla i miecz”:„W sidłach Diabła”: https://replika.eu/tytul/w-sidlach-diabla „Zamek Gardłorzeziec”: https://replika.eu/tytul/zamek-gardlorzeziec Michał Synoradzki „Wańko Srogi” – premiera 24 września 2024 r.: https://replika.eu/tytul/wanko-srogi


czwartek, 8 sierpnia 2024

„Józef Piłsudski (1867–1935). Życiorys”

 

Wacław Jędrzejewicz „Józef Piłsudski (1867–1935). Życiorys”

 

I tak się stało, że dziś czytelnik polski nie ma możności zapoznania się z życiorysem człowieka, którego imię nie schodzi z ust Polaków w kraju i za granicą. Opisując etapy życia Piłsudskiego zrywałem od czasu do czasu z chronologią wypadków, by uwypuklić szczególne zagadnienia, takie jak sprawę białoruską i idee federacyjne, stosunek do Żydów, do religii, do Francji. Tytuły podrozdziałów mogą służyć w pewnym stopniu jako indeks rzeczowy, co ułatwi czytelnikowi odszukanie interesującego go tematu. […] książkę pisałem z myślą o młodzieży w Polsce. Wiem jak mało może ona wiedzieć o życiu Piłsudskiego, a jak bardzo chce o nim wiedzieć. Oby ta praca uzupełniła jej wiedzę o jednym z największych Polaków na przestrzeni polskiego Millenium. (fragment Przedmowy)

 


Książka na stronie wydawcy:

https://ltw.com.pl/biografie-i-wspomnienia/1225-jozef-pilsudski-18671935-zyciorys.html

 

Wydawca: Wydawnictwo LTW

ISBN: 978-83-7565-850-7

Rok wydania: 2024

Liczba stron: 392



środa, 7 sierpnia 2024

„Intymna lokalność. O prywatnych ojczyznach pisarzy”

 

Krzysztof Zajas „Intymna lokalność. O prywatnych ojczyznach pisarzy”

 

Książka w sposób śmiały i nowatorski stara się uwolnić pojęcie patriotyzmu i przywiązania do rodzinnej ziemi od ideologii. Zwłaszcza ideologii narodowej, która wykorzystuje, zniekształca i zafałszowuje naszą prywatną, intymną lokalność. Sfera czułej dyskrecji, jaką każdy z nas otacza własną lokalną ojczyznę, zostaje użyta do ideowej reprezentacji, a jej ładunek emocjonalny staje się siłą nośną samej ideologii. To, co zwyczajnie ludzkie i autentyczne, zmienia się w ideologiczne i sztuczne. Jest to zatem również książka o przebijaniu się przez fałsz ku szczerości. A ponieważ jednym z najważniejszych nośników naszej patriotycznej afektywności jest literatura, to pisarze są rzecznikami tych prywatnych ojczyzn i oni reprezentują nas w próbach powrotu do utraconej autentyczności. W naszym imieniu poszukują języka, w którym na powrót można zdjąć cudzysłowy z takich słów, jak: prawda, rzeczywistość, natura – mimo ostrej świadomości ich fantazmatycznego charakteru. W najogólniejszym sensie jest to książka o człowieku odwracającym się od ideologii.

 


Książka na stronie wydawcy:

https://www.universitas.com.pl/pl/ksiazki/2036-3470-intymna-lokalnosc-o-prywatnych-ojczyznac-h.html#/1-rodzaj_ksiazki-ksiazka_papierowa

Spis treści:

https://www.universitas.com.pl/pl/ksiazki/2036-3470-intymna-lokalnosc-o-prywatnych-ojczyznac-h.html#/1-rodzaj_ksiazki-ksiazka_papierowa

 

Wydawca: Towarzystwo Autorów i Wydawców Prac Naukowych UNIVERSITAS

Seria: Biblioteka Literatury Pogranicza, tom 27

ISBN: 978-83-242-4005-0

Rok wydania: 2024

Liczba stron: 356




wtorek, 6 sierpnia 2024

„Kalikst. Fermentacja pragnień”

 

Robert Nowakowski „Kalikst. Fermentacja pragnień”

 

Triumf zuchwałości, spektakularne kariery i druzgocące bankructwa. Ekscytująca opowieść o czasach, w których rodził się kapitalizm.

Druga połowa XIX wieku, Drohobycz. Złoża ropy, które odkryto na terenie galicyjskiego miasteczka, przeistaczają je w stolicę bogactwa i przemysłu. Kalikst Cisek, człowiek znikąd, mimo że do miasta dotarł pieszo i w łachmanach, ma jednak ze sobą odpowiedni kapitał i konkretny plan. Pieniądze i znajomości sprawiają, że mężczyzna szybko awansuje, stając się jednym z bogatszych i dyktujących warunki drohobyczan.

Kalikst ma wszystko – liczne kopalnie, żonę, którą posyła na kuracje do Cannes, urządzony z przepychem pałac, służbę, latający balon, a nawet dwugłowego psa. Ma też jednak niebywałe poczucie wyższości, umiłowanie do hazardu i romansów.

Czy Kalikst to bezwzględny bandyta? Owładnięty żądzą pieniądza szaleniec? A może ofiara swoich czasów? Odpowiedzi na to pytanie poszukuje jego syn Leon, rozliczając ojca z nawet najdrobniejszych przewinień.

Historia, która tak jak Ziemia obiecana zapisuje się w pamięci na długo.

 


Powieść na stronie wydawcy:

https://www.wydawnictwoliterackie.pl/produkt/5348/kalikst

 

Wydawca: Wydawnictwo Literackie

ISBN: 978-83-08-07931-7

Rok wydania: 2024

Liczba stron: 480



niedziela, 4 sierpnia 2024

„Girlaski”

 

Julian Krzewiński „Girlaski”


Miłość, dramat, łzy i młoda dziewczyna w przedwojennej Warszawie.



Warszawa, lata 20. Ryszard Rzymski, czterdziestopięcioletni przystojny dżentelmen bywa częstym gościem teatrzyku „Orfeum”. Zamożny mężczyzna podoba się kobietom i raz po raz nawiązuje nowe romanse. Pewnego dnia Rzymski postanawia zerwać z dotychczasowym trybem życia. Ma dość kolejnych rozczarowań i nic nie znaczących miłostek. Wkrótce potem Rzymski postanawia zaopiekować się mieszkającą w suterenie tej samej kamienicy ubogą dziewczyną Sonią i uczynić z niej swoją „damę do towarzystwa”…



Powieść na stronie wydawcy:

https://wydawnictwomg.pl/girlaski 

Recenzje powieści:

https://dlalejdis.pl/artykuly/girlaski-recenzja

https://expressbydgoski.pl/girlaski-juliana-krzewinskiego-recenzja-ewy-czarnowskiejwozniak/ar/c13-18123189

 

Wydawca: Wydawnictwo MG  

ISBN: 978-83-7779-913-0

Rok wydania: 2023

Liczba stron: 192



piątek, 2 sierpnia 2024

„Samochody”

 

Karol Wiechczyński, Bartosz Zakrzewski „Samochody”

 

Kultowe samochody wyróżniają się ponadczasowymi i rozpoznawalnymi mimo upływu lat kształtami oraz oryginalnym designem. Wzbudzają podziw i uwielbienie pasjonatów motoryzacji bez względu na panującą modę.

BMW 507, Lamborghini Miura, Dodge Viper, Porsche 911, Volkswagen Typ 1 znany jako garbus, Jaguar D-Type, Chevrolet Camaro – to tylko kilka spośród 60 legendarnych modeli zaprezentowanych w książce – od Forda T do Poloneza. Interesujące opisy przybliżające historię i parametry każdego z pojazdów zostały opatrzone pięknymi zdjęciami.
Album to prawdziwa uczta dla koneserów motoryzacji.

 



Album na stronie wydawcy:

https://www.wydawnictwosbm.pl/ksiazka/samochody-2

Wydawnictwo SBM na Facebooku:

https://www.facebook.com/WydawnictwoSbm

 

Wydawca: SBM

ISBN: 978-83-8348-149-4

Rok wydania: 2024

Liczba stron: 160



czwartek, 1 sierpnia 2024

„Słówka” (wyd. 2024)

 

Tadeusz Boy-Żeleński „Słówka” (wyd. 2024)

 

Zbiór zabawnych, często pikantnych, wierszyków, które bawiły (i gorszyły!), bawią i bawić będą jeszcze następne pokolenia. Ich autor ze swadą i ironią kpi z ludzkich przywar, nierzadko „szargając świętości”, łamiąc zakazy i nakazy, występując przeciwko kołtunerii i pruderii. Wiele zabawnych sformułowań, których pełno w Słówkach, weszło na stałe do naszego języka potocznego, choć czasem sami nie wiemy skąd wzięło się stwierdzenie typu: „w tym największy jest ambaras, żeby dwoje chciało na raz”.

Wydanie, oparte na edycji z roku 1931, ukazuje się bez ingerencji redakcji – zachowano oryginalną ortografię i interpunkcję. Jego dodatkowym walorem są komentarze samego Boya, które wprowadzają czytelnika w klimat tamtych lat. Publikację wzbogacono ponadto świetnymi zdjęciami, reprodukcjami obrazów, rysunków, karykatur z epoki, autorstwa czołowych polskich artystów tego okresu, a wśród nich: Wojciecha Kossaka, Kazimierza Sichulskiego, Stanisława Ignacego Witkiewicza, Stanisława Wyspiańskiego i innych.

 


Książka na stronie wydawcy:

https://iskry.com.pl/produkt/slowka-wyd-2024

Recenzja publikacji:

https://tu-czytam.blogspot.com/2012/04/tadeusz-boy-zelenski-sowka.html

 

Wydawca: Iskry

ISBN: 9788324411696

Rok wydania: 2024

Liczba stron: 320



środa, 31 lipca 2024

„Wśród spalonych osad”

Tomasz Kruczek „Wśród spalonych osad”

 

Wielka przygoda w czasach wczesnopiastowskich. Bniński gród, gdzie mieszkają młodzi Kaśka i Gniewosz oraz ojciec Jan zostaje ograbiony i spalony. Aby dokonać upragnionej zemsty, najpierw trzeba wyswobodzić się z lochów i niewoli

Czy bohaterom uda się uwolnić i odnaleźć pośród zgliszczy osad Wielkopolski?

Mroczna opowieść sprzed tysiąca lat o szaleństwie, zemście i nadziei, która zafascynuje młodego czytelnika.

 

Tomasz Kruczek – autor książek dla dzieci i młodzieży publikowanych w Polsce, USA, RPA i Brazylii. Bard, poeta, twórca piosenek i tekstów satyrycznych. Z wykształcenia i powołania pedagog mediów. Od lat zajmuje się nauczaniem alternatywnym. Pasjonat historii. Wieloletnia przygoda z rekonstrukcją historyczną w grupie ,,Jaźwiec” stała się inspiracją do powstania serii ,,Młodzi Wojowie”.

 

Powieść na stronie wydawcy:

https://replika.eu/tytul/wsrod-spalonych-osad

Rozmowa z autorem:

http://www.zapomnianabiblioteka.pl/2024/07/siedem-pytan-do-tomasza-kruczka.html

 

Wydawca: Replika

Seria: Młodzi Wojowie

ISBN: 978-83-67867-84-9

Rok wydania: 2024

Liczba stron: 256

 


niedziela, 28 lipca 2024

Wywiad z prof. dr hab. Agatą A. Kluczek

 


W czerwcu w księgarniach pojawił się trzeci tom nowej serii „Szabla i miecz” - powieść historyczna „Zamek Gardłorzeziec” Stanisława Kluczka. Zapraszamy do lektury wywiadu, w którym wnuczka autora, Pani prof. dr hab. Agata A. Kluczek dzieli się ciekawostkami związanymi z życiem i twórczością tego zapomnianego dziś pisarza.

 

1. Utwory Stanisława Kluczka są dziś niemal zupełnie zapomniane. „Zamek Gardłorzeziec” to pierwsza z powieści tego autora wznowiona po 1945 roku. Czy spodziewała się Pani, że z twórczością dziadka będą mieli okazję zapoznać się współcześni czytelnicy? Czy może Pani zdradzić jaka była reakcja Pani i Pani rodziny na wiadomość o nowym wydaniu tej powieści?

Sumuję wrażenia i reakcje różnych osób: najpierw było niedowierzanie, a nawet myśl, że może „internet” się pomylił, wyrzucając taką informację. A potem wielka radość! Za tym poszły pytania i próby poszukiwania odpowiedzi na nie: jak to się stało, że powieść dziadka, nieznana i autora zapomnianego, została ponownie wydana.

 

2. W opracowanym przez Panią, krótkim biogramie Stanisława Kluczka, czytamy: „To szczególna twórczość. Nie oceniając tu jej walorów literackich, bo to celnie uczynili inni, trzeba podkreślić, że jest ona efektem wysiłków samouka, który w swych pracach ujawniał i własne fascynacje lekturami innych autorów, i opisywał swe osobiste przeżycia i znajomość zdarzeń, których doświadczył na Ukrainie i w Rosji”. Akcja powieści „Zamek Gardłorzeziec” przenosi się nawet do Stambułu. Czy próbowała Pani ustalić, skąd dziadek czerpał wiedzę o miejscach, których nigdy nie miał okazji odwiedzić?

Dziadek był ciekawy świata. Jego możliwości zdobywania wiedzy zmieniały się w zależności od okresu jego życia i szerszej sytuacji. Na pewno wiele mu dały kontakty nawiązane w czasie służby wojskowej, rozmowy z kolegami, tam pewnie zrodziły się pierwsze inspiracje jego późniejszej twórczości. To nie jest kwestia wyłącznie dojrzewania młodego człowieka, ale stymulującego środowiska, w jakim się znalazł. Inspiracji więc nie brakowało.

Ponadto źródłem wiedzy były czasopisma, które prenumerował. Jak znalazł się na jego półce „Tygodnik Ilustrowany” z 1907 roku, nie wiem, ale może to jeszcze własność pradziadka. W zbiorach dziadka były, w małej wsi i w tamtych czasach!, nawet komiksy z Kaczorem Donaldem i Myszką Miki, które pamięta moja siostra. A – przede wszystkim – książki. Dziadek kochał książki, o czym wiedziano szeroko. Nie tylko je gromadził, ale naprawdę je czytał.

Dziadek miał wielki szacunek w ogóle dla słowa pisanego. Raczej sposobami, nie metodycznie, gromadził swój własny księgozbiór. Trwa tradycja o tym, jak to wędrował na piechotę do Warszawy właśnie po książki, otrzymywał je również z prywatnych bibliotek, a miał nawet pozycje zyskane z policyjnej biblioteki. Źródło było mniej istotne, niż fakt nowego nabytku. Egzemplarze książek w swoim zbiorze pieczętował własnym ekslibrisem, pieczołowicie je numerował. I są to naprawdę wysokie numery, co warto zauważyć, kiedy obecnie książka nie jest bynajmniej pod każdą „strzechą”. A tam, w domowej bibliotece dziadka na przykład numerem 1023 była oznaczona „Zemsta Maiwy” H. Ridera Haggarda (1856–1925), w tłumaczeniu Witolda Zechentera, z 1928 roku, czyli powieść, której lektura może dała dziadkowi możliwość metaforycznej wędrówki po egzotycznej Afryce. Albo z numerem 878 „Po szerokim świecie” z 1925 roku autorstwa Ferdynanda Antoniego Ossendowskiego (1878–1945), wybitnego podróżnika (i nie tylko). Ta i inne prace tego „polskiego Karola Maya” były przecież kopalnią wiedzy o dalekich krainach. Z kolei numer 739 nosił „Zamek Krakowski” z 1900 roku, powieść historyczna Henryka Rzewuskiego (1791–1866), a numer 1037 – wydany w 1876 roku jeden z tomów Dzieł Karola Szajnochy (1818–1868), które dały wgląd w historię polską. Dalej były tu publikacje i Władysława Orkana (1875–1930), i Jarosława Iwaszkiewicza (1894–1980), i wielu innych współczesnych autorów. To tylko przykłady z bogatego księgozbioru, z którego istotnie można było czerpać wiedzę o świecie odległym geograficznie i czasowo.



3. W tymże biogramie wspomniała Pani, że Stanisław Kluczek czasami ilustrował swe książki, projektował do nich również okładki. Czy jeśli chodzi twórczość plastyczną Pani dziadek poprzestał na tym, czy też znane są jakieś inne jego próby malarskie, graficzne lub rysunkowe?

Nie można zapominać, że dziadek był samoukiem, to tyczy zarówno sztuki pisania, jak i twórczości plastycznej. Może dlatego nawet jeśli miał on własną wizję okładki, to wydawca nigdy nie zdecydował się na jego projekt. Może szkoda, bo w pracach dziadka jest urok prostoty, umiejętnie w tych obrazkach wyrażał dramatyzm losów i emocje – dosłownie je przerysowując – swych bohaterów. Zazwyczaj były to szkice ołówkiem, tuszem, a najczęściej akwarelki. Powstawały kolejne wersje tego samego tematu. Pracę pisarską nad kolejnym pomysłem realizował równolegle z jego ilustrowaniem. Pracował wolno, chociażby okładkę do „Białej Pani Czarnego Jeziora”, która w formie książkowej ukazała się w latach 1937–1938, stworzył w 1935 roku.

Ulubionymi motywami dziadka były koń/rumak, zbrojny bohater/rycerz/żołnierz, dama/dziewczyna, traktowane nie rozłącznie, ale najczęściej jako trio, z tym, że naczelne miejsce należy do konia, ten prawie zawsze musiał być. To preferencje uzasadnione, wszak dziadek był kawalerzystą, w dodatku w 1920 roku pod Beresteczkiem to koń Kajtek uniósł go na grzbiecie rannego, a nieprzytomnego, z pola bitwy do swoich, co uratowało mu życie.

Ciekawym pomysłem dziadka, realizowanym w 1945 roku, było stworzenie, nazwijmy to, „ilustrowanego alfabetu”, w którym poszczególne inicjały wplecione były właśnie w takie opowiadane historie.

 


4. W wywiadzie, udzielonemu Radiu Opole[1], wspomniała Pani, że istniały notatki sporządzane przez dziadka. Czy zachowały się jakieś materiały, które Stanisław Kluczek wykorzystywał w trakcie pracy nad książkami?

Wydaje się, że miejsce i czas, w jakich przyszło dziadkowi tworzyć, uniemożliwiały celebrowanie tej sfery jego życia. Były przecież i rodzina z liczną dzieciarnią, i gospodarstwo, i sad. Często czytał w sadzie, może również tam, z dala od codziennego zgiełku, powstawały niektóre jego zapiski.

Dziadek tworzył swe prace, kaligrafując od razu „na czysto”. Można sobie wyobrazić, jak to wszystko było żmudne i pracochłonne. Tym bardziej, że, o ile się orientuję, powstawały nowe wariacje starego tekstu, znowuż pisane w całości, a nie poprawiane na starym materiale. Jedynie czasem na marginesach rękopisów lub w środku tekstu dziadek wprowadzał adnotacje i wtręty. Raz, może by zapamiętać jakiś trudny dla niego, czy nowy termin, na przykład słowo z języka obcego. Dwa, by nie zapomnieć o danym wątku, który w dalszej partii miał być rozwinięty. Zapisywał również nazwiska swych bohaterów, ale i tak zdarzało się, że mylił ich imiona i cechy: raz Stefcia, raz Helenka albo raz oczy błękitne, raz brązowe itd.), co pokazuje, że nie przywiązywał wagi do takich szczegółów i że nie sporządzał notatek systematycznie. Nie zmieniło się to kiedy – u progu lat sześćdziesiątych – kupił maszynę do pisania. Pisał, nadal bez brudnopisu, bardzo powoli.

 

5. Stanisław Kluczek był pracowitym i płodnym autorem, dużo publikował na łamach prasy. Posługiwał się przy tym pseudonimami. Próbowała może Pani ustalić, czy istnieją powieści, które ukazały się jedynie w formie gazetowej?

Teksty dziadka publikowały w odcinkach czasopisma: „Gazeta Świąteczna”, „Nowa Gazeta Podlaska”, „Rolnik Polski”, „Wielkopolanin”. To dlatego, że był pisarzem swego czasu i konkretnego rodowodu. W międzywojennej Polsce publikowanie na szpaltach w gazetach było bodaj najlepszym sposobem dotarcia do czytelnika tej kategorii, do której swe prace kierował dziadek, parafrazując jego słowa, wprawdzie z 1948 roku, lecz oddające głębszą prawdę, można stwierdzić, że „wieś tęskni za gazetą”. Prenumerata gazet i składanie dodatków literackich z kolejnych numerów były, wydaje się, dostępną opcją dla licznych czytelników, korzystniejszą dla nich finansowo niż zakup książki. Dlatego nawet tytuły, które zyskały uznanie, wyjątkowo przyjmowały formę zwartą, i jako książki ukazywały się w niskich nakładach. Pewne prace dziadka pozostały więc wyłącznie tekstami opublikowanymi „w formie gazetowej”, mimo starań nie jestem na razie w stanie podać pełnej listy tych tytułów. Sam dziadek nie ułatwił tu sprawy, nie pozostawił listy swych prac, zresztą nawet ich wydane egzemplarze i odbitki porozdawał.

 


6. Mimo upływu niemal stu lat od powstania, „Zamek Gardłorzeziec” jest powieścią nadal atrakcyjną fabularnie. Czy w bogatym dorobku Pani dziadka znajdziemy jeszcze inne utwory, które wytrzymały próbę czasu i mogłyby zainteresować współczesnych czytelników?

Moim zdaniem, bardzo dobrym tekstem jest pierwsza opublikowana praca dziadka „Podjazd. Opowiadanie ułana polskiego z czasu wojny z bolszewikami”, która od maja 1924 była w odcinkach publikowana w „Gazecie Świątecznej”. To utrzymana w autobiograficznym tonie, pisana ze znawstwem wynikającym z udziału dziadka w walkach, o wartkiej fabule, miejscami dowcipna opowieść o epizodzie, który faktycznie mógł mieć miejsce podczas wojny polsko-bolszewickiej. Ponadto jest to opowiadanie nieduże rozmiarami, co jest pewnym argumentem dla pewnej grupy współczesnych odbiorców tekstu pisanego.

 

7. Jak Stanisław Kluczek zapisał się we wspomnieniach rodzinnych?

Dziadek był znaną i szanowaną – co podkreślają ci, którzy go jeszcze pamiętają – jednostką w społeczności lokalnej, liczono się z jego opinią. Również w szerszym gronie zyskał uznanie. Był inteligentny, błyskotliwy, bardzo kontaktowy i towarzyski, co zapewne przyciągało do niego i owocowało spotkaniami z kolegami. Chyba jednak równie dobrze czuł się wśród własnych drzew, książek, koni.

Był człowiekiem o szerokich horyzontach. Nie wahał się wyrażać swoich poglądów. Żył małą i dużą polityką. Dowodzi tego udział w wojnie polsko-bolszewickiej 1919–1921 roku, potem fakt, który wymaga jeszcze dalszych kwerend dotyczących szczegółów, że „[ż]ołnierską młodość przypomniał walką partyzancką najpierw w ZWZ, a potem w Batalionach Chłopskich” („Chłopska Droga” 1966). W czasach spokojnych angażował się zwłaszcza w sprawy społeczności lokalnej. Jak mogę przypuszczać z dużym prawdopodobieństwem, był członkiem Związku Ludowo-Narodowego. Po II wojnie był radnym. Napisano o nim, że to „człowiek ludziom przyjazny […]. Umiał pozyskiwać nie tylko zaufanie ludzi, ale i ich serca” („Chłopska Droga” 1966).

 


8. Czy Pani dziadek lubił opowiadać o latach swej młodości, o wojennych przygodach, życiu przed II wojną światową, współpracy z wydawcami i redakcjami, z którymi współpracował?

Trudne pytanie, przede wszystkim dlatego, że ja, tego przecież nie pamiętając, bazuję wyłącznie na tym, co przekazało starsze pokolenie. Wiem, że dziadek musiał wiele wspominać, zwłaszcza o swej młodości. Wydaje mi się, że udział w wojnie polsko-bolszewickiej stworzył go, owszem, jako pisarza, ale też ukształtował pewne jego rysy jako człowieka, życzliwego innym, wrażliwego, odpowiedzialnego, a nawet wpłynął na gusta kulinarne, raczej zakazy kuchenne, których do końca życia przestrzegał. Drobne i bardziej znaczące szczegóły z tego znamiennego okresu jego życia zostały zapamiętane zapewne dlatego, że powtarzały się w jego opowieściach. Inna sprawa, że dziadek miał fantazję i chyba utożsamiał się bardzo mocno z niektórymi stworzonymi przez siebie bohaterami literackimi. Stąd w opowiadanej przez niego historii jego samego, a szczególnie jego przodków sporo koloryzacji.

 

9. Czy wiadomo coś więcej o życiu Stanisława Kluczka po 1945 roku? Pani dziadek nie zajmował się już wówczas pracą literacką. Czy tak jak Pani napisała w biogramie, poświęcił się sadownictwu i spędzał czas na „prostych wiejskich przyjemnościach”?

Po wojnie ukazała się tylko jedna zwarta powieść dziadka, „Siwy koń” (1948). Kiedy zmarł, to wraz z krótkim pożegnaniem „Chłopska Droga” zamieściła fragment jego opowieści o walkach 1939 roku na Podlasiu, przygotowywanej do druku. Książka ta jednak nie ukazała się, a rękopis, wedle moich danych, zaginął. Tu jednak mowa o większych pracach, natomiast po 1945 roku dziadek pisał teksty okolicznościowe i o charakterze prywatnych zapisków. Na własne potrzeby tworzył wiersze. A z poczucia odpowiedzialności za los innych i kraju powstawały listy do redakcji, w których nawoływał do działania w dobrej sprawie.

To również w tym powojennym okresie stał się rozpoznawanym i uznanym sadownikiem. Bywał u niego, „zwabiony” starymi odmianami jabłonek sam Profesor  Szczepan Pieniążek. A dziadek był zapewne jednym z tych  „starych sadowników”, o których wspomina Profesor („Pamiętnik sadownika”, 1997).

 

10. Stanisław Kluczek zmarł 14 stycznia 1966 roku. Gdzie spoczywa Pani dziadek?

Dziadek został pochowany w grobie rodzinnym na cmentarzu parafialnym w Wodyniach. Blisko Oleksianki i Kamieńca, o które zahaczyli na swej drodze życiowej jego rodzice, i nieopodal Oleśnicy, gdzie spędził większość życia. Może warto tu wspomnieć, że przez wiele lat na tym samym cmentarzu tkwiły, częściowo wrośnięte w ziemię, kamienie grobowe z nazwiskami uczestników wojny 1812 roku. Owi „napoleończycy” to dobre towarzystwo dla dziadka-rycerza i patrioty.

 

11. Które powieści dziadka poznała Pani jako pierwsze i które należą do Pani ulubionych?

Od „zawsze” wiedziałam, że dziadek był autorem książki „Biała Pani Czarnego Jeziora” (1937–1938), której urokliwy tytuł zapowiadał wiele. Udało mi się dotrzeć do niej późno, już w latach osiemdziesiątych, przy czym szukałam daleko i bezowocnie, a okazało się, że egzemplarz był tuż obok, w Bibliotece Śląskiej, wraz z innymi powieściami „Wnuczka wygnańca” (1926) i „Skarb powstańców” (1936). Te pierwsze prace, które czytałam, są bardzo różne pomimo tego, że łączy je charakterystyczny dla autora pęd ku obdarzenia swych bohaterów wielością przygód i uwikłania ich w istotne dla kraju i narodu wydarzenia. Ulubioną pozostanie „Biała Pani”, bo jest w niej i baśń, i autorska próba podsumowania historii polskiej, i refleksja nad bolączkami bieżącej epoki. Jestem świeżo po ponownej lekturze tej powieści, mam wrażenie, że znalazłam klucz do poznania dziadka. Wiele go jest w Marku Podhoreckim.

 


12. Czy literackie i historyczne zainteresowania Stanisława Kluczka wywarły wpływ na wybór Pani drogi zawodowej?

Wielu z potomków dziadka, każdy na swój sposób, pielęgnuje pamięć o nim. A zapytani o to, czy odczuwają jego inspirujący wpływ na ich życie, odpowiedzieliby twierdząco. Z pełną odpowiedzialnością mogę się wypowiedzieć tylko o moim rodzeństwie. W każdej z nas jest wielkie zamiłowanie do książek, równie wielkie przywiązanie do tej jednej konkretnej wsi i docenienie jej uroków, a także pociąg do kresów dawnej Rzeczypospolitej, ich dziejów i bohaterów. U wszystkich sióstr odnajduję talenty literackie i plastyczne, i to rozwinięte w stopniu wyższym niż dziadek posiadał. Rzec można, że dał nam dużo. U mnie to dziedzictwo zaważyło na wybór kierunku studiów: jestem historykiem. Pierwszą książką, którą przeczytałam, był drugi (pierwszy był wypożyczony) tom „Potopu” Henryka Sienkiewicza. Ma to ogromny związek z dziadkiem. Chociaż bowiem nie mogłam go zapamiętać, to na dobór pierwszej lektury wpłynęły jego preferencje, nie bezpośrednio, lecz via wskazania jego syna, a mojego ojca. Książka wywarła na uczennicy klasy pierwszej tak wielkie wrażenie, że do dzisiaj pamiętam, że „wierny Soroka wiózł swego pułkownika przez lasy głębokie, sam nie wiedząc, dokąd jechać, co począć, gdzie się obrócić”. Za tym poszło zainteresowanie historią Rzeczypospolitej szlacheckiej oraz Polski odradzającej się po pierwszej wojnie. Wpływ dziadka jest tu niewątpliwy. Inna sprawa, że Mistrzowie, jakich napotkałam na swej własnej drodze, sprawili, że ostatecznie zwróciłam się ku dawnemu Rzymowi. Ale przecież dziadek miał w swych zbiorach „Żywoty urojone” (Marcel Schwob, 1867–1905), gdzie znalazły się opisy postaci antycznych.

 

Bardzo dziękuję za rozmowę.

 

Wywiad zilustrowano fotografiami z archiwum prywatnego Agaty. A. Kluczek.