niedziela, 6 lipca 2014

"Duchy Inków"


Jolanta Maria Kaleta "Duchy Inków"


Burzliwe były dzieje malowniczo położonego na prawym brzegu Zbiornika Czorsztyńskiego zamku w Niedzicy. Na przestrzeni kilku stuleci swego istnienia wielokrotnie zmieniał właścicieli. W latach siedemdziesiątych XX wieku średniowieczna warownia była tłem kultowego serialu dla młodzieży „Wakacje z duchami,” zrealizowanego przez Stanisława Jędrykę na podstawie książki Adama Bahdaja. Dlatego też bardzo chętnie sięgnąłem po powieść „Duchy Inków,” której akcja rozgrywa się w tym właśnie miejscu.

Bohaterką książki jest Inka Złotnicka. To młoda, piękna kobieta po przejściach, matka 10-letniego chłopca, zdolna i ambitna doktor archeologii. Trudno uwierzyć, ale żyły niegdyś takie kobiety na ziemiach polskich. Złotnicka odwiedza niedzicki zamek, zamierza bowiem rozwikłać zagadkę rodzinną. Pragnie sprawdzić ile prawdy jest w opowieściach jej ojca i dziadka, mówiących o tym, iż ich ród wywodzi się od inkaskiej księżniczki Uminy, której trumna ma się znajdować w podziemiach niedzickiego zamku. 




Zadania nie ułatwiają ją oficer służb bezpieczeństwa kapitan Sobol oraz peruwiański rewolucjonista Komandante Eduardo, których zadaniem jest odnalezienie w Niedzicy legendarnego skarbu. Szukając wskazówek, które mogłyby ich do niego doprowadzić, usiłują porwać syna Inki. Esbek i jego fajtłapowaty, lubiący zaglądać do kieliszka towarzysz nie przepadają za sobą. Za to ich zabawne perypetie i przekomarzania się z pewnością wywołają uśmiech na twarzy niejednego czytelnika.




Z lewej strony: zamek w Niedzicy w jesiennej odsłonie,
 po prawej: okno przez które kapitan Sobol włamał się do zamku. 

Powieść zawiera niemal wszystkie składniki, jakich poszukują miłośnicy literatury przygodowej: nocne wędrówki po zamkowych kryptach, komnatach i korytarzach, wycieczki na stary cmentarz czy też tajemnicze teksty będące zaszyfrowaną wskazówką niezbędną do odnalezienia skarbu. Trzeba też wspomnieć o wątku miłosnym umiejętnie wplecionym w fabułę powieści, oraz o pierwiastkach fantastycznych, dzięki którym można tu znaleźć pewne dalekie analogie z powieścią Zbigniewa Nienackiego „Pan Samochodzik i człowiek z UFO.” Bez uszczerbku dla fabuły mogłaby jednak Autorka pominąć opisy miłosnych uniesień oraz usunąć kilka zbyt soczystych przekleństw, które raczej  nie powinny znaleźć się w powieści przygodowej, po którą może sięgnąć duża grupa młodych czytelników. Trudno też uwierzyć, aby chłop na schwał, jakim był Sobol po wypiciu trzech kieliszków wódki czuł mdłości a „cały świat latał mu przed oczyma.”[1] Dla pewności wykonałem podobny eksperyment i po wypiciu zbliżonej ilości alkoholu nie stwierdziłem u siebie wyżej wymienionych objawów.

„Duchy Inków” to druga po „Wrocławskiej Madonnie”[2] powieść Jolanty Marii Kalety, którą miałem okazję przeczytać. Muszę podkreślić, że Autorka potrafi przenieść czytelnika w czasy PRL-u. Akcja powieści rozgrywa się pomiędzy 1986 a 1989 rokiem. Łatwo to ustalić na podstawie „muzycznych wskazówek” zamieszczonych w książce. Inka przebywając w Niedzicy nuciła pod nosem przebój Madonny „Papa Don`t Preach” a agent służby bezpieczeństwa śledzący główną bohaterkę, siedząc w Polonezie rozmarzył się słuchając Beaty Kozidrak śpiewającej hit Bajmu „Dwa serca, dwa smutki.”

Jolanta Maria Kaleta sięgnęła po legendę o odnalezieniu po II wojnie światowej inkaskiego kipu, rzekomo zawierającego informację o ukrytym skarbie i zbudowała wokół niej historię, którą trudno porównać z dziełem Adama Bahdaja, ale możemy spędzić przy niej kilka całkiem udanych, pełnych przygód wakacyjnych wieczorów.



Wydawnictwo: Psychoskok
ISBN: 978-83-7900-186-6
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 383




[1] Jolanta Maria Kaleta „Duchy Inków,” s. 286.

17 komentarzy:

  1. Czytałem. Książka jest naprawdę świetna i godna polecenia.

    OdpowiedzUsuń
  2. A czy wspomniała o zamku w Tropsztynie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, nie. W powieści epizodycznie występuje zamek w Czorsztynie.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Ach to ja się zasugerowałam czymś związanym z tytułem książki.
      Sama książka dość interesująco się zapowiada.

      Usuń
  3. No to może nada się w przyszłym roku do konkursu?
    Wrzuć jeszcze trochę tych klimatycznych zdjęć (może na forum, żeby bardziej się otwierały). Okno jest świetne! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Książka bardzo fajna, ale zawiera sceny erotyczne i trochę przekleństw, więc chyba trzeba by nieco zmodyfikować regulamin konkursowy. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No to mnie dodatkowo zachęciłeś do lektury. ;)
    A co ze zdjęciami, o które tak ładnie prosiłam?
    Pozdrawiam; REB@

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zdjęcia sprzed kilku lat. Może jakieś jeszcze znajdę i wrzucę, choć o ile pamiętam nie było tam więcej specjalnie klimatycznych zdjęć. A to z oknem, to taki wypadek przy pracy. Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Przypomniałem sobie, że chyba niegdyś co nieco zamieściłem na forum:
      http://pansamochodzik.ok1.pl/viewtopic.php?t=2255

      ;)

      Usuń
    3. Te pamiętam oczywiście. Ale liczyłam na więcej. :)
      P.S. To może wrzuć coś z innej wyprawy.
      R@

      Usuń
    4. To da się zrobić, niebawem wrzucę coś do działu o znaleziskach :)

      Usuń
  6. Świetna książka. Pełnokrwista powieść przygodowa. Polecam.

    OdpowiedzUsuń
  7. A jakim językiem miał rozmawiać esbek z towarzyszem peruwiańskim? Mam wrażenie, że obydwaj rozmawiają językiem Sienkiewicza, tego młodszego, z Panem Profesorem. Co do wódki - zależy jakie duże były te 3 kieliszki. Istnieje od lat coś takiego jak "słaba głowa". Mnie osobiście wystarcza jeden kieliszek. A życie bez seksu jest nudne, przynajmniej dla mnie, choć niektórzy ponoć żyją w celibacie. Powieść "50 twarzy Greya" - a tam jest tylko seks - rozeszła się w milionie egzemplarzy i to o czymś świadczy.

    OdpowiedzUsuń
  8. To był doświadczony esbek (oficer), a tam nie "zatrudniali" osobników ze "słabą głową." :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wydaje się być wciągającą lekturą:)

    OdpowiedzUsuń
  10. >a tam nie "zatrudniali" osobników ze "słabą głową<. Gdyby "tam" zatrudniali samych Bondów to tkwilibyśmy w komunie do dziś. Wiem, bo paru znałem. Poza tym książka ma charakter stricte beletrystyczny, rozrywkowy, bo przecież traktuje o duchach. Skoro mogą być duchy, trumna Uminy i towarzysz peruwiański - zresztą boski - to i esbek fajtłapa jest jak najbardziej na miejscu. Jeśli chcesz coś poważniejszego tej autorki to polecam "Lawinę" i zaręczam, że nie jest to opowieść o narciarzach. Zobaczysz jak potrafiła przedstawić bezkarność oficera KBW.

    OdpowiedzUsuń
  11. "którą trudno porównać z dziełem Adama Bahdaja," - tak, masz rację. Bahdaj to bajeczka dla grzecznych dzieci umieszczona w fałszywie przedstawionym PRL- u. Chyba zapamiętałeś sceny z filmu, oglądanego jako dziecko, a książeczki nie czytałeś. "dzieło" to było w PRL-u.
    Duchy Inków, choć powieść przygodowa, realistycznie i prawdziwie przedstawia kartkowe czasy lat 80-ych. A gapowaty esbek zabija w końcu człowieka. I tak było w PRL. Czy ci co zabili księdza Popiełuszkę mieli choć trochę rozumu i sprytu? Wódki się nie ma co czepiać, są tacy co maja kiepska głowę. Książkę czytałem i świetnie się bawiłem. Może sięgnę po Madonnę.

    OdpowiedzUsuń