Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Warmia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Warmia. Pokaż wszystkie posty

środa, 15 października 2014

Siedem pytań do Pawła Wilińskiego



PAWEŁ WILIŃSKI, autor książek przygodowych. Jego powieść „Sekret drewnianej kapliczki” zajęła 5 miejsce w finale konkursu na najlepszą samochodzikową książkę 2013 roku organizowanego przez Forum Miłośników Pana Samochodzika.




ZAPOMNIANA BIBLIOTEKA: Twoja powieść znalazła się w piątce najlepszych „samochodzikowych” książek 2013 roku. Czy czytałeś inne zgłoszone do konkursu książki, a jeśli tak, która z nich wg Ciebie zasłużyła na zwycięstwo w konkursie?

PAWEŁ WILIŃSKI: Czytałem powieści Andrzeja Irskiego oraz podczytywałem fragmenty „Perły Będzina” Emilii Nowak. Trochę znam także twórczość Petka, ale zgłoszonego do konkursu „Zaklęcia dla Golema” nie miałem okazji przeczytać… Myślę, że wybór „Duchów piramidy w Rapie” Irskiego jest jak najbardziej zasłużony; wszystkie książki autora w „samochodzikowym” klimacie trzymają stały, wysoki poziom, są bardzo interesujące jeśli chodzi o fabułę i styl. Powieść „Duchy piramidy w Rapie” jak najbardziej zasłużyła na ten tytuł, bo najlepiej oddaje – nomen omen – ducha dawnych powieści Nienackiego.

ZAPOMNIANA BIBLIOTEKA: W jednym z rozdziałów „Sekretu drewnianej kapliczki” Paweł Daniec z nostalgią wspomina swoje letnie wizyty u dziadków. Czy pisząc ten rozdział posiłkowałeś się własnymi przeżyciami z dawnych wakacyjnych wypraw na wieś?

PAWEŁ WILIŃSKI: Poniekąd tak, choć do napisania tego rozdziału posłużyły mi pewne obserwacje, a nie wspomnienia. Ów fragment był kiedyś opowiadaniem w zupełnie innym klimacie – chciałem napisać coś w stylu, nazwijmy to, „wiejskiego horroru”. Oczywiście Czytelników „samochodzików” nie chcę narażać na palpitacje serca, bo konwencja mi na to nie pozwala, więc rozdział nie kończy się wylewem litrów krwi i napadem strzyg… Druga sprawa – chciałem nadać Pawłowi Dańcowi bardziej „ludzki” charakter. W wielu książkach niemal zupełnie nie pisze się o tym, co czuje czy w jaki sposób myśli i przeżywa – trochę mi tego zawsze brakowało, więc postanowiłem to napisać po swojemu.

ZAPOMNIANA BIBLIOTEKA: Jesteś autorem trzech książek przygodowych („Sekret drewnianej kapliczki,” „Pałac w Samostrzelu” i „Wieczne miasto”) wydanych przez „Warmię.” Jakie są Twoje dalsze plany pisarskie: kolejny tom przygód Pawła Dańca, czy może korci Cię napisanie „całkowicie własnej” powieści?

PAWEŁ WILIŃSKI: W listopadzie lub na początku grudnia ukaże się „Dwór Artusa w Toruniu”. Tę książkę uważam za najlepszą, jaką napisałem. Będą przygody małoletnich przyjaciół Pawła, pewnego toruńskiego profesora i niesympatycznej przewodniczki turystycznej. Będzie także duże śledztwo, kryminalna historia z muzyką w tle, ale myślę, że napisana dość lekko. Jak to odbiorą Czytelnicy? Trudno powiedzieć. Zawsze staram się pisać jak najlepiej potrafię, ale, jak to w życiu bywa, nie zawsze wszystkim to odpowiada. Co do „własnej” powieści – tak, mam taką w planach. Nie będzie to jednak książka stricte przygodowa, ponieważ bardzo chciałbym pisać kryminały z elementami science-fiction albo horrory. Mam w planach taką powieść, nawet kilkanaście stron napisałem, ale niestety, brak czasu nie pozwala mi pisać tyle, ile bym chciał.


ZAPOMNIANA BIBLIOTEKA: Jaka jest Twoja ulubiona polska powieść przygodowa?

PAWEŁ WILIŃSKI: Mam dwie ulubione powieści przygodowe. To „Pan Samochodzik i Wyspa Złoczyńców” Nienackiego oraz „Naprzód, Wspaniali!” Niziurskiego. Kiedy byłem dzieckiem, zaczytywałem się w obu tych autorach, choć przyznam, że lepiej czytało mi się Niziurskiego. Może to wynika ze specyficznego języka, jakim posługiwał się autor? Albo z nieraz absurdalnych przygód głównych bohaterów? Nie wiem.

ZAPOMNIANA BIBLIOTEKA: Czy zdarza Ci się po latach wracać do książek z dzieciństwa?

PAWEŁ WILIŃSKI: Czasami zdarza mi się zajrzeć do „samochodzików” (również kontynuacji). Czytam Olszakowskiego, Niemirskiego, a także powieści Alfreda Szklarskiego o Tomku Wilmowskim. Bardzo lubię „Koniec wakacji” Janusza Domagalika – ta książka to również jedna z moich ulubionych powieści. Książkami mojego dzieciństwa były jednak przede wszystkim powieści dla dorosłych – przeczytałem mnóstwo Stephena Kinga, Andrzeja Pilipiuka, Stanisława Grzesiuka, Dana Browna czy Tadeusza Dołęgi-Mostowicza.

ZAPOMNIANA BIBLIOTEKA: Przed napisaniem samochodzikowej „trylogii” nagrałeś dwie płyty z muzyką rap. Co sprawia Ci większą twórczość przyjemność: pisanie, czy komponowanie? I ciąg dalszy pytania: skąd taki przeskok: od rapu do literatury?

PAWEŁ WILIŃSKI: Ujmijmy to tak: pisać zacząłem wcześniej, bo w wieku około 10 lat i ta przygoda trwa do dziś. Nieco później zainteresowałem się muzyką i akurat ta pasja raz jest, raz jej nie ma. Tak czy siak, jedno i drugie sprawia mi radość od wielu lat, choć fakt faktem, w rapie udało mi się szybciej „błysnąć”, przez co ludzie odbierają to jako ów „przeskok”. Napisanie powieści było jednak moim marzeniem od lat i 2 lata temu podjąłem decyzję, że najwyższy czas wreszcie to zrobić. Moje zainteresowania nie są jakimś ewenementem; na gitarze w zespole gra Stephen King, Jo Nesbo w rockowej kapeli również gra od lat i nawet w przerwach od pisania jeździ w długie trasy koncertowe po świecie. 2 solowe płyty z muzyką pop nagrał również Dan Brown, choć akurat on dziś się tego wstydzi. Ja nie. Obecnie skupiam się jednak przede wszystkim na pisaniu prozy.

ZAPOMNIANA BIBLIOTEKA: We wrześniu minęła dwudziesta rocznica śmierci Zbigniewa Nienackiego. W tym czasie różni autorzy napisali ponad sto tomów kontynuacji przygód Pana Samochodzika. Ktoś te książki więc czyta, skoro opłaca się je wydawać. Największe forum internetowe poświęcone tej postaci literackiej skupia już ponad tysiąc zarejestrowanych użytkowników. Co takiego mają w sobie powieści Nienackiego, że mimo upływu lat wciąż sięga po nie tak duże grono czytelników?

PAWEŁ WILIŃSKI: Myślę, że brak dziś tak dobrych książek przygodowych, jakie pisano przed laty. Wiem to z doświadczenia, bo sam jako dziecko wolałem czytać powieści Niziurskiego czy Nienackiego, których akcja rozgrywała się w czasach, kiedy mnie nie było nawet na świecie. Po drugie, część czytelników zapewne tęskni za swoim dzieciństwem, za latami, kiedy wszystko było prostsze i wolniejsze… „Samochodziki” pozwalają na chwilę zatopić się w świecie, gdzie źli są źli, a dobrzy są dobrzy – i dobro zawsze zwycięża. Pan Tomasz nie przeklina, jest prawym obywatelem, szanuje kobiety, ma poczucie humoru i potrafi wyjść z najgorszych kłopotów. Jak więc go nie lubić?

ZAPOMNIANA BIBLIOTEKA: Dziękuję za rozmowę i życzę dalszych literackich sukcesów.





wtorek, 7 października 2014

„Sekret drewnianej kapliczki”




Paweł Wiliński „Sekret drewnianej kapliczki”


Nie wszyscy są stworzeni do pracy za biurkiem. Jednym z tych, którzy odczuwają głęboki wstręt do papierkowej roboty jest urzędnik Ministerstwa Kultury i Sztuki zajmujący się poszukiwaniem zaginionych dzieł sztuki – Paweł Daniec. Dlatego co roku z utęsknieniem oczekuje wakacji, podczas których może wreszcie odpocząć nad ulubionymi mazurskimi jeziorami. Ale kiedy w lipcu 2014 roku wraz oddanym mu pod opiekę synem swego przyjaciela, jedenastoletnim Antkiem wsiada do wehikułu z zamiarem wyjazdu nad Jezioro Nidzkie, nie przypuszcza, że tym razem dwutygodniowy urlop spędzi w zupełnie innym miejscu.

A wszystko to za sprawą spotkanej nieopodal Włocławka młodej autostopowiczki. Paweł z Antkiem postanawiają pomóc Magdzie i podwieźć ją do domu w Kosinowie. Rodzice dziewczyny rewanżują się za przysługę obiadem. Ojciec Magdy, miejscowy nauczyciel i pasjonat historii opowiada Pawłowi historię sprzed II wojny światowej. Opowieść dotyczy zbezczeszczenia przez dwóch przestępców starej kapliczki i odnalezienia przez nich schowanego w niej tajemniczego skarbu. Skarb ów zostaje ponownie ukryty i po dziś dzień nikt nie natrafił na wiadomość o jego dalszych losach. Możemy się łatwo domyślić, że to jest właśnie moment, w którym Paweł Daniec stoczy wewnętrzną walkę, a chęć rozwiązania historycznej zagadki wygra z marzeniami o błogim leniuchowaniu nad błękitnymi taflami mazurskich akwenów.



Województwo włocławskie. Pocztówka z pierwszej połowy lat 80-tych ubiegłego wieku. 
(Archiwum Zapomnianej Biblioteki)


„Sekret drewnianej kapliczki” to jedna z lepszych kontynuacji przygód Pana Samochodzika jakie czytałem. Gwoli sprawiedliwości przyznam jednak, że zbyt często po owe kontynuacje nie sięgam. Paweł Daniec wykreowany przez Pawła Wilińskiego na szczęście nie wykorzystuje nadzwyczajnych umiejętności, z których słynął w wydawanych przed laty kontynuacjach. Dzięki temu w powieści niemal nie ma przemocy, strzelanin i okładania się pięściami. Bohaterowie starają się odnaleźć nić prowadzącą do skarbu wykorzystując jedynie szare komórki. Muszę jednak zauważyć, że część informacji historycznych wplecionych w wartką fabułę jest chyba zupełnie zbyteczna i może nieco nużyć czytelnika. Ta solidna warsztatowo powieść zapewne zyskała  by także przez nieco solidniejsze okraszenie dialogów pierwiastkami humorystycznymi.

Na uwagę zasługują natomiast postacie drugoplanowe z krewką mieszkanką Kosinowa, panią Lucyną na czele. Autor pokusił się również o wprowadzenie do powieści naprawdę groźnego przeciwnika dla głównego bohatera. Klimatyczne sceny w lesie, czy przy ognisku sprawiają, że nie odczuwamy niedosytu z powodu braku takowych umiejscowionych w Krainie Wielkich Jezior. Zapomniałbym dodać, że Paweł Daniec ma w powieści okazję do przetestowania możliwości swego pojazdu w rwącym nurcie Wisły.

Paweł Wiliński pozytywnie mnie zaskoczył, rezygnując z wysłania Dańca na Mazury i decydując się na umieszczenie akcji powieści w dość mało wyeksploatowanych przez pisarzy okolicach. To chyba dobry kierunek i warto aby pozostali kontynuatorzy podjęli wyzwanie zabierając czytelników w inne zapomniane zakątki naszego uroczego kraju.

Powieść „Sekret drewnianej kapliczki” została zgłoszona do konkursu na najlepszą samochodzikową książkę 2013 r. organizowanego przez Forum Miłośników Pana Samochodzika. W finale konkursu zajęła 5 miejsce. Polecam.


Wydawnictwo: Warmia
Seria wydawnicza: Pan Samochodzik i …
ISBN: 978-83-60586-33-4
Rok wydania: 2013

Liczba stron: 166

piątek, 3 października 2014

Andrzej Irski „Duchy piramidy w Rapie”




Andrzej Irski „Duchy piramidy w Rapie”


W połowie sierpnia Paweł Daniec, urzędnik Ministerstwa Kultury i Sztuki specjalizujący się w poszukiwaniach zaginionych dzieł sztuki otrzymuje list od mieszkańca niewielkiej wioski w Puszczy Boreckiej. Człowiek ten wiedząc, że Paweł rozwikłał wiele historycznych tajemnic informuje go aktach wandalizmu, które miały miejsce w leżącej nieopodal Rapie. Ktoś dokonał włamania do piramidy i zdemolował znajdujące się w niej trumny. Adresat listu zachęca Dańca aby odwiedził Rapę i zajął się tą sprawą. O to samo prosi Pawła jego przełożony z ministerstwa, dyrektor Hipolit Wróbel. Chcąc nie chcąc nasz bohater wsiada do wehikułu i wyrusza na Mazury. Towarzyszy mu Krzysztof - student historii sztuki odbywający praktyki w ministerstwie.

Okazuje się, że piramida w Rapie kryje w sobie niejedną tajemnicę, a włamania do obiektu mają związek z historią z czasów II wojny światowej oraz legendą o ukrytych w starych trumnach złotych posążkach. Jak możemy się domyślić chętnych do odnalezienia posążków jest wielu, a więc dwójkę historyków czeka bardzo trudne zadanie.  


Wywiad z autorem powieści - Andrzejem Irskim

Andrzej Irski udowodnił po raz kolejny, że jest specjalistą w kreowaniu „samochodzikowego” klimatu. O ile jednak podczas lektury „Depozytu hrabiego Paca” można mieć zastrzeżenia do nadmiernych inspiracji dziełami Nienackiego, to w niniejszej powieści inspiracje owe są dużo bardziej zawoalowane.




W powieści występuje cała galeria wyrazistych bohaterów drugoplanowych. Policjant, profesor z Kaliningradu, miejscowi amatorzy mocnych trunków czy dwaj nieźle zakręceni osobnicy - Don Antonio i Admirał. Na chwilę pojawia się także piękna dziewczyna oraz grupka harcerzy. Nie mamy tu co prawda spektakularnego pościgu, ale Paweł Daniec ma okazję zaprezentować możliwości wehikułu w znacznie bardziej oryginalny sposób. Akcja jest dynamiczna. Bohaterowie często przenoszą się z miejsca na miejsce a my wraz z nimi uczestniczymy w nocnych eskapadach po lesie, grzybobraniu oraz wycieczkach po pełnych uroku mazurskich miasteczkach.

Jak widzimy, na niespełna dwustu stronach autor  w doskonały sposób wykorzystał  wszystkie sprawdzone składniki powieści przygodowej wymyślone przed laty przez Zbigniewa Nienackiego. Zagadka historyczna, będąca osią opowieści nie budzi tym razem niedosytu, jaki odczułem czytając „Leśną samotnię” oraz wspomniany wcześniej „Depozyt hrabiego Paca.”

Powieść Andrzeja Irskiego „Duchy piramidy w Rapie” została zgłoszona do konkursu na najlepszą samochodzikową książkę 2013 r. organizowanego przez Forum Miłośników Pana Samochodzika. W konkursie zasłużenie zajęła 1 miejsce. Polecam.


Wydawnictwo: Warmia
Seria wydawnicza: Pan Samochodzik i …
ISBN: 978-83-60586-31-0
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 179


czwartek, 19 czerwca 2014

"Depozyt hrabiego Paca"


Andrzej Irski "Depozyt hrabiego Paca"


Do biura Pawła Dańca urzędnika zajmującego się poszukiwaniem zabytków pracującego w Ministerstwie Kultury i Sztuki zgłasza pewna kobieta. Milady (prosi aby się do niej tak zwracać) pokazuje Pawłowi dziewiętnastowieczny list zawierający informację o ukryciu cennego przedmiotu. Tajemnicza rzecz ma być ukryta gdzieś w okolicach Biebrzy, a skarb ma związek z  hrabią Ludwikiem Michałem Pacem, który opuścił swoje ziemie po klęsce Powstania Listopadowego. Daniec nie przyjmuje jej propozycji udziału we wspólnych poszukiwaniach depozytu i późniejszym jego podziale.

Kilka miesięcy później Paweł wraz z dwójką młodych przyjaciół bliźniakami Jackiem i Maćkiem udaje się na urlop właśnie w okolice wymienione w liście Milady. Postanawiają rozwikłać tajemnicę zagadkowego depozytu. Wynajmują tratwę i leniwie płyną wodami Biebrzy główkując od czasu do czasu, na której z licznych wysepek może być ukryty skarb. Podczas wycieczki spotykają Milady, która również przebywa nad Biebrzą w tym samym celu. Chrapkę na depozyt ma także Albert – przebiegły i inteligentny poszukiwacz skarbów balansujący niejednokrotnie na granicy prawa.

Powieść Andrzeja Irskiego jest wyraźnie inspirowana „Nowymi przygodami Pana Samochodzika.”[1] Zbigniew Nienacki tworząc postacie harcerzy, Marty, fałszywego ornitologa czy też pana Anatola nie spodziewał się zapewne, że czterdzieści lat później inny pisarz wyposaży w ich cechy kilku bohaterów swojej książki. Bo przecież nie trudno zauważyć, że bliźniacy, Magda, Mefistofeles i Misiaczek z „Depozytu” naprawdę narodzili się przed wielu  laty nad Jeziorkiem. Miłośnicy literatury przygodowej spostrzegą zapewne, że humorystyczna scena meczu piłkarskiego rozgrywanego w małej miejscowości również wygląda znajomo. To prawda. Podobną przedstawił w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku Jerzy Putrament w znakomitej powieści „Wakacje.”[2]

Niezbyt pasjonująco Autor zarysował sam przebieg poszukiwań depozytu. Nie natrafimy w powieści na niespodziewane zwroty akcji, czy bardziej dramatyczne momenty. Jesteśmy co prawda świadkami groźnego ataku komarów na bohaterów, ale chyba nie takich emocji szukamy zazwyczaj w książkach. Choć Biebrza wije się malowniczo wśród olsów i torfowisk, to niestety fabuła powieści jest prosta jak most kolejowy przecinający tę rzekę w pobliżu Lipska. Trochę szkoda, że Autor nie odcisnął bardziej swojego piętna na powieści zadowalając się sklejaniem miejsc, scen i charakterów, które ktoś przed nim już stworzył. Mimo tych mankamentów „Depozyt hrabiego Paca” to lekka, pełna wakacyjnego klimatu optymistyczna opowieść na dwa wakacyjne wieczory. Polecam ją głównie czytelnikom, którzy nie znają powieści Zbigniewa Nienackiego. Może dzięki lekturze tej recenzji i po przeczytaniu „Depozytu” złaknieni nowych przygód sięgną po książki klasyka znad Jezioraka.

Powieść Andrzeja Irskiego „Depozyt hrabiego Paca” została zgłoszona do konkursu na najlepszą samochodzikową książkę 2013 r. organizowanego przez Forum Miłośników Pana Samochodzika. W finale konkursu zajęła 3 miejsce. 


Wydawnictwo: Warmia
Seria wydawnicza: Pan Samochodzik i …
ISBN: 978-83-60586-30-3
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 176




[1] Recenzja powieści  "Nowe przygody Pana Samochodzika" Zbigniewa Nienackiego: http://ksiazkiprzygodowe.blogspot.com/2013/09/blog-post_4.html

wtorek, 15 października 2013

"Pan Samochodzik i Zamek w Chęcinach"


Tomasz Olszakowski "Pan Samochodzik i Zamek w Chęcinach"


Niezbyt często czytuję kontynuacje przygód Pana Samochodzika, które nie wyszły spod pióra Zbigniewa Nienackiego. „Pan Samochodzik i Zamek w Chęcinach” to chyba trzecia pozycja z około stu wydanych przez wydawnictwo Warmia, na którą poświęciłem trochę czasu. Nienacki najczęściej wysyłał swojego bohatera na Pojezierze Mazurskie, kontynuatorzy jego dzieła są bardziej „rozrzutni.” Pan Tomasz lub jego odświeżone wcielenie – Paweł Daniec odwiedzają różne tajemnicze zakamarki naszego kraju. Kilka razy odwiedzili bliski memu sercu region świętokrzyski, w tym położone nieopodal Kielc urokliwe miasteczko – Chęciny.

Z miasteczkiem tym wiąże się wiele legend, m.in. o skarbach z czasów Królowej Bony, które zostały ukryte gdzieś w podziemiach zamku. Wokół wąskich uliczek Chęcin przycupnęły malownicze kamieniczki. W miasteczku znajdują się kościółki, klasztory oraz szkoły. I to właśnie nauczyciel pracujący w jednej z nich, pasjonat latania stracił przytomność po wypadku motolotni. Do jego domu dokonano włamania. Nie wiadomo co zostało skradzione, na miejscu przestępstwa znaleziono jedynie bardzo stary, złoty widelec. Czy to część większego skarbu?

Celem rozwiązania tej sprawy do wiekowych Chęcin zostaje wysłany nasz bohater Paweł Daniec. Odtwarza on ostatnie poczynania nauczyciela, przeszukuje sztolnie wokół górującego nad miejscowością zamku królewskiego z przełomu XIII i XIV wieku. Zapuszcza się także do tajemniczych piwnic chęcińskich kamieniczek. W powieści pojawia się także zagadkowy przybysz z Dagestanu. Również kilku osobników utrudni naszemu bohaterowi rozwiązanie zagadki. Na kartach powieści zagości także mentor Pawła Dańca, a nasz stary znajomy Pan Tomasz.

Mimo dobrze zarysowanej akcji, książka sprawia wrażenie, że Tomasz Olszakowski musiał zmieścić się w ściśle określonej liczbie znaków i nie mógł jej przekroczyć. Szkoda, bo wyszedł nam z tego zalążek dobrej książki a nie gotowa powieść. Odniosłem wrażenie, że ostatnie strony książki były pisane w pośpiechu, a autor nie bardzo wiedząc jak rozwiązać sprawę zakończenia, wprowadził do akcji Pana Samochodzika i wszystkie zagadki niemal od razu zostały rozwikłane. Autor prawdopodobnie odwiedził Chęciny, choć w książce  trafiają się niewielkie nieścisłości natury geograficzno-lokalizacyjnej.  

Mam jeszcze w planach lekturę dwóch powieści o Panu Samochodziku, których akcja toczy się na Ziemi Świętokrzyskiej: „Zamek w Baranowie Sandomierskim” oraz „Święty Graal.” Pewnie ich recenzje pojawią za jakiś czas na blogu.


(Książka przeczytana w marcu 2013 r.)
 
Wydawnictwo: Warmia
Seria wydawnicza: Pan Samochodzik i …
ISBN: 8385875921
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 161

Moja ocena: 3+/6


Ruiny średniowiecznego zamku w Chęcinach skrywają wiele tajemnic. Poniższe zdjęcie wykonałem kilka lat przed przeczytaniem książki.