piątek, 19 października 2018

„Szlakiem tułaczych zastępów”



Romuald Kawalec „Szlakiem tułaczych zastępów”


Wstał ranek pogodny i świeży. Wyszło z za nieboskłonu dobre, poczciwe wiosenne słońce i uśmiechać się poczęło do wszego stworzenia i wszelakiej rzeczy. Padły snopy złocistych promieni i na tę czarną ziemię, która dyszeć poczęła i budzić się z martwoty długich miesięcy zimowych i wonieć tymi zapachami, które tak biorą za serce każdego człowieka przyrodę miłującego... Dyszała radośnie, ale i ciężko równocześnie, umęczona, przesiąknięta „gorącą żołnierską krwią młodą“, zryta granatami, skopana rowami strzeleckiemi, odrutowana, pokryta mogiłami — ziemia polska na kresach wschodnich... Tyle burz przewaliło się przez nią, tyle nóg ją tratowało, tylu miała panów, którzy ją po macoszemu traktowali, nie pamiętając tego, co im już dała i coby jeszcze dać mogła... Niewdzięczni, źli przywłaszczyciele!... Aż oto do rodzonej Matki wrócili prawi, dobrzy synowie. I już jej nie dadzą nikomu, ale najwyższą opieką otoczą, taką serdeczną synowską opieką...
Bo oni Ją kochają całą duszą!




Szeroka, wolna przestrzeń, lekko pofałdowana. Grupa drzew nagich, okaleczonych bezlitośnie, a wśród nich maleńka chata, poszczerbiona i pokiereszowana, jak te drzewa — towarzysze.
Wewnątrz, w jednej izbie cała liczna rodzina i kilkunastu żołnierzy z placówki.
— Tabiniak, wstawać! — budził właśnie pan kapral śpiącego pod stołem żołnierza — zmienicie wedetę. Był to niemłody już, wąsaty „wojak“, który długo jakoś nie mógł się przebudzić i dopiero kiedy komendant warty wrzasnął na cały głos, ocknął się nagle, zerwał z legowiska i uderzył całą siłą głową w spód stołu.
— A bodajcie! — wyrwała mu się z ust skarga, której zawtórował śmiech wszystkich obecnych.
Wygramolił się z pod stołu, wyciągnął zbolałe niewygodnem leżeniem członki, wyprostował się i w tej chwili padł mu na twarz blask słońca.
Pod tym wpływem, zaspana, skrzywiona twarz jego rozjaśniła się jakoś dziwnie; zapomniał o doznanym tak niedawno bólu i patrzył szeroko otwartemi oczyma przez okno, hen, ku wznoszącym się z ziemi wiosennym oparom.
Widać było w tem spojrzeniu tyle zachwytu i równocześnie jakiegoś ognia, że kapral, który już miał krzyknąć na niego, by prędzej się zbierał, położył mu lekko rękę na ramieniu i powiedział łagodnie:
— No chodźcie, Tabiniak, bo czas zmienić Ważnego!
Drgnął na całem ciele, potem nerwowo chwycił karabin i wyszedł szybkim krokiem na pole.
Zajął stanowisko w dziupli drzewnej ale zaraz potem wychylił się i począł patrzeć wokoło. On tak dobrze znał te pierwsze dni wiosny; tak pilnie śledził niegdyś każdy najdrobniejszy objaw nowego życia w przyrodzie, gdy je z taką troskliwością rył pługiem i pod zasiew przygotowywał.
To było przed wojną, a teraz, od sześciu lat już nie oddawał się tej umiłowanej pracy, bo wojować musiał na różnych frontach.
Mógł wprawdzie pójść po skończonej wojnie do domu, ale nie uczynił tego, bo uważał, że skoro musiał tyle lat służyć obcej sprawie, to może, to powinien teraz służyć własnej.
To była wielka z jego strony ofiara, bo tak tęsknił do swej roli, do zagrody, do gospodarstwa.
Przerwał wątek myśli, oparł karabin o drzewo, przykląkł, rozpostarł szeroko ręce, jakgdyby chciał objąć niemi ziemię i do serca ją przytulić i począł szeptać:
— Hej, ziemio ty moja, tak już długo odłogiem tu leżysz, nie ma się kto zająć tobą, nie ma cię kto rozorać... Ale niedługo przyjdzie czas, że pod naszem trwałem władaniem będziesz i wtedy zaopiekują się tobą — polskie chłopy... Już my to sprawimy...
Nagle drgnął, zwrócił głowę w stronę chaty i począł się wsłuchiwać w śpiew, ku niemu idący...
...Wesoły nam dzień dziś nastał... Alleluja!
Jego towarzysze obchodzili święta Wielkanocne...
Pan kapral ukroił kilkanaście małych kromek żołnierskiego chleba i zaczął obdzielać nim swych ludzi, składając im życzenia.
Takie to było święcone na placówce...



Przywrócić Pamięć - reprinty harcerskie 1911–1946


Źródło:


Więcej o serii wydawniczej "Przywrócić pamięć":


Wydawca: Oficyna Wydawnicza „Impuls”
Seria wydawnicza: Przywrócić pamięć
ISBN: 978-83-7850-625-7
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 127



czwartek, 18 października 2018

„Złota wolność”



Zofia Kossak „Złota wolność”


Zofia Kossak (1889-1968) posiada w dorobku kilkadziesiąt powieści. Lwią część jej twórczości stanowią książki historyczne. Akcja wydanej w 1928 r. „Złotej wolnośći” rozgrywa się w okresie kiedy na polskim tronie zasiadał Zygmunt III Waza. Lata panowania tego władcy upodobało sobie wielu pisarzy, bo choć różnie oceniano monarchę, to jednak miał on szczęście do istotnych wydarzeń historycznych jakie przypadły na okres jego rządów. Król jednymi sprawami interesował się bardziej, innym zaś nie poświęcał zbyt wiele uwagi, bądź też zupełnie je bagatelizował. W jego otoczeniu nie brakowało natomiast dowódców, którzy wsławiali się męstwem na polach bitewnych. Hetmani Jan Karol Chodkiewicz i Stanisław Żółkiewski wystąpili na kartach powieści Zofii Kossak w rolach drugoplanowych. Obok nich pojawia się cała galeria typów szlacheckich, dla których jedynym celem jest napełnianie brzucha i trzosa oraz awanturowanie się na sejmikach.

W pierwszoplanowych rolach autorka obsadziła Pietrka i Sebastiana ze szlacheckiego rodu Pielszów. Pietrek to w gorącej wodzie kąpany młodzieniec, który mimo że należy do społeczności arian zamierza posmakować rycerskiego rzemiosła. Nie podoba się to matce, która lęka się o życie syna oraz bratu – gorliwemu strażnikowi zasad jakimi kierowali się bracia polscy. Mimo niechęci, Sebastian daje się w końcu przekonać i choć musi solidnie potrząsnąć mieszkiem kupuje młodszemu bratu ekwipunek husarski. Nie zdaje sobie jeszcze sprawy jak zadrwi z niego fortuna i jak przewrotnie potoczą się losy i jego, i brata.

Pisarka zadbała o to aby na kartach książki pojawił się wątek miłosny, nie poskąpiła także licznych scenek komicznych. Równie istotny, choć dla niektórych pewnie mniej atrakcyjnie fabularnie, jest wątek związany ze schyłkowym okresem arianizmu na ziemiach polskich. Sebastian Pielsz niczym Don Kichot usiłuje walczyć o przetrwanie tradycji i ideałów, które od dnia narodzin były dla niego drogowskazem. Na uwagę zasługuje również wiarygodne oddanie nastrojów panujących pośród zgromadzonej pod Sandomierzem zbuntowanej szlachty, klimatu beznadziejnego oczekiwania na żołd przez żołnierzy polskich wałczących w Inflantach, czy absurdalnej w swych założeniach wyprawy na Moskwę. Pisarka zabiera czytelników także na pola bitewne pod Kircholm i Kłuszyn.

W powieści dziele się tak wiele, że od czasu do czasu odczuwałem pewien przesyt i zastanawiałem się, dlaczego autorka nie wykroiła z fabuły kilku kawałków, które mogłyby się stać zalążkami samodzielnych książek. Mam tu na myśli choćby świetny wątek z udziałem zbójów grasujących w Pieninach. Zofia Kossak znakomicie odmalowała tło obyczajowe: zwady sąsiedzkie, biesiady, szczegóły z życia arian, rozterki hetmanów i prostych żołnierzy. Uwypukliła oczywiście warcholstwo i dbałość szlachty o własne interesy. Wszak przewodnim tematem powieści jest walka szlachetnie urodzonych zawadiaków w obronie złotej wolności. Powieść napisana piękną, gdzieniegdzie archaizowaną polszczyzną. Polecam.


Wydawca: Instytut Wydawniczy „PAX”
Rok wydania: 1959
Liczba stron: 575



środa, 17 października 2018

Siedem pytań do Piotra Ryttela



Piotr Ryttel - współautor „Historii kryminalnych”


1. Kim są autorzy „Historii kryminalnych”?

Karol Ryttel (junior) studiował na uniwersytetach w Warszawie, Wilnie i Kłajpedzie. Oprócz ojczystego zna język angielski, rosyjski, litewski i łotewski. Jakiś czas zajmował się tłumaczeniami. Obecnie pracuje w Anglii. Interesuje się wojskowością, kryminologią i pracą operacyjną policji. Zdobytą wiedzą służył przy tworzeniu „Historii kryminalnych”[1]. Był też ich pierwszym korektorem.

Piotr Ryttel (senior) zajmuje się wydarzeniami historycznymi z XIX i XX wieku. Postawił przed sobą zadanie przekazywania wiedzy o zdarzeniach ważnych, a dziś już nieznanych lub często zapomnianych. Do magazynu genealogicznego „More Maiorum”[2] dostarcza co miesiąc dwa artykuły: opisujący różne wydarzenia historyczne i o powstaniu styczniowym.


2. Wspomniał Pan, że jest Pan członkiem zespołu redakcyjnego internetowego magazynu genealogicznego „More Maiorum”. Czy zdarza się, że osoby poszukujące śladów swoich przodków korzystają ze starych akt sądowych, policyjnych, lub innych podobnych źródeł?

Należę od prawie trzech lat do redakcji „More Maiorum”. Jednak moją domeną jest bardziej historia niż genealogia. Wiem, że wytrawny i wytrwały poszukiwacz swoich korzeni dotrze z czasem do materiałów nawet trudno dostępnych. Obszerniej na to pytanie może odpowiedzieć redaktor naczelny i twórca „MM”, Alan Jakman. Warto czytać artykuły z tego magazynu, informacje w nim zawarte mogą przydać się nie tylko genealogom. Periodyk jest dostępny bezpłatnie przez internet. Pytanie o źródła poszukiwań w postaci dawnych akt sądowych czy policyjnych, jest bardzo istotne. Poprosiłem o pomoc redaktora naczelnego „MM”, Alana Jakmana. Przekazał mi co następuje:

Jeśli mowa o księgach sądowych dla okresu XIX i XX wieku, to raczej dość rzadko z nich się korzysta. W przypadku archiwaliów ławniczych sądów wiejskich i wszelkich innych dokumentów wytworzonych przez instytucje prawne - księgi grodzkie, ziemskie - są one szczególnie przydatne dla osób, mających korzenie szlacheckie. Wówczas, faktycznie jest to jedno z ważniejszych, a w przypadku braku aktów metrykalnych, nawet najważniejsze źródło informacji o przodkach. Jeśli jednak mówimy o aktach sądowych, dotyczących spraw kryminalnych, które tyczyły się ludzi z różnych warstw społecznych, źródło to pozostaje jeszcze nie w pełni rozpoznane. Tym bardziej akta policyjne, które znajdują się nie tylko w osobnych zespołach, choćby dyrekcji policji państwowej dla Śląska, ale także w dużych zespołach akt miast i gmin. Te z kolei liczą czasami nawet kilka tysięcy jednostek archiwalnych. Nie każdy wie, że i tam znaleźć można sprawy sądowe, policyjne i dochodzeniowe. Akt sądowych i policyjnych najczęściej można szukać w archiwach państwowych, gdzie są one udostępniane po 70 latach od uprawomocnienia się orzeczenia lub zakończenia postępowania. Im bliższe współczesnym czasom sprawy, tym częściej można je znaleźć jeszcze w sądach. Dla okresu PRL-u takie akta można znaleźć w sumie w trzech miejscach: archiwum państwowym, Instytucie Pamięci Narodowej i archiwum sądu. W tych trzech miejscach udostępniane są na podstawie trzech innych ustaw, odpowiednio: ustawie o narodowym zasobie archiwalnych, ustawie o IPN i kodeksie postępowania administracyjnego. Wówczas, wbrew pozorom, najłatwiejszą ścieżką powinien być IPN.


3. Co było najciekawsze, a co najtrudniejsze w trakcie prac nad I i II tomem „Historii kryminalnych”?

Sama praca przy tworzeniu „Historii” była ciekawa. Proszę sobie wyobrazić wrażenie, gdy po długim i bezowocnym przeglądaniu różnych publikacji nagle trafiło się na prawdziwą rewelację. Nie ukrywam, że szukałem zawsze czegoś naprawdę interesującego, co mogło przyciągnąć czytelnika. Jednakże nie chodziło mi jedynie o sensację. Starałem się przedstawić zdarzenie tak, aby coś zostało w głowie a może i sercu czytającego. Weźmy na przykład tragiczną opowieść z I części, pt. „Samosąd”. Ta przerażająca historia miała wstrząsający przebieg i epilog: śmierć spowodowały dzikie zwierzęta, pomagał im w tym człowiek niejako zmuszony sytuacją, człowiek też dokonał  aktu sprawiedliwości, ale czy słusznie? Inna, prosta i krótka historia „Uwięzienie szklarza”, o rzemieślniku, oskarżonym bezpodstawnie o kradzież w czasie wykonywania usługi, pokazała jak człowiek mógł wpaść w sidła (nie)sprawiedliwości.

Najtrudniejsze przy pisaniu było zgromadzenie i przygotowanie materiału. Często zdarzało się, że znalazłem coś ciekawego, co wydawało się jedynie incydentem.  Raz, dwa się z tym uwinę – pomyślałem - sprawdzę jeszcze tylko, czy jest coś o tym w innych źródłach. Aż tu nagle sprawa nieoczekiwanie urosła i pracy było o wiele więcej niż się spodziewałem.


4. Czy często sięga Pan po powieści kryminalne, kryminały retro, a może wyszukuje Pan kryminały przedwojennych autorów?

Muszę przyznać, że nie czytam kryminałów w ogóle. Wyjątek to Conan Doyle i jego Sherlock Holmes. Czytałem przed laty i dwa lata temu powtórnie. Ze współczesnych cenię „kryminalistę” Marcina Wrońskiego. Ze wstydem wyznaję, że nie mam obecnie swojej ulubionej książki ani autora.  Mój umysł i czas są całkowicie zajęte pisaniem. Nie wzoruję się też na nikim, nie korzystam ze współczesnych publikacji.


5. Już w XIX stuleciu przestępcy wykazywali się niezwykłą pomysłowością. Większość przypadków opisanych w „Historiach kryminalnych” mogłoby stanowić zalążek powieści kryminalnej. Które z przestępstw brałby Pan pod uwagę gdyby zamierzał Pan napisać taką powieść?

Rzeczywiście, z niejednej opisanej historii można by utworzyć powieść. Myślę, że losy fałszywego księcia Gokczajskiego, inaczej Babajewa, to pomysł na dłuższą treść. Jednak zafrapował mnie niemiecki rozbójnik Damian Hessel. Jego tajemnicze ucieczki z kolejnych więzień graniczyły z niemożliwością. Wreszcie wszystko się wydało: sprzęt potrzebny do ucieczki chował w głębi swego ciała. Jak się tam dostały? Można się domyślić. Cała historia o Hesselu  jest ciekawa i romantyczna i warta osobnej publikacji. Może jak zdążę (!) to napiszę.


6. „Historie kryminalne” to nie tylko zbrodnie, oszustwa, kradzieże i rozboje. Równie interesujące jest tło społeczno-obyczajowe zamieszczonych w książkach opowieści.

Większość historii dzieje się w środowisku wiejskim. Wiek XIX to czas ciemnoty, włościanie zasadniczo niepiśmienni są ( cz. I, „Oszustwa notariusza”) i pozwalają nieuczciwemu urzędnikowi na oszustwa, za które słono płacą. Wykorzystują ich również pokątni doradcy prawni.

W rozdziale XIX pierwszej części „Historii” mamy z kolei opis stosunków społecznych występujących w obszarze dworskim. Właściciel Komarowa nadużył władzy wobec poddanych, zostaje za to surowo ukarany. Okazuje się jednak, że nie tylko on dopuścił się przekroczenia prawa: pomagali mu w tym inni, obarczając swoje sumienia. Inna sytuacja występuje w rozdziale XXV pierwszej części. Włościanie w wiosce Mnin otrzymali grunty rolne w zamian za rezygnację z tzw. służebności leśnej i na pastwiskach. Nadal jednak wypasali tam bydło i korzystali z użytków leśnych. Podobnie było w Końskich, gdzie doszło do rozruchów. W sądzie adwokat hrabiego Tarnowskiego dążył do ugody pod warunkiem przyznania się chłopów do winy. Ci jednak tkwili w swoim uporze: w bójce nie brali udziału, nie napadli na dworskich. Zostali ukarani aresztem i grzywną.

Historie są tak różnorodne, że wiele z nich ma inne tło obyczajowe i społeczne. Bardzo zajmująca opowieść o Augustynie Słubickim, właścicielu pałacu w Lubrańcu, nosi wiele mówiący tytuł „Śmierć generała, czyli nieudolność sądu”. Rzeczywiście, przewód sądowy ciągnął się latami. Ucierpieli niewinni ludzie i wbrew temu co dziś można przeczytać, prawdziwych sprawców tragedii nie odkryto.

Kto dziś wie o tym, że Jana Matejkę posądzono o antysemityzm? Sprawę o pomówienie wygrał w sądzie, ale wydana przez niego broszura opisująca przewód sądowy, została przez sąd skonfiskowana.

Pisząc „Historie” dążyłem do tego, aby były w miarę krótkie, czytelne i dostępne dla dzisiejszego czytelnika. Przychodzą do mnie ludzie, którzy od lat nie czytali w ogóle nic, a „Historie” dosłownie pochłonęli. Któregoś dnia zaczepił mnie pewien starszy mężczyzna.
- Pan był świadkiem tych wydarzeń? – zapytał z całkiem poważną miną.
- Ależ proszę pana, to działo się w XIX wieku! – odpowiedziałem
- A no tak, ale tak to wszystko opisane, jakby pan tam był.
Czy może być lepsza opinia wydana autorowi?

W części drugiej „Historii kryminalnych” jest więcej materiału spoza Królestwa Polskiego. W rozdziale XX przedstawiona jest postać rewolucjonistki, Luizy Michel. Niespodzianką może okazać się rysa na osobie Gustawa Eiffela, a czas pod koniec XIX wieku we Francji to upadek Towarzystwa Panamskiego, rezygnacja z budowy słynnego kanału oraz ogromna i powszechna korupcja. Czasem ktoś patrząc na tytuł mojej książki mówi, że nie lubi kryminałów. Odpowiadam wtedy, że to bardziej historia niż kryminał. To właśnie chciałem też wyrazić w naszej rozmowie.


7. Czy możemy spodziewać się kolejnych części „Historii kryminalnych”?

Trzecia część jest już napisana. Pozostaje jeszcze przygotowanie ilustracji, przegląd, poprawki itp., zanim trafi do wydawnictwa. .Nie ma jeszcze decyzji, czy będzie miała podobny tytuł, jak poprzednie części. Tym razem czas opowieści to pierwsza połowa XX wieku.
Zapowiada się bardzo ciekawie. Podam kilka wątków:
- obrona Marii Skłodowskiej – Curie przed pomówieniami
- o Fryderyku Kruppie, nazywanym „królem armat” i o upadku moralności w Niemczech
-  o mnichu Heliodorze, który widział nieżyjącego cara
- o skandalu obyczajowym w Niemczech
- o nieznanym w Polsce pojęciu „dippoldizm”
- o pruskiej kulturze nagości
i wiele innych.
Książka ukaże się w przyszłym roku.

Dziękuję za rozmowę.


Recenzje I i II tomu „Historii kryminalnych”:




[1] „Historie kryminalne” na Facebooku: https://www.facebook.com/historiekryminalnewiekXIX
[2] Magazyn genealogiczny „More Maiorum”: http://www.moremaiorum.pl

wtorek, 16 października 2018

„Noc sztyletników” (zapowiedź)



Adam Węgłowski „Noc sztyletników” (wydanie 2)

Patronat medialny: Zapomniana Biblioteka


Może tożsamości Kuby Rozpruwacza nigdy nie poznamy? Może Londyn ma już taką naturę, że generuje postaci z mgły i mroku, nieuchwytne i straszne, obrastające legendami?

Listopad 1888 roku. Kamil Kord przyjeżdża do Londynu z wizytą do dawno niewidzianego przyjaciela Nikodema Ponara. W tym czasie Kuba Rozpruwacz dokonuje coraz brutalniejszych ataków. W Whitechapel wybucha panika, policja miota się w poszukiwaniu mordercy, a wzajemnym oskarżeniom nie ma końca.

„Noc sztyletników” to pierwszy tom stylowej serii retro, której głównym bohaterem jest Kamil Kord, dociekliwy detektyw-amator mierzący się z najbardziej wstrząsającymi zagadkami kryminalnymi swoich czasów.

Adam Węgłowski – dziennikarz miesięcznika „Focus Historia”, publikował także w „Tygodniku Powszechnym”, „Śledczym”, „Zwierciadle” i „W Podróży”. Autor powieści „Przypadek Ritterów”, której kilku bohaterów pojawia się także w „Nocy sztyletników” oraz powieści „Czas mocy”. Miłośnik tajemnic historii, zagadek kryminalnych i powieści detektywistycznych w stylu retro. 

Źródło:


Wydawca: Oficynka
ISBN: 978-83-65891-35-8
Seria wydawnicza: z deringerem
Premiera: Październik 2018



poniedziałek, 15 października 2018

„Irena Tuwim. Nie umarłam z miłości”



Anna Augustyniak „Irena Tuwim. Nie umarłam z miłości”
Biografia


Powiedziała kiedyś, że książka o jej życiu powinna być zatytułowana „Tam, gdzie nie ma uczuć”. Ciągle była ich spragniona. Ale nie umarła z miłości ani do obłąkanej matki, ani do obu mężów, może jedynie do… brata. „Wszystko cokolwiek się ze mną działo, w jakiś sposób oplatało się dookoła jego osoby”, pisała o Julianie Tuwimie. Nie żyła w jego cieniu. Żyła nim, jego lękami i swoim umiłowaniem go. I zapłaciła za to wysoką cenę – została zapomniana. Siostra poety, poetka, prozatorka i tłumaczka. To jej słowami Kubuś Puchatek zapewniał: „Kiedy się kogoś kocha, to ten drugi ktoś nigdy nie znika”. Oto Irena Tuwim…


Źródło:


Recenzje książki: 



Wydawca: Trzecia Strona
ISBN: 978-83-64526-53-4
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 272



piątek, 12 października 2018

„Pogrom 1905”



Wacław Holewiński „Pogrom 1905”


Maj 1905 roku. Warszawa staje się miejscem makabrycznych wydarzeń: mieszkańcy miasta dokonują brutalnego samosądu na sutenerach i prostytutkach. W tym samym czasie generał-gubernator warszawski Konstantin Maksymowicz po nieudanym zamachu na swoje życie ukrywa się w zegrzyńskiej twierdzy, z niepokojem śledząc zamieszki w podległym mu mieście. Czy był to spontaniczny zryw społeczny, mający przywrócić ład moralny w stolicy Kraju Nadwiślańskiego, czy przeciwnie – wyrachowana gra polityczna, odwracająca uwagę Polaków od radykalnych posunięć władz rosyjskich?

Powieść Wacława Holewińskiego odkrywa mało znane wydarzenia z polskiej historii, na tle których rozgrywają się szemrane interesy warszawskiego półświatka, afery kryminalne, zamachy i romanse. Wacław Holewiński zadebiutował późno, więc od razu jako pisarz dojrzały i mądry, który szczególnie upodobał sobie naszą słabo znaną historię. Każda jego książka to porywająca wyprawa. Ta również. (Rafał A. Ziemkiewicz)




Kogóż tu nie ma? Na stronach nowej powieści Holewińskiego przemykają przed nami sutenerzy i szpiedzy, przechadzają się damy i prostytutki, wolnym krokiem spacerują literaci i dziennikarze, swoje powikłane historie opowiadają generałowie, lekarze, kupcy i żandarmi, postaci historyczne i fikcjonalne. Poruszani osobistymi namiętnościami, pchani wiatrem historii, świadomie lub nie stają się częścią gry o miasto, sensacyjnej gry, którą śledzimy z zapartym tchem od pierwszej po ostatnią stronę książki. Na tle potężnego fresku obyczajowego, mocno zakorzenionego w realiach stolicy Polski na początku XX wieku, pisarz osadził intrygę społeczno-polityczną o wielkiej sile wyrazu. Kolejny raz  postawił pytanie o to, kto tak naprawdę rządzi Warszawą. (prof. Wojciech Kudyba, krytyk literacki)

---

Wacław Holewiński (1956) – pisarz, prawnik, wydawca, redaktor, działacz opozycji demokratycznej (1977–1989) i więzień polityczny w PRL. Autor ośmiu powieści, tomu opowiadań, tomu dramatów, a także słuchowisk radiowych oraz scenariuszy filmowych. Wielokrotnie nagradzany, w tym Nagrodą imienia Józefa Mackiewicza (2013) za powieść „Opowiem ci o wolności” oraz trzykrotnie Warszawską Premierą Literacką. Od 2016 roku juror Nagrody imienia Mackiewicza. Jest zastępcą kierownika redakcji literackiej Programu II Polskiego Radia.

Źródło:

Recenzje powieści:



Wydawca: Zysk i S-ka
ISBN: 978-83-8116-303-3
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 320



czwartek, 11 października 2018

„Ze wspomnień skauta-legjonisty”



Aleksander Hauke-Nowak „Ze wspomnień skauta-legjonisty”


Pierwsze wydanie tej broszury ukazało się w 1917 r. nakładem autora w Warszawie. Zarówno ze względu na treść wspomnień, ujętych pod wspólnym tytułem „Z pamiętnika Strzelca“, jak i na okres okupacji niemieckiej, musiał być to druk nielegalny. Pomoc techniczną przy wydaniu broszury okazała mi księgarnia warszawska Piotra Borkowskiego. Na treść „Z pamiętnika Strzelca“ złożyło się 7 artykułów, zawierających wspomnienia osobiste od lipca 1914 r., to znaczy od wyjazdu z Warszawy na kurs instruktorski Polskich Drużyn Strzeleckich w Nowym Sączu, aż po lipiec 1915 r. to znaczy do bitwy pod Tarłowem. Kolejno są to więc bezpośrednie przeżycia i wrażenia uczestnika kursu podoficerskiego w Nowym Sączu, żołnierza pierwszej kompanji kadrowej i wreszcie sierżanta 3 kompanji, III bataljonu, 1 pułku brygady Józefa Piłsudskiego, z wiosennej ofensywy roku 1915 w Królestwie.

Czas napisania tych artykułów jest różny. Niektóre powstały natychmiast pod bezpośredniem wrażeniem na polu bitwy, lub w chwilach odpoczynku w rezerwie, inne pisane w szpitalach Pragi, Wiednia i Kamieńska, inne wreszcie pisane dopiero po roku w miejscach mej pracy konspiracyjnej w P. O. W. Bezpośrednio po napisaniu drukowane były poszczególne wspomnienia w różnych dziennikach i czasopismach: w „Nowej Reformie“, „Naprzodzie“, „Głosie Narodu“, „Wiedeńskim Kurjerze Polskim“, piotrkowskich „Wiadomościach Polskich“, warszawskim „Widnokręgu“. Skromnym celem który sobie autor postawił przy pisaniu tych wspomnień było bezpośrednie chwytanie wrażeń i przeżyć niemal na gorącym uczynku, utrwalenie ich bezpośredniości dla przyszłych historyków, oraz rozpowszechnienie dla propagandy w owych trudnych czasach czynu legjonowego.




Tą myślą kierowany wydałem pierwsze wydanie w niewielkiej stosunkowo ilości, które rozeszły się szybko i dziś broszura ta stała się unikatem wydawniczym. Wobec częstych zapytań i poszukiwań pierwszego wydania przez historyków i zbieraczy źródeł, przygotowałem do druku wydanie drugie, wiążąc je z Jubileuszowym Zlotem Harcerstwa w lipcu 1935 r. w Spale. Z tej racji drugie wydanie uzupełniam na początku dwoma wspomnieniami z czasów tajnego skautingu w Warszawie. Są to opisy wycieczek skautowych I Drużyny Skautowej im. Romualda Traugutta w Warszawie w latach 1913 i 1914 r., do której należałem od początku jej założenia w roku 1911, pełniąc kolejno funkcje zastępowego i plutonowego.

Te wspomnienia skautowe drukowane dotychczas jedynie w warszawskim „Skaucie“, uległy w niniejszem wydaniu najpoważniejszym poprawkom i przeróbkom, gdyż styl i sposób ujęcia tematu przez ucznia klasy 6 realnej był zbyt surowy i nieporadny, pomimo poprawienia jeszcze takim potrosze pozostał. W dalszych artykułach, które weszły z pierwszego wydania poczyniłem tylko niewielkie poprawki stylu i pisowni. Na zakończenie niniejszego wydania dodaję dwa artykuły napisane w Poznaniu w 1920 r. i tam drukowane w jednodniówkach.



 Przywrócić Pamięć - reprinty harcerskie 1911–1946



Źródło:


Więcej o serii wydawniczej "Przywrócić pamięć":

Wydawca: Oficyna Wydawnicza „Impuls”
Seria wydawnicza: Przywrócić pamięć
ISBN: 978-83-8095-255-3
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 131



wtorek, 9 października 2018

„Szalone życie Macieja Z”



Henryk Waniek „Szalone życie Macieja Z”


Maciej Zembaty – awangardowy poeta, satyryk, artysta kabaretowy, scenarzysta i radiowiec, autor niezapomnianych słuchowisk, jak Rodzina Poszepszyńskich z Piotrem Fronczewskim i Janem Kobuszewskim w rolach głównych, a także tłumacz i wykonawca ballad Leonarda Cohena. Znany z takich szlagierów jak ułożona do dźwięków marsza żałobnego Fryderyka Chopina Ostatnia posługa czy prowokacyjne W prosektorium. Nie dbał o opinię, zachowując artystyczną oryginalność i niezależność. Jego ironiczny, makabryczny humor, łamiący obyczajowe tabu mówienia o śmierci, do dziś równie szokuje, co zachwyca.

Historia Macieja Z kreślona przez Henryka Wańka to osobiste wspomnienie o kultowym artyście, człowieku wyzwolonym, niepokornym, szalonym, naznaczonym poetycką melancholią. To również opowieść o środowisku twórców z lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych minionego wieku.

Źródło:

Recenzje książki:



Wydawca: Iskry
ISBN: 978-83-244-0506-0
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 184



poniedziałek, 8 października 2018

„Zapomniani żołnierze niepodległości”



Piotr Nehring „Zapomniani żołnierze niepodległości”


Książka Piotra Nehringa ukazuje się w roku obchodów 100-lecia odzyskania niepodległości. Marzenia wielu pokoleń Polaków ziściły się 11 listopada 1918 r., a jednym z głównych architektów, których działania doprowadziły do tego historycznego wydarzenia był Józef Piłsudski. Tego samego dnia Rada Regencyjna przekazała Piłsudskiemu naczelne dowództwo nad polskim wojskiem. Bohaterami książki „Zapomniani żołnierze niepodległości” są oficerowie, którym historycy nie poświęcają zbyt wiele miejsca w swoich pracach, a którzy dołożyli swoją cegiełkę do tego, aby po 123 latach niewoli, Polska powróciła na mapy Europy. Bohaterskie dokonania wielu z nich zostały zapomniane, niektórych zaś pamiętamy z innej, znacznie mniej chwalebnej strony. Autor przedstawił losy żołnierzy wywodzących się z Legionów Piłsudskiego oraz odświeżył biografie tych, którzy pierwsze szlify zdobywali jeszcze w armii carskiej.

Wśród postaci przypomnianych przez Piotra Nehringa jest dowódca powstania wielkopolskiego i uczestnik Bitwy Warszawskiej generał Stanisław Taczak, następca Taczaka na stanowisku dowódcy powstania wielkopolskiego generał Józef Dowbor-Muśnicki, uczestnik czterech wojen (I wojny światowej, wojny polsko-ukraińskiej, wojny polsko-bolszewickiej i II wojny światowej) generał Franciszek Skibiński, bliski współpracownik premiera i naczelnego wodza Władysława Sikorskiego pułkownik dyplomowany kawalerii Wojska Polskiego Leon Mitkiewicz-Żółłtek. Autor poświęcił również sporo miejsca na przedstawienie sylwetek generała Michała Karaszewicza-Tokarzewskiego, działacza sanacyjnego i pułkownika piechoty WP Wacława Kostka-Biernackiego, dyplomaty i kapitana piechoty WP Wiktora Tomira Drymmera, majora Legionów Polskich, późniejszego marszałka Polski Michała Roli-Żymierskiego, żołnierza Legionów Polskich i poety Władysława Broniewskiego oraz uczestnika wojny z bolszewikami i pisarza Stanisława Rembeka.

W napisanej ze swadą książce znajdziemy nie tylko dziesiątki ciekawostek z pól bitewnych i gabinetów ministerialnych, lecz również szereg informacji dotyczących relacji łączących bohaterów z wieloma znanymi i prominentnymi postaciami ówczesnej Polski, artystami i politykami. „Zapomniani żołnierze niepodległości” to pierwsza książka w dorobku Piotra Nehringa. Autor jest absolwentem Wydziału Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego. Przez wiele lat pracował jako dziennikarz Gazety Wyborczej, w której od 2012 r. redagował magazyn  "AleHistoria". Polecam.


Wydawca: Helion
ISBN: 978-83-283-4395-5
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 376



niedziela, 7 października 2018

"Spotkania z Zabytkami" numer 9-10/2018



 W najnowszym numerze czasopisma "Spotkania z Zabytkami":


Najnowszy numer „Spotkań z Zabytkami” otwierają teksty poświęcone warszawskiej Pradze. Ulica Wileńska, kamienica przy Kłopotowskiego 38, działalność Ksawerego Konopackiego, Praski Park Kulturowy, rewitalizacja dzielnicy, okoliczne galerie sztuki – to szerokie spektrum tematów, jakie podjęli autorzy w celu pokazania charakteru tej dzielnicy, przedstawienia jej historii i perspektyw rozwoju. Następnie przenosimy się do odległego Szczebrzeszyna – dzięki artykułowi o rzadkim i jedynym zachowanym na terenie Polski przykładzie cyklu scen inspirowanych tekstem „Objawienia św. Jana”, czyli o niedawno odkrytych freskach z cerkwi Zaśnięcia Najświętszej Marii Panny.

Ciekawym przykładem swoistego dialogu między twórcami różnych epok jest tekst „Teofil Lenartowicz o inspiracjach sztuką renesansu w korespondencji z przyjaciółmi”. Dalej przeczytamy o symbolicznych dla Polaków budynkach oraz pomnikach Lwowa, o miejscowości Jeruzal i jej okolicach, o twórczości działającego we Wrocławiu na przełomie XIX i XX w. Emila Noellnera czy o zagadkowym srebrnym pojemniczku ozdobionym wizerunkiem damy z gronostajem. Artykuł zatytułowany „Muzeum ciszy” poświęcony jest z kolei wybranym ekspozycjom w muzeach martyrologicznych w Polsce i na świecie. Przedstawiono też nowe wystawy stałe w Muzeum Narodowym we Wrocławiu i Muzeum Miasta Łodzi…

Spis treści:

"Spotkania z Zabytkami" na Facebooku: